CzytelniaWiara i teologia

Jezus i zakon

„NIE PRZYSZEDŁEM ROZWIĄZAĆ, LECZ WYPEŁNIĆ” MAT. 5,17

Mojżesz ogłosił zakon Boży na górze Synaj wśród gromów i błyskawic. Chwała Boża unosiła się niby ogień trawiący nad szczytem góry trzęsącej się z powodu obecności Bożej. Cały lud, leżąc w pokorze na ziemi, słuchał z głęboką czcią ogłoszenia świętych przykazań.

Co za kontrast w porównaniu ze sceną na górze błogosławieństw. Pod jasnym niebem, w ciszy przerywanej tylko śpiewem ptasząt, przedstawił Jezus zasady swego królestwa. Choć mówił do ludu słowami, to jednak wyjaśnił te zasady zakonu, które zwiastowano na Synaju. W czasie dawania zakonu na górze Synaj, Izrael, który wskutek długiej niewoli w Egipcie stępiał, potrzebował mocniej odczuć potęgę i majestat Boży; mimo to nie objawił mu się Bóg inaczej, lecz tylko jako Bóg miłości. Bóg objawił Mojżeszowi swoją wspaniałość słowami, które przez wszystkie czasy były pociechą: „Pan, Bóg miłosierny i litościwy, nierychły do gniewu, a obfity w miłosierdziu i prawdzie, zachowujący miłosierdzie nad tysiącami, gładzący nieprawość i przestępstwo i grzech” 2 MOJŻ. 34,6.7 BG.

Zakon dany na górze Synaj był wyrazem miłości i był dla całej ziemi objawieniem prawa niebios. Dano go przez Pośrednika i zwiastowano przez Tego, którego potęga zdolna jest nakłonić serca ludzkie do zgody z zasadami Bożymi. Cel zakonu określił Bóg Izraelitom słowami: „Ludem świętym będziecie mi”. Izrael nie pojął duchowej natury zakonu; niestety zbyt często ich posłuszeństwo było tylko przestrzeganiem zewnętrznych form i ceremonii, a nie ofiarami serca miłości Bożej. Gdy Jezus swym charakterem i postępowaniem okazał święte, szlachetne i wspaniałe cnoty Boże, wskazując na nieużyteczność posłuszeństwa wyrażającego się przestrzeganiem ceremonii, wtedy dostojnicy żydowscy nie przyjęli Jego słów, gdyż ich nawet nie rozumieli. Mniemali, że lekceważy wymagania zakonu; gdy zaś objaśniał im prawdy stanowiące głęboką treść nakazanego przez Boga nabożeństwa, oskarżali Go o rozwiązywanie zakonu, ponieważ zważali tylko na sprawy zewnętrzne.

Słowa Chrystusa, mówione z wielkim spokojem, zawierały jednak tyle powagi i mocy, że poruszały serca rzesz. Lud oczekiwał powtórzenia martwych tradycji i wymagań rabinów, ale daremnie. Dziwili się więc tej nauce, „albowiem uczył je jako moc mający, a nie jak ich uczeni w Piśmie” MAT. 7,29. Faryzeusze spostrzegli wielką różnicę między sposobem nauczania Jezusa, a ich własnym. Widzieli, że majestat, piękno i czystość prawdy wywierały łagodny i głęboki wpływ na ich umysły. Miłość i boska delikatność Zbawiciela pociągały serca ludzkie. Nauczeni w Piśmie widzieli, że wszelkie nauki, których udzielali ludowi, traciły na znaczeniu wobec nauczania Mistrza. Zburzył On ścianę odgradzającą ich od świata, której istnienie pochlebiało ich dumie i ich wyłączności wyznaniowej, toteż nie chcieli się zgodzić, by Jezus pozbawił ich wpływu na lud. Śledzili Go więc zawzięcie, spodziewając się znaleźć sposobność do wzbudzenia u ludu niechęci do Niego i dostarczyć Wysokiej Radzie podstaw do skazania Go na śmierć.

Jezus był na górze szpiegowany, toteż gdy rozwinął zasady sprawiedliwości, powstało mniemanie, z podszeptu faryzeuszy, że nauka ta jest sprzeczna z przykazaniami z góry Synaj. Zbawiciel nie mówił nic, co mogłoby naruszyć wiarę w ustawy nadane przez Mojżesza; każdy bowiem promień światła podany wówczas ludowi, otrzymywał ten wielki przewodnik Izraela od Chrystusa. Choć wielu twierdzi, że Jezus przyszedł znieść prawo, to jednak On sam przedstawia swe stanowisko względem przykazań w zupełnie jasny sposób. „Nie mniemajcie — rzekł Jezus — abym przyszedł rozwiązywać zakon albo proroków”.

Stwórca człowieka, Prawodawca, wyjaśnia, że zniesienie zakonu nie jest Jego zamiarem. Wszystko w naturze, od najmniejszego pyłku widocznego w promieniu słońca do wielkich światów, jest poddane Jego prawu. Od posłuszeństwa temu prawu zależy porządek i harmonia w świecie. Istnieją również wzniosłe zasady sprawiedliwości rządzące życiem wszystkich rozumnych istot i od podporządkowania się tym zasadom zależne jest dobro wszechświata. Prawo Boże istniał nawet wtedy, gdy ziemia pozostawała w stanie chaosu. Według tych zasad kierują się aniołowie, toteż i człowiek powinien być posłuszny przykazaniom Bożym. Chrystus zapoznał ludzi ze swym zakonem już w raju, „gdy gwiazdy poranne chórem radośnie się odezwały i okrzyk wydali wszyscy synowie Boży” JOB 38,7. Misja Chrystusa na ziemi nie polegała na zniesieniu zakonu, lecz na przyprowadzeniu ludzi do posłuszeństwa wobec przykazań Bożych.

Ukochany uczeń, który słuchał słów Jezusa na górze i spisał je później dzięki natchnieniu Ducha Świętego, mówi o zakonie, że obowiązuje wiecznie. „Każdy, kto popełnia grzech, i zakon przestępuje — pisze on — a grzech jest przestępstwem zakonu” 1 JANA 3,4. Dalej wyjaśnia zupełnie wyraźnie, że zakonem, na który wskazuje, jest „przykazanie dawne, które mieliście od początku” 1 JANA 2,7, mówi bowiem o prawie, które już istniało przy stworzeniu, a powtórzone zostało na górze Synaj. Wspominając o zakonie, rzekł Jezus: „Nie przyszedłem rozwiązywać, ale wypełnić”. Posługiwał się tu wyrazem „wypełnić” w tym samym znaczeniu jak wówczas, gdy objawił Janowi Chrzcicielowi swój zamiar: „Albowiem godzi się nam wypełnić wszelką sprawiedliwość” MAT. 3,15.

