CzytelniaWiara i teologia

Przemiana umysłu

„A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego” (Rz. 12,2; BB)

Jako osoby zbawione powinniśmy zawsze pamiętać, że ostatecznym celem nie jest nasze zbawienie, ale chwała Boża. Celu tego nie wolno nam nigdy stracić z oczu. By właściwie pełnić rolę świadków Boga na tym świecie, nie możemy upodabniać się do niego, ale powinniśmy ulec przemianie. Nie da się bez niej we właściwy sposób świadczyć o Bogu. Możemy sądzić, że czynimy to czy tamto dla chwały Bożej, ale tylko w takim stopniu tak się dzieje, w jakim różnimy się od świata, w jakim ulegliśmy przemianie.

Pan Jezus odkupił nas Swą drogocenną krwią. Skoro Bóg w Chrystusie tak wiele dla nas uczynił i skoro nasz drogi i cudowny Pan Jezus Chrystus tak wiele dla nas poświęcił, to my, synowie Najwyższego, nie powinniśmy czekać aż śmierć pozwoli nam rozpocząć starania, zmierzające do upodobnienia się do obrazu drogiego Syna Bożego. Tego dnia doskonale upodobnimy się do Niego, ale, ponieważ On w nas mieszka, już na tym świecie, dzień po dniu winniśmy dążyć do przemiany.

Przede wszystkim pamiętajmy, że nasza przemiana jest wolą Bożą. Już sama taka możliwość powinna dodawać nam otuchy, a można tego dokonać przez odnowienie umysłu. Zarówno o pierwszym, jak i o drugim powinniśmy pamiętać.

Po pierwsze zatem wolą Bożą jest nasza przemiana. W naturalnym, niezbawionym stanie wszyscy kroczymy drogą świata, czyli własną drogą. Przed nawróceniem możemy w oczach innych uchodzić za sympatycznych, uczciwych i moralnych, mogą o nas mówić w superlatywach, a mimo to kroczymy własną drogą. Człowiek w tym stanie nie może podobać się Bogu, ponieważ nie stawia Go przed sobą. Cokolwiek czynimy, nie czynimy tego dla chwały Jego imienia. Korzystamy ze swej siły fizycznej, zdolności, talentów i darów tak, jak nam to odpowiada, zaspokajamy własne ambicje, a nie poszukujemy chwały, czci i uwielbienia Boga.

Nie oddajemy naszego zawodu, firmy, pieniędzy Panu, ale wykorzystujemy je według własnego uznania, bo zgodnie z głosem natury kroczymy swoją drogą. Tak właśnie poniżamy Boga, tak naturalny człowiek, żyjąc dla siebie, poniża Stwórcę aż do chwili, gdy zostanie odnowiony przez Ducha Świętego. Wszelkie postanowienia zmiany nie zdadzą się na nic.

Pozostaniemy w tym samym stanie, dopóki nie przyznamy się do swej grzeszności i potrzeby Zbawiciela, dopóki jako zgubieni, upadli i winni grzesznicy nie zaufamy Panu Jezusowi Chrystusowi oraz nie przyjmiemy jedynego zbawienia zdobytego, dzięki zastępczej ofierze. W ten właśnie sposób Duch Święty przemienia nas, obdarowując życiem duchowym i umożliwiając przemianę.

Tak wygląda początek, lecz jest to dopiero początek i nie możemy na nim poprzestać. Winniśmy dążyć do pełnej przemiany. Miłość i wdzięczność Niebiańskiemu Ojcu okażemy, będąc Jego świadkami na pogrążonym w ciemności świecie.

Upodabnianie się do obrazu drogiego Syna Bożego

Nie zapominajmy, że oczy świata skierowane są na nas, że chce on sprawdzić, czy różnimy się od niego oraz czy nasze życie świadczy o Bogu. Sprawą wielkiej wagi jest, by tak było, byśmy ze wszystkich sił starali się upodobnić do obrazu Syna Bożego i byśmy już w tym życiu osiągnęli pewien postęp pod tym względem, byśmy dzień po dniu pamiętali od czego i do czego zostaliśmy wykupieni.

