CzytelniaWiara i teologia

Dlaczego Bóg nie powstrzyma zła?

Dlaczego wszechmogący Bóg niebios dopuścił do takich nieszczęść na ziemi. Dlaczego istnieją grzech, cierpienie i śmierć? Dlaczego Pan nie powstrzymał zła już dawno temu, albo nawet wtedy, gdy się pojawiło?

Odpowiedź brzmi dość ironicznie — ponieważ „Bóg jest miłością” 1 JANA 4,16. Miłość jest podstawą boskich rządów — a miłość, aby była miłością, musi być wolna. Nawet sam Bóg nie może stworzyć miłości z przymusu. Bóg nie może nakazać miłości, tak jak nie może stworzyć czworobocznego trójkąta. Jeśli trójkąt miałby cztery boki, nie byłby trójkątem — z chwilą, gdy miłość jest nakazana, nie jest już miłością. Miłość, z samej swojej natury, wymaga wolności wyboru. Tak więc nawet Bóg nie może nikogo zmusić do miłości.

Jednak pewna istota postanowiła nadużyć wolności związanej z miłością. Lucyfer, stworzony przez Boga, który nie zmusza do posłuszeństwa ani lojalności, postanowił wypowiedzieć Mu posłuszeństwo i nie dochować wierności. W Piśmie Świętym czytamy, że Bóg stworzył Lucyfera jako „doskonałego” EZECH. 28,12-15. A doskonałość zawierała w sobie możliwość popełnienia zła. Musiała zawierać taką możliwość, gdyż była oparta na miłości, a miłość, już z samej swojej definicji, obejmuje wolność. Zazdrosny o stanowisko Chrystusa, uznanego powszechnie za władcę niebios, Lucyfer dopuścił do tego, by pycha, zazdrość i nienawiść zagościły w jego sercu, opanowały go, a w końcu doprowadziły do jawnego buntu przeciwko Bogu, Jego rządom i Jego prawu.

Pan oczywiście mógł unicestwić Lucyfera (który odtąd jest nazwany „szatanem” czyli „przeciwnikiem”) już z chwilą pierwszego buntu. Jednak taki akt jedynie potwierdziłby szatańskie oskarżenie, iż Bóg jest surowy, niesprawiedliwy i nieuczciwy. Tak więc zamiast zniszczyć zbuntowanego anioła, Bóg pozwolił, by zasady, które zrodziły się w sercu szatana, zasady pychy, samouwielbienia i zazdrości, wydały owoce, które mogliby ujrzeć święci aniołowie i mieszkańcy nieupadłych światów — cały zamieszkany wszechświat. Pytania dotyczące posłuszeństwa, zła i sprawiedliwości Boga oraz Jego prawa są sprawą nie tylko naszej planety. Dotyczą całego stworzenia, które jest zaangażowane w wielki bój między Chrystusem a szatanem1.

Chociaż ludziom bardzo trudno (z naszej boleśnie zawężonej, ograniczonej czasem perspektywy) to zrozumieć, to jednak dla dobra wszechświata Bóg musiał pozwolić, by bunt szatana rozwinął się w pełni (co jeszcze nie nastąpiło). Dopiero wtedy całe stworzenie — niezliczone, zamieszkane światy, których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić (a tym bardziej dostrzec przez teleskop Hubble’a) — ujrzy skutki odrzucenia prawa Bożego. Jedynie wtedy wszystkie inteligentne stworzenia w kosmosie w pełni zrozumieją dobroć i łaskawość Bożych rządów i Bożego prawa w przeciwieństwie do zasad wymyślonych przez szatana. Jedynie wtedy, gdy wszystkie sprawy zostaną dokończone, Boży charakter i wieczne prawo Boże zostaną oczyszczone z wszelkich zarzutów.

Po upadku ludzkości w Edenie szatan stwierdził, że jeśli prawo jest tak święte i dobre, iż nie można go zmienić, by dostosować je do wymagań upadłej ludzkości, to Bóg, będąc sprawiedliwym, musi ukarać całą ludzkość za złamanie tegoż prawa. Aby Bóg był sprawiedliwy — twierdził szatan (i słusznie) — za grzech musi być poniesiona kara. Szatan nie spodziewał się jednak, że Bóg pozwoli, aby kara spadła na Chrystusa. Przyjmując na siebie Boży gniew z powodu grzechu, aby nie musiała go przyjąć ludzkość, Chrystus dowiódł nie tylko Bożej sprawiedliwości (która nie pozostawia grzechu bez kary), ale także udowodnił niezmienny charakter Bożego prawa będącego podstawą Jego rządów miłości.

