CzytelniaPostacie chrześcijaństwa

Odwaga poddanie i zapłata Mojżesza

„Przez wiarę był Mojżesz po narodzeniu ukrywany przez rodziców swoich w ciągu trzech miesięcy, ponieważ widzieli iż dziecię było śliczne, i nie ulękli się rozkazu królewskiego. Przez wiarę Mojżesz, kiedy dorósł, nie zgodził się, by go zwano synem córki faraona, i wolał raczej znosić uciski wespół z ludem Bożym, aniżeli zażywać przemijającej rozkoszy grzechu, uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu; skierował bowiem oczy na zapłatę. Przez wiarę opuścił Egipt, nie uląkłszy się gniewu królewskiego; trzymał się bowiem tego, który jest niewidzialny, jak gdyby go widział. Przez wiarę obchodził Paschę i dokonał pokropienia krwią, aby ten, który zabijał pierworodne, nie dotknął się ich. Przez wiarę przeszli przez Morze Czerwone jak po suchej ziemi, gdy zaś Egipcjanie podjęli tę próbę, potonęli”. Często mówi się, że porównania są niewłaściwe i nigdy nie jest to bardziej prawdziwe, niż kiedy ma to zastosowanie do ludu Bożego, gdyż ostatecznie, są to osoby nieporównywalne ze sobą. Są tak jak ogród pełen kwiatów i tak też Pismo o nich mówi. Jeśli pójdziesz do ogrodu, możesz zobaczyć różę, lilię albo dalię. Ich kolor i zapach są inne, ale są utworzone z tych samych elementów i ukształtowane przez rękę tego samego Mistrza. Taki jest Boży lud i nie ma nic bardziej interesującego od zwrócenia uwagi na różnorodność pracy Bożej w nim.

Jest jednak widoczne, że Panu upodobało się ustawić niektórych ze Swoich świętych na miejscu o szczególnym znaczeniu. Gdybym został zapytany, kogo On uważał za największego człowieka w Starym Testamencie, powiedziałbym, że Mojżesza i wyjaśnię wam dlaczego. Myślę, że Mojżesz stoi w odniesieniu do Starego Testamentu, na takiej pozycji, na jakiej Paweł stoi w odniesieniu do Nowego Testamentu.

Paweł jest naszym apostołem – apostołem pogan – on mówi o sobie samym, jako o mądrym kierowniku budowy, architekcie. Architekt widzi całą konstrukcję jako zakończoną, zanim jeszcze położony jest kamień pod fundament. Pawłowi został okazany przez objawienie cały system chrześcijaństwa. Wszystko było przed jego oczami i jedno słowo opisywało to wszystko – Chrystus.

Mojżesz był tym apostołem, który wprowadził system żydowski. Pan dał mu pełne światło w odniesieniu do Przybytku, praw i zasad rządzących tym systemem. Jedno słowo opisywało to wszystko, czemu oddał się Mojżesz – Chrystus. Pan powiedział „On o mnie pisał”.

Teraz zwróćmy uwagę na pełne i bogate życie tego wspaniałego człowieka. Życie, które trwało sto dwadzieścia lat, dzieli się po prostu na trzy okresy, z których każdy trwał lat czterdzieści. Na początku każdego z nich, napisałbym jedno słowo, które jak uważam, charakteryzuje ten okres. Nad pierwszym napisałbym – chrzest, nad drugim – społeczność, a nad trzecim – służba.

