Bóg Abrahama, Izaaka, Jakuba

ROZDZIAŁ CZWARTY

ABRAHAM I JEGO SYN (1)

Wersety biblijne: Rz 4,3.17-22; Ga 4,23-26.28; Rdz 15-16,4a.15-16

BOŻA OBIETNICA I WIARA ABRAHAMA

Sprawa Kanaanu była już dla Abrahama załatwiona, lecz począwszy od 15 rozdziału Księgi Rodzaju widzimy kwestię jego syna. Nie znaczy to, że Kanaan od rozdziału 15 staje się nieważny; oznacza to tylko, że w centrum uwagi nie stoi już Kanaan, lecz nasienie.

Boża obietnica

Księga Rodzaju 15,1 mówi: "Po tych wydarzeniach Pan tak powiedział do Abrama podczas widzenia: Nie obawiaj się, Abramie, bo Ja jestem twoją tarczą i twoją sowitą nagrodą".

To bardzo znaczące, że Bóg ponownie upewnił Abrahama takim słowem, mimo że ten dopiero co powrócił po odniesionym zwycięstwie. Musimy zdać sobie sprawę, że Abraham był tylko człowiekiem i jego zwycięstwo było zwycięstwem człowieka. Nie było to zwycięstwo nadludzkie. Chociaż Bóg dał mu to zwycięstwo, nie uczynił Abrahama nadczłowiekiem. Łatwo było Abrahamowi odmówić bogactw Sodomy, kiedy delektował się chlebem i winem od Melchizedeka. Łatwo było mu wtedy wszystkiego się zaprzeć. Gdy jednak czas zwycięstwa przeminął, gdy podniecenie i wrzawa ustały i gdy Abraham zaczął rozmyślać w swoim namiocie, niewątpliwie martwił się tym, że obraził czterech królów, ratując Lota i że obraził króla Sodomy, zabierając mu jego mienie. Opanował go nieunikniony strach. Możemy wywnioskować to ze słów, jakie Bóg wypowiedział do Abrahama. Kiedy Bóg przemawia, zawsze ma jakiś powód. Bóg powiedział do niego: "Nie obawiaj się", ponieważ Abraham właśnie się obawiał. Bóg podał mu dwa powody, aby się nie bał: (1) "Ja jestem twoją tarczą" - nikt więc nie może cię zaatakować; "Ja jestem... twoją sowitą nagrodą" - zatem wszystko, cokolwiek Abraham stracił, mógł odnaleźć w Nim. Bóg pocieszał Abrahama.

Werset 2 mówi: "I Abram odrzekł: Panie, Boże, co mi dasz widząc, że jestem bezdzietny, a szafarzem mego domu jest Eliezer z Damaszku?". Abraham powiedział Panu, że jego problem nie jest taki prosty. Wyglądało to tak, jakby odwrócił pytanie do Pana: "Panie, nie wiesz?" Pan uwielbia nas słuchać. Z jednej strony chce, abyśmy się Go bali; z drugiej strony lubi, kiedy mówimy. Kiedy Bóg mówi, my słuchamy. Kiedy my mówimy, Bóg słucha. Abraham mówił Bogu, że jego problem nie tkwi w majątku, lecz w synu. Sprawa Kanaanu została załatwiona; teraz problem dotyczył syna. Abraham powiedział: "Panie, Boże, co mi dasz widząc, że jestem bezdzietny, a szafarzem mego domu jest Eliezer z Damaszku?" Ten człowiek, pochodzący z Damaszku, nie był przez niego zrodzony; nie był synem Abrahama. Chociaż Abraham słyszał, jak Bóg mówił: "Uczynię z ciebie wielki naród i uczynię twoje nasienie jak proch ziemi" i chociaż sprawa Kanaanu została rozstrzygnięta, Abraham nadal nie miał syna!

Bóg udziela nam tutaj lekcji. Czy On wie wszystko? Czy Bóg nie wiedział o tym, że Abraham potrzebuje syna? Owszem, Bóg wie, ale pragnie ujrzeć, że jesteśmy Jego przyjaciółmi. Chce, abyśmy weszli w Jego serce i umysł i pragnie, abyśmy w ten sposób do Niego mówili. Abraham wszedł w Boży umysł w taki właśnie sposób. Bóg przyobiecał mu syna, lecz chciał, by Abraham sam Go o to poprosił. Abraham mówił, że jeśli Bóg chce narodu, to musi dać mu syna i ten syn musi urodzić się w jego własnym domu, a nie pochodzić skądś indziej. Naród musiał przyjść przez zrodzonego z niego syna, a nie przez kogoś, kogo Abraham nabył. Naród powinien należeć do jego syna, a nie do jego sług. Abraham zdawał sobie sprawę, że nikt spośród jego trzystu osiemnastu wyszkolonych sług ani nawet Eliezer z Damaszku nie są w stanie rozwiązać tego problemu. Potrzebował kogoś, kto byłby zrodzony z niego. Tylko ktoś zrodzony z Abrahama mógł rozwiązać ten problem. To właśnie miał na myśli, kiedy rozmawiał z Bogiem. Abraham był naprawdę przyjacielem Boga. Wszedł w Boże serce! Bez syna ziemia byłaby daremna, a obietnica dana Abrahamowi - bezużyteczna! Bez syna nigdy nie mógłby otrzymać błogosławieństw. Świadomość tego była wynikiem Bożej pracy w Abrahamie.

