Czy chrześcijanie mogą pozwolić sobie na neutralność i niezaangażowanie? 

Kwestia do kogo powinien należeć ten mały skrawek ziemi, zwany Izraelem, wydaje się być głównym tematem niekończącej się ogólnoświatowej dyskusji. Czy naród żydowski ma prawo do tej ziemi? Czy Izrael powinien wycofać się z zajętych w roku 1967 terenów, z Jerozolimą włącznie? Czy cały w obszar lub jego część powinny zostać przekształcone w Państwo Palestyńskie? Jaki powinien być status Jerozolimy?

Pytania te trafiają raz po raz na porządek dzienny dyskusji na forum różnych międzynarodowych kongresów szczebla rządowego i parlamentarnego. Powzięto wiele rezolucji, najczęściej wynikłych nie z faktów lub przesłanek etycznych lecz skutkiem rywalizacji między blokami politycznymi, czy sytuacji zależnej od handlu światowego, cen ropy naftowej i petrodolarów, oraz pod wpływem antysemickich ideologii, mających mniej lub więcej religijne podłoże, nawet w społeczeństwach gdzie religią jest ateizm.

W konsekwencji światowe media nazbyt często przepełnione są informacjami tendencyjnymi i jednostronnymi. Powtarzające się slogany o prawach Palestyńczyków są stopniowo przyjmowane jako prawdy przez ludzi słabo znających bliskowschodnie realia historyczne i etniczne oraz problemy uchodźców. Również wielu chrześcijan nie wie co o tym wszystkie myśleć i jakie zająć Stanowisko.

Jako chrześcijanie musimy przede wszystkim pamiętać, że jedyną wiarygodną podstawą kształtowania naszych przekonań jest Słowo Boże. Ludzkie ideologie kształtują się i upadają, a Słowo Boże trwa niewzruszone i będzie trwać na wieki, kiedy niebo i ziemia już przeminą. Dlatego musimy badać, co w kwestii praw do Ziemi Obiecanej mówi Biblia i oceniać wartość opinii ludzkich autorów według jej zgodności z wiecznym Słowem Bożym. Nie musimy biedzić się nad interpretacją Biblii lub alegoryzować jej przesłania, gdyż ona mówi do nas wprost.

W 1 Mojż.12:7 Bóg mówi do patriarchy Abrahama: „Ziemię tę dam potomstwu twemu”. W 15 wersecie 13 rozdziału tej samej księgi Pan dodaje do tej obietnicy zwrot „na wieki”, zaś w 18 wersecie 15 rozdziału określa granice tego terytorium. W 1 Mojż. 21:12 Bóg konkretyzuje o jakich potomków Abrahama chodzi, mówiąc: „tylko od Izaaka nazwane będzie potomstwo twoje”. I chociaż Ismael, inny syn Abrahama również otrzymał obietnicę, to obietnicę posiadania tej konkretnej ziemi oraz historyczne zadanie niesienia błogosławieństwa wszystkim narodom ziemi Bóg dał Izaakowi (w 1 Mojż. 26) i potwierdził jego synowi Jakubowi (w 1 Mojż. 28).

Liczne proroctwa biblijne mówią nam również o rozproszeniu narodu żydowskiego pośród innych narodów i spustoszeniu tej ziemi w czasie owego rozproszenia. Pismo mówi nam dalej o powrocie Ludu Izraela do jego ziemi, który Bóg sprawi na chwałę Swojego Imienia. W 15 wersecie dziewiątego rozdziału księgi proroka Amosa Bóg mówi: „Zaszczepię ich na ich własnej ziemi; i nikt ich już nie wyrwie z ich ziemi, którą im dałem – mówi Pan, twój Bóg”

Powrót z Babilonu 500 lat przed narodzeniem Chrystusa nie był, jak twierdzą niektórzy badacze, ostatecznym wypełnieniem tych proroctw. Prorok Zachariasz ogłasza, że Bóg zgromadzi Izraela do środka Jerozolimy, a nie jedynie do zachodniej części podzielonej Jerozolimy. „Tak mówi Pan Zastępów: Oto Ja wybawię mój lud z ziemi na wschodzie i z ziemi na zachodzie słońca. Sprowadzę ich i zamieszkają w Jeruzalemie…” (Zachariasza 8:7-8a).