Po pierwsze – jego narodziny i chrzest

Zanim będziemy mówili o Mojżeszu, poświęćmy chwilę czasu, aby spojrzeć na jego rodziców. Jego ojciec był lewitą. Lewici zajmują ważne miejsce w Piśmie. Historia Lewiego zaczęła się niedobrze, w sposób nie podobający się Bogu (przeczytajmy o nim w Księdze Rodzaju rozdział 34), lecz dzieci Lewiego szybko wróciły do łaski, gdy u stóp góry pomściły grzech uczynienia złotego cielca. Nie otrzymali żadnego dziedzictwa w ziemi izraelskiej. Pan Bóg był ich dziedzictwem, a ofiary składane przez ogień ich żywnością. Jakiż to jest cudowny lud, który tylko w Bogu znajduje wszystko co jest jego! Pan wybrał lewitów, zamiast pierworodnych, aby wykonywali służbę w Przybytku. Oni, jako lewici przedstawiali w ten sposób połączoną, moralną energię ludu, która znalazła w nich swoje ujście. Ojciec Mojżesza był z tego domu i czytamy, że wziął sobie żonę z córek Lewiego. Wierzę, że dziś wieczorem są tu pewni młodzi lewici, tacy, którzy przez łaskę swoje twarze skierowali w stronę Przybytku. Jeśli ktoś z was myśli o wzięciu sobie jakiejś niewiasty za żonę, to nie może uczynić nic lepszego, niż to, co uczynił Amram, ojciec Mojżesza. On wybrał sobie żonę, która miała upodobania, takie jak on sam. Taką, która rzeczywiście była skupiona na sprawach Chrystusa. I Pan ich pobłogosławił. Mieli najbardziej interesującą rodzinę. Mojżesz był apostołem, Aaron kapłanem, a Miriam prorokinią. Mojżesz nie był najstarszy, aczkolwiek był z nich najbardziej wyniesiony. Gdyż Bóg, który go wyniósł do tej pozycji jest suwerenny w Swoim wyborze.

Mojżesz narodził się w czasie niebezpiecznym dla nowonarodzonego dziecka. Tak samo jak niebezpieczne jest to dzisiaj, ale wiara pozwala nam ostać się w każdej sytuacji. Faraon nakazał, aby każdy syn, który się urodzi został wrzucony do rzeki.

Diabeł zawsze sprzeciwia się dziecku płci męskiej, gdyż takie świadectwo jest połączone z dzieciątkiem chłopczykiem. W Księdze Objawienia rozdział 12, widzimy nieprzyjaciela, wielkiego czerwonego smoka stojącego przed niewiastą przedstawiającą Izrael, gotowego aby pożreć dziecko, skoro tylko się urodzi. Niewiasta urodziła chłopczyka, który miał rządzić wszystkimi narodami laską żelazną – to był Chrystus. Dziecko porwano do Boga i do Jego tronu, a nieprzyjaciel został zawiedziony, bo nie uzyskał tego, co chciał. Niewiasta sama została również zachowana przez Boga.

Teraz w przypadku faraona, mamy smoka pojawiającego się tu znowu w tym niemiłosiernym konflikcie. Jest aluzja odnosząca się do niego w Ezechiela 29: „Tak mówi Wszechmocny Pan: Oto Ja wystąpię przeciwko tobie, faraonie, królu Egiptu, ty wielki smoku, który się wylegujesz pomiędzy odnogami Nilu, który mówisz: Mój jest Nil, ja go zrobiłem”. Faraon chciał zniszczyć wszystko, co pochodziło od Boga. Chciał zanurzyć rodzące się pokolenie w swojej rzece, w swoich zasobach, a były one olbrzymie. Egipcjanie nie mieli deszczu, ale mieli rzekę. To był ich zasób, coś z czego korzystali. I to było coś, co było zawarte w nich samych. Oni byli w pewnym sensie niezależni od Niebios. To ilustruje ducha systemu światowego, który jest niezależny od Boga. Szatan chciał z tego skorzystać, aby porwać, pojąć w niewolę młodych, ale wiara powiedziała: „nie!”. Jeśli Bóg dał ci dziecko, to do czego ono ma być? Czy aby je oddać faraonowi? Nie! On dał ci dziecko, byś mógł je zachować dla Boga.

