Przyczyny i lekarstwo

“Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze

DOŚWIADCZAJCIE SIEBIE!” (2 Kor 13, 5)

Dlaczego “narodzony na nowo” chrześcijanin miałby być podatny na zwodzenie? Czy istnieją jakieś istotne przyczyny, dla których jedni zostają zwiedzeni, a inni nie? Czy, jeśli odkryjemy w naszym życiu te dziedziny podatności, to przez zwracanie na nie szczególnej uwagi będziemy mogli bezpiecznie uniknąć pułapek?

Niezależnie od tego, czy uważamy, że kiedyś zostaliśmy zwiedzeni czy też nie, każdy z nas zrobiłby dobrze zadając samemu sobie takie pytanie: “Czy jest we mnie jakikolwiek grunt, na którym mogą zostać zasiane ziarna zwiedzenia?” Jeśli będziemy potrafili odkryć przyczynę zwiedzenia, zrobimy pierwszy krok, by znaleźć lekarstwo! Tak więc “doświadczajmy siebie” teraz i popatrzmy, czy możemy znaleźć jakieś podatne dziedziny naszego życia, które mogą dać sposobność zwodzicielowi.

Powierzchowne doświadczenie nawrócenia

Człowiek błądzi od upadku Adama; musi zawrócić i zmienić kierunek, aby chodzić w społeczności z Bogiem. To wydarzenie w naszym życiu nazywamy “nawróceniem”. Bez wątpienia zgodzimy się co do potrzeby nawrócenia, ale właściwie na czym ono polega?

Ludzie przychodzą do Pana na wiele sposobów. Poniższe przykłady pokazane są w skrócie w celu zilustrowania sedna sprawy. Nie ma tu miejsca na zagłębianie się w każde doświadczenie nawrócenia.

Niektórzy ewangeliści mówią, że to jest tak proste jak ABC; A) przyznaj, ze jesteś grzesznikiem, B) uwierz, że Jezus Chrystus umarł za ciebie, C) przyjdź do Niego. Jeśli szczerze podejmiesz te trzy kroki, staniesz się chrześcijaninem, będziesz nawrócony. Inni kaznodzieje, po ogłoszeniu przesłania o Jezusie, zachęcają ludzi do powtórzenia “modlitwy grzesznika”: “wszystko, czego potrzebujesz, to przyjąć Jezusa do twojego serca”. W innych kręgach posługujący modli się z nałożeniem rąk nad zainteresowanymi; niektórzy mówią wtedy językami, inni mogą nawet “upaść”. Każda manifestacja następująca po tej modlitwie jest traktowana jako dowód, że dana osoba spotkała się z Bogiem, a zatem jest nawrócona.

Podczas gdy prawdą jest, że wielu zostaje przyprowadzonych do prawdziwego związku z Bogiem mimo bardzo niewielkiej wiedzy na temat Ewangelii, to istnieje także wiele domniemanych i powierzchownych nawróceń.

Co Pismo mówi nam na ten temat? Przed wysłaniem swoich uczniów, Jezus powiedział im że: “... w imię jego ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla odpuszczenia grzechów” (Łk 24, 47). Tak więc, gdy Piotr nauczał Żydów w Jerozolimie, powiedział: “Przeto upamiętajcie i nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze” (Dz 3, 19). Także Paweł w Atenach głosił poganom: “Bóg... wzywa wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali” (Dz 17, 30).

Upamiętanie jest istotą nawrócenia. Prawdziwe i głębokie upamiętanie przygotowuje serce na przyjęcie Słowa Bożego i jest ono wstępnym warunkiem prawdziwej wiary. Jeśli tak jest, to dlaczego tak wielu szczerych ludzi nie doświadcza głębi upamiętania podczas swojego nawrócenia?

Kiedy w mocy Ducha Świętego głoszone jest prawdziwe przesłanie Ewangelii, pokazuje ono ludzką grzeszność w świetle świętości Boga. Przekonanie o grzechu jest podstawą, aby doprowadzić daną osobę do upamiętania. Pismo mówi: “Kto ukrywa występki, nie ma powodzenia, lecz kto je wyznaje i porzuca, dostępuje miłosierdzia” (Prz 28, 13). Potrzeba więcej niż tylko przyznania, że jest się grzesznikiem albo nawet przyjęcia Jezusa do twojego serca, aby zdobyć łaskę Bożą. Wszelki grzech - nie tylko ten, który nie jest akceptowany społecznie - musi zostać wyznany i porzucony. Prawdziwemu odwróceniu się od grzechu może więc towarzyszyć zwrócenie się do Boga całym sercem, co razem stanowi prawdziwe nawrócenie.

