CzytelniaWiara i teologia

Czy prorocy mogą istnieć dzisiaj? (2)

W pierwszej części ustalone zostało, że prorok to w dużym uogólnieniu ktoś, kto ma pewne poznanie woli Boga i w sposób przystępny umie ją przekazać. Może ją przekazywać na różne sposoby, jednak najczęściej są to słowa usłyszane od Boga i przekazywane ustami proroka. Wiarygodność proroka była najczęściej poświadczona przez cuda. Przejdźmy do 1 Krl 18: 32-33, 38-39: Z tych kamieni zbudował ofiarnicę w Imię WIEKUISTEGO oraz zrobił rów wokół ofiarnicy, na przestrzeni dwóch miar wysiewu. Potem włożył drwa, porąbał cielca oraz położył go na drwach. (…) Więc spadł ogień WIEKUISTEGO i pochłonął całopalenie, drwa, kamienie i ziemię, a nawet wyssał wodę, która była w rowie. Zaś gdy cały lud to zobaczył – padli na swoje oblicza i zawołali: WIEKUISTY, tylko On jest Bogiem! WIEKUISTY, tylko On jest Bogiem! 

Treść – najważniejsze kryterium prawdziwości

            Inną ważną kwestią jest treść słów proroków. Wiąże się to także z ich wiarygodnością. Wcześniej czytane były wersety, w których Bóg zapowiada, że jeśli słowa proroka odciągają od Stwórcy, nie są prawdziwym proroctwami. Tak więc treści wypowiadane przez proroków  muszą w jakiś sposób wskazywać na Boga, kierować do Niego i pouczać o Nim.

            Treścią proroctw nigdy nie były nawet tak uniwersalne prawdy, ja sprawa okrągłości Ziemi i tego, że obiega Słońce. Chociaż ogromna większość ludzi była przekonana, że wszystkie ciała niebieskie krążą wokół Ziemi, ludzkość musiała czekać na obalenie tego paradygmatu do czasów przewrotu kopernikańskiego. Żadne proroctwo tego nie objawiło. Widzimy więc, że były rzeczy znacznie ważniejsze niż pouczenie ludzi o tym, jak wygląda prawdziwa fizyka świata.

            Bóg nie mówił też ludziom, co mają robić, aby żyło się łatwiej i wygodniej. Nie pouczał, że gdyby skonstruowali już w starożytności silnik parowy, nie musieliby ciągać towarów na plecach czy wyciągać rękami miedź z kopalni. Bóg nie pouczał też w jaki sposób budować miasta, aby były czystsze lub jak uprawiać rośliny, aby dawały więcej plonów. Były rzeczy niewspółmiernie ważniejsze do przekazania.

            Co więc takiego było główną treścią proroctw, a co nie może nią być? W jakich przypadkach sytuacja robiła się na tyle ważna, że Bóg przemawiał do ludzi? Kiedy przeanalizujemy słowa różnych proroków w Starym Testamencie, dojdziemy do wniosku, że treści proroctw, słów proroków dotyczyły zawsze zbawczego planu Boga wypełnionego w Chrystusie. Przejdźmy do Łk 24: 44-45: Ale do nich rzekł: To są słowa, które do was powiedziałem, gdy byłem jeszcze z wami: Jest konieczne, aby wypełnić wszystko, co o mnie napisane w Prawie Mojżesza, Prorokach i Psalmach. Wtedy otworzył ich umysł, by rozumieli Pisma. Przejdźmy jeszcze do J 5: 39: Badacie Pisma, gdyż wydaje się wam, że w nich macie życie wieczne, a one świadczą o mnie. Drugi ważny wniosek: gdyby nie prorocy nie powstałby Stary Testament. Bez Starego Testamentu nie mielibyśmy Biblii. My Stary Testament dzielimy na Pięcioksiąg, księgi historyczne, księgi dydaktyczne i księgi prorockie. Izraelici dzielą Pismo po prostu na Torę, Proroków i Pisma. A w części  Prorocy są nie tylko nasze księgi prorockie, ale także historyczne. Słowa z Ewangelii Łukasza oraz wiele innych wypowiedzianych przez Jezusa świadczą, że Jezus to co my nazywamy Starym Testamentem uznawał za pisma natchnione. Tak jakby pobocznym efektem, skutkiem działalności proroków jest spisanie głoszonych przez ich słów. Skutek ten jest jednak niezmiernie istotny w stosunku do ludzi żyjących w czasach Jezusa  i przede wszystkich wobec  nas. W czasach Jezusa Izraelici generalnie nie mieli wątpliwości, czy to, co tworzyło Pisma jest słowem natchnionym. Przejdźmy do Mt 22: 29: A Jezus odpowiadając, rzekł im: Błądzicie nie znając Pism, ani mocy Boga. W czasach Chrystusa Pismo Święte to po prostu Pismo. Jezus podkreślał często, że jest to najwyższe, jeśli  nie jedyne źródło prawdy o Bogu. O autorytecie Pisma Świętego w czasach Jezusa świadczą też takie słowa:  Owszem, idźcie i nauczcie się, co to jest: Prośby o litość chcę, a nie ofiary; bo nie przyszedłem wzywać do skruchy sprawiedliwych, ale grzesznych. /Mt 9: 13/ Jezus nie powiedział np. Idźcie i proście Boga, aby wam powiedział, co….Kazał im iść i zrozumieć, co znaczy konkretne zdanie z pism prorockich. Zalecił więc dokładne czytanie Pisma Świętego.

Czas oczekiwania

            Powstaje tutaj pytanie: czy jeśli w czasach Jezusa był już wypracowany, utrwalony autorytet Pisma Świętego, to czy nadal działali prorocy? Tutaj należy wspomnieć o tym, że ostatnia z ksiąg Starego Testamentu uznana za kanoniczną to prorocka Księga Malachiasza. Została napisana w latach 450-430 przed Chrystusem[1]. Najpóźniej w r. 400 powstały jeszcze historyczne Księgi Kronik. Opowiadają one jednak o czasach przed niewolą babilońską. Od IV w.  żydzi żywili przekonanie, iż głos Boży przestał przemawiać bezpośrednio[2]. Tak więc przez ponad 400 lat nie powstałą żadna księga Biblii uznana za kanoniczną. Najwyraźniej głosy proroków wtedy zamilkły. Takim historycznym dowodem na to może być fragment I Księgi Machabejskiej uważanej bardziej za relację historyczną niż za księgę natchnioną. Opowiada ona o powstaniu wiernych Izraelitów przeciwko hellenistycznemu królowi w II w. przed Chrystusem. W tej księdze czytamy o Szymonie, który zostaje przywódcą i kapłanem do czasu aż powstanie „wiarygodny prorok”, a wcześniej jest mowa o ucisku w Izraelu, „jakiego nie było od czasu ukazania się proroka”[3].

            Na podstawie tych ustaleń można stwierdzić, że w czasach Chrystusa czasy proroków były tak odległe, jak dla nas czasy Zygmunta III Wazy. Ale przejdźmy do Łk 2: 36-38: Żyła też prorokini Anna, córka Fanuela, z pokolenia Asera; (ta podeszła w wielu dniach, co przeżyła z mężem siedem lat od jej panieństwa, oraz wdowa od około osiemdziesięciu czterech lat), która nie odstępowała od Świątyni, służąc nocą i dniem postami oraz prośbami do Boga.  Nie czytamy o Annie, że miała słowa otrzymane od Pana, ale skoro jest nazwana prorokinią, należy uznać, że tak było. Czy więc w czasach Jezusa głosy proroków odezwały się po 400 latach milczenia? Czy może przez cały ten czas byli obecni w Izraelu? Wcześniejsze ustalenia bardziej każą uznać, że w czasach Jezusa nastąpiło ich przebudzenie.