Gdy Abraham to wyrzekł, Bóg nie odpowiedział natychmiast. Pozwolił, by Abraham mówił dalej. Bóg jest Bogiem, który bardzo dobrze słucha. Werset trzeci mówi: "I Abraham powiedział: Ponieważ nie dałeś mi nasienia, ten właśnie, zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą".

Abraham usprawiedliwiony przez wiarę

Wersety 4-6 mówią: "A oto doszło go słowo Pańskie, mówiące: Nie on będzie twoim dziedzicem, lecz ten będzie twoim dziedzicem, kto wyjdzie z twoich wnętrzności. I wyprowadził go z namiotu, i powiedział: Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić. I rzekł do niego: Tak liczne będzie twoje nasienie. I uwierzył w Pana, i Pan poczytał mu to za sprawiedliwość". Po raz pierwszy Biblia mówi o wierze. Abraham jest ojcem wiary; uwierzył Bożemu słowu w konkretny sposób i Bóg poczytał mu to za sprawiedliwość.

Bóg powiedział Abrahamowi: "Ten będzie twoim dziedzicem, kto wyjdzie z twoich wnętrzności". Pokazuje to nam, że Bóg nie osiąga Swojego celu poprzez wielu ludzi, których zbiera, lecz poprzez tych, których zradza. Ci, którzy nie są zrodzeni z Boga, nie liczą się - nie są w stanie wypełnić Bożego celu. Boży odwieczny cel wypełnia się poprzez tych, których Bóg zrodził.

Bóg zapytał Abrahama, czy jest w stanie policzyć gwiazdy na niebie, i powiedział mu, że jego potomkowie będą tak liczni, jak gwiazdy. Abraham uwierzył Bogu i Bóg poczytał mu to za sprawiedliwość. Jak już wcześniej mówiliśmy, Bóg musiał najpierw pracować nad jednym człowiekiem i uzyskać w nim coś, zanim mógł uzyskać coś poprzez wielu innych. Po to, by mieć wielu wierzących, Bóg musiał najpierw zdobyć jednego wierzącego. Abraham uwierzył Bogu i Bóg poczytał mu to za sprawiedliwość.

DROGA KRZYŻA

Musimy zwrócić uwagę na następujące słowa: "Potem zaś rzekł do niego: Ja jestem Pan, który ciebie wywiodłem z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj w dziedzictwo. A na to Abram: O, Panie, Boże, skąd będę wiedział, że go odziedziczę?" (Rdz 15,7-8). Na początku Bóg powiedział do niego: "Ja jestem twoją tarczą i twoją sowitą nagrodą". Abraham zaś rzekł do Boga: "Jestem bezdzietny". Bóg wówczas powiedział mu, że tylko ten, kto wyjdzie z jego wnętrzności, będzie jego dziedzicem i że jego nasienie będzie jak gwiazdy na niebie. Wówczas Abraham poprosił Boga o kolejny dowód. Chciał wiedzieć, jak może upewnić się, że ziemia ta będzie jego dziedzictwem. Abraham uwierzył Bożej obietnicy i Bóg uznał jego wiarę. Jego pytanie nie wynikało z niewiary, lecz było prośbą o znak dla jego wiary. W Swej odpowiedzi na to pytanie Bóg pokazuje wierzącym sposób, w jaki osiąga Swój cel.

Jak Bóg mu odpowiedział? Wersety 9-10 mówią: "Wtedy Pan rzekł: Wybierz dla Mnie trzyletnią jałowicę, trzyletnią kozę i trzyletniego barana, a nadto synogarlicę i gołębicę. Wybrawszy to wszystko, Abram poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej; ptaków jednak nie porozcinał". Werset 12: "A gdy słońce chyliło się ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność". Wersety 17 i 18: "A kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony, ukazał się dymiący piec i płonąca pochodnia, i przesunęły się między tymi połowami zwierząt. Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: Twojemu nasieniu daję tę ziemię, od rzeki Egiptu po wielką rzekę, rzekę Eufrat". Tak brzmiała Boża odpowiedź.

Abraham "poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej... ukazał się dymiący piec i płonąca pochodnia, i przesunęły się między tymi połowami zwierząt". Oto dowód. Mamy tu obraz sposobu działania krzyża. Co to znaczy "poprzerąbywać wzdłuż"? Być przerąbanym wzdłuż to inaczej umrzeć; to krzyż. Co to znaczy "między tymi połowami"? Przejść "między połowami" oznacza umrzeć, czyli inaczej przejść przez krzyż. Bóg pokazał Abrahamowi, że odziedziczenie przezeń ziemi opiera się na dziele krzyża i że jego nasienie może stać na tej ziemi dzięki śmierci krzyża.

Musimy zdać sobie sprawę, że krzyż stanowi fundament wszelkiego życia duchowego. Bez przejścia przez krzyż nie możemy na tej ziemi żyć dla Boga. Nawet jeśli potrafimy wygłosić poselstwo na temat krzyża, nie przyniesie ono żadnego duchowego pożytku, jeśli krzyż nie rozprawił się najpierw z nami samymi. Tylko ci, którzy przeszli przez krzyż, będą mieli dymiący piec i płonącą pochodnię. Innymi słowy, tylko ci, którzy przeszli przez śmierć, będą mieli przejrzyste, oczyszczające i prawdziwe światło.

