Spojrzenie panoramiczne

Służba Jezusa Chrystusa na tej ziemi trwała 3 i pół roku. Wszędzie gdzie szedł, głosił Królestwo Boga tłumom, nauczając ludzi o tym, kim jest i demonstrując swoją boskość przez czynienie cudów (Jan 20:30-31).

Jezus spędził jednak większość swojego czasu z dwunastoma ludźmi, których troskliwie wybrał i potem przygotował – nie według formalnego programu edukacyjnego, lecz w rzeczywistych, „frontowych” sytuacjach nauczania. Oni towarzyszyli Mu w Jego służbie, widzieli, w jaki sposób On żył, jak wykonywał dzieło Boże. W końcu wysłał ich, aby samodzielnie działali, a potem troskliwie pomagał im uczyć się z ich własnych sukcesów i niepowodzeń.

Przy końcu tych 3,5 lat Jezus zrealizował dwa główne cele swojej strategii: nasycił umysły tłumów swoją nauką i przygotował małą grupę ludzi, aby dzielili Jego trud i kontynuowali żniwo (Jan 4:35-38). Po swojej śmierci i zmartwychwstaniu (co było głównym celem Jego przyjścia na ten świat) przekazał swoim naśladowcom wielkie ewangelizacyjne posłanie – „Czyńcie uczniami!”.

I oni to zrobili! Rozpoczęli natychmiast budowanie na fundamentach, które Jezus położył. Rozpoczęli w Jerozolimie, gdzie On przedtem nauczał, gdzie umarł i gdzie zmartwychwstał. Słychać ich było wszędzie – w świątyni, przed żydowską Radą, po domach, w synagogach i na ulicach.

Serca były przygotowane. Duch Święty działał w mocy! Żniwo było wielkie! Tak wielkie, że przywódcy żydowscy przerazili się i zareagowali nienawistnym przeciwdziałaniem.

Lecz ta reakcja jedynie przysłużyła się do ostatecznego spełnienia planów Bożych, ponieważ wierzący rozproszyli się wszędzie po całej Judei i Samarii i dotarli do najdalszych krańców znanego wtedy świata. Nieśli ze sobą orędzie o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa i prawdę, że On jest obiecanym Mesjaszem – nie tylko Mesjaszem dla Żydów, lecz także Tym, o którym usłyszał Abraham tak wiele lat wcześniej. Tym, w którym wszystkie narody ziemi miały być błogosławione (1 Mojż. 12:3). Jezus powiedział: „Mam i inne owce, które nie są z tej owczarni; również i te muszę przyprowadzić, i głosu mojego słuchać będą, i będzie jedna owczarnia i jeden pasterz” (Jan 10:16). Zarówno Żydzi, jak i poganie wchodzili do rodziny Bożej, gdy Kościół rozszerzył zakres swojego działania i wpływu na świat.

W rezultacie powstało nowe zjawisko – coś, co nie istniało, gdy Chrystus był jeszcze na ziemi. Zaczęło się to w Jerozolimie po wniebowstąpieniu Chrystusa i potem rozszerzyło się po całym świecie Nowego Testamentu. Gdziekolwiek wierzący czynili uczniami, powstawały lokalne zbory. Ludzie, którzy żyli w różnych społecznościach i kulturach, gromadzili się razem, aby tworzyć nowe stosunki międzynarodowe. Zostawali braćmi i siostrami w Chrystusie – członkami rodziny Boga. Powstała nowa siła, nie „grupa wędrowców”, lecz grupa „osadzona w społeczności”, w której ludzie żyli, pracowali i spełniali inne rutynowe obowiązki życia. Byli oni nauczani i budowani. Wkrótce odkryli, że mają dwa główne zobowiązania – jedno „wobec świata”, drugie „wobec siebie nawzajem”.

