Dwanaście pełnych koszy

Tom drugi, Rozdział piąty

JAK DOŚWIADCZAĆ ZWYCIĘSKIEGO ŻYCIA (2)

Wersety biblijne: Ga 2,20

Spis treści rozdziału

W ciągu ostatnich kilku dni ujrzeliśmy, jakim życiem żyjemy i jakiego życia wymaga od nas Bóg. Zobaczyliśmy ludzki sposób na zwycięstwo i Boży sposób zwyciężania. Zobaczyliśmy, czym jest zwycięskie życie i jakie są jego cechy. Dzisiaj będziemy mówić o tym, jak doświadczać takiego życia. Najpierw zastanowimy się nad bardzo ważnym pytaniem: jak możemy wkroczyć w doświadczanie takiego życia i jak możemy zyskiwać Chrystusa?

Werset, który czytamy dziś wieczorem, pokazuje nam drogę do doświadczania tego życia. "Teraz zaś już nie ja żyję..." Tak wygląda życie, którego powinniśmy doświadczać. Teraz zaś już nie ja żyję. W sensie negatywnym mogę powiedzieć, że teraz już nie ja żyję. W sensie pozytywnym, że zwycięskie życie to "Chrystus, który żyje we mnie". Mówiliśmy o tym przez ostatnie kilka dni. List Pawła do Galacjan pokazuje nam, że on osiągnął, doświadczył i wkroczył w doświadczanie tego życia. Przestudiujmy sposób, w jaki się to stało. Droga, którą szedł Paweł, jest tą samą drogą, którą my powinniśmy pójść. Paweł wkroczył w takie życie na podstawie dwóch stwierdzeń. Pierwsze stwierdzenie poprzedza werset 19, który mówi: "Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus", a drugie stwierdzenie następuje po tej części. Pierwsze stwierdzenie brzmi: "razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża". To pierwszy warunek do wkroczenia w doświadczanie tego życia. Drugie stwierdzenie brzmi: "Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego". To drugi warunek do wkroczenia w doświadczanie takiego życia. Dzięki spełnieniu tych dwu warunków Paweł zyskał Chrystusa jako swoją sprawiedliwość, uświęcenie i zwycięstwo. Przyjrzyjmy się tym dwóm rzeczom szczegółowo.

PODDANIE SIĘ - "RAZEM Z CHRYSTUSEM ZOSTAŁEM PRZYBITY DO KRZYŻA"

Pierwszy warunek brzmi: "razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża". Co to znaczy? Dlaczego musimy być ukrzyżowani wraz z Chrystusem, zanim będziemy mogli prowadzić zwycięskie życie? Bracia i siostry, ile osób żyje w nas dzisiaj? Wiemy, że kiedy tylko uwierzymy, żyje w nas Pan. Drugi List do Koryntian 13,5 mówi: "Czyż nie wiecie o samych sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście nieuznani" (gr.). My, którzy uwierzyliśmy w Pana, wiemy, że nie jesteśmy nieuznani. Jest niepodważalnym faktem, że Pan jest w nas. Niestety, Pan nie jest jedyną osobą, jaka w nas żyje; my sami również tam żyjemy. Aby doświadczyć Pana jako nasze zwycięskie życie, musimy opuścić to miejsce. Musimy je opuścić, co znaczy, że musimy zrezygnować. Jeśli je opuścimy, doświadczymy zwycięskiego życia.

Wczoraj pewna siostra zapytała mnie, jak może mieć zwycięskie życie. Udzieliłem jej odpowiedzi, że musi się wyprowadzić. Jeśli w jednym domu mieszkają dwie rodziny i stosunki między nimi nie są dobre, potrzeba po prostu, żeby jedna rodzina się wyprowadziła. Tu nie chodzi o to, czy mamy w sobie Chrystusa, czy też nie, ponieważ w chwili, kiedy uwierzyliśmy, Chrystus zaczął w nas żyć. Nie chodzi tu o to, czy On jest w nas, lecz o to, czy my się wyprowadziliśmy. Jako współlokatorzy jesteśmy bardzo nieczyści; popełniliśmy wszystkie rodzaje grzechów. Gdy tylko się wyprowadzimy, wszystko będzie w porządku. Pierwszym warunkiem jest zatem, abyśmy opuścili to miejsce; musimy się wyprowadzić.

Boże Słowo mówi: "Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża". Czyż nie jest jednak prawdą, że chociaż wiele razy próbowaliśmy, nie udało się nam wyprowadzić? Nieraz udawaliśmy, że umarliśmy, tymczasem wciąż żyjemy. Nieraz usiłowaliśmy siebie samych uśmiercić, lecz się to nam nie udawało. Czasami wydaje się, że już umarliśmy, jednak wciąż żyjemy. Często sami próbowaliśmy się ukrzyżować, ale wciąż nie jesteśmy martwi. W czym tkwi problem? Dzisiaj wieczorem musimy przyjrzeć się dokładniej tej sprawie.

Niemożność poradzenia sobie o własnych siłach

Wszyscy siedzący tu bracia i siostry ujrzeli dzisiaj wieczorem fakt krzyża. Wiemy, że kiedy Pan został ukrzyżowany, nie tylko usunął nasze grzechy, ale również ukrzyżował naszą osobę. Znamy już nauczanie 6 rozdziału Listu do Rzymian. Wiemy, że kiedy Pan umarł na krzyżu, to nie tylko poniósł nasze grzechy, ale również ukrzyżował razem ze sobą naszego starego człowieka. Wiemy, że sprawa grzechu została już rozwiązana i że my sami zostaliśmy ukrzyżowani wraz z Nim. Od wielu lat zwracamy na tę prawdę baczną uwagę. Prawdą jest, że zostaliśmy ukrzyżowani z Chrystusem, ale dlaczego ta prawda nie przyniosła w nas efektu? Prawdą jest, że Pan został przybity do krzyża, ale dlaczego my nie jesteśmy jeszcze martwi? Pan przyprowadził mnie do krzyża, jednak ja to wciąż ja. Wciąż jestem związany, wciąż jestem słaby. Stale ponoszę porażki i stale jestem bezsilny. Biblia mówi, że zostałem ukrzyżowany z Chrystusem, lecz dlaczego wciąż jestem tak bezsilny? Wielu zbawionych chrześcijan nieustannie stara się i zmaga, mając nadzieję, że w końcu zwyciężą. Jednak zwycięstwo zawsze wydaje się daleko od nich.

