[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]

ROZDZIAŁ III
KONIECZNOŚĆ NAWRÓCENIA

Być może zapytasz, co oznacza to zamieszanie. Dziwisz się, dlaczego szedłem za tobą z taką pilnością, powtarzając te samą lekcję, która wciąż dźwięczy ci jeszcze w uszach: musisz się nawrócić. A ja muszę odpowiedzieć ci tak samo, jak Rut odpowiedziała Noemi: Nie nalegaj na mnie, abym cię opuścił i odszedł od ciebie. Gdyby chodziło tutaj o jakąś drobną rzecz, lub gdybyś mógł zostać zbawiony takim, jakim jesteś, to z radością zostawiłbym ciebie w spokoju. Czy nie chcesz, abym troszczył się o ciebie jeśli widzę, że dojrzałeś do zguby? Jako żyje Pan, przed którym stoję, nie mam najmniejszej nadziei na ujrzenie ciebie w niebie - chyba, że się nawrócisz. Rozpaczam nad twym zbawieniem, chyba, że zwycięży cię łaska, abyś dogłębnie się nawrócił i oddał się Bogu w świętości nowego życia. Czyż Bóg nie powiedział, że nikt kto się na nowo nie narodził nie może ujrzeć królestwa Bożego, a ty mimo to dziwisz się, dlaczego twój kaznodzieja tak gorliwie pracuje dla ciebie? Nie uważaj za rzecz dziwną tego, że jestem z tobą szczery mówiąc, byś dążył do świętości. Pragnę ujrzeć odbicie Boga w tobie. Nigdy nikt nie wszedł i nie wejdzie do nieba w żaden inny sposób. Opisane tu nawrócenie nie jest jakimś wielkim osiągnięciem niektórych gorliwych chrześcijan. Każda zbawiona dusza musi przejść przez ten etap. Co uważasz za rzecz konieczną? Czy chleb jest dla ciebie rzeczą niezbędną? Czy oddychanie jest dla ciebie koniecznością? Wobec tego twoje nawrócenie jest rzeczą o wiele bardziej konieczną. Tak naprawdę, to jest jedyna konieczna rzecz. Twoje mienie nie jest koniecznie potrzebne - możesz sprzedać wszystko za tę drogocenną perłę i mimo tego zyskać na transakcji. Twoje życie też nie jest rzeczą bezwzględnie konieczną - możesz się z nim rozstać dla Chrystusa - jest to nieskończenie bardziej korzystne. Twa dobra reputacja nie jest niezbędna, inni mogą ciebie ganić z powodu imienia Jezus, a mimo to możesz wciąż być szczęśliwym. Tak, możesz być o wiele bardziej szczęśliwy znosząc hańbę, niż ciesząc się dobrą reputacją. Ale twoje nawrócenie jest rzeczą bezwzględnie konieczną - od niego zależy twe zbawienie. Czy nie należy zatroszczyć się o tak ważną rzecz? Od tej jednej rzeczy zależy to, czy wygrasz czy też przegrasz wieczność. Chciałbym teraz wykazać konieczność nawrócenia.

Konieczność nawrócenia

Bez nawrócenia twe życie jest puste i daremne.

Czyż nie byłoby szkoda byś miał być nicponiem, obciążeniem dla ziemi, zwykłym wrzodem we wszechświecie? A tym właśnie jesteś jako osoba nienawrócona, gdyż ignorujesz cel swego istnienia. Czyż nie zostałeś stworzony i nie istniejesz dla Bożej przyjemności? Czyż Bóg nie stworzył cię dla siebie? Czy jesteś człowiekiem rozumnym? Wobec tego rozważ jak powstałeś i dlaczego istniejesz. Spójrz na Boże dzieło jakim jest twe ciało i spytaj samego siebie, w jakim celu Bóg je tak misternie stworzył. Rozważ wspaniałe możliwości twej zrodzonej w niebie duszy. W jakim celu obdarzył ją Bóg tyloma wspaniałymi cechami? Czy tylko dla twej przyjemności albo po to, byś folgował swym zmysłom? Czy Bóg posłał ludzi na ten świat po to tylko, by jak jaskółki zbierali chrust i błoto, budowali swe gniazdka, odchowali młode i odlecieli? Zwykły poganin widzi coś więcej niż to. Czy ty, który jesteś cudownie stworzony nie myślisz, że z pewnością zostałeś stworzony dla jakiegoś wspaniałego i wielkiego celu?

Biedny człowiecze! Pomyśl logicznie. Czyż nie szkoda, by tak wspaniale stworzone dzieło miało być na próżno szkolone i ćwiczone? Naprawdę żyjesz na próżno, jeśli nie żyjesz dla Boga. Lepiej byłoby gdybyś się nie narodził, niż gdybyś miał żyć nie dla Niego. Czy chcesz spełniać swój cel? Musisz pokutować i nawrócić się - bez tego twe życie jest pozbawione celu –– żyjesz ku zatraceniu.

Nie masz żadnego celu. Nienawrócony człowiek jest jak wyborny instrument, którego wszystkie struny są zerwane bądź nienastrojone. Duch Żyjącego Boga musi go naprawić i nastroić przez łaskę odrodzenia, oraz słodko nim poruszać mocą ożywiającej łaski. W innym wypadku twe modlitwy będą niczym skowyt, a cała twa służba nie będzie muzyką miłą w uszach Najświętszego. Wszystkie twe zdolności i możliwości w swym naturalnym stanie są tak zepsute, że nie możesz służyć Bogu Żywemu o ile nie zostaniesz oczyszczony z martwych uczynków. Człowiek nieuświęcony nie może wykonywać dzieł Bożych.

Czym jest modlitwa na ustach jeśli w sercu nie ma łaski? Czyż nie jest ona niczym trup pozbawiony życia? Czym są wszystkie nasze wyznania, jeśli nie wynikają z Bożego smutku i szczerej pokuty? Czym są nasze prośby, jeśli nie są ożywione świętymi pragnieniami i wiarą w charakter i obietnice Boże? Czym są nasze pieśni chwał i dziękczynienie jeśli nie wypływają z miłości Bożej oraz świętej wdzięczności, z odczucia w sercu Bożego miłosierdzia? Nie można oczekiwać od takiego człowieka, że będzie wykonywał jakąkolwiek służbę świętą i miłą Bogu. Równie dobrze można się spodziewać, że drzewa przemówią, lub że umarli będą się poruszać. Skoro drzewo jest niedobre, jakże więc może wydawać dobry owoc?

