Bóg oszusta Jakuba

Niech Pan cię wysłucha w dniu utrapienia, niech ciebie chroni imię Boga Jakuba.” (Ps.20:1).

Dlaczego w powyższym Psalmie Bóg pozwolił powiązać swoje imię z Jakubem? Nie dlatego, aby pochwalić się, że znał kogo tak świętego, jak Jakub, bo imię to oznacza tego, który zwodzi” lub bierze podstępem” i kojarzy się w Piśmie Świętym z oszustem.

Bóg, gdyby chciał się pochwalić znajomością z kimś świętym, powiedziałby: Jestem Bogiem Jezusa Chrystusa”, sprawiedliwego Syna Bożego, albo Jestem Bogiem Gabriela”, lojalnego anioła, który zajął miejsce upadłego Lucyfera, albo Jestem Bogiem Marii Panny”, pokornej i czystej niewiasty, w której Duch Święty począł Jezusa.

Bóg powiedział: Niech ciebie chroni imię Boga Jakuba” (Ps.20:1). Dlaczego nie Józefa, syna Jakuba, który był człowiekiem prawym i wolał pójść do więzienia niż do łóżka z piękną, ale zamężną Egipcjanką.

Psalm ten napisano setki lat po śmierci, Jakuba, a jednak Bóg dalej nazywa się jego Bogiem. Dlaczego? Kim był Jakub?

Jakub oszukał z matką swego ojca, aby wyłudzić błogosławieństwo pierworództwa, które dawało prawo do majątku i kapłaństwa. Jego brat Ezaw, gdy się zorientował co stracił, chciał go zabić. Jakub, aby ratować skórę uciekł z domu. Pędził przez cały dzień, aż padł i zasnął z głową na kamieniu. We nie ujrzał aniołów zstępujących i wstępujących po drabinie do nieba. Usłyszał głos, który powiedział:

Jam jest Pan, Bóg Abrahama, ojca twego, i Bóg Izaaka! Ziemię, na której leżysz, dam tobie i potomstwu twojemu. Potomstwo twoje będzie liczne jak proch ziemi i rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód, i na północ, i na południe, i będą błogosławione w tobie i w potomstwie twoim wszystkie plemiona ziemi. A oto Jam jest z tobą i będę cię strzegł wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz, i przywiodę cię z powrotem do tej ziemi, bo nie opuszczę cię, dopóki nie uczynię tego, co ci przyrzekłem.” (Rdz.28:13—15).

Jakub podziękował Bogu, ale dalej bał się wrócić do domu. Poszedł na północ, gdzie w domu dalekiego krewnego poznał piękną dziewczynę Rachelę. Udał się do jej ojca Labana. Trafiła kosa na kamień! Laban przyobiecał Jakubowi swoją córkę w zamian za siedem lat pracy. Po siedmiu latach wykiwał go podobnie jak Jakub swego ojca. W noc poślubną posłał mu do namiotu starszą córkę Leę. Jakub musiał za Rachelę pracować dalszych siedem lat.

Jakub spędził ponad dwadzieścia lat w odległym kraju, ciężko i rzetelnie pracując. Bóg błogosławił mu, tak że Jakub posiadał wiele dóbr, gdy postanowił wrócić w rodzinne strony. Ledwie jednak udało mu się uwolnić od Labana i dotrzeć z rodziną do granic Ziemi Obiecanej, doszły go świeci, że Ezaw ruszył przeciwko niemu z setkami zbrojnych.

Bóg obiecał Jakubowi, że odziedziczy Ziemię Obiecaną, będzie ojcem licznego narodu, a z jego rodu narodzi się Mesjasz. Tymczasem naprzeciwko szedł Ezaw z chmarą zbrojnych, aby go zabić. Czyżby Bóg się mylił? Była to wielka próba wiary dla Jakuba. Pozostawił rodzinę w bezpiecznym miejscu, a sam przeszedł przez potok Jabok i upadł na ziemię, aby otworzyć swe serce przed Bogiem.

Nieraz bywa tak, że nawet najbliżsi nie mogą nam pomóc. Mąż nie może ulżyć w kłopotach swej żony, a małżonka nie potrafi zdjąć brzemienia ciążącego na mężu. Pan Bóg może to uczynić w każdym przypadku. Pan Jezus powiedział: Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie” (Mt.11:28). Pójdź, tak jak Jakub na ustronne miejsce, dosłownie lub w myślach, aby spotkać Boga i wylać przed Nim swe serce, a Bóg cię wysłucha i odpowie.

