„Dlatego prawo zostało usunięte na bok, a sprawiedliwość pozostaje daleko, gdyż prawda potyka się na rynku, a dla uczciwości miejsca nie ma. Prawda się zapodziała, a ten, który unika złego, bywa plądrowany; widział to Pan i za złe to poczytał, że nie ma prawa” (Iz. 59:14-15).

Taka była rzeczywistość wtedy w Izraelu. Prawda, że smutna? Niewiele zmieniło sytuację posłanie proroka Izajasza. Taki stan rzeczy trwał w okresie narodzenia Pana Jezusa. Również za jego czasów „prawda potykała się na rynku, a dla uczciwości nie było miejsca”. Zakłamanie i obłuda faryzeuszy, kupcy i handlarze w świątyni, zastąpienie ustaw Bożych przepisami ludzkimi – to niektóre dowody na to, że „prawo zostało usunięte na bok”.

W wierszu 16 czytamy, że Bóg widział to i „zdumiał się, że nikt nie występuje”. Tak, Bóg miał powody do zdumienia. Ustanowił przecież kapłanów i proroków, by pilnowali Jego sprawiedliwości i prawa. Ale oni byli zajęci czym innym. Nie przeszkadzało im rozszerzające się bezprawie – w wielu przypadkach było im to na rękę. Mogli przy takim ogniu piec swoją pieczeń.

Kiedy myślimy o takiej sytuacji ogarniają nas smutek i bezradność. Jak to zmienić? Jak ruszyć ten potężny głaz obojętności wobec Boga i Jego oczekiwań? Jak zmienić serca ludzkie, które oziębły do tego stopnia, że nie ma nikogo, kto wstawiłby się za Bogiem?

I kiedy tak rozmyślamy nad tą beznadziejnością, jak strumień światła przychodzą do nas słowa następnego wiersza: „…a wtedy dopomogło mu jego ramię i wsparła go jego sprawiedliwość. Przyoblekł się w sprawiedliwość jak w pancerz i hełm zwycięstwa włożył na swoją głowę, przyoblekł się w szatę pomsty i odział się w płaszcz żarliwości” (w. 17). Alleluja!! Jest tutaj mowa o Panu Jezusie Chrystusie. W takim Duchu przyszedł na ziemię – żarliwy, niezłomny i zwycięski!

Bez naszej pomocy walczył o sprawiedliwość Bożą i zwyciężył. Warto przyjrzeć się temu, w jaki sposób walczył, jakimi środkami dysponował i na czym polegała Jego strategia.

„Przyoblekł się w sprawiedliwość jak w pancerz” – tak szczelnie był okryty sprawiedliwością, że szatan ani świat nie znalazł żadnej luki, przez którą miałby się przedrzeć. Czytamy o Nim w Hebr. 1:9: „Umiłowałeś sprawiedliwość, a znienawidziłeś nieprawość”. Dlatego wszelkie ataki diabła skończyły się fiaskiem. Dlatego świat nie miał żadnego wpływu na jego życie. Żył tylko dla Boga – święcie i nienagannie.

„…I hełm zwycięstwa włożył na swoją głowę” – ile radości płynie z tych słów! Wreszcie przyszedł ktoś z niezłomną wolą zwycięstwa! Nie brał pod uwagę porażki, kapitulacji. Do tej pory każdy, kto narodził się w ciele musiał ponieść porażkę – „wszyscy zgrzeszyli…”. Ten stan rzeczy zmienił Jezus Chrystus – „On grzechu nie popełnił”. Przyszedł rozprawić się z wszelkim grzechem. Od zwycięstwa do zwycięstwa! Kuszenie na pustyni, podchwytliwe pytania (o najważniejsze przykazanie, czy płacić podatek, co zrobić z jawnogrzesznicą), próby zawrócenia z raz obranej drogi („nie może to na ciebie przyjść”), aż wreszcie Getsemane, Golgota, i… zmartwychwstanie! Tylko zwycięstwo! Alleluja!

