CzytelniaPolemiki

Naukowe dowody na (nie)istnienie Boga

Czy nauka jest w stanie udowodnić istnienie Boga? Słysząc takie pytanie, większość z nas wykrzyknie: Nie! Nie może, a to dlatego, że istnienie Boga nie leży w sferze zainteresowania nauki, jej metody nie dotyczą takich kwestii i nie są w stanie nic w ich sprawie orzekać. Zadajmy jednak inne pytanie: czy nauka może udowodnić nieistnienie Boga? Tu już niektórzy będą musieli się zastanowić. A to dlatego, że w rzeczywistości żywią przekonanie, jakoby triumf nauki i techniki ostatecznie usprawiedliwiał twierdzenie, że Bóg nie istnieje, i że jest jedynie wytworem nieoświeconych umysłów w dawnych czasach. Oczywiście, odpowiedź na drugie pytanie jest taka sama, jak na pierwsze: w żaden sposób nie może. Jest więc bardzo ciekawe, w jaki to sposób uznajemy logiczne rozumowanie jedynie wtedy, kiedy jest to dla nas wygodne…

Stwierdziliśmy tak czy owak, że nauka nie może dać rozstrzygającego dowodu na istnienie bądź nieistnienie Boga. Co ciekawe jednak, nauka jak najbardziej jest w stanie udzielić odpowiedzi na troszeczkę inne pytanie: czy jest prawdopodobne, że Bóg istnieje? Możemy mianowicie zbadać strukturę wszechświata (a jest to coś, co nauka jak najbardziej potrafi, i do czego jest wręcz powołana) i sprawdzić, co jest bardziej prawdopodobne: czy taki wszechświat powstał jedynie na skutek przypadkowych i chaotycznych oddziaływań, czy też został raczej zaprojektowany i, jeśli można się tak wyrazić, zbudowany według pewnego planu.

Uniwersalny język nauki

Zacznijmy od rzeczy prostej, może tak bardzo, że na co dzień nie zdajemy sobie z niej sprawy. Przyjrzyjmy się naukom ścisłym, które starają się opisać na różne sposoby świat materialny. Gdy to zrobimy, zauważymy od razu, że choć nauki te opisują świat z różnych perspektyw, to posługują się taki samym językiem – jest nim matematyka. Matematyka jest jedynym znanym sposobem na precyzyjne wyrażenie naszej wiedzy o świecie i procesach w nim zachodzących – nie ma znaczenia, czy mówimy o zachowaniu pojedynczych atomów i cząsteczek, czy kształcie wijącej się smugi dymu, czy globalnych zmianach pogody. Jest zastanawiające, iż całą wiedzę o świecie da się wyrazić w ten sposób, że nie ma w nim zjawisk takiemu opisowi się nie poddających. Lecz stanie się to jeszcze bardziej zdumiewające, gdy zdamy sobie sprawę, że matematyka jest w gruncie rzeczy wytworem ludzkiego umysłu, nie zaś obserwacji świata. Praw matematyki nie dowodzi się poprzez doświadczalną weryfikację, powstają one w wyniku procesów myślowych człowieka, w wyniku takowych procesów są także akceptowane bądź odrzucane, w oparciu o prawa logiki; prawa te zaś (wszak logika jest częścią matematyki) powstały znów w wyniku procesów myślowych, i tak dalej. Wygląda więc na to, że wszechświat posiada określoną strukturę, tak że wszystkie jego prawa dają się ująć w abstrakcyjnym języku zwanym matematyką; co więcej, sam język ten nie pochodzi z obserwacji tego świata, ale w gruncie rzeczy został „z powietrza” stworzony przez człowieka. Dlaczego umysł człowieka na podstawie wyłącznie abstrakcyjnych rozważań jest w stanie stworzyć system, który idealnie pasuje do istniejącego świata? I dlaczego ten świat bez żadnego wyjątku daje się takim jednym uniwersalnym systemem opisać?