Znaczyło to wypełnić miarę wymagań zakonu, dać dowód zupełnej zgodności z wolą Bożą. Misją Jezusa było uwielbienie i wywyższenie zakonu IZ. 42,21. Miał on wskazać duchową naturę prawa Bożego, przedstawić jego głęboko sięgające zasady i wyjaśnić jego wiecznie wiążącą moc. O boskim pięknie charakteru Chrystusa nawet najszlachetniejsi i najłagodniejsi ludzie mają zaledwie słabe pojęcie. Salomon natchniony przez Ducha Świętego tak mówi: On „wyróżnia się wśród dziesięciu tysięcy (…), a wszystek jest pożądany” P.n.P. 5,10.16 BG. Widząc Go w proroczej misji mówi: „Najpiękniejszy jesteś wśród ludzi” PS. 45,3. Jezus będąc wiernym wizerunkiem Ojca, odblaskiem Jego wspaniałości, był podczas pielgrzymki na ziemi żywym wyobrażeniem natury zakonu Bożego. Jego życie udowodniło, że miłość niebieska i zasady chrześcijańskie stanowią podstawę zakonu wiecznej sprawiedliwości.

Jezus mówi: „Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie” MAT. 5,18. Przez własne posłuszeństwo zakonowi wykazał Jezus jego niezmienny charakter i dowiódł, że przez Jego łaskę każdy człowiek może zachowywać zakon. Na górze błogosławieństw mówił, że najmniejsza kreska z zakonu nie przeminie, aż się wszystko stanie — wszystko, co dotyczy rodzaju ludzkiego i co ma związek z planem zbawienia. Nie uczył, że zakon ma być kiedykolwiek zniesiony, lecz zapewnia słuchaczy, że prawo Boże będzie wiecznie obowiązywać. Z tego więc wynika, że nikt nie może twierdzić, jakoby celem przybycia Jezusa na ziemię było zniesienie zakonu. Póki istnieć będzie niebo i ziemia, póty będą istniały zasady zakonu Bożego. Sprawiedliwość Jego będzie stała „jak góry Boże” PS. 36,7 i będzie źródłem błogosławieństw, które wylewa swe wody odświeżając ziemię.

Wobec tego, że zakon jest doskonały i dlatego niezmienny, przeto człowiek grzeszny nie jest w stanie o własnych siłach sprostać jego wymaganiom. W tym właśnie celu przyszedł Zbawiciel, by uczynić ludzi uczestnikami natury boskiej i przez to doprowadzić ich do zgody z zakonem Bożym. Jeżeli porzucimy grzechy i przyjmiemy Chrystusa jako swego Zbawiciela, wówczas wywyższymy zakon. Apostoł Paweł zadaje pytanie: „Czy więc zakon unieważniamy przez wiarę? Wręcz przeciwnie, zakon utwierdzamy” RZYM. 3,31.

Obietnica nowego przymierza brzmi: „Prawa moje włożę w ich serca i na umysłach ich wypiszę je” HEBR. 10,16. I chociaż ze śmiercią Chrystusa skończyły się symboliczne ceremonie wskazujące na Niego jako Baranka Bożego gładzącego grzechy świata, to zasady sprawiedliwości zawarte w dziesięciu przykazaniach są tak niezmienne jak sama wieczna stolica Boża. Ani jednego przykazania Pan nie unieważnił i ani jednej joty nie zmienił. Owe zasady, dane człowiekowi w raju jako prawo żywota, będą trwały niezmienione i w raju odnowionym. A gdy na ziemi znowu będzie Eden, czyli raj, wtedy wszystkie istoty pod słońcem będą posłuszne boskiemu zakonowi miłości. „Panie, słowo twoje trwa na wieki” PS. 119,89. „Wszystkie jego nakazy są niezawodne, ustanowione na wieki wieków, pełnione w wierności i prawości” PS. 111,7.8. „Od dawna wiem o przykazaniach twoich, że ustanowiłeś je na wieki wieków” PS. 119,152.

„KTOKOLWIEK BY TEDY ROZWIĄZAŁ JEDNO Z TYCH PRZYKAZAŃ NAJMNIEJSZYCH I NAUCZAŁBY TAK LUDZI, NAJMNIEJSZYM BĘDZIE NAZWANY W KRÓLESTWIE NIEBIOS” MAT. 5,19

„Ktokolwiek bowiem zachowa cały zakon, a uchybi w jednym, stanie się winnym wszystkiego” JAK. 2,10. Znaczy to, że taki człowiek nie będzie miał miejsca w królestwie niebieskim, gdyż kto umyślnie przekracza jedno z przykazań, ten nie przestrzega w duchu i prawdzie żadnego z nich. Nie wielkość czynu nieposłuszeństwa jest grzechem, ale każde najmniejsze odchylenie od wyraźnej woli Bożej, gdyż wskazuje ono, że dusza jest jeszcze powiązana z grzechem. Serce jest jeszcze podzielone w swym oddaniu i w istocie zapiera się Boga i sprzeciwia się zasadom rządów Bożych.

Gdyby ludzie mogli uchylać się od żądań Bożych i sami wyznaczać sobie miarę powinności, to stanowiska ich byłyby tak różne jak różnią się myśli ludzkie. Wola ludzi byłaby wtedy rozstrzygająca, a wzniosła i święta wola Boża — Jego pełne miłości zamierzenia wobec stworzeń — byłaby pogardzona i zniesławiona. Gdy ludzie decydują się iść własnymi drogami, sprzeciwiają się Bogu. Dla podobnych nie będzie miejsca w królestwie niebieskim, gdyż znajdują się w kolizji z zasadami nieba. Przez lekceważenie woli Bożej ludzie opowiadają się po stronie szatana — wroga Bożego. Człowiek nie może żyć jednym słowem ani wieloma słowami, lecz każdym słowem pochodzącym z ust Bożych. Nie wolno odrzucać ani jednego słowa Bożego, nawet gdyby zdawało się nam ono niepotrzebne i nie zmieniające istoty prawa Bożego. Wszystkie bowiem przykazania mają na celu dobro i szczęście, tak w życiu obecnym jak i przyszłym.

Posłuszeństwo zakonowi Bożemu stanowi jakby mur ochronny przed złem. Kto jednak przebije wzniesioną przez Boga barierę choćby tylko w jednym miejscu, ten niszczy jej zdolność obronną, otwiera bowiem drogę nieprzyjacielowi, który może wówczas wkraść się przez ten wyłom, czyniąc wiele szkody. Lekceważąc wolę Bożą tylko w jednym punkcie, otworzyli nasi pierwsi rodzice tamy, przez które nieszczęście zalało świat; każdy idący za ich przykładem osiągnie podobny rezultat. Fundamentem każdego niebieskiego prawa jest miłość Boża, kto odstępuje od przykazań, ten działa na swoją szkodę.

„JEŚLI SPRAWIEDLIWOŚĆ WASZA NIE BĘDZIE OBFITSZA NIŻ SPRAWIEDLIWOŚĆ UCZONYCH W PIŚMIE I FARYZEUSZY, NIE WEJDZIECIE DO KRÓLESTWA NIEBIOS” MAT. 5,20

Nauczeni w Piśmie i faryzeusze oskarżali nie tylko Chrystusa, ale też i Jego uczniów o nieprzestrzeganie rabinackich przepisów i obrządków. Uczniowie byli nieraz zdezorientowani i zaniepokojeni naganami i oskarżeniami ze strony nauczycieli religijnych, których przyzwyczajeni byli szanować. Jezus rozwiał te obawy i wyjaśnił, że sprawiedliwość, której faryzeusze przypisują takie znaczenie nie ma w rzeczywistości żadnej wartości. Naród żydowski uważał, że jest ludem szczególnym, wiernym i uprzywilejowanym przez Boga. Chrystus jednak wykazał, że religii ich brakowało zbawiennej wiary. Wszystkie pozory pobożności, ludzkie wymysły i ceremonie, a nawet chełpliwe spełnianie zewnętrznych wymagań zakonu, nie mogły ich uświęcić. Nie mieli bowiem ani czystego serca, ani szlachetności charakteru podobnej do charakteru Chrystusa.