Dzisiaj rzadko słyszymy nauczanie na temat tej ważnej sprawy, jaką jest wyznanie grzechu i wynagrodzenie strat w nawróceniu. Jeśli ktoś ukradł twój samochód, a później twierdzi, że się nawrócił, czy wystarczy, że poprosił o Boże przebaczenie? Czy nie oczekiwałbyś, że wyzna on tobie tą kradzież i zwróci samochód? Rzeczywiście, jeśli nie uczynił tego, myślę że wątpiłbyś w prawdziwość jego nawrócenia! Jednak często przy nawróceniu wiele grzechów zamiata się pod dywan, zamiast wynieść je na światło i uporządkować. Wynagradzanie strat jest jasno wyłożone w Biblii (2 Mż 22), a sam Jezus nie zniechęcał Zacheusza, by to uczynił podczas swego nawrócenia. W rzeczywistości dopiero po tym, jak Zacheusz ogłosił swój zamiar zwrotu tym, których oszukał, Jezus stwierdził, że jest on nawrócony mówiąc: “... Dziś zbawienie stało się udziałem domu tego...” (Łk 19, 9).

Podobnie, jeśli nigdy zupełnie nie oddzieliłeś się od grzesznych dróg albo, na tyle na ile to możliwe, nie naprawiłeś przeszłych rzeczy, okaże się, że twoje nawrócenie jest powierzchowne - nawet jeśli przyjąłeś Jezusa do swojego serca. Przyjęcie Jezusa jest bez wątpienia ważne, ale jeśli jest ono początkiem i końcem twojego upamiętania, to rezultatem jego będzie powierzchowne nawrócenie, a ty pozostaniesz podatny na zwiedzenie.

Trwanie w grzechu

Jedna z wielkich doktryn Nowego Testamentu nazwana jest “usprawiedliwieniem z wiary”. Przez wiarę w pokutną śmierć naszego Pana Jezusa Chrystusa grzeszny człowiek otrzymuje przebaczenie i uznany jest za sprawiedliwego przed Bogiem.

Wielki reformator Marcin Luter wyciągnął tę prawdę na światło. W średniowiecznych mrokach ludzie byli nauczani, że muszą kupować boskie przebaczenie za srebro i złoto! Aby podkreślić to, iż człowiek jest usprawiedliwiony przez wiarę, a nie przez uczynki, Luter przetłumaczył werset z Listu do Rzymian 5, 1 w następujący sposób: “Będąc usprawiedliwionymi jedynie przez wiarę, mamy pokój z Bogiem”. Słowa “jedynie” nie ma w oryginalnym tekście. Podczas gdy możemy być usprawiedliwieni jedynie przez wiarę, a nie przez uczynki, to prawdziwa wiara nie pozostanie nigdy jedyna; towarzyszą jej zawsze odpowiednie czyny i działania oraz jakość życia, które potwierdzają jej realność. W rzeczywistości sam Luter powiedział: “pomimo, że jesteśmy zbawieni jedynie przez wiarę, wiara nie może pozostać jako jedyna”.

Apostoł Jakub mówi nam: “wiara bez uczynków jest martwa”, bo inaczej, jak podkreśla, nawet diabeł może powiedzieć, że wierzy! Jeśli diabeł może być “wiernym”, coś musi być gdzieś nie tak!

Przez wiarę w Chrystusa możemy śpiewać refren, który mówi: “Kiedy Bóg patrzy na mnie, widzi nie tego, kim byłem, ale widzi Jezusa”. Gdy Bóg przebaczył nasze grzechy z przeszłości, nie pamięta ich nam już nigdy więcej. Krew Jezusa wymazała je. Ale czy możemy przyjąć, że Bóg przymyka swoje oczy na każdą złą rzecz, którą robimy w dalszym ciągu i że możemy śpiewać: “Kiedy Bóg patrzy na mnie, widzi nie to, co powiedziałem i zrobiłem dzisiaj, ale widzi Jezusa”? Jeśli zakładamy, że tak jest, niebezpiecznie zbliżamy do fałszerstwa, które korygował Paweł, pytając: “... Czy mamy pozostać w grzechu, aby łaska obfitsza była?” (Rz 6, 1).

