Zadanie i skutki (2)

“I powstanie wielu fałszywych proroków i

ZWIODĄ WIELU” (Mt 24, 11)

W Piśmie jest wiele przykładów proroków, którzy nie podali do wiadomości tego, co Bóg mówił do ludzi. Mając wiedzę dotyczącą zadań proroka i skutków służby zleconej przez Boga, możemy teraz skupić uwagę na posługujących, którzy nie stanęli na wysokości świętego zadania i zobaczyć jakie osiągają rezultaty.

Skutki niewypełnionego zadania

Opinia Pana na temat większości proroków współczesnych Jeremiaszowi była taka, że nie wypełniają oni zadań, które im powierzył. Bóg mówił o nich: “Jeżeli uczestniczyli w mojej radzie, to niech zwiastują mojemu ludowi moje słowa i odwracają ich od ich złej drogi i ich złych uczynków” (Jr 23, 22).

Pismo przez określenie tego, w czym zawiedli nieudolni prorocy, wyraźnie pokazuje ich zadanie. Po pierwsze od proroka oczekuje się, że będzie on uczestniczył w radzie Bożej. Ten, kto chce przekazywać ludziom Słowo, musi najpierw obcować z Bogiem, aby usłyszeć jego głos i poznać jego myśl. Życie proroka powinno być mocno ugruntowane w Bożej prawdzie, powinno pokazywać, że on sam akceptuje tę “radę Bożą” i trwa w niej. Zdaje się, iż prorocy czasów Jeremiasza ani szczerze nie szukali woli Bożej, ani nie stosowali świętej rady we własnym życiu. Nie mogli zatem usłyszeć ani otrzymać słowa od Boga dla innych.

Po drugie, zadaniem proroka było zwiastowanie słowa Bożego ludziom. Słowo, które wypowiadali fałszywi prorocy było często sprzeczne z przesłaniem inspirowanym przez Boga, a przekazywanym przez Jeremiasza i innych prawdziwych proroków tego czasu. Ci, którzy nie chodzili Bożymi drogami, głosili ludziom, wbrew Bożym ostrzeżeniom o sądzie, następujące słowa: “... Nie spadnie na nas nieszczęście!” (Mi 3, 11) Zamiast wołać, że porażka i niewola są bliskie, prorokowali: “Pokój!” (Ez 13, 10). Oczywiście przesłanie to było popularne, jak zwykle bywa z orędziem o bezwarunkowym błogosławieństwie. To nie było jednak Słowo od Boga.

Bóg ma coś do powiedzenia swojemu ludowi. Prorok, który zastępuje prawdziwe Słowo Boże swoimi własnymi pomysłami, wizjami, objawieniami, doktrynami lub czymkolwiek innym zawodzi w wypełnianiu najważniejszego wymagania, które postawiono jego posłudze. Bóg ogłaszał: “Prorok, który miał sen, niech opowiada sen, ale ten, który ma moje słowo, niech wiernie zwiastuje moje słowo! Cóż plewie do ziarna...” (Jr 23, 28).

Po trzecie jeśli ci prorocy uczestniczyliby w radzie Bożej i przynieśliby ludziom prawdziwe Słowo Boże, odwróciliby ich wtedy od ich złej drogi, zapobiegając dzięki temu nadchodzącej katastrofie.

Oni jednak przymykali oczy na niemoralność, niesprawiedliwość i bałwochwalstwo; głosili, że Bóg jest z ludźmi i że On będzie walczył za nich i pokona ich wrogów. Przesłanie o pokoju i zwycięstwie uśpiło lud i dało mu fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Jaki był skutek? Lud Boży nie odwrócił się od swoich grzechów, został pokonany przez swoich wrogów i poszedł do niewoli, cierpiąc nieszczęsną klęskę i poniżenie.

Znacznie później, gdy Jerozolima leżała w gruzach, a jej mieszkańcy byli zesłani do Babilonu, prorok Jeremiasz lamentował: “Twoi wieszczkowie przepowiadali ci urojone i próżne rzeczy, nie odsłaniali twojej winy, aby odmienić twój los...” (Tr 2, 14).

Dzieło proroka nie zmieni się tak długo, jak długo Bóg pozostaje święty, a człowiek popełnia grzech. Nauczać tych, którzy zostali powierzeni twojej opiece, także twoje dzieci, poznawać Boga i chodzić jego drogami - oto główny cel wszelkiej prawdziwej służby. Dlatego prorok, który nie osiąga celu w odwracaniu ludu Bożego od grzechu do sprawiedliwości, nie wypełnia zadania, które zlecił mu Bóg.

Jeremiasz powiedział ludziom: “... Nie słuchajcie słów proroków, którzy wam prorokują, oni was tylko mamią, widzenie swojego serca zwiastują, a nie to, co pochodzi z ust Pana!” (Jr 23, 16).

To wołanie z serca Jeremiasza powinno być znów słyszane w naszych czasach! Są dzisiaj prorocy, niewiele różniący się od tamtych, którzy nie przepowiedzieli upadku Jerozolimy!