Legalistyczna religia nie wystarcza, by pojednać duszę z Bogiem. Twarda i surowa prawowierność faryzeuszy, pozbawionych pokory, miłości i delikatności, była kamieniem obrazy dla grzeszników. Faryzeusze byli podobni do zwietrzałej soli, gdyż wpływ ich nie miał najmniejszej siły zachować świat od zepsucia. Duszę może oczyścić tylko prawdziwa wiara, „przez miłość skuteczna”, która zmienia cały charakter. Wszystkich tych prawd powinni byli Żydzi nauczyć się z pism proroków. Już setki lat przedtem pragnienie usprawiedliwienia duszy przed Bogiem znalazło wydźwięk w słowach proroka Micheasza: „Z czym mam wystąpić przed Panem, pokłonić się Bogu Najwyższemu? Czy mam wystąpić przed nim z całopaleniami, z rocznymi cielętami? Czy Pan ma upodobanie w tysiącach baranów, w dziesiątkach tysięcy strumieni oliwy? Czy mam dać swojego pierworodnego za swoje przestępstwo, własne dziecko na oczyszczenie mojego grzechu? Oznajmiono ci, człowiecze, co jest dobre i czego Pan żąda od ciebie: tylko, abyś wypełniał prawo, okazywał miłość bratnią i w pokorze obcował ze swoim Bogiem” MICH. 6,6-8.

Prorok Ozeasz ukazał istotę faryzeizmu następującymi słowy: „Izrael to bujny krzew winny, obficie owocujący. Im więcej miał owocu, tym więcej budował ołtarzy” OZ. 10,1. W swoim formalistycznym nabożeństwie służyli Żydzi w rzeczywistości sami sobie; sprawiedliwość ich była owocem zachowywania zakonu według własnych zapatrywań, aby zadość uczynić własnemu samolubstwu. Sprawiedliwość ich nie mogła być lepsza od nich samych. Usiłując stać się lepszymi próbowali wyprowadzać czyste sprawy z nieczystych. Zakon jest tak święty i tak doskonały, jak sam Bóg; przedstawia człowiekowi sprawiedliwość Bożą dla człowieka zaś niemożliwą jest rzeczą zachowywać zakon o własnych siłach, gdyż natura ludzka jest zepsuta, zdeprawowana i do charakteru boskiego zupełnie niepodobna. Uczynki serca są nieczyste, gdyż „wszystkie nasze cnoty są jak szata splugawiona” IZ. 64,6.

Choć zakon jest święty, to jednak Żydzi nie mogli otrzymać przezeń sprawiedliwości, gdyż chcieli go zachowywać o własnej sile. Uczniowie Chrystusowi chcąc wejść do królestwa niebieskiego musieli posiadać inną sprawiedliwość niż sprawiedliwości faryzeuszy. Bóg ofiarował im w Synu swoim doskonałą sprawiedliwość zakonu. Otwierając swe serce Chrystusowi i przyjmując Go, mieli otrzymać pełnię żywota Bożego, którą jest Jego miłość, i zostać przez nią przemienieni na Jego obraz. Sprawiedliwość wymaganą przez zakon mieli otrzymać właśnie w ten sposób, jako dobrowolny dar Boży. Faryzeusze natomiast odrzucili Chrystusa, ponieważ nie poznali sprawiedliwości Bożej, a chcąc własną sprawiedliwość „ustanowić, nie podporządkowali się usprawiedliwieniu Bożemu” RZYM. 10,3, nie poddali się sprawiedliwości, która jedynie ma znaczenie przed Bogiem. Mówiąc dalej, wyjaśniał Jezus swoim słuchaczom, czym jest zachowywanie przykazań Bożych. Jest objawieniem charakteru Chrystusowego w człowieku, podobnie jak i w Jezusie objawiał się codziennie Bóg.

„KAŻDY, KTO SIĘ GNIEWA NA BRATA SWEGO, PÓJDZIE POD SĄD” MAT. 5,22

Pan rzekł przez Mojżesza: „Nie będziesz chował w sercu swoim nienawiści do brata swego (…), lecz będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” 3 MOJŻ. 19,17.18. Chrystus wykładał te same prawdy, których dawniej nauczali prorocy, później jednak zostały one przyćmione przez surowość serca i skłonność do grzechu. Słowa Zbawiciela wykazały słuchaczom, że obwiniają innych jako przestępców, a sami zawinili podobnie, gdyż żywili zazdrość i nienawiść. Po przeciwległej stronie jeziora, nad którym byli zgromadzeni, znajdowała się opuszczona okolica Baszan; jej dzikie wąwozy i lesiste pagórki były od dawna kryjówkami różnego rodzaju przestępców. Wieści o rabunkach i morderstwach, dokonanych niedawno w tych okolicach, tkwiły jeszcze świeżo w pamięci i wielu usiłowało ująć złoczyńców. Ale i sami oskarżyciele byli porywczy i kłótliwi, i oni żywili nienawiść do ciemięzców rzymskich, byli gotowi nienawidzić inne narody i pogardzać nawet swymi własnymi rodakami, jeśli nie zgadzaliby się z ich zdaniem. We wszystkich sprawach przestępowali przykazanie: „Nie będziesz zabijał”. Nienawiść i zemsta pochodzą od szatana, i one to spowodowały śmierć Syna Bożego. Kto pała nienawiścią i żądzą zemsty, kieruje się tym samym duchem, owocem którego jest śmierć. Już w mściwych myślach jest ukryty zły uczynek. Jak roślina ukryta jest w nasieniu. „Każdy, kto nienawidzi brata swego, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie ma w sobie żywota wiecznego” 1 JANA 3,15.

„Kto by rzekł bratu swemu: głupcze, stanie przed Radą Najwyższą”. Przez poświęcenie własnego Syna dla zbawienia człowieka dowiódł Bóg, jak wysoko ceni każdą duszę ludzką, toteż nie pozwala nikim pogardzać. Wprawdzie widzimy błędy i słabość naszych bliźnich, ale Bóg uważa każdą duszę za swą własność — raz przez stworzenie, a po wtóre przez odkupienie drogą krwią Chrystusa. Wszyscy ludzie stworzeni są na wyobrażenie Boże i dlatego nawet z ludźmi zupełnie upadłymi należy obchodzić się z szacunkiem i życzliwością, w przeciwnym bowiem razie będziemy musieli odpowiadać przed Bogiem za każde słowo zniewagi wobec duszy, dla której Chrystus oddał swe życie. „Bo któż ciebie wyróżnia? Albo co masz, czego nie otrzymałbyś? A jeśli otrzymałeś, czemu się chlubisz jakobyś nie otrzymał?” 1 KOR. 4,7. „Kimże ty jesteś, że osądzasz cudzego sługę? Czy stoi, czy pada do Pana swego należy” RZYM. 14,4.