Bóg odpowiedział Jakubowi w dość dziwny sposób. Nagle kto podszedł Jakuba z tyłu. Myląc, że to wróg Jakub począł się bronić. Mijały godziny. Jego mięśnie drętwiały, a pot zakrywał oczy. Jakub opadał z sił, wył z bólu i wycieńczenia, ale nie ustępował. Walczył bowiem nie tylko o siebie, ale o swój dom, o Ziemię Obiecaną, o naród wybrany, o przyobiecanego Mesjasza.

Nie wiedział z kim walczy, dopóki Bóg nie dotknął jego biodra. Kiedy samym tylko dotknięciem zwichnął mu staw, Jakub zrozumiał z kim walczył. Wówczas uczepił się szaty Pana, wołając: Boże, potrzebuję Twej pomocy!” Bóg odpowiedział próbując go: Puść mnie, bo już zorza wschodzi”. Jakub odparł: Nie puszczę, dopóki mi nie pobłogosławisz”.

Jakub był gotów walczyć i zginąć za obietnice, które poczynił mu Bóg. Był człowiekiem wiary. Kiedy poznał, że walczył z Bogiem, złożył wiarę i nadzieję w Jego ręce. Bóg zapytał go wtedy: Jak masz na imię?” Jakub odparł ze wstydem: Jakub”. Pan za rzekł: Odtąd nie będziesz się nazywał Jakub, ale Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi i odniosłeś zwycięstwo” (Rdz.32:27. Od tej chwili, zarówno Jakuba, jak jego potomkowie, zwali się Izraelem.

Bóg ma wciąż moc, aby zmienić człowieka. My za wszyscy mamy za sobą grzeszną przeszłość, jak Jakub. Niektórzy mają złą reputację. Może ludzie pamiętają cię jako pijaka, narkomana, zabijakę, złodzieja. Bóg może zmienić twój charakter, imię, a nawet reputację.

Ciekawe jest to, że Bóg, choć zmienił imię Jakuba na Izrael”, co znaczy Zwycięzca” i nazywał siebie Bogiem Izraela”, to używał dalej także określenia Bóg Jakuba”. Dlaczego? Bóg chce przez to zachęcić wszystkich grzeszników, aby przyszli do Niego. Mówi: Nie wstydzę się twego towarzystwa. Przyjdź do mnie”, a odmienię ciebie i twój los.

Chwała Bogu, że nie odrzuca grzeszników, ani nie odwraca się od zgubionych. Bóg nie miłuje grzechu, ale kocha grzeszników. Tak mówi Słowo Boże.

Najgorszym z ludzi żyjących na ziemi, o jakich mówi Biblia był chyba Manasses. Dopuścił się licznych zbrodni, przelewając mnóstwo niewinnej krwi. Jako król wprowadził Izrael w bałwochwalstwo. Demonom pobudował świątynie na wzgórzach, a pokłon oddawał gwiazdom. W świątyni Bożej zbudował ołtarze Baalowi i Asztarte. Oddał syna na spalenie, uprawiał wróżby, czary, nekromancję.

Postępowanie króla Manassesa było gorsze niż pogan, którzy byli sąsiadami Izraela. Jego ojcem był Hiskiasz, jeden z najlepszych królów izraelskich, który służył Bogu z całego swojego serca i pociągnął naród ku Bogu. Hiskiasz popełnił jednak wielki błąd, a mianowicie zabierał syna Manassesa w podróże na dwory innych monarchów. Kiedy z nimi negocjował, jego chłopiec wchłaniał zło, wdając się w różne formy odstępstwa z dziećmi tych, którzy czcili słońce, ziemię i demony.

W ten sposób Manasses stał się najgorszym z królów izraelskich. Bóg dopuścił w końcu, żeby wziął go do niewoli król asyryjski. Skuto go w kajdany i osadzono w lochu. Manasses zmienił się w wiezieniu, ukorzył i odnalazł Boga. Kiedy modlił się o odpuszczenie grzechów, Bóg wybaczył mu. Manasses modlił się i prosił Boga, aby pozwolił mu powrócić do Jerozolimy. I Bóg przywrócił mu jego królestwo! Po powrocie Manasses usunął obce bożki i świątynki, którymi zanieczyścił Ziemię Obiecaną i pociągnął cały naród ku Bogu. (Opracowano na podstawie 2Krl.21; 2Krn.33).

Jeśli Bóg mógł zbawić tak złego człowieka, jakim był Manasses, to może zbawić każdego z nas, jeli do Niego przyjdziemy w pokorze. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości” (1J.1:9).

Nierządnica Rahab

Jedenasty rozdział Listu do Hebrajczyków zawiera listę bohaterów wiary. Mówiliśmy już o takich postaciach jak Noe, Abraham, Mojżesz, Gedeon. Po nich czeka nas niespodzianka. Na tej zaszczytnej licie znajdujemy imię nierządnicy Rahab (Hbr.11:31).