Roman i Elżbieta byli młodą parą narzeczonych z wieloma problemami. Kiedy poznali ludzi wierzących w Jezusa i Biblię, ich związek akurat rozpadał się. Żyli razem, pomimo tego, że nie mieli ślubu. Rozpaczliwie potrzebowali jakiegoś fundamentu dla swojego życia. Nowi przyjaciele mówili im o Jezusie i pokazali, jak mogą przyjąć Go jako Zbawiciela. Nowe szczęście i poczucie celu przepełniło więc życie tej pary. Ich związek zaczął się stabilizować.

Przyjaciele ci zachęcali do czytania autoryzowanej wersji Biblii i pism napisanych przez ich lidera, który był znany jako “Boży prorok czasów ostatecznych”. Głosił on, że przynosi “Boże słowo na dzisiaj”. Nauczał, że jedynym prawem Bożym jest “miłość” i jeśli ktokolwiek czyni cokolwiek w “miłości”, to jest to możliwe do przyjęcia.

Roman i Elżbieta zaczęli dzielić się własnym domem z parą, która wróciła z misyjnej podróży po Dalekim Wschodzie. Para ta zdawała relacje ze swoich doświadczeń w zdobywaniu wielu dusz dla Jezusa w tych pogańskich krajach i świadczyła o tym jak Bóg zaspokajał wszystkie ich potrzeby podczas podróży. To była wzruszająca historia i Roman i Elżbieta gorliwie oczekiwali dnia, kiedy sami będą mogli być misjonarzami!

Zajęło im trochę czasu zanim odkryli, że ich przyjaciele “zdobywali dusze” za pomocą seksualnego uwodzenia. A gdy w ten sposób “składali świadectwo”, znalazło się wielu chętnych do korzystania z ich “zaopatrzenia”! Instruowano ich, że to ma być skuteczne! Tymczasem Roman i Elżbieta byli nauczani, że cokolwiek czynili “w wierze” było z Boga, a dany uczynek stawał się grzechem tylko wtedy, gdy z niej nie wynikał. “Wątpcie w wątpliwości”, nauczał ich prorok. Tak więc przez “wiarę” potrafili oni myśleć o seksualnej rozpuście jako o “dzieleniu się”; nawet prostytucja wydawała się chwalebnym poświęceniem w celu “zdobywania dusz”!

Bóg wyprowadził Romana i Elżbietę z kłamstwa. Ich “wątpliwości” tak naprawdę były skutkiem działania sumienia i narzędziem ich uwolnienia. Kiedy prawda i czystość Pana Jezusa powoli doprowadziły ich do upamiętania i wyrzeczenia się fałszywych dróg i wierzeń, Roman skomentował to, co się zdarzyło: “Oni prowadzili nas do grzechu”.

Cóż za kontrast w odniesieniu do służby prawdziwego proroka! Bóg powołał Jeremiasza tymi słowy: “Patrz! Daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, abyś wykorzeniał i wypleniał, niszczył i burzył, odbudowywał i sadził.” (Jr 1, 10). Dlaczego jego zadanie zawierało dwa razy więcej negatywnego niż pozytywnego zwiastowania?

Załóżmy, że planowałeś zbudować wspaniałą katedrę na chwałę Bożą, jednakże jedyne dogodne miejsce pod budowę było zajęte przez obrzydliwe złomowisko samochodowe! Czy zlekceważyłbyś fakt istnienia tego złomowiska i zbudowałbyś katedrę obok niego - na tej samej działce budowlanej? Czy raczej nie zrobiłbyś wszystkiego, co możliwe, aby doprowadzić do zamknięcia i usunięcia tego złomowiska? W ten sam sposób każda prawdziwie duchowa budowla w życiu danej osoby wymaga najpierw całkowitego zniszczenia warowni szatana! Czasami trzeba też rozebrać wieże Babel - struktury stworzone przez człowieka, które chcą dosięgnąć nieba, ale nigdy im się to nie udaje. Kiedy grunt jest czysty, wtedy “budowanie i uprawianie” będzie zakończone sukcesem!

Jeśli dzisiejsi prorocy i nauczyciele nie wypowiadają się przeciwko grzechowi, nie oznajmiają potrzeby prawości, jeśli głoszą tylko o “wierze”, o “miłości” albo o zwycięstwach i cudach, nie wypełniają oni wyznaczonych im zadań ani nie sięgają do prawdziwych ludzkich potrzeb. Robią to, co wszyscy fałszywi prorocy. Oni zwodzą lud Boży.

Skutki niewypełnionego słowa

W Piątej Księdze Mojżeszowej Bóg ogłasza przez Mojżesza: “... prorok, który ośmieli się mówić w moim imieniu słowo, którego mu nie nakazałem mówić... jeżeli słowo, które wypowiedział prorok... nie spełni się i nie nastąpi, jest ono słowem, którego Pan nie wypowiedział...” (5 Mż 18, 22).

Mamy tu proroka, który głosi w pysze. Mówiąc w imieniu Pana, przypisuje on swojemu przesłaniu święty autorytet, gdy tak naprawdę nie wyszło ono wcale od Boga. Jednak, gdy jego słowo zawodzi może być rozpoznany przez ludzi jako fałszywy posługujący.