Bracia i siostry, musimy sobie uświadomić, że jedną rzeczą jest zbawienie, którego Pan dokonał, a drugą, czy my to zbawienie przyjmiemy. Przygotowanie posiłku to jedno, natomiast jego zjedzenie to co innego. To, że Jezus czegoś dla nas dokonał, to jedna rzecz. Inną sprawą jest to, czy my przyjmujemy to, czego dokonał Pan. Paweł pokazał nam, jak powinniśmy przyjąć śmierć Pańską. Szósty rozdział Listu do Rzymian pokazuje nam, że każdy z nas jest martwy. Alleluja! Każdy z nas jest martwy! Siódmy rozdział Listu do Rzymian pokazuje nam jednak, że chociaż każdy chrześcijanin powinien być umarły, w rzeczywistości wciąż jesteśmy żywi. Skoro powinniśmy już być martwi, dlaczego wciąż żyjemy? Szósty rozdział Listu do Rzymian pokazuje nam obiektywną prawdę, podczas gdy 7 rozdział Listu do Rzymian ukazuje subiektywne doświadczenie. Rozdział 6 przedstawia fakt, natomiast rozdział 7 - doświadczenie. Dzisiaj wielu chrześcijan dobrze zna 6 rozdział Listu do Rzymian, który mówi nam, że nasz stary człowiek został wraz z Nim ukrzyżowany. Wiedzą oni, że nie powinniśmy już być niewolnikami grzechu, że jesteśmy wyzwoleni z niewoli prawa i że każdego dnia powinniśmy uważać się za martwych dla grzechu. Wszystko to wiedzą, jednak na nic się im to nie przydaje. Nauczanie pozostaje nauczaniem, a oni są wciąż tacy sami. Nauczanie mówi nam, że jesteśmy ukrzyżowani wraz z Chrystusem, my zaś mówimy, że wciąż żyjemy. Nauczanie mówi nam, że jesteśmy wyzwoleni z niewoli prawa, a my mówimy, że wciąż jesteśmy pod prawem. W czym tkwi problem?

Siódmy rozdział Listu do Rzymian mówi nam o wielkim fakcie - człowiek nie zgadza się z tym, co uczynił Bóg. Człowiek nie chce przyjąć Bożego osądu. Bracia i siostry, dlaczego Bóg przybił nas do krzyża? On przybił nas do krzyża, ponieważ wie, że nie możemy nic uczynić i że jesteśmy całkowicie bezużyteczni. Nie ma sposobu, aby nas ulepszyć, poprawić, abyśmy osiągnęli jakiś postęp. Jesteśmy zupełnie bezużyteczni. Nie ma dla nas żadnej nadziei z wyjątkiem ukrzyżowania. Poklepałem kiedyś brata Tsong-jie Hsu i powiedziałem: "Tsong-jie Hsu jest całkowicie zepsuty. Kompletnie zepsuty. Gdyby ukaranie go dawało jakąś nadzieję, moglibyśmy go jeszcze ukarać. Gdyby była jakakolwiek nadzieja, że zmieni się po wtrąceniu go do więzienia, moglibyśmy go tam zamknąć. Ale karanie go czy wtrącenie go do więzienia byłoby bezużyteczne. Nie ma dla niego nadziei. Wszystko, co można z nim zrobić, to stracić go. Jedyną radą jest go ukrzyżować". Ja i wy jesteśmy tak samo zepsuci jak Tsong-jie Hsu. Dlatego zasługujemy jedynie na przybicie nas do krzyża.

Krzyż to nic innego niż wycena naszej wartości! Krzyż ocenia nas i postanawia, że zasługujemy jedynie na śmierć. Bóg ocenia nas, że zasługujemy wyłącznie na śmierć. Boża ocena mojej osoby brzmi, że muszę umrzeć. Jeśli uświadomimy sobie, że krzyż jest rezultatem oceny naszej wartości, jeśli będziemy wiedzieć, że jesteśmy całkowicie bezużyteczni i że nie jesteśmy nawet zdolni do właściwego myślenia, zgodzimy się, że zasługujemy jedynie na śmierć. Bóg mówi, że zasługujemy wyłącznie na śmierć i że jesteśmy całkowicie bezużyteczni. Czy my jednak wciąż chcemy uczynić coś dobrego sami z siebie?

Ostatnio rząd chiński wydał nowe prawo zabraniające używania opium. Każdy, kto przejdzie przez obowiązkową kurację i wciąż będzie zażywał opium, zostanie stracony. Przypuśćmy, że pewien człowiek zażywa opium już od dłuższego czasu. Przeszedł obowiązkową kurację, ale znów powrócił do opium. Kiedy władze to odkryją, zostanie stracony. Jak myślicie, co zrobi ten człowiek? Skoro mają go stracić, czy będzie szukał jakiegoś lekarza z Szanghaju, który dałby mu kilka zastrzyków, aby powstrzymać jego nałóg, mimo że ma umrzeć już następnego dnia? Byłoby to z jego strony pozbawione sensu. Kryminalista, którego skazano na śmierć, nie myśli już o poprawie. Nie myśli w ogóle o dokonywaniu postępów. Czeka jedynie na śmierć. Bóg mówi, że zasługujemy wyłącznie na śmierć i że nie ma sposobu, aby nas ulepszyć czy poprawić. Nie możemy uczynić żadnego postępu. Boży ostateczny wyrok brzmi, że powinniśmy umrzeć; zasługujemy jedynie na śmierć.