Dopiero gdy zło dojdzie do swego obrzydliwego końca w czasach ostatecznych, cały wszechświat ujrzy w pełni prawdziwą naturę grzechu i jego skutki. Ostateczne wykorzenienie zła, które, gdyby nastąpiło natychmiast po zbuntowaniu się szatana, przyprawiłoby aniołów o przerażenie i rzuciłoby cień na Boga, zamiast tego przyczyni się do oczyszczenia Jego miłości z wszelkich zarzutów i przywróci w niebie i na ziemi cześć dla Niego wśród wszystkich inteligentnych stworzeń, które oświadczą: „Sprawiedliwe są drogi twoje, Królu narodów” OBJ. 15,3.

Jednak dzisiaj, gdy wielki bój jeszcze trwa, szatan — nie mogąc pokonać Chrystusa — działa z całą przebiegłością, złością i chytrością, by pokonać Jego naśladowców. Jedynie przez łaskę Chrystusa człowiek może oprzeć się zwiedzeniom i oszustwom pierwszego odstępcy, który całą swoją wrogość obrócił przeciwko ludzkości, będącej obiektem Bożej miłości i miłosierdzia. Jednak moc, której Chrystus udziela swoim naśladowcom, uzdalnia ich do odparcia szatana. „Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść” (I Kor. 10,13). Ktokolwiek brzydzi się grzechem, ucieka od niego i odnosi zwycięstwo nad jego mocą, czyni to wszystko jedynie dzięki działaniu Ducha Bożego. Nigdy nie może to być osiągnięte jedynie dzięki ludzkiemu wysiłkowi.

Agenci szatana ciągle starają się zwieść lud Chrystusa. Starają się doprowadzić do tego, by Jego wyznawcy nie dochowali Mu wierności i popadli w ruinę. Wróg ludzkości nawiedza każdy dom, ulicę, kościół i miejsce pracy, gdzie stara się szerzyć zamieszanie, problemy, nieszczęścia i tragedie. Biali i czarni, mężczyźni i kobiety, młodzi i starsi, wierzący i niewierzący — wszyscy są obiektami obłąkańczej nienawiści szatana. Stara się zwodzić i oszukiwać wszystkich, bez wyjątku.

Pismo Święte wyraźnie uczy, że aniołowie — zarówno upadli, jak i lojalni wobec Boga — są rzeczywistymi istotami zaangażowanymi po obu stronach w walce o ludzi. Choć niegdyś byli bezgrzesznymi, miłującymi istotami, upadli aniołowie przyłączyli się do swego wodza, by zniesławić Boga i zniszczyć całą ludzkość, a zwłaszcza tych, którzy starają się żyć z Chrystusem, służyć Mu i wielbić Go. Chociaż w Starym Testamencie znajdujemy czasem wzmiankę o ich istnieniu i mocy, to jednak dopiero w Nowym Testamencie, a zwłaszcza w ewangeliach, zostało wyraźnie objawione, że aniołowie zła, zwani także demonami, to istoty realne, złośliwe i potężne.

Niewątpliwie najbardziej skutecznym, mistrzowskim zwiedzeniem szatana jest przekonanie ludzi, iż on nie istnieje i jest tylko koncepcją stworzoną przez starożytnych ignorantów, którzy wymyślili taką fikcyjną istotę, aby wyjaśnić istnienie zła. Sprytne posunięcie! Kto będzie się bał nie istniejącego wroga, a tym bardziej uciekał przed nim? Nikt, i dlatego ci, którzy odrzucają prawdę o istnieniu szatana i jego demonów, zwłaszcza w erze dominacji nauki i zeświecczenia, wszyscy, bez wyjątku, są jego pewnym łupem.

Na szczęście, Jezus oferuje ochronę i wyzwolenie. On już pokonał szatana na Golgocie. Chrystus i Jego aniołowie są silniejsi niż szatan i wszystkie jego złośliwe demony. Nawet najsłabsi naśladowcy Chrystusa mogą znaleźć schronienie, moc i nadzieję dzięki Odkupicielowi. Wszyscy, którzy z pokorą, wiarą i skruchą polegają zupełnie na zasługach Jezusa Chrystusa i trzymają się Jego obietnic udzielenia mocy, znajdują się pod ochroną Tego, który oddał życie, by ich odkupić, i który nie pozwoli im wpaść w ręce kusiciela tak długo, jak długo trzymają się „wodza swego zbawienia” HEBR. 2,10.