Nawet ci, którzy nie znają dobrze biblijnego nauczania dotyczącego tego tematu, wiedzą, że fałszywy prorok to ten, którego słowa się nie sprawdzają! Jednakże niewypełnione proroctwo jest dzisiaj czymś powszechnym. Ze wszystkich setek słów wypowiadanych w imieniu Pana, jest wiele takich, które nigdy nie się wypełniły i dla wygody są po prostu zapominane. Pomimo tego, niewielu dzisiaj określiłoby daną osobę jako fałszywego proroka - bardziej uprzejmie jest zasugerować, że się pomylił, lub że nie został zrozumiany. Ale jaki skutek wywrą słowa fałszywego proroka na osobie, która im uwierzy? Często trudno jest wystarczająco wcześnie rozpoznać obłudnego nauczyciela. Musi minąć określony czas, zanim będzie można stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że słowa prorocze nie wypełniły się.

Wielu chrześcijan postępowało według jakiegoś proroctwa lub wizji danej przez określonego przywódcę tylko po to, aby później dowiedzieć się w bolesnych okolicznościach, że proroctwo nie wypełniło swojej obietnicy. Zdarza się także, iż zanim rozpozna się kłamliwe zwiastowanie, powstaną szkody nie do naprawienia. Posługujący, który zakłada, że zna umysł i wolę Bożą dotyczącą innej osoby lepiej niż ona sama i który wpływa na jej decyzje, manipuluje nimi przez słowo prorocze albo w inny sposób, musi także ponieść odpowiedzialność za skutki, które nastąpią.

Ewa spędziła swoje życie służąc Bogu na polu misyjnym. Niestety wkrótce po tym, jak odeszła na emeryturę, zachorowała na raka. Czuła się szczęśliwa, że otaczali ją chrześcijanie tak pełni wiary! Pełne mocy proroctwa głosiły, że Bóg uzdrowiłby ją, jeśli po prostu uwierzyłaby. Ewa uwierzyła wystarczająco mocno, aby wyzbyć się swojego ubezpieczenia medycznego i odrzucić pomoc, której mogli udzielić jej lekarze. Jednak czas mijał, a jej nadzieja na cud znikła w ostatniej minucie, gdy umarła przedłużoną i bolesną śmiercią.

Później niektórzy wywnioskowali, że nie miała ona wystarczająco dużej wiary. Inni powiedzieli, że została uzdrowiona teraz w niebie. W każdym razie, prorok zachował swoją godność i swoją służbę. Ale czy to było uczciwe? Ewa uwierzyła, że zostanie uzdrowiona i będzie żyła! Czy nie została oszukana? Słowo proroka nie wypełniło się.

W społeczności, do której należał Henryk, było wiele atrakcyjnych młodych dziewcząt, ale to Aniela zwróciła jego uwagę. Była piękna, inteligentna i bardzo “duchowa” - jego idealna dziewczyna. Miał nadzieję, że przekona ją, aby wyszła za niego. Jednak nie tylko nie mieli oni zbyt wiele wspólnego ze sobą, ale na dodatek ona go nie kochała.

Posługujący napominał Anielę, aby odrzuciła swoje światowe pojęcie miłości i małżeństwa i szukała “mężczyzny z wiarą”. “Henryk to mężczyzna z wiarą”, mówiono jej! Jedność w sprawach duchowych zdawała się być znacznie bardziej ważna niż “bycie zakochanym”, a koncepcja owocnej służby dla Pana - jako pary małżeńskiej - apelowała do “duchowości” Anieli. Wierząc, że jej posługujący zawsze “słyszał od Boga”, nie zwracała uwagi na wątpliwości, które jej się nasuwały i ignorując swój własny osąd wyszła za niego.

Nastąpiły trudności. “Mężczyzna z wiarą”, którego podziwiała na spotkaniach, w domu był innym człowiekiem! Strapienie, łzy, bunt, nienawiść, przemoc, rozwód! Można sobie wyobrazić zgorzknienie, które nastąpiło po tym.

Co stało się z błogosławieństwem, które przepowiedziano temu małżeństwu? Czy było tak, jak niektórzy wywnioskowali, że tych dwoje młodych ludzi po prostu “nie trzymało się Boga”? A może zostali oni zwiedzeni przez zarozumiałe słowa, wypowiedziane w imieniu Pana?

Jeden ze współczesnych “apostołów” prorokował, że świat skończy się w 1975 r., a prawdziwi wierni - tylko jego kościół - uciekną do bezpiecznego miejsca w 1972 r. Gdy te wydarzenia nie nastąpiły, przywódcy kościoła przyznali, że pomylili się. Dodali na swe usprawiedliwienie: “kilka błędnych przepowiedni nigdy nikogo nie skrzywdziło” oraz “wtedy byliśmy całkowicie szczerzy”!

Wielu członków tego kościoła dokonało wielkich finansowych ofiar. Niektórzy zaniechali kupna domów, inni je sprzedali, a znaczne sumy oddali wspólnocie. Część przekazała jej swoje oszczędności, a byli i tacy, którzy nawet pożyczyli pieniądze, aby pomóc kościołowi uniknąć “kryzysu finansowego”! Prorocy przekonali ich, że kiedy przyjdzie Chrystus pieniądze będą bezwartościowe! Młodzi ludzie zrezygnowali z pójścia do szkoły podejmując zamiast tego pracę, aby zdobyć środki finansowe dla zboru! Niektórzy z tych ludzi dzisiaj nie mają prawie grosza przy sobie, inni są rozczarowani i zdezorientowani. Kościół jednak odmawia jakiejkolwiek odpowiedzialności, a “apostoł”, który prorokował o tych wydarzeniach, ciągle utrzymuje swoją zwierzchność.