Rahab pochodziła z Jerycha. Pewnego dnia, gdy z okien swego mieszkania w murach zobaczyła, że do miasta zbliża się karawana, wymalowała oczy, upudrowała cerę, założyła naszyjniki, kolczyki, bransolety, pierścienie i kusą sukienkę.

Poszła ku studni, przy której karawany poiły zwierzęta. Tym razem byli to jacy inni ludzie, niż zwykle. Nie potrzebowali jej usług. Stanęła jednak z boku, aby posłuchać, gdyż opowiadali o potężnym Bogu, o którym już słyszała. Wyprowadził On cały naród z Egiptu, rozdzielił morze, po czym zamknął je nad wojskiem faraona. Wydobył wodę ze skały i karmił liczny naród manną przez 40 lat na pustyni.

W jej sercu zatliła się wiara, a im dłużej słuchała, tym bardziej była przekonana, że wszystko to jest prawdą. Następnego dnia, zamiast witać kolejne karawany, rozpytywała w Jerycho, czy kto może jej opowiedzieć co więcej o hebrajskim Bogu, zwanym przez przybyszów Jahwe.

— Co z tobą Rahab? Weź się lepiej do swej roboty. Co cię obchodzi jaki hebrajski Bóg, mało mamy swoich? — dziwiła się rodzina.

— Ten Bóg jest inny. Wszechmocny i miłosierny! — odpowiadała Rahab.

— A czy ty tam była, gdy rozeszło się morze? Czy widziała, gdy woda trysnęła ze skały? Kosztowała tej manny z nieba?

— Co z tego, że nie widziałam? Słyszałam i uwierzyłam.

Kiedy izraelscy zwiadowcy przyszli później do Jerycha, Rahab zaprosiła ich do siebie w gościnę, aby mogli jej opowiedzieć więcej o wszechmocnym i miłosiernym Bogu. A gdy król Jerycha wydał rozkaz, aby ich pojmać i zabić jako szpiegów, ukryła ich na strychu swego domu z narażeniem życia. Kiedy mieli odchodzić, powiedziała:

— Wierzę w waszego Boga. Wiem, że daje wam ten kraj. Weźcie mnie do siebie, gdy miasto będzie wasze. Chciałabym służyć z wami temu Bogu.

— Opuść ze swego okna czerwoną szarfę, a ty i wszyscy, którzy schronią się w twoim domu, nie zginiecie.

Rahab od razu spuściła z okna czerwoną szarfę. Potem poszła do krewnych i znajomych z dobrą nowiną o miłosiernym, wszechpotężnym Bogu.

Czerwień symbolizuje w Biblii zarówno grzech, jak i krew Chrystusa przelaną za grzechy wiata. Bóg obiecuje, że nawet gdyby nasze grzechy były czerwone jak szkarłat, wybieli je:

Choć grzechy wasze będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe, jak wełna.” (Iz.1:18).

Bóg uczynił dla nierządnicy Rahab to, co wcześniej zrobił dla oszusta Jakuba. Gotów jest uczynić to dla każdego grzesznika. Otrzymamy przebaczenie, jeśli tylko przyjdziemy do Niego po łaskę i siły do życia w zgodzie z wolą Bożą. Apostoł Jan napisał:

Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości.” (1J.1:9).

Rahab zawierzyła Bogu, choć Go nie widziała. Wiara jest ze słuchania Słowa Bożego (Rz.10:17). Rahab usłyszała o mocy Bożej i uwierzyła. Odtąd prowadziła przykładne życie. Pewien zacny człowiek pojął ją za żonę. Mieli chłopca, którego nazwali Boaz, ten miał syna imieniem Obed, a on syna Jessego. Jesse był ojcem króla Dawida, z którego rodu pochodził Pan Jezus. Rahab stała się córką Bożą, z której rodu narodził się jako człowiek Syn Boży.

Jezus nie wstydził się grzeszników. W Jego genealogii znajdziemy nie tylko Rahab (Mt.1:5), ale także nawróconą pogankę Rut (Mt.2:5), i Batszebę winną cudzołóstwa z Dawidem (Mt.2:6). Biblia nie jest żywotem świętych, których życiorysy wybielili inni ludzie. Bóg nie ma niczego do ukrycia, dlatego w swoim Słowie ukazuje wierzących takimi, jakimi byli naprawdę, z ich wadami i słabościami. Bóg nie wstydzi się grzeszników.