Tymczasem tych, którzy opierają się Chrystusowi i ulegają szatanowi, spotka straszliwy los. Pan, szanując ich wolność wyboru, zgodzi się, aczkolwiek niechętnie, na ich poddanie się pod całkowitą kontrolę szatana. Kontrast między tymi, którzy służą Chrystusowi, a tymi, którzy są całkowicie posłuszni szatanowi, objawi się w czasie końca i pozwoli całemu wszechświatu zobaczyć różnicę między dobrem a złem, prawem i bezprawiem, Chrystusem a szatanem. W ukazywaniu tej różnicy uczestniczymy, nawet teraz, my wszyscy.

Wielki bój między Chrystusem a szatanem, toczący się od stworzenia świata, wkrótce zostanie zakończony. Dlatego też szatan zdwoił swoje wysiłki, by zniweczyć dzieło Chrystusa dokonywane dla dobra ludzkości. Stara się zatrzymać jak najwięcej osób w duchowych ciemnościach, aż Chrystus zakończy swoje wstawiennictwo w niebiańskiej świątyni i drzwi miłosierdzia na zawsze się zamkną.

Jednak niewiele rzeczy przeraża przeciwnika bardziej niż ludzie, którzy z pokorą poddają się Bogu, aby poznać prawdę za pośrednictwem Jego Słowa. Pismo Święte demaskuje szatana i jego knowania, więc czyni on wszystko, co tylko może, by powstrzymać ludzi od czytania Biblii. Gdy to mu się nie udaje, prowadzi ludzi do interpretowania Pisma Świętego stosownie do fałszywych tradycji i koncepcji, albo podważania jego autorytetu za pomocą założeń i metod wyższej krytyki i innych filozoficznych założeń.

Szatan działa skutecznie za pomocą tego, co Nowy Testament nazywa błędną, rzekomą nauką (patrz I Tym. 6,20). Choć te słowa odnosiły się pierwotnie do starożytnych koncepcji filozoficznych i religijnych, można je zastosować także do współczesnej, racjonalistycznej wiedzy. Miliony ludzi, którzy wierzą, że współczesna nauka jest ostateczną miarą prawdy, utracili wiarę w Pismo Święte, gdyż współczesne teorie naukowe — same podlegające zmianom — ignorują nauki Biblii, a nawet się im przeciwstawiają. Przyjmując autorytet współczesnej zeświecczonej nauki, ludzie odrzucają wyraźne nauki Słowa, narażając się tym samym na zgubę.

Szatan, specjalista w zakresie epistemologii, teorii poznania, wie, że wszystko, w co ludzie wierzą, czy to w sprawach pospolitych, czy świętych, można podać w wątpliwość. Tak więc, ponieważ wśród spraw dotyczących Boga, Jego postępowania i Jego zamiarów jest wiele kwestii niezrozumiałych dla niedoskonałego ludzkiego umysłu, szatan działa z mistrzowską przebiegłością, by wzbudzić w ludziach sceptyczne nastawienie, aby nie ufali Bogu albo zwątpili w Jego istnienie.

Innym skutecznym, sposobem działania szatana jest posługiwanie się chrześcijanami, którzy są nimi tylko z nazwy. Przez swoją nienawiść, bigoterię i fałszywe nauki ludzie ci odciągnęli miliony swych bliźnich od wiary w Chrystusa. Jak powiedział G. K. Chesterton — „chrześcijaństwo nigdy nie zawiodło, ono jeszcze nigdy nie zostało do końca wypróbowane”. Niestety, w znacznym stopniu jest to prawdą.