Myślimy, że kiedy jeszcze nie byliśmy zbawieni, nie mogliśmy się poprawić ani poczynić żadnych postępów w swoim życiu, więc powinniśmy zapomnieć o naszej przeszłości. Teraz, kiedy jesteśmy zbawieni, myślimy, że aby podobać się Bogu, powinniśmy próbować się poprawić i poczynić jakieś postępy w swoim życiu. Bracia i siostry, ile razy postanawialiśmy sobie, że będziemy dobrzy? Ile razy się nam to udało? Złożyliśmy Bogu wiele duchowych obietnic. Powiedzieliśmy Mu, że będziemy posłuszni Jego Słowu w tej czy innej sprawie. Obiecaliśmy, że będziemy wstawać wcześnie rano i że będziemy od jutra gorliwi. Jednak mimo wszystkich naszych obietnic, ile udało się nam osiągnąć? Jedna siostra z Zachodu powiedziała, że obiecała Bogu ponad trzydzieści rzeczy, lecz nie wypełniła żadnej z tych obietnic. Nie zaakceptowaliśmy Bożej oceny naszej wartości. Nie przyjęliśmy Bożego osądu. Zostaliśmy już skazani na stracenie, ale wciąż próbujemy znaleźć lekarza.

Czym jest krzyż? Krzyż oznacza Bożą rozpacz nad człowiekiem. Krzyż mówi nam, że Bóg stracił co do człowieka nadzieję! Czym jest krzyż? Krzyż mówi nam, że Bóg ogłasza: "Nie mogę ulepszyć człowieka; nie mogę go poprawić. Nie mogę w nim uczynić żadnego postępu. Mogę go jedynie przybić do krzyża". To dziwne, że my już znamy ten fakt. Wiemy już, że Bóg uważa nas za pozbawionych wszelkiej nadziei i że zasługujemy jedynie na ukrzyżowanie. Równocześnie jednak wciąż myślimy, że nie jesteśmy tacy źli. Dlatego codziennie podejmujemy postanowienia. Mówimy: "Boże, obiecuję Ci, że będę robił to i to. Odtąd już nigdy nie stracę panowania nad sobą". Żadna z tych obietnic jednak się nie sprawdza. Czasami myślimy, że nasze postanowienia nie są wystarczająco mocne i następnym razem próbujemy bardziej się starać. Podejmujemy więcej postanowień i po tym, jak stracimy nad sobą panowanie, przyrzekamy, że następnym razem go nie stracimy. Tymczasem okazuje się, że wciąż je tracimy i czynimy kolejne postanowienie. W taki właśnie sposób żył Paweł: "Bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie" (Rz 7,18). On zawsze czynił postanowienia i upadał, czynił postanowienia i upadał, wciąż na nowo. Tak wyglądało nie tylko życie Pawła, ale często doświadczenie wielu spośród nas w dzisiejszych czasach. Bracia i siostry, czy przestaliśmy już podejmować postanowienia? Bóg mówi, że zasługujemy jedynie na śmierć i że jesteśmy całkowicie bezużyteczni. Mówi, że nie ma już dla nas nadziei.

Co to znaczy być ukrzyżowanym z Chrystusem? Oznacza to, że Bóg stracił co do nas wszelką nadzieję i że my sami straciliśmy nadzieję względem siebie samych. Kiedy Bóg przybija nas z Chrystusem do krzyża, znaczy to, że nie ma On już w stosunku do nas nadziei. Kiedy mówimy: "razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża", to znaczy, że my również nie mamy co do siebie nadziei. Bóg widzi dokładnie, jacy jesteśmy; wie, że jesteśmy całkowicie bezużyteczni i że nie ma już dla nas nadziei. Co to znaczy być ukrzyżowanym z Chrystusem? Oznacza to, że wyzbyliśmy się wszelkiej nadziei. Przyznajemy, że nigdy nie zdołamy spodobać się Bogu. Bóg nie może uczynić niczego z wyjątkiem uśmiercenia nas. Nie ma nadziei dla cielesnego człowieka. Jedyną rzeczą, jaka nam pozostała, to umrzeć. Zasługujemy jedynie na śmierć.

Bracia i siostry, czy jest w waszym domu ktoś chory? Byłem w pięciu lub sześciu domach, w których mąż, żona lub dzieci chorowali. Kiedy rodzina straciła już nadzieję względem chorej osoby, mówili: "Panie Nee, mamy nadzieję, jeśli taka będzie wola Boża, że on lub ona szybko odejdą". Dlaczego coś takiego mówili? Ponieważ nie mieli już nadziei. Kiedy utracili wszelką nadzieję, pragnęli, aby ta chora osoba wkrótce umarła. Bóg mówi wam, że nie ma już dla was żadnej nadziei; może was jedynie ukrzyżować. Dobrze byłoby, gdybyście również i wy uznali, że nie ma już dla was żadnej nadziei i że jedynym wyjściem jest zostać ukrzyżowanym.

Nasz problem polega na tym, że bardzo dobrze znamy 6 rozdział Listu do Rzymian, ale wciąż czynimy postanowienia, jak osoba w rozdziale 7. Wciąż składamy Bogu obietnice i myślimy, że jesteśmy w jakiś sposób użyteczni. Chociaż bardzo dobrze rozumiemy 6 rozdział Listu do Rzymian, zachowujemy się w sposób, przedstawiony w rozdziale 7. W 6 rozdziale Listu do Rzymian Bóg powiedział Pawłowi, że jest on bezużyteczny. W rozdziale 7 Paweł powiedział sobie, że jest bezużyteczny. Bracia i siostry, Bóg nas dobrze zna. Stracił w stosunku do nas nadzieję już dawno temu. Według Bożej oceny nie jesteśmy nic warci. On już nam powiedział, że jesteśmy bezużyteczni. Pytanie brzmi, jak my sami się oceniamy. Jeśli również stracimy co do siebie nadzieję i powiemy, że jesteśmy bezużyteczni, natychmiast doświadczymy wybawienia. Bóg pozwala nam tracić nad sobą panowanie, być dumnymi, zazdrosnymi i nieuczciwymi. Pozwala, aby grzechy postawiły nas na głowie. To Jego sposób, by powiedzieć nam, że sobie nie poradzimy. Jak jednak my reagujemy? Myślimy, że nasze pierwsze postanowienie nie było wystarczająco mocne i że musimy podjąć silniejsze postanowienie. Uważamy, że może uda się nam za drugim razem. Wciąż jednak się nie udaje. Oto doświadczenie 7 rozdziału Listu do Rzymian. Szósty rozdział Listu do Rzymian jest zaledwie nauczaniem, podczas gdy 7 rozdział Listu do Rzymian wprowadza nas w rzeczywistość rozdziału 6.