Ten sam apostoł, który przyniósł nam doktrynę o usprawiedliwieniu przez wiarę odpowiada na własne pytanie w ten sposób: “Przenigdy! Jakże my, którzy grzechowi umarliśmy, jeszcze w nim żyć mamy?”. Prawdą jest, że nie tylko Jezus umarł, ale i my umarliśmy dla grzechu, jeśli nasza wiara jest prawdziwa! To jest istota tego, czego nauczał Paweł. Nie ma żadnej legitymacji na trwanie w grzechu.

Można spodziewać się, że po powierzchownym nawróceniu nastąpi stałe zmaganie się i przegrywanie w bitwie przeciwko grzechowi. Albo stawia się czoła rzeczywistości i pozwala Bogu na zajęcie się głęboko ukrytymi sprawami, albo fałszywa interpretacja “usprawiedliwienia” doprowadza do zwiedzenia. Kiedy zaczynamy myśleć, mimo grzechu pozostającego w naszym życiu, że wszystko jest w porządku, otwieramy szeroko drzwi zwodzicielowi, aby przyszedł wraz z różnym rodzajem innych kłamstw.

Chęć do odpokutowania grzechu, jak mały by się on wydawał, przygotowuje serce na przyjęcie stale narastającego doświadczenia zbawienia - wzrastającego uwolnienia od grzechu, które prowadzi do wzrastania w prawdziwej świętości.

Człowiek, którego Bóg użył w jednym z największych przebudzeń naszych czasów powiedział: “Najmniejszy grzech jest bardziej śmiertelny niż najgorszy rodzaj nowotworu”! Chrześcijanin, który nie traktuje poważnie grzechu ani bezwzględnie nie rozprawia się z nim za pomocą środków, których dostarczył Bóg, nie tylko gardzi łaską Boga, ale także otwiera się na zwodzenie.

Zmysłowość

“... czyż cieleśni nie jesteście i czy na sposób ludzki nie postępujecie?” (1 Kor 3, 3) pyta Paweł Koryntian. Można pomyśleć, że ci chrześcijanie byli bardzo duchowi - bez wątpienia tak sami o sobie myśleli, ze względu na obfitość darów duchowych przejawiających się na ich spotkaniach! Ale w Kościele były także zazdrość i podziały, wywyższanie się i naśladowanie posługujących - Piotra, Pawła i Apollosa! Były duma i przechwalanie. Mówili bowiem niektórzy: “... ja jestem Chrystusowy” (1 Kor 1, 12) - a więc najbardziej uduchowiony ze wszystkich! Paweł nazywa ich postawy cielesnymi, zmysłowymi. Kto wie w jakiej kwestii mogliby się jeszcze pomylić, gdyby nie napisał on do nich dwóch długich napominających listów?

Naturalny człowiek szuka swojego własnego spełnienia. Jego pragnienie, aby być kimś albo zrobić coś wartościowego, może przyjąć religijną formę. Proroctwa, które obiecują wielkie rzeczy, mogą stać się bardzo atrakcyjne dla jakiegoś sfrustrowanego chrześcijanina - gdyż w istocie odwołują się one do człowieka naturalnego, jego zmysłowości. Religijna natura proroctw zwodzi go ku temu, aby uwierzył on, że stanie się bardzo duchowy. Jednak imponujące religijne akcje lub nawet ważna pozycja w Kościele czy wspólnocie nie zawsze są równoznaczne z prawdziwą duchowością!

Nie ma wątpliwości, że szukanie osobistego spełnienia w sprawach duchowych może uczynić daną osobę podatną na zwiedzenie. Czy pragniesz dla siebie wielkiej służby, bogactwa, małżonka, cudownego uzdrowienia lub czegokolwiek innego? Jeśli tego szukasz, jakieś zwodnicze słowo lub proroctwo może bardzo łatwo cię zwieść. Tak łatwo “otrzymać słowo”, które potwierdza dokładnie to, za czym tęskni twoje serce! Na przykład młoda kobieta pragnąca męża może być łatwo oszukana, wierząc iż słowo z Pisma dokładnie pasuje do jej sytuacji. Może przekonywać samą siebie, że Bóg dał jej “słowo” i iść na oślep w coś, w czym tak naprawdę nie ma On udziału! Nie możemy zapomnieć, że szatan potrafi cytować nam biblijne wersety. Aby nas zwieść, zaprezentuje nam takie fragmenty Pisma, które odwołają się do naszego ciała albo zmysłowej natury. Kiedy używał tej metody do kuszenia Jezusa, nie osiągnął celu. Jezus zbyt dobrze znał Pismo, aby uznać jakieś “słowo” tylko dlatego, że pasowało do jego sytuacji! Nie przyjął On więc tych jego fragmentów, które usprawiedliwiały jedynie spełnienie jego własnych potrzeb albo uzyskanie chwały. To nie było przesłanie od Boga, nawet jeśli pochodziło z Biblii! Jezus powiedział: “... Idź precz, szatanie!...” (Mt 4, 10).

