Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego.

Wszystkie trzy ewangelie synoptyczne (Mateusza, Marka i Łukasza) zawierają te słowa, wypowiedziane przez Jezusa. Jak rozumieli je jego słuchacze, a jak rozumiemy je my? Ewangelia Mateusza wyjaśnia tło użytego przez Jezusa przysłowia w rozdziale 19 wersach 16-26. Bogaty młodzieniec, mający pod sobą wielu ludzi, przyszedł do Jezusa pytając, co dobrego ma czynić, by otrzymać życie wieczne. W odpowiedzi Jezus skierowuje go ku Bogu, jedynemu źródłu dobra, kontynuując: A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania (w.17). Jezus odnosił się tu do części Prawa Mojżeszowego znanego jako Dziesięć Przykazań (zob. Wj 20).

Młodzieniec zapytał, które z nich powinien zachowywać. W odpowiedzi Jezus wybrał kilka przykazań, łącznie z ogólnym prawem, miłuj swego bliźniego, jak siebie samego (w. 19). Przykazania te zabraniały zabijania, cudzołóstwa, kradzieży, dawania fałszywego świadectwa – żadnej z tych rzeczy młodzieniec nie czynił. Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje? (w. 20). Widzimy, że ów młody człowiek był bardzo uparty.

Czy oczekiwał on od Jezusa, że go pochwali i powie, iż nie potrzebuje niczego więcej i zapewni go o zasłużeniu na miejsce w królestwie, nie jest powiedziane, ale wydaje się, że to było jego celem lub miał nadzieję, iż w tym kierunku podąży rozmowa.

Odpowiedź Jezusa wzbudziła niepokój w umyśle młodego człowieka:

Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną (w. 21).

Jezus prosił go, by został jednym z jego bliskich uczniów i przyłączył się do nich w ich dziele głoszenia dla Izraela – cóż za zaproszenie! Lecz ofiara, o której mówił Jezus, konieczna, by młodzieniec stał się doskonały, trafiła w jego czuły punkt. Najwyraźniej był on zbyt przywiązany do swych ziemskich dóbr, by je poświecić dla Jezusa. Mamy powiedziane, że odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości (w.22).

Musimy dodać tu na marginesie, że mieć skarb w niebie znaczy być uznanym za sprawiedliwego przed Bogiem, podobnie jak wierny Abraham. Nagroda życia wiecznego będzie zachowana w niebie (1 P 1.4), lecz nie dana w niebie! Ta zachowana nagroda będzie cieszyć wiernych po drugim przyjściu Jezusa na ziemię przy objawieniu Jezusa Chrystusa (1 P 1.7), gdy nagrodzi swe wierne sługi po ich zmartwychwstaniu. Sprawiedliwi osiągną wówczas życie wieczne w Bożym królestwie na ziemi (Mt 25.34).

Kiedy Jezus mówił o niebieskim królestwie, jak to czynił przy wielu innych okazjach, odnosił się nie do królestwa w niebie, lecz do królestwa opartego na niebiańskich zasadach ustanowionego na ziemi. Jezus mówił o tym w kazaniu na górze. Rzekł do swych uczniów:

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie… Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. (Mt 5.3,5) Następnie Jezus modlił się: Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie (Mt 6.10).

Po odejściu młodzieńca Jezus rzekł do swych uczniów: Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego (w.23). Jezus powiedział, że to był ciężki wybór dla tego człowieka. Trzeba ustalić hierarchię wartości i jeśli bogactwo i dobra powstrzymują cię od szukania życia wiecznego, to możesz zostać wezwany do pozostawienia ich lub użycia ich w służbie Bogu. By zilustrować tę trudność, Jezus kontynuował mówiąc: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego (w. 24).
Przekonywujące tłumaczenie, które było popularne w nauczaniu w ostatnich dwu wiekach, jest takie, że istniała w Jerozolimie mała boczna brama nazywana „ucho igielne”, jak na poniższej ilustracji Bramy Damasceńskiej.