Gdyby ktoś powiedział mi tutaj, że jestem beznadziejnie zepsuty, wykrzyknąłbym: "Alleluja! Ja, Watchman Nee, jestem beznadziejnie zepsuty". Alleluja! Paweł nie mógł nic ze sobą zrobić. Cierpiał przez wiele lat. Zasługiwał jedynie na przybicie do krzyża. Jeśli dzisiaj ogłosisz, że nie jesteś już użyteczny, natychmiast doświadczysz wybawienia. Ci, którzy próbują być dobrymi, nigdy nie zostaną zbawieni. Podobnie chrześcijanie, którzy postanawiają sobie być dobrymi chrześcijanami, nigdy nie zwyciężą. Bracia i siostry, Boży krzyż nie wycenił was błędnie. Każdego dnia pragnę robić jedno - ogłaszać, że byłem bezużyteczny wczoraj, że jestem bezużyteczny dzisiaj, że będę bezużyteczny jutro i że na zawsze będę bezużyteczny.

Bóg chce, abyśmy przyjęli ocenę krzyża, ponieważ akceptując ją, przyjmujemy Pana jako nasze uświęcenie, doskonałość i zwycięstwo. Jeśli wciąż pielęgnujemy jakąś nadzieję i wciąż mamy choćby cień wiary w siebie samych, Bóg będzie musiał kontynuować Swoją pracę nad nami. On nie przestanie w nas działać, dopóki nie stracimy zupełnie nadziei w stosunku do siebie samych. Bóg musi doprowadzić nas do miejsca, gdzie już zupełnie nie będziemy mieli co do siebie żadnej nadziei. Robi to po to, abyśmy zaakceptowali krzyż. Bóg prowadzi nas do tego miejsca, ponieważ chce, abyśmy sobie uświadomili, że nie jesteśmy sami z siebie do niczego zdolni i pragnie, abyśmy to przyznali.

Wielu ludzi zdaje sobie sprawę, że sami z siebie nie mogą nic uczynić. Wciąż jednak jeszcze nie zwyciężyli. Dlaczego? Dzieje się tak, ponieważ Bóg wymaga również, abyśmy wypełnili inny warunek.

Rezygnacja z prób poradzenia sobie

Spotkałem wczoraj siostrę, która przez dwie godziny opowiadała mi historię swojej porażki. Uśmiechałem się, kiedy mówiła. W końcu zapytałem ją: "Czy jesteś już teraz gotowa to przyznać? Czy wciąż masz względem siebie jakąś nadzieję? Czy poniosłaś już wystarczająco wielką porażkę?" Przyznała, że nie może sobie poradzić, ale wciąż brakowało jej jednej rzeczy. Pierwsze, co Bóg nam pokazuje, to że nie możemy sobie poradzić. Musimy stracić nadzieję co do siebie samych. Samo to jednak nie doprowadzi nas do zwycięstwa. To, że przyznamy, iż nie możemy sobie poradzić, to jedno, czym innym natomiast jest, abyśmy nie próbowali sobie poradzić. Powiedziałem jej: "Twoja świadomość, że nie możesz sobie poradzić, jest dobra i właściwa. Nie uświadomiłaś sobie jednak, że wciąż próbujesz sobie poradzić. Czy nie widzisz, że stale próbujesz sobie poradzić? Skoro wiesz, że nie możesz sobie poradzić, powinnaś była zaprzestać własnych wysiłków. Czy nie widzisz, że wciąż próbujesz, pomimo że mówisz, że nie możesz sobie poradzić?" Przyznała, że nie może sobie poradzić i że równocześnie nie dostrzega, iż wciąż się stara i ma nadzieję, że zdoła sobie poradzić. Zapytałem ją kilkakrotnie: "Czy nie zdajesz sobie sprawy, że wciąż się starasz? Czy nie zdajesz sobie sprawy, że wciąż próbujesz zwyciężyć?" Ona zmagała się i próbowała. Dlatego właśnie nie mogła zwyciężyć. Zapytała mnie, co powinna uczynić. Powiedziałem jej, że musi po prostu przyjąć krzyż, przyznać się do swoich słabości oraz przestać próbować i oczekiwać, że sobie poradzi. Powiedziałem jej, że w chwili, kiedy spróbuje cokolwiek uczynić, poniesie porażkę. Zapytała: "Jeśli ponoszę porażkę, mimo że robię to wszystko, czy nie poniosę jeszcze większej porażki, jeśli nie będę nic robić?" Tutaj właśnie kryje się problem wielu osób. Bardzo dobrze wiedzą, że nie mogą nic zrobić i że są zupełnie bezsilne, a jednak wciąż się starają i zmagają. Rezultat jest taki, że wciąż nie ma zwycięstwa i że wciąż nie mogą zwyciężyć.

W doświadczaniu zwycięskiego życia są dwa bardzo ważne warunki poddania się. Po pierwsze, musimy uznać Bożą ocenę, że sami z siebie nie jesteśmy do czegokolwiek zdolni. Po drugie, nie powinniśmy próbować stać się zdolni. Powinniśmy raczej wyzbyć się całkowicie nadziei co do siebie samych. Pewien brat powiedział mi kiedyś, że nie może uwierzyć. Powiedziałem mu, że powinien przestać próbować uwierzyć. Stwierdził: "Co to za nauka?" Odpowiedziałem: "Wszystko, co musisz zrobić, to powiedzieć Bogu, że nie możesz uwierzyć. Bóg czeka, abyś przyznał, że nie potrafisz uwierzyć".