Problem wielu ludzi polega na tym, że ilekroć odkrywają oni, iż mają niewielką moc lub minimalne osiągnięcia w swej pracy, uważają, że są użyteczni w Bożych rękach. W rzeczywistości nie ma czegoś takiego. Wszystko tutaj zależy od tego, co wnosimy do Pańskiego dzieła. Jeżeli wnosimy do niego coś z siebie, to już ponieśliśmy porażkę. Ponieśliście porażkę nie dlatego, że nie potraficie przemawiać, że nie jesteście wystarczająco silni albo że nie macie wystarczającej znajomości Pisma, lecz dlatego, że niewłaściwa jest wasza osoba. Krzyż nie wykonał w was swojej pracy. Musimy dokładnie zrozumieć, że tylko ci, którzy przeszli przez krzyż, odziedziczą ziemię. Ci, którzy nie przeszli przez śmierć, nie odziedziczą ziemi. Potrzebujemy dzieła oczyszczenia. Jakże trudno jest być czystym w dziele Pana! Co to znaczy być czystym? Być czystym to inaczej być wolnym od wszelkiej domieszki. Jakże łatwo przychodzi nam w naszej pracy dla Pana powiedzieć jedno słowo w duchu, a zaraz po nim słowo w ciele. Jakże łatwo nam powiedzieć słowo przez Pana, a zaraz potem słowo przez nas samych. Jest to domieszka, nieczystość. Wskutek tego zachodzi potrzeba, by Pański dymiący piec przeszedł przez te kawałki, by przeprowadzić w nas dzieło oczyszczenia. Skuteczność śmierci Chrystusa uczyni nas czystymi osobami. Pan nie chce, abyśmy byli ludźmi pełnymi domieszek. Chce oczyścić nas, abyśmy byli czyści.

Przez połówki przeszedł nie tylko dymiący piec, lecz również płonąca pochodnia. Zanim pojawi się dymiący piec, musi najpierw mieć miejsce krzyż; zanim pojawi się płonąca pochodnia, również najpierw musi mieć miejsce krzyż. Aby zatem mieć prawdziwe światło, trzeba najpierw przejść przez śmierć. Ktoś, kto nie przeszedł przez śmierć, może być bardzo bystry i wykształcony; inni mogą uważać, że jego słowa są bardzo inteligentne. Osoba taka jednak nie posiada przeszywającego światła. Płonąca pochodnia, prawdziwe światło, pochodzi od krzyża. Bierze się z przejścia przez połowy, czyli z przejścia przez śmierć. Nikt nie jest w stanie wypełnić posługi Bożego dzieła, opierając się na własnej ludzkiej mądrości i poznaniu. Po to, by wypełnić taką posługę, trzeba mieć przed Panem doświadczenie krzyża. Łatwo jest głosić doktrynę krzyża. Wersety te pokazują nam jednak, że tylko ci, którzy znają krzyż i mają jego doświadczenie, mogą stać dla Boga.

Abraham porozłupywał wszystko wzdłuż i położył przerąbane części naprzeciwko siebie, po czym usnął. Nagle ogarnęła go wielka ciemność. Ktoś, kto nie zna krzyża, będzie myślał, że w pełni nadaje się do pracy dla Pana i że nie ma tu czego się bać. Ten jednak, kto zna krzyż, będzie widział nad sobą wielką ciemność; będzie miał świadomość, że sam niczego nie jest w stanie dokonać i że jest całkowicie niezdolny do zrobienia czegokolwiek samemu. Kiedy Pan doprowadza nas do momentu, w którym uświadamiamy sobie naszą słabość i gdy czujemy, że nie jesteśmy w stanie niczego dokonać ani nie jesteśmy godni, by cokolwiek robić - wtedy możemy zacząć pracę dla Pana. Kiedy naprawdę widzimy, że praca ta jest dziełem Pana i że my sami jesteśmy bezużyteczni oraz gdy rzeczywiście ujrzymy świętość Pana i nasz brud, Pan zacznie nas używać.

W jaki sposób Abraham odziedziczył ziemię? Bóg pokazał mu, że musi przejść przez śmierć. Musiał przejść przez krzyż. Tylko dzięki przejściu przez krzyż odziedziczymy ziemię i dopiero wtedy będziemy mogli nieustannie żyć dla Boga na tej ziemi.

"TWOJE NASIENIE"

Księga Rodzaju 15,5 mówi: "I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić; potem dodał: Tak liczne będzie twoje nasienie". Słowo "nasienie" odnosi się do potomków Abrahama. Ma ono tutaj liczbę pojedynczą, nie mnogą. Jest to bardzo dziwne, ponieważ mówiąc po ludzku, jeśli jego potomkowie mieli być tak liczni, jak gwiazdy na niebie, nasienie powinno być tu w liczbie mnogiej. Kiedy jednak Bóg mówił Abrahamowi o mnogości jego potomków, użył słowa "nasienie" w liczbie pojedynczej. Dlaczego użył tego słowa w liczbie pojedynczej? Kto był tym jednym nasieniem? W Liście do Galacjan 3,16 Paweł powiedział: "I nie mówi: i nasieniom, co wskazywałoby na wielu, ale co wskazuje na jednego: i nasieniu twojemu, którym jest Chrystus". Tak więc nasienie, o którym Bóg tutaj mówi, nie było wieloma ludźmi, lecz jedną osobą. Osobą tą nie był Izaak, lecz Chrystus.

Pokazuje to nam, że ten, kto dziedziczy ziemię, jest jednym nasieniem. Jeśli chodziło o Abrahama, nasieniem był Izaak; w szerszym kontekście jednak nasieniem jest Chrystus. Izaak był jedynie cieniem; istotą jest Chrystus. Innymi słowy, Chrystus odziedziczy ziemię i będzie ją błogosławił. Zarówno moc, jak i władza spoczywają w rękach Chrystusa. Boże dzieło odzyskiwania realizuje Chrystus, nie Izaak.

