[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]

18. MIESZKAJ W JEZUSIE
w ciszy swej duszy

Często przedstawia się chrześcijaństwo, jako dzieło, które Bóg i ludzie wykonują razem przy czym każda ma swe szczególne zadanie do wykonania. Co prawda przyznaje się, że człowiek nie wiele może dokonać i że to "nie wiele" jest skażone grzechem: ale jednak człowiek musi wykonać wszystko, co jest w jego mocy, jeżeli chce oczekiwać, że i Pan Bóg ze swej strony wykona coś dla niego. Takim ludziom musi być bardzo trudno zrozumieć, co Pismo przez to rozumie, gdy mówi, że możemy uciszyć się i oczekiwać, i przypatrywać tylko, jakie zbawienie Pan dokona nad nami. Wydaje im się to sprzecznością, jeżeli mówimy o tym uciszeniu się i powstrzymaniu się od własnych wysiłków, jako o tajemnicy skutecznego działania człowieka i największego rozwoju jego możliwości. Wytłumaczenie tej rzekomej sprzeczności leży w tym, że jeżeli mówimy o współpracy Bożej i ludzkiej, to nie chodzi o takie współdziałanie, w której każda strona miałaby jednako coś wnieść. Stosunek jest całkiem inny, owszem istnieje współpraca z naszej strony, ale polegająca na podporządkowaniu się. Jak Jezus był we wszystkich Swych słowach i pracach całkowicie podporządkowany Ojcu - przy częstej a bolesnej świadomości naszego chwiania się, naszej bezsilności i niewiadomości - chcemy jednak trzymać się tej błogiej pewności: My mamy pomazanie od świętego Boga, który nas uczy pozostawać w Jezusie. "Pomazanie, któreście otrzymali, zostaje w was jako was nauczyło, tak w nim zostańcie". Ćwicz się szczególnie w wierze, w odniesieniu do nauki Ducha o pozostawaniu w Jezusie. Wierz, że jak jest pewnym, że masz dział w Jezusie, tak też, iż masz i Jego Ducha. Wierz, że wykona On swe dzieło z mocą, jeżeli tylko nie będziesz Mu przeszkadzał. Wierz, że pracuje w tobie choćbyś nawet tego nie widział. Wierz, że może potężnie działać, tak też powinien działać wierzący, tym bardziej, że nie może nie uczynić sam z siebie, gdyż cała jego istota jest całkowicie skażona. Dlatego musi zaprzestać chcieć sam coś czynić, i zamiast tego oczekiwać na działanie Boże w nim. Wyrzekłszy się wszelkich własnych wysiłków, otrzymuje zapewnienie przez wiarę, że Pan Bóg wykonuje w nas to, co przedsięwziął i że w nas działa. Bożym dziełem w człowieku jest odnowić go, uświęcić i pobudzić do najwyższej czynności tak, że w miarę jak oddaje się w ręce Boże, zostaje wykazany jako czynne narzędzie wszechmocnej Jego Łaski Dusza, w której to cudowne połączenie zupełnego poddania swej woli Bogu z najwyższą aktywnością najdoskonalej doszło do skutku, doznała także najgłębiej tego, na czym polega życie chrześcijanina.

Ze wszystkich zadań, których dusza dążąca do błogiej sztuki pozostawania w Jezusie musiał się nauczyć, nie ma konieczniejszego i pożyteczniejszego nad to: uciszenie się. Tylko w ciszy może rozwinąć się ta gotowość ducha, w której Pan objawia swe tajemnice, i ta uległość, którą nagradza swym prowadzeniem. Ta cichość występuje szczególnie u Maryj w Ewangeliach. Najpierw u tej Marii Panny, której jedyną odpowiedzią na najdziwniejsze objawienie, jakie kiedykolwiek ludzka istota otrzymała, było: "Oto służebnica Pańska, niechże mi się stanie według słowa Twego" (Łuk. 1,38), a o której Pismo mówi, że kiedy duchowe tajemnicze wydarzenia powtarzały się wówczas "...Maria zachowywała wszystkie te słowa, uważając je w sercu swoim" (Łuk. 2,19). Czyż tego samego uciszenia nie spotykamy także u Marii z Betanii siedzącej u stóp Jezusa i słuchającej Jego słów, a która namaszczając Go wykazała, że rozumie tajemnicę Jego śmierci głębiej, niż uczniowie miłujący Pana. Dusza, milcząca przed Bogiem jest najlepiej przygotowana, aby Jezusa przyjąć wraz z tymi błogosławieństwami, których On udziela. Kiedy dusza milczy w cichym uwielbieniu i świadoma obecności Tego, który objawia się w głębi jej istoty, wtedy może usłyszeć delikatny i cichy powiew Ducha Świętego.

