Przyjęcie Jezusa jako naszego Zbawiciela i poznanie „prawdy” (jak to określali zarówno Jezus jak i Jan) mają sprawić zmianę naszej drogi życia (Jan 8.31,32). Naśladowcy Jezusa nie są automatycznie gotowi, by wejść do Królestwa Bożego.

Ich życie, aż do powrotu Chrystusa, jest zorganizowane przez Boga tak, aby znajdowali się pod Jego wpływem aż nie staną się użyteczni dla Boga. Ten proces określa się jako oczyszczanie, uszlachetnianie. Wszyscy słudzy Boży przechodzili przez ten proces – w liście do Hebrajczyków znajduje się lista niektórych z nich – postacie takie Jak Noe, Abraham i Sara, Mojżesz, Jozue, Rahab, Samuel i Dawid. Oni wszyscy doświadczyli takiego oczyszczenia, aby stać się odpowiednio wyposażonymi do służby Bogu.

Wielu z nas stawia postaci biblijne na piedestale i tak powinno być, ale one były podobnie do nas i takie właśnie podejście i poznanie tych postaci od tej strony przynosi nam największą korzyść – Bóg celowo pokazał nam tych pobożnych mężczyzn i kobiety z dawnych czasów, abyśmy mogli się uczyć, rozwijać i czynić postępy w wierze.

Relacje Jana z Jezusem

Był jeden człowiek, apostoł Jan, który był bliżej Syna Bożego niż ktokolwiek inny. Gdyby „prawda” nie zmieniła tego człowieka, to nie byłoby nadziei dla nikogo z nas. Doceniajmy szczególne przymioty Jana, ale uczmy się także ze sposobu, w jaki Jezus pomógł mu ukształtować swój charakter –uczmy się nie tylko na jego błędach, ale także obserwujmy metody, jakich użył Jezus, by pomóc Janowi zdać sobie sprawę ze swoich upadków, co miało uczynić go dobrym narzędziem w rękach Boga.

Jan różnił się od Piotra, nigdy nie pokładał ufności w sobie, ale ufał Ojcu i był całkowicie lojalny wobec Jezusa. Był bardziej uduchowiony, ale jeszcze niegotowy na Królestwo Boże. Analizując życie Jana możemy zrozumieć słabości jego charakteru i to , jak powinniśmy do nich podejść. Bóg dal nam ku temu odpowiednie wskazówki.

Kluczowa cech charakteru Jana została ukazana nam w ewangelii Marka. Jezus musiał pracować ze wszystkimi swoimi wybranymi uczniami i pomóc im się zmienić: Mar. 3:13 I wstąpił na górę, i wezwał tych, których sam chciał, a oni przyszli do niego. To samo wydarzenie zostało zapisane przez Łukasza następująco: Łuk. 6:12-13 I stało się w tych dniach, że wyszedł na górę, aby się modlić, i spędził noc na modlitwie do Boga. A gdy nastał dzień, przywołał uczniów swoich i wybrał z nich dwunastu, których też nazwał apostołami.

„Syn Gromu”

Jezus spędził całą noc na modlitwie prosząc swojego Ojca o prowadzenie, gdyż nie chciał popełnić błędu. Musiał wybrać właściwych ludzi, nie jedynie ze względu na ich przymioty, ale także ze względu sposób, w jaki możemy się uczyć zarówno z ich pozytywnych jak i negatywnych cech. Jest to niezwykły przejaw miłości Bożej, że wybiera On ludzi, którzy pojawiają się w relacjach biblijnych po to, abyśmy my mogli uczyć się z ich życia. W ewangelii Marka w opisie powołania dwunastu apostołów czytamy: Mar. 3:1 Jakuba, syna Zebedeusza, i Jana, brata Jakuba, i nadał im imię: Boanerges, co znaczy: Synowie Gromu.

Hebrajskim odpowiednikiem greckiego słowa Boanerges jest Benreges, co znaczy „syn gniewu, złości”(son of reges). Może być ono również interpretowane jako poruszony żalem, zdumieniem czy radością. Konkordancja Stronga sugeruje, że „reges” znaczy „drżeć z powodu jakichś mocnych emocji”. Zatem problemem Jana było to, że był on osoba bardzo impulsywną i okazywał duże emocje. Jezus musiał pracować z nim , by pomóc mu troszczyć się trochę bardzie o uczucia innych.

Wszyscy znamy takich ludzi i sami możemy być posądzeni o podobne zachowanie. Takie osoby nie są spokojne w sytuacji, kiedy podważa się ich poglądy czy rozumienie rzeczy. Jezus nadał Janowi przydomek Boanerges , w sposób naturalny sugeruje to , iż znał on problem tego człowieka.
Uważne porównanie relacji ewangelicznych pokazuje nam, że Jan był kuzynem Jezusa. Ewangelie mówią także o trzech przypadkach, kiedy Jezus musiał napomnieć Jana. Ale jedną rzecz musimy zauważyć ponad tym wszystkim, że Jan kochał swojego Mistrza. Wiemy też, że był on uczniem, którego Jezus miłował (Jan19.26). I jeśli u Piotra znajdujemy dumę czy pychę, to u Jana takiej pychy nie ma – Jan mógł tak napisać, ponieważ to było prawdą. Rozmiar bliskości między Janem a Jezusem mogą wyjaśniać te słowa: Jan. 1:18 Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.

Jeszcze tylko jeden raz w ewangelii Jana pojawia się słowo „łono” – w wieczerniku, Jan. 13:23 A był jeden z uczniów jego, który się był położył na łonie Jezusowem, ten, którego miłował Jezus.(BG)

Z pewnością nie ma nigdzie indziej w Piśmie mowy o żadnym innym uczniu, który kiedykolwiek się był położył na łonie Jezusowem. To pokazuje, jak blisko i jakiej harmonii pozostawali Jan i Jezus.

Artykuł pochodzi ze strony https://adelfos.nazwa.pl/wordpress/2017