„A kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny”. W Starym Testamencie używano wyrazu „głupiec” dla określenia odszczepieńca lub grzesznika. Jezus powiedział przez to, że kto potępia swego brata jako odszczepieńca lub wzgardziciela Boga, dowodzi takim postępowaniem, że jest godzien tego samego potępienia. „Tymczasem archanioł Michał, gdy z diabłem wiódł spór i układał się o ciało Mojżesza, nie ośmielił się wypowiedzieć bluźnierczego sądu” JUDA 9. Czyniąc to, postawiłby siebie na równi z szatanem, gdyż oskarżanie jest bronią złego. Szatan jest scharakteryzowany w Piśmie Świętym jako „oskarżyciel braci naszych” OBJ. 12,10. Jezus nie chciał się więc posługiwać bronią szatańską, toteż rzekł: „Niech cię Pan potępi” JUDA 9.

To winno być dla nas wzorem. Jeżeli mamy spór z nieprzyjaciółmi Jezusa, nie powinniśmy oddawać wet za wet, nie powinniśmy mówić czegoś takiego, co by miało nawet pozór oskarżenia. Kto jest mówcą Bożym, temu nie godzi się używać słów, których Jezus, Pan nieba, nie używał, wiodąc spór z szatanem; sądzenie i potępienie winniśmy pozostawić Bogu.

„NAJPIERW POJEDNAJ SIĘ Z BRATEM SWOIM” MAT. 5,24

Miłość Boża nie jest stanem bierności, lecz zasadą czynną, źródłem żywym, nieustannie tryskającym dla błogosławieństwa innych. Jeżeli miłość Chrystusowa mieszka w nas, to nie tylko nie będziemy żywili do bliźniego żadnej nienawiści, lecz okażemy mu przy każdej sposobności miłość. Jezus mówi: „Jeślibyś więc składał dar swój na ołtarzu i tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko tobie, zostaw tam dar swój na ołtarzu, odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy złóż dar swój” MAT. 5,23.24. Dary i ofiary wskazują, że ofiarujący stał się przez Chrystusa uczestnikiem łaski i miłości Bożej. Jak może ktoś wyrazić wiarę w przebaczającą miłość Bożą, jeżeli sam żywi w sobie przeciwnego ducha?

Jeżeli twierdzimy, że służymy Bogu, a przy tym wyrządzamy bliźniemu krzywdę i szkodę, to przedstawiamy mylnie charakter Boży. Chcąc dojść do jedności z Bogiem, należy tę krzywdę uznać i wyznać. I choćby nasz bliźni wyrządził nam większą krzywdę niż my jemu, to fakt ten nie zmniejsza wcale naszej odpowiedzialności. Jeżeli przychodząc do Boga, przypominamy sobie, że ktoś ma coś przeciwko nam, wówczas odłóżmy nasze modlitwy i dziękczynienia, odszukajmy bliźniego, z którym się nie zgadzamy, a wyznając mu w pokorze swój błąd, prośmy go o przebaczenie. Jeżeli zaszkodziliśmy bliźniemu w jakikolwiek sposób, to powinniśmy wynagrodzić mu to. Jeżeli wydaliśmy bez jakiegokolwiek zamiaru fałszywe świadectwo, jeżeli przedstawiliśmy czyjeś słowa w niewłaściwy sposób, lub staraliśmy się mu zaszkodzić, to powinniśmy pójść do tych, z którymi mówiliśmy o danym bliźnim i cofnąć wszystkie szkodliwe słowa.

Ileż to złego można by uniknąć, gdybyśmy o wszelkich nieporozumieniach nie rozmawiali z innymi, ale raczej otwarcie między sobą, w duchu miłości. Ile szkodliwego chwastu można by przez to wykorzenić już w zarodku. Jak ściśle i serdecznie mogliby naśladowcy Chrystusa być złączeni w Jego miłości.

„KAŻDY, KTO PATRZY NA NIEWIASTĘ, I POŻĄDA JEJ, JUŻ POPEŁNIŁ Z NIĄ CUDZOŁÓSTWO W SERCU SWOIM” MAT. 5,28

Dumni ze swej moralności spoglądali Żydzi z obrzydzeniem na nieczyste obyczaje pogan. Obecność urzędników rzymskich, przebywających w Palestynie na rozkaz cesarza, była dla Żydów ustawicznym zgorszeniem, gdyż wraz z cudzoziemcami wkradały się do kraju pogańskie obyczaje, namiętności i rozpustne życie. Urzędnicy rzymscy przechadzali się po ulicach Kafarnaum ze swoimi kochankami, a ich głośne zabawy słychać było nieraz od strony jeziora, gdy łódki Rzymian pruły jego spokojne wody. Z tego powodu Żydzi oczekiwali, że usłyszą od Jezusa słowa surowej nagany, której udzielili tym ludziom, ale jakże zdziwili się, gdy Jego słowa odkryły ich własne złe myśli.

Jezus mówił, że tam, gdzie — choćby w największej skrytości — miłuje i pielęgnuje się złe myśli, tam jeszcze panuje grzech, a dusza znajduje się w więzach zła. Kto ma upodobanie w scenach nieczystych, kto pozwala sobie na grzeszne myśli i pożądliwe spojrzenia, może poznać w jawnym grzechu — pociągającym za sobą jako następstwo hańbę i rozpacz — właściwą naturę złego kryjącego się we wnętrzu duszy. Pokusa, wiodąca człowieka do upadku w grzech, nie wywołuje po raz pierwszy tego zła, przez które się przejawia, ale odkrywa tylko to, co już od dawna było tajone w sercu.

„Czujniej niż wszystkiego innego strzeż serca swego, bo z niego tryska źródło życia” PRZYP. 4,23. „Albowiem Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce” 1 SAM. 16,7.

„A JEŚLI PRAWA RĘKA TWOJA CIĘ GORSZY, ODETNIJ JĄ I ODRZUĆ OD SIEBIE” MAT. 5,30

Chcąc zapobiec rozszerzeniu się śmiertelnej choroby na całe ciało, każdy pozwoliłby sobie nawet odciąć rękę: o ile więcej powinien tedy z chęcią pozbywać się wszystkiego, co naraża na niebezpieczeństwo żywot wieczny. Przez ewangelię upadłe dusze mają być odkupione, aby używać wspaniałej wolności dzieci Bożych. Bóg chce nie tylko ratować od cierpień, będących nieuniknionymi skutkami grzechu, lecz i od samego grzechu. Spodlona przez grzech i zdeprawowana dusza ma być oczyszczona i przemieniona, by mogła przyodziać wspaniałość boską i być podobna do obrazu Syna Jego. „Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” 1 KOR. 2,9. Jedynie wieczność może objawić wspaniałości, w posiadanie których może wejść człowiek przywrócony na nowo do podobieństwa obrazu Bożego.

