CzytelniaHistoria i archeologia

Arka Noego a współczesna nauka

Powinienem może zatytułować ten artykuł „Arka Noego a ignorancja”, jest bowiem wiele tzw. naukowych obiekcji odnośnie prawdziwości Słowa Bożego, co wypływa po prostu z niewiedzy. Również zastrzeżenia odnośnie biblijnej relacji o arce Noego nie są nigdy czynione z rzeczywiście naukowej pozycji, a są jedynie rezultatem błędnego rozumowania.

Mieszkałem kiedyś w małym miasteczku, które jak wiele podobnych, miało swojego postępowego niedowiarka. Przy każdej okazji szczycił się, że jest zbyt uczony, by uwierzyć Biblii, którą dokładnie przestudiował. Pewnego razu uwikłał się w prywatnej rozmowie z nauczycielem. Rozjuszony spytał podchwytliwie:

— A czy pan wierzy w historię o arce, którą zbudował Noe?
— Oczywiście — odpowiedział nauczyciel.
— Proszę mi więc powiedzieć — nastawał niedowiarek — jak duża była arka.
— Miała 300 łokci długości, 50 łokci szerokości i 30 łokci wysokości.
— Zapewne ważyła kilkaset funtów?
— Sądzę — sprostował nauczyciel — że ważyła kilkaset ton.
— Wobec tego, jeżeli, jak pan utrzymuje, Biblia mówi prawdę, w jaki sposób dwaj kapłani opisani w Exodus, mogli dźwignąć tę arkę i przenieść ją przez Morze Czerwone?

Oczywisty nonsens, ponieważ wiadomo, że były dwie arki: arka Przymierza oraz arka związana z potopem, zbudowana przez Noego. Żaden wierzący nie potrzebuje obawiać się naukowych dociekań w sprawie arki Noego. Nauka w pełni potwierdziła biblijny zapis tej historii.

Gdy wygłaszałem odczyty w małym mieście Teksasu, pewien człowiek podający się za naukowca, wyraził chęć porozmawiania. Okazało się, że posiadał dużą wiedzę złożoną z pseudonaukowych informacji. Najbardziej niedorzeczne spekulacje traktował jako prawdę, bez odrobiny krytycyzmu.