Kwestia synostwa jest niezwykle ważna. Jeśli sprawa synostwa i nasienia nie jest rozstrzygnięta, nikt nie może zrealizować Bożego dzieła odzyskiwania. Gdyby Abraham nie osiągnął takiej doskonałości, nie mógłby wprowadzić Izaaka. Najpierw Abraham musiał stać się naczyniem, a dopiero potem mógł przyjść Izaak. Oznacza to, że chwalebny Chrystus pojawi się dopiero wtedy, gdy garstka ludzi uwierzy, tak jak uwierzył Abraham. Dopiero wówczas Boże dzieło zostanie wykonane. Izaak był jedynie cieniem; rzeczywistością jest Chrystus. W identyczny sposób Abraham był cieniem; rzeczywistością jest kościół. Tak jak Abraham stał się naczyniem, by wprowadzić Izaaka, tak też kościół jest naczyniem, by wprowadzić chwalebnego Chrystusa.

Bóg chciał, by Abraham stał się naczyniem dla wprowadzenia Izaaka. Potomkowie Abrahama wypełnią Boży cel; sam Abraham Bożego celu nie wypełnił. Kościół zatem jest niczym sam w sobie; liczy się to, że kościół wprowadza Chrystusa i wyraża Chrystusa na ziemi dla Bożego dzieła odzyskiwania na ziemi. Abraham był naczyniem, które miało wprowadzić Izaaka. Dzisiaj kościół jest naczyniem, służącym wprowadzeniu Chrystusa.

PIERWSZA PRÓBA - NARODZINY IZMAELA

Nie jest prostą rzeczą wprowadzić Izaaka. Abraham musiał zostać poddany próbie. Po to, byśmy byli Bożym naczyniem, wprowadzającym Chrystusa i wyrażającym Jego władzę, musimy przejść przez wiele prób. Poczynając od piętnastego rozdziału Księgi Rodzaju Biblia pokazuje nam, że Abraham został trzykrotnie poddany próbie w związku ze swoim synem, tak samo, jak wcześniej przeszedł przez trzy próby w związku z ziemią Kanaan. Dwie spośród tych prób nastąpiły przed urodzeniem się jego syna, a trzecia - po jego narodzinach. Wszystkie trzy próby przygotowały Abrahama na wprowadzenie Izaaka. Innymi słowy, kościół musi być poddany próbom i przygotowany, zanim będzie mógł sprowadzić z powrotem chwalebnego Chrystusa na ziemię.

Rozdział 15 mówi nam, że Abraham powiedział do Pana: "Boże, co mi dasz, widząc, że jestem bezdzietny i że szafarzem mojego domu jest Eliezer z Damaszku?" Bóg odparł: "Ten, kto wyjdzie z twoich wnętrzności, będzie twoim dziedzicem". Abraham uwierzył Bogu i Bóg poczytał mu to za sprawiedliwość. Obietnica zrodzenia syna została dana, a wiara - okazana. Mijał jednak dzień za dniem, a syna wciąż nie było. Mijał miesiąc za miesiącem i rok za rokiem, a syna nie było. Pokazuje to, że wiara musiała być wystawiona na próbę. Wiara Abrahama rosła krok po kroku.

Księga Rodzaju 16,1 mówi: "Saraj, żona Abrama, nie urodziła mu jednak potomka". Abraham miał już osiemdziesiąt pięć lat. Jego żona Sara nie mogła urodzić mu syna. Co powinien zrobić? W tym momencie jego żona powiedziała do niego: "Ponieważ Pan zamknął mi łono, abym nie rodziła, zbliż się do mojej niewolnicy, może z niej będę miała dzieci" (w. 2). Co uczynił Abraham? "Abram usłuchał rady Saraj. Saraj, żona Abrama, wzięła zatem niewolnicę Hagar, Egipcjankę, i dała ją za żonę mężowi swemu Abrahamowi" (ww. 2-3). Biblia dokładnie podaje, że "minęło dziesięć lat, odkąd Abram osiedlił się w Kanaanie" (w. 3). Kiedy Abraham przybył do Kanaanu, Bóg obiecał: "Twojemu nasieniu daję tę ziemię" (12,7). Zaraz przed tymi wydarzeniami Bóg obiecał mu ponownie: "Ten, kto wyjdzie z twoich wnętrzności, będzie twoim dziedzicem". Abraham miał jednak wówczas osiemdziesiąt pięć lat i wciąż nie miał syna. Zaczął się niepokoić. Aby mieć syna, zbliżył się do Hagar, swojej konkubiny. Hagar poczęła i urodziła Izmaela. Biblia podaje dokładnie: "Abram miał lat osiemdziesiąt sześć, gdy mu Hagar urodziła Izmaela" (16,16).