Nie traćmy nadziei z powodu naszej grzesznej przeszłości. Bóg ma lekarstwo na grzech. Każdemu kto przyjdzie do Niego w skrusze, oferuje przebaczenie i moc do zmiany życia na lepsze. O stosunku Boga do skruszonych grzeszników opowiada poniższa przypowieść Jezusa:

Pewien człowiek miał dwóch synów. I rzekł młodszy z nich ojcu:

— Ojcze, daj mi część majętności, która na mnie przypada. Wtedy ten rozdzielił im majętność. A po niewielu dniach młodszy syn zabrał wszystko i odjechał do dalekiego kraju, i tam roztrwonił swój majątek, prowadząc rozwiązłe życie. A gdy wydał wszystko, nastał wielki głód w owym kraju i on zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł więc i przystał do jednego z obywateli owego kraju, a ten wysłał go do swej posiadłości wiejskiej, aby pasł winie. I pragnął napełnić brzuch swój omłotem, którym karmiły się winie, lecz nikt mu nie dawał. A wejrzawszy w siebie, rzekł: Iluż to najemników ojca mojego ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Wstanę i pójdę do ojca mego i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciwko tobie, już nie jestem godzien nazywać się synem twoim, uczyń ze mnie jednego z najemników swoich. Wstał i poszedł do ojca swego. A gdy jeszcze był daleko, ujrzał go jego ojciec, użalił się i pobiegłszy rzucił mu się na szyję, i pocałował go. Syn za rzekł do niego:

— Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciwko tobie, już nie jestem godzien nazywać się synem twoim.

Ojciec za rzekł do sług swoich:

— Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie też pierścień na jego rękę i sandały na nogi, i przyprowadźcie tuczne cielę, zabijcie je, a jedzmy i weselmy się, dlatego, że ten syn mój był umarły, a ożył, zginął, a odnalazł się. I zaczęli się weselić.” (Łk.15:11—24).

Grzech króla Dawida

Młody, przystojny człowiek stał się władcą jednego z najlepiej prosperujących państw wiata. Bóg nazwał go mężem według swego serca” (1Sm.13:14).

Dawid odniósł wiele zwycięstw w toczonych przez wiele lat wojnach z tymi, którzy nastawali na jego państwo. Teraz powierzył dowództwo swoim generałom, a sam pozostał w swoim pałacu, odpoczywając.

Pewnego dnia spacerując po tarasie pałacu ujrzał na dachu jednego z domów kąpiącą się piękną kobietę. Ogarnęła go pożądliwość. Wiedział, że jest zamężna, a mimo to wezwał ją do siebie. Niedługo po tym, Batszeba przekazała mu wiadomość, że poczęła.

Jej mężem był Uriasz, dzielny oficer w armii króla. Dawid kazał go wezwać po pretekstem zasłużonego urlopu, ale faktycznie, aby współżył z żoną i jemu przypadł zaszczyt ojcostwa. Uriasz jednak po spotkaniu z królem nie poszedł do domu, lecz spędził noc w bramie. Kiedy doniesiono o tym królowi, Dawid wezwał go następnego dnia i zapytał:

— Dlaczego nie poszedłeś do swojego domu?

— Twój generał i twoje wojsko walczą z narażeniem życia i obozują w otwartym polu, ja za miałbym pójść do domu, jeść, pić i obcować z moją żoną?

Dawid ponownie zaprosił Uriasza na ucztę, mając nadzieję, że gdy się upije, pójdzie do swej żony. Ten jednak położył się ze sługami króla w pałacu, a do domu nie poszedł.

Król Dawid robił wszystko, aby zakryć swoją winę. Na nic. Wydało mu się, że pozostał tylko jeden sposób. Chwycił się zbrodni. Napisał list do swego generała, nakazując posłać Uriasza tam, gdzie bitwa najgorętsza i odstąpić od niego, aby zginął. Uriasz nie wiedząc o tym, zaniósł dowódcy wyrok na samego siebie.

Po śmierci Uriasza król pojął Batszebę za żonę. Jego grzech miał swoje konsekwencje. To, co Dawid uczynił Uriaszowi, rozbijając jego dom, odbiło się później na jego domu. Dziecko poczęte z cudzołożnego związku zmarło. Inne dzieci naładowały Dawida w tym, co złe. Jego syn Ammon zgwałcił swoją siostrę. Inny syn Absalom zbuntował się i wystąpił zbrojnie przeciwko ojcu, tak że Dawid musiał uciekać ze stolicy. Jego przeciwnicy rzucali za nim kamieniami i przekleństwami. W państwie zapanował chaos i rozłam. Naród widząc taki przykład ze strony pomazańca Bożego, jakim był król, miał wymówkę dla swoich grzechów. Moralność znacznie podupadła.

