CzytelniaKościół

Dlaczego chrześcijaństwo jest podzielone?

„I trwali w nauce apostolskiej i w społeczności i w łamaniu chleba i w modlitwach. I przyszedł strach na każdą duszę, a wiele się zarazem cudów przez apostołów działo. A wszyscy, którzy uwierzyli byli razem i wszystkie rzeczy mieli wspólne. A posiadłości i majętności sprzedawali, i udzielali ich wszystkim jako komu było potrzeba. A na każdy dzień trwając zgodnie w świątyni i chleb łamiąc po domach, przyjmowali pokarm z radością i w prostocie serdecznej; chwaląc Boga i mając łaskę u wszystkiego ludu. A Pan przydawał zborowi na każdy dzień tych, którzy mieli być zbawieni” (Dz. Ap. 2:42-47).

Tak wyglądał pierwotny Kościół, malutkie stadko naśladowców Jezusa, tak jak On prześladowanych, pogardzanych, wyśmiewanych. Nikt z tamtych chrześcijan nie przypuszczał, że po 19 stuleciach chrześcijaństwo będzie podzielone na kilkaset Kościołów i wyznań. Nikt nie przypuszczał, że chrześcijanie będą się tak nienawidzić, prześladować i posiadać tak wiele interpretacji, tłumaczeń i wykładów Słowa Bożego.

Pierwotny Kościół posiadał jedno właściwe zrozumienie. Nowego Testamentu jeszcze nie było. Nowy Testament to dorobek doktrynalny apostołów Jezusa: Mateusza, Jana, Jakuba, Piotra, a najwięcej Pawła.

Co zatem stało się później w Kościele?

„Drugie podobieństwo przełożył im mówiąc: Podobne jest królestwo niebieskie człowiekowi rozsiewającemu dobre nasienie na roli swojej. A gdy ludzie zasnęli przyszedł nieprzyjaciel jego, i zasiał kąkolu między pszenicą i odszedł” (Mat. 13:24-25).

Słowa Jezusa musiały się wypełnić. Szatanowi zależało na tym, aby zwieść naśladowców Jezusa, zahamować rozwój. On dobrze wie o tym, że z chwilą skompletowania Kościoła, jego królestwo zostanie zniszczone, on sam również ze swoimi aniołami będzie skończony.

Jeżeli udało mu się z aniołami w niebie, to czyż nie uda mu się tutaj z ludźmi na ziemi? Zwiedzenie narodu wybranego, Żydów, to jego sprawa.

„A nie chcę abyście nie mieli wiedzieć bracia, iż ojcowie nasi wszyscy pod obłokiem byli i wszyscy przez morze przeszli. I wszyscy w Mojżesza ochrzczeni są w obłoku i w morzu; i wszyscy tenże pokarm duchowy jedli; i wszyscy tenże napój duchowy pili; albowiem pili z opoki duchowej, która za nimi szła, a tą opoką był Chrystus. Lecz większej części z nich nie upodobał sobie Bóg; albowiem polegli na puszczy. A te rzeczy nam stały się za wzór na to, abyśmy złych rzeczy nie pożądali, jak i oni pożądali” (1 Kor. 10:1-6).

Szatan wiedział o jednym, że nie zwycięży siłą. Prześladowania nic nie dały, jedynie wzmogły gorliwość chrześcijan. Postanowił więc rozsadzić Kościół od środka. Nasiał kąkolu, czyli przyprowadził do Kościoła fałszywych braci, element z odstępczymi naukami. Kąkol to synowie złego. Kiedy to się stało?

Wtedy gdy ludzie zasnęli, to znaczy po śmierci apostołów, którzy stali na straży czystości nauk, organizacji i czystości moralnej członków Kościoła. Miłość braterska była dotąd, dokąd istniały prześladowania, była siłą, która gwarantowała przetrwanie.

Przyszedł jednak moment kiedy ustało prześladowanie, a nawet chrześcijaństwo stało się religią obowiązującą. Jakie były tego konsekwencje?

Niezmiernie wzrosła liczba chrześcijan. Ci, którzy nigdy nie byli wyznawcami Jezusa stali się nimi, gdyż nie mieli innego wyjścia. Aby piastować stanowisko, a nawet zachować życie, musieli stać się chrześcijaninami. To właśnie św. Augustyn wylansował teorię, aby siłą zmuszać do przyjęcia chrześcijaństwa. Dlatego były krucjaty, prześladowania, wojny krzyżowe. Kościół z prześladowanego stał się sam prześladowcą (Jan 16:2).

Kościół uznał, że już teraz zaczęło się Królestwo Boże. To królestwo jest już tu na ziemi, stąd też sprawował władzę, związał się z władcami świeckimi, zamiast oczekiwać na powrót Jezusa.

Nauka o powtórnym przyjściu Jezusa została zapomniana.

A po co mu w ogóle potrzebne jest przyjście Chrystusa?

Wprowadzono chrzest niemowląt, aby w ten sposób mieć wcześnie dużo członków Kościoła. Do czystych nauk chrześcijańskich zakradły się nauki i obrzędy pogańskie. Pojawiły się one wraz ze zmuszanymi do chrześcijaństwa poganami. Kościół stworzył bardzo atrakcyjne obrządki, które odeszły jednak od prostoty pierwotnego Kościoła. Postawiono na ceremonie, procesje, świece, obrazy, kult Marii, piękno zewnętrzne. Zapomniano o studiowaniu Słowa Bożego, o postępowaniu i życiu zgodnym z Jego nauką. Utracono kontrolę nad moralnością. Zmieniono organizację Kościoła.