W stopniu, w jakim pamiętamy, że kiedyś tkwiliśmy w mocy ciemności, że byliśmy niewolnikami złego, dziećmi diabła oraz że Syn Boży wyrwał nas z tego stanu i przeniósł do Swego Królestwa, nie jesteśmy już martwi w grzechach, nie jesteśmy już niewolnikami świata i własnych niegodziwych serc – miłość i wdzięczność ukierunkują nas we wzbierającym dążeniu do upodobnienia się do obrazu drogiego Syna Bożego.

Warto pamiętać nie tylko od, ale i do czego zostaliśmy odkupieni. Wszystkie nasze grzechy już teraz są zgładzone, jesteśmy usprawiedliwieni przed Bogiem przez wiarę w Jezusa Chrystusa, dziećmi Bożymi narodzonymi na nowo, a przez to dziedzicami Boga i współdziedzicami Jezusa Chrystusa, wkrótce zasiądziemy z Nim na tronie i z Nim dokonamy sądu nad światem.

Im lepiej sobie uświadamiamy, iż szczęśliwą wieczność będziemy spędzać w chwale wraz z Jezusem, iż nasze oczy ujrzą Błogosławionego, iż nasze ręce będą mogły Go dotknąć, a przebywając z Nim, staniemy się Jemu podobni i nie tylko otrzymamy uwielbione ciało, ale też na wieki wolni będziemy od grzechu – powtarzam – im bardziej to sobie uświadomimy, tym łatwiej przyjdzie nam zgoda na ograniczenia dla chwały Bożej na tym świecie. Będziemy nieszczęśliwi idąc własną drogą.

Pamiętajmy, że wolą Boga jest, by istota ludzka była nieszczęśliwa krocząc przez życie w oddzieleniu od Niego. Umysły nasze muszą być silnie przekonane, że Bóg postanowił, by istota ludzka była nieszczęśliwa, podążając swoją drogą oraz że pokój i radość w Duchu Świętym można otrzymać jedynie krocząc z Bogiem. Gdybyśmy byli do końca o tym przekonani, celem naszym byłoby kroczenie w bojaźni Pańskiej.

Życie dla Boga

Kolejny krok to głębokie pragnienie posiadania tylko jednego celu w życiu: żyć dla Boga i podobać się Mu, skoro kroczenie własną drogą uniemożliwia osiągnięcie szczęścia, pokoju i radości w Duchu Świętym. Nie wolno nam spocząć, dopóki nie osiągniemy stanu, w którym całe serce oddane będzie Panu tak, byśmy mogli stanąć przed Nim i powiedzieć: „Mój Ojcze, wiesz wszystko, wiesz, że Twe dziecko jest chwiejne i słabe, ale Ty wiesz również, że moje serce jest oddane Tobie, jesteś jego właścicielem”. Jeżeli nie oddaliśmy się jeszcze Panu, uczyńmy to teraz !

Umiłowani w Panu, nie wolno nam zapomnieć, że choć całe serce poświęciliśmy Mu i z całego serca pragniemy żyć dla Niego, sami jesteśmy słabi i chwiejni. Nie mamy własnej siły i musimy odwołać się do pewnych środków, dzięki którym, z błogosławieństwem Bożym, wytrwamy w obecnym stanie ducha przez wszystkie dni życia.

Aby tak się stało, musimy mieć świadomość własnej słabości, nicości i ignorancji, a przez to, w prostocie i świadomości własnej ułomności, kurczowo trzymać się w modlitwie Niebiańskiego Ojca. Musimy, oddani modlitwie, dzień po dniu udawać się do Boga po pomoc, siłę, wsparcie, mądrość, po wszystko czego potrzebujemy.

Pozwólmy Mu przemawiać do nas. Kiedy modlimy się – my mówimy do Niego, kiedy czytamy Słowo Boże – nasz Ojciec Niebiański przemawia do nas.

Ugnij się przed Słowem Bożym

Czy rzeczywiście kochamy Słowo Boże ? Jak to naprawdę z nami jest ? O umiłowani w Chrystusie, sprawą wielkiej wagi jest, byśmy czytali i rozważali Słowo Boże, regularnie i po kolei. Rozważaj nawet, jeżeli nie masz zbyt dużo czasu i choćby krótki fragment Pisma Świętego zawsze odnosząc go do siebie. Czytaj Biblię praktycznie, traktując ją jak Słowo Boże, by Twój upadły umysł ugiął się przed nią. To Bóg mówi i powinno to wystarczyć bez względu na to, czy nasz upadły umysł rozumie przesłanie, czy też nie.