Bez nawrócenia kres twego życia będzie okropny. Dusza człowieka nienawróconego jest schronieniem wszelkiego ptactwa nieczystego (Obj. 18, 2), grobem pełnym nieprawości i zepsucia (Mat. 23, 27), obrzydliwym trupem pełnym pełzającego po nim robactwa, ohydnie cuchnącym przed Bogiem (Ps. 14, 3).

Czyż jeszcze nie widzisz jak potrzebna jest zmiana? Czy nie zasmuciłby cię widok złotych naczyń świątyni Bożej zamienionych na czary pijaństwa, splugawionych przez służbę bałwanom? (Dan. 5, 2-3). Kiedy Antioch ustawił obraz świni przy wejściu do świątyni, czyż nie było to dla Żydów obrzydliwością? O ileż bardziej obrzydliwe wobec tego byłoby, gdyby świątynię zamienić w stajnię bądź w chlew, a miejsce Najświętsze zamienić w dom Baala! Tak właśnie jest z osobą nieodrodzoną. Wszystkie twe członki zamienione zostały w narzędzia niesprawiedliwości, sługi szatana, a twe serce w naczynie nieczystości. Przebywających w nim gości możesz poznać po tym, co z niego wychodzi, gdyż "Z serca wychodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, rozpusta, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa." (Mat. 15, 19). Ten czarny zastęp pokazuje jakie piekło znajduje się we wnętrzu.

Jakże okropną zniewagą jest widok duszy zrodzonej przez niebo a tak bardzo upodlonej! Widok chwały Bożego stworzenia, najprzedniejszego dzieła Bożego, pana nad ziemskim stworzeniem jedzącego plewy wraz z marnotrawnymi! Czy taką udręką był widok Izraelitów niegdyś jedzących delikatne potrawy a teraz opuszczonych, siedzących na ulicach? Widok drogich synów Syjonu, cennych jak szczere złoto, lecz teraz wartych tyle co gliniane dzbany? Siedzących na kupie gnoju, tych co nosili niegdyś szkarłatne szaty? (Lam. 4, 2, 5). Czyż od tego nie jest o wiele straszniejszym widzieć jak jedyna na tym świecie istota obdarzona nieśmiertelnością i nosząca na sobie pieczęć Bożą staje się naczyniem, w którym Bóg nie ma upodobania, przeznaczonym do niechlubnego wykorzystania? O nieznośna hańbo! Lepiej by było, gdybyś był rozbity na tysiąc kawałków niż trwał w tym poniżeniu, w tej haniebnej służbie!

Próżne jest życie człowieka i całego widzialnego stworzenia bez nawrócenia

Bez nawrócenia próżne jest życie nie tylko człowieka, lecz całego widzialnego stworzenia. Bóg uczynił wszystkie widzialne stworzenia pod niebem i na ziemi aby służyły człowiekowi, a człowiek jest tylko rzecznikiem całej reszty. Na świecie człowiek jest niczym język dla ciała, mówi za wszystkie członki. Inne stworzenia nie mogą chwalić swego Stwórcy, a jedynie wskazywać niemymi znakami, że człowiek powinien mówić za nie. Człowiek jest jak gdyby arcykapłanem Bożego stworzenia do składania ofiary uwielbienia za wszystkie inne stworzenia. Pan Bóg oczekuje hołdu uwielbienia od wszystkich swych dzieł. Cała reszta składa hołd człowiekowi i składa go poprzez jego ręce. Kiedy więc człowiek jest fałszywy, niewierny i samolubny, wtedy Bóg jest odarty z czci i nie otrzymuje aktywnego uwielbienia od swego stworzenia.

Co za okropna myśl - Bóg zbudował świat takim, jakim jest na próżno składając nań taką nieskończoną moc, mądrość i dobroć! Jakże okropną myślą jest to, że człowiek odziera Go z chwały całego ziemskiego stworzenia! Pomyśl o tym! Kiedy jesteś nienawrócony - na próżno całe stworzenie jest dla ciebie. Na próżno spożywasz pokarm, na próżno słońce świeci nad tobą, na próżno ogrzewa cię twój ubiór. Na próżno też zwierzęta zapewniają ci transport. Jednym słowem, wszystkie bóle i praca wszelkiego stworzenia dla ciebie jest na próżno! Służba wszystkich stworzeń, które trudzą się dla ciebie i oddają swą siłę tobie, który powinieneś to wykorzystać dla służby Bogu, jest pracą straconą. Dlatego “całe stworzenie wzdycha i boleje” (Rzym. 8,22) pod udręką ludzi nieuświęconych, którzy przekręcają wszystko tak, by, wbrew pierwotnemu celowi, służyło to ich pożądliwościom. Bez nawrócenia cała twa religia jest próżna. Wszystkie twe obowiązki religijne nic nie przynoszą - gdyż nie mogą ani zadowolić Boga ani uratować twej duszy - a przecież to jest celem religii (Rzym. 8,8; 1 Kor. 13, 2-3). Chociaż nabożeństwa mogą być dla ciebie bardzo cenne, Bóg jednak nie ma w nich upodobania (Iz. 1,14; Mal. 1,10). Czyż stan człowieka nie jest okropny, jeśli składane przez niego ofiary są niczym morderstwa, a jego modlitwy niczym oddech pełen obrzydliwości? (Iz. 66,3; Prz. 29,9). Wielu będąc pod ciężarem przekonania o grzechu uważa, że rozpoczęła się poprawa ich stanu i że wystarczy kilka modlitw i jałmużna, aby wszystko z powrotem naprawić. Ale, niestety, jeśli twe serce pozostaje nieuświęcone, twe uczynki nie zostaną przyjęte! Jakże gorliwym był Jehu w sprawach zewnętrznych! Wszystko to jednak zostało odrzucone, ponieważ jego serce nie było prawe (2 Kor. 10 - porównaj z Oz. 1,4). Paweł był bez nagany - lecz wszystko to było stratą, gdyż nie był nawrócony (Fil. 3, 6-7). Ludzie myślą, że robią dużo, jeśli biorą udział w Bożej służbie - są gotowi do tego, by poniżyć Go do roli swego dłużnika. Ponieważ jednak nie są uświęceni, ich uczynki nie mogą zostać przyjęte.