Doskonałe prawa fizyki

Idźmy dalej tym tropem. Gdy badamy różnorodne zjawiska zachodzące we wszechświecie, odkrywamy, że w rzeczywistości całym tym bogactwem rządzi niewielka liczba prostych praw, takich jak zasada zachowania energii, prawa elektrodynamiki Maxwella czy też równanie Schrödingera. W istocie zachowanie całego wszechświata daje się opisać niewielkim zestawem reguł (wyrażonych oczywiście w języku matematyki), mieszczącym się na zwykłej kartce papieru. Czyż to nie zdumiewające? Dlaczego właściwie wszechświat miałby ulegać tak drastycznej redukcji do tak małego zbioru praw rządzących wszystkim? Co więcej jednakże, prawa te same w sobie są nie tylko nieliczne, ale bardzo proste. Nie są to wielce skomplikowane reguły, obejmujące mnóstwo szczególnych przypadków, lecz niezwykle krótkie, eleganckie i wręcz piękne formuły. Świadczy to o zadziwiającym porządku we wszechświecie, zupełnie niezrozumiałym bez przyjęcia założenia, że ktoś ten porządek umyślnie wprowadził.

Zadziwiające stałe

Jeśli już mówimy o fizyce, nie sposób zapomnieć o jej ważnym elemencie, a mianowicie o stałych fizycznych. Są to określone współczynniki we wzorach opisujących prawa fizyki, określające proporcjonalności między różnymi wartościami. Stałych tych nie można otrzymać drogą dedukcji, ich wartości mogą być w zasadzie dowolne i same prawa fizyki tego nie ograniczają. Nie ma więc określonych powodów, dlaczego stałe te miałyby być takie a nie inne; jedyne co możemy zrobić, to po prostu zmierzyć je i wstawić do naszych równań. Dlatego tym bardziej zagadkowe wydaje się być, dlaczego wszystkie stałe fizyczne mają właśnie takie wartości, że we wszechświecie panują warunki umożliwiające powstanie i rozwój życia.

Jak ważne jest to zagadnienie, przybliży nam następujący przykład: gdyby siła oddziaływań silnych, łączących cząstki w jądrze atomowym, była o 5% mniejsza, nie mogłyby istnieć stabilne jądra pierwiastków, i w rezultacie we wszechświecie występowałby jedynie wodór. Byłaby to zbyt mała różnorodność, by życie w jakiejkolwiek formie mogło istnieć. Z drugiej jednak strony, gdyby siła ta była o 2% większa, tworzyłyby się bardzo ciężkie jądra atomowe, zaś praktycznie nie byłoby wodoru (atom wodoru byłby wtedy nietrwały). Nie mogłyby więc istnieć gwiazdy, które spalają wodór, a które stanowią źródło energii niezbędnej do rozwoju życia; poza tym także same w sobie pierwiastki byłyby zbyt masywne, by procesy życiowe mogły zachodzić.

Drugi przykład: gdyby stosunek sił oddziaływań słabego i elektromagnetycznego był tylko trochę inny, inne byłyby wartości kwantowych poziomów energetycznych umożliwiających łatwe przemiany atomowe berylu w węgiel i jednocześnie utrudniających przemianę węgla w tlen. Gdyby ten stosunek był odmienny, we wszechświecie byłoby albo dużo berylu i znikome ilości węgla, albo dużo tlenu, lecz także bez węgla. Węgiel jest unikalnym pierwiastkiem, gdyż może on się łączyć z wieloma innymi pierwiastkami, tworząc tak skomplikowane cząsteczki jak np. DNA. Pod tym względem żaden inny nie może się z nim mierzyć, dlatego też obecność węgla jest jedną z kluczowych spraw dla istnienia życia (warto zauważyć, że takie właściwości węgla wynikają znów z określonego zestawu wartości stałych fizycznych). Przykłady takie można mnożyć. Widzimy, że w wielu przypadkach ważny jest nawet nie rząd wielkości, ale konkretna wartość danej stałej. Dlaczego wszystkie one układają się właśnie w ten jeden sposób? Bez założenia o istnieniu konkretnego twórcy naszego wszechświata, jest to znów niemal niemożliwe do zrozumienia.

Co było najpierw?