Co to znaczy być ukrzyżowanym z Chrystusem? Oznacza to, że od tej chwili nie jestem odpowiedzialny za swoje zwycięstwo ani za swoje porażki. Moje sprawy leżą w rękach Chrystusa. Przypuśćmy, że jakaś siostra podaje wam filiżankę herbaty, a kiedy po nią sięgacie, ona nie chce wypuścić jej z rąk. Wy próbujecie napić się herbaty, a ona wciąż trzyma filiżankę. Chociaż mówi, że podaje wam herbatę, nie wypuszcza jej z rąk. Jeśli ona jej nie odda, wy nie będziecie mogli napić się herbaty.

Co to znaczy być ukrzyżowanym z Chrystusem? Pierwsze znaczenie ukrzyżowania z Chrystusem to poddanie się. Drugie to zrezygnowanie z prób przejęcia kontroli. Powinniśmy powiedzieć Bogu: "Od tej chwili oddaję się Tobie. Odtąd zwycięstwo i cierpliwość są Twoją sprawą".

Kiedyś pewien brat zapytał mnie, co to znaczy być zwycięskim. Powiedziałem mu, że zwycięstwo jest rezygnacją, a rezygnacja to umieranie. Oznacza to, że zwycięstwo nie jest już jego sprawą.

Spotkałem kiedyś jedną siostrę i powiedziałem jej: "Musisz zrobić tylko jedno. Powiedz Bogu, że od tej chwili nie możesz już nic zrobić i że nie jesteś już za nic odpowiedzialna".

Nie potrafimy przestać tracić nad sobą panowania, nie umiemy się powstrzymać, nie jesteśmy w stanie oddać się Bogu. Od tej chwili powinniśmy się poddać i nie troszczyć się więcej ani nie martwić o cokolwiek. Kiedy przychodzimy przed Boga, często mówimy Mu, że nie możemy sobie poradzić albo że nie potrafimy nic zrobić. Kiedy jednak odchodzimy sprzed Jego oblicza, sami ponownie się za wszystko bierzemy. Bracia i siostry, cokolwiek przynosimy Bogu, kiedy przychodzimy do Niego, musi pozostać przy Nim, kiedy odchodzimy sprzed Jego oblicza. Ci, którzy wiedzą, jak zostawiać Bogu różne rzeczy, doświadczą wyzwolenia.

Kiedyś przyniosłem pewnej siostrze rękopis i poprosiłem, aby przepisała go dla mnie na czysto. Kiedy jednak wychodziłem, zabrałem rękopis z sobą. Chociaż była ona gotowa go dla mnie przepisać, nie mogła tego zrobić. Właśnie tak się modlimy w dzisiejszych czasach. Mówimy naszymi ustami: "Boże, proszę, pomóż mi". Po modlitwie zaś sami znowu wszystko bierzemy.

Dlatego najważniejszą rzeczą jest poddanie się. Musimy powiedzieć: "Boże, nie mogę zwyciężyć i nie zamierzam zwyciężyć. Nigdy nie będę próbował zwyciężyć". Na tym polega ukrzyżowanie z Chrystusem. Jakże to wspaniałe! "Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża!"

Kiedy budzicie się rano, szatan może wam mówić, że nie jesteście dobrzy, że nie zmieniliście się w tej i tamtej sprawie. Możecie się zasmucić. Co jednak zamierzacie uczynić? Powinniście powiedzieć: "Od dawna wiem, że jestem całkowicie zepsuty. Straciłem już co do siebie wszelką nadzieję. Nie zamierzam już więcej czynić w swoim życiu żadnych postępów". Jeśli to powiecie, natychmiast poczujecie się lepiej. To niezwykłe! Nie jest to kwestia zmiany, lecz wymiany. Musicie uchwycić się faktów, których dokonał Bóg. Gdybyście byli do czegokolwiek użyteczni, Bóg nie przybiłby was do krzyża. On jednak umieścił was na krzyżu i umieścił was w Chrystusie, ponieważ jesteście całkowicie zepsuci. Powinniście zatem poddać się. Co praktycznie powinniście zrobić? Powinniście powiedzieć: "Boże, nie mogę się poprawić i nie zamierzam się poprawić. Panie, od tej chwili kończę z tym; nie będę już więcej próbował sobie poradzić i już dłużej nie zamierzam sobie radzić". Bracia i siostry, czy odważycie się poddać?

Wspomniałem historię o lekarzu, który palił papierosy. Miał on przeszło siedemdziesiąt lat i wiele lat zmagał się z nałogiem palenia. Pewnego dnia podczas spotkania zaczął opowiadać o swoich zmaganiach z paleniem. Młody człowiek, który znał Pana, powiedział: "Na twoim miejscu nie zmagałbym się". Starszy człowiek powiedział: "Jeśli nie mogę przestać nawet wtedy, gdy się zmagam, czyż nie byłoby trudniej przestać, gdybym się nie zmagał?" Młody człowiek odpowiedział: "Nie! Na twoim miejscu powiedziałbym Bogu: 'Nie mogę przestać palić. Ty przestań za mnie'". Starszy człowiek pomyślał, że w słowach tego młodzieńca jest trochę sensu i postąpił według nich. Powiedział Bogu: "Nie mogę przestać palić. Nie będę się już więcej starał przestać palić. Panie, oddaję tę sprawę Tobie. Nie będę już przejmował kontroli. Proszę, przestań palić za mnie". Od pięćdziesięciu lat wypalał codziennie od dwunastu do dwudziestu papierosów. Tamtego dnia poddał się i nazajutrz powiedział wszystkim, że po raz pierwszy obudził się i nie pomyślał o zapaleniu papierosa.

Bracia i siostry, jeśli myślicie, że możecie stać się świętymi, z pewnością poniesiecie porażkę. Jeśli myślicie, że możecie stać się doskonali, z pewnością poniesiecie porażkę. Jeśli myślicie, że staniecie się cierpliwi, z pewnością się wam nie uda. Bóg nie widzi dla nas żadnej możliwości poprawy. Czy możecie powiedzieć z Pawłem, że jesteście przybici do krzyża? Jesteście całkowicie zepsuci i bezużyteczni i zasługujecie jedynie na to, aby was przybito do krzyża. To miał na myśli Paweł. Kiedy byłem w Pekinie, zapytałem pewnego brata, czy już przez to przeszedł. Odpowiedział: "Chwała Panu, przeszedłem!" To podstawowy warunek: musimy zobaczyć przed Bogiem, że jesteśmy zupełnie bezużyteczni i że nie ma sposobu, abyśmy mogli się poprawić. Wszystko, co musimy zrobić, to powiedzieć Panu: "Panie, od tej chwili oddaję wszystko Tobie. Ty zrób wszystko za mnie".