Biedna duszo! Nie sądź, że kiedy ścigają cię twe grzechy, to wystarczy trochę modlitwy i poprawy postępowania, aby uśmierzyć gniew Boga. Musisz zacząć od serca. Wyobraź sobie człowieka, który obraża cię w sposób niewypowiedziany, a następnie przynosi jakąś obrzydliwą rzecz, aby cię ułagodzić, bądź wpadłszy do bagna obejmuje cię swymi ramionami, w nadziei, że pojedna się z tobą. Tak właśnie podobasz się Bogu jeśli twoje serce nie jest odnowione!

Wielkim nieszczęściem jest trudzenie się dla ognia. Bóg grozi największym doczesnym sądem - ogniem. Ludzie będą budować, lecz nie zamieszkają w tym co budowali, będą sadzić, lecz nie będą z tego jeść, a z owocu ich pracy będą korzystać obcy (Powt. 28,30, 38-41). Czy nie jest wielkim utrapieniem utrata owoców naszej pracy, sianie na próżno i budowanie na próżno? O ileż większą udręką są próżne trudy w religii, próżne modlitwy, słuchanie i poszczenie! Jest to ruina i wieczna zguba. Nie błądźcie - jeśli będziecie trwać w swym grzesznym stanie, to nawet gdy będziecie wyciągać swe ręce do Boga, On odwróci swój wzrok od was, choćbyście mnożyli swe modlitwy, On nie wysłucha (Iz. 1,15). Jeśli niewykwalifikowany człowiek rozpoczyna jakąś pracę i w trakcie jej wykonywania zepsuje to nad czym pracował, to nie otrzyma zbyt dużego podziękowania, nawet jeśli pracował ciężko. Boga należy czcić według odpowiednich zasad. Jeśli sługa wykonuje nasze polecenie odwrotnie do tego, co mu powiedzieliśmy, zamiast pochwały otrzyma razy. Bożą pracę należy wykonywać zgodnie z zamiarami Boga - inaczej nie będzie on z niej zadowolony, a nie będzie z niej zadowolony jeśli nie będziemy jej wykonywać z uświęconym sercem.

Bez prawdziwego nawrócenia twe nadzieje są próżne. Nadzieja obłudnika zginie (Job 8, 12-13). Pan odrzucił to, w czym pokładasz ufność (Jer. 2, 27).

Nadzieja pocieszenia jest w tym wypadku próżna. Twoje nawrócenie jest konieczne nie tylko dla twego bezpieczeństwa, ale także i dla tego abyś miał zadowolenie ze swego stanu. Bez tego nie zaznasz pokoju (Iz. 59, 8). Bez bojaźni Bożej nie możesz mieć pociechy Ducha Świętego (Dz. 9, 31). Bóg daje pokój tylko swemu ludowi, swym świętym (Ps. 85,8). Jeśli masz pokój trwając w swych grzechach, nie pochodzi on od Boga, możesz więc odgadnąć od kogo jest ten pokój. Grzech jest prawdziwą chorobą (Iz. 1, 5), najgorszą dolegliwością, jest niczym trąd na głowie (3 Moj. 13,44), dżuma serca (1 Król. 8, 38), jest niczym skruszenie kości (Ps. 51,8) - przebija, rani, biczuje i torturuje (1 Tym. 6, 10). Nadzieja pociechy człowieka trwającego w grzechu to nadzieja człowieka spodziewającego się odpocznienia wtedy, kiedy znajduje się w najgorszym stadium swych chorób, bądź kiedy jego kości są wyrywane ze ścięgien.

O nędzny człowiecze, który nie możesz znaleźć innego ukojenia w tym stanie, jak tylko to które wynika ze śmiertelności twej choroby! Biedny chory człowiek będzie mówił w swej hardości, że ma się dobrze; widać śmierć na jego twarzy, a on zajmuje się swoimi interesami wtedy, kiedy następny krok może skierować go do grobu. Często ludzie nieuświęceni nie widzą nic złego; uważają się za zdrowych, nie wzywają lekarza. Lecz to wskazuje tylko na niebezpieczeństwo ich stanu.

Grzech w naturalny sposób rodzi choroby i zaburzenia w duszy. Cóż za nieustanna burza toczy się w niezadowolonym umyśle. Jakimże niszczącym złem jest niewłaściwa troska! Czymże jest pożądanie jeśli nie gorączką umysłu? Czymże jest pożądliwość jeśli nie śmiertelną gruźlicą? Czymże jest chciwość, jeśli nie nienasyconym i nieznośnym pragnieniem? Czyż złośliwość i zazdrość nie są jadem w sercu? Ospałość duchowa jest tylko szkorbutem umysłu i cielesnym bezpieczeństwem śmiertelnego letargu. "Pokój wielki mają ci, którzy zakon twój miłują, na niczym się nie potkną (Ps. 119, 165). To drogi mądrości dają zadowolenie i pokój (Prz. 3, 17). Dawid miał nieskończenie większą przyjemność w Słowie, niż we wszelkich upodobaniach swego dworu (Ps. 119, 103, 127). Sumienia nie można szczerze uspokoić o ile nie zostanie dokładnie oczyszczone (Heb. 10, 22). Pokój, jaki utrzymuje się na drodze grzechu jest przeklęty (5 Mojż. 29, 19-20). Bardziej niż wszystkich nieszczęść na tym świecie należy się bać dwóch rodzajów pokoju: pokoju z grzechem oraz pokoju w grzechu.