Kiedy Mojżesz się urodził był pięknym dzieckiem. W Dziejach Apostolskich 7,20 Szczepan mówi o nim, jako o będącym pięknym przed Bogiem, pięknym dla Boga. To jest ocena wiary i w ten sposób oceniała go jego matka. Każda młoda matka jest naturalnie dumna ze swojego dziecka i każda myśli, że jej dziecko jest najpiękniejsze, ale matka Mojżesza słusznie mogła być z niego dumna. Chłopiec, który żył 120 lat, a oczy jego nie zaćmiły się, ani też nie osłabła jego naturalna siła, musiał mieć w sobie pewien rzadko spotykany materiał. Ale myślę, że gdybyście zobaczyli matkę Mojżesza karmiącą dziecko i zaczęlibyście chwalić jego piękno, ona by powiedziała: „Całkowicie nie rozumiecie sprawy, gdyż teraz troszczę się o to, aby on był też godny miłości ze względów moralnych i żeby był żywotny duchowo”. Jest wielką rzeczą, kiedy widzi się rodziców, którzy patrzą na swoje dzieci w sposób Boży i uważają, że są one tak bardzo godne miłości, aby nie oddawać ich na skażenie temu światu.

Co zrobiła ta matka? Ona ukrywała go przez trzy miesiące. Dobrze znała nienawiść faraona, który miał wszędzie swoich szpiegów, starających się dostać w swoje ręce tych chłopców. Prawie niemożliwe było ukryć ich przed nimi. Kiedy matka Mojżesza nie mogła go już dłużej ukrywać – mówiąc obrazowo – ochrzciła go. Wzięła plecionkę z sitowia, pomazała ją żywicą i smołą, a włożywszy w nią dziecię, położyła je między sitowie, na brzegu rzeki. To, czego faraon chciał użyć przeciwko dziecku, ona użyła przeciwko faraonowi. Biorąc stronę dziecka – obrazowo mówiąc – zanurzyła je w śmierć.

Śmierć jest straszną rzeczą w rękach nieprzyjaciela, ale Chrystus wstąpił w nią i wyszedł z niej. On zmienił jej charakter i obrabował ją z jej mocy niszczącej. A teraz wiara może jej używać. Ta śmierć jest twoja (I Koryntian 3,22). Teraz możesz skierować ją przeciwko nieprzyjacielowi.

W doskonałym zaufaniu do Boga matka umieściła swoje dziecko w plecionce na brzegu rzeki i to stało się sposobem przejścia ze sfery niebezpieczeństwa do miejsca ochrony. Do miejsca, w którym ono przeszło pod nową władzę. Pamiętacie tę historię. Córka faraona zstąpiła do rzeki i znalazła w zaroślach arkę. Posłała swoją służącą, aby ją przyniosła, a kiedy otworzyła ją, zobaczyła dziecko i oto dziecko zapłakało. Za kim ono płakało? Brakowało mu jego matki. Boży lud był wtedy znieważony i ono już bardzo wcześnie odczuwało konsekwencje tego. Pierwszą zanotowaną rzeczą o tym, co Mojżesz zrobił, było to, że on płakał. Wiele łez wypłakał później w związku z Bożym ludem. On mógł płakać i ty też możesz pozwolić sobie na płacz, jeśli płaczesz tak, jak robił to Mojżesz w związku ze sprawami Chrystusowymi. Ale teraz on już nie płacze, jego łzy ustały na zawsze.

Interesujące jest zauważyć, że to córka faraona nadała mu imię. Nazwała go imieniem Mojżesz, bo powiedziała: „…wyciągnęłam go z wody”. Ten, kto przyznaje się do dziecka, ten nadaje mu imię.

