CzytelniaKościół

Nawróceni czy nienawróceni?

Zbawienie zawsze zależy od Boga, ale i człowiek ma możliwość wyboru pomiędzy życiem wiecznym a śmiercią.

Człowiek, który się nawraca do Boga, dzięki łasce od Pana otrzymuje zbawienie na podstawie wiary. W wyniku tego przeżycia zmienia swoje myślenie, postępowanie i zaczyna żyć zgodnie z wolą Bożą. Jeżeli wybiera nawrócenie, to ma szansę spędzić wieczność z Bogiem. Są jednak ludzie, którzy uważają, że jeśli się nawrócili, to w tym momencie sprawa ich zbawienia została rozstrzygnięta raz na zawsze. Powiadają, cytując apostoła Jana: 'My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do żywota’ – niestety w tym przypadku jest to tylko część prawdy, ponieważ w dalszej części tego wersetu czytamy coś, co jakby umyka ich uwadze – 'bo miłujemy braci; kto nie miłuje, pozostaje w śmierci’ (1J 3,14).

Czy można utracić zbawienie?

Pojawia się tutaj ważne pytanie: Czy osoba, która kiedyś została zbawiona może to zbawienie utracić? Osobiście nie bagatelizowałbym tego pytania, zwłaszcza że nawet apostoł Paweł brał pod uwagę w swoim życiu to niebezpieczeństwo, pisząc: 'ale umartwiam ciało (…) bym przypadkiem sam nie był odrzucony’ (1Kor 9,27). Słowo Boże zakłada ewentualność, że człowiek wierzący może się od Boga odwrócić. Pisze o tym apostoł Piotr: 'Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni. Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania. Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów się tarza w błocie’ (2P 2,20-22 ).

Mamy tutaj opis ludzi, którzy nie wytrwali w Bożym Słowie. Zaczęli spoglądać wstecz i wrócili do stanu, w jakim się znajdowali przed nawróceniem. Pan Jezus ostrzegał przed taką filozofią życia powiadając: 'Żaden, który przyłoży rękę do pługa i ogląda się wstecz, nie nadaje się do Królestwa Bożego’. Człowiek wierzący, z powodu rozmyślnego trwania w grzechu, może utracić przywileje, które otrzymał od Boga. W doskonały sposób obrazuje to historia Izraela (1Kor 10,1-12). Izraelici wyprowadzeni z Egiptu pewni byli swojego wybrania i swojej szczególnej roli w Bożych planach, ale któregoś dnia wszystko to stracili. Dlaczego? Bo zaczęli rozmyślnie grzeszyć. Przestali wypełniać w swoim życiu Bożą wolę. Nie wytrwali w przykazaniach i stracili więź ze świętym Panem. Chodzili co prawda jeszcze przez kilkadziesiąt lat po pustyni, ale ich los był przesądzony. Byli w zborze izraelskim, lecz na niewiele się im to przydało. Można mieć świetnego przywódcę duchowego, należeć do wspaniałego zboru, a pozostawać daleko od Boga. Jest to poważne ostrzeżenie, którego nie można lekceważyć.

Kto się zatrzymał, ten zaczyna się cofać – mówi stare porzekadło. Przyglądając się życiu niektórych chrześcijan można zauważyć, że w ich życiu tak się właśnie dzieje. Zamiast działania Słowa Bożego, widać sprawdzanie się wspomnianego przysłowia. Dlaczego tak się dzieje? Myślę, że ma to coś wspólnego z połowicznym nawróceniem. Nie wątpię w szczere pragnienie przyjęcia Pana Jezusa do swojego życia przez nawróconego i w szczerą jego modlitwę związaną z tym przeżyciem. Ale daje się tu zauważyć coś innego, coś bardzo groźnego. To coś nazwałbym niezrozumieniem, że nawróceniu powinien towarzyszyć proces uświęcenia. A że jest to proces, można zauważyć czytając np. listy apostolskie.

’Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze, i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy’ (Ef 4,22-24). 'Nie okłamujcie się nawzajem, skoro zewlekliście z siebie starego człowieka wraz z uczynkami jego, a przyoblekli nowego, który się odnawia ustawicznie ku poznaniu na obraz tego, który go stworzył’ (Kol 3,9-10).

Uświęcenie jest procesem, który trwa przez całe życie odrodzonego chrześcijanina. Ktoś kto uważa, że wszystko co miało się zmienić w jego postępowaniu dokonało się w chwili narodzenia na nowo, jest w poważnym błędzie. Taka osoba często zamiast 'zewlekać’ z siebie starego człowieka wraca do nałogów ze starego życia.

Ktoś kto się nawraca, podejmuje decyzję rezygnacji ze wszystkiego na rzecz Jezusa. Chrystus staje się centrum jego życia. Ale jeśli u kogo jest inaczej, to powinien się poważnie zastanowić nad potrzebą pokuty, aby przypadkiem nie trwał w ułudzie, że jest zbawiony, kiedy prawda jest niestety inna.

Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani mężołożnicy, ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą. A takimi niektórzy z was byli; aleście obmyci, uświęceni, i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego (1Kor 6,9-11).

Gdzie nasz owoc?

Jeżeli czyjeś życie po nawróceniu nie przynosi owocu, (Ga 5,22-23), to należy się poważnie zastanowić, jakie było jego nawrócenie, być może dokonało się ono jedynie w sferze intelektualnej lub emocjonalnej. Można wtedy powiedzieć, że przeżycie to jest połowiczne, bo objęło tylko jakąś część człowieka. Jeśli natomiast ma ono przynieść należyty owoc, to powinno objąć zarówno rozum, jak i uczucia oraz wolę. Krótko mówiąc, ważne jest zrozumienie i zaakceptowanie potrzeby odwrócenia się od grzechu. Wtedy Duch Święty spowoduje w nas smutek i żal z powodu naszych win i grzesznego życia. Natomiast miłość Boża rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego sprawi, że z pełnym zdecydowaniem i za wszelką cenę będziemy chcieli zaprzestać złego postępowania.

Billy Graham napisał: 'Mamy tysiące ludzi w Ameryce, których nazwiska figurują w kościelnym wykazie członków. Chodzą do kościoła kiedy im to dogadza. Dają pieniądze na Kościół i wspierają jego działalność. Po nabożeństwie ciskają dłoń kaznodziei i mówią mu, jakie wspaniałe miał kazanie. Posługują się chrześcijańskimi wyrażeniami i znają pewną ilość cytatów z Pisma Świętego, lecz nigdy nie przeżyli prawdziwego upamiętania się. Ich stosunek do religii dałoby się scharakteryzować słowami Jakoś tam będzie«. Kiedy znajdą się w opałach, wówczas zwracają się do Boga i modlą się, ale poza tym o Bogu prawie nie myślą. Biblia uczy, że kiedy ktoś przychodzi do Chrystusa, następuje w nim zmiana, która odbija się we wszystkim co robi’. A więc 'sprawdźmy bieg naszych dróg’ – jak mówi jedna z pieśni. Apostoł Paweł z uwagą przyglądał się swojemu życiu i był otwarty na pokutę. Dlatego, gdy kończył swoje życie, mógł napisać do Tymoteusza: 'Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan’. Gdy człowiek żyje w grzechu, traci więź z Bogiem. Czasami jest to ledwo dostrzegalny bardzo powolny proces. Jedno kłamstwo, jeden kompromis, jedna lampka wina, jeden papieros, jeden flirt, itd. Któregoś dnia idziemy na nabożeństwo i czujemy się tam jakoś dziwnie. Postawa zborowników zaczyna nas drażnić, kazanie jest tendencyjne i skierowane przeciwko nam, a śpiewane pieśni zaczynają nas oskarżać. Czujemy się wyobcowani, ale liczymy na to, że z czasem jakoś się to zmieni. Niestety jest coraz gorzej. Co robić? Jeśli dziś głos Jego słyszysz, nie trwaj w uporze, zacznij szukać Pana w modlitwie i pokutuj.

Eugeniusz Gradek
Autor jest pastorem zboru w Żywcu