— Proszę popatrzeć choćby na tę niedorzeczną historię z arką. Zapewne twierdzi pan, że jest ona prawdziwa również z naukowego punktu widzenia?
— Ależ tak — odpowiedziałem — jest prawdziwa. A co według pana jest w niej sprzecznego z nauką?
— Otóż to — odparł nasz uczony — że jest rzeczą niemożliwą, by Noe zmieścił po parze wszystkich zwierząt w swej arce.
— Zbadajmy pańskie argumenty — odpowiedziałem — ile istnieje według pana rodzajów zwierząt?
Popatrzył na mnie tępo oczekując, że sam odpowiem.
— Nie powiem, bo to przecież pańska wątpliwość. Proszę więc podać ilość rodzajów.
Nie mogąc uchylić się od odpowiedzi, rzekł:
— W tej chwili nie jestem zorientowany, ale mogę to później ustalić.
Po tych słowach oddalił się. Następnego dnia zjawił się znowu, by obwieścić tryumfalnie:
— Już wiem! Jest milion różnych gatunków zwierząt.
Oczywiście mylił się. Liczba ta była mocno naciągnięta. Ponieważ jednak stanowiła jego argument, pozwoliłem mu snuć wywód dalej.
— Nie jest więc możliwe — ciągnął — żeby arka Noego mogła pomieścić dwa miliony sztuk zwierząt.
— Ale — zauważyłem spokojnie — w arce nie było przecież takiej ilości zwierząt. Wiadomo, że około 60% stworzeń żyje w wodzie i potop im nie zaszkodził.
— Tak — odparł — ale wystarczy nawet 40% ogólnej liczby gatunków, żeby nie móc ich pomieścić w arce.
— Zapomniał pan jednak, że 70% fauny stanowią insekty, które zajmują bardzo mało miejsca.
Po tej uwadze przestał panować nad sobą i zakomunikował krzykliwie:
— Proszę wreszcie zrozumieć, że wystarczą dwa słonie, by zająć ogromną przestrzeń w arce!
Odpowiedziałem z uśmiechem:
— Ale niech pan pomyśli, jak wiele insektów wielkości pchły może ulokować się na jednym słoniu.
Mój rozmówca bronił się zawzięcie:
— Bez względu na to, że pomniejsza pan potrzebną pojemność, w arce nie mogło się zmieścić nawet 10% z miliona stworzeń.
— A więc dobrze. Jaka według pana była pojemność arki?
— Jak mam to rozumieć? Czy chodzi o podanie dokładnych wymiarów?
— Oczywiście.
Po chwili męczącej ciszy przyznał się, że nie wie. Nie orientował się, czy arka miała 10 mil długości, czy 10 stóp. Ten etap dyskusji zakończyliśmy następująco:
— Widzi pan, rozmawiamy w sposób narzucony przez pana, to znaczy naukowy. Czy z pana strony jest to naukowe podejście, jeśli nie znając ilości żyjących zwierząt i nie orientując się w pojemności statku, twierdzi pan, że jest niemożliwe, by ta nieokreślona ilość stworzeń mogła pomieścić się w arce o nieokreślonej pojemności.
Tym razem rozgniewał się na dobre. Odchodząc powiedział:
— Dowiem się, jakie były wymiary arki.
— Powinien pan je znać wcześniej, zanim pan zakwestionował sensowność biblijnej relacji.
Następnego dnia przyszedł znowu, oświadczając z determinacją:
— Znam już wymiary arki: 300 łokci długości, 50 łokci szerokości i 30 łokci wysokości. Czy takie pomieszczenie może być wystarczające dla par zwierząt wszystkich gatunków? Oczywiście, że nie!
— A to dlaczego? Ile wynosi jeden łokieć?
Nasz uczony znowu nie wiedział. Nie miał nawet pojęcia, czy łokieć to 10 stóp czy 10 cali. Zakończyłem więc dyskusję, starając się być jak najbardziej uprzejmym:
— Jeżeli 10-letnie dziecko nie może się zdobyć na więcej logiki, niż pan wykazał, jest to oznaką, że cierpi na niedorozwój umysłowy. Mówiąc o arce, której wymiarów pan nie zna, utrzymuje pan, że z naukowego punktu widzenia nie jest możliwe umieszczenie na niej po parze zwierząt, których ilości również pan nie zna.

Argumentacja ta może wydać się naiwna osobom nie znającym podłoża całej dyskusji, lecz dla mojego rozmówcy stanowiła dostatecznie skuteczną lekcję. Wykazałem mu dobitnie, jak głębokiego upadku inteligencji potrzeba, aby zacząć negować Biblię w oparciu o tak wąskie informacje, jakimi on dysponował.

Podobnie jak wielu zaczynających poprawnie rozumować, gdy ich oczy otworzą się i ujrzą naiwność dotychczasowego myślenia, tak i ten „uczony” wycofał się ze swych pozycji, postanawiając poważnie przestudiować szczegóły sprawy.

Mógłbym mnożyć przykłady klęski ignorantów atakujących Słowo Boże. Celem tych rozważań jest jednak potraktowanie obiekcji dotyczących opowieści o arce, wysuwanych przez niektórych studentów oraz inne osoby i wyjaśnienie im kilku kwestii związanych z tym tematem.
Pierwszą z nich jest pojemność arki. Dokładne wymiary tej słynnej i dziwnej łodzi prawdopodobnie nigdy nie będą znane. Nauka, szczególnie archeologia, dostarczyła nieco informacji, lecz ciągle nie wiemy wszystkiego w tej sprawie. Tekst Biblii stwierdza po prostu: „oto jak ją wykonasz, długość arki 300 łokci, szerokość 50, wysokość 30”. Pozornie sprawa jest prosta, lecz powstaje pytanie, ile wynosi łokieć?