Jeśli nadawałbym imiona moim dzieciom, nadałbym im po prostu jakieś zwyczajne imiona, z których byłyby znane w tym świecie. Nie mogę nadać im imion dla Bożego świata, nie mam do tego dosyć mądrości. Gdybym miał syna, nie dałbym mu biblijnego imienia, nazywając go imieniem jakiegoś wielkiego człowieka, króla albo proroka. Mogłoby to być dla niego zakłopotaniem. Przynoszę moje dziecko Bogu na podstawie śmierci, spoglądając na Pana, aby to on nadał mu imię. To imię będzie w związku z Jego światem. Ja oczekuję, aż moje dziecko odpowie na to imię, zajmując swoje miejsce w nowym systemie rzeczy, gdzie uznaje się władzę Pana. W międzyczasie dziecko musi być karmione i trzeba się nim opiekować, a któż nadaje się do tego bardziej niż matka dziecka. Pan nie czyni niczego za czyimś pośrednictwem. On ma upodobanie w działaniu przez swój lud. Pamiętacie, jak matka Mojżesza została przywołana, a nowa właścicielka dziecka powiedziała do niej: „Zabierz to dziecko i wykarm mi je, a ja dam ci należną zapłatę. Wzięła więc kobieta dziecko i wykarmiła je”. Ona dobrze się nim opiekowała, w pełni modlitwy i uważnie przekazywała prawdę jego umysłowi. Uczyła je poznawać Boga: czym jest Boży lud, gdzie jest Bóg, jaki jest charakter Egiptu. Gdy dziecko wyrosło, ona przyprowadziła je do córki faraona i tak Mojżesz stał się jej synem. Wtedy był uczony tak jak syn królewski na dworze i na uniwersytetach Egiptu, otoczony był przez jego kulturę, ale również i przez jego skażenie. Jednak nic nie mogło wymazać efektu nauki jego matki. W niezatarty sposób została ona zapisana w jego sercu.

Po drugie – społeczność

Teraz przechodzę do następnych czterdziestu lat. W liście do Hebrajczyków jest powiedziane, że kiedy Mojżesz stał się wielki, odmówił nazwania go synem córki faraona. A w Dziejach Apostolskich w rozdziale 7 czytamy: „A kiedy skończył czterdzieści lat stało się potrzebą jego serca odwiedzić braci swoich, synów Izraela”. Czy kiedykolwiek zatrzymaliście się nad tym fragmentem, aby pomyśleć jakiego rodzaju człowiekiem Mojżesz był w tym momencie? Musiał być niesamowitym człowiekiem. Miał piękną postawę. Został intelektualnie wyuczony i wprowadzony we wszelką mądrość Egipcjan. Był potężny w słowach i w czynach. Równie wielki na zebraniu senatu jak i na polu bitwy. Wykwalifikowany, aby stanowić ozdobę każdego stanowiska związanego z systemem tego świata. Człowiek, który by pasował, jak to się mówi, do każdego miejsca.

Jeśli ty jesteś w stanie dać coś z siebie światu, aby go przyozdobić, to świat będzie bardzo skory, żeby przyozdobić i uznać ciebie. Ale ten świat nie był wystarczająco duży dla Mojżesza. Kiedy osiągnął wiek czterdziestu lat, to nie był już jakimś młodocianym entuzjastą. Co wstąpiło do jego serca? Ożywienie tego, czego nauczyła go jego matka. Spojrzał wokół siebie, ocenił sytuację. Wiedział, że Bóg był nie na dworze egipskim, ale pośród tych niewolników. Wiedział, że jeśli jakiekolwiek światło Boże było w Egipcie, to było ono między nimi. Jego ojciec i matka należeli do nich i on był im coś winien. On był Hebrajczykiem i powinien dzielić ich smutki i uciski, ale nigdy jeszcze nie zdeklarował się, aby to czynić. Żaden z tych niewolników nie wiedział o tym, że Mojżesz jest ich krewniakiem. Wiedziało o tym tylko kilka osób, jeśli w ogóle jakieś osoby na dworze faraona były o tym poinformowane. Myślę, że Mojżesz musiał myśleć w ten sposób: „Żyję sobie tutaj w luksusie, w pałacach Egiptu, a Boży lud cierpi zniewagę. Nie mogę już tak dłużej żyć”. Co on robi? On podejmuje decyzję: opuszczam Egipt, aby już żyć wyłącznie dla Chrystusa. Chciałbym zobaczyć dzisiaj wieczorem jakiegoś mężczyznę lub kobietę decydujących się żyć dla Chrystusa. Dla Chrystusa chciałbym dziś wieczorem zdobyć dusze. Nie mam na myśli, że chciałbym zdobyć tylko dusze dla Niebios, niezależnie od tego, jak bardzo jest to błogosławione. Chciałbym zobaczyć kogoś, kto występuje w taki sposób, żeby się w pełni złączyć z interesami Chrystusa na ziemi, tak aby każdy mógł wiedzieć, na jakim miejscu ta osoba stoi.