Dawid skruszył się wtedy. Na kolanach wołając do Boga:Zmiłuj się nade mną, Boże według łaski swojej, według wielkiej litości swojej zgładź występki moje! Obmyj mnie zupełnie z winy mojej i oczyść mnie z grzechu mojego… Serce czyste stwórz we mnie, o Boże, a Ducha prawego odnów we mnie! Nie odrzucaj mnie od oblicza swego i nie odbieraj mi swego Ducha Świętego! Przywróć mi radość z wybawienia twego i wesprzyj mnie duchem ochoczym!” (Ps.51:3—4.12—14).

Dawid żałował zła, jakie popełnił i starał się je naprawić. Bóg usłyszał go i odpuścił jego grzechy. Nie powstydził się Dawida. Z jego linii przyszedł na wiat obiecany Mesjasz. Bóg przywrócił mu nawet dobrą reputację, dlatego Żydzi do dzi najczęściej nadają jego imię swoim chłopcom, a i wrśód chrześcijan jest ono popularne. Dawid napisał:

Błogosławiony ten, któremu odpuszczono występek, którego grzech został zakryty! Błogosławiony człowiek, któremu Pan nie poczytuje winy.” (Ps.32:1—2).

Wielu wskazuje na Dawida, szukając wymówki dla swoich grzechów, ale mało kto okazuje tyle żalu i skruchy z ich powodu, co on. Nie tylko wyznał swoje grzechy, ale do końca swego życia pozostał wierny Bogu. Nie zapominajmy też, że grzechy Dawida, choć odpuszczone przez Boga, miały swoje konsekwencje. Jego przykład udzielił się synom, w tym Salomonowi, który również miał słabość do kobiet i nawrócił się dopiero na staroć, po zmarnowaniu najlepszych lat swego życia. Słabości Dawida i Salomona przyczyniły się później do rozpadu królestwa izraelskiego.

Jezus i cudzołożna niewiasta

Biblia mówi o kobiecie przyłapanej na jawnym cudzołóstwie” (J.8:4). Zgodnie z obowiązującym wtedy prawem winnych można było ukamienować, tak kobietę, jak mężczyznę. Mężczyźni jednak wnieśli pewną poprawkę i w czasach Jezusa ich nie kamienowano, za to bywało, że przyłapany mężczyzna brał udział w kamienowaniu, zapewne jako świadek grzechu (!)

Tak więc złapali ją. Wyciągnęli z domu niecałkiem ubraną i nieuczesaną. Krzyczała przerażona, a wtedy kto uderzył ją w twarz. Faryzeusze czuli się świętsi prowadząc jawnogrzesznicę. Ciągnęli ją zakurzonymi ulicami miasta, przykuwając uwagę przechodniów. Prawie każdy podnosił kamień i ruszał za nimi.

Jeden z faryzeuszy wpadł na pomysł, aby zaprowadzić ją do Jezusa. Wielu z nich miało Mu za złe, że opowiadając ludziom o miłości i dobroci Bożej odwraca ich uwagę od nakazów i zakazów prawa. Myśleli: Jeśli rzuci w nią kamieniem, pryśnie Jego czar jako nauczyciela miłosierdzia i przebaczenia, a jeśli postąpi wbrew Prawu Mojżesza, to ukamienujemy i Jego.”

Rzucili ją na ziemię w pobliżu Jezusa. Przykucnęła skulona ze wstydu, oczekując z drżeniem, kiedy spadną na nią pierwsze kamienie.

— Mojżesz w Prawie kazał nam takie kamienować, Ty za, co powiadasz? — pytali kapłani o surowych twarzach.

Jezus nie podniósł na nią oczu. Wiedział, że przeszła swoje. Udając, że ich nie słyszy siedział i pisał na piasku.

Zniecierpliwieni Jego milczeniem i pozorną obojętnością, faryzeusze przystąpili bliżej, domagając się odpowiedzi. Kiedy ich wzrok powędrował za oczami Jezusa stracili grunt pod nogami. Ludzie widząc raptowną zmianę w ich zachowaniu, tłoczyli się, żeby zobaczyć przyczynę.

Jezus podniósł się i spojrzał na duchowych przywódców swego narodu. Przejrzał ich obłudę. Jego wzrok palił ich jak ogień.

— Niech ten z was, który jest bez grzechu, pierwszy rzuci w nią kamieniem — powiedział Jezus.

Jezus znał grzechy każdego z nich. Lista na piasku pod Jego stopami była szczegółowa. Winni widząc ją struchleli na myl, że Jezus ujawni ich nieprawości przed tłumem, toteż jeden po drugim odchodzili ze spuszczonym wzrokiem.

Kiedy zostali sami, Jezus podniósł wzrok i zapytał:

— Gdzież są ci co cię oskarżali? Czy nikt cię nie potępił?