Psalm 122:3 mówi, że Jerozolima jest jedna i niepodzielna: „Jeruzalem! Zbudowane jak miasto, całe w jedno zespolone”. Według Izajasza 2 oraz Micheasza 4 Jerozolima będzie mesjańskim centrum, z którego błogosławieństwo Słowa Pańskiego i pokój dla świata będzie się rozprzestrzeniał na krańce ziemi.

Prorok Izajasz opisuje osobę Mesjasza jako syna dziewicy, którego nazwą Emanuel – Bóg z nami. Nazywa go cierpiącym Sługą Pana, który weźmie na siebie nasze grzechy i choroby, synem, który jest nam dany, na którego ramieniu spocznie władza, którego nazwą Cudownym Doradcą, Bogiem Mocnym, Ojcem Odwiecznym, Księciem Pokoju.

Prorok Izajasz mówi dalej, że zgromadzi On razem wierzących z Izraela i z pogan. W Izajasza 49:6 czytamy: „(… To za mało, że jesteś mi sługą, aby podźwignąć plemiona Jakuba i przywrócić oszczędzonych synów Izraela, więc ustanowiłem cię światłością pogan, aby moje zbawienie sięgało aż do krańców ziemi”. Jego Osoba jednoczy i gromadzi, budząc nowe nastawienie miłości i pokoju, i to jest cudowna obietnica przyszłości dla świata pełnego nienawiści i konfliktów.

Biblią, którą czytał Jezus, był Stary Testament

Przyjrzyjmy się raz jeszcze ciekawemu proroctwu związanemu z obecną bliskowschodnią dyskusją. Prorok Joel ogłasza przyczyny nadchodzącego sądu nad narodami. Jedną z nich jest podział Ziemi Obiecanej: „Zgromadzę wszystkie narody i (…) się z nimi rozprawię (…) ponieważ (…) podzielili mój kraj” (Joel 3:7).

Niektórzy badacze utrzymują, że Jezus nic nie mówił o przyszłości Izraela, a więc chrześcijanie nie muszą się przejmować jego przyszłym losem ani proroctwami starotestamentowymi na jego temat. Nie jest to prawda. Jezus wiele razy mówi o przyszłości Izraela. Kiedy mówi o drzewie figowym wypuszczającym liście na znak zbliżającego się lata, używa starotestamentowej symboliki odnoszącej się właśnie do Izraela. W swoim proroczym przemówieniu zapisanym u Łukasza 21:24 Jezus znowu mówi o Izraelu: „I padną od ostrza miecza, i zostaną uprowadzeni do niewoli u wszystkich narodów, a Jerozolima będzie zdeptana przez pogan, aż się dopełnią czasy pogan”.

Mówiąc o nadchodzących cierpieniach Jerozolimy Jezus płakał, ponieważ miłuje swój lud. Ale mówił też o powrocie Izraela do Jerozolimy i potwierdzał starotestamentowe przepowiednie dotyczące Izraela, oświadczając w Ewangelii Mateusza 5:18: „Bo zaprawdę powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie”, a u Jana 10:35: „…Pismo nie może być naruszone”. Tym Pismem był Stary Testament – Biblia, którą czytał Jezus. Nie dał On swoim naśladowcom przyzwolenia na to, by byli nieświadomi lub obojętni względem Pism danych przez Boga prorokom Starego Testamentu.

Jeden z bałamutnych sloganów, wywodzący się z kręgów OWP, a rozpowszechniony też wśród zachodnich chrześcijan głosi: „Nie jesteśmy antysemitami tylko antysyjonistami”. Przyjrzyjmy się temu hasłu w świetle Biblii. Prorok Jeremiasz wypowiadając Słowo Boga mówi: „Słuchajcie słowa Pana, narody, i zwiastujcie na wyspach dalekich, i mówcie: Ten, który rozproszył Izraela, zgromadzi go i strzec go będzie jak pasterz swojej trzody” (Jer. 31:10).