            Co jeszcze można powiedzieć o prorokach w czasach Jezusa? Bowiem wszyscy prorocy oraz Prawo prorokowali aż do Jana (…) Czyżby Jan był ostatnim prorokiem? Bo skoro prorocy prorokowali do Jana… Przejdźmy do Mt 24: 23-24: Zatem, jeśliby wam ktoś powiedział: Oto tu jest Chrystus, albo tam, nie wierzcie. Bo powstaną fałszywi pomazańcy i fałszywi prorocy, i będą wydawać wielkie znaki oraz niezwykłe zjawiska, tak aby, skoro niezbite, wprowadzić w błąd i wybranych. Czyżby po Janie mieli zgodnie z zapowiedzią działać tylko fałszywi prorocy? Tacy, których celem jest wprowadzenie ludzi w błąd? Idźmy dalej, Mt 23: 34: Oto dlatego Ja wysyłam do was proroków, mędrców oraz uczonych w Piśmie; a niektórych z nich zabijecie i ukrzyżujecie, a niektórych z nich ubiczujecie w waszych bóżnicach oraz będziecie ścigać od miasta do miasta;(…) A więc jednak Jezus w czasie swojej działalności zapowiedział wysłanie w przyszłości kolejnych proroków. Skoro mieli być posłani przez Niego, nie mogą być żadnymi samozwańczymi, tym bardziej fałszywymi prorokami. Przejdźmy do Dz 2: 14-18: A Piotr stanął razem z jedenastoma, podniósł swój głos i do nich powiedział: Mężowie judzcy i wszyscy, zamieszkujący Jerozolimę! Niech wam to będzie jawne, zatem wysłuchajcie moich słów. Bo oni nie są, jak wy sądzicie pijani, gdyż jest trzecia godzina dnia; ale dzieje się to, co zapowiedziano przez proroka Joela: A w ostatnich dniach zdarzy się, mówi Bóg, że wyleję z mojego Ducha na wszelkie ciało wewnętrzne, zatem wasi synowie i wasze córki będą prorokować, wasi młodzieńcyujrzą wizje, a wasi starsi śnić będą snami. Także w tych dniach wyleje z mojego Ducha na moje sługi oraz na moje służebnice i będą prorokować. Tak więc Piotr proroctwo z Księgi Joela dotyczące dni ostatnich stosuje do czasów po zmartwychwstaniu Jezusa. Ważna jest tutaj zależność pomiędzy wylaniem Ducha Świętego, a ludźmi którzy otrzymują zdolność prorokowania.

            Przejdźmy do Dz 11: 27-29: Ale w tych dniach z Jerozolimy do Antiochii zeszli prorocy. A jeden z nich, imieniem Agabus, wstał oraz zapowiedział przez Ducha, że ma być wielki głód na całej zamieszkałej ziemi, który się wydarzył za cesarza Klaudiusza. Zaś uczniowie ustalili, że każdy z nich pośle na usługę braciom, którzy zamieszkują w Judei, w miarę tego, jak każdy był w stanie. Te słowa już bezsprzecznie świadczą o tym, że w czasach Nowego Testamentu prorocy Boga nie zniknęli. Ci ludzie byli nazywani prorokami zapewne dlatego, że otrzymali od Boga słowa dotyczące przyszłości. Przepowiedzieli jakieś zdarzenie, jakiś znak. Spełnił się, a więc proroctwa spełniły starotestamentowe kryterium wiarygodności proroctw. A nazajutrz, gdy wyszliśmy za Pawłem, przyszliśmy do Cezarei i weszliśmy do domu Filipa ewangelisty, który był z siedmiu; więc zostaliśmy u niego. Miał on cztery córki, prorokujące panny. A kiedy pozostaliśmy więcej dni, z Judei zszedł pewien prorok, imieniem Agabus. Więc przyszedł do nas, wziął pas Pawła, związał swoje ręce i nogi, oraz powiedział: Te słowa mówi Duch Święty: Męża, którego jest ten pas, tak zwiążą Żydzi w Jerozolimie i wydadzą go w ręce poganom. /Dz 21: 8-11/ Jak widać, w czasach apostolskich prorocy nie byli raczej jakąś wielką rzadkością. Widać pewne podobieństwo pomiędzy ich służbą w Starym i w Nowym Testamencie. W Starym mówiono: To mi rzekł Pan/Jahwe, w Nowym często jest powtarzane: To mi rzekł Duch Święty. Cofnijmy się do Dz 13: 1-2: Ale z powodu istniejącego zboru, w Antiochii byli prorocy oraz nauczyciele, także Barnabasz i Szymon zwany Nigrem, Lucjusz Cyrenejczyk, Manaen mleczny brat tetrarchy Heroda oraz Saul. A gdy oni spełniali służbę Panu i pościli, Duch Święty powiedział: Oto odłączcie mi Barnabę oraz Saula dla sprawy, do której ich sobie powołałem. Co my tu widzimy? Prorokiem był także wszystkim dobrze znany Paweł. Wtedy poddali się postom, modlitwom oraz nałożyli na nich ręce i odprawili. Zatem oni, gdy zostali wysłani przez Ducha Świętego, zeszli do Saleucji, a stamtąd odpłynęli na Cypr. Będąc też w Salaminie, zwiastowali w bóżnicach Żydów słowo Boga; a mieli sługę Jana. /3-5/ Kiedy w Dziejach Apostolskich czytamy o tym, że coś powiedział komuś Duch Święty, chodzi zapewne o to, że przemówił jakiś człowiek, który miał dar prorokowania. Zaś kiedy przeszli całą wyspę aż do Pafos, znaleźli pewnego szarlatana, fałszywego proroka, Żyda, który miał na imię Barjezus./6/ Tutaj mamy proroka fałszywego, przed którym ostrzegał-jak czytaliśmy-Jezus.  A był on razem z rozumnym mężem prokonsulem Sergiuszem Pawłem. Ten przywołał Barnabasza i Saula oraz pragnął usłyszeć słowo Boga. Ale przeciwstawił im się Elimas, mag (bo tak jest tłumaczone jego imię), pragnąc odwieźć prokonsula od wiary. Zaś Saul, ten zwany również Pawłem, będąc pełnym Ducha Świętego, popatrzył uporczywie na niego, i powiedział: O pełny wszelkiego podstępu oraz wszelakiego oszustwa, synu tego oszczerczego, nieprzyjacielu wszelkiej sprawiedliwości nie przestaniesz wykręcać prostych dróg Pana? Oto teraz ręka Pana przeciwko tobie, więc będziesz ślepy, nie widząc słońca aż do stosownej pory. /7-11/ Mamy tu konfrontację proroka fałszywego z prorokiem Bożym. Ponownie widzimy cud, znak, który został spełniony.

            W Starym Testamencie Bóg posyłał proroków przede wszystkim po to, aby wprowadzać ludzi w prawdę o zbawieniu. Wypełniła się ona w Chrystusie. Po co więc w czasach, w których Zbawiciel dokonał swojego dzieła Bóg nadal powołuje proroków? Przejdźmy do Dz 16: 6-10: Zaś kiedy przeszli Frygię oraz krainę galacką, zostali powstrzymani przez Ducha Świętego od opowiadania słowa w Azji; a po przejściu naprzeciw Mizji, próbowali pójść do Bitynii, ale Duch Jezusa im nie pozwolił. Zatem minęli Mizję i zeszli do Troady. A pośród nocy, Pawłowi zostało ukazane widzenie: Mąż, jakiś Macedończyk, stał, wzywał go i mówił: Przepraw się do Macedonii i biegnij nam na pomoc. A kiedy zobaczył to widzenie, zaraz pragnęliśmy wyjść do Macedonii, wnioskując, że Pan nas powołuje, by ogłosić im dobrą nowinę. Tutaj mamy kolejny dowód na to, że Paweł miał dar proroctwa. Miał prorocze sny. Ale co jest tu najważniejszego? Apostołowie sami ustalali, gdzie głosić Ewangelię. Nie było tak, że ciągle Duch prowadził ich sam w odpowiednie miejsca. Musieli przede wszystkim posługiwać się swoim rozumem. Duch Święty interweniował raczej tylko wtedy, kiedy ich plany były sprzeczne z planami Boga.