Niektórzy chrześcijanie otrzymali proroctwa napominające ich do “życia przez wiarę”. Dawano im do zrozumienia, że ich utrzymanie musi pochodzić bezpośrednio od Boga. W tych proroctwach zawarte są wyzywające dyrektywy, aby “być pustym” albo “położyć wszystko u stóp Boga”, razem z obietnicami wielkich duchowych błogosławieństw dla posłusznych! W konsekwencji niektórzy porzucili pracę albo oddali swoje życiowe oszczędności lub rodzinne spadki. Jeśli prorokowane błogosławieństwa nie ziszczają się, “prorok” może zasugerować, że nie “wszyscy” jeszcze się poddali! Pewnej młodej kobiecie powiedziano, że Bóg na pewno nie da jej męża, jeśli nie zrezygnuje ona ze wszystkiego, co ma.

Inna z kolei duża organizacja kościelna naucza, że Bóg wymaga od każdego członka kościoła dwudziestu (czasami trzydziestu) procent od dochodu, a także regularnych “dobrowolnych” ofiar. Wielu członków żyje ciągle w biedzie, a niektórzy nawet nie chcąc ryzykować “okradania Boga” z jego pieniężnych dziesięcin, wpadli w długi, a wszystko tylko po to, aby odkryć po latach, że pieniądze które według ich przypuszczenia dawali Bogu, zostały przeznaczone przez posługujących przewodników na luksusowe domy, prywatne samoloty i egzotyczne podróże dla przyjemności! Ich finansowe ofiary wymagane były, aby “pomóc sprostać wydatkom na służbę” albo aby przyczynić się do “unikalnej okazji świadczenia przywódcom światowym”!

Jeśli posługujący bogaci się, a pozostała część wspólnoty ubożeje, jest to zawsze wymownym komentarzem [na temat danej organizacji]! Piotr pisał: “Z chciwości wykorzystywać was będą przez zmyślone opowieści...” (2 P 2, 3). “Zmyślone opowieści” wypowiadane w imieniu Pana mogą zwieść szczerą, łatwowierną “owieczkę” i doprowadzić ją do nieprzemyślanej utraty osobistego bezpieczeństwa, a także pchnąć do życia przepełnionego niepotrzebnym niedostatkiem.

Rozpoznawanie fałszywego proroctwa nie zawsze jest tak proste, jak byśmy mogli przypuszczać. Prorok Jonasz przepowiedział zniszczenie Niniwy, ale jej mieszkańcy upamiętali się. Bóg oszczędził miasto na pewien czas. Dzisiaj zwiastowana jest wojna, która jednak nie nadchodzi. Czy wierzący wymodlili to, aby nie nadeszła? Magazynuje się żywność w wielkich ilościach ze względu na przepowiedziany kryzys finansowy albo bliskość czasów ostatecznych, kiedy to “nikt nie będzie mógł kupować ani sprzedawać”. Ale mijają lata, a żywność tę trzeba skonsumować lub wyrzucić. Czy ktoś zadaje pytanie prorokowi? Może powie on, że popełniono błąd w interpretacji proroctwa. Może nawet zreinterpretować jego znaczenie po tym, gdy przepowiedziane wydarzenie nie nastąpiło! W takim wypadku nie była to w ogóle pomyłka! Nie wydaje się to być zbyt poważne, prawda?

Rzeczywiście, błędna interpretacja proroctwa może mieć bardzo poważne konsekwencje, tak samo, jak fałszywe proroctwo. Dzisiaj wielu działa na podstawie słów ludzi, którzy mieli wizje, albo którzy przynieśli prorocze słowa. Wizja i słowo prorocze mogą być prawdziwe, ale co z interpretacją? Jeśli ktoś na przykład, podczas modlitwy o misję, miał wizję tancerzy z wyspy, czy to daje posługującemu święte prawo do wysłania brata Tomka z biletem w jedną stronę do Honolulu? Albo jeśli ktoś słyszy proroctwo, aby “budować kościół”, czy posługujący ma ogłosić z radością, że Bóg dał mu teraz pozwolenie na realizację jego kosztownego projektu nowego budynku?

Nawet jeśli prorok otrzymał prawdziwe słowo lub wizję od Boga, ich interpretacja nie musi być zawsze oczywista. “Budowanie kościoła” może także oznaczać, że więcej czasu należy spędzać na modlitwie i na ewangelizowaniu. Przed rozpoczęciem działań opartych na proroczym słowie lub wizji należy nadal uważnie szukać Bożego czasu i planu. Boże owce ciągle muszą same słyszeć głos Pasterza i znać świadectwo Ducha Świętego w swoich własnych sercach. Proroctwo lub wizja mogą oczywiście pomóc w potwierdzeniu prowadzenia, które ktoś otrzymuje od Pana, ale bardzo niemądrze jest podejmować jakiekolwiek ważniejsze (albo nawet drugorzędne) decyzje na podstawie samej wizji lub proroctwa.