„Przyoblekł się w szatę pomsty” – dokonał pomsty nad wszelkim jarzmem grzechu. Od tej pory „grzech więcej nad wami panować nie będzie” (Rzym. 6:14). Skończyła się długowieczna niewola. Skończyło się panowanie szatana. Chwała Bogu za wspaniałe wyzwolenie! Pan Jezus Chrystus wszedł do domu mocarza, związał go i oczyścił mieszkanie z jego sprzętów (Mat. 12:29). Tym mocarzem był dotąd szatan, a jego mieszkanie – to nasze serce, w którym władał niepodzielnie. I byłby dalej okrutnym władcą, gdyby nie pojawił się „Bóg mocny”!! (Iz. 9:5).

„…I odział się w płaszcz żarliwości” – był żarliwy przez całe swoje życie. Już jako 12-letni chłopiec powiedział: „Czyż nie wiedzieliście, że w tym, co jest Ojca mego, Ja być muszę?” (Łuk. 2:49). Mówił: „Moim pokarmem jest czynić wolę Ojca mego” (Jan 4:34). Tę żarliwość mogli zobaczyć jego uczniowie, gdy Pan Jezus przyszedł do świątyni i wypędził z niej handlarzy i sprzedawców. Ta żarliwość była konieczna, by wypełnić wolę Ojca. Była potrzebna, by poruszyć głaz obojętności i odstępstwa.

Chociaż minęły wieki, otaczająca nas rzeczywistość jest podobna do tej z czasów Izajasza, czy Pana Jezusa Chrystusa. Można dzisiaj zaobserwować podobne rzeczy, jak opisane w przytoczonym fragmencie – naruszenie prawa Bożego, porzucenie sprawiedliwości. I żeby to zobaczyć, niekoniecznie musimy spoglądać na otaczający nas świat. Zresztą – co to by nam dało, lub w czym dopomogło – gdybyśmy kiwali smętnie głowami nad innymi. O wiele bardziej właściwe jest spojrzenie na samego siebie, na własny zbór. Coraz częściej dostrzegamy wokół siebie symptomy porzucenia sprawiedliwości, usunięcia prawa Bożego na bok. Prawo Boże – niezmienne i święte – próbujemy zagłuszyć mową o łasce o miłości Bożej. Boże wymagania odnośnie życia osobistego czy rodzinnego są zastępowane wzorcami rodem z tego świata.

„Ten, który unika złego, bywa plądrowany”. Niejeden raz możemy odczuć to plądrowanie – szczególnie kiedy mówimy o tzw. małych rzeczach, które jednak mają miejsce w Słowie Bożym i jako takie nie uległy przedawnieniu (np. wymagania dotyczące wyglądu zewnętrznego). Pomijając te rzeczy; są również o wiele ważniejsze i nieporównywalnie bardziej szkodliwe – fałszywi prorocy i nauczyciele, ludzie głoszący inną ewangelię niż ta, przekazana przez apostołów. Ewangelię, która pozwala żyć w grzechu, która opowiada o dobrach doczesnych zamiast o tym, co jest w górze (Kol. 3:1-2).

Ale również nie te problemy są główną treścią tego artykułu. O wiele ważniejsze jest to, bym mógł odpowiedzieć sobie, jak jest na „moim własnym rynku”, tzn. w moim życiu osobistym. Czy tutaj też prawda potyka się na rynku, a sprawiedliwość została zarzucona? Czy idę prosto wąską drogą, czy kuleję na różne strony? Jak jest z pokojem Bożym, z radością Ducha w moim życiu – obfitość, czy posucha? Czy jest widoczne uświęcenie, czy jest wzrost owoców Ducha Świętego?

Przypomnijmy sobie słowa ap. Piotra, który mówi: „jakimiż powinniście być wy w świętym postępowaniu i w pobożności?”. Drogi Bracie i Siostro. Czy odpowiedziałeś już sobie na to pytanie? Czy prosiłeś Ducha Świętego, by udzielił ci mądrości tak, by twoja odpowiedź była prawidłowa?