Mimo to nikt nie jest skazany na zwiedzenie. Chrystus umarł za całą ludzkość. Duch Święty stara się doprowadzić każdego człowieka do zbawiennej więzi z Nim. Ci, którzy pragną poznać Boga i Jego prawdę, nigdy nie zostaną odtrąceni, jeśli w pokorze, wierze i skrusze przyjdą do Pana w modlitwie i poznają Go przez Jego Słowo. Najsłabszy człowiek, który trwa w Chrystusie, jest nie do zdobycia dla szatana i dla wszystkich zastępów piekła, więc diabeł działa z niewiarygodną zapobiegliwością i przebiegłością, by nie przestraszyć tych, których stara się osaczyć i odciągnąć od Zbawcy. Jedynie pokorne poleganie na Bogu w wierze i posłuszeństwie wszystkim Jego przykazaniom może zabezpieczyć człowieka przed najgorszym wrogiem ludzkości.

Ze wszystkich szatańskich strategii zmierzających do zwiedzenia ludzkości, najohydniejszą jest ta, którą zastosował pierwszy raz: wiara w nieśmiertelność duszy.

„Na pewno nie umrzecie” 1 MOJŻ. 3,4 — powiedział diabeł w Edenie. Od tamtej chwili powtarza to samo kłamstwo w takiej czy innej formie. Nawet chrześcijaństwo popularyzuje tę koncepcję z taką gorliwością, iż miliony ludzi bez żadnych skrupułów ulegają zwiedzeniu, wbrew wyraźnym wypowiedziom Pisma Świętego na ten temat.

Według Jezusa, przeciwieństwem wiecznego życia z Nim jest wieczna śmierć, a nie wieczne męki piekielne. „Kto wierzy w Syna — powiedział Jezus — ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota” JAN 3,36. „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (w. 16). „Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie (…). A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota” MAT. 7,13.14.

Wybór, jaki Jezus przedstawia, to wybór nie między wiecznym szczęściem w niebie i wieczną męką w piekle, ale między wiecznym życiem i wieczną śmiercią (którą nazywa „zatraceniem”). Ci, którzy nie przyjmują Jezusa — jak On sam powiedział — „zginą”. Zostaną zniszczeni, unicestwieni, przestaną istnieć. Paweł nazywa ten stan „zatraceniem wiecznym” 2 TES. 1,9 — zdecydowanie odmiennym od wiecznego życia.

Jednym z najgorszych skutków nauki o nieśmiertelności duszy jest oburzająca, demoniczna doktryna o wiecznych mękach. Sposób myślenia jest taki: skoro dusza jest z natury nieśmiertelna, a Biblia wspomina o ogniu piekielnym, to jedynym logicznym wnioskiem jest, iż miłujący Bóg niebios będzie męczył ludzi przez miliardy miliardów lat za grzechy, które popełnili w ciągu swego krótkiego życia.

Dlatego chrześcijaństwo, które z jednej strony mówi o Bogu nieskończenie miłosiernym i litościwym, a z drugiej strony o ogniu piekielnym, w którym miliardy ludzi będą cierpieć w nieskończoność, myślącym logicznie ludziom wydaje się to wszystko potwornym żartem. Jak nauka o wiecznych mękach świadczy o Bożym charakterze? Jak świadczy o Bożej sprawiedliwości? Po kilkuset miliardach lat palenia się w piekle nawet Adolf Hitler zapłaciłby w końcu za swoje grzechy. Nic dziwnego, że w obliczu takich doktryn (choć ostatnio coraz więcej chrześcijańskich teologów zaczyna dostrzegać swój błąd), tak wielu ludzi odwróciło się od Pisma Świętego i od wiary. Wieczne męki są wymysłem szatana, a nie Boga. Nauki o nieśmiertelności duszy i o wiecznym piekle są więc całkowicie szatańskimi doktrynami.

Natomiast Biblia uczy, iż śmierć jest snem, a umarli spoczywają w grobach czekając na zmartwychwstanie. „Nastąpi zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych” DZ. AP. 24,15. Jezus powiedział wyraźnie: „Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; i wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd” JAN 5,28.29.

Odkupieni przez Jezusa powstaną w czasie zmartwychwstania sprawiedliwych „do życia”, a ci, którzy nie przyjęli w skrusze i wierze przebaczenia oferowanego im darmo przez Chrystusa, ale wybrali grzech, bunt i przestępstwo, powstaną w czasie zmartwychwstania niesprawiedliwych „na sąd”. Ci drudzy stracą w końcu życie. Choć kara różnić się będzie intensywnością i czasem trwania, „każdemu według jego uczynku”, koniec wszystkich będzie taki sam: wieczne unicestwienie, które Biblia nazywa „drugą śmiercią” OBJ. 21,8.