Dzisiejszy antysemityzm

Wiadomość, jaką Bóg przez proroka przekazuje wszystkim narodom jest taka, że zarówno zamysł jak i urzeczywistnienie powrotu ludu Izraela do ich ziemi jest Jego autorstwa. Ruch syjonistyczny to tylko narzędzie w Bożym ręku, o ile działa on w zgodzie z Jego planem. Antysyjonista, który sprzeciwia się powrotowi Żydów i ich obecności na Bliskim Wschodzie jest więc nie tylko przeciwnikiem syjonizmu, ale też i siły sprawczej powrotu Izraela do jego ziemi – Boga Wszechmogącego we własnej Osobie. Jako chrześcijanie powinniśmy umieć przewidzieć, która ze stron w tej konfrontacji ulegnie.

Bliższa analiza samego sloganu „nie antysemici a antysyjoniści”, którą proponuje się jako właściwą postawę chrześcijańską, pokazuje jego hipokryzję. Ostateczny cel antysemityzmu, niezależnie od strategii wynikającej z danej sytuacji, jest zawsze ten sam – zniszczyć Żydów. Antysemityzm koncentruje swoje najcięższe ataki na tym, co żydowskiemu sercu najdroższe. O ile w latach 30-tych i 40-tych antysemici próbowali pozbyć się Żydów z Europy, obecnie próbują zniszczyć to, co jest centralnym ośrodkiem ich współczesnego życia, tj. państwo żydowskie na terenie Bliskiego Wschodu. Antysyjonizm jest więc tym samym starym, nienawistnym antysemityzmem ukrytym pod nowym płaszczykiem, skrojonym na miarę potrzeb obecnej chwili.

Jeśli zbadamy genezę sloganu „nie antysemici a antysyjoniści” zauważymy, że powstał w kręgach, które namalowały światowej opinii publicznej na miejscu obecnego Izraela obraz tzw. świeckiego i demokratycznego państwa palestyńskiego, utrzymując, że niektórzy Żydzi mogliby żyć tam razem z Abrahamem w pokoju, podobnie jak na Bliskim Wschodzie Żydzi i Arabowie przez wieki żyli ze sobą w pokoju. Jeśli skonfrontujemy ten obraz z realiami zobaczymy, że wśród państw arabskich otaczających Izrael nie ma ani jednego demokratycznego państwa – Izrael jest jedyną demokracją na całym obszarze Bliskiego Wschodu. Widzimy też, że pod władzą arabską żydowskie mniejszości były stale uciskane i prześladowane przez rządzącą większość arabską z powodów religijnych i rasowych. Tyle jeśli chodzi o demokrację i pokój. Próba oddzielenia antysyjonizmu od antysemityzmu i przekonywanie opinii światowej, że antysyjonizm nadaje się do przyjęcia, jest w świetle faktów kompletnym fałszem i nieuczciwością. Nie dajmy się nabrać na ten chwyt.

Stwierdziliśmy więc na podstawie Biblii, że Ziemia Obiecana należy do Izraela, a powrót Żydów do domu pozostaje w zgodzie z jej proroctwami.

Począwszy od roku 600 n.e.?

Czy to oparte na Biblii prawo Izraela do Ziemi Obiecanej pozostaje w sprzeczności z racjami historycznymi? Nie. Żydzi zamieszkiwali ją setki lat przed osadnictwem arabskim. Propagandowa literatura neoantysemicka rozpoczyna historię tej ziemi dopiero od 600 roku n.e. pomijając rozmyślnie fakt, że ważne wydarzenia historyczne miały tutaj miejsce o wiele wcześniej, w czasach, które dla Żydów były okresem świetności ich nieodległego państwa. Później, w czasie ich wygnania ziemia ta stała się zaniedbana, słabo zaludniona a miejscami wręcz zupełnie wyludniona.