Rozpoznawanie własnych zmysłowych ambicji i uśmiercanie uczynków ciała jest podstawą, aby uniknąć zwiedzenia. Jeremiasz musiał ostrzec nawet swojego najwierniejszego ucznia, Barucha: “A ty żądasz dla siebie rzeczy wielkich? Nie żądaj!...” (Jr 45, 5). Ze zmysłowością rozprawia się tylko krzyż. Chrześcijaństwo “bez krzyża” z pewnością odwołuje się do ciała, ale Jezus powiedział: “Kto nie dźwiga krzyża swojego, a idzie za mną, nie może być uczniem moim (Łk 14, 27).

Okultyzm

Przesądy, magia, tabliczki ouija, astrologia, wróżbiarstwo, spirytyzm oraz mistyczne religie to przykłady praktyk okultystycznych. Są drogami do “czwartego wymiaru” - duchowego królestwa - ale wszystkie omijają Boga. Dlatego On bezwarunkowo zabrania ich w pierwszym przykazaniu: “Nie będziesz miał innych bogów obok mnie” (5 Mż 5, 7). Praktyki okultystyczne są bowiem formą bałwochwalstwa.

Pomimo że może to nie być oczywiste na pierwszy rzut oka, to jednak wszystkie fałszywe religie i kulty mają swoje korzenie w jakimś rodzaju praktyki okultystycznej. W okultyzmie ma się do czynienia w prostej linii ze złem, siłami satanicznymi - często rozmawia się i komunikuje z siłami ciemności, działającymi bezpośrednio przeciw Bogu i będącymi pod władzą szatana. Przez okultyzm człowiek szuka mocy i doświadczenia duchowego, nie zwracając uwagi na “ograniczenia” związane z posłuszeństwem Bogu.

Niemożliwe, aby ktoś, kto nawet lekko “pobrudził się” okultyzmem, nie naraził się na duchowe związanie. W tej dziedzinie, bardziej niż w jakiejkolwiek innej, grzechy ojców mogą być przyczyną duchowego związania nawet do trzeciego i czwartego pokolenia. Nienormalne lęki, tendencje mediumistyczne, powtarzające się depresje, fanatyzm, perwersje seksualne, brak opanowania i wiele innych poważnych schorzeń duchowych mogą być bezpośrednim lub pośrednim rezultatem praktyk okultystycznych.

Chrześcijanin, klękając przed jedną z nowoczesnych świątyń szatana w większym lub w mniejszym stopniu, zaprasza go, aby kontrolował jego życie. Bardzo łatwo pada łupem fałszywych wierzeń, które idą za jego (prawdopodobnie powierzchownym) nawróceniem do Chrystusa. To co jest nieznane, tajemnicze i niewytłumaczalne często pociąga go tak silnie, że ulega swej ciekawości i sięga do skrajnych doktryn, które odwodzą go od najważniejszych, fundamentalnych prawd wiary.

Jeśli masz jakąkolwiek więź z okultystycznymi mocami ciemności, niezależnie od tego jak nieistotne mogą Ci się one wydawać, poszukaj zaufanego sługi Pana i otwarcie wyznaj wszystko, co musi być ujawnione. Wyrzeknij się działań ciemności i poproś go, aby pomodlił się w imieniu Jezusa o twoje uwolnienie od wszelkich trwałych ich skutków.

Piotr musiał napominać Szymona czarnoksiężnika do upamiętania nawet po jego nawróceniu i chrzcie, ponieważ nie był on wolny od skutków zła i związania okultystycznego (Dz 8, 21-23).