„[…] [Czego] nie wiesz teraz, […] potem [się] dowiesz” (J 13,7; BB) odnosi się również do tej kwestii. Cierpliwie, z modlitwą i wiarą powinniśmy oczekiwać, kiedy zrozumiemy, dlaczego tak jest, dlaczego dana kwestia ujęta została właśnie tak, a nie inaczej. Zawsze pamiętajmy, że Biblia zawiera Słowo Boże, przed którym upadły człowiek powinien uniżyć się.

Wiarę powinniśmy łączyć ze Słowem, czytać i rozważać je z konkretnym celem zastosowania go w życiu. Jeżeli nie zamierzamy postępować zgodnie z Pismem Świętym, to modlitwa i jego czytanie nie przyniosą nam wielkiego pożytku. Zostało nam ono bowiem dane po to właśnie, byśmy zgodnie z nim postępowali, a przez to odnajdowali wzrastające pokój i radość w Duchu Świętym.

Błogosławieństwa takiego doświadczałem szczęśliwie przez ostatnich 47 lat i dziewięć miesięcy i mogę je polecić umiłowanym Braciom i Siostrom w Chrystusie. Bądźmy uczciwi. Nie ustawajmy w kroczeniu z Pismem Świętym, a każda słabość, jaka może pojawić się na początku, stopniowo zaniknie i zaczniemy wzrastać w poznaniu i w łasce.

Szczere wyznanie

Jeżeli jednak po dokonaniu powyższych kroków, mimo wszystko upadniesz, co wówczas ? Natychmiast szczerze to wyznaj, bez hipokryzji czy poszukiwania wymówek dla grzechu. Po prostu wyraźnie powiedz o tym Niebiańskiemu Ojcu. Potem niech twe serce na nowo doświadczy mocy krwi Jezusa Chrystusa, na nowo uchwyć się obietnicy: „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości” (1J 1,9; BB).

Co wówczas się stanie ? Wypełni się obietnica naszego cudownego Pana : „Temu, kto ma, będzie dane i obfitować będzie” (Mt 13,12; BB). Krocząc tą drogą coraz bardziej różnić się będziemy od tego świata, doświadczając stopniowej przemiany, zbliżymy się do obrazu Chrystusa. Choć proces ten będzie stopniowy i powolny w stosunku do tego, jakim być powinien, to mimo to wciąż wzrastać będzie podobieństwo do obrazu drogiego, cudownego Pana już w tym życiu. On jest godzien, Błogosławiony, który oddał za nas Swe życie, godzien jest, byśmy pragnęli żyć dla Niego.

Moi umiłowani chrześcijańscy przyjaciele, niech to będzie celem naszym ! Pan rozraduje się, błogosławiąc nas. Zsyłanie błogosławieństw jest radością Jego serca. On gotów jest dać nam znacznie więcej niż kiedykolwiek oczekiwaliśmy, jeżeli tylko pragniemy to przyjąć. Chwalebną rzeczą jest kroczyć drogami Pana już w tym życiu, ale pamiętajmy, że pragnie On twojego serce.

Serce całkowicie oddane Panu

Musimy być bezwzględnie pewni, że nie pozostawiamy sobie części naszego serca. On chce całości. Mówi: „Mój synu, daj mi swoje serce”, a nie: „część serca”. Nie powiada też: „Mój synu, daj mi część twoich pieniędzy”, lecz: „Daj mi twe serce”. Nie przyjmie niczego w zamian.

Kiedy serce jest całkowicie oddane Panu, to i portfel jest Mu oddany, zawód i firma również, nasze domy i ziemie też do Niego należą oraz wszystko, co mamy i kim jesteśmy należy do Pana. Do tego celu dążmy i nie wolno nam spocząć, zanim go nie osiągniemy.

George Müller
Z „Counsel To Christians”

Wersja HTML Copyright (c) 2000 by Czytelnia Chrześcijanina