Prorokowanie jako dar

            Jeżeli chodzi o Nowy Testament  mamy coś więcej niż tylko opisy działalności proroków. Mamy też różne wskazówki, porady jak jak właściwie należy tą posługę prorokowania wykorzystywać. A każdemu jednemu z nas została dana łaska według miary daru Chrystusa. Dlatego Pismo mówi: Wstąpiwszy na wysokość, wziął do niewoli jeńców, dał ludziom dary. (Ale to 'wstąpił’ jak się dzieje, jeśli nie tak, że najpierw zszedł z góry na dół, do niższych terenów ziemi? A ten, co zstąpił, jest tym samym, który wstąpił powyżej wszystkich niebios, aby wszystkie wypełnić). Także ten sam, rzeczywiście, dał apostołów, proroków, ewangelistów, pasterzy oraz nauczycieli. /Ef 4: 7-11/ Tak więc prorocy są dla Kościoła pewnego rodzaju darem. Poza nimi Bóg dał jeszcze apostołów, ewangelistów, pasterzy i nauczycieli. Przejdźmy do Rz 12: 6-7: Ale według danej nam łaski, mamy różne dary czy to prorokowanie, według proporcji wiary; czy to służbę w usłudze; czy to wyjaśnianie w nauce (…) Tutaj Paweł daje wskazówkę dla proroków, aby prorokowali według jakiejś proporcji wiary. Co to oznacza? W przekładzie interlinearnym proporcja jest przekładem greckiego analogia. Czyli mają prorokować według jakiegoś podobieństwa.

            Najwięcej o prorokach Nowego Testamentu jest napisane w I Liście do Koryntian. Przejdźmy do 12: 1,7-10: Bracia, ale nie chcę, abyście nie wiedzieli odnośnie duchowych rzeczy.(…) A każdemu dawane jest objawienie Ducha, stosownie do współkorzyści. Bo jednemu dawane jest przez Ducha słowo mądrości; a drugiemu w zgodzie z tym samym Duchem słowo wyższego poznania. Jednemu ufność w tym samym Duchu, a innemu dary uzdrawiań w tym Duchu. Jednemu czyny mocy, drugiemu prorokowanie (…) Paweł postanawia udzielić koryntianom wykładu o darach duchowych w związku z ich niewiedzą na ten temat. Jednym z przejawów tej niewiedzy było niezdawanie sobie sprawy z tego, po co one są dawane. Stąd Paweł na samym początku podkreśla, że dary są dawane dla współkorzyści. Tak więc jeśli komuś dawane jest objawienie Ducha (w postaci udzielenia daru), to tylko po to, aby mógł tym darem służyć dla dobra innych. Wszystkie wymienione w 12 rozdziale I listu do Koryntian dary są dawane po to, aby obdarowany budował innych, nie siebie. Jednak nie ma tutaj potrzeby omawiania całego fragmentu o darach. Warto jeszcze zaznaczyć, że w tej części listu Paweł piętnuje zbytnie przywiązanie koryntian do tych najbardziej spektakularnych darów. Z treści listu można wywnioskować, że za bardzo skupili się na darze rodzajów języków. W związku z tym Paweł dał im polecenie, że najbardziej powinni pożądać daru prorokowania.

            Być może dzięki tej wskazówce ci, którzy mają ten dar będą mogli to właściwie rozpoznać. Paweł wiele razy mówi o zaletach prorokowania. Na przykład: Zaś ten, co prorokuje wieści ludziom budowlę, zachętę i pocieszenie.(…) Kto mówi językiem samego siebie buduje; zaś ten, co prorokuje buduje zgromadzenie wybranych. W wersecie 1 Kor 14: 5 mówi wprawdzie, że mówiący językami też może budować Kościół, ale pod warunkiem, że to co jest mówione w obcym języku zostanie przetłumaczone na język dla słuchaczy zrozumiały. To pozwala wyciągnąć prawie pewny wniosek, że mówiący językami prorokowali, z tym że robili to w obcych językach. Chodzi zapewne o języki obce dla nich samych, niewyuczone.

            W wersecie 14: 29 Paweł daje wskazówkę, jak ma wyglądać prorokowanie na zgromadzeniach. Zaś prorocy niech mówią dwaj lub trzej, a inni niech rozstrzygają. Muszą, jak widzimy, być obecni jakby sędziowie. Ich zadaniem jest zapewne osądzanie, czy słowa proroków są pochodzące od Boga czy nie. Zwróćmy też uwagę na słowa z 14: 30: Ale jeśli innemu, który siedzi, coś by zostało objawione, ten pierwszy niech milczy.  W greckim mamy: Jeśli zaś innemu zostałoby objawione siedzącemu, ten pierwszy niech milczy[4]. Objawienie, czyli odsłonięcie, gr. apokalyfthe.

            Widzimy więc, że służba proroków ma polegać na szukaniu jakichś objawień, odsłonięć. Chodzi zapewne o odsłanianie tego, co było niejasne, nieznane, niezrozumiałe, ale konieczne dla funkcjonowania młodego Kościoła. Jak mogło to wyglądać w praktyce, w życiu członków młodego Kościoła? Czy mamy opisy takich objawień? Ga 2: 1-2: Potem, po czternastu latach, z Barnabą znowu wszedłem do Jerozolimy, po zabraniu ze sobą i Tytusa. A wszedłem z powodu objawienia oraz przedstawiłem im Ewangelię, jaką ogłaszam wśród pogan. Zaś na osobno tym, co cieszą się znaczeniem, abym przypadkiem nie biegł na daremne niż biegł.  Widzimy, że Paweł otrzymywał objawienia wtedy, kiedy dotyczyły one ewangelizacji; a ewangelizacja Pawła dotyczyła wtedy-można powiedzieć-całego świata. Kolejna ważna rzecz, Ga 1: 11-12: Ale daję wam poznać, bracia, że Ewangelia, która przeze mnie została ogłoszona, nie jest według człowieka. Gdyż ani ja nie przyjąłem jej od człowieka, ani nie zostałem nauczony; ale otrzymałem ją przez objawienie Jezusa Chrystusa. Paweł nie był jednym z Dwunastu Apostołów i przez to nie znał prawie zupełnie nauczania Chrystusa. Dwunastu Apostołów, np. Jan wiedziało dobrze, czym jest Ewangelia Jezusa, na czym ona polega i w jaki sposób ją głosić. Chrystus wnikliwie pouczył ich o tym przed zmartwychwstaniem i po nim. Kiedy Paweł został powołany na apostoła, został wprowadzony w naukę Pańską inaczej. Otrzymał pouczenia od Boga tak, jak prawdy o Nim otrzymywali prorocy Starego Testamentu.

            Przejdźmy do 1 Kor 11: 23-24: Gdyż ja przejąłem od Pana to, co i wam przekazałem, że Pan Jezus wśród owej nocy, której był wydawany, wziął chleb, podziękował, złamał oraz powiedział: Bierzcie, jedzcie, to jest moje, za was łamane ciało; to czyńcie na moją pamiątkę. Wiadome jest, że Pawła na ostatniej wieczerzy nie było. O tym zdarzeniu powiedział mu sam Jezus poprzez osobiste objawienie. Przejdźmy do 1 Kor 14: 37-38: Jeśli ktoś uważa, że jest prorokiem lub duchowym, niech uznaje, że to, co wam piszę, jest poleceniem Pana. Zaś jeśli ktoś nie poznaje nie jest tym, który wie. Wcześniej Paweł kieruje do koryntian bardzo obszerny wykład o darach duchowych, strukturze Kościoła, który jest Jego Ciałem, o tym, że wierni są jego członkami, udziela pouczeń o warunkach korzystania z daru języków i z daru prorokowania.   Ale zauważmy, że nigdzie nie czytamy, aby Chrystus o tym nauczał. Skąd więc Paweł to wziął? Na zakończenie wykładu podkreślił, że jego słowa są rozkazem Pańskim. A więc treść omawianego tutaj wykładu musiał otrzymać także poprzez osobiste objawienie.