Ta kara, choć zabrzmi to ironicznie, jest dla ich dobra. Występni ludzie przeżyli całe doczesne życie w buncie przeciwko Bogu, a więc pokój, czystość i doskonałość nieba byłyby dla nich męczarnią nie do zniesienia. Woleliby raczej zagładę niż wieczne przebywanie w pobliżu Tego, który oddał życie, aby ich odkupić. Jeśli nie chcieli być posłusznymi Bogu w ciągu krótkiego ziemskiego życia, to dlaczego chcieliby to czynić w wieczności?

Nikt z ludzi nie miał wpływu na swoje narodziny. Każdy został powołany do życia bez zgody z jego strony. Jednak możemy dokonać wyboru związanego z wiecznym życiem. Choć Chrystus daje nam możliwość wiecznego życia, jest to zawsze tylko i wyłącznie możliwość, którą możemy wybrać albo odrzucić. Ostateczne unicestwienie spotka tych, którzy po prostu wybrali wieczny niebyt i otrzymają to, co wybrali. Tylko to będzie mógł uczynić dla nich miłosierny i sprawiedliwy Bóg.

Inną fałszywą koncepcją wynikającą z wiary w nieśmiertelność duszy jest pogląd o świadomości po śmierci, przysparzający mnóstwo kłopotów w świetle nauk Pisma Świętego.

Po pierwsze, jeśli odkupieni zmarli żyją i są świadomi oraz mogą widzieć cierpienia i ból tutaj, na ziemi, niebo raczej nie jest dla nich miejscem szczęśliwości. Po drugie, jaki sens miałby przyszły sąd (wyraźnie przedstawiony w Piśmie Świętym), gdyby zmarli natychmiast po śmierci szli do nieba albo do piekła? Jeśli otrzymali swoją nagrodę albo karę po śmierci, sąd ostateczny byłby zupełnie bezcelowy. Nawet stronnicze, ziemskie sądy wytaczają ludziom proces przed wymierzeniem kary. Gdyby prawdą było, iż człowiek jest w jakiś sposób świadomy po śmierci, to Bóg byłby nie tylko okrutny, ale także niesprawiedliwy.

Choć w Piśmie Świętym istnieją pewne wersety, które wyrwane z kontekstu całej Biblii mogą sugerować powierzchownemu czytelnikowi, iż człowiek zachowuje świadomość po śmierci2, to jednak cała Biblia wyraźnie świadczy o tym, że zmarli śpią w zupełnej nieświadomości aż do zmartwychwstania.

„Gdy opuszcza go duch, wraca do prochu swego; W tymże dniu giną wszystkie zamysły jego” PS. 146,4. „Wiedzą bowiem żywi, że muszą umrzeć, lecz umarli nic nie wiedzą i już nie ma dla nich żadnej zapłaty, gdyż ich imię idzie w zapomnienie. Zarówno ich miłość, jak ich nienawiść, a także ich gorliwość dawno minęły; i nigdy już nie mają udziału w niczym z tego, co się dzieje pod słońcem (…) bo w krainie umarłych, do której idziesz, nie ma ani działania, ani zamysłów, ani poznania, ani mądrości” KAZN. 9,5.6.10. „Bo po śmierci nie pamięta się o tobie, A w krainie umarłych któż cię wysławiać będzie?” PS. 6,6. „Umarli nie będą chwalili Pana, ani ci, którzy zstępują do krainy milczenia” PS. 115,17.

Piotr powiedział o królu Dawidzie, który wtedy już od dawna nie żył: „Dawid nie wstąpił do nieba” DZ. AP. 2,34 (BT). Gdyby sprawiedliwi zmarli udawali się prosto do nieba, gdzie byłby Dawid? Słowa Piotra mają sens jedynie wtedy, gdy Dawid spoczywa w grobie, oczekując zmartwychwstania. Paweł napisał: „Jeśli bowiem umarli nie bywają wzbudzeni, to i Chrystus nie został wzbudzony; a jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest wiara wasza; jesteście jeszcze w swoich grzechach. Zatem i ci, którzy zasnęli w Chrystusie, poginęli” 1 KOR. 15,16-18. Skoro sprawiedliwi po śmierci natychmiast by szli do nieba, o czym Paweł mówi, kiedy utrzymuje, że jeśli zmarli nie zmartwychwstają, nasza wiara jest daremna? Po co w ogóle potrzebowaliby zmartwychwstania, skoro już cieszą się niebem? Jeśli sprawiedliwi natychmiast po śmierci idą do chwały, dlaczego Paweł pisze, iż — gdyby nie było zmartwychwstania — ci, którzy „zasnęli w Chrystusie”, poginęliby? Przecież powinni być już w niebie i cieszyć się wiecznym życiem z Chrystusem!