W Jego głosie był ton współczucia i miłosierdzia. Kobieta zebrała więc odwagę, podniosła głowę i rozejrzała się ostrożnie. Zamiast tłumu z kamieniami w rękach zobaczyła pusty plac.

— Nikt, Panie — odpowiedziała, myląc w duchu: Odeszli, bo są grzesznikami. Nie są lepsi ode mnie, ale ty, Panie ty jesteś sprawiedliwy i święty. Ty jesteś bez grzechu. Jesteś Mesjaszem, Synem Bożym. Ty możesz podnieć kamień i rzucić we mnie. Dlaczego tego nie czynisz, Jezu?”

Jezus odpowiedział:

— I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz.

Kiedy niewiasta usłyszała te słowa, co zmiękło w jej sercu. Ze łzami dziękowała Mu wyznając swe grzechy. Usłyszała głos Boga. Wydał jej się niczym zapach róży i jak tęcza po burzy. Wstała i odeszła odmieniona. Przebaczenie jakiego wtedy doznała było początkiem jej nowego życia.

Jezus nie powiedział: Nie potępiam cudzołóstwa”, bo Bóg potępia cudzołóstwo, jak każdy grzech. Pan Jezus nie powiedział: Nie potępiam grzechu”, lecz Nie potępiam ciebie”. Bóg smuci się widząc grzech w naszym życiu, ale nas nie potępia, lecz miłuje i próbuje ratować. Ludzie nie lubią grzeszników, ale kochają grzech. Bóg nie miłuje grzechu, ale kocha grzesznika.

Pan Jezus nie wstydzi się być nazwany naszym bratem, mimo, że wszyscy jesteśmy grzesznikami. Mówi: Przyjdźcie do Mnie wszyscy” (Mt.11:28), a więc także oszuści i grzesznice.

Odpuszczenie, które oferuje Jezus jest inne od tego, którego może dokonać człowiek. Jest to odpuszczenie, z którym przychodzi nowe życie. Może je dać tylko Bóg. Pan Jezus stoi teraz przed drzwiami twego serca i pukając, mówi:

Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną” (Ap.3:20).

Jezus zapłacił wysoką cenę za każdego z nas. Nie w złocie, ani srebrze, lecz sprawiedliwym życiem i niewinną śmiercią. Przyszedł, aby umrzeć za nasze grzechy. Bóg nie gardzi grzesznikami, przeciwnie przyszedł, aby nas ratować.

Zbawienie jest za darmo z łaski, ale nie jest tanie. Jezus zapłacił za nie ogromną cenę. Przyjmij je. Wielu próbuje nieć na sobie ciężar swoich grzechów, zamiast powierzyć go Bogu i cieszyć się pokojem, który przychodzi w efekcie przyjęcia przebaczenia i zbawienia.

Pewien robotnik przez wiele lat odkładał pieniądze na podróż statkiem na Alaskę. Wydał na bilet prawie wszystko, co miał. Kiedy zobaczył luksusowy statek, pomyślał, że restauracja na nim będzie na pewno bardzo droga, toteż poszedł do taniego sklepu blisko portu i za resztę pieniędzy nakupił sera i sucharów.

Przez pierwsze dni nie mógł napatrzeć się na zapierające dech w piersiach wybrzeże Kanady. Nie przeszkadzało mu zbytnio to, że do jedzenia miał tylko ser i suchary. Pod koniec rejsu ser zaczął pleśnieć, a suchary się kończyły. Zapachy dochodzące z pokładowej restauracji skręcały jego żołądek na wszystkie strony, a komentarze turystów, którzy nie mogli nachwalić się dobrej kuchni powiększały jego agonię.

Na dzień przed końcem rejsu nie wytrzymał. Podszedł do stewarda, aby zapytać ile kosztuje posiłek na statku. Steward poprosił, aby pokazał mu bilet, mówiąc, że każdy kto zapłacił za bilet, miał w jego cenie opłacone posiłki.

Jezus umarł za nasze grzechy i chętnie je weźmie na siebie, jeśli tylko wyznamy je w skrusze. Nie ma potrzeby, abyśmy nosili ich brzemię na sobie. Apostoł Jan napisał:

Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy. On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego wiata.” (1J.2:1—2).

Wyznając grzechy i przyjmując przebaczenie Boże doznajemy oczyszczenia. Co więcej, Bóg daje nam moc, aby stać się nowym stworzeniem, tak jak w przypadku kobiety przyłapanej na cudzołóstwie, a z tą mocą przychodzi chęć i zdolność do życia w sprawiedliwości.

Byłem łotrem

A prowadzono także dwóch innych złoczyńców, by ich razem z Nim zgładzić. A gdy przyszli na miejsce, zwane Trupią Czaszką, ukrzyżowali Go tam, także i złoczyńców, jednego po prawicy, a drugiego po lewicy.” (Łk.23:32—33).

