CzytelniaOstrzeżenia

Uwięzieni w ciele

— Uśmiechnij się, nie uważasz, że ten świat jest piękny? Pełno w nim kwiatów, drzew, ludzi i ptaków. Wszystko tętni życiem, aż ma się ochotę wtulić w miękką trawę i wetknąć nos między płatki róży!

— Jak możesz podziwiać coś, co jest złe z natury? Jak możesz cieszyć się życiem, kiedy twoje „ja’ jest zamknięte w cielesnym więzieniu?

— Jeśli Chrystus dał Ci wolność, nie jesteś więźniem niczego. Wtedy zaczynasz naprawdę rozumieć, jak piękne jest życie.

Złośliwy bóg i nieszczęsny człowiek

Gnostycy nie są w stanie dostrzec piękna otaczającego ich świata, ponieważ, jak twierdzą, cała materia została stworzona przez złego boga, Demiurga (pisałam o tym w artykule 'Zbawienie bez ofiary Chrystusa’, Chn, 3­4/99). ów Demiurg nie musi być z gruntu złym bóstwem, a jego działania nie muszą być napiętnowane premedytacją. Jest raczej ślepym bogiem, który nie został 'obdarzony ani zdolnością przewidywania, ani wiedzą, ani wzrokiem’.

Niektórzy gnostycy za twórców materii uważają złośliwych Archontów, którzy za wszelką cenę chcą pomieszać szyki dobremu bogu, panu duchowej rzeczywistości. Jednakże bez względu na to, kto (ich zadaniem) jest stwórcą materialnego świata, uważa się go za autora tragedii człowieka. To przez niego (lub przez nich) człowiek, uwięziony w cielesnej powłoce, trwa w oddaleniu od boga idealnego świata, od swego Ojca.

Ale najgorzej znosi ową niedolę w chwili, kiedy uświadamia sobie, że 'jest bogiem zrodzonym z bogów, wspaniałym, świetnym, błyszczącym, promieniującym, pachnącym i pięknym – który teraz popadł w nieszczęście. Schwytały go diabły niezliczone, odrażające, które sprawiły, że jest bezsilny’. Największą tragedią jest odkrycie, że nie pochodzi się z tego świata, a odkrycie drogi do domu jest nieco skomplikowane. Trudno jest znaleźć kogoś, kto wskaże drogę, trzeba więc zrobić wszystko, żeby odzyskać wolność. A jeśli nie jest to takie proste, można przynajmniej zrobić na złość Demiurgowi albo Archontom sprzeciwiając się swojej cielesnej naturze.

Dwie postawy

Najważniejszą rzeczą dla gnostyków było zadbanie o to, aby z całą świadomością przeciwdziałać powiększaniu się grona nieszczęśników – niewolników materii. Narodziny nowego człowieka nie były dla rodziców radością, lecz ich największym nieszczęściem. Oznaczało to bowiem, że przyczynili się do rozmnożenia materii, że okazali posłuszeństwo znienawidzonemu Demiurgowi. Dlatego też gnostycy odżegnywali się od małżeństwa, popadając albo w całkowity ascetyzm, albo w skrajny libertynizm.

Różne sekty popadały w którąś z tych dwóch skrajności. Naśladowcy Marcjona i Maniego znani byli z cnotliwego, ascetycznego życia. Z kolei barbelici, kainici, karpokratianie, oraz wiele innych sekt, zasłynęli tym, że ich członkowie wiedli życie rozwiązłe, uprawiali sodomię i oddawali się orgiom.

Były też jednak sekty, które swoją moralność budowały na dwóch płaszczyznach – w zależności od stopnia wtajemniczenia członka sekty – albo 'używał’ on życia, albo też żył jak 'święty’. Na przykład średniowieczni katarzy znani byli z tego, że przed aktem wtajemniczenia, czyli przed inicjacją, wiedli rozpustne życie, natomiast póĽniej stawali się wzorem cnót.

Libertyńska droga zbawienia

W związku z tym, że, jak sądzili gnostycy, człowiek nie pochodzi ze świata materialnego, lecz jest tylko jego więźniem, dochodzili oni do przeciwstawnych wniosków. Albo stwierdzali, że to, co robią ze swoim ciałem nie ma wpływu na ich zbawienie, albo też, że należy grzeszyć, ponieważ takie działanie jest odpłacaniem bóstwom materii 'pięknym za nadobne’.