Moc miłości. Interesujące jest, że listy apostolskie zawierają niewiele instrukcji dotyczących bezpośrednio ewangelizacji – takiej jaka była praktykowana przez tych, którzy „podróżowali” w Dziejach Apostolskich. Duży nacisk był kładziony na „zespołową” odpowiedzialność. Akcentowanie „słownego przedstawienia Ewangelii” zostało podporządkowane „utrzymaniu dynamicznych więzi wewnątrz zboru” i „utrzymywaniu pełnych miłości więzi” z tymi, którzy byli w świecie.

Okazje do słownego przedstawiania Ewangelii Chrystusa miały pojawić się w naturalny sposób z nasycenia, które miało miejsce w danej społeczności, nasycenia, które było odzwierciedleniem „miłości i troski o wszystkich ludzi”. Styl życia wierzących tak bardzo różnił się od stylu życia innych ludzi  tak bardzo był przemieniony przez Chrystusa, że niewierzący musieli to zauważyć i dopytywać się, co sprawiło tę różnicę.

Poza tym miłość, która istniała w lokalnej grupie wierzących była tak potężna, że niewierzący zauważyli, iż byli oni uczniami Jezusa Chrystusa. W rezultacie tego przekonywali się, że Jezus jest naprawdę tym, za kogo się podawał.

Moc jedności. Istnieje jeszcze inny czynnik, który jest podstawą dla ewangelizacji społecznościowej. Jest on w rzeczywistości odbiciem miłości. Francis Schaeffer nazwał to „apologetyką ostateczną”. Jezus mówił o tym w Ew. Jana 17:21-23, gdy modlił się za swoich uczniów. Jezus prosił Ojca, „aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w Tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś… Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i mnie umiłowałeś”.

Tutaj Chrystus mówi o rezultatach miłości – tzn. jedności i zespolenia w jedno. Widząc miłość, niechrześcijanie poznawali, że ludzie ci są chrześcijanami – naśladowcami Jezusa Chrystusa. Natomiast przez zaobserwowanie jedności mieli zostać przekonani o tym, kim Chrystus rzeczywiście jest – że przyszedł od Boga, że jest prawdziwym Synem Boga, Zbawicielem świata.

Zjawisko to jest w pełni zademonstrowane w księdze Dziejów. To właśnie miłość i jedność wśród chrześcijan w Jerozolimie stanowiła podstawę ich skutecznego świadectwa. Ta idea, jak wykazano wcześniej, jest nieustannie potwierdzana w listach, a zostanie ona przedstawiona jeszcze wyraźniej, gdy spojrzymy później na proces budowania zilustrowany w życiu zborów w Nowym Testamencie.
 

Bliższe spojrzenie

Zwiastowanie Ewangelii w Dziejach Apostolskich. Choć Łukasz posługuje się wieloma słowami na opisanie ewangelizacyjnej działalności wierzących I wieku, istnieje kilka słów podstawowych, które opisują proces zwiastowania Ewangelii niechrześcijanom. Te, które omówię, pojawiają się najczęściej i choć znaczenie ich jest podobne, każde z nich w kontekście, w jakim występuje, przyczynia się do naszego zrozumienia sposobu, w jaki niezbawiony świat był zdobywany Ewangelią Chrystusa w I wieku.

Mówili. Jednym z najczęściej używanych słów jest słowo tłumaczone jako „mówili” („opowiadali”). Słowo laleo oznacza po prostu „rozmawiać” albo „mówić”. Czytamy, że Piotr i Jan byli w świątyni, gdzie „mówili do ludu” (Dz. Ap. 4:1). Później, gdy uczniowie zostali napełnieni Duchem Świętym, wszyscy „głosili z odwagą Słowo Boże” (4:31). Słowo to (laleo) jest najczęściej używane dla opisania sposobu, w jaki przedstawiane było orędzie chrześcijaństwa.
Ewangelizowali. To słowo jest często tłumaczone w ten sposób, że uczniowie Chrystusa „głosili Ewangelię” albo „opowiadali Dobrą Nowinę” (euangelidzo). Inaczej niż słowo „mówić”, określa ono nie tylko samą czynność mówienia, lecz także wypowiadaną treść. Określa ono orędzie, które było wypowiadane oraz proces jego przekazywania. W Dz. Ap. 5:42 Łukasz zapisał, że „nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach, i głosić dobrą nowinę o Jezusie Chrystusie” tzn. nie przestawali „…opowiadać dobrej nowiny: Jezus jest obiecanym Zbawicielem” (Parafraza: Beck).