Jeśli wizja lub słowo prorocze nie spełnia się, nie pomoże wyjaśnienie, że było ono źle zinterpretowane. Skutek jest taki sam niezależnie czy proroctwo było fałszywe, czy fałszywa była interpretacja - Boży lud jest zwodzony.

Czy potrafimy zatem rozpoznać fałszywego proroka, kiedy jego proroctwo nie spełnia się? A może słuchamy wszystkich możliwych przyczyn i usprawiedliwień, które wyjaśniają niespełnienie się proroctwa? Mojżesz powiedział: “... lecz w zuchwalstwie wypowiedział je prorok; więc nie bój się go...” (5 Mż 18, 22).

Skutki zwodniczych znaków

Jeśli za fałszywego proroka uznamy tylko tego, którego słowa nie wypełniają się, będziemy musieli przyznać, że wielu wróżbitów, ludzi wpatrujących się w szklaną kulę, mediów oraz im podobnych jest prawdziwymi prorokami! Oni sami nawet w to wierzą. Jednakże Mojżesz opisał drugi rodzaj fałszywego proroka, który przez swoją zdolność do przepowiadania znaków i cudów, mających nadejść, subtelnie prowadzi ludzi do innych bogów i służenia im - do bałwochwalstwa!

“Jeśliby... prorok... zapowiedział ci znak albo cud, i potem nastąpiłby ten znak albo cud, o którym ci powiedział, i namawiałby cię: Pójdźmy za innymi bogami... i służmy im, to nie usłuchasz słów tego proroka...” (5 Mż 13, 2-4).

Fałszywy prorok, którego znaki i przepowiednie rzeczywiście się sprawdzają, zdaje się być większym niebezpieczeństwem niż prorok, którego słowa zawodzą. Wielu pójdzie bowiem za cudem ślepo, szczególnie jeśli jest on dokonany w imieniu Pana. Tylko nieliczni mają świadomość, że mogą być prowadzeni do bałwochwalstwa i że mogą zboczyć daleko od prawdy Ewangelii.

Andrzej to utalentowany młody człowiek, którego emocje potrafiły wahać się od wielkiego podniecenia do całkowitej depresji. Był on bardzo wrażliwy na “Ducha”. Po swoim “chrzcie w Duchu Świętym” zaczął mieć wyraźne wizje. W społeczności, pomimo, że był młody w wierze, dano mu więc znaczną odpowiedzialność. Wypowiadano o nim proroctwa dotyczące tego, że Bóg objawi mu wiele wspaniałych rzeczy i że będzie sprawował wielką służbę. Po kilku latach popadł on jednak w stan, którym można się zająć tylko w dobrym szpitalu psychiatrycznym. Miał głębokie problemy emocjonalne i lekarze postawili diagnozę, iż jest niebezpieczeństwem dla samego siebie. Dzień i noc był zamęczany myślami o samobójstwie.

Czy Andrzejowi pomogły te “wspaniałe” proroctwa i wizje? Bez wątpienia wiele z nich się spełniło. Sam Andrzej i przywódcy duchowi wspólnoty, do której należał byli usatysfakcjonowani jego duchowym wzrostem wyrażającym się uzdolnieniem do wizji i umiejętnością prorokowania. Jego uwaga została więc odsunięta od rzeczywistej potrzeby. Nikt nie rozpoznał bowiem, że Andrzej nie doświadczył pełnego zbawienia i uwolnienia w Jezusie Chrystusie. Jeśli depresja i tendencje samobójcze pozostały nieuzdrowione, a problemy osobiste zostały po prostu pominięte milczeniem, to do jakiego końca zmierzały te wszystkie wizje i proroctwa? Nacisk na dary duchowe dał Andrzejowi fałszywe poczucie duchowych osiągnięć i skutecznie przysłonił jego rzeczywistą potrzebę.

Andrzej szukał pomocy chrześcijańskiego doradcy, ale krótkie modlitwy i słowa optymizmu tylko zwiększały jego poczucie beznadziejności. Wydawało się, że nie ma nikogo, kto poświęciłby czas na wysłuchanie jego długiej i przygnębiającej historii. Nierozwiązane problemy Andrzeja i dalsze rozczarowanie rzeczami duchowymi doprowadziły do rozpadu jego życia rodzinnego i sprawiły, że oddalił się od Pana.

Kuba bardzo spodobał się liderom społeczności, do której należał. Był chętnym pomocnikiem i wykonywał sumiennie powierzoną mu pracę. Liderom wydawało się, że mogą mu zawierzyć w ich poufnych sprawach. Kiedy któregoś dnia Kuba zastał swoich pastorów pijących razem mocnego drinka (zasady tej społeczności były zdecydowanie abstynenckie), przyjął kieliszek i nic o tym nikomu nie powiedział. Wydawało się, że odrobina nieuczciwości nie zaszkodzi wspólnocie. Tych kilka “dyplomatycznych” kłamstw miało ochronić imię posługującego i zapobiec zgorszeniu “słabszego” brata, który mógłby się potknąć, jeśli dowiedziałby się o tym! Na Kubę można było liczyć w przekazywaniu tych dobrych, maskujących historii. Sądził, że robi to “z miłości”. Lojalność wobec swoich liderów przyniosła mu istotne przywileje, kontynuował więc “przymykanie oka” i uczył się dochowywania tajemnic.