Aby osiągnąć ten wysoki ideał, trzeba poświęcić wszystko, co może stać duszy na przeszkodzie. Podleganie lub niepodleganie grzechowi zależy od naszej woli. Poświęcenie woli bywa porównane z wyłupieniem oka lub odcięciem ręki. Często wydaje się, że poddanie się woli Bożej oznacza okaleczenie i niedołęstwo. Chrystus mówi, że własne ja, własna ambicja ma być zraniona i okaleczona, abyśmy mogli uzyskać żywot wieczny. Co często uważa się za wielkie nieszczęście, jest tylko wstępem do największego szczęścia.

Bóg jest źródłem życia, toteż tylko wtedy możemy otrzymać żywot wieczny, jeśli jesteśmy z Nim złączeni. Odłączeni od Boga możemy cieszyć się istnieniem przez chwilę, ale nie posiadamy życia wiecznego. „Ta zaś, która prowadzi rozwiązłe życie, już za życia umarła” 1 TYM. 5,6. Tylko wtenczas umożliwiamy Bogu darowanie nam żywota, jeśli całkowicie oddamy Mu swą wolę. Jedynie wtedy, gdy Mu ją oddamy i otrzymamy nowe życie, zdołamy przezwyciężyć wskazane nam przez Chrystusa skryte grzechy. Można je wprawdzie zatrzymać w sercu, ukryte przed ludzkim okiem, ale jak wówczas ostoimy się przed Bogiem? Człowiek ufający sobie i wzbraniający się poddawać swą wolę Bogu, wybiera śmierć, gdyż dla grzechu, gdziekolwiek się ukaże, jest Bóg ogniem trawiącym. Kto wybiera grzech i nie chce się od niego odłączyć, będzie zniszczony przez świętą obecność Bożą.

Poświęcenie się Bogu wymaga pewnych ofiar, ale jest to tylko ofiarowanie niskiego za wzniosłe, ziemskiego za duchowe, znikomego za wieczne. Bóg nie chce zniszczenia naszej woli, gdyż tylko wolą możemy wykonać to, czego od nas oczekuje. Wolę należy poddać Jemu, aby mógł nam ją oddać z powrotem oczyszczoną i wzmocnioną oraz połączoną z Nim, co umożliwi wylanie przez nas strumieni Jego miłości i mocy. Chociaż przykre i bolesne może wydawać się upartemu sercu takie poddanie się, to jednak jest ono dla niego korzystne.

Patriarcha Jakub nie doznał prędzej zwycięstwa wiary, aż upadł bezsilny ze zwichniętym biodrem na pierś anioła przymierza. Wówczas otrzymał tytuł księcia Bożego 1 MOJŻ. 32,31; zawarł przymierze z Bogiem, a skutki tego okazały się w spotkaniu z Ezawem, którego wojska nie wyrządziły mu żadnej krzywdy. Później nawet sam faraon, dumny władca Egiptu, pokłonił mu się, by uzyskać od niego błogosławieństwo. Tak też i „sprawcę ich zbawienia uczynił doskonałym przez cierpienie” HEBR. 2,10.

Synowie wiary „podźwignęli się z niemocy” HEBR. 11,34. W ten sposób „i chromi zdobywają łupy” IZ. 33,23, i słabi staną się podobni Dawidowi, a „dom Dawida (…) jak anioł Pana” ZACH. 12,8.

„CZY WOLNO ODPRAWIĆ ŻONĘ?” MAT. 19,3

Żydom wolno było rozwieść się z żoną dla jakiegokolwiek błahego powodu, a kobieta miała prawo powtórnie wyjść za mąż. Zwyczaj ten prowadził jednak do grzechu. W kazaniu na górze stwierdził Jezus, że nie ma innego powodu do rozerwania związku małżeńskiego oprócz cudzołóstwa. Mówił przeto: „Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży” MAT. 19,9.

Gdy później faryzeusze pytali Jezusa, czy dobrze jest rozwieść się, wówczas wskazał On na ustanowienie małżeństwa przy stworzeniu. Powiedział: „Mojżesz pozwolił wam odprawiać swoje żony ze względu na zatwardziałość serc waszych, ale od początku tak nie było” MAT. 19,8. Wskazał na wspaniałe dni w raju, kiedy Bóg uznał, że wszystko „było dobre”. Tu miał swój początek stan małżeński i sobota, obie instytucje ustanowione na chwałę Bożą i dla dobra ludzkości. Gdy Stwórca złączył pierwszą parę ludzką, rzekł: „Dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem” 1 MOJŻ. 2,24. W ten sposób ogłosił Bóg prawo małżeńskie dla wszystkich — aż do czasów ostatecznych — dzieci Adama. Co Ojciec niebieski uważał za dobre, to było zasadą największego błogosławieństwa i rozwoju dla człowieka.

Jak każdy inny powierzony człowiekowi dar Boży, tak i małżeństwo zostało zniekształcone przez grzech, celem zaś ewangelii jest przyprowadzić je do pierwotnej świętości. Pod symbolem związku małżeńskiego przedstawiona jest w Starym, jak i w Nowym Testamencie święta więź duchowa między Chrystusem a zbawionymi, których odkupił przez cierpienia na Golgocie. „Nie bój się — mówi Chrystus (…) bo twoim małżonkiem jest twój Stwórca — jego imię Pan Zastępów — a twoim Odkupicielem Święty Izraelski, zwany Bogiem całej ziemi” IZ. 54,4.5. „Nawróćcie się, odstępni synowie — mówi Pan — bo ja jestem waszym Panem” JER. 3,14. W Pieśni nad Pieśniami słyszymy głos oblubienicy: „Mój ci jest mój miły, a ja jestem jego” P.n.P. 2,16, a ten, który dla niej „wyróżnia się wśród dziesięciu tysięcy (…) i (…) wszystko w nim rozkoszne” P.n.P. 5,10.16, mówi: „Cała jesteś piękna; moja przyjaciółko i żadnej nie ma na tobie skazy” P.n.P. 4,7.

Kiedy później apostoł Paweł pisał do chrześcijan w Efezie, pouczył ich w swym liście, że Pan dlatego uczynił męża głową niewiasty, aby był jej opiekunem i aby złączył wszystkich członków rodziny w jedno, tak jak Chrystus jest głową Kościoła i Zbawicielem mistycznego ciała. „Jak Kościół podlega Chrystusowi, tak i żony mężom swoim we wszystkim. Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo, aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany. Tak też mężowie powinni miłować żony swoje” EFEZ. 5,24-28.

Tylko łaska Chrystusowa może małżeństwo uczynić tym, na co je Chrystus przeznaczył: środkiem błogosławieństwa i uszlachetnienia ludzkości. Tylko za pomocą owej łaski mogą rodziny ziemskie wyobrażać w swej skromności, pokoju i miłości rodzinę niebieską. Obecnie współżycie ludzi jest tak samo dalekie od ideału niebieskiego, owego świętego związku, jak za czasów Chrystusa. Lecz ewangelia Chrystusa niesie pociechę wszystkim, którzy doznali rozczarowania i goryczy tam, gdzie spodziewali się przyjaźni i szczęścia. Gorzki ich los osłodzi cierpliwość i łagodność będące darem Ducha Chrystusowego. Serce, w którym mieszka Jezus, będzie tak napełnione i zaspokojone Jego miłością, że nie będzie pragnąć zwrócenia na siebie uwagi i współczucia innych. Jeżeli dusza poświęci się Bogu, wtedy Jego mądrość może dokonać tego, do czego żadna mądrość ludzka nie jest zdolna. Przez łaskę Bożą serca wzajemnie sobie niechętne lub obojętne mogą związać się silniej i ściślej niż przez jakiekolwiek związki ziemskie: węzeł takiej miłości jak Chrystusowa będzie mógł wytrzymać próbę pokuszenia.