Czytamy dalej: „…stało się potrzebą jego serca odwiedzić braci swoich, synów Izraela”. To jest cudowne: „…braci swoich…”. On naprawdę przyjął społeczność z nimi. Kim on był? Księciem. Kim są oni? Dużą liczbą niewolników. Ale oni stanowili Boży lud i za takich uznał ich Mojżesz. Nie stał się dla nich kimś w rodzaju patrona, ale w pełni uznał siebie za jednego z nich. Oni byli tam, cierpiąc i znosząc zniewagi i jego serce wyszło do nich. Gdy spojrzał na ich brzemiona, zaczął żywić do nich uczucie. Miał serce pasterza i widząc, że Egipcjanin uderzył Hebrajczyka, jednego z jego braci, nie mógł tego znieść. Widząc, że nie było żadnego człowieka, zabił Egipcjanina i zakopał go w piasku. To prawda, że działał w energii ciała, ale miał uczucie Chrystusowe dla tego ludu i zrobił tylko to, co Pan miał zamiar zrobić czterdzieści lat później z faraonem i jego wojskiem. Teraz już się określił, zobowiązał się.

Na drugi dzień wychodzi i znajduje dwóch spierających się Hebrajczyków. Wystarczająco złe było zobaczyć Egipcjanina, człowieka tego świata, który wykorzystuje jednego z członków ludu Bożego, ale znaleźć dwóch z tych, z którymi właśnie on w pełni złączył się, dwóch z Bożego ludu kłócących się, to musiało być gorzkie dla jego ducha. A co więcej, kiedy on stara się ich pojednać, oni zwracają się przeciwko niemu. Ich nieświadomość musiała zaboleć jego serce, gdyż przypuszczał, że jego bracia zrozumieją, że Bóg przez jego rękę chce ich wybawić. Ale oni nie zrozumieli. On poświęcił wszystko, aby być z nimi i pomóc im, a oto całe podziękowanie, jakie za to uzyskał. Cóż za pokuszenie, aby to wszystko porzucić. Faraon usłyszał o tym, być może, od jakiegoś niewdzięcznego Hebrajczyka i starał się zabić Mojżesza i dlatego Mojżesz musiał uciec.

To jest właśnie to, co Mojżesz zyskał dzięki przyjściu do społeczności. Czy żałował tego? Niech przemówi Pismo: „Uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu; skierował bowiem oczy na zapłatę”. Przez czterdzieści lat był na pustyni Midianu, pilnując trzody. Jakaż dyscyplina! Ale nawet tam Pan uczcił go, używając go jako typu Chrystusa. Mojżesz odrzucony przez swoich braci, bierze sobie oblubienicę z pogan i ona rodzi mu syna, a on nazywa go Gerszom, mówiąc: „Byłem wychodźcem w obcym kraju”. To jest obecne stanowisko Chrystusa. On powinien być przyjęty przez Izraela, ale jest traktowany jako wychodźca między poganami.