To niezwykle ważna sprawa. Bóg postanowił, że Abraham zrodzi syna; zgodnie z Bożą decyzją jednak, Abraham miał zrodzić syna przez Sarę i miał to zrobić w wieku stu jeden lat. Abraham natomiast skrócił ten czas o czternaście lat swoim własnym wysiłkiem. Co więcej, jego syn został zrodzony przez Hagar. Była to pierwsza próba, jaka spotkała Abrahama w związku z jego synem. Abraham uwierzył Bożemu słowu. Uwierzył, że Bóg da mu syna. Nie uświadamiał sobie jednak, że wiara oznacza zaprzestanie własnych wysiłków i oczekiwanie na Boże działanie! Gdy tylko uwierzył, powinien był zaprzestać własnych czynów. List do Hebrajczyków 4,10 mówi: "Kto bowiem wszedł do Jego odpoczynku, odpoczął od swoich dzieł, tak jak Bóg od swoich". Kiedy wierzymy, nie powinniśmy się spieszyć. Ilekroć wierzymy, powinniśmy odpoczywać. Abraham uwierzył Bogu, lecz nie nauczył się lekcji. Nie zobaczył, że skoro uwierzył, powinien czekać i nie robić niczego na własną rękę. Myślał, że po to, by wierzyć, musi pomóc Bogu i zrobić coś samemu. Wskutek tego przyjął słowo swojej żony, wziął sobie jako konkubinę Hagar i zrodził Izmaela. Abraham podał Bogu rękę! Myślał, że skoro Bóg obiecał mu syna, to robiąc to, co zrobił z Hagar, wypełnia Bożą wolę. Nie zrobił nic innego. Postąpił tylko na własną rękę w odniesieniu do tego, co Bóg mu obiecał. Ten jeden czyn jednak przyniósł mu porażkę!

Zasada obietnicy i zasada Izmaela

Nie chodziło o to, czy Abraham ma mieć syna. Ważne było, przez kogo ten syn zostanie zrodzony. Serce Boga nie mogło zaspokoić się jedynie tym, że Abraham będzie miał syna. Syn Abrahama musiał być poczęty przez Sarę; dopiero wtedy serce Boga mogło być zaspokojone. Było to kością niezgody pomiędzy Bogiem i Abrahamem.

W kwestii tej nie ma również jasności wielu chrześcijan. Wielu pyta: "Czy to niewłaściwe, że głoszę prawdę?" Boże Słowo mówi, że powinniśmy świadczyć i głosić ewangelię. Jest to dobre. Boga jednak obchodzi to, kto wykonuje pracę. Kto głosi? Właściwe jest zradzanie synów, lecz faktyczne pytanie brzmi: kto ich zradza? Bóg nie kładzie nacisku na to, czy coś się wydarzyło, lecz na źródło tej rzeczy. Często nasza uwaga kieruje się jedynie ku poprawności efektów i form. Wszystko, co wydaje nam się właściwe, przyjmujemy za właściwe, a wszystko, co uważamy za słuszne, przyjmujemy za słuszne. Boga natomiast obchodzi to, skąd dana rzecz pochodzi i kto ją wykonuje. Nie wystarczy powiedzieć, że coś jest wolą Boga. Trzeba zadać sobie jeszcze pytanie, kto wykonuje tę wolę. Bożą wolą jest mieć syna; kto jednak zrodzi tego syna po to, by wypełnić Jego wolę? Jeśli zrodzenie syna wykonane zostaje własnym wysiłkiem, efektem tego jest Izmael.

Bóg zamyślił, by Abraham był ojcem. Dlatego Bóg wykonał nad nim szczególną pracę, aby pokazać mu, co w przypadku Boga znaczy ojcostwo. Być Ojcem w przypadku Boga oznacza, że wszystko powinno pochodzić od Boga. Gdyby Abraham nie widział, że wszystko pochodzi od Boga i że jest On Ojcem, nie byłby odpowiednią osobą do tego, by być ojcem wielu narodów. Zrodzenie Izmaela jednak pochodziło od Abrahama, a nie od Boga.

Największy sprawdzian dla Bożych dzieci dotyczy wybierania źródła ich pracy. Wiele Bożych dzieci mówi często, że to czy tamto jest "dobre", "słuszne" lub "zgodne z Bożą wolą". Za tymi "dobrymi" i "słusznymi" rzeczami, które są "zgodne z Bożą wolą", całą pracę wykonuje jednak "ja", brakuje świadomości krzyża i pozwolenia Bogu, by rozprawił się z cielesnym życiem. Będąc w takiej sytuacji, dzieci Boże pełnią wolę Boga, czyniąc wiele tzw. dobrych i słusznych rzeczy. Wynikiem tego nie jest Izaak, lecz Izmael. Musimy prosić Boga, by przemówił do nas i pokazał nam, kto naprawdę to wszystko wykonuje. To absolutnie zasadnicza sprawa. Możemy pracować w pewnym miejscu, gorliwie się trudzić i zbawiać wiele dusz, lecz w ostatecznym rozrachunku liczba zbawionych dusz i wygląd pracy nie liczą się zupełnie. Istotne jest to, czy czyniliśmy to przez Boga, czy przez siebie samych. Najbardziej godną pożałowania rzeczą, jaką możemy zrobić, jest nauczanie Bożego Słowa, głoszenie Bożej prawdy i sprawowanie Bożego daru przez siebie samych. Jeśli tak postąpiliśmy, powinniśmy skłonić głowę i wyznać nasz grzech. Musimy zdać sobie sprawę, że dzieła wykonywane w Bożym interesie, które nie są z Niego i które wykonuje się, nie uznając Go jako Ojca, nie mają absolutnie żadnej duchowej wartości. Bóg musi przywieść nas do takiego stanu. To, czy nasza praca duchowa jest czysta, zależy od tego, ile tej pracy pochodzi od Boga, a ile - od nas samych.