„JA WAM POWIADAM, ABYŚCIE W OGÓLE NIE PRZYSIĘGALI” MAT. 5,34

Jezus sam podaje powód tego przykazania: „Ani na niebo, gdyż jest tronem Boga, ani na ziemię, gdyż jest podnóżkiem nóg Jego, ani na Jerozolimę, gdyż jest miastem wielkiego króla, ani na głowę swoją nie będziesz przysięgał, gdyż nie możesz uczynić nawet jednego włosa białym lub czarnym” MAT. 5,34-36.

Wszystkie rzeczy pochodzą od Boga: nie mamy nic takiego, czego byśmy nie otrzymali, a co więcej — nie mamy nic takiego, co nie byłoby odkupione drogą krwią Chrystusową. Wszystko, co posiadamy, nosi znamię krzyża i jest odkupione przez krew, która ma największą wartość, gdyż jest żywotem Boga. Dlatego nie mamy niczego, co by było naszą własnością i co moglibyśmy dać jako gwarancję danego słowa. Żydzi rozumieli, że trzecie przykazanie zakazuje brania imienia Pańskiego nadaremno, lecz mimo to uważali za słuszne używać przysięgi, co też stało się u nich zwyczajem. Mojżesz zakazał im krzywoprzysięstwa, oni jednak używali wielu wykrętów, aby uwolnić się od powinności włożonych na nich przez przysięgę. Nie bali się bezbożności i nie wzdragali się przed krzywoprzysięstwem, o ile można je było zamaskować przebiegłym komentarzem prawa.

Jezus ganił ich obyczaje dowodząc, że przysięga ich jest przestępstwem zakonu Bożego. Zbawiciel nie zakazał jednakże składania przysięgi sądowej, w której uroczyście wzywa się Boga na świadka, że to, co się mówi, jest prawdą. Wszak nawet Jezus nie wzbraniał się świadczyć pod przysięgą przed Wysoką Radą. Kiedy arcykapłan zwrócił się do Niego słowami: „Zaklinam cię na Boga żywego, abyś nam powiedział czy Ty jesteś Chrystus, Syn Boga”, wtedy odpowiedział Jezus: „Tyś powiedział” MAT. 26,63.64. Gdyby Jezus w kazaniu na górze potępiał przysięgę sądową, to gdy Go przesłuchiwano, byłby zganił arcykapłana, potwierdzając tym swą naukę.

Mimo że wielu ludzi nie boi się oszukiwać bliźnich, to jednak wszyscy wiedzą, bo Duch Święty przekonał ich, że straszną jest rzeczą okłamywać swego Stworzyciela. Gdy żąda się od nich przysięgi, czują, że nie świadczą tylko przed ludźmi, ale i przed Bogiem i jeśli złożą fałszywą przysięgę, to czynią to przed Tym, który wejrzeć może w serce i zna dokładnie prawdę. Świadomość straszliwych skutków takiego grzechu wywiera na nich hamujący wpływ. A jeśli kto z ludzi może składać przysięgę, to właśnie chrześcijanin, wszak żyje nieustannie w obecności Boga i wie, że każda myśl jest znana Temu, z którym ma do czynienia, a jeżeli wzywa się go do składania przysięgi, wolno mu brać Boga za świadka, że wypowiedzi jego są prawdziwe. Dalej podaje Pan jeszcze takie zasady, według których przysięga staje się niepotrzebna. Uczy, że ścisła prawda powinna być prawidłem naszych słów: „Niechaj więc mowa wasza będzie: tak — tak, nie — nie, bo co ponadto jest, to jest od złego” MAT. 5,37.

Słowa te są potępieniem lekkomyślnych powiedzeń, wątpliwych słów, tudzież kłamliwych komplementów, wykrętnych wybiegów, pochlebnych frazesów i przesady, tak powszechnych w życiu codziennym. Dalej uczą, że szczerą nigdy nie można nazwać osoby, chcącej uchodzić za lepszą niż jest, i której słowa nie wyrażają rzeczywistych uczuć i myśli. Gdyby przestrzegano słów Chrystusowych, nie byłoby słychać niejednego złego zdania ani nieprzyjemnej krytyki, gdyż komentując czyjeś czyny i motywy działania, któż może być zupełnie pewny, że mówi całkowitą prawdę? Jak często duma, namiętność i pobudki osobiste mogą wpływać na odebrane wrażenia! Spojrzenie, wyraz twarzy, nawet barwa głosu mogą mówić nieprawdę. Można nawet fakty przedstawiać tak, że wywołują błędne wrażenie. Zatem wszystko „co ponadto jest” — ponad prawdę — „to jest od złego”.

Wszystko, co chrześcijanin czyni, winno być jasne i proste. Prawda pochodzi od Boga, ale kłamstwo w każdej postaci pochodzi od szatana, a kto w jakikolwiek sposób zbacza z prostej linii prawdy, poddaje się potędze złego. Nie zawsze jest łatwo mówić ścisłą prawdę, a tym trudniej, gdy się jej nie zna. Ile razy przeszkadza uprzedzenie, brak umiejętności lub nienależyta ocena spraw, z którymi mamy do czynienia. Tylko wtedy możemy mówić prawdę, gdy myśli nasze są ustawicznie pod kontrolą Tego, który sam jest prawdą.

Chrystus nakazuje nam przez apostoła Pawła: „Mowa wasza niech będzie zawsze uprzejma” KOL. 4,6. „Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych, ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba, aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają” EFEZ. 4,29. W świetle Biblii widzimy, że Jezus w Kazaniu na Górze ganił wszelkie żarty, wszelkie błazeństwa i nieczyste rozmowy. Powinniśmy nie tylko mówić prawdę, ale i dbać, by wszystkie nasze słowa były czyste.