Pomyślcie o Mojżeszu, pasącym owce przez czterdzieści lat. Człowiek uczony, mąż stanu, wojownik, teraz pasący wiele owiec. Wystarczyłoby to, aby złamać jego serce. Pomyślcie o człowieku, który ma prowadzić trzy miliony ludzi przez pustynię. Gdzie można znaleźć takiego przywódcę, jak ten? A teraz, człowiek ten pasie owce. Ale to było właśnie szkolenie, jakiego potrzebował. Ono doprowadziło go do końca tego wszystkiego, co nabył w ziemi egipskiej.

Czasami patrzę, w twarze moich braci i mówię: „To są przyszli prawodawcy Bożego świata”. A co oni robią? Tną deski, podają coś przez ladę, pracują w banku, kierują samochodem. Ktoś pracuje dla jakiegoś bezmyślnego pracodawcy, który odbiera mu wszelką chęć do życia. Pewien brat powiedział mi, że przez długi czas pracował dla człowieka w pewnej firmie, który był dla niego prawdziwym Asyryjczykiem. Wtedy dziwił się, dlaczego musi poddawać się takiemu traktowaniu. Ale Pan używał tego człowieka po to, aby pomóc temu bratu tak, aby on mógł pomagać ludowi Bożemu. Niektórzy z nas są pracodawcami i czasami, kiedy mamy do czynienia z bezmyślnymi pracownikami, jesteśmy próbowani, aż do kresu wytrzymałości.

Teraz spójrzmy na kobietę. Ona troszczy się o swoje dzieci, tydzień po tygodniu ciągle piorąc, sprzątając i reperując różne rzeczy w domu. Kiedyż to się skończy? A ta ciągła, uciążliwa praca tych, którzy zarabiają na chleb poza domem. Co to wszystko znaczy? Bóg ucząc Swój lud cierpliwości i swoich zasad przygotowuje go do zajęcia odpowiedniego miejsca tutaj na ziemi, zgodnego z jego interesami, przez poddanie się Jego woli. Kwalifikuje go, aby mógł w inteligentny sposób zająć swoje miejsce w nadchodzącym dniu, gdy będzie panować. Pan wie, co robi. Mojżesz czterdzieści lat był na pustyni. Nie był tam nawet o jeden dzień za długo. Wiecie, że kiedy nauczył się swojej lekcji, Pan powiedział do niego: „Teraz możesz wyjść”. I to prowadzi mnie do trzeciego punktu.

Po trzecie – jego służba

Teraz Pan bierze Mojżesza, aby on wyzwolił Jego lud. Do człowieka, który osądził Egipt w świetle Chrystusowym, który oddał wszystko, aby zidentyfikować się ze zniewagą Chrystusową Pan mówi: „Użyję cię, aby wyprowadzić mój lud z Egiptu”. Człowiek nie może poprowadzić innych, poza miejsce, do którego sam doszedł. Ale jeśli Mojżesz ma służyć ludowi Bożemu musi mieć swój własny, szczególny dar. Jest dobrze powiedziane, że darem człowieka jest to wrażenie, to zrozumienie jakie nabył o Chrystusie. Mojżesz nabył je przy płonącym krzaku. Cóż za widok, krzak płonący na suchej pustyni, a nie pochłonięty przez ogień. Wiele razy w ciągu najbliższych czterdziestu lat Mojżesz mógł spodziewać się, że Pan pochłonie ten lud. Ale płonący krzak, jednak nie pochłonięty, w odpowiedni sposób obrazował Bożą cierpliwość do tego narodu i Mojżesz również nauczył się tej lekcji. Ale nawet będąc powołany i wykwalifikowany jakżeż niechętny był do posłuszeństwa głosowi Pana. Nie było już więcej w nim pewności siebie. Mówi: „Kim ja jestem, abym poszedł do faraona, co mu powiem, nie uwierzy mi, jestem powolnego języka. Poślij kogoś innego, ale nie mnie”. Jest pełen wymówek. To dyscyplina, którą przeszedł doprowadziła go do kresu samego siebie. Ale oto zachęcony przez Boga wychodzi na spotkanie faraona. Musi zmagać się z bystrym nieprzyjacielem, ale nie obawia się go już teraz. Musi też mieć do czynienia z pozbawionym dziękczynienia niedowiarstwem i sprzeciwem ludu, a to jest jeszcze większą próbą dla niego. Jednak jego wiara nigdy się nie chwieje. Jego energia nigdy go nie opuszcza, aż do momentu, gdy krwią spryskane są odrzwia ich domów: „Przez wiarę obchodził Paschę i dokonał pokropienia krwią, aby ten, który zabijał pierworodne, nie dotknął się ich”. Jego wiara zapewniła usprawiedliwienie ludu doprowadzając ich takimi, jakimi byli przed oczy Boże. A potem ich wiara się obudziła, tak że już przeszli przez Morze Czerwone przez wiarę.