Jezus powiedział swoim uczniom: „Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli” JAN 14,2.3. Co miałby na myśli, gdyby sprawiedliwi natychmiast po śmierci wstępowali do nieba? Słowa Chrystusa mają sens jedynie wtedy, gdy zmarli śpią w grobie aż do Jego przyjścia i zmartwychwstania: „Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy” 1 TES. 4,16-18. Te i inne wypowiedzi wyraźnie przeciwstawiają się poglądowi, iż zmarli już cieszą się wiecznością z Chrystusem. Słowa Pawła mają jakikolwiek sens jedynie wtedy, gdy przeciwstawi się je popularnej teologii, która stwierdza, iż zmarli natychmiast otrzymują swoją nagrodę.

Biblia wyraźnie uczy, że sprawiedliwi zmarli śpią w stanie nieświadomości aż do zmartwychwstania przy powtórnym przyjściu Chrystusa — a jakakolwiek teologia czy doświadczenie, które stwierdzają coś innego, są sprzeczne ze Słowem samego Boga, ostatecznym i doskonałym standardem prawdy.

Jednak miliony ludzi, nie rozumiejąc tej ważnej biblijnej nauki, stają się ofiarami okrutnych sztuczek szatana, który prowadzi ich do tego, iż wierzą, że ich ukochani zmarli żyją w innym królestwie. Jest to oszustwo tak potężne, tak bardzo grające na uczuciach, tak przebiegłe i zwodnicze, iż jedynie bezwzględne zaufanie do Słowa Bożego może uchronić człowieka przed zwiedzeniem. Kiedy człowiek wierzy w świadomość po śmierci, traci jedyną obronę przeciwko większości diabelskich kłamstw. Odrzucając prawdę o śmierci, jak może ktoś oprzeć się zwiedzeniu, jakim są doświadczenia ze „zmarłymi”, którzy rzekomo powracają, by nawiązywać łączność z żyjącymi.

Szatan i jego aniołowie mogą podszywać się pod zmarłe osoby. Potrafią doskonale odtworzyć postać, słownictwo i brzmienie głosu, sposób bycia i inne cechy zmarłych, tak iż nie podejrzewające niczego ofiary, zdumione widokiem swoich ukochanych, bezwiednie poddają się wszystkim najokrutniejszym demonicznym sztuczkom.

Miliony ludzi wierzą, że komunikowali się ze zmarłymi. Popularne książki, filmy i programy telewizyjne szerzą szatańskie kłamstwo, iż zmarli mogą komunikować się z nami. Cały ruch New Age opiera się na tym zwiedzeniu. Gdyby zdyskredytować to zwiedzenie, wówczas ruch New Age — współczesne ucieleśnienie spirytyzmu i okultyzmu — umarłby śmiercią naturalną.

W ostatnich latach jednym z najszybciej zdobywających popularność szatańskich kłamstw związanych z domniemaną nieśmiertelnością były doświadczenia towarzyszące licznym przypadkom „śmierci klinicznej” zwane „doświadczeniami z pogranicza śmierci”. Wielokrotnie zdarzało się, iż ludzie będący w stanie „śmierci klinicznej” powracali do życia i przekazywali fantastyczne opowieści o egzystencji w innym wymiarze, w którym czasem rozmawiali z „Bogiem” albo jakąś „Wyższą Mocą”, ale najczęściej ze zmarłymi przyjaciółmi i krewnymi. Zjawisko to stało się tak powszechne, iż wielu lekarzy udokumentowywało takie przypadki dając im „imprimatur” współczesnej nauki. Niezliczone książki na temat tego zjawiska sprawiły, iż kolejne miliony ludzi zaczęły wierzyć w coś, co sprzeciwia się nauce Słowa Bożego. Kluczowym pytaniem w tej sprawie jest nie to, czy te przeżycia są prawdziwe ale raczej to, jak należy je interpretować i jakie wyciągnąć z nich wnioski. Od tego zależy los milionów ludzi. Zarówno seanse z duchami, jak i dobrze udokumentowane przypadki przeżyć z pogranicza śmierci — jedne i drugie mają to samo źródło. Szatan zwodzi łatwowiernych, nieświadomych prawdy ludzi i opanowuje ich umysły, jeśli nie są one poddane Chrystusowi i strzeżone Jego mocą.