W pierwszym przypadku grzech ze swej natury nie jest ani dobry, ani zły. Tylko konkretny człowiek ustala, jakim pierwiastkiem napiętnowane jest jego postępowanie. Kodeks moralny jest wtedy narzędziem władzy złego Demiurga, który ma za zadanie człowieka zniewolić.

W drugim przypadku grzech staje się narzędziem do uzyskania zbawienia, jest bowiem aktem otwartej walki z szatanem. Taki buntowniczy gnostyk twierdził, że przy każdym grzesznym czynie obecny jest anioł, a ten, kto go [ten czyn] popełnia, zwraca się doń po imieniu mówiąc, 'O ty, aniele, robię użytek z twego dzieła! O ty, któryś jest Mocą tegoa­tego, oto spełniam twój czyn!’

Oto, co o jednej z sekt gnostyckich, karpokratianach, napisał Klemens Aleksandryjski podkreślając, że ich nauczanie absolutnie nie przystaje do nauki chrześcijańskiej:

O nich i o innych jeszcze zwolennikach podobnie bezecnych poglądów krąży wieść, że gromadzą się na uczty (nie nazwałbym wszelako agapą takiego ich zebrania!) mężczyźni i kobiety razem. A kiedy już się nasycą jedzeniem do woli, pogasiwszy lampy usuwają światło, demaskujące tę ich nierządną 'sprawiedliwość’, i obcują z sobą cieleśnie, jak chcą, z kim sobie życzą, przez tego rodzaju 'agapę’ uprawiając wspólnotę, co więcej, już za dnia żądają od kobiet, od jakich im się podoba, powolności w stosunku do prawa Karpokratesa – bo przecież nie godziłoby się powiedzieć: w stosunku do prawa Bożego.

Niektóre z sekt dokonywały nawet zabójstw niemowląt, które były owocami podobnych orgii. A wszystko dlatego, że dla nich największym przestępstwem, jakiego można się było dopuścić, była prokreacja.

Małżeństwo

Stan małżeński był w oczach gnostyków usankcjonowaniem grzechu, a grzechem ich zdaniem, jak już wspomnieliśmy przed chwilą, było zaludnianie świata. Dlatego gnostycy preferowali rozwiązłość, jednocześnie otwarcie dyskredytując małżeństwo. Zezwalali, a nawet zachęcali do współżycia przeciwnego naturze, homoseksualizmu, przygodnych stosunków. Wszystko było lepsze od małżeństwa.

Ascetyczni gnostycy również nienawidzili małżeństwa. Pisze o tym, cytowany już wcześniej, Klemens Aleksandryjski:

Nie chcąc przyczyniać się do napełniania świata stworzonego przez Demiurga, marcjonici nakazywali powstrzymywanie się od zawierania małżeństw opierając się swemu stwórcy i spiesząc do Istoty Dobrej, która ich wezwała i która ich zdaniem jest bogiem w innym sensie: dlatego też, nie chcąc zostawić niczego, co tu w dole należy do nich, prowadzą żywot wstrzemięźliwy, który wypływa nie z zasady moralnej, lecz z wrogości wobec swego stwórcy i niechęci do używania tego, co stworzył.

Ascetyczne uwolnienie od świata

Ascetyczna zasada gnostycyzmu dostrzegała niebezpieczeństwo życia na świecie oraz traktowała świat jako zagrożenie dla czystości człowieka. Gnostycki asceta gardził więc światem i materią oraz walczył z nimi ograniczając swój z nimi kontakt i skupiając się na umartwianiu ciała.

Z tego powodu wielu z nich nie jadło mięsa, unikało jakichkolwiek kontaktów fizycznych z osobą płci przeciwnej, często pościło i odmawiało sobie snu. Te praktyki miały przygotować wyznawcę gnozy do przyjęcia mistycznej iluminacji, doświadczenia namiastki stanu zbawienia, dać mu poczucie niezależności od ciała, wolności od świata materii. Asceci nawoływali do wyrzeczenia się wszystkiego:

Nie miłuj złota ni srebra ni tego, co należy do świata. Nie bądź synem domu… Porzuć upodobanie wonnych girland i nie szukaj rozkoszy u kobiet powabnych… nie kochaj namiętności ni cieni oszukańczych. Nie pochodzisz stąd i korzeń twój jest nie z tego świata.

