Człowiek miał posługiwać się prawem wyboru i w ten sposób odzwierciedlać podobieństwo do Boga. W akcie stworzenia, jako Boży dar, posiadł nieupadłą ludzką naturę. Moralny charakter czy też podobieństwo do Boga miało przyjść albo objawić się w wyniku procesu prób i doświadczeń. Była to i ciągle jest zasada, na której Bóg opiera się rozwijając chrześcijański charakter czy też podobieństwo do Chrystusa. Stwierdziliśmy, że wola Boża składała się z trzech czynników, zawartych w studium osobowości człowieka, i była naprawdę jedynym czynnikiem, na który Bóg ustawicznie zwraca uwagę.

Człowiek miał posługiwać się prawem wyboru, pokazać swoją chęć poddania się Bożej woli i tym samym uwielbić Jego imię. Kiedy człowiek wybiera przeciwko grzechowi, sobie i samowoli, następuje u niego wzrost na podobieństwo Boże, a pieczęć Jego natury i podobizny jest bardziej wyraźna w sercu i życiu, które dokonało właściwego wyboru. W ten sposób odbywa się zawsze proces kształtowania charakteru.

Natura, nawet ta nowa natura w momencie nawrócenia, jest darem, ale charakter i podobieństwo do Chrystusa przychodzi w wyniku procesu budowania i wzrostu. Zależy to od naszego wyboru i w ten sposób jesteśmy w stanie upodobnić się do wizerunku Chrystusa: „Aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej” (Efezjan 4:13).

Tak więc Bożym zamiarem w stosunku do człowieka było znalezienie w tej doskonałej ludzkiej istocie szczególnej Swojej podobizny, jako ukrytej potencjalnej wartości człowieka, a jego wola była doświadczana według prawa z 2 Księgi Mojżeszowej 2:17.

Już podczas pierwszego sprawdzianu człowiek zawiódł w całej swojej naturze, zarówno jako istota jak i indywidualność spadł do poziomu upadłej ludzkości i w konsekwencji znalazł się pod zakonem grzechu i śmierci. Bóg nie znalazł w pierwszym Adamie wielkiego pragnienia Swojego serca. Nawet te głębsze moce ludzkiego stworzenia nie zostały nigdy wyzwolone ku Jego chwale. Tak więc człowiek, od momentu pierwszego upadku, posiadł biedną, złamaną naturę, z którą miał pracować. Dla mnie osobiście cudem jest to, co może on wytworzyć pomimo tego – ale niestety! Największymi jego dziełami są jedynie kolosalne ruiny upadłego stworzenia Adamowego. Dlatego też, kiedy Bóg nas zbawia, czyni nas nowym stworzeniem i nie oczekuje niczego od starego człowieka. Jesteśmy nowymi stworzeniami w Chrystusie – nie tylko obmytymi.

Boży wieczny cel w Chrystusie

Myśląc o sprawie Bożego pierwotnego zamiaru i upadku Adama, lubię pamiętać o wersecie z księgi Izajasza 55:11: „Tak jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem.” Czy Bóg nie wypowiedział słowa? Tak, w pierwszej księdze Mojżeszowej 1:26: „Rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas.” Z pewnością Boga nie można pokonać. Chociaż pierwszy Adam był porażką, Bóg miał jednak oglądać wypełnienie Swoich wielkich zamiarów.

To wprowadza nas bezpośrednio do praktycznego studium nad Ostatnim Adamem. Pamiętajmy, że imiona w Biblii były nadawane zawsze z powodu charakteru, który reprezentowały. To oznacza, że imię sugeruje charakter czy naturę tego, który je nosi. Pośród imion nadanych naszemu błogosławionemu Panu są dwa, na które chcę spojrzeć w tym kontekście. W 1Liście do Koryntian 15:45, Jezus został nazwany Ostatnim Adamem, a w 1 Liście do Tymoteusza 2:5, Człowiekiem Chrystusem Jezusem. Dlatego też musi być przed Bogiem doskonałym Adamem – co oznacza, że ma ujawniać i nosić na sobie oryginalny zamysł dla pierwszego Adama. Musi być idealnym człowiekiem, doskonałym odzwierciedleniem Bożego podobieństwa, w ludzkim naczyniu – jako doskonały, bezgrzeszny, bezbłędny, ograniczony i zależny człowiek – Ostatni Adam.