Niektórzy bracia i siostry przyznają, że nie mogą sobie poradzić. Przyznają, że już przez to przeszli i że zostali ukrzyżowani z Chrystusem. Dlaczego jednak jeszcze nie zwyciężyli? Dlaczego wciąż ponoszą porażki? Dlaczego jeszcze nie osiągnęli zwycięstwa? Bracia i siostry, jest jeszcze jedno słowo, o którym nie możemy zapomnieć.

WIARA - "OBECNE ŻYCIE MOJE W CIELE JEST ŻYCIEM WIARY W SYNA BOŻEGO"

Jestem ukrzyżowany z Chrystusem. Koniec ze mną. Bóg mówi, że jestem całkowicie zepsuty i ja również tak mówię. Bóg mówi, że jestem zupełnie bezużyteczny i ja również mówię, że jestem zupełnie bezużyteczny. Bóg mówi, że zasługuję jedynie na śmierć i ja mówię to samo. "Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus". To fakt. Faktem jest, że to już nie ja żyję i faktem też jest, że żyje we mnie teraz Chrystus. Dlaczego jest tak, że ja już nie żyję? Dwa minus jeden daje jeden. Kiedy odejmie się Adama, to zostaje oczywiście tylko Chrystus. Wcześniej obaj żyli razem. Teraz jeden się wyprowadził i Chrystus jest jedynym, który pozostał. Tak wygląda fakt. Jak jednak fakt ten może się przejawić? Szczególnym sposobem na to jest wiara.

Wiara w Boży fakt

Ewangelia Boża pokazuje nam, że Bóg dał nam Swojego Syna. Boży Syn stał się naszą sprawiedliwością, naszym odkupieniem, a także naszą świętością. Nie musimy najpierw przyjmować Go jako nasze życie i dopiero wtedy oczekiwać, że później da nam Swoją doskonałość, cierpliwość i łagodność; On już jest naszym życiem. Biblia pokazuje nam, że Chrystus już jest naszą Głową. Tak jak głowa dba o ciało, jest za nie odpowiedzialna i panuje nad nim, tak Chrystus jest Głową dla nas. Nie musimy prosić Go, aby był naszą Głową ani też prosić, abyśmy mogli być Jego Ciałem. On już jest Głową, a my już jesteśmy Jego członkami. To wymaga z naszej strony wiary. W sensie negatywnym, poddaliśmy Mu się. Czy jednak w sensie pozytywnym wierzymy, że Chrystus jest naszą Głową i że zajmuje w nas właściwe miejsce, ponosząc za nas odpowiedzialność i zamiast nas panując nad wszystkim? Czy wierzymy, że jest On naszą Głową, jak mówi Biblia i że jako Głowa przejmuje On całą odpowiedzialność? Boże Słowo mówi, że Chrystus jest naszą Głową. Czy wierzymy, że On naprawdę jest naszą Głową? Czy wierzymy, że nie spoczywa już na nas żadna odpowiedzialność i że od teraz On będzie za wszystko odpowiedzialny, że jest odpowiedzialny teraz, dokładnie w tym momencie?

Boże Słowo pokazuje nam również, że jest On krzewem winnym, a my jesteśmy latoroślami. Nie czytamy tam, że On będzie naszym krzewem winnym, a my będziemy Jego latoroślami. Nie staniemy się Jego latoroślami ani On nie stanie się naszym krzewem winnym dopiero kiedyś, w najbliższej przyszłości, kiedy nasz duchowy stan będzie bardziej zaawansowany. Powinniśmy przynosić owoc w ten sam sposób, w jaki On przynosi owoc. Powinniśmy być pełni cnót tak samo, jak On jest pełen cnót. On daje nam wszelkie soki, życie i moc do przynoszenia owocu. On jest krzewem winnym, a my już jesteśmy Jego latoroślami. On już teraz dostarcza do naszego wnętrza Swoje życie, świętość, doskonałość i wszystko, czym On sam jest. Bracia, czy w to wierzymy? Czy wierzymy, że On jest teraz naszym krzewem, a my Jego latoroślami? Kiedy uwierzyliśmy w Niego jako Zbawiciela, zostaliśmy całkowicie do Niego przyłączeni. (Oczywiście, była to wciąż mieszanka. Teraz nie ma nawet tej mieszanki.) Czy wierzycie w to? Nie musicie próbować niczego robić, żeby się do Niego przyłączyć, ponieważ Bóg już uczynił was jednym krzewem z Panem. Czy wierzycie, że On będzie was traktował tak samo, jak krzew traktuje latorośle? To nie wy przynosicie owoc dla Niego. To raczej On wydaje owoc przez was.

Bóg pokazał nam również, że więź pomiędzy Panem Jezusem a nami przypomina relację pokarmu wobec naszego ciała. On jest krwią, którą pijemy i ciałem, które spożywamy. Jest Tym, który podtrzymuje nasze życie. Pan Jezus jest dla nas jak pokarm, który zaspokaja wszystkie nasze wewnętrzne potrzeby i od którego odcięci, umieramy.

Bóg pokazuje nam w Swoim Słowie, ze jesteśmy połączeni z Panem Jezusem. On jest naszą Głową, naszym krzewem i naszym pokarmem. Nie musimy prosić Boga, aby dał nam moc żyć, jak żył Jezus. Bóg dał nam Swojego Syna, który jest za nas odpowiedzialny, który żyje za nas i który jest dla nas mocą życia. Bóg dał Go nam, aby cała Jego doskonałość, społeczność, radość i bogactwa mogły wyrażać się przez nas. W przeszłości nie rozumieliśmy tej prawdy i próbowaliśmy sami zbudować naszą świętość, odrzucając tym samym Bożą świętość. W sensie negatywnym, zaprzestaliśmy swoich własnych wysiłków. To jednak nie wystarczy. Boże Słowo mówi, że dał On nam Swoje życie. Musimy uwierzyć, że On jest naszym życiem. On może wyrazić przez nas wszystko, co sam posiada. Da nam wszystko, czego będziemy potrzebować. Powinniśmy uwierzyć, że On już to uczynił.