Kto uczy się od Chrystusa, nie będzie miał „nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności” EFEZ. 5,11. Będzie skromny, otwarty i szczery, tak w mowie, jak i w postępowaniu, gdyż przygotowuje się do społeczności ze świętymi, u których „w ustach nie znaleziono kłamstwa” OBJ. 14,5. []

„JA WAM POWIADAM: NIE SPRZECIWIAJCIE SIĘ ZŁEMU, A JEŚLI CIĘ KTO UDERZY W PRAWY POLICZEK, NADSTAW MU I DRUGI” MAT. 5,39

Żydzi, stykając się z oddziałami rzymskimi, często mieli powód do irytacji. Roty żołnierzy, rozlokowane w różnych miejscowościach Judei i Galilei, stale przypominały o poniżeniu narodowym. Z goryczą w sercu słuchano głosu trąb i spoglądano na gromadzenie się wojska wokół sztandarów rzymskich i oddawanie czci symbolom rzymskiej potęgi. Ogólna nienawiść wzrastała coraz bardziej. Przyczyną tego były coraz częstsze zatargi między ludem a żołnierzami. Przenosząc się z miejsca na miejsce pod strażą wojskową, często zmuszał urzędnik rzymski wieśniaków żydowskich pracujących na polu do noszenia ciężarów lub do innych usług. Było to rzymskim prawem i zwyczajem. Odmowa wykonania takiego żądania była powodem obelg i znęcania się nad opornymi. Tęsknota za pozbyciem się jarzma rosła z dnia na dzień; szczególnie wśród ludu Galilei przejawiał się duch buntu. W Kafarnaum, mieście granicznym, stacjonował garnizon. Nawet podczas kazania Jezusa przypominało się Żydom ich upokorzenie: właśnie drogą przechodził oddział wrogiego wojska. W napięciu spoglądał lud na Jezusa, oczekując, iż On upokorzy pychę Rzymu. Smutnie spoglądał Jezus na zwrócone ku sobie twarze. Widział piętno zemsty wyryte na obliczach, wiedział, jak bardzo pragnie lud wyzwolić się spod jarzma ciemięzców, i rzekł: „nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw i drugi”.

Słowa te nie były niczym innym, jak powtórzeniem nauk Starego Testamentu. Wprawdzie istniała reguła: „oko za oko, ząb za ząb” 3 MOJŻ. 24,20 w zakonie danym przez Mojżesza, lecz był to przepis dla zwierzchności. Nikomu nie było wolno mścić się, gdyż słowa Pańskie brzmiały: „Nie powiadaj: odpłacę za zło!” PRZYP. 20,22. „Nie mów: Jak on postępuje ze mną, tak ja z nim postępuję” PRZYP. 24,29. „Nie ciesz się z upadku swojego nieprzyjaciela” PRZYP. 24,17. „Jeśli łaknie twój nieprzyjaciel, nakarm go chlebem, a jeśli pragnie, napój go wodą, bo wtedy węgle rozżarzone zgarniesz na jego głowę, a Pan ci odpłaci” PRZYP. 25,21.22.

Całe życie ziemskie Jezusa było potwierdzeniem tej zasady. Opuścił swoje niebieskie mieszkanie, aby przynieść swym nieprzyjaciołom chleb żywota, a choć od żłóbka aż do grobu prześladowano Go, nie zabito w Nim przecież uczucia przebaczającej miłości. Jezus mówi przez proroka Izajasza: „Mój grzbiet nadstawiałem tym, którzy biją, a moje policzki tym, którzy mi wyrywają brodę; mojej twarzy nie zasłaniałem przed obelgami i pluciem” IZ. 50,6. „Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust” IZ. 53,7. Poprzez wszystkie wieki brzmi z krzyża na Golgocie modlitwa Zbawiciela za morderców i umierającego złoczyńcę.

Chrystusa otaczała obecność Ojca, nie spotkało Go zatem nic ponadto, co dopuściła nieskończona Miłość. Świadomość tego była źródłem pociechy dla Jezusa — jest nim dziś i dla nas. Kto posiada Ducha Bożego, pozostaje w Chrystusie, i cios zwrócony przeciwko dziecku Bożemu pada na Zbawiciela, który je chroni swą obecnością, a cokolwiek przyjdzie, to za wolą Chrystusa. Nie potrzebuje stawiać oporu złu, bowiem Chrystus je broni. „Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest tymi, którzy według postanowienia jego są powołani” RZYM. 8,28. „A temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostaw i płaszcz. A kto by cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie” MAT. 5,40.41. Zamiast stawiać opór zwierzchności, Jezus polecił czynić więcej niż ona wymaga. Należy spełniać wszystkie swoje powinności, o ile są zgodne z prawem Bożym, a nawet ponad powinność.

Zakon Mojżeszowy nakazywał względy dla biednych. Jeżeli biedak dał odzienie w zastaw na zabezpieczenie jakiegoś długu, to wierzyciel nie miał prawa wejść do jego domu, lecz musiał czekać na ulicy, aż je dłużnik wyniesie i bez względu na okoliczności musiał zwrócić zastaw przed nadejściem nocy 5 MOJŻ. 24,10-13. Za czasów Jezusa rzadko kiedy brano pod uwagę miłosierdzie w sprawach publicznych, lecz Jezus nauczał, by bez sprzeciwu poddawali się wyrokom sądu, nawet gdyby żądały więcej, niż dopuszczał zakon Mojżesza. Wyrok żąda części odzienia — należy je oddać, a nawet więcej. „Temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostaw i płaszcz. A kto by cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie”.

I jeszcze Jezus dodał: „Temu kto cię prosi, daj, a od tego, który chce od ciebie pożyczyć, nie odwracaj się” MAT. 5,42. Taką samą naukę udzielił Bóg przed Mojżesza: „Jeśli jednak był u ciebie jakiś ubogi spośród twoich braci (…), to nie zamkniesz swego serca i nie zaciśniesz swojej ręki przed twoim ubogim bratem, lecz otworzysz przed nim swoją rękę i pożyczysz mu pod dostatkiem tego, czego mu będzie brakowało” 5 MOJŻ. 15,7.8. To postanowienie tłumaczy słowa Zbawiciela. Chrystus nie uczy nas dawać bez wyjątku wszystkim proszącym o wsparcie tyle, ile by chcieli: Masz ochotnie pożyczać tyle ile będzie potrzebował. A że nie ma to być „pożyczka”, lecz raczej dar, mówią słowa: „Pożyczcie, nie spodziewając się zwrotu” ŁUK. 6,35.

„MIŁUJCIE NIEPRZYJACIÓŁ WASZYCH” MAT. 5,44

Nauka Jezusa „żebyście się nie sprzeciwiali złemu” była dla mściwych Żydów trudna do wykonania — szemrali więc między sobą. Tymczasem Jezus dodał jeszcze mocniejsze słowa: „Słyszeliście, że powiedziano: będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego. A ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie” MAT. 5,43-45. Był to duch tego zakonu, który rabini zmienili na zimny i surowy kodeks karny. Izraelici uważali siebie za najlepszych ludzi, uprawnionych z racji swego pochodzenia do szczególnych łask Bożych. Ale Jezus podkreślił ducha przebaczającej miłości; jedyny dowód na to, że kierują się oni wznioślejszymi pobudkami niż celnicy i grzesznicy, którymi pogardzają.

Jezus zwrócił uwagę swoich słuchaczy na Pana wszechświata, którego nazwał imieniem „Ojciec nasz”, aby dać przez to do zrozumienia, jak serdecznie myśli o nich Bóg. Uczył, że Bóg troszczy się o każdą zgubioną duszę i „jak się lituje ojciec nad dziećmi, tak się lituje Pan nad tymi, którzy się Go boją” PS. 103,13. Taki opis Boga dany jest światu tylko w Biblii. Pogaństwo zaś uczyło człowieka, że istotę najwyższą należy uważać za przedmiot bojaźni, a nie miłości — za istotę pałającą zemstą, którą trzeba łagodzić ofiarami, a nie za Ojca, który na dzieci swoje zsyła dary swojej miłości. Również Izraelici byli co do cennych nauk o Bogu tak zaślepieni, iż miłość Ojcowska wydawała się im czymś nowym, czymś danym światu po raz pierwszy.