Uważano, że, po zmierzchu, kiedy główne bramy miasta były zamknięte, podróżni lub kupcy mogli użyć tej mniejszej bramy, co pociągało za sobą konieczność całkowitego rozładunku wielbłąda i wejścia przez niego do miasta na kolanach. Jeśli jest to właściwe tłumaczenie, nauka płynąca z przypowieści jest oczywista. Pokora i pozbycie się niepotrzebnych i odwracających uwagę dóbr stanowi warunek wejścia do Bożego królestwa. Chociaż nauka ta brzmi rozsądnie, to nie ma żadnego starożytnego potwierdzenia, że taka brama kiedykolwiek istniała!

W rzeczywistości Jezus użył podobnej przesady w swych mowach, by położyć dodatkowy nacisk na swe nauczanie, a przysłowie o „uchu igielnym” wydaje sie być przykładem środka stylistycznego, zwanego hiperbolą. Inny jej przykład mamy, kiedy Jezus mówi, że niemożność dostrzeżenia naszych własnych błędów jest podobna do tego, jak byśmy mieli belkę we własnym oku, podczas gdy próbujemy wyjąć drzazgę z oka kogoś innego (Mt 7.3). Mamy tu do czynienia z innym przykładem zamierzonej przez Jezusa przesady w celu podkreślenia danej kwestii.

Żydowska literatura talmudyczna posługuje się podobnymi wyrażeniami, w których na przykład wielbłąd przechodzący przez ucho igielne odnosi się do czegoś, co uważa się za niemożliwe i na ilustracji jest przedstawiony wielbłąd tańczący na bardzo małym ziarnku.

Uczniowie nie mogli w to uwierzyć – jeśli uprzywilejowany, wykształcony, bogaty młodzieniec, który cieszył się Bożym błogosławieństwem i który, jak się wydawało, prowadził pełne bojaźni Bożej życie, nie mógł być zbawiony, to któż mógł? Któż więc może się zbawić?, zapytali (w.25). Jezus wówczas spojrzał na nich (być może jego oczy obserwowały odchodzącego młodego człowieka) i rzekł: U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe (w.26).

Jezus chciał, by zrozumieli dwa odmienne punkty widzenia. Będąc na miejscu człowieka, z jego punktu widzenia, wydawało się to niemożliwe; lecz będąc na miejscu Boga, patrząc z Jego punktu widzenia, wszystko, nawet zbawienie bogatego i biednego, jest możliwe.

Interesujące, że żydowski Midrasz (dawny żydowski komentarz do Biblii) pisze: Święty rzekł, otwórz mi drzwi wielkości ucha igielnego a ja otworzę ci drzwi, przez które mogą przejść namioty i (wielbłądy?) (Midrasz Rabbah, Pieśń nad pieśniami 5.3). Chociaż te słowa nie są częścią Pism natchnionych, myśl jest jasna. Nie możemy zostać zbawieni poprzez nasze własne uczynki. Musimy posiadać wiarę, nawet ta niewielka osiągnie wielkie rzeczy, jak to czytamy w liście do Hebrajczyków:

Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że [Bóg] jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają (Hbr 11.6)

Całkowicie zależymy od łaski Boga skoncentrowanej w złożeniu Jezusa Chrystusa jako ofiary odkupienia za nasze grzechy. Obiecana nagroda życia wiecznego w Bożym królestwie jest zupełnie nieproporcjonalna w swej wielkości do małej wiary i uczynków, jakie kiedykolwiek możemy okazać. Taka jest miłość Ojca do Jego dzieci.

Jeśli my, jak ów młodzieniec, posiadamy jakiekolwiek dobra i posiadłości, to owe „błogosławieństwa” mogą i powinny być użyte w służbie naszego Pana. Jeśli to oznacza danie ich innym, to niech tak się stanie. Jeśli mamy tylko niewielką wiarę i zdecydowanie, że będziemy poszukiwać Prawdy w naszym życiu, biorąc pod uwagę wiarę i chrzest, to Bóg, przez Chrystusa, osiągnie dla nas to, co wydaje się człowiekowi do osiągnięcia niemożliwym – życie wieczne dla nas w Jego nadchodzącym królestwie.

Justin Giles

Artykuł pochodzi ze strony https://adelfos.nazwa.pl/wordpress/