Nieznajomość i nadużywanie Pisma

Tragedią jest to, że w krajach, w których każdy może posiadać Biblię napisaną w swoim języku i może ją czytać bez obaw i bez prześladowań, tak niewielu wierzących trudzi się studiowaniem Pisma dla samych siebie. Osoba, która nie zna Pisma lekceważy najważniejszy dokument wszechczasów - jedyną natchnioną księgę boskich prawd.

W wielu Kościołach i wspólnotach kładzie się wielki nacisk na uczestnictwo w spotkaniach. Za najważniejsze uważa się uwielbianie, nauczanie i czas społeczności. Chrześcijanie szukają “słowa Pana” przez proroctwa, przesłania i świadectwa, przez książki lub kasety, tak że w końcu nie mają czasu ani chęci na studiowanie Pisma. Jakoś stało się ono dowolnym i nadobowiązkowym zajęciem!

Zawsze będą kaznodzieje, którzy nie posługują się uczciwie Pismem, ale używają go do poparcia własnych doktryn albo dla usprawiedliwienia swoich działań. Jeśli mamy świadomość tych faktów, to czy warto zawierzać ludzkim interpretacjom i nie szukać samodzielnie prawdziwego przesłania Biblii?

Czytanie Pisma może być często przypadkową sprawą. Otwieramy nasze Biblie na chybił trafił i czytamy pośpiesznie kilka wersetów, mając nadzieję, że otrzymamy natchnienie na dany dzień. A może nawet zastępujemy nasze Biblie budującymi czytaniami lub zbiorami wersetów z Pisma na każdy dzień roku? Bóg potrafi mówić do nas także za pomocą tych środków, ale jeśli nigdy nie czytamy Słowa Bożego w kontekście, możemy interpretować znaczenie przypadkowych wersetów w inny sposób niż to zamierzył Bóg, a więc możemy zostać oszukani. W rzeczywistości taki rodzaj czytania Pisma niewiele różni się od szukania pomyślnej wiadomości w codziennych horoskopach!

Piotr, który słyszał mówiącego głośno Boga pisze: “Mamy więc słowo prorockie jeszcze bardziej potwierdzone...” (2 P 1, 19) pokazując, że jego ufność do Pism jedynie wzrosła przez to doświadczenie. W konsekwencji zachęca on nas wszystkich do zwracania uwagi na uświęcone pisma “jako na lampę świecącą w ciemnym miejscu”, a także byśmy byli ostrożni i nie traktowali ich jako wygodnego kamuflażu dla naszych poglądów! Duch Święty jest autorem tej Księgi i objawia prawdę wszystkim, którzy jej szukają oraz mają uczciwe i posłuszne serce.

Biblia jest czymś więcej niż tylko zbiorem obiecanych błogosławieństw. Zawiera ona wszystkie rady Boga dla człowieka. Przeznaczeniem Pisma jest czynić więcej niż tylko błogosławić i inspirować nas, więcej niż jedynie potwierdzić, czy podjąć nową pracę lub czy wstąpić w związek małżeński! Tak więc nie lekceważmy właściwego używania tej jedynej Księgi. Pozwólmy, aby nas wychowywała i wyposażyła w taki sposób, który zamierzył Bóg.

Paweł mówił: “Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” (2 Tm 3, 16-17). Te wersety jasno wyjaśniają cel studiowania Pisma. Dobrze zrobilibyśmy sprawdzając, czy nasze czytanie Biblii przynosi nam pożytek czy też nie; czy wyposaża nas w wyżej wymieniony sposób! Jeśli tak, to z pewnością zabezpieczy nas ono od oszustwa.

Zaniedbywanie prawdziwej społeczności z Bogiem

Niestety wielu chrześcijan zaniedbuje swoje życie duchowe. Niektórzy z nich porzucili praktykę formalnego, “cichego czasu” skupienia każdego dnia, przyjmując, że całodniowa społeczność z Bogiem rozwiązuje problem! Jakże często nocą wskakujemy zmęczeni do łóżek z krótką tylko modlitwą, a potem podobnie rano wstajemy i spieszymy się do codziennych zajęć. Może nawet jesteśmy bardzo rozmowni na spotkaniu modlitewnym, jednak nie zdolni do wypowiedzenia więcej niż kilku zdań w chwili sam na sam z Bogiem!