Żydzi wierzyli, że Bóg miłuje tych, którzy Mu służą, to jest — według ich mniemania — wszystkich zadość czyniących wymaganiom rabinów, innych zaś uważali za ludzi znajdujących się pod Jego gniewem i przekleństwem. Jezus natomiast uczył, że cały świat — źli i dobrzy — znajdują się pod słońcem miłości Bożej. Prawdy tej mogli się uczyć i z natury, „bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” MAT. 5,45. Wierzymy, że nie własną wyłącznie mocą wydaje ziemia co roku plony i postępuje w swym biegu naokoło słońca, że ręka Boża prowadzi planety i kieruje ich biegiem właściwymi torami na firmamencie niebieskim. Dzięki Jego mocy następują regularnie lato i zima, siew i żniwo, dzień i noc; dzięki Jego słowu rosną rośliny, rozwijają się liście i kwitną kwiaty. Wszelkie dobro, które posiadamy, każdy promień słońca, każda kropla deszczu, każdy kawałek chleba, każda chwila żywota jest darem miłości Bożej.

Ojciec nasz niebieski miał litość nad nami już w tym czasie, kiedy jeszcze byliśmy „znienawidzeni i nienawidzący siebie nawzajem”. I już wtenczas objawiła się dobroć i miłość Zbawiciela do ludzi, dobroć naszego Boga, który „zbawił nas nie dla uczynków sprawiedliwości, które spełniliśmy, lecz dla miłosierdzia swego przez kąpiel odrodzenia oraz odnowienie przez Ducha Świętego” TYT. 3,5. Jeżeli przyjmiemy Jego miłość do serca, wtedy uczyni ona z nas ludzi uprzejmych i serdecznych: nie tylko wobec tych, których kochamy, ale i wobec błądzących, najwięcej winnych i najgrzeszniejszych.

Dziećmi Bożymi są ci, którzy posiadają naturę podobną do boskiej. Ani stanowisko, ani pochodzenie, ani narodowość, ani przywileje religijne nie stanowią o członkostwie rodziny Bożej, lecz jedynie miłość obejmująca całą ludzkość. Nawet grzesznicy, których serca nie są całkowicie zamknięte na wpływ Ducha Bożego, będą reagować na dobroć: podczas gdy mogliby odpowiadać nienawiścią na nienawiść, będą odpowiadać miłością na miłość. Jedynie Duch Boży płaci miłością na nienawiść. Być zatem uprzejmym wobec niewdzięcznych i złych, czynić dobrze tym, od których niczego się nie spodziewamy, to cechy charakteru Bożego i dowód, że jesteśmy dziećmi Najwyższego.

„BĄDŹCIE WY TEDY DOSKONALI, JAK OJCIEC WASZ NIEBIESKI DOSKONAŁY JEST” MAT. 5,48

Wyraz „tedy” wskazuje na wnioskowanie z czegoś poprzedniego. Jezus opisał swoim słuchaczom nieskończoną miłość i miłosierdzie Boże i zalecał im doskonałość. Ponieważ Ojciec Niebieski „dobrotliwy jest i dla niewdzięcznych, i dla złych” ŁUK. 6,35, ponieważ się poniżył, aby cię podnieść z grzechu, dlatego Jezus oświadczył, że możesz stać się Mu podobny i być bez nagany wśród ludzi i aniołów.

Warunki uzyskania żywota wiecznego przez łaskę są dziś jeszcze te same, jak niegdyś w raju: doskonała sprawiedliwość, harmonia z Bogiem, zupełna jednomyślność z zasadami Jego zakonu. W Starym Testamencie jest przedstawiony ten sam wzór charakteru, co i w Nowym, a mianowicie taki wzór, któremu możemy się stać podobni. W każdym przykazaniu, każdym nakazie danym od Boga jest obietnica. Bóg poczynił przygotowania, abyśmy mogli się stać Jemu podobni; chce to udostępnić wszystkim, którzy tego pragną.

Bóg ukochał nas niewypowiedzianą miłością, a nasze pragnienie odwzajemnienia uczucia do Niego budzi się z chwilą, gdy tylko zaczniemy pojmować ogrom Bożej miłości, która przewyższa wszystko. Przez objawienie pociągającej dobroci Chrystusa i przez poznanie Jego miłości do nas grzeszne, uparte serce zostaje zmiękczone i pokonane, a grzesznik staje się dzieckiem Bożym. Do usunięcia grzechu z serca ludzkiego nie używa Bóg żadnego przymusu, lecz jedynie miłości. Miłość przemienia dumę w pokorę, nienawiść i niewiarę w miłość i wiarę. Żydzi pragnęli usilnie stać się o własnych siłach doskonałymi, ale chybili celu. Chrystus powiedział im, że dzięki własnej sprawiedliwości nie mogą wejść do królestwa niebieskiego, natomiast pokazuje im rodzaj sprawiedliwości, jaki będą musieli posiadać wszyscy, którzy chcą wejść do wieczności. W całym kazaniu opisywał skutki tej sprawiedliwości, a teraz jednym zdaniem wskazuje na jej źródło i naturę. „Bądźcie doskonałymi, jako i Bóg doskonały jest”. Zakon jest tylko kopią charakteru Bożego. Poznajcie w Ojcu Niebieskim doskonałe objawienie zasad, które są podstawą Jego rządów!

Bóg jest miłością. Jak ze słońca docierają do nas promienie świetlne, tak z Niego płynie miłość, światło i radość na wszystkie stworzenia. Dzielenie się dobrem jest Jego naturą, gdyż cała istota Boża pełna jest bezinteresownej miłości.

Bóg mówi nam, że mamy być doskonałymi jak On. W ten sam sposób w swoim środowisku mamy być ośrodkiem światła i błogosławieństw, jak jest nim On w całym wszechświecie. Nie mamy niczego sami z siebie; światło Jego miłości spływa na nas, a my tylko mamy być odbiciem Jego blasku. Szafując dobrze powierzonym dobrem, możemy w swym otoczeniu być tak doskonałymi, jak Bóg w swoim.

Jezus mówi: „Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz Niebieski doskonały jest”. Będąc dziećmi Bożymi posiadamy część Jego natury i musimy być Mu podobni. Każde dziecko żyje dzięki życiu swego ojca. Jeżeli jesteśmy Synami Bożymi zrodzonymi przez Jego Ducha, żyjemy Duchem Boga. W Chrystusie „mieszka cieleśnie cała pełnia boskości” KOL. 2,9, więc też „i życie Jezusa na śmiertelnym ciele naszym się ujawniło” 2 KOR. 4,11. Dzięki temu żywotowi rozwiniemy w sobie ten sam charakter i objawimy te same uczynki, które wykonywał Chrystus. Przez to będziemy się zgadzali z każdym Jego przykazaniem, gdyż „zakon Pana jest doskonały, pokrzepia duszę” PS. 19,8. Przez miłość będą „słuszne żądania zakonu (…) wykonane na nas, którzy nie według ciała postępujemy, lecz według Ducha” RZYM. 8,4.