Czynność tę wykonywały grupy oraz poszczególne osoby. Robili to wszyscy wierzący – w świątyni, po domach, od wioski do wioski, od miasta do miasta, na pustynnej drodze, a zasięg ich działania nieustannie rozszerzał się na okoliczne regiony. Szli wszędzie opowiadając Dobrą Nowinę.

Nauczali. Choć słowo didasko (oznaczające „nauczać”) jest jednym z najpowszechniej używanych w Nowym Testamencie słów związanych z procesem budowania w wierze, jest ono także używane na opisanie ewangelizacji. W tym drugim znaczeniu słowo to pojawia się częściej w początkowych rozdziałach Dziejów Apostolskich i w kilku takich sytuacjach jest mowa o niezadowoleniu części Żydów. Byli „oburzeni, iż (Piotr i Jan) nauczają lud” (4:2).

Po tajemniczym uwolnieniu apostołów z więzienia, oni „weszli z brzaskiem dnia do świątyni i nauczali” (5:21). Ktoś zdumiony ich pojawieniem się, pobiegł powiedzieć najwyższym kapłanom, że ludzie, którzy zostali zamknięci w więzieniu poprzedniego dnia „znajdują się w świątyni i nauczają lud” (5:25). Apostołowie zostali natychmiast ponownie zatrzymani i skonsternowany najwyższy kapłan powiedział: „Nakazaliśmy wam surowo, abyście w tym imieniu nie uczyli, a oto napełniliście waszą nauką Jerozolimę” (5:28).

Być może najważniejszą obserwacją dotyczącą procesu nauczania niechrześcijan w tych pierwszych dniach Kościoła jest fakt, iż dokonywali tego głownie apostołowie. Może to oznaczać, iż był to trudniejszy proces niż jedynie „mówienie” czy „ewangelizowanie” – wymagający większych umiejętności i wiedzy. Oczywiste jest, że „nauczanie” wymagało czegoś więcej niż jedynie znajomości Ewangelii Chrystusa. Obejmowało ono raczej prezentację całego przesłania Pisma Św. (patrz: 5:21-22). Apostołowie byli w unikalnej pozycji do zwiastowania tych treści, spędziwszy 3,5 roku na nauce u największego Nauczyciela, jaki kiedykolwiek żył.

Negatywne rezultaty pochodziły jedynie ze strony religijnych przywódców. To jedna grupa religijnych przywódców była przeciwna drugiej grupie religijnych przywódców – fałszywi nauczyciele reagowali na prawdziwych nauczycieli. Apostołowie przedstawiali prawdę, która odsłaniała grzechy i fałszywe poglądy kapłanów i przywódców Izraela. Ci z kolei stawali się zazdrośni, wpadali w gniew i starali się ich zniszczyć.

Interesujące jest jednak, że – jak czytamy w rozdziale następnym – gdy apostołowie rozwiązali problem materialny w Dz. Ap. 6 i zachowali swój priorytet w nauczaniu Pisma, „znaczna liczba kapłanów” przyjmowała Ewangelię (6:7).

Widzimy tutaj prawdziwy test skutecznego nauczania wśród niechrześcijan. Apostołowie nie tylko zdobywali świeckich ludzi dla Chrystusa, lecz w końcu zdobyli także wielu religijnych przywódców.

Głosili. Słowo kerusso oznacza „głosić” lub „zwiastować jako posłaniec”. „A Filip dotarł do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Ludzie zaś przyjmowali uważnie i zgodnie to, co Filip mówił” (8:5-6).