Między ludźmi panują różne stopnie relacji. Znajomy jest osobą, którą się zna i pozdrawia, z którą okazjonalnie pije się herbatę. Przyjaciel jest kimś, z kim spędza się więcej czasu i rozwija się wzajemną sympatię i zaufanie. A miłość i uroczyste przysięgi zawiązują trwałą relację w stosunku do małżonka. W której kategorii umieściłbyś swoją relację z Bogiem?

To grzech separuje człowieka od Boga i rozrywa z Nim społeczność chrześcijan (Iz 59, 1-2). Gdy jednak grzechy zostaną przebaczone, ów związek odradza się na nowo i można znowu cieszyć się społecznością z Bogiem. Jezus powiedział, że ten, któremu przebaczono więcej, kocha Go bardziej. Jeśli więc nasza relacja z Panem Jezusem zdaje się być zimna i niesatysfakcjonująca, może nowe doświadczenie jego przebaczenia przywróciłoby naszą pierwszą miłość? Jeśli jednak twierdzimy, że kochamy Boga, to dlaczego tak trudno nam spędzać czas wyłącznie z Nim. Może jest tak, że kochamy nasze spotkania, konferencje, nawet czas uwielbiania bardziej niż samego Pana?

Życie chrześcijańskie jest w istocie chodzeniem z Bogiem. Jeśli brakuje podstawowego elementu: związku z Nim, jak nauczymy się rozpoznawać jego głos albo prawdziwie odróżniać to, co jest z Boga od tego, co jest z człowieka lub nawet od szatana? Osoba, która zaniedbuje społeczność z Bogiem, może zostać niespodzianie wprowadzona w społeczność z fałszywym duchem.

Nieposłuszeństwo Bogu

Człowiek, którego życie jest pogmatwane nie tak bardzo potrzebuje zdrowej nauki, ile napomnienia, by być posłusznym Panu! Posługujący, który naucza fałszywych doktryn może więc odmawiać posłuszeństwa Bogu w jakiejś dziedzinie swojego osobistego życia. Jeśli Bóg zwraca się do nas, a my odpowiadamy “nie”, dlaczego miałby On dalej objawiać nam prawdę? Czy nie poczeka na naszą reakcję w tej konkretnej sprawie, zanim poprowadzi nas do następnej?

Młody chrześcijanin może myśleć o małżeństwie, założeniu rodziny i rozkręceniu udanego biznesu, ale jednocześnie zaczyna odczuwać, że Bóg powołuje go do odłożenia swoich własnych planów i do służby dla Niego na misji. Jeśli idzie on dalej swoją własną drogą, pomimo poznania Bożego powołania, jest Mu nieposłuszny. Może przekonywać samego siebie, że wybrał drugą najlepszą drogę Bożą, że ma możliwość wyboru, czy być posłusznym Bogu, czy nie i że wszystko jest dalej w porządku. Ten człowiek jest już jednak zwiedziony.

Z kolei, młoda kobieta może pragnąć fascynującego misjonarskiego życia, pełnego podróży i wrażeń, lecz zupełnie zlekceważyć prowadzenie Pana, który chce, aby zaopiekowała się starszym lub chorującym rodzicem w domu. Idzie ona swoją własną drogą w przekonaniu, że służy Bogu, a przecież nie spełnia najważniejszej powinności. W rzeczywistości oszukała siebie - jakże łatwo mogą następować dalsze oszustwa.

Nawet jeśli wola Boga jest trudna i nie przynosi nagrody, zawsze jest ona najlepsza. Na dłuższą metę ścieżka nieposłuszeństwa będzie tą trudniejszą. Dobrze jest zdawać sobie sprawę, że wola Boga może nie zawsze pokrywać się z naszą własną! Jeśli chrześcijanin jest świadomie nieposłuszny wobec Niego, to narażony jest na doświadczanie trudnego, “suchego” okresu, dopóki nie zacznie pokutować i realizować jego zamysłów. Jeśli rozmyślnie trwa w nieposłuszeństwie, zachowując wszystkie zewnętrzne formy religijności, wkrótce pójdzie na ślepo błędną ścieżką już bez świadomości, że popełnił błąd.

Posłuszeństwo Bogu nie jest dowolne. Nie możemy wybierać pomiędzy posłuszeństwem Bogu w jednej sprawie i nieposłuszeństwem w innej. Piotr kategorycznie stwierdza: “... trzeba... słuchać Boga” (Dz 5, 29) .