Po bokach Jezusa zawisło dwóch łotrów. Mogliby ilustrować dwie grupy ludzi: zbawionych i niezbawionych. W nich możemy dojrzeć całą ludzkość, w tym siebie. Obaj byli winni. I my wszyscy jesteśmy winni, gdyż wszyscy zgrzeszyli” (Rz.3:23). Nie potrafili zbawić siebie i my tego nie potrafimy, nawet swoimi najlepszymi czynami, bo także one są skażone (Iz.64:6). Obaj mieli identyczną szansę na zbawienie — mogli zwrócić się do Zbawiciela, który umierał za ich grzechy (1J.2:2). Taką możliwość ma również każdy z nas.


Przenieśmy się myślami w czas, gdy Jezus zawisł na Golgocie między tymi dwoma złoczyńcami. Spróbujmy wyobrazić sobie ostatnie godziny Jego życia z perspektywy jednego z nich.

Początkowo obaj naśmiewali się z Jezusa wraz z tłumem (Mt.27:44). Z czasem bliskość mierci skłoniła jednego z nich do refleksji nad swym życiem. Zastanawiała go szlachetność zachowania Jezusa, który zamiast razem z nimi przeklinać rzymskich oprawców, modlił się: Wybacz im Ojcze, bo nie wiedzą co czynią” (Łk.23:34).

Łotr zaczął Mu się przyglądać z większą uwagą. Jezus przeszedł przez gorszą kaźń niż oni, choć był bez winy. Jego ciało było posiekane biczem, a w skronie wbijały się ostre ciernie. Zapadnięte żebra Jezusa, Jego popękane wargi świadczyły, że długo nie jadł, ani nie pił.

Twarz Jezusa miała w sobie co ujmującego: emanowała pokojem i współczuciem. Co za kontrast między Nim, a Barabaszem, gdy Piłat zapytał tłum, kogo ma uwolnić z okazji Paschy (Mt.27:22). Podburzony przez kapłanów lud zażądał Barabasza, a gdy Piłat zapytał, co ma uczynić z Jezusem, usłyszał: Ukrzyżuj Go” (Łk.23:21), choć nawet Piłat stwierdził, że żadnej winy w Nim nie znajduje (Łk.23:4).


Łotr, jak wszyscy w Palestynie, słyszał o cudach, które Jezus z Nazaretu czynił dla chorych, ułomnych i upośledzonych. Pamiętał, że Jezus odpuszczał grzechy winowajcom, a przecież odpuszczać grzechy mógł tylko Bóg Ojciec i Syn Boży. Czyżby Jezus naprawdę Nim był?

Żołnierze dzielili szaty skazanych pod krzyżem. O tunikę Jezusa rzucili koci, aby jej nie rozrywać, gdyż była cała tkana (J.19:23). Przypomniało to łotrowi słowa proroctwa o Mesjaszu: Między siebie dzielą szaty moje i o suknię moją los rzucają” (Ps.22:19).

Patrząc na Jezusa, łotr nabierał przekonania, że jest On kim więcej, niż człowiekiem. Napis nad Jego głową głosił: Jezus Chrystus król Judejczyków” (Łk.23:38). Kapłani wołali szyderczo:

Innych ratował, a siebie samego ratować nie może; jest królem izraelskim, niech teraz zstąpi z krzyża; a uwierzymy w niego. Zaufał Bogu; niech On go teraz ratuje, jeśli ma w nim upodobanie, wszak powiedział: Jestem Synem Bożym.” (Mt.27:41—43).

Słowa te wydały się łotrowi znajome. Słyszał je dawno temu w synagodze. Kiedy wytężył pamięć przypomniał sobie proroctwo z księgi Izajasza mówiące o Mesjaszu innym od tego, którego powszechnie oczekiwano. Izajasz nie zapowiadał tam Mesjasza, który ujarzmi pogan i uczyni Izrael potęgą, lecz Mesjasza niewinnie cierpiącego za grzechy ludzkości, odrzuconego przez swój lud i wydanego na śmierć.

Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na niego. Lecz on nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich. Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust. Z więzienia i sądu zabrano go, a któż o jego losie pomyślał. Wyrwano go bowiem z krainy żyjących, za występek mojego ludu śmiertelnie został zraniony. I wyznaczono mu grób wśród bezbożnych i wśród złoczyńców jego mogiłę, chociaż bezprawia nie popełnił ani nie było fałszu w jego ustach… ofiarował na śmierć swoją duszę i do przestępców był zaliczony. On to poniósł grzech wielu i wstawił się za przestępcami.” (Iz.53:3—12).