Gdy przez czterdzieści lat Mojżesz musiał chodzić z nimi po pustyni, nigdy ich nie porzucił. Ich cechami był bunt, narzekanie i różne nadużycia, ale miłość, która doprowadziła Mojżesza do pełnego złączenia się z nimi, nigdy nie pozwoliła mu, aby ich porzucił lub opuścił. Niezależnie od tego, co oni czynili, on wytrwał, tak jakby widział Tego, który jest niewidzialny. A jeśli na końcu tej podróży przez pustynię ze względu na to, co nierozważnie powiedział swoimi ustami, nie pozwolono mu wejść do ziemi obiecanej, to jednak jego wiara, jak roślina zasadzona w tym miejscu, wprowadziła tam ten lud, wprowadziła ich w pełną wolę Bożą. Takie było owo nieśmiertelne uczucie, jakie ten wierny sługa miał do ludu Bożego.

Jeszcze jedno słowo i już skończę. Jest powiedziane, że Mojżesz zwrócił uwagę na odpłatę. Ktoś mógłby zapytać: „Gdzie nastąpiła ta odpłata za takie poddanie się?” Możemy być pewni, że Bóg nigdy nie zawiedzie wiary i że nie będzie dłużnikiem jakiegokolwiek człowieka. I na koniec chciałbym zwrócić uwagę na jeden lub dwa przypadki, w których Bóg w pewien wstępny sposób odpłacił Swemu słudze. Mojżesz nie otrzymał wcześniej pozwolenia opuszczenia Egiptu z ludem, dopóki Pan nie przywołał go na szczyt góry. To jest tak, jakby Pan powiedział: „Ty porzuciłeś chwałę jednego świata dla mnie, przyjdź tutaj na wierzchołek góry, a Ja pokażę ci chwałę Mojego świata”. Bóg dał Mojżeszowi cały opis systemu Przybytku, mówiąc mu o tym, a także pokazując. To wszystko mówiło o Chrystusie. Mojżesz wysoko cenił sobie zniewagę Chrystusową. Pan odpowiedział mu chwałą Chrystusa. Jakież upodobanie Pan miał w odsłonięciu tego Mojżeszowi. Czyż to nie była odpłata? Co o tym wiedzieli uczeni Egiptu? Nic! Co mogliby Egipcjanie powiedzieć o arce, albo o przebłagalni, albo o cherubinach? Co wiedziano na uniwersytetach Egiptu na temat zasłony i innych urządzeń i nakryć tego wspaniałego namiotu? Absolutnie nic! Ale Bóg odsłonił cały ten chwalebny system Mojżeszowi.