Zmieniali się kolejni okupanci: Rzymianie, Bizantyjczycy, krzyżowcy, Arabowie, Mamelucy, Turcy i Brytyjczycy. Nigdy nie istniało tam jednak niepodległe Państwo Palestyńskie, natomiast istnienie starożytnego Państwa Żydowskiego jest faktem historycznym. Jerozolima nie była nigdy w historii stolicą państwa arabskiego, natomiast stolicą Izraela pozostaje od roku 1000 p.n.e. do dnia dzisiejszego. Żydowska kultura narodziła się w Izraelu, ofiarowując całemu światu swoje jedyne w swoim rodzaju skarby. Kultura arabska nigdy nie była jakoś szczególnie związana z Palestyną, a żyjący tu Arabowie zawsze czuli się częścią większej społeczności arabskiej. Cały więc wkład jaki Ziemia Obiecana wniosła do światowego dorobku kulturalnego i duchowego to dorobek żydowski.

Są jednolitym narodem

Czy biblijne prawo Izraela do tej ziemi jest sprzeczne z prawem moralnym? Nie. Oto krótki przegląd faktów o tym świadczących.

Ci którzy mówią, że Palestyńczycy są ludem bez ziemi i winią o to Izrael powinni pamiętać, że takie właśnie palestyńskie państwo, dzisiejsza Jordania, powstało w 1922 r. na 77% terenu obiecanego wcześniej Izraelowi w Deklaracji Balfour’a, który w wyniku tego pierwszego podziału dostał w rezultacie 22% obiecanej mu ziemi. Jest wiele przykładów oficjalnych wypowiedzi Jordanii, deklarujących, że Jordańczycy i Palestyńczycy są jednym narodem. Na przykład w wypowiedzi dla telewizji egipskiej 10 października 1977 król Husajn powiedział: „Te dwa narody są w rzeczywistości jednym narodem. To dowiedziony fakt”. Otwarcie przyznali to nawet niektórzy z liderów OWP.

Należy pamiętać, że obietnice dane Izraelowi złamano dwukrotnie. Pierwszy raz w związku z podziałem ziemi w roku 1922. Drugi raz w związku z zaakceptowanym przez Żydów planem Narodów Zjednoczonych dotyczącym kolejnego podziału w 1947 roku, który Arabowie, chcący całej tej ziemi dla siebie, odrzucili, wszczynając wojnę z Izraelem.

Kolejnym kłamstwem jest slogan o „kluczowym znaczeniu ustanowienia Państwa Palestyńskiego na Zachodnim Brzegu (tzn. w Judei i Samarii) dla osiągnięcia pokoju na Bliskim Wschodzie”. Spójrzmy na mapę, policzmy wszystkie wojny i konflikty pomiędzy różnymi państwami arabskimi i zapytajmy jakiego rodzaju rozwiązanie pokojowe dla Bliskiego Wschodu ma do zaoferowania kolejny kraj arabski, nazywany Państwem Palestyńskim. Miałoby to być powstanie kolejnego niezdolnego do samodzielnego życia mini państewka arabskiego, będącego bazą wypadową do ataku na Izrael, w samym jego sercu, przyczółkiem do zdobycia całego Izraela, jak otwarcie przyznaje to wielu z OWP. Izrael straciłby naturalne granice, a nowe w najwęższym miejscu oddalone byłyby od siebie zaledwie o 13 km.

Nie można mówić o odrębnej „narodowości palestyńskiej”

Ci którzy mówią o narodzie palestyńskim bez ziemi powinni zapoznać się z jedyną w swym rodzaju definicją jaką podała Agencja ds. Pomocy Humanitarnej przy Narodach Zjednoczonych dla określenia uchodźców palestyńskich. Zwykle uchodźcą nazywamy kogoś, kto urodził się lub przynajmniej dłuższy czas mieszkał w kraju, który był zmuszony opuścić. Wspomniana agencja zmieniła tę definicję w roku 1950 w odniesieniu do uchodźców palestyńskich, obejmując tym mianem również tych, którzy żyli w Palestynie choćby tylko dwa lata przed rokiem 1948.