Nadzieja zbawienia po śmierci jest próżna. Nadzieja ta jest największym bólem dla Boga i najzdradliwsza dla ciebie. W tej nadziei jest śmierć, rozpacz i bluźnierstwo. Twa ufność zostanie wykorzeniona z twych przybytków, Bóg wyrwie ją z korzeniami; nadzieja ta zaprowadzi cię do króla strachów (Job 18, 14). Chociaż polegasz na tym domu, on się jednak nie ostoi, lecz okaże się ruiną, do której człowiek wpada jeśli jej zawierza (Job 8, 15).

Jest w niej rozpacz. Gdzie jest nadzieja obłudnika, kiedy Bóg zabierze jego duszę? (Job 27, 8). Jego nadzieję spotka wieczny kres. Nadzieja sprawiedliwego również ma swój kres, lecz ten cel nie jest destruktywny, ale doskonalący. Jego nadzieja kończy się spełnieniem, innych frustracją. Pobożny człowiek mówi przed śmiercią: “Wykonało się”. Bezbożny zaś mówi: “Stracone”. Może wtedy szczerze opłakiwać swój stan tak jak Job niesłusznie opłakiwał swój stan: "Gdzież jest teraz moja nadzieja? On mnie zniszczył, ginę; jak drzewo wyrwał mą nadzieję." (Job 19, 10). “Sprawiedliwy ma nadzieję w swej śmierci.” (Prz. 14, 32) Kiedy naturalne ciało umiera, jego nadzieja żyje, kiedy jego ciało słabnie, jego nadzieja kwitnie. Jego nadzieja jest nadzieją żywą, lecz nadzieja innych umiera, jest to nadzieja potępiająca, niszcząca duszę. Kiedy bezbożny człowiek umiera, kończą się jego oczekiwania, a nadzieja niegodziwych nie spełnia się (Prz. 11, 7). Będzie ona odrzucona i okaże się pajęczyną (Job 8, 14), którą przędzie ze swych wnętrzności, lecz nagle nadchodzi śmierć i niszczy wszystko, nadchodzi wieczny kres jego nadziei, w której pokładał ufność. “Oczy bezbożnych zgasną, a ich nadzieją - wyzionąć ducha.” (Job 11, 20) Bezbożni trzymają się kurczowo swej cielesnej nadziei i nie puszczą jej, aż śmierć rozluźni ich palce. I chociaż nie możemy ich wyciągnąć z tego stanu zwiedzenia, śmierć i sąd otworzą ich oczy. Kiedy śmierć przeszyje swą strzałą ich wątrobę, zniszczy ich duszę wraz z wszystkimi nadziejami. Nieuświęceni mają nadzieje tylko w tym życiu, dlatego są ze wszystkich ludzi najbardziej godni pożałowania. Kiedy nadchodzi śmierć, zabiera ich do czeluści niekończącej się rozpaczy.

Jest w niej bluźnierstwo. Spodziewać się, że będziemy zbawieni pomimo braku nawrócenia, to tak jakby spodziewać się, że z Boga zrobimy kłamcę. On powiedział ci to już, będąc miłosiernym i współczującym, że nigdy cię nie zbawi jeśli będziesz dalej kroczył drogą ignorancji czy niesprawiedliwości. Jednym słowem powiedział ci, że cokolwiek będziesz robił to nic ci to nie pomoże do zbawienia o ile się nie staniesz nowym stworzeniem. Twierdzenie, że Bóg jest miłosierny i spodziewanie się, że zbawi nas bez nawrócenia jest w efekcie stwierdzeniem, że spodziewamy się, ze Bóg nie zrobi tego co zapowiedział. Nie możemy zaprzeczać atrybutom Boga. Bóg postanowił uwielbić Swe miłosierdzie, ale nie za cenę Swej prawdy, co zuchwały grzesznik stwierdzi ku swemu wiecznemu zasmuceniu.

Zastrzeżenie. Ale przecież mamy nadzieję w Chrystusie, w Bogu pokładamy całą naszą ufność i dlatego nie wątpimy, że będziemy zbawieni.

Odpowiedź. Nie jest to nadzieja w Chrystusie, ale nadzieja wbrew Chrystusowi. Nadzieja ujrzenia Królestwa Niebieskiego bez narodzenia na nowo, nadzieja znalezienia wiecznego życia na szerokiej drodze to nadzieja, że Chrystus okaże się fałszywym prorokiem. Dawid modlił się, mówiąc: “W Twym Słowie pokładam nadzieję” (Ps. 119, 81). Lecz taka nadzieja jest przeciwna Słowu Bożemu. Pokaż mi słowa Chrystusa na poparcie swej nadziei, że On cię zbawi w twej ignorancji bądź bezbożnym porzuceniu Jego służby, a wtedy nigdy więcej nie będę próbował zachwiać twą ufnością.

Taką nadzieję Bóg odrzuca ze wstrętem. Potępieni przez proroka brnęli w swych grzechach, a mimo to prorok mówi: “A przecież na Panu polegają” (Mich. 3, 11). Bóg nie ścierpi, by ludzie opierali się na Nim trwając w swych grzechach. Pan odrzucił tych zuchwałych grzeszników, którzy trwali w swych występkach, a mimo to polegali na Bogu Izraela, tak jak człowiek strząsa z siebie wrzośce, które przylgnęły do jego szaty. Jeśli twa nadzieja jest cokolwiek warta, to oczyści cię z twych grzechów (1 Jana 3,3), lecz przeklętą jest nadzieja, która utwierdza ludzi w grzechach.

Zastrzeżenie: Czyżbyś chciał, byśmy żyli w rozpaczy?

Odpowiedź: Musisz rozpaczać z tego powodu, że nie pójdziesz do nieba takim, jakim jesteś, to znaczy nienawrócony. Musisz rozpaczać, gdyż bez uświęcenia nie ujrzysz Oblicza Boga. Ale w żaden sposób nie wolno ci rozpaczać, że nie znajdziesz miłosierdzia poprzez pokutę i nawrócenie. Nie wolno ci także rozpaczać myśląc, że nie uzyskasz pokuty i nawrócenia wykorzystując Boże środki.