Przypomnijmy sobie Prawo Ofiar i porządek ich ofiarowania. Pamiętacie, że jako pierwszą składano Ofiarę Całopalna, „woń przyjemną dla Pana” – „samca bez skazy.” Bóg był na pierwszym miejscu i jako pierwszy czerpał szczególną i duchową przyjemność z tej pierwszej ofiary – była ona składana dla Boga. Pamiętajmy motto Chrystusa: Przyszedłem aby pełnić wolę Twoją.” Tak i w ludzkim aspekcie i manifestacji ważne jest zawsze to, co sięga ku Bogu, a Bóg z kolei znajduje w takim życiu (ze strony człowieka) przyjemność i satysfakcję.

Wcielenie Chrystusa

Skoro kazanie to ma dotyczyć Chrystusa jako Ostatniego Adama i Człowieka Chrystusa Jezusa, popatrzmy na sprawę Jego wcielenia (inkarnacji). Musimy to uczynić, jeżeli chcemy lepiej zrozumieć tego wspaniałego i cudownego Chrystusa. Czasem człowiek broniąc jedną stronę prawdy, staje się nadgorliwy i nie chce spojrzeć na inną stronę czy inny punkt widzenia w obawie, że nie będzie wierny czy lojalny uznanej przez siebie stronie, z której odebrał duchowe oświecenie i inspirację. Jednak nie powinno tak być. Prawda ma wiele stron i jest uniwersalna. Żadna jedna osoba ani grupa nie ma poznania całej prawdy. Jesteśmy ograniczonymi ludźmi, a nasze poznanie jest tylko fragmentaryczne. Całą prawdą jest Słowo Boże, ale my jesteśmy ograniczeni i tylko dzięki nasze życie. Tak długo zwiastowaliśmy i nauczaliśmy o Jego bóstwie i boskości, że prawie

Duchowi objawienia otrzymujemy przebłyski, które na zawsze zmieniają i rewolucjonizują zapomnieliśmy, iż On ma również ludzką stronę i stał się uczestnikiem naszego ciała. Jeżeli Bóg może powiedzieć, że Jezus jest Ostatnim Adamem i Człowiekiem, muszę w to uwierzyć i tak Go postrzegać. Wtedy Duch wiele dodaje do moich wyobrażeń na Jego temat, i przybliża mnie tak, że zanim się spostrzegę, znajduję się nisko u Jego stóp.

Otwórzcie ze mną Filipian 2:6-8. Nie możemy oczekiwać, że w tym kazaniu rozważymy cały ten tekst, ponieważ jest on zbyt głęboki i treściwy. Dlatego też ograniczę nasze studium do pewnych słów, których wyjaśnienie może nam pomóc w zrozumieniu pewnych duchowych zawiłości, i może będziemy w stanie lepiej rozumieć. „Który chociaż był w postaci Bożej” – słowo postać to morfa, które oznacza zasadniczą formę życia; coś, co stanowi sedno danej sprawy. Tutaj Jego morfa jest w rzeczywistości Jego bóstwem – On jest Bogiem w Swojej istocie i zasadniczej formie istnienia. W wierszu 7 czytamy, „przyjął postać (morfa) sługi.” Zauważmy, że Słowo nie mówi, że On był jak sługa, czy zachowywał się jak sługa, ale przyjął postać sługi. On był rzeczywiście sługą, jak tego dowiodłoby studium Starego Testamentu. Ponadto, słowo podobny (wiersz 7) oznacza podobieństwo ludzkości. To jest najbardziej sugestywne słowo. „I stał się podobny ludziom” – tutaj podobny to schema i oznacza styl życia. Tak więc jest On prawdziwie Bogiem (w morfa), drugim członkiem Trójcy. A jednak jest również sługą i dostosowuje się do stylu życia człowieka i działa w podobnej postaci.