Z drugiej strony, z wielu źródeł, np. z wypowiedzi Franklina D Roosevelta i Winstona Churchilla, wiemy o masowej imigracji ludności arabskiej z sąsiednich krajów do Palestyny w latach 40-tych. W tych warunkach nie można mówić o odrębnej „narodowości palestyńskiej”, różnej od narodowości ludów zamieszkujących sąsiednie kraje arabskie.

Ci, którzy domagają się przyznania uchodźcom palestyńskim prawa do repatriacji do Izraela powinni w pierwszym rzędzie pamiętać, że problem ich uchodźstwa powstał skutkiem wypowiedzenia przez kraje arabskie wojny Izraelowi. Po wtóre, powinni pamiętać, że obozy dla uchodźców palestyńskich były dziełem ich arabskich pobratymców, mającym służyć jako broń polityczna przeciw Izraelowi. Gdyby było inaczej, uchodźcy mieliby możliwość osiedlenia się w różnych krajach arabskich.

W 1948 w krajach arabskich mieszkało 856 tysięcy a w 1982 już tylko 35 tysięcy Żydów. Widzimy więc, że na Bliskim Wschodzie nastąpiła szczególna roszada populacyjna pomiędzy Izraelem a krajami arabskimi, przy jednoczesnym przejściu własności Żydów na Arabów – bowiem w większości przypadków majątek uchodźców żydowskich był konfiskowany i pozostawał w krajach arabskich. Historia światowa znała podobne roszady populacyjne, np. pomiędzy Grecją i Turcją, Turcją i Bułgarią, czy Indiami i Pakistanem, jednak w żadnym z tych przypadków nie była to repatriacja jednostronna.

Ci, którzy mówią, że tylko Żydzi mają ziemię, zaś Arabowie są pozbawieni swojej części, powinni pamiętać, że na Bliskim Wschodzie jest więcej niż 20 krajów arabskich a tylko jedno państwo żydowskie.

Arabowie zajmują 13 mln. kilometrów kw ziemi, nie cierpią na problem przeludnienia, mają obfite złoża ropy naftowej, ich olbrzymia populacja, zamieszkująca północną Afrykę i Azję, posiada wspólną kulturę i jeden wspólny język. Ziemia Izraela stanowi nie więcej niż jeden procent tego obszaru. Nie można już od niej odłączyć ani kawałka Zachodniego brzegu ani Wzgórz Golan bez uszczerbku dla bezpieczeństwa całego Izraela. Arabowie nie mają żadnego tytułu, moralnego, historycznego, prawnego czy politycznego, aby rościć sobie prawo do całego Bliskiego Wschodu.

Jak więc widzimy, oparte na Biblii prawo Izraela do tej ziemi pozostaje w zgodzie z racjami moralnymi i historycznymi. Jak zwykle, Słowo Boże i rzeczywistość przystają do siebie.

Znajomość powyższych faktów powinna przekonać nas, że istnienie Państwa Izrael i prawo Żydów do powrotu do domu i życia w pokoju w bezpiecznych granicach są godne wszelkiego poparcia. Porównanie metod działania Izraela, jedynej demokracji Bliskiego Wschodu, ze sposobem postępowania jego przeciwników powinno przekonać demokracje wolnego świata, że ich przyszłość i dobrobyt związane są z pomyślnością Izraela. Wybór pomiędzy Izraelem a jego antagonistami to wybór między demokracją a dyktaturą, między rozwiniętym systemem sądowniczym a terroryzmem, między przestrzeganiem praw człowieka a prawem gwałtu i samowoli.

Opcja neutralna nie istnieje

Dokonanie takiego wyboru i stanięcie po stronie Izraela nie oznacza nienawiści do Arabów. Gdyby arabscy sąsiedzi uznali Państwo Izrael, wycofali się z wojennych deklaracji przeciwko niemu i rozpoczęli dwustronne rozmowy pokojowe, jakie Izrael proponował im już kilkakrotnie, sami również doświadczyliby błogosławieństwa, a wszystkie strony w miejsce obecnego rozlewu krwi i cierpienia doznałyby rozkwitu.