            Jednak chyba najsłynniejszym objawieniem w całej Biblii jest Apokalipsa Jana. Przejdźmy do Ap 1: 1-3: Odsłonięcie Jezusa Chrystusa, które dał mu Bóg, by pokazać Jego sługom, co się ma dziać w pośpiechu. Więc wysłał i objawił to przez swojego anioła swemu słudze Janowi,  który poświadczył Słowu Boga, świadectwu Jezusa Chrystusa, jak i temu, cokolwiek zobaczył. Bogaty ten, kto czyta oraz ci, którzy słuchają słów proroctwa i zachowują to, co w nim jest napisane; bowiem czas jest bliski. Księga ta jest nazywana Objawieniem Jana. Ale tak naprawdę  jest objawieniem Jezusa Chrystusa, gdyż zostało dane przez Niego i Jego samego dotyczy. A dane zostało Janowi. Więc wysłał i objawił to poprzez swojego anioła swemu słudze Janowi, który poświadczył Słowu Boga, świadectwu Jezusa Chrystusa, jak i temu, cokolwiek zobaczył. Jak widać to nie był jakiś sen, to nie były jakieś wrażenia, jakiś trans. To, co zostało objawione, Jan widział jako rzeczywiste obrazy odczytywane przez jego oczy.

            Wróćmy jednak do 1 Kor 14: 31-32: Gdyż wszyscy po kolei możecie prorokować, aby się wszyscy mogli uczyć oraz wszyscy mogli być pocieszeni; a duchy proroków są posłuszne prorokom. Paweł zachęca do prorokowania jeden po drugim. Nie może prorokować kilka osób równocześnie. Nie oznacza to jednak tego, że każdy w zborze jest prorokiem. Paweł po prostu w ten sposób daje innym możliwość rozpoznania tego, czy są prorokami, czy nie. Ten okaże się prorokiem, który otrzyma od Boga objawienie. To możliwość, zdolność otrzymywania objawień jakichś rzeczy, treści, spraw pochodzących od Boga, sprawia że ktoś zostaje prorokiem. (…) a duchy proroków są posłuszne prorokom. Mowa tutaj zapewne o duchu prorockim, który pojawiał się w Starym Testamencie. Trudno jednoznacznie i bez wątpliwości ocenić, jaka nauka wypływa z tego wersetu. Jest to pewnego rodzaju przybliżenia nam zasady działania daru prorokowania. Jeśli więc ktoś ma ten dar, ma ducha prorockiego. A duch ten jest jemu podporządkowany. Przyjrzyjmy się jeszcze 1 Kor 14: 37: Jeśli ktoś uważa, że jest prorokiem lub duchowym, niech uznaje, że to, co wam piszę, jest poleceniem Pana. Tak więc bycie prorokiem lub posiadanie jakiegoś innego daru duchowego miało dać pewność, że słowa Pawła z 1 Kor są słowami pochodzącymi od Boga. Paweł jest tak pewny ich boskiego pochodzenia, że wyklucza to, aby ktoś był prawdziwym prorokiem i nie uznawał jego słów za prawdę.

Prorokowanie – więcej niż pouczanie

            Czasami możemy spotkać się ze zbyt szerokim zakresem pojęcia prorok lub prorokowanie. Czasami mówi się, że prorocy to ci, którzy nauczają po prostu o prawdach wiary, czasami, że to ci, którzy objawiają jakieś tajemnice; jeszcze inni mówią, że są to członkowie zboru, którzy dają słowa budowania, zachęty i pociechy. I jest to niezależne, czy słowa te pochodzą od Boga, czy nie. Przejdźmy do 1 Kor 13: 2: I jeśli miałbym prorokowanie oraz znał wszystkie tajemnice, i całe wyższe poznanie, i choćbym miał całą wiarę, tak, aby góry przenosić, a miłości bym nie miał byłbym niczym. Moim zdaniem to, co Paweł napisał po jeśli to wynik posiadania jakiego hipotetycznego i idealnego daru proroctwa. Widzimy, że jego przejawem miałoby poznanie wszystkich tajemnic. Jednak w prorokowaniu nie chodzi raczej o samo poznawanie. Wróćmy do 1 Kor 12: 8: Bo jednemu dawane jest przez Ducha słowo mądrości; a drugiemu w zgodzie z tym samym Duchem słowo wyższego poznania. Widać ewidentnie, że poznanie, szczególnie te wyższe to inny dar niż prorokowanie. Tak samo wygląda sprawa z nauczaniem o prawdach wiary uważanym za niektórych za prorokowanie. Nauczanie jest raczej przejawem posiadania słowa mądrości. Przejdźmy do 12: 28: Ale w zgromadzeniu wybranych Bóg sobie ustanowił: Najpierw apostołów, po drugie proroków, po trzecie nauczycieli (…) Kolejny argument na potwierdzenie mojego stanowiska. Prorocy to członkowie Kościoła inni niż nauczyciele. Idziemy dalej: 1 Kor 14: 6: A tymczasem, bracia, w czym bym was wspomógł, gdybym do was przyszedł i mówił językami, jeśli bym wam tego nie powiedział, czy to przez objawienie, czy to przez wyższe poznanie, czy to przez naukę? Sprawa komplikuje się. Im dalej w las, tym ciemniej. Tutaj objawienie jest odróżnione od prorokowania. Może tutaj objawienie to po prostu odsłonięcie jakiejś tajemnicy, a prorokowanie jest użyte w znaczeniu przewidzenia przyszłości?

            Tak więc w czasach Starego Testamentu prorocy byli powoływani po to, aby wprowadzać ludzi w prawdę o zbawieniu i przygotowywać Izrael na przyjęcie Mesjasza. Bóg tylko wtedy mówił do ludzi przez proroków, jeśli musiał uczynić jakiś krok, aby przybliżyć ludzi do nadejścia czasów łaski. Tutaj jednak mogę spotkać się z zarzutami, że są bardzo liczne przypadki mówienia przez Boga do ludzi w sprawach zupełnie nie związanych ze wspomnianymi sprawami. Nie były one związane ani ze zbawieniem, a tym bardziej z Chrystusem. Przykład: wspomniany na początku rozprawy Abraham. A PAN powiedział do Abrama: Wyjdź z twojej ziemi, z twojej ojczyzny i z domu twojego ojca, do ziemi, którą ci wskażę. A uczynię cię wielkim narodem i cię pobłogosławię oraz wywyższę twoje imię, więc będziesz błogosławieństwem./Rdz 12: 1-2/ Tutaj Bóg poucza tylko Abrahama o tym, gdzie chce, aby zamieszkał. Ale zaraz… Po co to robi? Oczywiście po to, aby z tego Abrahama wyprowadzić naród wybrany. A z tego narodu – wiemy wszyscy – Bóg wyprowadził Mesjasza.

            Inny przykład, 1 Moj 9: 1: Bóg też pobłogosławił Noacha i jego synów oraz do nich powiedział: Rozmnażajcie się, bądźcie licznymi i napełnijcie ziemię. Nadal mamy tutaj słowa Boga związane ze zbawieniem. Noe dał początek wszystkim istniejącym po nim narodom. Wśród nich jest także naród izraelski. Kolejny przykład, 2 Sm 5: 17-19: A kiedy Pelisztini usłyszeli, że Dawida namaszczono na króla nad Israelem – wszyscy Pelisztini wyruszyli, aby ująć Dawida. Lecz gdy o tym usłyszał – wszedł do twierdzy. Zaś Pelisztini nadciągnęli i rozłożyli się na równinie Refaim. A Dawid radził się WIEKUISTEGO: Mam wyruszyć przeciwko Pelisztinom? Czy podasz ich w moją moc? Więc WIEKUISTY odpowiedział Dawidowi: Wyrusz, bo niechybnie podam w twą moc Pelisztinów!  Znowu mamy słowa Boga niezwiązane z historią zbawienia lecz z wojnami Dawida. Ale tak naprawdę sprawy Dawida, innych królów izraelskich, sprawy polityczne, czy moralne narodu izraelskiego to część historii zbawienia. Pamiętajmy, że Bóg prowadził swój naród w sposób szczególny, gdyż zgodnie z Jego postanowieniem z tego narodu miał wyjść Zbawiciel. Tak więc Bóg w Starym Testamencie przemawiał do ludzi tylko wtedy, kiedy należało odpowiednio nakierować bieg wydarzeń dla wypełnienia planu zbawienia. Kiedy więc przekazał na temat Mesjasza wystarczająco, najwidoczniej zamilkł na ok. 400 lat, a naród izraelski dojrzewał do czasów Mesjasza.