Dotąd żaden naukowiec nie dał wyczerpującej odpowiedzi w tej kwestii, chociaż podejmuje się wiele prób. Podstawą miar u Hebrajczyków były długości anatomiczne. Łokieć stanowił odległość między zgięciem przedramienia a końcem najdłuższego wyprostowanego palca dłoni. U różnych osób odległość ta jest różna. Toteż postanowiono u Żydów i sąsiednich narodów znormalizować wymiar łokcia (wg. Starego Test. łokieć — ok. 0,5 m.). Jednakże arka Noego była budowana o wiele wcześniej niż nastąpiła normalizacja łokcia. Łokieć standaryzowany nie może więc stanowić podstawy obliczenia wymiarów arki. Jest jeszcze jedna okoliczność nie do pominięcia: Pismo Mówi o „łokciu człowieczym” (mężczyzny). Czy mówiąc o łokciu człowieczym Mojżesz miał na myśli wysokość mężczyzny czy długość przedramienia? Jeżeli długość arki wynosi 300 łokci — przedramion, wynikające stąd ustalenia będą inne niż wówczas, gdy łokieć potraktujemy jako wysokość mężczyzn. Nie wiadomo też, jaki był w owych czasach wzrost przeciętnego człowieka (ograniczenie lat życia mogło spowodować zmniejszenie wymiarów człowieka). Niedorzecznością byłoby konstruowanie argumentacji na ignorancji.

Arka była gigantycznych rozmiarów. Możemy przyjąć za jednym z najwybitniejszych egiptologów, prof. Williamem Mathew Petrie, że łokieć w tamtych czasach odpowiada 22,5 cali. Posługując się tą miarą stwierdzamy, że arka miała ogromną pojemność. Płaski spód, prostokątne zakończenia, brak miejsca na urządzenia sterownicze i inne — wszystko to sprawiło, że pojemność arki wynosiła 2958 stóp sześciennych. Wystarcza to na pomieszczenie 1000 samochodów ciężarowych.

O ogromnych rozmiarach arki możemy wnioskować także z innych źródeł. Legendarne opowieści o arce przedstawiają ją jako znacznie większą niż opis biblijny. Zapewne archeologia dostarczy dalszych dowodów o potopie i arce, odgrzebując zabytki cywilizacji tworzone prze potomków Noego.
Wspólność tradycji narodów potwierdza tezę o wspólnym pochodzeniu ludzi, wywodzących się od synów Noego jako jedynych żyjących po potopie. Ten fakt potwierdzają również dawne legendy. Niektóre są fantastyczne, lecz wszystkie świadczą o dwóch prawdach: był potop i była arka.
Babilońskie opowieści różnią się między sobą w szczegółach. Jeden z zapisów na glinianej tabliczce podaje, że arka miała 6 pięter i maszt na szczycie. Była wyposażona w ster oraz dziwne mieszkanie na wierzchu, gdzie wraz z budowniczym i jego żoną przebywał sternik. Arka miała kształt sześcianu o bokach mierzących 140 łokci każdy. Na sześciu piętrach znajdowało się po 9 pomieszczeń . Tabliczki gliniane z relacją o arce wykopał George Smith w 1970 r. Pochodziły one z 3000 r. przez Chrystusem i ich oryginalność nie budzi wątpliwości.

Grecki historyk Berosus podaje także opis arki. Według niego arka ma 12000 stóp długości i 3000 stóp szerokości. Wysokości nie podaje.
Najbardziej fantastyczny jest opis Origona, który usiłował przekonać współczesnych, że arka miała 25 mil długości i 3/4 mili szerokości.
Gdybyśmy mieli więcej czasu i miejsca, moglibyśmy przytoczyć jeszcze inne podania i relacje. Myślę, że wystarczy jednak tych, by wykazać powszechność przekonania o potężnych rozmiarach arki. Jakże prosty, a zarazem godny zaufania jest opis biblijny! Nasza wiara jest bardzo pokrzepiona, gdy dostrzegamy różnice w relacji dyktowanej przez Boga w stosunku do fantastycznych ludzkich opowieści.

Arka była największą jednostką pływającą, nawet w porównaniu z ogromnymi okrętami XIX i XX wieku. Dzięki prostokątnej konstrukcji mogła pomieścić o 1/3 więcej niż okręty podobnych rozmiarów. Pojemność jej w stosunku do wymiarów zwiększało również to, że nie zajmowały na niej miejsca urządzenia sterownicze, ratunkowe, pomieszczenia dla załogi itp.
A jak było z ładunkiem? Sprawa ta nie jest mniej skomplikowana niż ustalenie pojemności arki. Nauka nigdy nie sprecyzuje dokładnej ilości zwierząt, które weszły do arki. Mogło być wtedy więcej żyjących gatunków niż obecnie. Pewne jest, że nie mogło ich być mniej. Ptaki, bydło i wszystko, co pełza — to rodzaje wymienione w Biblii. Reszta została określona zwrotem: „i wszystko żyjące wszystkiego ciała” (wg. BT: „spośród wszystkich istot żyjących wprowadź do arki po parze (…) z każdego gatunku ptactwa, bydła i zwierzątka naziemnego” — Ks. Rodzaju 5:19-20). Ze zwierząt określonych jako „czyste” miało wejść do arki po 7 samców i samic, z „nieczystych” jeden samiec i samica. Noe nie musiał zabierać odmian każdego gatunku. Jest to istotne w całej sprawie; przestrzeń konieczna dla pomieszczenia zwierząt w takiej sytuacji zdecydowanie maleje. Zalecenie Boże odnosi się tylko do rodzajów.