To z czego Kuba nie zdawał sobie sprawy to fakt, że był stale podstępnie zwodzony. Uczył się być zakłamanym - i to w imieniu Chrystusa. W jaki sposób usprawiedliwiał swoje działanie? Czy zapomniał, że chrześcijanin musi chodzić w świetle? Czy nie było dla niego oczywiste, że kłamstwo, nieuczciwość i obłuda należą do starego życia, a nie do drogi Chrystusa? Kuba nie lekceważył tych rzeczy, ale “namaszczenie” na spotkaniach, manifestacje “Ducha Świętego” oraz znaki i cuda, które się zdarzały doprowadziły go do przekonania, że wszystko jest w porządku.

Często bardzo trudno jest rozpoznać fałszerstwo. Niektórzy katolicy wierzą, że przyjęcie Ducha Świętego i mówienie językami pomaga im czcić Dziewicę Marię i modlić się do niej. Sekta Mormonów, która stosuje tajemne praktyki okultystyczne i wierzy w wielu bogów, także praktykuje mówienie językami i naucza swoich naśladowców, że cudowne nadprzyrodzone doświadczenia są potwierdzeniem odnalezienia prawdy! Dobrze jest być świadomym, że nadprzyrodzone znaki mogą mieć źródło w “innym duchu”, który nie jest święty ani nie jest gotowy sławić Pana Jezusa Chrystusa. Prawdziwe dary duchowe i cudowne znaki dane przez Ducha Świętego będą oddawać cześć Panu Jezusowi oraz będą budować wierzących w poznaniu Jezusa. Podrobione znaki i cuda prowadzą do dumy, a nawet do bałwochwalczych i niemoralnych praktyk oraz przeszkadzają pracy Ducha Świętego prowadzącego daną osobę pod krzyż Jezusa, który jako jedyny może zaspokoić jej prawdziwe potrzeby.

Traumatyczne dzieciństwo Wandy postawiło ją na ścieżce, która, w miarę jak dorastała coraz bardziej przybliżała ją do katastrofy. Niewiele wiedziała o prawdziwej miłości i dyscyplinie rodzicielskiej, a niewinność została jej odebrana, gdy jeszcze bawiła się lalkami.

Urazy i strach przerodziły się w nienawiść i bunt. Wanda nauczyła się uciekać od brutalnej rzeczywistości do życia pełnego kłamstw. Gdy była nastolatką, związki z wieloma partnerami doprowadziły ją do głębokiego grzechu i perwersji. Jej kłamstwa stały się tak ekstremalne, że czuła się oburzona i zgorszona, jeśli ktoś zakwestionował jej wymyślone historie. Nie rozróżniająca prawdy od kłamstwa młoda kobieta pogrążała się w coraz to większe problemy.

Zwichnięcie kostki spowodowało, że Wanda nie mogła pewnego wieczora pójść potańczyć, przyjęła natomiast zaproszenie na chrześcijańskie spotkanie. Usłyszała świadectwo osoby, której życie było bardzo podobne do jej własnego. Zostawiła ona jednak swoją przeszłość za sobą i znalazła nowe, znaczące życie w Chrystusie. Wanda wiedząc, że tego właśnie potrzebuje i rozumiejąc po raz pierwszy, iż Jezus zmarł dla niej na krzyżu, poprosiła z płaczem, aby wszedł On w jej własne życie.

Niewielu z jej nowych przyjaciół było świadomymi przykrej rzeczywistości, która polegała na tym, że mimo doświadczenia nawrócenia, jej życie nie zmieniało się. Desperacko pragnąc obiecanego, ale nieuchwytnego nowego życia, poszukiwała napełnienia Duchem Świętym. Przyjaciele pomodlili się o nią, a ona doświadczyła uczucia ciepła na ciele oraz zaczęła płynnie mówić w nowym języku. Była przepełniona radością, a szczerzy przyjaciele, którzy z nią byli, zapewnili ją, że otrzymała “chrzest w Duchu Świętym”.

Jakiś czas po tym doświadczeniu u Wandy zaczęły manifestować się dary duchowe. Kładła ręce na innych w celu uzdrawiania i często prorokowała na spotkaniach chrześcijańskich. Wierzyła, że dany jej został duch rozróżniania, gdyż często czuła, co jest prawdziwym problemem ludzi, a proroctwa te niejednokrotnie dotykały subtelnych spraw w ich życiu.

Piotr martwił się, że jest niewierny żonie. Proroctwo Wandy dla niego brzmiało tak, że Bóg użył tego doświadczenia, aby przyczynić się do jego duchowego rozwoju - od niemowlęcia do duchowego giganta. Bóg uwolnił go teraz od tego problemu, aby już nigdy nie upadł w ten sam sposób. Uniesienie Piotra i uczucie duchowej odnowy trwały tylko kilka dni. Gdy pokuszenie wróciło, a jego problemy rodzinne powiększyły się, Piotr z goryczą oskarżył Boga, że go zawiódł i odwrócił się od Niego. Także Karolina otrzymała od Wandy proroctwo, że Bóg uzdrowi ją całkowicie z paraliżu spowodowanego chorobą Heine-Medina; jej nadzieje urosły do gorliwego oczekiwania na cud. Jednak nie tylko nie doświadczyła żadnej poprawy stanu fizycznego, ale zaczęła mieć koszmary i przerażające nadprzyrodzone doświadczenia. Czasami ludzie byli uzdrawiani po tym, jak Wanda modliła się o nich, ale pojawiały się u nich inne symptomy, których wcześniej nie było, depresja lub nienaturalne lęki i fobie.