Gdy zaczniemy zgłębiać matematyczna teorię równań różniczkowych (a większości praw fizyki ma właśnie postać takich równań), to wkrótce odkryjemy, jak ważną rolę pełni w niej kwestia tzw. warunków początkowych. Stanowią one jakby punkt startowy, od którego począwszy dany system zaczyna ewoluować, zgodnie z równaniami. Odkryjemy także, że niewielka zmiana w warunkach początkowych może po dostatecznie długim czasie spowodować, że układ znajdzie się w zupełnie innym miejscu. Dlatego nie wystarczą odpowiednie prawa fizyki, ani też odpowiednie wartości stałych fizycznych – konieczne jest jeszcze zapewnienie odpowiednich warunków początkowych dla ewoluującego wszechświata, aby zaistniały w nim konkretne warunki umożliwiające powstanie życia. Obecnie powszechnie przyjmuje się tzw. teorię Wielkiego Wybuchu, która została potwierdzona przez liczne dowody eksperymentalne. Zastanawiające jest w niej to, iż jasno głosi ona, że nasz wszechświat miał konkretny początek. Nie wiadomo jednak, dlaczego Wielki Wybuch miał miejsce, co było przed nim (o ile takie pytanie ma w ogóle sens) i co spowodowało, że warunki początkowe w tym momencie były właśnie takie, że powstał obserwowalny wszechświat, w którym możliwe było zaistnienie życia. Szczególnie istotne wydaje się pytanie, dlaczego Wielki Wybuch w ogóle zaistniał, co mogło być jego przyczyną, jeżeli nie właśnie ktoś?

Samo życie

Jeśli już mówimy o początkach, wspomnijmy o innym początku – o początku życia, konkretnie zaś o jego biochemicznych podstawach. Do zaistnienia procesów życiowych konieczne jest pewne minimum złożoności na poziomie molekularnym. Pojedyncze atomy, czy nawet cząsteczki aminokwasów nie są w stanie stworzyć żywego organizmu. Jest to możliwe dopiero po połączeniu ich w skomplikowane biopolimery białka. O ile biologiczna teoria ewolucji może jeszcze tłumaczyć, iż na pozór przeczące teorii prawdopodobieństwa procesy mogą zachodzić w wyniku prostych mutacji i doboru naturalnego, to ewolucja chemiczna nie może posłużyć się takimi mechanizmami, jako że same w sobie wymagają one aby życie już istniało. Cząsteczki nie żyją, nie rozmnażają się, nie mają potomstwa, a więc nie mogą ewoluować. Dlatego nie jest możliwe, aby z prostych aminokwasów (które umiemy także syntezować sztucznie) powstały tak straszliwie złożone konstrukcje, jakimi z punktu widzenia chemii są najprostsze organizmy. Można takie zjawisko porównać do tornada przechodzącego nad wysypiskiem śmieci, w wyniku czego z fruwających wokoło części samoistnie wytworzy się działający samolot. Jeśli nie założymy, że jakaś inteligentna siła doprowadziła do powstania życia, nie umiemy w żaden sposób wyjaśnić tego zjawiska.

Czy więc Bóg istnieje? No cóż, w świetle przytoczonych tu kilku przykładów oceniłbym prawdopodobieństwo, że Boga nie ma, na jakieś 1 do 1020 (choć sądzę, że i tak jest to zbytnio zawyżone). To jest ok. 1010 więcej, niż wynosi szansa trafienia szóstki w Totolotka, i to za pierwszym razem. Osobiście muszę stwierdzić, że rachunek prawdopodobieństwa przekonuje mnie całkowicie, że w Totolotka grać nie warto. Jeśli więc nie przekonuje on nas również, że nie warto ryzykować niczym nie uzasadnionego twierdzenia, że Boga nie ma, to nie wiem, czy nie warto byłoby się zastanowić, czy aby na pewno w naszym wieku nauki i techniki kierujemy się zawsze logicznym rozumowaniem, czy też raczej staroświeckimi uprzedzeniami…

Michał Pleban

Artykuł opublikowany w grudniu 2000 r. w czasopiśmie „Słowo i życie”
Copyright : Ewangelia.com