            Jednak czytając Nowy Testament łatwo można zauważyć, że w czasach Chrystusa prorocy jakby ożyli. Należy jednak uznać, że treść proroctw także była związana z większym lub mniejszym stopniu ze zbawieniem i tym, który jest jego Twórcą. W dalszej części to zostanie potwierdzone. Ma to też związek z tym, czy prorocy Boga działają także dzisiaj.

            Zanim to potwierdzę, przejdźmy do J 16: 13: A kiedy przyjdzie Duch Prawdy, będzie was prowadził w całej prawdzie; bo nie będzie mówił sam od siebie, ale powie to, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam nadchodzące rzeczy. Werset te jest nader często wyrywkowo traktowany. W związku z nim wielu uważa, że ludzie wierzący po otrzymaniu Ducha Świętego są wprowadzani przez Niego we wszelką prawdę. I stąd jeśli ktoś ma inne poglądy w sprawach doktrynalnych, osądza się go jako niewprowadzonego we wszelką prawdę lub nie mającego w ogóle Ducha Świętego. Ja osobie, która w ten sposób osądza innych mogę zadać pytanie: skąd wiesz, czy to jednak ciebie Duch nie wprowadził we wszelką prawdę? Skąd wiesz, czy to ty nie masz Ducha Świętego, a nie ten, z którym się nie zgadzasz? Błędne rozumienie tego wersetu jest klasycznym błędem pomijania kontekstu, w którym on się znajduje. Po pierwsze, to zdanie skierowane jest to Apostołów, nie do nas. Po drugie jest to zdanie wypowiedziane na ostatniej wieczerzy i jest związane ze szczególną sytuacją, w której ci Apostołowie wówczas byli. Po trzecie, wiąże się ze szczególnym powołaniem, które oni  otrzymali, a którego nie otrzymał każdy wierzący.

            Skoro słowa z J 16: 13 są związane z ostatnią wieczerzą, są częścią ostatniego przemówienia, które skierował wtedy Jezus do swoich uczniów. Z innych Ewangelii możemy dowiedzieć się, że ci uczniowie reprezentowani byli przez Dwunastu Apostołów. Spotkałem się jednak z zarzutami następującymi: Jeśli słowa Jezusa skierowane do Apostołów nie mogą być stosowane przez nas, to prawie wszystkie słowa Pana możemy ignorować. Mogę wtedy odpowiedzieć: W pewnych okolicznościach są słowa wypowiedziane do Apostołów, które możemy stosować do siebie, a w pewnych są takie, które dotyczą ich i nikogo więcej. Jednak pewne okoliczności sprawiają, że słowa J 16: 13 są skierowane tylko do Apostołów.

            Po pierwsze słowo apostoł oznacza tyle co wysłannik. Tak więc Dwunastu Apostołów to grupa ludzi wybrana przez Jezusa i posłana do tego, aby będąc świadkami Jego słów i czynów głosiła Ewangelię. Podczas ostatniej wieczerzy Jezus pouczał ich o bardzo wielu rzeczach. Bliskie jednak było Jego odejście. Przed obietnicą wprowadzenia we wszelką prawdę przez Ducha, Chrystus wypowiedział takie słowa: Mam wam jeszcze wiele powiedzieć, lecz teraz nie zdołacie tego unieść. /J 16: 12/  Tak więc konieczność późniejszego wprowadzenia we wszelką prawdę wiąże się z niemożliwością wprowadzenia w nią podczas tego ostatniego przemówienia. Tak więc wprowadzenia we wszelką prawdę mieli być tylko ci, którzy zaczęli już być nią wprowadzania na ostatniej wieczerzy.

            Ze słowami o wprowadzeniu we wszelką prawdę wiążą się jeszcze słowa następujące po nich, ale z przyczyn domyślnych pomijane. (…) bo nie będzie mówił sam od siebie, ale powie to, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam nadchodzące rzeczy. Tak więc najwidoczniej z braku czasu podczas ostatniej wieczerzy Chrystus nie oznajmił uczniom rzeczy przyszłych. Zapewne byłoby już to dla nich zbyt wiele. Miał tego dokonać Duch Święty.

            Należy jeszcze dodać, że to wprowadzenie we wszelką prawdę jest związane z jeszcze jedną obietnicą, której jakoś specjalnie się nie zauważa. W trakcie tego ostatniego przemówienia Jezus wypowiada jeszcze takie słowa: To wam powiedziałem, u was pozostając. Zaś pocieszyciel, Duch Święty, którego w moim Imieniu pośle Ojciec, on was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem. /J 14: 25-26/ Tak więc nie wszystkiego Jezus nauczył Apostołów. Miał tego dokonać Duch Święty w późniejszym czasie. Skoro Apostołowie byli naocznymi świadkami nauczania i czynów Jezusa, na nich spadła główna odpowiedzialność dalszego przekazywania tego nauczania po Jego odejściu. Duch Święty miał to ułatwić poprzez przypominanie słów tego nauczania w czasie późniejszym.

Cała prawda jest także dla nas

            Najlepiej widocznym skutkiem urzeczywistnienia tych obietnic jest bez wątpienia Nowy Testament. Efektem przypomnienia wszystkiego, co Jezus mówił są oczywiście cztery Ewangelie. Wprawdzie przez Apostołów są napisane tylko dwie: Mateusza i Jana. Jednak Ewangelia Marka została spisana przez ucznia Piotra, a Ewangelia Łukasza przez ucznia apostoła Pawła, który był także towarzyszem jego podróży. Znane nam Ewangelie zostały spisane nie wcześniej jak około 30 lat po odejściu Chrystusa. Mimo to jego słowa i czyny relacjonują w sposób zadziwiająco szczegółowy i spójny. To niewątpliwie efekt przypominania wszystkiego, co Jezus powiedział.

            Innym skutkiem wspomnianych obietnic jest napisanie komentarzy w Ewangeliach i listów. To jest efektem tego, że Duch Święty pouczył apostołów o wszystkim. Dobry przykład mamy w Ewangelii Jana 7: 37-38: Zaś w ostatnim, wielkim dniu święta, Jezus stanął i zawołał, mówiąc: Jeśli ktoś pragnie, niech przychodzi do mnie i pije. Temu, co we mnie wierzy jak powiedziało Pismo z jego wnętrza wytrysną strumienie wody żyjącej.  Być może Jan początkowo nie rozumiał o co chodzi z tą wodą żywą. Najwidoczniej dzięki pouczaniu przez Ducha Świętego wiele  lat później mógł napisać własne wyjaśnienie tego, co te wody oznaczają. A to mówił o Duchu, którego mieli brać ci, którzy względem niego wierzą; bo Duch Święty nie był jeszcze dany, gdyż Jezus nie został jeszcze wyniesiony. W listach Jana i Piotra jest wiele treści o których nie mówił Jezus wprost. Wspaniale one jednak uzupełniają naukę Chrystusa. Te listy są zapewne pouczenia ich autorów o wszystkim przez Ducha Świętego.

            Kolejną obietnicą, spełnienia której efekty możemy widzieć w Biblii jest ta dotyczące oznajmienia rzeczy przyszłych. Wiemy, że o takim oznajmieniu napisał na pewno Jan. On zapisał to w Apokalipsie. Łatwo zauważyć, że księga ta jest przede wszystkim objawieniem tego, co stanie się w przyszłości.

            Tak więc za kanoniczne i święte nie zostały uznane wybrane księgi dlatego, że są jakieś piękne czy mądre. Ale dlatego, że zostały spisane przez Apostołów lub na podstawie ich relacji. Swego czasu spotkałem się z poważnymi zarzutami ze strony katolików, że zasada sola scriptura jest niebiblijna, bo nie ma jej w Biblii. Nieprawda, zasada ta jest jak najbardziej biblijną i pochodzącą od Boga, ponieważ odnosi się do ksiąg pochodzących od Apostołów. I tylko im dał Jezus obietnicę wprowadzenia we wszelką prawdę, przypomnienia wszystkich Jego słów i oznajmienia rzeczy przyszłych.