Słowo „głosić” jest wykorzystywane przede wszystkim w związku z działalnością kilku głównych postaci w księdze Dziejów, szczególnie Filipa ewangelisty, apostoła Piotra i apostoła Pawła. Tutaj także, podobnie jak przy „nauczaniu”, wydaje się, że wykonywanie tej czynności wśród niechrześcijan było obowiązkiem pewnych obdarzonych odpowiednim darem ludzi, którzy zostali wybrani przez Boga do głoszenia w specjalny sposób Ewangelii Chrystusa (patrz: Dz. AP. 10:40-42). Oczywiście, wszyscy chrześcijanie mówili o Chrystusie i świadczyli o Nim, lecz nie wszyscy głosili Chrystusa w formalny sposób.

Ogłaszali. Słowo blisko związane ze słowem kerusso, to słowo katagello – oznacza „ogłaszać publicznie” albo „mówić szczegółowo”. Podobnie jak kerusso, jest ono wykorzystywane w Dziejach na opisanie procesu przekazywania Ewangelii przez przywódców apostolskich, szczególnie w służbie ap. Pawła.

W większości przypadków słowo to jest wykorzystane na opisanie procesu komunikacji w różnych żydowskich synagogach. W tych religijnych centrach nauki i kultu ap. Paweł „szczegółowo ogłaszał” i „głosił” Słowo Boga.

Uroczyście świadczyli. Powszechnie używanym słowem dla określenia świadczenia jest martureo, co oznacza „składać świadectwo” (1:8). W księdze Dziejów jednak na opisanie procesu ewangelizacyjnego używana jest forma czasownikowa diamarturomai, często tłumaczona „uroczyście świadczyć”. Oznacza: „Stanowczo stwierdzać” i posiada silny wydźwięk zarówno intelektualny, jak i emocjonalny. Słowo Boga było przedstawiane poważnie, dokładnie i zdecydowanie. Po raz ostatni pojawia się ono w ostatnim rozdziale Dziejów, gdy znajdujemy ap. Pawła w Rzymie. Jkiedy dotarł tam, pozwolono mu „zamieszkać osobno z żołnierzem, który go pilnował” (28:16). Paweł wezwał przywódców żydowskich i wyliczył wszystkie wydarzenia, począwszy od Jerozolimy. Żydzi wyznaczyli ap. Pawłowi dzień, w którym miał przedstawić całą swoją sprawę. Tego dnia „zeszli się u niego w jego mieszkaniu jeszcze liczniej, a on im wyłuszczał sprawę od rana aż do wieczora, składał świadectwo o Królestwie Bożym i przekonywał ich o Jezusie w oparciu o zakon Mojżesza oraz proroków” (28:23).

Kiedy śledzi się wykorzystanie tego słowa w Dziejach Apostolskich, można zauważyć, że nabiera ono silnego wydźwięku apologetycznego. Zarówno Piotr, jak i Paweł, dwaj apostołowie, których zwiastowanie Ewangelii jest opisane tym słowem, próbowali przekonać swoich słuchaczy, że Jezus Chrystus jest rzeczywiście Mesjaszem obiecanym w Starym Testamencie. Oni nie tylko prezentowali Ewangelię, lecz potwierdzali ją i przedstawiali świadectwa ze Starego Testamentu oraz z ich własnego osobistego doświadczenia, mówiąc, że Jezus jest Chrystusem.

Rozprawiali. Słowo dialegomai oznaczające „rozprawiać, dyskutować” jest wykorzystywane tylko na określenie komunikacji apostoła Pawła ze światem niechrześcijan. Słowo to pojawia się dopiero wtedy, gdy Paweł przybył do Tesaloniczan. Tutaj odkrywamy, że „poszedł do nich i przez trzy sabaty rozprawiał z nimi na podstawie Pisma, wywodząc i wykazując, że Chrystus musiał cierpieć i zmartwychwstać” (17:2-3).