Skoro Abraham chciał syna, powinien był uświadomić sobie, że Bóg jest Ojcem i powinien był pozwolić Mu być Ojcem, odkładając zarazem siebie na bok. Abraham chciał Izaaka, nie powinien był jednak próbować zrodzić go na własną rękę. Innymi słowy, jeśli chcemy, by Chrystus odziedziczył ziemię i jeżeli pragniemy stać dla Boga, nie powinniśmy starać się wprowadzić Go na własną rękę. Nie powinniśmy postępować ani czynić czegokolwiek przez siebie samych. Musimy odłożyć siebie na bok. To największa i najcięższa próba. Tu właśnie słudzy Boży najczęściej zawodzą. Musimy pamiętać, że Boża praca musi być wolna nie tylko od grzechu, lecz również od naszych własnych wysiłków. Bóg nie tylko pyta o jakość wykonywanej pracy, lecz również o to, kto ją wykonuje. Niestety, łatwo jest napominać ludzi, by zaniechali grzechu, trudno natomiast kogokolwiek skłonić, by zaniechał samego siebie. Oby Bóg przywiódł nas do takiego stanu, w którym będziemy mogli powiedzieć Panu: "Chcę pełnić Twoją wolę. Jesteś we mnie i to Ty musisz uzdolnić mnie, bym mógł pełnić Twoją wolę. Nie jestem tu po to, by samemu pełnić Twoją wolę. To musisz być Ty, nie ja!"

Musimy pamiętać, że "myśli Moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi Moimi drogami - ogłasza Jahwe. Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak Moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli Moje niż myśli wasze" (Iz 55,8-9). Z tego powodu nic, co robimy sami, nawet jeśli jest to dobre w naszych oczach, nie jest w stanie zaspokoić Bożego serca. Choćbyśmy sami przeprowadzali Jego wolę, nie zaspokoi to Jego serca. Zaspokoić Jego serce zdoła wyłącznie to, co wykonuje On sam. Chociaż Pan uniżył samego siebie i pragnie się nami posłużyć, musimy pamiętać, że jesteśmy tylko sługami, których On używa jako naczynia w swoich rękach. Nie powinniśmy zastępować Go czymkolwiek w żadnej sytuacji. Możemy jedynie pozwolić Bogu, by działał poprzez nas. Nie jesteśmy w stanie sami nic uczynić. Ostatecznie Izaak narodził się z Abrahama, lecz był synem urodzonym według Bożej obietnicy. To Bóg sprawił, że Izaak przyszedł na świat. Bóg począł tego syna przez Abrahama. Zasada obietnicy całkowicie różni się od zasady Izmaela. Oby Pan był dla nas miłosierny i wybawił nas od zasady Izmaela.

Łaska i prawo

Abraham poślubił Hagar i zrodził Izmaela. List do Galacjan 4 mówi, że "ten z niewolnicy urodził się według ciała... są to dwa przymierza: jedno z góry Synaj, rodzące ku niewoli, a jest nim Hagar, zaś Hagar jest górą Synaj w Arabii..." (ww. 23-25). Innymi słowy, Hagar przedstawia prawo. Czym jest prawo? Prawo oznacza Boże żądanie. Dziesięć przykazań przedstawia Boże żądania wobec człowieka. Bóg czegoś chce. Co to znaczy zachowywać prawo? Zachowywanie prawa polega na dawaniu czegoś Bogu i zadowalaniu Go.

List do Galacjan 3,10 mówi jednak: "Przeklęty każdy, kto nie wypełnia wytrwale wszystkiego, co nakazuje wykonać księga prawa". Innymi słowy ci, którzy mówią: "Będę podobał się Bogu", są przeklęci. Dlaczego? Ponieważ człowiek sam nie jest w stanie podobać się Bogu i nie nadaje się do tego, by Mu się podobać (Rz 8,7-8). W Biblii prawo często występuje w połączeniu z ciałem. Siódmy rozdział Listu do Rzymian w sposób szczególny poświęcony jest prawu. Jest to zarazem rozdział szczególnie poświęcony ciału. Czym jest ciało? Mówiąc prosto, ciało to własny wysiłek. To "ja". Ilekroć staramy się przestrzegać prawa, jesteśmy w ciele. Za każdym razem, gdy ktoś próbuje zadowolić Boga swoim własnym wysiłkiem, pojawia się prawo. W tym, kto usiłuje przypodobać się Bogu cielesną siłą, Bóg nie znajduje upodobania. To właśnie przedstawia Hagar i Izmael. Hagar przedstawia prawo, a Izmael - ciało będące jego wynikiem.

Abraham był wierzącym. Starał się podobać Bogu i wypełnić Jego cel. Bóg chciał, by Abraham miał syna i Abraham sam czynił starania, by mieć syna. Czy nie było to zgodne z Bożą wolą i czy nie służyło to podobaniu się Bogu? Czy mogło to być niewłaściwe? Paweł powiedział jednak: "Lecz ten z niewolnicy urodził się według ciała". To prawda, że Boża wola powinna zostać wykonana. Rzecz jednak w tym, kto powinien tę wolę wykonać. Jeśli będziemy próbowali robić to sami, efektem tego będzie Izmael. Abraham postąpił niewłaściwie - nie w kwestii celu, lecz źródła. Jego celem było ujrzeć wypełnienie Bożej obietnicy; niewłaściwe natomiast było wypełnianie jej własnymi siłami.

Teraz rozumiemy, o co chodzi. Bóg odtrąci nie tylko tych, którzy czynią rzeczy nie podobające się Jemu. Odrzuci nawet tych, którzy czynią to, w czym ma On upodobanie, lecz robią to według samych siebie. Nie będziemy podobali się Bogu, jeżeli będziemy grzeszyć, lecz podobnie nie będziemy podobali się Bogu, jeśli będziemy starali się postępować dobrze poprzez nasze ciało. To, czy podobamy się Bogu, zależy od tego, czy krzyż wykonał dzieło rozprawienia się z naszym ciałem, z naturalnym życiem. Czy mówimy: "Boże, nic nie jestem w stanie uczynić, nie nadaję się do niczego. Mogę polegać wyłącznie na Tobie"? Ten, kto naprawdę ufa Bogu, nie postępuje według swego ciała. Bóg jest Wykonawcą dzieła. Najbardziej obraża Go to, gdy zajmujemy należne Jemu miejsce w pracy. Na tym właśnie często polega nasz błąd. Nie umiemy wierzyć, nie umiemy ufać ani nie potrafimy czekać. Nie jesteśmy w stanie powierzyć wszystkiego Bogu. Oto korzeń naszej obrazy wobec Boga.