Brak bojaźni Bożej

“Początkiem mądrości jest bojaźń Pana...” (Ps 111, 10)

Cześć i bojaźń określają postawy stosowne dla śmiertelnego człowieka w jego relacji z Wszechmogącym Bogiem. Jeśli kiedykolwiek zachowujemy się zbyt poufale albo nazbyt pewnie w tym związku, nasza koncepcja Boga może być błędna i wymaga pewnych poprawek.

Są dzisiaj tacy, którzy uczą, że człowiek może “rozkazywać Bogu”. Cytują oni fragment z Księgi Izajasza 45, 11: (wg angielskojęzycznej wersji Biblii Authorized Version) “Rozkazujcie Mi, co do dzieła moich rąk”. Według nich chrześcijanin ma prawo rozkazywać Bogu, by działał w określonych sytuacjach. Nie musi Go natomiast prosić w modlitwie. Jednakże kontekst wskazuje, że ten werset prawidłowo tłumaczy się jako pytanie:“... Jak śmiecie... dawać mi rozkazy co do dzieła moich rąk?” (BiZTB).

Czy glina zapytałaby garncarza, dlaczego jego naczynie nie ma uszu? Jest to mało prawdopodobne! Jeszcze mniej prawdopodobne jest to, aby marny człowiek rozkazywał Bogu! Ten cały fragment ma uzmysłowić człowiekowi, kim jest Bóg i dawać impuls do odpowiedniej bojaźni i czci, na które On zasługuje. Nie godzi się aby człowiek sądził, że może powiedzieć Wszechmogącemu, co ma robić!

Chrześcijanin “bez bojaźni” prawdopodobnie wyobraża sobie, że miłość Boga przewyższa jego sprawiedliwość i dlatego nie boi się być Mu nieposłusznym albo grzeszyć przeciwko bratu. Może on nieostrożnie praktykować dary Ducha Świętego i myśleć, że nie istnieje możliwość zwiedzenia. Może nawet z ufnością rozpocząć chrześcijańską służbę, nie szukając przy tym Bożego działania w swoim życiu lub nawet bez prawdziwego powołania.

Ten, kto nie ma bojaźni przed Bogiem, jest opisany w Piśmie jako “głupiec” - nawet nie zaczął być mądrym. Czy taki człowiek będzie potrafił rozróżnić fałszerstwo, jeśli brakuje mu nawet wstępnej mądrości? Zdrowa pełna czci bojaźń Boga przemienia głupca w mędrca; może ona też zmienić głupiego chrześcijanina w mądrego - takiego, którego nie jest łatwo oszukać.

Łatwowierność w odniesieniu do cudów

Spirytyści potrafią dokonywać cudów uzdrowienia. Znachorzy w pogańskiej Afryce mówią językami. Czarownice przez złe duchy dostają słowo wiedzy i działają na jego podstawie. Sekty, w których praktykuje się oddawanie czci przodkom prorokują i oglądają wypełnienie się tych proroctw. Wróżbici mogą wyciągnąć coś z twojej przeszłości, o czym nikomu nigdy nie mówiłeś. Ludzie będący mediami mają często wizje “Jezusa”. Tak zwani “uzdrowiciele wiarą” modlą się o ludzi wzywając Jezusa, pomimo, że deklarują się jako ateiści. Dlaczego więc my, chrześcijanie jesteśmy tak naiwni i wierzymy, że jeśli widzimy “cud”, to musi on być od Boga?

Większość z nas otacza nadmiernym szacunkiem i darzy bezwarunkową ufnością posługującego, który potrafi dokonać cudu. Niektórzy do tego stopnia polegają na posługującym, który został “ochrzczony Duchem Świętym”, że sugestia, iż rozróżnianie jest nadal potrzebne, wydaje im się być obelgą. Jednak Jezus nie powiedział, że rozpoznamy proroka po jego darach albo posługiwaniu, ale po owocu jego własnego życia. Może z powodu naszej ludzkiej natury i jej ograniczeń, my stworzenia przywiązane do Ziemi nie możemy się oderwać od fascynacji zjawiskami nadprzyrodzonymi, które wywierają na nas wielkie wrażenie. Od dzieciństwa baliśmy się czarodziejskiej różdżki! Choć dobra wróżka i zła czarownica z dziecięcych mitów mogły zostać odstawione na bok, to jednak wrażenie, jakie na nas wywarły, często w nas tkwi i powoduje, że jesteśmy łatwowierni, naiwni i nie rozróżniający, kiedy dochodzi do cudów w chrześcijańskiej służbie.