Bez nawrócenia wszystko to, czego dokonał i co wycierpiał Chrystus, okaże się bezskuteczne w stosunku do ciebie.

Wielu podaje to jako wystarczającą podstawę nadziei, że Chrystus umarł za grzeszników. Ale ja muszę ci powiedzieć, że Chrystus nigdy nie umarł za niepokutujących grzeszników ani za trwających w swych grzechach. Pewien wielki teolog miał zwyczaj zadawać dwa pytania w czasie swych prywatnych rozmów duszpasterskich: Co uczynił dla ciebie Chrystus? Co sprawił w tobie Chrystus? Bez dzieła odrodzenia z Ducha Świętego człowiek nie wykazuje zainteresowania korzyściami wynikającymi z odkupienia. Powiadam ci od Pana, że sam Chrystus nie może cię zbawić, jeśli będziesz dalej trwał w tym stanie.

Zbawienie ludzi gdy trwają w swych grzechach byłoby przeciwne okazanemu Mu zaufaniu. Pośrednik jest sługą Ojca, działa w Jego imieniu, okazuje rozkaz jaki od Niego otrzymał i powołuje się nań jako uzasadnienie działań (Jan 10, 18, 36; 6, 38, 40). Bóg wszystko Mu powierzył; powierzył Mu swą chwałę oraz zbawienie swych wybranych (Mat. 11, 27; Jan 17,2). Zgodnie z tym Chrystus przed swym odejściem przedstawia Swemu Ojcu sprawozdanie z obu części, które Mu zostały powierzone (Jan 17). Gdyby Chrystus zbawiał ludzi, pomimo ich trwania w grzechach, to w ogóle nie oddałby chwały Bogu lecz nadużyłby Jego zaufania. Dlaczego? Ponieważ zaprzeczałoby to wszystkim zamysłom Bożym i byłoby wbrew wszystkim Jego cechom.

Zaprzeczyłoby to wszystkim postanowieniom Boga, których porządek jest taki, że ludzie dostępują zbawienia poprzez uświęcenie (2 Tes. 2, 13). On ich wybrał, aby byli święci (Ef. 1, 4). Są oni wybrani ku przebaczeniu grzechów i ku życiu, przez uświęcenie (1 P 1, 2). Jeśli jesteś w stanie odrzucić prawo wiecznych zamysłów Boga, albo sprawić by Ten, na którym Ojciec położył pieczęć swoją działał wbrew temu, co Mu powierzono, to wtedy, i tylko wtedy mógłbyś pójść do nieba w takim stanie, w jakim się znajdujesz. Spodziewać się, że Chrystus cię zbawi pomimo twego trwania w grzechu to spodziewać się, że Chrystus nie jest wierny temu, co mu powierzono. On nigdy nie zbawił, ani nigdy nie zbawi nikogo jak tylko tego, którego dał Mu Ojciec poprzez wybranie, oraz pociągnął do Niego w skutecznym powołaniu (Jan 6,37, 44). Bądźcie pewni, że Chrystus nie zbawi nikogo wbrew woli Swego Ojca.

Zbawianie ludzi trwających w swych grzechach byłoby przeciwne wszystkim cechom Boga.

Byłoby to pogwałcenie Jego sprawiedliwości. Sprawiedliwość Bożego sądu polega na tym, że odda On każdemu według jego uczynków. Czyż wobec tego człowiek, który siał dla ciała otrzyma z Ducha żywot wieczny którym jest chwała Bożej sprawiedliwości? Byłoby to przecież odpłacenie bezbożnemu za dzieła sprawiedliwego.

Stanowiłoby to pogwałcenie Jego świętości. Jeśli Bóg nie tylko zbawiałby grzeszników, ale także zbawiałby ich pomimo ich trwania w grzechu, to Jego najczystsza oraz pełna świętość byłaby w niezmiernie wielkim stopniu splugawiona. W świętych oczach Boga nieuświęceni są gorsi niż świnia bądź żmija. Zamieszkiwanie takiej osoby wraz z Nim byłoby największym gwałtem zadanym nieskończonej czystości natury Bożej. Nie mogą oni ostać się przed Jego osądem, nie mogą oni zamieszkiwać w Jego obecności. Jeśli święty Dawid nie mógł znieść ich w swym domu ani nawet nie cierpiał na nich patrzeć (Ps. 101, 3; 7), czy wobec tego można uważać, że Bóg ścierpi? Czyżby miał brać ludzi takimi, jakimi są - z bagna ich nieczystości wprost do nieba? Świat pomyślałby wtedy, że Bóg nie jest aż tak bardzo oddzielony od grzechu, ani go tak bardzo nie nienawidzi jak powiedział. Na podstawie Bożej wyrozumiałości gotowi byliby dojść do wniosku, że Bóg jest taki sam jak oni –– jak ktoś dawno powiedział (Ps. 50, 21).

Byłoby to naruszeniem Jego wiarygodności. Bóg ogłosił z niebios, że jeśli ktokolwiek będzie mówił o pokoju pomimo kroczenia za wyobrażeniami swego serca, to Jego gniew zapłonie przeciwko takiemu człowiekowi (5 Moj. 29, 19-20). Ogłosił, że tylko ci, którzy wyznają i porzucają grzechy znajdą miłosierdzie (Prz. 28, 13). Powiedział, że na Jego górze zamieszka tylko ten, kto ma niewinne ręce i czyste serce (Ps. 24, 3-4). Gdzież byłaby Boża prawda, gdyby pomimo tego wszystkiego zbawiał ludzi bez nawrócenia? O nędzny grzeszniku, który ośmielasz się mieć nadzieję, że Chrystus uczyni ze Swego Ojca kłamcę i unieważni Jego Słowo aby cię zbawić!