Bóg postanowił, że Abraham zrodzi syna poprzez Sarę. List do Galacjan 4,23 mówi, że "ten zaś z wolnej [narodził się] dzięki obietnicy". Wolną kobietą była Sara. Hagar przedstawia prawo, podczas gdy Sara - łaskę. Na czym polega różnica pomiędzy prawem a łaską? Robienie czegoś na własną rękę to prawo, natomiast łaska to Bóg, który robi tę rzecz za nas. Mówiąc prosto, łaska to Bóg, który czyni wszystko za nas. Jeśli my to robimy, nie jest to łaska. Dopiero gdy Bóg robi daną rzecz za nas, jest to łaska. Łaska, zgodnie z jej biblijną definicją, to nie wyrozumiałość ani tolerancja, ani też czynienie czegokolwiek samemu. Jest to konkretne działanie Boga w nas. Konkretną pracą, jaką Bóg chciał wykonać w Abrahamie, było zrodzenie Izaaka przez Sarę. Izaak miał narodzić się z Abrahama, lecz miał narodzić się przez łaskę i dzięki Bożej obietnicy.

Nie ma życia bez śmierci

Księga Rodzaju 16 mówi, że Abraham zrodził Izmaela, kiedy miał osiemdziesiąt sześć lat. W tym wieku jego cielesna energia i siła naturalna nadal funkcjonowały. Dlatego właśnie czwarty rozdział Listu do Galacjan mówi, że Izmael narodził się z ciała. Księga Rodzaju 21 podaje nam, że w chwili gdy Abraham zrodził Izaaka, miał już sto lat (w. 5). Czwarty rozdział Listu do Rzymian mówi, że kiedy Abraham miał blisko sto lat, uznał swoje ciało za obumarłe, a łono Sary - za obumierające (w. 19). Innymi słowy, jego cielesna energia i siła naturalna wyczerpały się. Abraham nie miał już siły zrodzić syna, podobnie jak Sara. Bóg wybrał ten czas na narodziny Izaaka. Oznacza to, iż Bóg chciał, żeby Abraham uznał siebie za umierającego, a nawet za umarłego - za człowieka, który wierzy Bogu dającemu życie umarłym i powołującemu do istnienia rzeczy nie istniejące. Zamysłem Boga było, by Abraham uświadomił sobie, że to nie on jest ojcem. To ciekawe, że Bóg chciał, aby Abraham był ojcem, a jednocześnie pragnął, by Abraham ujrzał, że to nie on jest ojcem. Bóg czekał, aż cała naturalna energia Abrahama się wyczerpie, i dopiero wtedy dał mu Izaaka.

Takie właśnie dzieło Bóg pragnie w nas wykonać. On zawsze czeka. Nawet jeśli oznacza to czekanie przez czternaście lat, Bóg zawsze będzie czekał. Czeka na dzień, kiedy uświadomimy sobie, że nie jesteśmy w stanie sobie poradzić i kiedy ujrzymy siebie samych jako umarłych. Wtedy zrodzimy Izaaka. Bóg nie może nas dziś użyć, ponieważ nasz czas jeszcze nie nadszedł. Bóg nie tylko pragnie spełnienia Swej woli, lecz chce, by jej wypełnienie przyszło od Niego. Jeśli mamy jedynie doktryny oraz poznanie i nigdy nie zostaliśmy doprowadzeni do sytuacji, w której powiedzielibyśmy Mu: "Koniec ze mną. Umarłem. Nie dam sobie rady" - Bóg nie może nas użyć i nie możemy zrodzić Izaaka ani wypełnić Jego celu.

Niezwykle ważnym warunkiem zrodzenia Izaaka jest sprawa czasu. Pan nie może naprawdę nas użyć, a my nie jesteśmy w stanie naprawdę przejawić Chrystusa ani podtrzymać Bożego świadectwa na ziemi, dopóki nie mamy stu lat. Jest to czas, kiedy wszystko, co nas dotyczy, jest zakończone. Dopóki ten dzień nie nadejdzie, wszelka praca, jaką wykonujemy przez siebie samych, to Izmael.