Następnie, pamiętacie, że kiedy Miriam i Aaron mówili przeciwko Mojżeszowi dlatego, że poślubił Kuszytkę, Pan zstąpił w słupie obłoku i przywołał Aarona i Miriam do drzwi Przybytku. Powiedział do nich o Mojżeszu: „Z ust do ust przemawiam do niego, i jasno, a nie w zagadkach. I prawdziwą postać Pana ogląda on. Dlaczego więc ośmieliliście się wypowiadać się przeciwko słudze memu, Mojżeszowi? I zapłonął gniew Pana przeciwko nim i odszedł?” Czy myślisz, że Pan miał pozwolić na to, żeby ten człowiek był lekceważony? Pamiętacie, że Miriam została uderzona trądem, co jest obrazem Izraela w obecnym czasie, chociaż później została uleczona przez wstawiennictwo pośrednika. I możecie przypomnieć sobie przy innych okazjach, kiedy ludzie mówili przeciwko Mojżeszowi, był on publicznie przez Pana usprawiedliwiany. Pan stawał za Swoim sługą. To była odpłata.

Potem pomyślcie o jego pogrzebie. Chociaż zmarł po tej stronie Jordanu, jednak jaki miał pogrzeb. Pan go pochował. Kiedy umiera monarcha, przedstawiciele innych państw przybywają, aby wziąć udział w ceremonii pogrzebowej. Czy kiedykolwiek pomyśleliście o tym, czyj przedstawiciel był obecny na pogrzebie Mojżesza? Piekło posłało swego najdumniejszego przedstawiciela, a niebo swego najpotężniejszego anioła. Nad tą mogiłą była królewska bitwa. Diabeł powiedział: „Ja chcę to ciało”, ale Pan zachował je dla Siebie. To było tak, jakby powiedział: „Zostaw ciało tego człowieka w spokoju, on zachował je dla mnie w tym życiu, a teraz chociaż już go dłużej w nim nie ma, Ja zachowam je dla Siebie”. Pomyślcie o czci i respekcie i uczuciu, jakie Bóg okazał temu człowiekowi. Pewien człowiek, brat, powiedział mi nie tak dawno temu: „Nie troszczę się o to, co się stanie z moim ciałem, kiedy umrę”. Ja powiedziałem: „A ja się troszczę i nie chcę, aby moje ciało było po śmierci połączone z tym od czego byłem oddzielony przez całe moje życie. Gdybym miał zasnąć, chciałbym, jeśli byłbym tego godny, aby kilku pobożnych ludzi zaniosło mnie na mój pogrzeb”. Tak więc Pan zatroszczył się o Swego sługę. A jeśli nie pozwolono mu przejść przez Jordan z całym zgromadzeniem w towarzystwie arki, to jednak w ewangeliach widzimy go na górze przemienienia, już w ziemi obiecanej, w towarzystwie prawdziwej arki przymierza. Ostatecznie w Objawieniu (15 rozdziale), widzimy tych, którzy odnieśli zwycięstwo stojących na morzu szklanym, mających harfy Boże, a imię tego wiernego sługi jest wymienione w ich pieśni. Oni śpiewali pieśń Mojżesza, sługi Bożego i pieśń Baranka. Czy nie jest to odpłata? Czyż Bóg nie obdarzył czcią tego człowieka, który uznał zniewagę i hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu?

A co się stało z jego matką? Ona również miała otrzymać swoją zapłatę. Myślę, że dostała ją w trzech ratach. Otrzymała ją po raz pierwszy, kiedy Mojżesz zidentyfikował się z ludem Bożym. Po raz drugi, kiedy Pan wybrał go, aby wyprowadził Jego lud. A pełną zapłatę otrzyma ona w tym dniu, który ma przyjść.

Z pewnością pisma mówią do nas i teraz tak samo wyraźnie o Bożej zapłacie, gdyż Boże zasady są niezmienne. Oby Pan dał nam łaskę, abyśmy się ich mocno chwycili i w świecie, gdzie imię Chrystusa jest znieważane, abyśmy zostali znalezieni pośród tych, którzy uważają tę hańbę za większe bogactwa, niż skarby Egiptu, ponieważ zwróciliśmy uwagę na odpłatę.

H. Gill

Copyright wydania polskiego Marcin Łaszewski , ul. Dziewanowskiego 6/8, 80-752 Gdańsk, /0-58/ 305-87-94