Trwać w świętym postępowaniu i pobożności – nie jest to tak bardzo trudne, by przerastało nasze możliwości. Mamy przecież wspaniałego Nauczyciela, najlepszego Przewodnika – Pana Jezusa Chrystusa! Po to przyszedł, by każdy mógł poznać drogę do Ojca. On – Jezus – jest drogą. Wystarczy tylko naśladować Go w swoim życiu. I tutaj warto zastanowić się nad tym jak naśladuję Pana Jezusa Chrystusa;

Czy „przyoblekłem się w sprawiedliwość jak w pancerz”? Dobry pancerz, to ten, który szczelnie zasłania ciało. Może jest tak, że z grubsza to czynię Bożą sprawiedliwość, ale jeśli chodzi o te „drobiazgi” – to nie zwracam na nie nawet uwagi. Ale wtedy powstaje nieosłonięte miejsce. Taka „pięta Achillesowa”. A nasz przeciwnik – szatan – jest lepszym łucznikiem niż przeciwnik Achillesa…

Czy „ubrałeś, hełm zwycięstwa”? Znaczy to, że mam wiarę w zwycięstwo nad wszystkim grzechem w moim życiu. A jeśli mam wiarę – to mam również zwycięstwo! Jakże łatwo godzimy się z myślą, że przecież w każdej chwili możemy upaść. I jak to dobrze, że mamy łaskę u Boga… A przecież upadek = grzech. Taka postawa – to postawa dezertera. Pan Jezus nie miał takiego nastawienia – On miał niezłomną wolę zwycięstwa! I dlatego zwyciężył! Nałóżmy hełm zwycięstwa! (patrz Judy 24)

Powiedzmy stanowczo w swoim sercu: dość porażek, dość wahania, dość kompromisu ze światem, z grzechem!

Czy przyoblekłem się w „szatę pomsty”? Może być tak w naszym życiu, że wiele tzw. „grzeszków” wcale nam nie przeszkadza. Żyjemy z nimi od dłuższego czasu w takiej symbiozie. Może to być skąpstwo, mała nieuczciwość, utajona niechęć do bliźniego czy temu podobne grzechy. W takim przypadku nie zależy nam na tym, by przyoblec się w szatę pomsty. Nie chcemy podejmować walki przeciw samym sobie, przeciw swoim pożądliwościom. Lecz Boży Duch i Boże Słowo prowadzą nas do oczyszczenia z wszelkiej nieczystości. Czy na tyle dokucza mi każdy – nawet mały – grzech, że pragnę założyć szatę pomsty i uczynić koniec jego panowaniu w moim życiu?

Czy „odziałem się w płaszcz żarliwości”? „Jakimiż mamy być…? – pyta ap. Piotr. Do tego jest potrzebna pomsta nad wszelkim grzechem i nienawiść do wszelkiej nieprawości. Potrzebna jest wielka żarliwość – a tę może wlać tylko Duch Święty. Jakże ważne jest posiadać tę żarliwość w dzisiejszych czasach, gdzie wszystko ma być wyważone i stonowane. Więcej luzu! Nie dajmy się zwariować! – to hasła, które można spotkać również w środowisku chrześcijańskim.

Pan Jezus Chrystus jest wspaniałym przykładem żarliwości i wierności. Nie zważał na obojętność i ignorancję innych. Żył dla Boga i tylko przed Bogiem. Nikt nie był w stanie zakłócić Jemu tej społeczności. Ale do tego potrzeba było wiele walki i wiele boju (zob. Hebr. 5:7). Potrzebny był płaszcz żarliwości… Czy prosisz Boga o ten płaszcz…?

Bóg przez proroka Izajasza pokazał dwie rzeczywistości. Ta pierwsza jest smutna, wieje pesymizmem, przygnębia. Takie może być też nasze chrześcijańskie życie. Dzieje się tak, jeśli lekceważymy prawo Boże, odrzucamy Jego sprawiedliwość, mamy jakieś „układy” z grzechem i ze światem.

Lecz chwała niech będzie Bogu, że przez Pana Jezusa Chrystusa ukazał nam inną rzeczywistość – radosną, dynamiczną, zwycięską! Syn Boży przyszedł nie tylko ze znakami i cudami, z zadziwiającą eksplozją mocy, lecz także w pancerzu sprawiedliwości, w hełmie zwycięstwa, przyodziany płaszczem żarliwości. I takie powinno być nasze życie – radosne, czyste i zwycięskie!

W której rzeczywistości żyję?
„A temu, kto zwycięży…”

Waldemar Świątkowski