Wszystko zaczęło się układać w jego głowie w nieprawdopodobną, ale logiczną całość. Nabierał przekonania, że wiszący obok niego jest Synem Bożym. Kiedy drugi ze złoczyńców urągał: Czy nie Ty jesteś Chrystusem? Ratuj siebie i nas” (Łk.23:39), pierwszy zgromił go:

Czy ty się Boga nie boisz, choć taki sam wyrok ciąży na tobie? Na nas co prawda sprawiedliwy, gdyż słuszną ponosimy karę za to, co uczyniliśmy, Ten za nic złego nie uczynił” (Łk.23:41).

Te słowa były jego wyznaniem grzechów. Skruszony łotr uchwycił się obietnicy, która mówiła, że Mesjasz wstawi się za przestępcami (Iz.53:12). Powiedział: Jezu wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do Królestwa swego” (Łk.23:42).

Jego ton zwrócił uwagę tłumu. Kapłani zamilkli, żołnierze przerwali grę, a stojący z dala uczniowie Jezusa, podnieśli głowy. Wyznanie wiary w sponiewieranego i na pozór odrzuconego przez Boga człowieka budziło zdziwienie. Wszyscy czekali, co Jezus odpowie.

Serce Jezusa łomotało nierówno, Jego oczy były zalane potem, czoło zakrwawione, plecy rozdarte biczem, ręce i nogi przybite do krzyża, wargi spękane. Odpowiedź przyszła jednak szybko. Pełnym troski i miłości głosem Jezus powiedział: Zaprawdę powiadam ci dziś, będziesz ze mną w raju” (Łk.23:43).

Golgota była pogrążona w ciemności (Mt.27:45), ale kiedy Jezus wypowiedział te słowa, promień światła przedarł się przez mroki. Oblicze złoczyńcy rozpogodziło się, rysy jego twarzy złagodniały, serce napełnił pokój. Bóg odpuścił jego grzechy. Pojednany z Bogiem łotr był teraz gotów na śmierć. Wierzył, że ujrzy Jezusa ponownie.

W tych ostatnich godzinach życia Jezus był osamotniony. Grzechy ludzkości, jakie wziął na siebie w ogrodzie Getsemane oddaliły Go od Ojca, co przerwało społeczność, jaką miał z Nim przez całe dotychczasowe życie (Iz.59:2). W udręczeniu wołał: Boże mój, Boże mój, czemu mnie opuścił” (Mk.15:34).

Bóg Ojciec nie mógł przyjść z pomocą Jezusowi, gdyż dla zbawienia ludzi Jezus musiał umrzeć za ich grzechy. Bóg nie zostawił jednak Syna bez znaku swej miłości. Nawrócony przestępca był dla Jezusa niczym kubek zimnej wody dla spragnionych ust. Jakże wdzięczny był Jezus w tej samotnej godzinie za wyznanie łotra, gdyż w nawróceniu tego człowieka było zapewnienie Boga Ojca, że cierpienie i ofiara Jezusa nie pójdą na marne.

W chwilę później Pan Jezus zawołał: Wykonało się! Ojcze w ręce twoje polecam ducha mego” (J.19:30; Łk.23:46). Wtedy setnik rzymski, który podobnie jak ów łotr, pilnie wszystko obserwował, skłonił głowę i głośno wyznał: Zaiste, ten był Synem Bożym” (Mk.15:39).

Po śmierci Jezusa, nawrócony łotr pozostał przez pewien czas sam ze swą nową wiarą naprzeciw wrogiego tłumu, ale nie zwątpił. Wszyscy, którzy jak on zaufają Zbawcy i wytrwają w wierze, dostąpią królestwa Bożego.

Drugi łotr miał podobne możliwości. Widząc reakcję i słysząc słowa pierwszego mógł jeszcze łatwiej dojść do takich wniosków, jak nawrócony łotr czy setnik rzymski. Pozostał jednak sceptykiem i takim zastała go śmierć.

Dziś jest podobnie. Wszyscy mamy możliwość poznać i przyjąć Jezusa jako swego Zbawiciela i Pana. Wciąż jednak tylko niektórzy wierzą, że był Barankiem Bożym, który umarł za ich grzechy i żyją w zgodzie ze Słowem Bożym.

Każdy z nas był na Golgocie reprezentowany przez jednego z tych dwóch łotrów. Pytanie tylko, przez którego? Ci, którzy obierają Jezusa swoim Panem, żyją i umierają w Nim w wierze, że ujrzą Go ponownie, i nie zawiodą się. Jezus dowiódł, że można Mu ufać.

Alfred J. Palla

Materiał pochodzi z książki pt. Sukces w twoich rękach”, Rybnik: Betezda, 2002, wyd. II, poprawione i poszerzone.