Byłoby to pogwałceniem Jego mądrości. Oznaczałoby to okazanie największego miłosierdzia tym, którzy je lekceważą i którzy w żaden sposób do tego się nie nadają. Nie ceniliby go sobie. Nieuświęcony grzesznik niewiele sobie ceni wspaniałe zbawienie Boga. Nie myśli o Chrystusie bardziej niż zdrowi o lekarzu. Nie ceni sobie Jego balsamu, Jego lekarstwa, lecz depcze Jego krew. Czy byłoby wobec tego mądrą rzeczą okazać na siłę przebaczenie i dać życie tym, którzy za to nie dziękują? Czy wszechwiedzący Bóg, który sam nam tego zakazał, będzie rzucał perły między świnie, aby je podeptały i odwróciły się przeciwko Niemu by Go rozedrzeć? Wtedy rzeczywiście miłosierdzie zostałoby wzgardzone. Mądrość tego wymaga, aby życie dano w sposób odpowiedni dla Bożego honoru, oraz by Bóg zatroszczył się o Swą chwałę a także o szczęście człowieka. Byłoby to rzeczą uwłaczającą Bogu gdyby zlewał najwyborniejsze bogactwa na tych, którzy większe upodobanie mają w swych grzechach niż w niebiańskich radościach jakie On oferuje. Bóg utraciłby cześć i chwałę Swej łaski, gdyby obdarzał ją tych, którzy nie tylko są tego niegodni, ale i tego nie chcą.

Miłosierdzie Boże w żaden sposób nie pasuje do nienawróconych. Boża mądrość jest widoczna w dopasowywaniu rzeczy do siebie nawzajem, środki do odpowiednich celów, przedmiot do odpowiedniej zdolności, jakość podarunku do zdolności odbiorcy. Gdyby Chrystus wprowadził nieodrodzonego grzesznika do niebios, to osoba taka nie znalazłaby tam więcej szczęścia niż dzikie zwierzę postawione w pięknej sali pełnej uczonych mężów. To biedne zwierzę byłoby znacznie szczęśliwsze gdyby mogło skubać trawę na łące wraz z innymi zwierzętami. Co robiłaby osoba nieuświęcona w niebie? Nie byłaby tam szczęśliwa, gdyż nic by jej nie pasowało. Miejsce by jej nie odpowiadało, nie znajdowała by się w swoim żywiole, lecz byłaby jak ryba wyjęta z wody. Towarzystwo by jej nie odpowiadało, gdyż jaką społeczność ma ciemność ze światłością? Skażenie z doskonałością? Podłość i grzech z chwałą i nieśmiertelnością? Praca nie odpowiadałaby jej; hymny niebiańskie nie byłyby miłe jej ustom ani uszom. Czy możesz oczarować osła muzyką? Czy przyprowadzisz do go organów i będziesz oczekiwał, że zachowa linię melodyczną albo rytm wraz z chórem? Gdyby to nawet potrafił, to nie miałby ku temu żadnej chęci i nie znajdowałby w tym żadnej przyjemności. Nakryj stół podając różnorodne przysmaki choremu pacjentowi, a tylko go urazisz. Biada! Jeśli ktoś uważa kazanie za zbyt długie, a o dniu sabatu mówi, że jest brzemieniem, to jakim utrapieniem byłby dla takiego wieczny sabat?

Naruszałoby to Bożą niezmienność, czyli inaczej Jego wszechwiedzę i wszechmoc. Ustanowiono w niebie i zapisano w wyroku sądu w górze, że tylko ci, którzy są czystego serca ujrzą Boga (Mat. 5, 6). Gdyby więc Chrystus miał wprowadzać do nieba nienawróconych, to albo musiałby to robić wbrew wiedzy Ojca, a wobec tego gdzie byłaby Jego wszechwiedza; albo wbrew Jego woli, a wtedy gdzie byłaby Jego wszechmoc? A gdyby zmieniał swą wolę, to gdzież byłaby Jego niezmienność?

Grzeszniku! Czy nie porzucisz próżnej nadziei na bycie zbawionym bez zmiany swojego obecnego nędznego stanu? Bildad mówi: “Czyż ziemia ma być z twego powodu porzucona a skały mają być przeniesione ze swego miejsca?” (Job 18, 4). Czyż muszę dalej się z tobą spierać? Czy prawa niebios mają być z twego powodu zmienione? Czy odwieczne fundamenty mają być z twego powodu odrzucone? Czy Chrystus miałby dla ciebie wyłupać oko wszechwiedzy Swego Ojca, bądź ukrócić ramię Jego wiecznej mocy? Czy Boża sprawiedliwość ma być z twego powodu pogwałcona, a Jego świętość skalana? To jest niemożliwe! Taka nadzieja jest absurdem i bluźnierstwem! Myślenie, że Chrystus cię zbawi w tym stanie, to myślenie, że Chrystus stanie się grzesznikiem i że wyrządzi większą szkodę Majestatowi Boga niż wyrządzili i wyrządzą jeszcze wszyscy grzesznicy. Czy nie porzucisz tej bluźnierczej nadziei?

Zbawienie grzeszników trwających w grzechach jest przeciwne słowom Chrystusa. Nie musimy mówić: “Kto wstąpi do nieba, aby przywieść Chrystusa z góry? Albo kto zstąpi z nieba, aby wyprowadzić Chrystusa z otchłani? Blisko ciebie jest Słowo.” (Rzym. 10,6-8) Czy zgadzasz się, że Chrystus rozwiąże ten spór? Posłuchaj wobec tego Jego słów: “Jeśli się nie nawrócicie, w żaden sposób nie możecie być zbawieni” (Mat. 18,3). “Musicie się narodzić na nowo” (J 3, 7). “Jeśli cię nie obmyję, nie będziesz miał działu ze mną” (J 13,8). “Jeśli nie będziecie pokutować, zginiecie” (Łuk. 13, 3). Można by pomyśleć, że raz powiedziane przez Chrystusa słowo wystarczy, lecz jakże często podkreśla: “Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli się człowiek nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego” (J 3, 3). Tak, nie tylko zapewnia, ale także dowodzi konieczności narodzenia na nowo z cielesności i grzechu pierwszych narodzin, ponieważ nieodrodzony człowiek tak pasuje do nieba, jak bydło do komnaty królewskiej. Czy ty wciąż jeszcze trwasz w swej zarozumiałej ufności wbrew słowu Chrystusa? Aby cię zbawić pomimo stanu w jakim trwasz, musiałby postąpić wbrew prawu Swego królestwa oraz zasadom według których On sądzi.