Wielu z nas doświadczyło cudownego “prowadzenia” na podstawie fragmentu z Pisma, który otworzył nam drzwi do określonych wydarzeń. Mężowie Boży często byli kierowani w taki jak ten, nadprzyrodzony sposób. Ale nawet cudowne prowadzenie nie zawsze musi być od Boga. Niektórzy chrześcijanie podążali w złym kierunku przez równie “cudowne” słowa z Pisma albo przez “zbiegi okoliczności”. Niektórym doradzano, aby podjęli poważne decyzje, które zakończyły się nieszczęściem. Czy cud koniecznie potwierdza, że postępujesz zgodnie z wolą Bożą? Szatan potrafi podrobić znaki i cuda, może używać tych środków w swoich próbach zwiedzenia.

Jednak pomimo tego, Bóg dokonuje cudów w naszych czasach. Są one owocem prawdziwej pracy Ducha Świętego i przynoszą chwałę Panu Jezusowi Chrystusowi. W sferze cudów nic nie jest niemożliwe z Bogiem. Jeśli nie byłoby prawdziwych cudów, to nie byłoby czego podrabiać!

Jest też prawdą, że chociaż szatan potrafi imitować Boga w sferze zjawisk nadprzyrodzonych, to jednak wciąż jest wiele rzeczy, których on nie umie sprawić! Nie może uczynić dumnej osoby prawdziwie pokorną, ulżyć sumieniu obciążonemu winą, pokonać pożądania i chciwości, uczynić pobudliwego, złego człowieka łagodnym i cierpliwym, całkowicie odbudować zniszczone małżeństwo, albo sprawić, by egoistyczna osoba pokochała innych jak siebie samego! Cuda takie jak te, potwierdzone przez czas i próby, mogą być dokonane tylko przez Pana Jezusa Chrystusa.

Prawdziwe znaki idą w parze ze zwiastowaniem słowa Bożego. “Oni zaś poszli i wszędzie kazali, a Pan im pomagał i potwierdzał ich słowo znakami, które mu towarzyszyły” (Mk 16, 20). Zwiastowanie prawdziwego słowa Bożego przyniesie prawdziwe cuda. Niech Bóg obdarzy nas umiejętnością rozróżniania pomiędzy tym, co prawdziwe a podrobione!

* * * * *

Gdy czytałeś ten rozdział, być może Bóg pokazał ci dziedziny twojego życia, w których jesteś podatny na zwiedzenie albo w których, w większym lub mniejszym stopniu, zostałeś zwiedziony. Nie zniechęcaj się! Bóg ma jakiś cel, gdy zezwala działać fałszywym prorokom!

Mojżesz dodał do swojego nauczania o fałszywych prorokach to pouczające stwierdzenie: “... Pan, wasz Bóg, wystawia was na próbę, aby poznać, czy miłujecie Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej” (5 Mż 13, 4).

Bóg nadal kontroluje sytuację. Jezus Chrystus jest głową swojego Kościoła i wie, co się w nim dzieje. Doświadcza On swoje dzieci, aby zobaczyć, czy kochają Go ponad wszystko! Jeśli nie zdałeś takiego testu, prorocy lub nauczyciele oszukali cię, zwiedli za pomocą takiego czy innego środka - głowa do góry - z Bogiem zawsze można zaczynać na nowo. Wróć do Pana wyznając swoje winy i poproś Go o pokazanie lekarstwa, które ci pomoże. Potem zacznij znów z odnowioną wiarą. Poznanie zdobyte w takim doświadczeniu będzie przemienione w siłę do przyszłych “zapasów”, a pogłębianie wiedzy o jego łasce znacznie zwiększy twoją miłość do Niego.

 

Chciał(a)bym przesłać ten artykuł pocztą elektroniczną na adres:

Moje imię i nazwisko:

 

Wersja HTML Copyright (c) 2000 Czytelnia Chrześcijanina. Opublikowano za zgodą wydawcy.
Artykuł jest fragmentem książki Sue Waller "Niech cię nie oszuka żaden człowiek", która ukazała się w styczniu 1999 wydana przez Promocję Muzyki Chrześcijańskiej.

Tu znajdziesz spis pozostałych rozdziałów tej książki.