Jak widać, zarówno libertyńska, jak i ascetyczna postawa gnostycka jest przejawem buntu wobec Stwórcy. Przez pierwszą człowiek wyraża swój bunt wobec Boga oddając się jawnej rozpuście. Poprzez drugą zaś buntuje się wobec naturalnych potrzeb, jakimi obdarzył go Stworzyciel odmawiając sobie wszystkiego. Tym samym obydwie narzucają mu ciężkie jarzmo – niewoli grzechu lub niewoli zakazów i ograniczeń. Jedna miała być wolnością od świata poprzez lekceważenie praw moralnych, druga stanowić wolność wyrażoną przez moralne, a właściwie przemoralnione życie. Tak naprawdę ani libertyn, ani asceta nie mógł naprawdę cieszyć się życiem, ponieważ nie rozumiał, jak jest piękne, i kto rzeczywiście jest jego autorem.

Gnostycy nigdy nie znali Boga, nie mogli więc zrozumieć tego, że obrali fałszywą drogę do zbawienia. Szukali mądrości, gnozy, negując jednocześnie wszystkie drogowskazy, które Stwórca pozostawił człowiekowi: Jezusa Chrystusa, Boże Słowo i całe stworzenie.

Boża wolność

Takiemu podejściu do świata, w którym żyjemy sprzeciwia się Biblia. Nauki podobne gnostyckim zagrażały już pierwotnemu Kościołowi, stąd w listach ap. Pawła tyle napomnień i zachęty do pobożnego życia. Pobożne życie, to życie dla Boga, Stworzyciela nieba i ziemi, autora piękna tego świata. W owych listach znajdziemy potępienie obydwu postaw: libertyńskiej i ascetycznej. Ponieważ zgodnie z Bożym postrzeganiem czynów człowieka ważne jest nie tylko to, co ów człowiek robi, ale też, co go do tego motywuje.

W Liście do Koryntian apostoł Paweł piętnuje rozwiązłość przypominając, że cokolwiek dzieje się z naszym ciałem, ma wpływ na naszą duszę, gdyż w naszym ciele zamieszkał Boży Duch. Ciało zaś człowieka stanowi jedność złożoną z ciała, ducha i duszy. Jeśli cierpi ciało, cierpi też jego dusza, jeśli ciało ulega grzechowi, tak samo i dusza. 'Kto łączy się z Panem, jest z nim jednym duchem (1Kor 6,17)- pisze apostoł – kto się wszeteczeństwa dopuszcza, ten grzeszy przeciwko własnemu ciału’ (1Kor 6,18c).

Poza tym wolnością jest Chrystus, a nie bunt wobec świata, który w rzeczywistości oznacza niewolę polegającą na uciekaniu przed życiem. W Liście do Kolosan czytamy:

’Niech was nikt nie potępia, kto ma upodobanie w poniżaniu samego siebie i w oddawaniu czci aniołom, a opierając się na swoich widzeniach, pyszni się bezpodstawnie cielesnym usposobieniem swoim, a nie trzyma się głowy, z której całe ciało, odżywiane i spojone stawami i ścięgnami, rośnie wzrostem Bożym. Jeśli tedy z Chrystusem umarliście dla żywiołów świata, to dlaczego poddajecie się takim zakazom, jakbyście w świecie żyli: Nie dotykaj, nie kosztuj, nie ruszaj? Przecież to wszystko niszczeje przez samo używanie, a są to tylko przykazania i nauki ludzkie. Mają one pozór mądrości w obrzędach wymyślonych przez ludzi, w poniżaniu samego siebie i w umartwianiu ciała, ale nie mają żadnej wartości, gdy chodzi o opanowanie zmysłów’ (Kol 2,18-23).

Nasza wolność to świadomość tego, że żyjemy w świecie, który Bóg stworzył ze względu na nas, i że, kiedy zgrzeszyliśmy, zesłał Jezusa Chrystusa, abyśmy w Nim mogli odzyskać utraconą wolność. Nasza wolność to posłuszeństwo Bogu i możliwość zmieniania świata poprzez to posłuszeństwo właśnie. Nie dajmy się zniewolić fałszywym naukom.

Agnieszka Gocłowska

Bibliografia:
1.-Hans Jonas, Religia gnozy, Wydawnictwo Platan, Kryspinów 1994.
2.-Hervé Masson, Słownik herezji w Kościele katolickim, Wydawnictwo 'Książnica’, Katowice 1993.
3.-Jerzy Prokopiuk, Gnoza, gnostycyzm i manicheizm apologia pro domo sua, w: Literatura na świecie, nr 12, Warszawa, grudzień 1987.
4.-Gilles Quispel, Gnoza, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1988.
5.-Steven Runciman, Średniowieczny manicheizm, Wydawnictwo Marabut, Gdańsk 1996.