            W związku z niektórymi ustaleniami, które się do tej pory pojawiły, wątpliwości może budzić sprawa apostoła Pawła. Nie był on jednym z Dwunastu Apostołów. Nie był więc najbliższym świadkiem słów i czynów Jezusa. Z tego powodu nie słyszał on być może żadnych słów Pana, a tym bardziej żadnego przemówienia. I przede wszystkim nie był w gronie osób, którzy otrzymali obietnicę wprowadzenia we wszelką prawdę oraz pozostałe obietnice, o których była mowa wcześniej. Pomimo tego, Pawła uważa się za głównego twórcę Nowego Testamentu. Jemu zawdzięczamy większość listów, które wprowadzają Kościół w prawdy, których nie zdążył wprowadzić Chrystus. Na przykład Jezus nie nauczał, czy w czasach Nowego Testamentu nadal będzie obowiązywał szabat, nie nauczał o Kościele jako swoim Ciele, a o wierzących jako członkach tego Ciała. Chrystus nie nauczał także jakie są rodzaje darów duchowych i jak należy je stosować. Mimo to znajdziemy w listach Pawła obszerne wykłady na te i inne tematy, których chociaż Jezus nie podejmował, są jednak z Jego nauczaniem jak najbardziej zgodne. Należy więc uznać, że słowa o wprowadzaniu we wszelką prawdę mogą odnosić się także do Pawła. Wszak Paweł chociaż nie należał do Dwunastu Apostołów, został jednak powołany na apostoła Jezusa w późniejszym czasie. Świadczą o tym te słowa: I do mnie powiedział: Idź, gdyż ja cię wyślę daleko, do pogan./Dz 22: 21/ Są to słowa Jezusa skierowane do Pawła. A więc skoro posłał go sam Pan, jest Jego wysłannikiem, czyli Apostołem.

            Tak więc jeśli Duch Święty wprowadzał apostoła narodów we wszelką prawdę, pouczał go, musiał do niego mówić. A skoro mówił do niego Bóg, był Bożym prorokiem. Ten fakt już został stwierdzony wcześniej. Tak więc chociaż obietnica wprowadzenia we wszelką prawdę dotyczy Dwunastu Apostołów, Paweł jest wyjątkiem. Może nie dlatego, że także był apostołem Pana, ale dlatego że był apostołem wyjątkowym. Ta wyjątkowość polegała głównie na tym, że był wysłannikiem Chrystusa, ale nie był naocznym świadkiem Jego słów i czynów. W Ef 2: 19-20 jest napisane, że Kościół jest zbudowany na fundamencie apostołów i proroków. I także  dlatego obietnica wprowadzenia w prawdę i pouczenia o wszystkim także ich dotyczyła. To oni otrzymali pierwsze pouczenia niezbędne do położenia podstaw, których trwałość gwarantowała trwanie Kościoła do przyjścia Chrystusa ponownie. Opatrzność Boża sprawiła, że te pouczenia zostały spisane i uznane za księgi równie święte jak księgi Starego Testamentu.

Szczególny okres przejściowy

            Ostatnie kwesta wymagająca dokładniejszego omówienia, której omówienie zapowiadałem na początku jest sprawa powoływania na proroków w czasach dzisiejszych. Można to zamknąć w pytaniu: czy Bóg objawia dzisiaj ludziom swoją wolę bezpośrednio? Odpowiedzieliśmy już sobie, że Stwórca objawia ją poprzez dostępne ludzkim zmysłom słowa, poprzez widzenia, sny albo urim. Ta ostatnia metod odpada, gdyż urim zaginęło (zaginął?) i nie wiemy gdzie się znajduje i czy w ogóle gdzieś się znajduje.

            Gdy zastanawiamy się nad zasadnością istnienia proroków dzisiaj, pojawia się pytanie: po co Bóg miałby ich dzisiaj ustanawiać? Wielu powołuje się na I list do Koryntian. Uważają, że skoro w czasach Pawła byli prorocy, którzy przemawiali na zgromadzeniach dla zbudowania, zachęty i pocieszenia, jak najbardziej powinni być dzisiaj. Jeżeli uznamy, że prorok to ktoś, kto przemawia dla zbudowania, zachęty i pocieszenia i tylko tyle, nie jest trudno prorokować, nie jest trudno być prorokiem. Sprawa komplikuje się, jeśli uznamy, że proroctwem są słowa spełniające te warunki i jeszcze pochodzące od Boga, na przykład po usłyszeniu ich. Pobieżna analiza Starego Testamentu  pozwoliła wyciągnąć wniosek taki, że Bóg przemawiał do ludzi bezpośrednio lub przez proroków tylko w szczególnych, nadzwyczajnych sytuacjach. W Księdze Izajasza są słowa, które bardzo trafnie opisują powagę i wzniosłość chwili, w której Bóg przemawia. Słuchajcie niebiosa i podaj ucho ziemio, ponieważ przemawia WIEKUISTY! /Iz 1: 2/ Każde więc przemówienie Boga jest rzadkim, a co za tym idzie wyjątkowym i szczególnym wydarzeniem. Zawsze jest także z wielkimi wydarzaniami związane.

            Jeśli chodzi o uznawanie proroctw nowotestamentowych za prawdziwe, duże znaczenie ma tutaj kryterium tematyczne. Jest ono takie same jak w Starym Testamencie. Bóg przemawia tylko w sprawach związanych z realizacją Jego planu zbawienia i z czasami ostatecznymi. Zostało już wprawdzie ustalone, że realizacja obietnicy pouczenia przez Ducha Świętego apostołów dotyczy głównie Kościoła. Ale ten jest na Ziemi niczym innym jak właśnie ostoją zbawienia.

            Jedak aby nie wyciągać wniosków nie popartych przesłankami, przyjrzyjmy się przykładom proroctw w Nowym Testamencie. Znajdziemy je oczywiście w Dziejach Apostolskich.   Pierwszy przykład z tej księgi pochodzi z historii nawrócenia Pawła. Więc padł na ziemię oraz usłyszał głos, który mu mówił: Saulu, Saulu, dlaczego mnie prześladujesz? Zatem powiedział: Kim jesteś, panie? A Pan powiedział: Ja jestem Jezusem, którego ty prześladujesz; trudno ci wierzgać zgodnie z żądłem. Więc drżąc i się bojąc, Saul powiedział: Panie, co chcesz, bym ja uczynił? A Pan do niego: Wstań, wejdź do miasta, a zostanie ci powiedziane co ty masz czynić.  / Dz 9: 4-6/ W tą historię zostali też zaangażowane inne osoby, do których przemówił Bóg. Ale w Damaszku był pewien uczeń, imieniem Ananiasz, więc w widzeniu Pan powiedział do niego: Ananiaszu. A on powiedział: Oto ja, Panie. Zaś Pan do niego: Wstań, idź na ulicę zwaną Prostą, oraz w domu Judasa odszukaj Saula, z nazwy Tarseńczyka, bo oto się modli. I w widzeniu zobaczył męża, imieniem Ananiasz, który wchodził oraz kładł na nim ręce, aby mógł widzieć. Ale Ananiasz odpowiedział: Panie, od licznych osób usłyszałem o tym mężu, że wiele złych rzeczy uczynił Twoim świętym w Jerozolimie. Także tu ma władzę od arcykapłanów, aby związać wszystkich, co wzywają Twego Imienia. A Pan powiedział do niego: Idź, gdyż ten jest moim naczyniem wybrania, by zanieść moje Imię przed narody i królów; dzieci nie tylko z Israela. /Dz 9: 10: 15/ Widzimy tutaj, że Bóg przemawia do ludzi bezpośrednio oraz podobnie jak w Starym Testamencie przez wizje. Sprawa, z powodu której Bóg przemówił do Pawła jest jak najbardziej związana z planem zbawienia. Widzimy tutaj sytuację, w której Bóg postanowił, że Paweł zostanie apostołem, który zaniesie Ewangelię do pogan. I wypełniło się, działalność Pawła wkrótce objęła swym zasięgiem cały jemu znany świat. Nie był apostołem, który podczas swojej służby zaniósł Dobrą Nowinę co najwyżej do kilku miast lub wyjechał na misję do jakiegoś tropikalnego kraju.