Gdy patrzysz na ten zupełnie nowy sposób zwiastowania Ewangelii, polegający na dyskusji, zauważ że służba Pawła coraz bardziej kierowała się ku środowisku pogańskiemu, przenikniętego myślą i kulturą grecką. Zarówno Żydzi jak i Grecy w ogóle nie wiedzieli, co rzeczywiście wydarzyło się w Palestynie w ostatnich kilku latach. Dla pobożnych Żydów obiecany Mesjasz nie był nowością, lecz prawdopodobnie nie wiedzieli nic albo wiedzieli mało o Jezusie z Nazaretu, a to co słyszeli było bez wątpienia połączone z pełnymi uprzedzeń interpretacjami. Grecy oczywiście nie wiedzieli niemalże nic, ponieważ jedynym źródłem ich informacji mogła być żydowska społeczność.

Zauważ także, że Łukasz, używając tego słowa, podaje także czas. Np. ap. Paweł przebywał w Koryncie 1,5 roku (18:11), a w Efezie 2 lata (19:10). Biorąc pod uwagę mentalność tych ludzi, tło kulturowe, całkowitą ignorancję w sprawie chrześcijaństwa oraz metody porozumiewania się, do których byli przyzwyczajeni, implikacje są oczywiste. Ap. Paweł zastosował metodę ewangelizacyjną, która mogłą skuteczniej zdobywać tych ludzi. Co więcej, wiedział on, że nie ma żadnej podstawy, na której mógłby budować.
 

Przekazywanie Ewangelii w listach

Gdy śledzisz proces dzielenia się Ewangelią w Dziejach Apostolskich, akcent oczywiście spoczywa na czynnościach i funkcjach chrześcijan I wieku, którzy mówili o Chrystusie, opowiadali Dobrą Nowinę, nauczali, świadczyli i rozprawiali z niewierzącymi. Gdy jednak przechodzisz do studium listów, czynności zamieniają się na nakazy. Tego oczywiście należałoby oczekiwać. Celem Łukasza było zapisanie „dziejów” uczniów Chrystusa, a listy zostały napisane w celu nauczania tych, którzy odpowiedzieli na wezwanie Ewangelii.

Istnieje także zdecydowana zmiana w rozłożeniu akcentów. Listy dodają nowy wymiar do sposobu, w jaki miała być przeprowadzana ewangelizacja przez założone już zbory.

Jasne jest, że działalność ewangelizacyjna rozpoczęta w Dziejach miała być kontynuowana w społecznościach, w których zostały założone lokalne zbory. Ap. Paweł był szczególnie zadowolony z rezultatów ewangerlizacji zborów w Tesalonice i w Rzymie (1 Tes. 1:9; Rzym. 1:8).
Wszędzie gdzie się udawał, dochodziły go pozytywne relacje o świadectwie tych chrześcijan.

Gdy jednak czytasz listy zwracając uwagę na ewangelizację, odkrywasz, że stałe zamieszkanie w jakiejś społeczności wymaga czegoś więcej niż słownego głoszenia Ewangelii. Jej zwiastowanie musi być solidnie powiązane z chrześcijańskim stylem życia, zarówno na poziomie jednostek jak i społeczności. Chrześcijański styl życia musi być demonstrowany w różnych dziedzinach życia – w życiu zawodowym chrześcijanina, w jego życiu społecznym, domowym, zborowym – w każdej jego sferze.

Życie zawodowe. Ap. Paweł wzywał szczególnie Tesaloniczan, aby we właściwy sposób prowadzili swoje życie zawodowe. Niektórzy z nich wykorzystywali naukę o powtórnym przyjściu Jezusa Chrystusa jako wymówkę dla swojego lenistwa. Paweł wzywał ich, aby starali się „pełnić swe obowiązki i pracować własnymi rękami” (1 Tes. 4:11), a następnie podał im powód tego – „Tak abyście wobec tych, którzy są poza zborem, uczciwie postępowali i na niczyją nie byli zdani” (4:12). Apostoł Paweł nauczał, że gdy chrześcijanin ma z powodu swego lenistwa nie zaspokojone potrzeby materialne, źle świadczy to o Ewangelii i Kościele Jezusa Chrystusa. Jeżeli mieli ono skutecznie ewangelizować swoich niezbawionych sąsiadów, na pewno ich nieodpowiedzialny sposób życia nie przyczyniał się w skuteczny sposób do przekazania im Ewangelii. Zarówno Paweł, jak i ap. Piotr troszczyli się o to, aby chrześcijańscy niewolnicy składali dobre świadectwo przed swoimi niezbawionymi panami. Mieli ich uważać za „godnych wszelkiej czci, by imieniu Bożemu i nauce nie bluźniono” (1 Tym. 6:1). „Domownicy, bądźcie poddani z wszelką bojaźnią panom” – napisał Piotr (1 Ptr. 2:18).