Niektórzy chrześcijanie próbują ten konflikt między opinią publiczną a postawą biblijną rozwiązać posługując się stwierdzeniem, że są oni „neutralni i niezaangażowani”. Niektórzy mówią: ” Jestem przyjacielem Izraela na poziomie duchowym, ale na poziomie politycznym nie chcę trzymać niczyjej strony”, lub „Modlę się za wszystkich i błogosławię wszystkim stronom konfliktu bliskowschodniego, ale nie chcę zajmować żadnego stanowiska”. Ludzie ci powinni zrozumieć, że kiedy Bóg mówi w Biblii, że zgromadzi Żydów z powrotem w ich ziemi, to nie mówi tu o rzeczywistości duchowej. Powrót ten odbywa się w realiach tego świata, co czyni z niego nieuchronnie również fakt polityczny, wywołujący określone reakcje polityczne, przychylne jak też przeciwne. Opcja neutralna nie istnieje. Żydzi albo wracają do domu, albo nie wracają. Państwo Izrael albo istnieje, albo nie istnieje. Neutralność w tej kwestii oznacza ucieczkę od rzeczywistości i odmowę zajęcia stanowiska wobec procesu przepowiedzianego w Biblii.

Nie ma nic złego w błogosławieniu wszystkim

To, że Pan chce, abyśmy zajmowali jasne stanowisko po stronie Jego planów a nie przybierali pozycji neutralnej wobec świata, widać w nauczaniu Biblii na temat modlitw o Izrael. Nie ma nic złego w błogosławieniu wszystkim i modleniu się za wszystkich, ale Pan wzywa nas w naszym życiu modlitewnym do czegoś więcej, a mianowicie, abyśmy uczestniczyli w Jego planach wobec Izraela. Treść naszych modlitw odzwierciedla nastawienie naszego serca. Dlatego też musimy pilnie szukać w Biblii wzorów dla naszych modlitw o Izrael.

Zajrzyjmy do Izajasza 62, Jeremiasza 31 i Psalmu 122, które mogą być takim wzorem: „Na twoich, murach, Jeruzalem, postawiłem stróżów: przez cały dzień i przez całą noc, nigdy nie umilkną. Wy, którzy wyznajecie Pana, nie milczcie! I nie dajcie mu spokoju, dopóki nie odbuduje Jeruzalemu i dopóki nie uczyni go sławnym na ziemi!” (Iz. 62:6-7); „Gdyż tak mówi Pan: Wydajcie radosne okrzyki nad Jakubem, wykrzykujcie nad przewodnikiem narodów! Zwiastujcie, wysławiajcie i mówcie: Pan wybawił swój lud, resztkę Izraela!” (Jer. 31:7); „Proście o pokój dla Jeruzalemu! Niech żyją w spokoju ci, którzy cię miłują!” (Ps. 122:7). Nie jest to wzór neutralności i bezstronności, ale oddania dla sprawy rozwoju i pokoju Jerozolimy oraz zbawienia resztki Izraela. To przykład dawania czynnego wyrazu miłości i radości z powodu potomków Jakuba, w przeciwieństwie do dwu dominujących w świecie tendencji – kampanii agresji lub postawy obojętności.

Kiedy uczymy się modlić wzorując się na konkretnych wersetach biblijnych, postępujemy zgodnie z ich przesłaniem. Nasze słowa i czyny powinny odzwierciedlać to samo zaangażowanie co nasze życie modlitewne. Przykładem takiej właśnie postawy jest werset z 62 rozdziału księgi Izajasza : „Ze względu na Syjon nie będę milczał i ze względu na Jeruzalem nie spocznę, dopóki nie wzejdzie jak jasność jego sprawiedliwość i nie zapłonie jego zbawienie jak pochodnia”. Uczynić lub powiedzieć coś „ze względu na Syjon” może każdy chrześcijanin, nie tylko ten, który zajmuje eksponowane stanowisko w polityce, biznesie czy kręgach kościelnych.