Zbawianie ludzi trwających w swych grzechach jest wbrew przysiędze Chrystusa. Podniósł Swą rękę ku niebu, przysiągł, że ci, którzy trwają w niewierze i nie znają Jego dróg (to znaczy nic o nich nie wiedzą bądź są im nieposłuszni) nie wejdą do jego odpocznienia (Heb. 3, 18) Czy nie wierzysz grzeszniku, że On mówi o tym szczerze? Przymierze łaski jest potwierdzone przysięgą i zapieczętowane krwią. Jeśli więc masz być zbawiony żyjąc i umierając w grzechu, to trzeba znaleźć jakąś inną drogę, a świadectwa przymierza muszą zostać unieważnione. W swym postępowaniu z człowiekiem Bóg posunął się do ostateczności i uniżył się tak bardzo, na ile Mu na to pozwalał Jego honor. Człowiek nie może być zbawiony jeśli się nie nawróci, chyba że zostanie zawarte nowe przymierze a cała Ewangelia ustanowiona na zawsze przez uroczyste przymierze, zostanie całkowicie zmieniona. Czyż nie należy pozbawić takiej fałszywej nadziei tych, którzy ją żywią ?

Zbawianie ludzi trwających w grzechach uwłacza Jego czci. Bóg okazuje swą miłość do grzesznika tak samo jak swą nienawiść do grzechu. Dlatego też ci, którzy wzywają imienia Jezus muszą odstąpić od nieprawości i wyrzec się wszelkiej bezbożności. Ci, którzy mają nadzieję życia przez Chrystusa muszą oczyścić się tak, jak On jest czysty gdyż w innym wypadku można by pomyśleć o Chrystusie, że faworyzuje grzech (2 Tym. 2, 19; Tyt. 2, 12; 1J 3,3). Pan Jezus chce, aby cały świat wiedział, że chociaż On przebacza grzech, to jednak nie będzie go osłaniał. Jeśli święty Dawid mówi: “Odstąpcie ode mnie wy, którzy popełniacie nieprawość”, zamyka przed nimi drzwi (Ps. 101,7), to czy nie powinniśmy o wiele więcej oczekiwać od świętości Chrystusa? Czy przydałoby to Jemu czci, gdyby posadził psy przy stole, ulokował świnie wraz ze swymi dziećmi, bądź uczynił łono Abrahama gniazdem żmij?!

Zbawienie ludzi trwających w swych grzechach jest sprzeczne z Jego urzędem. Bóg wywyższył Go, by był Księciem i Zbawicielem (Dz. Ap. 5, 31). Gdyby zbawiał ludzi trwających w swych grzechach, to działałby wbrew urzędom jakie uzyskał. Król musi być postrachem dla złoczyńców, a pochwalać tych, którzy czynią dobro. "Jest sługą Boga dla karania tych, którzy czynią zło." (Rzym. 13, 4) Gdyby Chrystus okazywał łaskę bezbożnym, którzy dalej trwają w grzechach i sprawił, by współrządzili z nim ci, którzy nie chcą, by nad nimi panował, to byłoby to sprzeczne z Jego urzędem. On panuje dlatego, aby mógł położyć swych nieprzyjaciół u podnóżka Swych stóp. Gdyby umieścił ich na swym łonie, to zniweczyłby cel Swej królewskiej mocy, rzeczą Chrystusa jako Króla jest zdobycie serc oraz zniszczenie pożądliwości Swych wybranych (Ps. 45,5; Ps. 110,3). Który król przyjąłby na swój dwór tych, którzy są mu jawnie przeciwni? Czymże byłoby to jak nie zdradą królestwa, życia, rządów oraz wszystkich innych rzeczy? Jeśli Chrystus jest Królem, to należy Mu się cześć, pokłon oraz poddanie. Zbawienie ludzi którzy są z natury Mu przeciwni to zniweczenie Jego godności, utrata autorytetu, sprowadzenie pogardy na Jego rządy oraz sprzedanie Jego drogo kupionych praw za bezcen. Gdyby Chrystus coś takiego robił, to nie byłby ani Królem ani Zbawicielem, gdyż Jego zbawienie jest rzeczą duchową. Nazwany jest Jezusem ponieważ zbawia Swój lud od grzechów (Mat. 1, 21). Gdyby zbawiał ludzi pomimo ich trwania w grzechach, to nie byłby ani Panem ani Jezusem. Zbawienie ludzi od kary a nie od mocy grzechu byłoby połowicznym wykonaniem pracy, okazałby się niedoskonałym Zbawicielem. Jego funkcja Zbawiciela polega na odwracaniu Jakuba od bezbożności (Rzym. 11, 26). Posłany jest aby im błogosławić poprzez odwrócenie ich od ich nieprawości (Dz. Ap. 3, 26), aby skończyć z grzechem (Dan. 9, 24). Czy miałby wobec tego unieważnić Swe własne zamiary i złożyć Swój urząd po to, aby zbawiać ludzi pomimo trwania w odstępstwie?

Wstań więc! Dlaczego chcesz spać? Obudź się grzeszniku czujący się bezpiecznie, aby nie pochłonęły cię twe własne nieprawości! Myśl tak, jak owi trędowaci: “Jeśli będziemy tu siedzieć, pomrzemy” (2 Król. 7, 3-4). To, że teraz nie jesteś w piekle jest nie mniej pewne niż to, że prędko się w nim znajdziesz jeśli się nie nawrócisz i nie będziesz pokutował. Istnieje dla ciebie tylko jedna droga ucieczki. Powstań wobec tego leniu i odrzuć swe wymówki. Jak długo będziesz drzemał i zakładał ręce do snu? Czy położysz się na środku morza, albo czy chcesz spać na szczycie masztu? (Prz. 23,24). Albo się nawrócisz, albo będziesz cierpiał w ogniu –– nie ma innego wyjścia. Zmiana twego stanu jest bezwzględnie konieczna, chyba że postanowiłeś pozostać w najgorszym położeniu i wystawić na próbę Wszechmogącego. Jeśli miłujesz swe życie, wstań i przyjdź. Wydaje mi się, że widzę Pana Jezusa kładącego miłosierne ręce świętej gwałtowności na tobie. Wydaje mi się, że postępuje tak, jak aniołowie względem Lota:

A gdy weszła zorza, przymuszali aniołowie Lota, mówiąc: Wstań, weź żonę swoją, i dwie córki twoje, które tu są, byś nie zginął w nieprawości miasta tego.