A teraz ktoś może chcieć się dowiedzieć czego Jezus wyrzekł się, wcielając się w ludzką postać. Niektórzy od razu obawiają się, że jeżeli mówimy o Nim jako o człowieku, zaprzeczamy Jego boskości albo miejscu, które zajmuje w Trójcy, i zastanawiają się co był zmuszony pozostawić, aby stać się człowiekiem. Tak, On był i zawsze będzie równy Bogu. Jezus nie pozostawił nic ze Swojej równości Bogu. Trzeba tu jednak rozważyć dwie rzeczy –nie są to boskie atrybuty, a jednak należały do Niego, kiedy zajmował miejsce w Trójcy, to znaczy,

  1. Szczególne doświadczanie społeczności z Ojcem w domu,
  2. Chwała, która temu towarzyszyła.

Te dwie rzeczy musiał porzucić na pewien czas. On odłożył je i stał się Ostatnim Adamem, Człowiekiem Chrystusem Jezusem; Chrystus sugeruje boską stronę – Pomazańca Bożego, podczas gdy Jezus sugeruje ludzką stronę i naturę człowieka.

Praktyczna ilustracja

Być może pomoże tutaj mały przykład: Przypuśćmy, że na zboczu góry rośnie okazała jodła. Wszystkie niezbędne wartości i atrybuty jej budowy czynią z niej jodłę i nic innego. Ma ona wszystkie gatunkowe cechy, które czynią z niej doskonałą jodłę. To jest jej morfa – jej zasadnicze istnienie. Ale przypuśćmy, że zetniemy ją i umieścimy w naszym pokoju stołowym jako drzewko świąteczne. Czy czyniąc to zmieniliśmy w jakikolwiek sposób jej zasadnicze istnienie? Nie. Ciągle jest to okazała jodła. Ale teraz przybrała formę drzewka świątecznego. Nie tylko zachowuje się tak jak drzewko świąteczne. Jest drzewkiem świątecznym – formą czy też morfa sługi. Czy rozumiecie? Kontynuujmy więc: Kiedy znajdowała się tam, na zboczu góry, mogła rosnąć sama albo w grupie z innymi jodłami; mogła rosnąć na miejscu skalistym albo może koło wody, czy na jakiejś jałowej wysokości. To był jej schema, styl życia, umiejscowienie, jej środowisko. Ale teraz ma nowe środowisko i postać, nazwaną w wierszu 7 podobieństwem, a w wierszu 8, schema. Znajduje się w pokoju otoczonym przez meble; jest tutaj płonący ogień, muzyka i radosny śmiech okresu Bożonarodzeniowego. Słuchajcie! Czy to drzewko nie jest już jodłą? To, że pod nim ułożyliśmy nasze prezenty i ma na sobie światełka, nie sprawia, że nie jest już tą samą jodłą, ale że służy.

Ponownie, popatrzmy na mój przykład: Oto stoję tu przed wami, całkiem aktywny. Takim stworzył mnie Bóg. Używam mojego ciała, albo raczej robi to Pan i w ten sposób staję się narzędziem w Jego służbie. Ale przypuśćmy, że zwiążecie moje ręce i nogi i każecie mi w takim stanie usługiwać. Czy będąc związany, nie jestem już Follettem? Oczywiście, że jestem, chociaż czułbym się bardzo ograniczony. Dokładnie to samo stało się kiedy przyszedł do nas Chrystus, Boży Syn – Bóg JESTEM. Był doskonałym, ograniczonym Człowiekiem. On uniżył samego Siebie, przyszedł na ziemię i żył w naszej postaci (morfa) i kształcie (schema). Pamiętajcie, że przyjął doskonałą, nie upadłą naturę. On nie mógł wziąć Swojego początku z upadłej, zrujnowanej natury — grzesznej i splamionej. Pamiętajcie o Galacjan 4:4-5: „narodził się z niewiasty i podlegał zakonowi”; również Hebrajczyków 2:14-15: „Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli.” Zgłębienie tego tematu leży poza granicami naszych możliwości. Jest on zbyt wspaniały!