Tajemnicą zwycięstwa jest uświadomienie sobie, że nie przychodzi ono stopniowo. Przez wiarę wiemy, że Chrystus stał się naszym zwycięstwem. Zwycięstwo to jedynie Chrystus, a wiara poręcza wszystko, czym Chrystus jest w nas. Boża łaska dała nam Pana Jezusa. Wystarczy, że przyjmiemy przez wiarę to, co Bóg nam dał. Kiedy to nastąpi, życie, moc, wolność i świętość Chrystusa będą się w nas przejawiać.

Ten tajemniczy związek został ustanowiony przez Boga. On uczynił naszą własnością niezgłębione bogactwa Chrystusa. Czy w to wierzymy? Czy wierzymy, że wszystko, co należy do Chrystusa, jest teraz naszą własnością? Czy wierzymy, że Bóg dał nam Jego świętość, doskonałość, życie, moc i bogactwa? Bóg połączył nas z Nim i uczynił Go naszą Głową, naszym krzewem i naszym pokarmem. Teraz On jest naszą sprawiedliwością, świętością i odkupieniem i przejawia poprzez nas Swoje życie. Czy wierzymy w to? Bóg zachęca nas i również nam to nakazuje, abyśmy wierzyli, że nasza więź z Chrystusem jest taka sama, jak Jego więź z Bogiem. W takim związku cała Jego cierpliwość, łagodność, czystość i dobroć stają się naszymi. Tak jak uwierzyliśmy, że jest On naszą sprawiedliwością, powinniśmy teraz uwierzyć, że jest On naszą świętością. Bracia i siostry, wiele osób ponosi porażkę właśnie w tej kwestii. Znają oni Boży sposób na zwycięstwo, ale nie mają wiary. Wiedzą, że nie mają mocy, ale nie znają mocy Chrystusowej. Wiedzą o całkowitym zepsuciu swojego ciała, ale nie widzą, że Bóg podarował im bogactwa Chrystusa.

W jaki sposób przyjmujemy dar? Nie musimy nic robić. Wystarczy go przyjąć. Kiedy wierzymy Bożemu Słowu, otrzymujemy Jego łaskę. Na tym polega ewangelia. Kiedy przyjmujemy coś wiarą, Duch Święty sprawia, że nasza wiara staje się początkiem Bożych cudów. Jeśli człowiek nigdy nie doświadczył Bożej mocy, nie będzie mu na niej zależeć. Ci jednak, którzy jej doświadczyli, znają realność takiej wiary. Kiedy uwierzymy, że wszystko, co znajduje się w Chrystusie, należy do nas, Duch Święty sprawi, że wszystko, co jest w Chrystusie, stanie się nasze. Co za wspaniała ewangelia! Wszystko, co należy do Chrystusa, przez wiarę staje się nasze! Przez wiarę doskonałe życie Chrystusa manifestuje się codziennie w naszym śmiertelnym ciele! Przez wiarę nie tylko "już nie ja żyję", ale również "żyje we mnie Chrystus"! Ponad wszelką wątpliwość, Chrystus żyje w nas i za nas! Może to jednak nastąpić tylko przez wiarę!

Wiara, że się otrzymało

Bracia i siostry, Bóg nie może powiedzieć nam, żebyśmy wierzyli w coś, w co nie da się uwierzyć. Niektórzy bracia i siostry poddadzą się i zrezygnują, jeśli się ich o to poprosi, ale nie potrafią uwierzyć. Mówiąc, że wierzą, mówią jednocześnie, że wolą poczekać kilka dni i przekonać się. To prawda, że poddanie się jest ważnym krokiem. Jeszcze ważniejszym krokiem jednak jest pozwolenie Panu Jezusowi, by przejawiał poprzez nas Swoje zwycięstwo. Kiedy już się poddamy, powinniśmy uwierzyć. Bóg mówi, że jeśli uwierzymy, iż Pan umarł za nas na krzyżu, On da nam życie wieczne, a jeśli uwierzymy, że Pan żyje w nas, On da nam zwycięskie życie.

Wiem, że właśnie tutaj wiele osób poniosło porażkę. Nie mogą uwierzyć, że Pan żyje w nich ani w to, że Pan za nich zwyciężył. Kiedy zapytałem jednej siostry, czy już się poddała, powiedziała, że tak. Kiedy zapytałem, w jaki sposób się poddała, odpowiedziała: "Mówię Bogu, że nie mogę nic zrobić. Nie będę już podejmować za nic odpowiedzialności. Od tej chwili oddaję Mu wszystko, bez względu na to, czy doświadczę zwycięstwa, czy porażki". Gdybyście jednak zapytali tę siostrę, czy doświadczyła zwycięstwa, odpowiedziałaby, że nie odważyłaby się tak powiedzieć. Dlaczego miałaby się na to nie odważyć? Odpowiedziała, że nie czuje, by zwyciężyła i nie dostrzega rezultatów zwycięstwa. Powiedziałem jej, że jeśli wierzy w Boży fakt oraz w to, że Pan Jezus jest zwycięstwem i że On żyje w niej, powinna natychmiast uwierzyć, że zwyciężyła. Jeśli natomiast będzie oczekiwać rezultatów, nigdy nie doświadczy zwycięstwa.