Każdy chrześcijanin może wywierać wpływ na swoje otoczenie, rozpowszechniając rzetelne informacje o Izraelu, jako przeciwwagę dla fałszywych informacji i niesprawiedliwych oskarżeń pod jego adresem. Każdy może wywierać nacisk na przywódców swojego kraju, aby stali po stronie prawdy, zamiast kierować się krótkowzrocznym interesem politycznym. Jako konsument, każdy może mieć wpływ także na handel i ekonomię. Również na polu swojej pracy zawodowej, każdy może rozwijać kontakty z Izraelem, na płaszczyźnie ekonomicznej, kulturalnej, duchowej, edukacyjnej czy politycznej. Nieprzyjaciołom Izraela nie udało się zepchnąć Żydów do morza. Teraz próbują zepchnąć Izrael na margines stosunków międzynarodowych, propagując jego izolację. Tej tendencji można przeciwdziałać przez rozwijanie wielostronnych kontaktów z Izraelem. Dla każdego chrześcijanina istnieje tu szerokie pole do działania.

Niektórzy chrześcijanie mogą mieć dwie różne opinie, jedną prywatnie, inną na użytek publiczny, i uważać, że w ogólnym rozrachunku pozostają neutralni. Ktoś może powiedzieć: „Prywatnie jestem przyjacielem Izraela, ale moja partia, znajomi, mój rząd, blok polityczny, mają inne stanowisko; nie mogę się wyłamać i opowiedzieć się za Izraelem – to niemożliwe”. Ten rodzaj dwulicowości był już przyczyną niezliczonej ilości ogólnoświatowych katastrof. Prawdziwy biblijnie wierzący chrześcijanin nie może mieć podwójnych standardów moralnych, jednego prywatnie drugiego „na wynos”. Umiłowanie prawdy i posłuszeństwo Słowu Bożemu powinny przeniknąć wszystkie sfery naszego życia, wpływając zarówno na nasze normy moralne jak też postępowanie w konkretnych sytuacjach życiowych. „Nie miłujmy słowem i językiem, lecz czynem i prawdą”, pisał Jan apostoł, a to odnosi się również do naszej miłości względem Izraela.

Możliwość odosobnienia w poglądach

Zajęcie jasnego stanowiska i opowiedzenie się po stronie Izraela jest dokładnie tym, co powinien zrobić polityk, który jest chrześcijaninem, kiedy są podejmowane decyzje i ogłaszane oświadczenia przeciwko Izraelowi. Może to być nieraz trudne. Nieraz może to mieć przykre konsekwencje, ale nie jest niemożliwe jeśli ufamy Bogu. Dla polityka chrześcijanina posłuszeństwo Słowu Bożemu musi być zawsze sprawą najważniejszą. Wszystkie inne powinności muszą być na drugim miejscu.

Oznacza to, że nieraz może się zdarzyć, iż swojego stanowiska będziemy bronili sami, przeciwko tendencyjnej opinii publicznej i decyzjom grup rządzących, opartym na krótkowzrocznym interesie politycznym. Ale kiedy ktoś zaczyna odnowę, znajdą się inni, którzy pójdą za jego przykładem. I w takich właśnie sytuacjach przeświadczenie biblijnie wierzących chrześcijan jest dla nas tym, czym być powinno – nie otoczką tradycji, pod której powłoką możemy dowolnie żyć w duchu każdego czasu, przejmując wszystkie jego spaczone idee, ale tym, co wyznacza wzory godne naśladowania, zdolne prostować to, co spaczone i odnawiać życie, myślenie i zachowanie.

Nie bądźmy więc chrześcijanami obojętnymi, „neutralnymi i niezaangażowanymi”, ale stójmy przy Izraelu w naszej modlitwie, postawie, słowie i uczynkach.

Ulla Jarvilehto
Przedruk „Nasz starszy brat” nr 1/2/99