A gdy się ociągał, ujęli mężowie ci rękę jego, i rękę żony jego, i rękę dwóch córek jego, ( albowiem mu Pan folgował, ) i wyprowadzili go, i postawili go przed miastem.

A gdy ich wyprowadzili precz, rzekł jeden: Jeśli chcesz, zachowaj duszę twoję, a nie oglądaj się za siebie, ani stawaj na tej całej równinie; uchodź na górę, abyś nie zginął.

(1 Moj. 19, 15-17)

O jakże dobrowolną będzie twoja zguba jeśli się zatwardzisz w swym grzesznym stanie! Ale żaden z was nie może powiedzieć, że nie zostaliście uczciwie ostrzeżeni. Mimo to, nie mogę was tak zostawić. Nie wystarcza mi to, że uratowałem swoją własną duszę. Co? Czyżbym miał odejść bez wykonania mego posłannictwa? Czy nikt z was nie powstanie i nie pójdzie za mną? Czy przez ten cały czas mówiłem do wiatru? Czyżbym próbował zaklinać głuchego węża bądź uśmierzać niespokojny ocean swymi argumentami? Czy przemawiam do drzew i skał, czy też do ludzi? Do pomników i grobów umarłych, czy do żywych ludzi? Jeśli jesteście ludźmi a nie głuchymi i nierozumnymi pniami zatrzymajcie i zastanówcie się, dokąd zmierzacie. Jeśli masz rozum i zrozumienie człowieka, nie ośmielaj się biec ku płomieniom by wpaść do piekła z otwartymi oczami, ale zatrzymaj się i zastanów, a następnie rozpocznij dzieło pokuty. Cóż wy na to, ludzie? Mimo to chcecie biec do czeluści, do której nie chcą biec zmuszane do tego zwierzęta? Cóż wy na to, obdarzeni rozumem? Lekceważycie śmierć i piekło a także pomstę Wszechmogącego? Czy człowiek nie różni się od zwierząt tym, że one nie mają zdolności przewidywania i że w związku z tym nie troszczą się o zabezpieczenie się na to, co może przyjść, a ty, który zostałeś ostrzeżony, nie śpieszysz się, by wyrwać się z wiecznych mąk? Okażcie się ludźmi, i niech rozsądek zwycięży w was.

Czy rozumną rzeczą jest spieranie się z Panem, twym Stwórcą, lub Jego Słowem, tak jak gdyby Mocarz Izraela kłamał? (Iz. 45, 9; Job 9,4; 1 Sam. 15, 29) Czy rozsądną rzeczą jest aby rozumne stworzenie straciło cel swego istnienia bądź żyło wbrew niemu? Czy rozsądną rzeczą jest, by jedyna istota na tym świecie, której Bóg dał zdolność poznania Jego woli oraz przynoszenia Mu chwały, miała żyć w ignorancji odnośnie swego Stwórcy i miała być nieużyteczna w służbie dla Niego, działać przeciwko Niemu i pluć jadem w twarz swemu Stwórcy? Słuchajcie tego niebiosa, nadstaw uszu ziemio i niech nierozumne stworzenia osądzą, czy rzeczą rozsądną jest by człowiek, którego wykarmił i wychował Bóg, zbuntował się przeciwko Niemu? Osądźcie to sami. Czy jest rzeczą rozsądną by wrzośce i ciernie szykowały się do bitwy przeciwko pochłaniającemu ogniowi? Czy gliniane naczynia będą się spierać ze swoim Stwórcą? Na pewno powiecie, że nie jest to rzeczą rozsądną - chyba, że oko waszego rozsądku zgasło. Lecz jeśli nie jest to rozsądne, to nie jest rzeczą rozsądną trwać w tym stanie, w jakim jesteście, lecz jest bardzo wiele powodów, byście natychmiast nawrócili się i pokutowali.

Cóż mam rzec? Mógłbym zamęczyć się na śmierć przedstawiając argumenty.

Obyście tylko mnie posłuchali i rozpoczęli żyć według nowych zasad! Czy nie chcecie być czyści? Kiedy w końcu się to stanie? Czytelniku, czy nie zechcesz usiąść teraz i rozważyć przedstawione właśnie argumenty i nie zastanowisz się, czy nawrócenie się teraz nie jest najlepszą rzeczą? Chodź, będziemy się spierać. Czy dobrze jest byś tu był? Czy dobrą rzeczą jest spróbować, czy Bóg jest tak samo dobry jak Jego słowo i zatwardzać swe serce w uporze, że wszystko będzie z tobą dobrze pomimo trwania w nieuświęceniu? Biada takim grzesznikom! Czy muszą oni w końcu ginąć setkami? Jak mam z nimi postępować, i jak inaczej się do nich odnosić? "Jak inaczej mam postąpić wobec złości córki mego ludu?" (Jer. 9, 6)

O Boże, pomóż. To jest moja modlitwa. Biada! Czy mam ich tak zostawić? Jeśli nie chcą mnie słuchać, obyś Ty mnie zechciał wysłuchać. Oby mogli oni żyć przed Tobą! Panie, zbaw ich, gdyż inaczej zginą. Me serce stopniałoby we mnie, gdybym widział ich domy w ogniu, a ich samych śpiących w swych łożach. Czyż ma dusza nie poruszyłaby się we mnie widząc ich idących na wieczne zatracenie? Panie, miej litość i wybaw ich od ognia piekielnego. Okaż Swą boską moc, a wtedy dzieło zostanie wykonane.

[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]