            Kolejny przykład. Ale z powodu istniejącego zboru, w Antiochii byli prorocy oraz nauczyciele, także Barnabasz i Szymon zwany Nigrem, Lucjusz Cyrenejczyk, Manaen mleczny brat tetrarchy Heroda oraz Saul. A gdy oni spełniali służbę Panu i pościli, Duch Święty powiedział: Oto odłączcie mi Barnabę oraz Saula dla sprawy, do której ich sobie powołałem./Dz 13: 1-2/ Tutaj mamy przykład przemawiania Ducha Świętego do członków zboru. Jak się później dowiadujemy dzięki niemu uzyskano pewność, gdzie Paweł wraz z towarzyszem mają ruszać w pierwszą podróż misyjną.

            Można się jednak spotkać z takimi zarzutami, że w Nowym Testamencie prorocy nie zawsze przemawiali w sprawach dotyczących realizacji Bożego planu zbawienia. Przejdźmy do Dz 11: 27-30: Ale w tych dniach z Jerozolimy do Antiochii zeszli prorocy. A jeden z nich, imieniem Agabus, wstał oraz zapowiedział przez Ducha, że ma być wielki głód na całej zamieszkałej ziemi, który się wydarzył za cesarza Klaudiusza. Zaś uczniowie ustalili, że każdy z nich pośle na usługę braciom, którzy zamieszkują w Judei, w miarę tego, jak każdy był w stanie. Co też uczynili przez rękę Barnaby i Saula, posyłając środki do starszych. Zauważmy jednak, że ten głód dotyczył Kościoła bezpośrednio. Przez to nieszczęście bracia nauczyli się, co mają robić, gdy inni bracia są w jakiejś niedoli. Dali nam wspaniały przykład do naśladowania, a skoro zostało to zapisane, naśladować to mogą dzisiejsze pokolenia.

            Inny przykład proroka przepowiadającego znak. Dz 21: 10-11: A kiedy pozostaliśmy więcej dni, z Judei zszedł pewien prorok, imieniem Agabus. Więc przyszedł do nas, wziął pas Pawła, związał swoje ręce i nogi, oraz powiedział: Te słowa mówi Duch Święty: Męża, którego jest ten pas, tak zwiążą Żydzi w Jerozolimie i wydadzą go w ręce poganom. To także ma związek z planem zbawienia. Agabus ostrzega Pawła przed niebezpieczeństwem, które mogłoby poważnie zagrozić dalszemu rozprzestrzenianiu się Ewangelii. W związku z powyższymi przykładami wielu uważa, że nie widać przeszkód, aby dzisiaj pojawiali się prorocy, którzy będą ostrzegać innych świętych przed kataklizmami. Nie widzą powodów, aby mieli zniknąć tacy prorocy, którzy potrafią przepowiedzieć, gdzie znajdują się na przykład ludzie zagrażający świętym.

            Należy jednak pamiętać, że współczesny Kościół Boży pod wieloma względami różni się od tego w czasach apostolskich. Dzisiaj, chociaż święci wszędzie stanowią mniejszość, nie są zewsząd zagrożeni, to ze strony pogan, to ze strony żydów. Owszem, zdarzają się prześladowania w krajach niechrześcijańskich. Nie stanowią one jednak zagrożenia dla ciągłości trwania Kościoła. W tamtych czasach Kościół to tylko początkowo mała wspólnotka w Jerozolimie, przed którą stoi wyzwanie nawracania całego ówczesnego świata. Dzisiaj święci są rozproszeni po całym świecie i praktycznie nie ma zakątku świata, do którego trzeba wysłać misjonarzy, bo imię Chrystusa jest tam nieznane. Owszem, są jakieś tam wyspy na oceanie, jakieś tam zakątki dżungli, ale to żadna część w porównaniu z całą Europą, czy Azją, która w I w. otworzyły się dla apostołów. Tych różnic jest jeszcze bardzo, bardzo dużo. Ale moim zdaniem najważniejsza dotyczy Biblii. W czasach Chrystusa i Jego apostołów nie był jeszcze włączony do kanonu Nowy Testament, Stary też był trudno dostępny. O takiej dostępności, jaką mamy dzisiaj mogli tylko wtedy pomarzyć.

            Wcześniej ustalone zostało, że powstanie Nowego Testamentu było efektem wprowadzenia przez Ducha Świętego apostołów we wszelką prawdę, czyli pouczenia o wszystkim, przypomnienia wszystkiego, co Jezus mówił i oznajmienia rzeczy przyszłych. Tak więc czasy pomiędzy Zmartwychwstaniem Jezusa i spisaniem oraz zatwierdzeniem wszystkich ksiąg Nowego Testamentu to czas przejściowy, w którym apostołowie byli wprowadzani we wszelką prawdę, efekty tego wprowadzania zapisywali. Może Jezus nigdy za życia niczego spisywać nie nakazywał, ale widać że spisanie całej Biblii jest jakby tego szczególnego działania Ducha Świętego efektem.

            Należy podkreślić, że Duch nie miał wprowadzać apostołów we wszelką prawdę, ale miał wprowadzić. Chodzi tutaj o proces, który miał się zakończyć w stosunku do nich samych. Na przykładzie Pawła zostało już ustalone, że zapisał nam, czego Bóg go nauczył na przykład o wieczerzy, o małżeństwie, strukturze Kościoła. Z odpowiednich listów możemy także dowiedzieć,   o czym pouczył Duch Święty Jana i Piotra. Należy więc uznać, że kiedy cała prawda, do której zostali wprowadzeni Apostołowie została spisana i zostawiona jako dziedzictwo dla kolejnych pokoleń, Duch Święty przestał przemawiać do ludzi w celu pouczenia ich o czymś jeszcze.

            Wielu jednak powie, że co stoi na przeszkodzie, aby Bóg swoim głosem przemawiał do ludzi, aby tak jak w Dziejach Apostolskich nadawać odpowiedni kierunek ewangelizacji? Zauważmy jednak, że służba apostołów Chrystusa i pierwszych ewangelistów była wówczas relacjonowana. Na podstawie tej relacji powstały Dzieje Apostolskie. Jest to księga, która ukazuje nam wiele przykładów, jak należy prowadzić ewangelizację, jak prowadzić Kościół itp. Uważam, że Duch Święty albo aniołowie przemawiali wówczas do świętych bezpośrednio właśnie ze względu na to, że na podstawie tamtych wydarzeń miała powstać jedna z ksiąg Pisma Świętego. A jak głosi 2 Tm 3: 16: Całe Pismo natchnione jest przez Boga oraz pomocne do nauki, do dowodu, do rewizji, do wychowania dzieci w sprawiedliwości. Tak więc jeśli ktoś chce na przykład jechać gdzieś, aby głosić Ewangelię, nie musi czekać, aż przyjdzie jakiś prorok i mu to powie, nie musi też czekać, aż Bóg mu powie jak to robić . Naukę, jak to robić ma w Dziejach Apostolskich, gdyż tam są relacje z wydarzeń, w których Bóg kierował ewangelistów swoimi słowami. Najważniejsze jest to, że w czasach opisanych w Dziejach Apostolskich apostołowie byli jeszcze wprowadzani przez Ducha we wszelką prawdę i nauczani przez niego o wszystkim. Ten proces się wtedy nie zakończył. Dlatego należy bardzo ostrożnie podchodzić do naśladowania opisanego tu Kościoła w czasach dzisiejszych.