Rodzaj jest gatunkiem, zazwyczaj określonym jako postać podlegająca krzyżówkom płodozmianowym (polega to na płodzeniu potomstwa zdolnego do dalszego rozmnażania się). Pomiędzy gatunkami istnieje linia demarkacyjna, nie do przekroczenia. Stworzenia podlegające krzyżówkom należą do rodzaju w tym sensie, że w ramach jednego rodzaju mają wspólnych przodków. Odmiany otrzymywane w obrębie gatunku są rezultatem procesu tzw. mutacji.

— Czyż nie jest to zatem — powie ktoś — proces ewolucji? Nie, to nie ewolucja. Ewolucja polega bowiem na transmutacji, czyli na takich zmianach, które powodują przekroczenie linii demarkacyjnej rodzaju. Wszystko, co nie jest związane z przekroczeniem tej linii, nie jest ewolucją, a po prostu rozwojem. Istnieje tendencja do powstawania odmian w obrębie jednego rodzaju, a raczej gatunku. Prawo Mendla powstało w wyniku obserwacji procesu powstawania odmian.

Bardzo popularnym przykładem jest otrzymywanie odmian dalii (georginia). Reprodukcja ich odbywa się przez korzenie, niekiedy błędnie nazywane bulwami. Korzenie dalii reprodukują dokładnie tę samą odmianę. Jeżeli kwiaty były czerwone, to również w następnym roku z korzeni tej rośliny otrzymamy czerwone kwiaty. Dalia reprodukuje również nasiona. Jeżeli z nasion, które pochodziły z czerwonego kwiatu wychodujemy nowe kwiaty, będą one różnych kolorów, ale nie czerwone. Otrzymywanie odmian nie oznacza zmiany gatunku. Dalie pozostają nadal daliami. Gdyby z dalii powstała inna roślina, byłoby to transmutacją. Dotychczas nauka nie stwierdziła jej istnienia.

Tak więc Noe zabrał do arki podstawowe gatunki zwierząt, z których potem w wyniku mutacji powstawały odmiany. Typowym przykładem mutacji jest powstawanie odmian pszczół. A jest ich wiele. Noe zabrał do arki jedynie płodną matkę, z której potomstwa powstawały późniejsze odmiany. Podważanie słuszności tego stwierdzenia opiera się na fakcie, że matka ula nie troszczy się o karmienie potomstwa, gdyż czynią to pszczoły robotnice, których w arce ponoć nie było. Tak jest obecnie. Jak jednak powstała pierwsza para pszczół? Jeżeli zgadzamy się z tym, że została stworzona, oznacza to, że na początku był jeden przedstawiciel rodzaju męskiego (truteń) i żeńskiego (królowa). Jeżeli jednak utrzymujemy uparcie, że pszczoła jest rezultatem ewolucji, oznacza to, że powstała z jakiegoś owada. Wobec tego, skąd się pojawił ten owad, problem pozostaje ten sam, tylko przesunięty niżej w tablicy genealogicznej. Jest oczywiste, że pierwsze pszczoły powstały z pierwszej pary właśnie pszczół.

Istnieje pewien gatunek mrówek, „atta”, o których Boele napisał fascynującą książkę pt. „Na skraju dżungli”. Matka składa jajeczka, z których robotnice wysiadują małe, a później doglądają ich. Ale jeżeli powstaje nowe mrowisko (kolonia), wtedy matka, a nie robotnice wykonuje sama wszystkie czynności karmicielskie. Dopiero gdy robotnice zostaną wychowane, zaprzestaje tych czynności, ograniczając się do składania jajeczek. Niewątpliwie podobna procedura leży u podstaw pojawienia się pierwszego roju pszczół.