Bracia i siostry, droga do otrzymania łaski zwyciężania jest taka sama, jak droga do otrzymania łaski przebaczenia. Mówimy grzesznikowi, że Jezus umarł za niego na krzyżu i że kiedy uwierzy, jego grzechy zostaną przebaczone. Jeśli taki człowiek uwierzy, jego grzechy zostaną z pewnością przebaczone. Jeśli zapytacie go, czy uwierzył, czy nie, może odpowiedzieć, że uwierzył. Jeśli jednak zapytacie, czy jego grzechy są przebaczone, może odpowiedzieć, że nie. Dlaczego tak jest? Może odpowiedzieć, mówiąc: "Słyszałem, że kiedy człowiek dostępuje przebaczenia grzechów, ma radość i pokój. Ja nie mam jeszcze radości i pokoju. Muszę uklęknąć i modlić się, aż będę miał radość i pokój. Wtedy będę mógł powiedzieć, że moje grzechy są przebaczone". Jeśli ktoś powie coś takiego, z pewnością mu odpowiecie: "Nawet gdybyś przez rok klęczał i modlił się o radość i pokój, nie będziesz ich miał. Będziesz miał radość i pokój, kiedy uwierzysz, że do ciebie przyjdą". W ten sam sposób, jeśli spełnicie warunki, aby Bóg dał wam zwycięstwo, jeśli się poddacie, zrezygnujecie i stracicie co do siebie wszelką nadzieję, możecie natychmiast uwierzyć, że otrzymaliście zwycięskie życie. Syn Boży żyjąc w was, przejawia w was Swoje zwycięstwo. Kiedy uwierzycie w to, przyjdą rezultaty. Jeśli jednak będziecie czekać, aż przyjdą rezultaty, nigdy ich nie ujrzycie, nawet jeśli będziecie się o nie modlić.

Bracia i siostry, jeśli chcecie czekać na rezultaty, zanim odważycie się powiedzieć, że macie zwycięskie życie, to zawierzacie swojemu doświadczeniu, a nie Bożemu Słowu. Bracia i siostry, kiedy uwierzymy w Słowo Pana, pójdą za tym nasze doświadczenie i uczucia, a także zwycięstwo. Paweł nie powiedział, że czuje, iż zwyciężył. Powiedział: "Życie, które teraz wiodę w ciele, to życie w wierze w Syna Bożego". Chociaż może się wam wydawać, że jesteście zimni i że nie ma powodu do radości, nadal możecie chwalić Pana i dziękować Mu, mówiąc: "Życie, które teraz prowadzę w ciele, to życie w wierze w Syna Bożego".

Mogę wyglądać na zdrowego i pełnego życia. Tak naprawdę jednak nie ma dnia, kiedy nie czułbym się zmęczony. Moje uczucia mówią mi, że nie ma dnia, który by mnie cieszył. Codziennie, kiedy się budzę, czuję się zimny i obojętny. Przychodzi do mnie szatan i mówi: "Nie doświadczasz żadnego uczucia radości; każdego dnia jesteś taki zimny i obojętny. Czy tak rozumiesz to, że Jezus żyje w tobie? Byłeś zimny i obojętny w przeszłości i jesteś zimny i obojętny teraz. Czy na tym polega doświadczanie zwycięstwa Chrystusa?" Kiedy tak się dzieje, Bóg zawsze daje mi odpowiedź. Mówię szatanowi: "Gdybym cokolwiek czuł, to ja sam byłbym tym, który żyje. Jeśli jednak będę wierzył, będę żył przez wiarę w Syna Bożego. Jeśli będę cokolwiek czuł, to moje ciało będzie to czuło. Jeśli zaś będę wierzył, będę żył przez wiarę w Syna Bożego. To moje ciało czuje, ale ja wierzę Bożemu Słowu". Jeśli uwierzycie Bożemu Słowu, Pan będzie przejawiał w was Swoje zwycięstwo. Bóg mówi, że dopóki spełniać będziecie ten warunek, Chrystus będzie za was manifestował Swoje zwycięstwo. Możecie zatem powiedzieć: "Boże, chwalę Cię i dziękuję Ci! Nie liczy się, co ja czuję. Moje uczucia są największym kłamstwem na świecie. Uczucia i szatan to najlepsi towarzysze. Boże, dziękuję Ci, ponieważ mogę wierzyć Twojemu Słowu, a nie moim uczuciom". Tylko Boże Słowo jest prawdziwe; wszystkie uczucia są kłamstwem. Dlatego, bracia i siostry, bez względu na to, jaka spotka was pokusa i niezależnie od tego, jakie macie uczucia, powinniście powiedzieć: "Żyję w wierze w Syna Bożego. Nie spoczywa na mnie żadna odpowiedzialność. Poddaję się".

Kiedy się poddacie i uwierzycie, zobaczycie, jak Boży Syn toczy za was bój. On zwycięży za was. Boży Syn zabrał wasz wybuchowy charakter. Zabrał wasz upór, pychę i zazdrość. Alleluja, jest tylko jeden Zwycięzca na całym świecie! Alleluja! Wszyscy są słabi! Alleluja, wszyscy ponieśliśmy porażkę i wszyscy jesteśmy bezużyteczni! Alleluja, tylko Pan jest Zwycięzcą! Alleluja, w całej historii jest tylko jeden Zwycięzca! Alleluja, jest powód, dla którego chlubimy się Panem Chrystusem! Bracia i siostry, czyż mamy coś, czego byśmy nie otrzymali? Z czego możemy się chlubić? Czy wytykacie palcem złodziei i prostytutki? Gdyby nie Boża łaska, bylibyśmy tacy sami, jak oni. Alleluja, nie jesteśmy zmienieni, ale wymienieni!

Bracia i siostry, wszystko, co musimy zrobić, to spełnić te warunki. Z jednej strony, nie możemy sobie poradzić i nie powinniśmy próbować sobie poradzić. Z drugiej strony, żyjemy w wierze w Syna Bożego. Na tym polega zwycięstwo. Alleluja, On już wszystkiego dokonał! Musimy prosić Boga, aby pokazał nam, że Jego Syn dokonał wszystkiego i że nie mamy w Jego dziele żadnego udziału. To jest zwycięstwo.

Watchman Nee

Fragment książki Watchmana Nee
"Dwanaście pełnych koszy" Tom 2

Użyto za pozwoleniem Living Stream Ministry.

Dystrybutorem książki jest:
Fundacja Strumień Życia
ul. Puzonistów 4, 02-876 Warszawa

Wersja HTML, Copyright 1999 by Czytelnia Chrześcijanina