Wszystko ma swój czas…

            Nie tylko Dzieje opisują przejściowy okres wprowadzania Kościoła we wszelką prawdę. W tym okresie zostały napisane wszystkie listy Nowego Testamentu.  Dlatego też Paweł musiał udzielić koryntianom tak obszernego wykładu o darach duchowych, głównie o darze rodzaju języków i prorokowania. Innych pismo natchnionych, które o tym nauczały oni nie mieli. Przejdźmy do 1 Kor 14: 22: Dlatego języki nie są za znak dla wierzących ale dla niewierzących; a prorokowanie nie jest dla niewierzących ale dla wierzących. Zatem, gdy na to samo miejsce zejdzie się cały zbór i wszyscy by mówili językami, a weszliby prości ludzie lub niewierzący, czy nie powiedzą, że szalejecie? Zaś jeśliby wszyscy prorokowali, a wszedłby ktoś niewierzący, albo prosty człowiek, wtedy przy wszystkich jest badany oraz przy wszystkich jest oceniany, a jego ukryte sprawy serca stają się jawne. Więc upadnie na twarz oraz pokłoni się Bogu, oznajmiając: Zaiste, Bóg jest w was. Tak więc inną funkcją prorokowania jest w Nowym Testamencie czynienie znaków dla wierzących. Chodzi zapewne o znaki działające jak cuda utwierdzające co do jakichś prawd, dające całkowitą pewność. Tutaj mamy przypadek wyjawienia wszystkich tajników serca kogoś, kto w coś nie wierzy. Oczywiste jest, że aby poznać czyjeś tajniki serca trzeba mieć szczególne objawienie. Tak więc zdobycie wiedzy, której nie da się uzyskać normalnymi sposobami i objawienie jej innym może być cudownym znakiem utwierdzającym kogoś w jakiejś prawdzie. Może być znakiem pobudzającym wiarę. Inny przykład takiego działania znaku był podawany na przykładzie proroków, którzy przepowiedzieli wielki głód w Judei.

            Wiadome jest, że takie proroctwa, które są jakimiś znakami są potrzebne także dzisiaj. Nikt nie zaprzeczy, że byłyby przydatne nawet po wprowadzeniu Kościoła we wszelką prawdę i po spisaniu jej w Pismach. Jest jednak fragment Pisma Świętego, który jasno mówi, że prorokowanie, podobnie jak kilka innych darów zostaną zatrzymane. Chodzi o cytowany już wcześniej fragmentarycznie 1 Kor 13: 1-13. Przy okazji omawiania 2 wersetu było ustalone, że prorokowanie to przede wszystkim poznawanie jakichś wcześniej nieznanych tajemnic, spraw itd. Pewne jest więc, że prorokowanie jako poznawanie tych tajemnic zgodne z tym listem przeminie. Przyjrzyjmy się temu fragmentowi. Bowiem po części poznajemy oraz po części prorokujemy; zaś kiedy przyjdzie doskonałe, to po części zostanie zaniedbane. Kiedy stałem się dzieckiem, mówiłem jak dziecko, myślałem jak dziecko, wnioskowałem jak dziecko; a kiedy stałem się mężczyzną, zaniedbałem te przymioty dziecka. Gdyż teraz widzimy jakby pośród zwierciadła, w zagadce ale wtedy twarzą przy twarzy. Teraz poznaję po części ale wtedy poznam jak też zostałem poznany. /1 Kor 13: 9-12/ Tutaj należy zwrócić uwagę na to, że w czasie pisania tego listu prorokowanie, podobnie jak poznawanie było tylko częściowe. Dlaczego. Otóż zauważmy, że ciężko byłoby jednemu prorokowi za pomocą jednego proroctwa poznać i przekazać na przykład całą naukę o darach lub czasów ostatecznych. Nie mówię już o całej doktrynie nowotestamentowej. Bardziej chodzi tutaj o prorokowanie nie częściowe, ale takie, które jest stopniowym odsłanianiem  jakiejś większej całości, świadczy o tym zwrot:  Z części bowiem poznajemy i z części prorokujemy (…)[5]  W omawianym tu tekście widać wyraźnie, że  przyjście czegoś doskonałego ma spowodować zniknięcie czegoś częściowego. W tym wypadku chodzi tutaj o języki i proroctwa. Wspomniany przekład interlinearny sugeruje, że chodzi o coś dojrzałego. Co może być tym czymś pełnym, dojrzałym?

            Raczej nie chodzi tu o Chrystusa, gdyż mamy tu zaimek to. A Chrystus to nie to, tylko Ten. Zupełnie nie na miejscu jest określanie Pana i Zbawcy zaimkiem rodzaju nijakiego. Po drugie, dlaczego tak długo trzeba by było czekać na zniknięcie częściowych proroctw? Tutaj należy jeszcze zadać pytanie: Dlaczego w czasach Pawła prorokowanie i poznawanie było tylko częściowe? Najwidoczniej dlatego, że nie było jeszcze Nowego Testamentu, bo był w trakcie spisywania. Dopiero, kiedy przeczyta się Ewangelie można stwierdzić, że poznaliśmy Boga inaczej niż z części. Kiedy przeczytamy Apokalipsę, można stwierdzić, że bardziej wybiegającego w przyszłość proroctwa już być nie może. Tak więc, kiedy Paweł pisał o czymś dojrzałym, prorokował najwidoczniej nadejście pełnej Biblii, zaczynającej się od stworzenia świata, a kończącej na Apokalipsie Jana. Paweł podsumowuje to w w. 12: Patrzymy bowiem teraz przez lustro, w zagadce, wtedy zaś twarz na twarz; teraz poznaję z części, wtedy zaś uznam, jak i zostałem uznany[6]. Biblia została napisana przez Apostołów lub ich uczniów. Kiedy się zrozumie, że Duch Święty ich miał wprowadzić we wszelką prawdę, nie ma niczego innego, co lepiej pasowałoby do tego proroctwa. Tak więc po spisaniu Nowego Testamentu znikła potrzeba daru prorokowania i poznawania. W ustalaniu tego, czym jest to dojrzałe, może pomóc jeszcze werset 11: Kiedy stałem się dzieckiem, mówiłem jak dziecko, myślałem jak dziecko, wnioskowałem jak dziecko; a kiedy stałem się mężczyzną, zaniedbałem te przymioty dziecka. Stan niepełnego prorokowania i poznawania to stan, który Paweł porównuje do okresu bycia dzieckiem. Te niepełne, dziecinne czynności powinny zniknąć w chwili dorośnięcia dziecka, czy w czasie przyjścia tego, co jest dojrzałe. Być może więc tym czymś doskonałym jest dojrzały Kościół.

Zakończenie

            Stwierdzenie, że proroctwa przeminęły jest wynikiem nie tylko moich studiów biblijnych, ale też obserwacji życia Kościoła. Nie poznałem jeszcze nikogo, kto słyszał na własne uszy prawdziwy głos Boga czy anioła. Owszem, co jakiś czas słyszy się zeznania ludzi, którzy twierdzą, że Bóg do nich mówi. Najczęściej okazuje się, że są to jakieś wrażenia lub subiektywne odczucia. Nigdy jednak nie spotkałem się z takim prorokiem jak na przykład Agabos, który zapowiedział jakiś widoczny znak, który spełnił się. Przykład Agabusa i pouczenia z Księgi Powtórzonego Prawa pozwalają nam sprawdzać wiarygodność proroków. Agabus przewidział znak, który spełnił się. Jeśli więc, ktoś twierdzi, że jest w zborze prorokiem i ma dar prorokowania mamy prawo wymagać od niego na przykład przewidzenia jakiegoś wydarzenia. Jeśli na przykład przewidzi, że  w jakimś miejscu jakiś tajfun w tym, a tym dniu spowoduje śmierć takiej liczby osób, możemy uznać proroka za wiarygodnego. I jeszcze jedno. W dzisiejszych czasach obserwuje się w zborach tak zwaną zabawę w proroków. Ktoś może zalecać komuś pozostanie danego dnia w domu, bo prorokuje mu wypadek samochodowy, jeśli z niego wyjdzie. Naiwny słuchacz może się posłuchać i wiadomo, że jeśli pozostanie w domu, prawdopodobieństwo wypadku samochodowego jest zerowe. Czegoś takiego nie można lekceważyć. Z tego nie można sobie żartować!

Sebastian Mrówczyński


[1]Por. McDowell J., Wiarygodność Pisma Świętego, s. 86.

[2]Tamże, s. 86.

[3]Tamże, s. 86.

[4]Por. Popowski R. (ks.), Wojciechowski M. , Grecko-Polski Nowy Testament, Warszawa 2014.

[5]Por.  Popowski R. (ks.), Wojciechowski M. , Grecko-Polski Nowy Testament, Warszawa 2014.

[6]Popowski R. (ks.), Wojciechowski M. , Tamże, s. 929-930.