W sprawie podejścia ap. Pawła do problemu niewolnictwa Merrill Tenney stwierdza krótko: „Nigdzie w jego pismach instytucja ta nie jest ani atakowana, ani broniona. Według listów Pawła do zborów Azji, zarówno niewolnicy jak i ich panowie byli chrześcijanami. Niewolnicy mieli być posłuszni swoim panom, a panowie otrzymali przykazanie, aby nie być dla nich okrutnymi. Moc wspólnoty chrześcijańskiej była jednak tak potężna, że instytucja niewolnictwa stopniowo słabła pod jej wpływem i w końcu zanikła”.

Życie towarzyskie. Życie w jakiejś społeczności dzień po dniu i tydzień po tygodniu prowadzi z konieczności do nawiązywania stosunków z innymi ludźmi. Wielu wierzących w Nowym Testamencie zostało nawróconych ze społeczeństwa, którego członkowie prowadziło styl życia niemożliwy do przyjęcia dla chrześcijaństwa. Mając na myśli ich niezbawionych przyjaciół, ap. Paweł wzywał chrześcijan, aby „nie byli zgorszeniem ani dla Żydów, ani dla Greków” w swoim życiu towarzyskim. „A więc: Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą” – w tym celu, aby „byli zbawieni” (1 Kor. 10:31-33).

Pamiętając o pogańskiej kulturze Koryntu nietrudno zrozumieć te słowa. Sposobem zdobycia ludzi dla Chrystusa nie było mówienie im o Jezusie Chrystusie, a potem uczestniczenie w ich niemoralnych i anty-chrześcijańskich zajęciach – czy to w zborze, czy poza nim. Takie postępowanie byłoby jedynie zgorszeniem dla niewierzącego i dałoby w rezultacie rozczarowanie wobec prawdziwego orędzia chrześcijaństwa.

Ap. Piotr pisał: „Prowadźcie wśród pogan życie nienaganne, aby… wysławiali Boga w dzień nawiedzenia” (1 Ptr. 2:12). Napisał także: „Miejcie sumienie czyste, aby ci, którzy zniesławiają dobre chrześcijańskie życie wasze, zostali zawstydzeni” (3:16).

Piotr nie twierdził, że wszyscy przyjmą Ewangelię. Uważał jednak, że gdy Duch Święty rozpocznie swoje dzieło w sercu jakiegoś człowieka, człowiek ten potrzebuje przykładu chrześcijańskiego stylu życia, aby mógł obiektywnie ocenić twierdzenia chrześcijaństwa. Co więcej, ap. Piote napisał, że ci, którzy nie przyjmą Ewangelii, będą „zastydzeni” czyli uciszeni.

Życie domowe. W czasach Nowego Testamentu niektórzy chrześcijanie żyli w małżeństwie z niewierzącymi – ich współmałżonkowie nie przyszli jeszcze do Chrystusa, szczególnie wielu mężów.

Czy te chrześcijańskie żony miały słownie „bombardować” swoich niezbawionych mężów, lub zmuszać aby chodzili do zboru i słuchali pastora albo wędrownego ewangelisty? Czy miały opowiadać im o cnotach chrześcijan, szczególnie przywódców kościoła?

Ani trochę! „Podobnie wy, żony bądźcie uległe mężom swoim” – napisał ap. Piotr – „aby jeśli nawet niektórzy nie są posłuszni Słowu, dzięki postępowaniu kobiet, bez słowa zostali pozyskani” (3:1).