Jeżeli połowa arki została wypełniona pożywieniem, a po 14 stworzeń każdego gatunku zamieszkującego tę część świata zostało umieszczonych w drugiej połowie, to przeciętna przestrzeń wypadająca na jednostkę wynosiła 175 stóp sześciennych! Była to więc przestrzeń więcej niż wystarczająca, gdyż dla jednego mężczyzny o wadze 100 kg wystarcza 15 stóp sześciennych powierzchni.

Trzeba również pamiętać o tym, że Noe musiał przygotować miejsce dla zwierząt żyjących na obszarze ówczesnego zaludnionego „świata”. Potop bowiem objął jedynie teren zamieszkały wówczas przez ludzi, a nie całą kulę ziemską. Rozproszenie narodów nastąpiło po potopie. Kto może podać, ile rodzajów znajdowało się w tak rozumianym świecie? Najbardziej wyczerpującym dziełem o historii naturalnej ziemi, na której żył Noe, jest książka dr Howarda Osgood’a, który wykazuje, że żyło tam wówczas 575 rodzajów ssaków i ptaków wielkości od myszy do owcy, a 290 rodzajów o wielkości od owcy do wielbłąda. Nie ma i dzisiaj na tym terenie większego zwierzęcia niż wielbłąd.

Zwierzęta miały w arce wystarczający zapas pożywienia. Mięso było zbyteczne, ponieważ, jak wiadomo z Genesis 1:29-39, ludzie i zwierzęta żywili się wyłącznie roślinami. „Oto daję wam wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się rusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona” (BT).

Po potopie do jedzenia zostało przeznaczone także mięso. W specjalnej publikacji (Kollogg: The Canopied Karth) jest podane w oparciu o badania naukowe, jakie fizyczne względy przemawiają za zmianą pożywienia. O tym, że Noe zgromadził dostatecznie dużo paszy, wnioskujemy stąd, że na przygotowanie jej miał 120 lat.

Pewna wykształcona pani zapytała:
— Proszę mi powiedzieć, jak była rozwiązana sprawa wentylacji arki? Było przecież tylko jedno okno w dachu. Czym więc oddychali ludzie i zwierzęta?

Sceptycyzm często wykorzystuje ten pozornie słaby punkt opisu, nie omieszkując przy tej okazji konkludować ironicznie, że cała sprawa z arką jest bałamutna. To prawda, Pismo nie podaje szczegółów o wentylacji w arce. Historia wielkich wojen także nie zajmuje się takimi detalami, jak ubranie żołnierzy, kształt guzików, tym czy sznurowali buty itp. w opisach podaje się fakty podstawowe. W naszym przypadku są nimi wielkość i kształt arki. Jest jednak kilka szczegółów konstrukcyjnych. Polecenie dotyczące wentylacji brzmi następująco: „okno uczynisz w arce wokoło na łokieć szerokie”. Cóż to za okno? Ma przebiegać wzdłuż całej arki. Stanowi nie tylko oświetlenie, lecz przede wszystkim wentylację. Pomiędzy dachem a ścianami miała być przerwa wysoka na łokieć. Ta ogromna szczelina była wystarczająca dla przepuszczenia dostatecznej ilości powietrza. Okap dachu zabezpieczał wnętrze przed deszczem. O wietrze Pismo nie wspomina od momentu ustania deszczu.

Jeszcze kilka uwag na zakończenie rozdziału dotyczącego konstrukcji arki. Czy współcześni inżynierowie mogliby lepiej ustalić proporcje arki niż to uczynił Noe z Bożego polecenia? Poprawność konstrukcyjna arki jest dziś naukowo udowodniona. Długość jej była sześciokrotnie większa od szerokości. Według takiej proporcji budowane są dzisiejsze okręty. W starożytności nie budowano okrętów według tej zasady. Proporcje brano częstokroć z fantazji. Starożytni Fenicjanie, znani jako ojcowie nawigacji, budowali okręty, jak wskazują zachowane znaleziska, w proporcji 1:2. Rzymianie w wojnie punickiej używali jednostek o długości 13-110 stóp i szerokości 12 stóp. Współczesna nauka ustaliła idealne wymiary okrętu idealnie według proporcji objawionych Noemu przez Boga.

H. R.