Dziwne było również, że własne problemy Wandy nie tylko trwały nadal, ale nawet powiększyły się! Niby była “napełnioną Duchem chrześcijanką” posługującą innym w imieniu Chrystusa, a jednak nie potrafiła przestać kłamać albo zejść z niemoralnych dróg! Głęboko w sercu Wanda myślała, że nie ma dla niej nadziei. Jej chrześcijańskie doświadczenia gorzko rozczarowały ją i straciła nadzieję na znalezienie kiedyś prawdy.

Wanda wyszła za mąż. Wielki szok po utracie męża, który odszedł do innej kobiety, doprowadził ją do jasnego uświadomienia sobie, jak desperacko potrzebowała pomocy. Mniej więcej w tym samym czasie ktoś z jej przyjaciół chrześcijan zaczął rozpoznawać, że coś jest nie tak. Jeden nawet powiedział, że jest ona fałszywym prorokiem - ona wszakże energicznie obaliła oskarżenie cytatem z Pisma! Od tego jednak momentu z bólem zaczęła się przebijać przez barierę kłamstw, którą sama zbudowała i ujawniać prawdę o swojej rozpaczliwej potrzebie. Jak trudno było powiedzieć prawdę! Jak trudno upokorzyć się. Przecież wcześniej przynosiła “słowo Pana” innym! Ale gdy tak uczyniła, Pan był łaskawy i przyprowadził ją do duszpasterza, który rozpoznał w niej kłamiącego ducha i rozkazał mu wyjść z niej.

Decyzja Wandy, aby szukać pomocy przeprowadziła ją przez wiele upokorzeń i duchowych bitew. Wolność nie przyszła z dnia na dzień ani bez bólu. Ale po pewnym czasie Pan Jezus Chrystus uwolnił ją całkowicie od nieczystego i telepatycznego ducha kłamstwa, który tak sprytnie podrabiał dar od Boga zwodząc nie tylko samą Wandę, ale także wielu innych, którzy otrzymywali jej proroctwa i zaakceptowali ją jako Bożego sługę w swojej chrześcijańskiej społeczności.

Jeden z pomagających Wandzie posługujących odkrył, że nigdy nie doświadczyła ona prawdziwego nowego narodzenia i stąd też nigdy nie stała się nowym stworzeniem w Chrystusie. Jezus nauczał nas, że stary bukłak nie może zawierać nowego wina - musi być ono wlane do nowego bukłaka (Mk 2, 22). Tylko prawdziwie narodzony na nowo chrześcijanin może otrzymać Ducha Świętego. Napełni On tylko czyste, nowe naczynie. Będąc więc niezdolną do przyjęcia Ducha Świętego, Wanda stała się kandydatką na podróbkę.

Oto, co Wanda miała do powiedzenia o swoich wszystkich doświadczeniach duchowych: “Naprawdę wierzyłam, że jestem sługą Najwyższego Boga - naprawdę wierzyłam, że Bóg mnie używa! Ale to wszystko nie było prawdą, ponieważ w głębi mojego życia nie było żadnych owoców Ducha. Byłam narzędziem w ręku wroga, kimś kogo on używał do zwodzenia innych chrześcijan, do ściągnięcia ich na dół i zniszczenia ich życia. Korzenie grzechu w moim własnym ciele oraz moja duma dały wrogowi możliwość wejścia w moje życie. Ale gdy Bóg sprawił, że poznałam prawdę o tych sprawach i to, że Jezus rzeczywiście wziął te grzechy na Golgotę, Bóg uwolnił mnie całkowicie od zwiedzenia, które wiązało mnie tak długo”.

Wanda nie żyje już dłużej w świecie kłamstw i fantazji. Nie wprowadza już innych w błąd swoimi zwodniczymi proroctwami. Wzrasta teraz jako członek ciała Chrystusowego, a dobre owoce, których brakowało przez tak długi czas w jej życiu, stale się pojawiają. Kiedy Bóg spotkał ją w chwili największej potrzeby, stała się prawdziwie nowym stworzeniem w Chrystusie i była zdolna przyjąć Ducha Świętego. Słowa żalu i przeprosin pomogły jej zagoić wiele ran oraz naprawić zniszczenie, spowodowane fałszywymi darami. Teraz Wanda może być błogosławieństwem dla innych i jest żywym świadectwem obfitującej łaski Boga.