Jednak nawet nie posiadając właściwego zrozumienia stanu człowieka po śmierci, chrześcijanie powinni dostrzec, iż dziwne jest to, że ci, którzy mieli doświadczenia z pogranicza śmierci, po powrocie do świadomości rzadko, jeśli w ogóle, lansują choćby najbardziej podstawowe prawdy biblijne3. Zamiast tego twierdzą, iż spotkali się z jakąś boską mocą lub ciepłym, niewyraźnym „światłem”, które przeważnie nie mówiły o potrzebie porzucenia grzechów i przyjęcia pojednania oferowanego w Chrystusie. Wręcz przeciwnie, ludzie ci powtarzają miłe opowieści o zmarłych bliskich, którzy nigdy nie wyznawali Chrystusa, ani nie liczyli się z Biblią, a jednak żyją w jakiejś szczęśliwej krainie, w której wszystko jest radością i światłem. Gdyby takie doświadczenia pochodziły od Boga, to dlaczego niebiańskie istoty nie zachęcałyby „klinicznie umarłych” do skruchy, wyznania grzechów i przyjęcia ofiary Jezusa jako jedynej nadziei zbawienia, a także do prowadzenia pokornego życia w posłuszeństwie Bogu, a więc do tego, co jest sednem prawdy biblijnej? Zamiast tego, „klinicznie zmarli” powracają do życia z sentymentalnymi opowiastkami o miłości i dobroci, które brzmią dokładnie jak nauki spirytystycznych mediów w ruchu New Age, a nie jak świadectwo ludzi, którzy spotkali się z Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba — Bogiem, który obiecał przywieść wszystkie sprawy na sąd.

„Podkreślają powszechną miłość ignorując ludzką deprawację, grzech i zbliżanie się ostatecznego sądu — pisze dr Leon Green, który (choć nie rozumie biblijnej koncepcji stanu człowieka po śmierci) dostrzega zwiedzenie zawarte w doświadczeniach z pogranicza śmierci. — Zaprzeczają prymatowi Boga i istnieniu trzech Osób Bóstwa. Ignorują Jezusa jako Zbawiciela świata. Odrzucają potrzebę skruchy i łaskę ofiarowaną całej ludzkości”4. Te fakty powinny być już wystarczającym ostrzeżeniem dla chrześcijan — nawet tych, którzy mają mylne pojęcie o stanie zmarłych — iż doświadczenia z pogranicza śmierci nie pochodzą od Boga. Jednak wielu ulega zwiedzeniu.

W miarę zbliżania się końca swego panowania szatan planuje przypuścić ostateczny atak na lud Boży, a jego zwiedzenia potęgują się. Użyje wszelkich środków, by powstrzymać ludzi od przyjęcia ważnych prawd. Na podstawie swego największego zwiedzenia, zapoczątkowanego w Edenie, kiedy powiedział do Ewy: „Na pewno nie umrzecie”, teraz tworzy rozliczne formy kłamstwa niemal we wszystkich kulturach i systemach religijnych. Jedynie ludzie strzeżeni mocą Bożą przez wiarę w Słowo Boże — nawet wtedy, kiedy czasami zaprzeczają temu ich zmysły — unikną zwiedzeń opanowujących świat, zwiedzeń, które będą narastać z coraz większą siłą aż do końca wielkiego boju między Chrystusem a szatanem.

PRZYPISY
1 Wyraźniejszy obraz zainteresowania pozaziemskich inteligencji wielkim bojem znajdzie czytelnik w pierwszych dwóch rozdziałach Księgi Joba.
2 Szczegółowe studium tego zagadnienia znajduje się w: Samuele Bacchiocchi, Immortality or Resurrection, Berrien Springs 1997.
3 Nie rozumiejąc biblijnej prawdy o stanie umarłych, dr Leon Green, w swojej książce zatytułowanej If I Should Wake Before I Die sprzeciwia się popularnej interpretacji doświadczeń z pogranicza śmierci.
4 Tamże, s. 290.