Rzecz teraz w tym, czy chcemy Izmaela, czy Izaaka. Łatwo jest zrodzić Izmaela. Jeśli jesteśmy jak Hagar, możemy zrodzić Izmaela o dowolnej porze. Łatwo nam czynić wszystko przez Hagar. Jeśli jesteśmy tacy, jak Hagar, nie ma potrzeby, abyśmy czekali. Jeśli jednak mamy być jak Sara, musimy zaczekać. Przy rodzeniu Izmaela nie ma potrzeby czekać. Po to jednak, by zrodzić Izaaka, trzeba zaczekać. Musimy zaczekać na Bożą obietnicę, na wyznaczony przez Niego czas i na Niego samego, by to On wykonał pracę. Ci, którzy nie potrafią czekać na Boga, by to On wykonał pracę, ci, którzy nie pozwalają Bogu działać i dla których Bóg nie działa, wyciągną ręce, by skwapliwie pochwycić Izmaela. Ci, którzy chcą mieć Izaaka, muszą zaczekać na Boga. Nadejdzie dzień, kiedy nie będziemy mogli uczynić nic sami, kiedy nie będziemy w stanie zrobić czegokolwiek, kiedy nie będziemy zdolni do niczego i kiedy w sobie samych będziemy całkowicie przekreśleni. Będzie to dzień, w którym Chrystus w pełni przejawi się w nas, a Boży cel zostanie osiągnięty. Do tego czasu wszystko, co będziemy robili sami, nie będzie miało żadnej duchowej wartości. Przeciwnie, będzie szkodliwe. W pracy duchowej nie chodzi o to, ile robimy, lecz o to, ile pracy Pana uzyskaliśmy. W sprawach duchowych dzieło Boże i dzieło ludzkie to dwie zupełnie różne rzeczy. Zachodzi olbrzymia różnica pomiędzy wartością dzieła Bożego a wartością dzieła człowieka. Tylko to, co wychodzi od Niego, ma duchową wartość. Wszelka rzecz, która nie pochodzi od Niego, pozbawiona jest jakiejkolwiek duchowej wartości.

Czym zatem jest Izmael? Izmael to wszystko, co jest zrodzone przedwcześnie. Jest to robienie wszystkiego samemu. Można powiedzieć, że Izmael posiada dwie cechy: pierwsza to niewłaściwe źródło, a druga - przedwczesność. W duchowych sprawach nic nie wystawia nas bardziej na próbę niż kwestia czasu. Często nie trzeba wiele, by obnażyć nasze ciało. Wystarczy, że Bóg odstawi nas na bok na trzy miesiące, a już nasze ciało nie będzie mogło tego znieść. Bóg jednak nigdy nie będzie zaspokojony, widząc Izmaela przed wyznaczonym przez Niego czasem. Nawet jeśli potrafimy coś powiedzieć lub zrobić i nawet gdy rzeczy te wydają się być od Boga, Bóg nie będzie z nich zadowolony. Boży cel musi zostać osiągnięty w zgodzie z Bożym czasem i przez Bożą moc. Na tym polega zasada Izaaka - zasada Bożego czasu i Bożej mocy.

Powtórne usprawiedliwienie Abrahama

List do Rzymian 4,19-22 mówi: "I nie stawszy się bezsilnym w wierze, uznał swoje ciało za obumarłe, mając około stu lat, a łono Sary za obumierające; względem zaś obietnicy Boga, nie zwątpił w niewierze, lecz dał się umocnić wiarą, oddając chwałę Bogu, przekonawszy się w pełni, że to, co Bóg przyobiecał, jest w stanie też uczynić. Dlatego poczytane mu to zostało jako sprawiedliwość".

Powinniśmy zauważyć, że usprawiedliwienie Abrahama przez wiarę w tych wersetach różni się od tego, o którym mowa w Liście do Rzymian 4,3, gdzie czytamy: "Abraham uwierzył Bogu i poczytane mu to zostało za sprawiedliwość". Jest to cytat Pawła z Księgi Rodzaju 15,6. Odnosi się on do czasu, zanim Abraham osiągnął wiek osiemdziesięciu pięciu lat. Wtedy Bóg przemówił do Abrahama w wizji: "Ten, kto wyjdzie z twoich wnętrzności, będzie twoim dziedzicem". Bóg również wyprowadził Abrahama przed namiot i poprosił go, by spojrzał na niebo i policzył gwiazdy. I powiedział do niego: "Takie będzie twoje nasienie". Abraham uwierzył Bogu i Bóg poczytał mu to za sprawiedliwość. Było to pierwsze usprawiedliwienie. Chociaż Abraham uwierzył, jego wiara nie była doskonała; później zrodził przecież Izmaela własnym ciałem. Słowa "poczytane mu to zostało za sprawiedliwość" w Liście do Rzymian 4,22 odnoszą się do wydarzenia, opisanego w Księdze Rodzaju 17. Abraham miał wówczas dziewięćdziesiąt dziewięć lat. Mimo że uważał swoje ciało za obumarłe, a łono swej żony za obumierające, nie zwątpił w niewierze. W pełni wierzył, że Bóg zrealizuje to, co przyobiecał. Poczytane mu to zostało za sprawiedliwość. Było to więc kolejne usprawiedliwienie przez wiarę. Upłynęło przeszło dziesięć lat, lecz Bóg nadal udzielał Abrahamowi tej samej lekcji, lekcji wiary. Na początku w wierze Abrahama obecny był jego własny pierwiastek. Po wielu latach Abraham całkowicie stracił nadzieję co do siebie samego. Nadal jednak zdolny był wierzyć. Bóg uznał go za sprawiedliwego w oparciu o jego wiarę. Doprowadził go do położenia, w którym Abraham naprawdę uwierzył. Był to wynik Bożej pracy w nim. Pokazuje to nam, że rezultat nie pochodzi od tego, kto chce lub kto się o niego ubiega, lecz od Boga, który okazuje miłosierdzie (Rz 9,16). To On zapoczątkowuje pracę i to On ją realizuje. Oby Pan był dla nas miłosierny. Oby pomógł nam nauczyć się lekcji wiary i obyśmy ku Niemu tylko spoglądali!

Fragment książki Watchmana Nee "Bóg Abrahama, Izaaka, Jakuba"

Użyto za pozwoleniem Living Stream Ministry.

Dystrybutorem książki jest:
Fundacja Strumień Życia
ul. Puzonistów 4
02-876 Warszawa

Tu znajdziesz spis pozostałych rozdziałów tej ksiązki