Apostoł przedstawił głęboką prawdę! To nie zasypywanie słowami przekonuje niezbawionych współmałżonków o ich potrzebie Chrystusa, lecz raczej wpływ nieustannego stylu życia upodobnionego do Chrystusa, który odzwierciedla realność zamieszkania Ducha Świętego w chrześcijaństwie (3:2-7).

Życie zborowe. Nowy Testament bardzo niewiele mówi na temat głoszenia Ewangelii, gdy wierzący byli zgromadzeni w celu wzajemnego budowania. Chrześcijanie mieli raczej trwać w „nauce apostołów”, tzn. uczeniu się Słowa Bożego, mieli trwać w „społeczności” ze sobą nawzajem i z Bogiem. W tym procesie mieli uzyskać „przychylność całego ludu”, tzn. niezbawionego świata. Widzimy przykład tego w pierwszym zborze – zborze w Jerozolimie (Dz. Ap. 2:42-47). Jak zobaczymy później, akcent ten będzie przewijał się przez listy.

Kościół koryncki jest przykładem negatywnym. Spotkania zborowe były chaotyczne, ludzie mówili językami – jeden po drugim – bez tłumaczenia; bez wątpienia przemawiało ich nawet po kilku naraz, z czego większość prawdopodobnie stanowiły kobiety. Kiedy „wejdą… niewierzący, czyż nie powiedzą, że szalejecie?” – pytał ap. Paweł (1 Kor. 14:23).

Dlatego właśnie akcentował tak bardzo prorokowanie na spotkaniach zborowych i wyraźne przedstawianie Słowa Bożego w uporządkowany sposób. Niewierzący musieli zrozumieć Słowo, aby mogli zostać zbawieni (1 Kor. 14:25).

Zbór miał także angażować się w inną bardzo ważną służbę Ewangelizacyjną – służbę modlitwy. Chrześcijanie mieli modlić się za wszystkich ludzi, aby mogli oni być zbawieni (1 Tym. 2:1-4). Mieli także modlić się za ludzi powołanych do szczególnego głoszenia Ewangelii poza granicami ich społeczności. Kilka razy ap. Paweł prosił o modlitwę za jego własną służbę ewangelizacji „aby… dana była mowa do śmiałego zwiastowania ewangelii” (Ef. 6:19).

Życie w ogólności. Choć listy wskazują na pewne konkretne sytuacje i środowiska, w których chrześcijanie mieli dawać dobre świadectwo, mówią one także o życiu w ogólności. „Wy jesteście listem naszym… znanym i czytanym przez wszystkich ludzi” – pisał Paweł do Koryntian (2 Kor. 3:2), „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego” – napisał do rzymian (Rzym. 13:9). „Z tymi, którzy do nas nie należą, postępujcie mądrze, wykorzystując czas” – wzywał Kolosan.
„Mowa wasza niech będzie zawsze uprzejma, zaprawiona solą, abyście wiedzieli, jak macie odpowiadać każdemu” (Kol. 4:5-6). Ap. Piotr dodaje do tego: „zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej”(1 Ptr. 3:15). Filipianie czytali w skierowanym do nich liście: „Niech życie wasze będzie godne ewangelii” (Flp. 1:27).
 

Podsumowanie

Dzieje Apostolskie i korespondencja Nowego Testamentu nie pzostawiają żadnej wątpliwości, że wielkość wpływu ewangelizacyjnego grupy wierzących na swoje środowisko oparta była na indywidualnym i wspólnym świadectwie wobec niezbawionego świata, odzwierciedlającym miłość, jedność i święte życie. To miało być tło, w oparciu o które należało dzielić się ze spotkanymi codziennie ludźmi świadectwem słownym. Wszystko to chrześcijanie mieli robić wykonując swój zawód w społeczności, spotykając się z niezbawionymi ludźmi w kontaktach towarzyskich, prowadząc przykładne życie domowe, odzwierciedlając miłość, jedność i dojrzałość jako lokalna społeczność wierzących oraz w życiu każdego chrześcijanina – zarówno w słowach, jak i w czynach.

Gene A. Getz