* * * * *

Zanim podsumujemy ten rozdział i z czujnością rozważymy tragiczne konsekwencje, które są wynikiem fałszywej służby oraz zwodniczych znaków i proroctw, możemy się zastanawiać, jak to możliwe, że szczery chrześcijanin, który pragnie iść za Bogiem i służyć Mu, zostaje wciągnięty w zwodniczą sytuację. Śledząc skutki opisane w tym rozdziale, wielu jest zaszokowanych, zadaje sobie pytania: “Co sprawiło, że działałem czasami wbrew mojemu własnemu, lepszemu osądowi?” albo: “Jak mogłem zostać zwiedziony, podczas gdy wszystko czego chciałem, to całym sercem iść za Bogiem?”. Z naszej bezpiecznej perspektywy “rozróżniających w fotelu” na pewno jesteśmy przekonani, że my nigdy nie moglibyśmy zostać zwiedzeni! W rzeczywistości zwiedzenie nigdy nie jest oczywiste natychmiast, jak informują nas o tym ci, którzy go w jakimś stopniu doświadczyli! Tak więc jakiego rodzaju sytuacji może użyć szatan, aby odciągnąć wierzącego od prawdy?

Wyobraź sobie, że chodzisz do raczej uśpionego Kościoła, gdzie najbardziej ekscytującym wydarzeniem roku są jasełka podczas Świąt Bożego Narodzenia albo kościelna loteria, albo że może po prostu zacząłeś się czuć niezadowolony z pewnych przejawów twojej domowej wspólnoty, czujesz, że jesteś w duchowej “koleinie” i tęsknisz za pogłębieniem swojej relacji z Bogiem.

Następnie znajdujesz wspólnotę, w której jest entuzjazm, poświęcenie i daleko sięgająca wizja. Liderzy posługują szeroko na całym świecie i głoszą swoje przesłanie z wielkim autorytetem. Może biblijne proroctwa nagle stają się zrozumiałe dla ciebie, gdy dostrzegasz ich odniesienie do wydarzeń na świecie! W ruchu tym może być wspaniałe poczucie wspólnoty, mogą tam być zorganizowane zajęcia socjalne, przyciągające młodych i starszych. Jego członkowie żyją poświęcając się i doświadczając wielu cudów Bożego błogosławieństwa. Spotkania są żywe, a wolność w uwielbianiu przynosi “namaszczenie” i nowe doświadczenia duchowe.

Z podnieceniem poznajesz, że Bóg pragnie cię użyć i ma wielkie plany co do twojej przyszłości. Dokonasz dla Niego wielkich czynów, a On spełni wszystkie pragnienia twojego serca, jeśli tylko złożysz wszystko, co masz u jego stóp. Wszystko czego Bóg wymaga to twój czas, twoje pieniądze, twoje zdolności, twoja wola - czyli tak naprawdę wszystko. Czy Jezus nie powiedział, że musimy porzucić wszystko? Twoje życie nabiera nowego znaczenia, a obiecane nagrody sprawiają, że ofiary wydają się opłacać.

Gdy ludzie próbują cię ostrzec, zwracając twoją uwagę na pewne aspekty tej organizacji, osądzasz ich jako krytykantów albo niechętnych do zapłacenia ceny całkowitego zaangażowania. Tragiczne historie życia byłych członków organizacji zdają się jedynie potwierdzać jak nieduchowi byli to ludzie. Kiedy zauważasz, że lider traci panowanie nad sobą, przypisujesz to diabłu atakującemu tego sługę Bożego. Jeśli obłuda, kłamstwo, nieszczerość, wątpliwe dowcipy, ekstrawagancja i nieodpowiedzialność wychodzą z czasem na jaw, ty rozumujesz: “Jeśli Bóg używa tej osoby, kimże ja jestem, aby osądzać? Czy nie wszyscy jesteśmy niedoskonali?”. Wydaje się nawet, że duma jest dozwolona u posługującego tak potężnie “używanego przez Boga”!

Cóż za błędna koncepcja! Bracie, siostro, zostałeś na prawdę zaślepiony, jeśli jakaś “chwała” na spotkaniach, prorockie wypowiedzi lub nawet występowanie znaków i cudów sprawiają, że przymykasz oczy na grzech!

To nasze grzechy - nie żołnierzy rzymskich ani religijnych przywódców Izraela, ani nawet Judasza Iskarioty - przybiły Jezusa do krzyża! Coś musi być nie w porządku, jeśli chrześcijańscy posługujący, zgodnie z oczekiwaniem będąc “żarliwi dla Pana”, nie dbają o te właśnie rzeczy, które przybiły Jezusa do krzyża! Nie dajmy się zwieść! Niektórzy chrześcijanie znajdują wyższe wzorce prawości i życzliwości w świecie niż u swoich własnych liderów! Inni zostali sprowadzeni z właściwej drogi tak daleko, że nie są w stanie znaleźć drogi powrotnej!

Takie skutki wołają głośno i jasno, nie pomijajmy ich przesłania. Fałszywe posługiwanie przynosi w rezultacie zwiedzenie Bożego ludu.

 

Chciał(a)bym przesłać ten artykuł pocztą elektroniczną na adres:

Moje imię i nazwisko:

 

Wersja HTML Copyright (c) 2000 Czytelnia Chrześcijanina. Opublikowano za zgodą wydawcy.
Artykuł jest fragmentem książki Sue Waller "Niech cię nie oszuka żaden człowiek", która ukazała się w styczniu 1999 wydana przez Promocję Muzyki Chrześcijańskiej.

Tu znajdziesz spis pozostałych rozdziałów tej książki.