Od momentu stworzenia Bóg widział doskonały rozwój człowieka, takim jakim powinien on być, bez grzechu i upadku. Wszystkie siły ludzkiej istoty — ukryte w Adamie – znajdują doskonałe odzwierciedlenie w Chrystusie Jezusie. Bóg aż trzy razy przedostaje się przez niebiosa, aby złożyć świadectwo, że Jego Syn jest Mu miły (zanim Jezus doszedł do Golgoty). Za każdym razem w jakiś sposób dotyka sprawy Jego śmierci (Mateusza 17:5; Jana 12:28; Mateusza 3:17). Dlaczego? Ponieważ On był zawsze (przed założeniem świata) Barankiem. Baranek musiał być bez zmazy ani skazy – doskonały. Dlatego Chrystus miał doprowadzić do doskonałości ideał Adama, i w ten sposób ofiarować doskonałego człowieka poprzez posłuszeństwo i doskonałość Syna, Baranka. Chrystus musiał być doskonałym człowiekiem po to, aby mógł umrzeć. Studium Jego doskonałego triumfu i zwycięstwa jest zaskakujące, fascynujące i zdumiewające. Popatrzmy na Niego od momentu wizyty w świątyni, i dalej. Nie jestem teraz w stanie nakreślić wszystkich Jego kroków ale kiedy na nie spojrzymy, są porywające. On w doskonały sposób czyni to, w czym człowiek zawiódł — uwielbił Boga i pełnił Jego wolę. W Ew. Jana 17, w tej wspaniałej modlitwie, zauważamy Jego podejście do Boga. Nie rozpoczyna jej mówiąc o Swoim dziele na Golgocie i odkupieniu świata. Nie! Wiersz 4 mówi: „Ja cię uwielbiłem na ziemi.” Czy nie jest to wspaniałe? Najpierw Bóg. Boża chwała, Boża wola, Bóg na pierwszym miejscu — potem „dokonałem dzieła, które mi zleciłeś, abym je wykonał.”

Na Górze Przemienienia widzimy jak pielgrzymka Ostatniego Adama sięga punktu kulminacyjnego. Wdrapanie się na tę górę zajęło Mu 33 lata. Przez 33 lata doprowadzał do doskonałości idealnego człowieka, i jeżeli w tym aspekcie postrzegamy Chrystusa jako człowieka, to było to miejsce Jego absolutnego triumfu. Człowiek nie miał na początku umrzeć — ale wejść w jakąś fazę uwielbienia, jak mamy to tutaj zasugerowane. Bóg przedziera się przez niebiosa i mówi: „Mam upodobanie.” Kiedy nikt inny nie mógł być zadowolony albo nie potrafił zrozumieć, Bóg mógł, i ogłosił to wielkie świadectwo o posłusznym Człowieku, Synu Bożym.

Ale On nie może zwlekać na tej górze. Jest teraz doskonałym Barankiem, bez zmazy czy skazy. Baranek musi być ofiarowany i dlatego ma przed sobą jeszcze jedną górę. Tak więc musi zejść na dół. U stóp góry znajduje upadłego narwańca. Podnosi go i w takim stanie jakim był zanosi na Swoim łonie na Golgotę. Tym szalonym, upadłym narwańcem byłem ja, Follette, i każdy z nas; wszyscy znajdowaliśmy się tam w głębokiej potrzebie – omamieni i owładnięci przez grzech. Ale potężnie triumfujący, chwalebny Chrystus podniósł nas i umarliśmy w Nim!

Tak więc Baranek został zabity, a Odkupienie stanowi chwalebną rzeczywistość. Czy On należy do ciebie? Czy jesteś świadomy tego, że przeszedłeś z grzechu do życia? Czy jesteś uczestnikiem Życia z Nim? Nie myślcie z powyższego stwierdzenia, że Chrystusowi zajęło to 33 lata, aby udoskonalić idealną naturę. Nie mówię tu o Jego ludzkiej naturze – ta była zawsze doskonała. Ale podczas tych 33 lat, nastąpiło doskonałe i całkowite odsłonięcie tego, co ludzkie, a więc On doskonale uwielbił w tym Ojca. Jezus był pełnym, idealnym wyrazem Ostatniego Adama, Człowiek Chrystus Jezus.

Poddajmy Mu się jeszcze pełniej i pozwólmy Mu wejść w jeszcze doskonalszą jedność z nami, jedność wiary i mocy, ku uwielbieniu Jego imienia. Z pewnością On nie jest mniejszym Bogiem – On jest potężnym Bogiem, przychodzącym do nas w naszej potrzebie poprzez Syna, Ostatniego Adama, Człowieka Chrystusa Jezusa.

John Wright Follette (1884 -1996)

Wersja HTML, Copyright by Czytelnia Chrześcijanina, 1998