W pierwotnym Kościele wszyscy byli równi. Jezus z 12 apostołami tworzyli fundament Kościoła. Wszyscy, którzy przez chrzest w wodzie okazali swoje poświęcenie się Bogu na służbę są nazwani kapłanami (2 Ptr. 2:9).

Nie ma podziału na duchownych i laików. Każdy ma prawo czytać i tłumaczyć Pismo Święte (Mat. 23:8).

Nigdzie Pan Jezus nie ustanowił hierarchów w Kościele. Jedynie dla usprawnienia usługi w zborach ustanowiono sług, starszych zboru, diakonów (1 Tym. 3:1-13). Taki był porządek w prawdziwym Kościele, który założył Jezus.

Człowiek jest z zasady nietolerancyjny i dlatego prześladowania i wojny religijne znaczyły historię chrześcijaństwa przez całe wieki.

Ponieważ Kościół Katolicki uznał siebie za Kościół, poza którym nie ma zbawienia, więc z ogniem i mieczem stał na straży swojego porządku, nauk i karności.

Byli jednak chrześcijanie, którzy nie zgodzili się z takim stanem rzeczy. Byli to reformatorzy, którzy usiłowali przywrócić Kościół do pierwotnej prostoty.

O co oni wszyscy walczyli?

O moralność chrześcijańską, piętnowali pijaństwo, rozpustę i wszelki grzech. O danie Pisma Świętego każdemu człowiekowi.

Tymczasem Kościół bał się, aby ten jedynie prawdziwy podręcznik wiary nie ukazał przywódców w złym świetle, dlatego zabronił go czytać.

Był czas, że Biblie były palone, a ich czytanie zakazane karą śmierci.

Reformatorzy walczyli o przywrócenie należnego miejsca ofierze Jezusa, walczyli z odpustami, z różnymi wstawiennictwami świętych, z mszą, z komunią pod jedną postacią. Ukazywali Jezusa jako jedynego Odkupiciela, Pośrednika, Najwyższego Kapłana, Króla królów. Taka działalność była dla Kościoła Katolickiego nie do zniesienia, zapaliły się stosy.

Straszliwa tzw. święta inkwizycja w ciągu całej swej działalności straciła ok. 50 mln. ofiar.

Zapytujemy, gdzie był wtedy lud Boży?

Znowu stanowił małą garstkę, gdyż ciągłe prześladowania, ciągłe ryzyko śmierci nie zachęcały tłumów do przyłączenia się do nich (Łuk. 12:32). Byli to protestanci, którzy protestowali. Przyszedł jednak czas, kiedy skończyły się prześladowania, a prawo stanęło na straży wolności religijnej.

Jak wygląda obecnie wolność religijna wewnątrz tych Kościołów, które o nią walczyły? Okazuje się, że każdy z nich ogrodził się starymi naukami swoich reformatorów i jest otwarty na Boże prowadzenie (Boże światło). A przecież światłość chrześcijanina ma być ciągle jaśniejsza, ma się eliminować nauki, które nie są zgodne z Pismem Świętym. Przecież poszczególne reformacje nie były w stanie wyrzucić wszystkich błędów naraz. Dlatego musi istnieć tolerancja. Mentalność człowieka jest tak zbudowana, że zawsze woli stare, a na coś nowego patrzy podejrzliwie. Jeżeli ktoś już raz zmienił zdanie, to drugi raz jest to prawie niemożliwe.

Mnie tak uczono, że umywanie nóg w czasie Pamiątki Śmierci Pańskiej jest niepotrzebne, że siostry z nakrytymi głowami musiały tak czynić tylko w zborze w Koryncie, bo tam były same prostytutki.

Czy tolerancja istnieje?

Gdy popatrzymy na różne odłamy spostrzeżemy, że jej w rzeczywistości nie ma. Każdy Kościół czy organizacja religijna uważa, że tylko ten, kto będzie przekazywał ich wierzenia i obrządki będzie zbawiony.

Ciekawe, że nauki drugorzędne lub ceremonie podzieliły ewangelicznych chrześcijan. Słyszy się słowa: w jakim kościele ktoś się urodził w takim musi pozostać do śmierci. Jest to parawan dla beztroski i wygodnictwa. Człowiek woli zrzucić na kogoś innego ciężar myślenia, niż starać się o własne zbawienie. Człowiek lubi, aby na niego zwracać uwagę, stąd owe różnice i podziały. Wprowadza się nauki, które nie mają poparcia Słowa Bożego, a nawet są z nim sprzeczne.

Czy jedność chrześcijan jest niemożliwa?

Gdyby wszyscy chrześcijanie szczerze zaczęli szukać prawdy, gdyby konsekwentnie zaczęli odrzucać to, co nie ma poparcia Słowa Bożego, a przywracać to, czego Pismo Święte nakazuje przestrzegać, to wówczas jedność była by możliwa. Ale szatan nigdy na to nie zezwoli, bo on wszędzie ma swoich przedstawicieli, nawet wśród tłumaczy Pisma Świętego.

Oczekujemy powrotu Jezusa Chrystusa, wówczas okaże się, którzy z Jego naśladowców byli prawdziwymi chrześcijanami.

Stefan Matuszewski