Dlatego, miły bracie, ilekroć pragniesz wniknąć głębiej w tajemnicę mieszkania w Jezusie, niech twą pierwszą myślą będzie: "Moja duszo, ucisz się przed Bogiem, gdyż w Nim jest twoja nadzieja". Jeśli pragniesz doznać na sobie tego cudownego połączenia niebieskiego krzewu winnego a tobą, jako latoroślą, to wiedz, że ciało i krew ci tego nie może objawić, ale tylko Ojciec niebieski. Pozostaw całą swą mądrość; ugnij się w całej świadomości swej bezsilności i nieumiejętności, a wtedy będzie to rozkoszą dla Ojca, aby udzielił ci nauki przez Ducha Świętego. Jeżeli tylko umilkną twe własne myśli, a ucho twe otworzy się i serce przygotuje na to, aby w cichości czekać na Boga i słuchać tego, co chce powiedzieć, to i tobie objawi On Swe tajemnice. Kiedy uniżysz się przed Nim w proch świadom swej nicości i bezradności w uciszeniu swej duszy, aby słuchać cichego głosu Jego miłości, to znajdziesz odpowiedz na swe pytania, na które nie umiałeś sobie odpowiedzieć w wirze własnych myśli i uczynków. Poznasz, że twym głównym zadaniem jest słuchać obietnic Bożych i wierzyć im: czekać i uważać na to, co On uczyni, ma potem w wierze i posłuszeństwie połączonym z uwielbieniem, poddać się działaniu Tego, "który w nas dzieło Swe potężne sprawuje".

Należałoby przypuszczać, żadne poselstwo nie będzie dla nas przyjemniejsze nad wieść, że możemy odpocząć i uciszyć się, a nasz Bóg uczyni wszystko za nas. A jednak, jak rzadko spotyka się dusze które by to zrozumiały. Jak długo to trwa u niektórych, zanim nauczą się, w odpoczynku jest błogość i siła, że cichy duchowy odpoczynek jest źródłem największej aktywności, tajemnicą wszelkiego prawdziwego przebywania w Jezusie. Chcemy więc uniknąć wszystkiego, co by ten pokój wewnętrzny mogło skazić. Tu wymienić należy przede wszystkim niepokój duszy, płynący z tego, że się niepotrzebnie albo zanadto przejmujemy sprawami materialnymi. Każdy z nas ma jakiś zawód od Boga przydzielony, jakiś krąg zainteresowań i prac, których spełnienie jest obowiązkiem. Jeżeli tutaj konieczne jest, aby chrześcijanin był czujny i trzeźwy, o ileż więcej potrzeba mu świętego umiarkowania w sprawach, które nam zostały przez Pana Boga powierzone? Jeżeli pozostawanie w Jezusie rzeczywiście jest naszym największym celem, to strzeżmy się wszelkiego niepotrzebnego podniecenia i przejmowania się! Czuwajmy także i przy sprawach dozwolonych i koniecznych, bądźmy jednak ostrożni wobec tej dziwnej mocy, z jaką sprawy codzienne opanowują naszą duszę, abyśmy nie zostali pozbawieni siły i czasu na przebywanie z Bogiem. Także niepokój wypływający ze zbytniej troski o sprawy ziemskie jest bardzo szkodliwy; on to zakłóca i tłumi życie pełne zaufania do Boga i dusza staje się podobna do wzburzonych fal morza. W takim stanie duszy nie ma mowy o jakimś słyszeniu cichej mowy Ducha Świętego.

Nie mniej niebezpieczne w życiu duchowym są bojaźń i rozpacz; przy wszystkich lękliwych przypuszczeniach i własnych wysiłkach nie dojdziemy do tego, aby słyszeć, co Bóg mówi. Przede wszystkim musimy się strzec niepokoju, w którym pragniemy własnymi środkami i własną siłą uzyskać błogosławieństwa, które przychodzą wyłącznie z góry. Serce, które przepełnione jest własnymi planami i staraniami, aby wypełnić wolę Bożą i pozostać w Jezusie, nigdy nie osiągnie celu. Praca Boża natrafia na przeszkody w postaci naszego mieszania się do niej; dopiero wtedy, gdy dusza zaniecha własnych wysiłków, może Pan dokonać Swego dzieła w nas.

Na koniec, kiedy nawet dusza zdecyduje się szczerze iść drogą wiary, to może jej w tym przeszkodzić nasza niecierpliwość ciała, która osądza życie i postęp wewnętrznego człowieka nie według Bożej miary, ale według miary ludzkiej.

Błogosławiony człowiek, który mimo tych wszystkich różnych niebezpieczeństw nauczy się zachować spokój i żyje tym słowem: "w milczeniu i nadziei będzie moc wasza" w pełnym znaczeniu. Ilekroć będzie słuchał słów Ojca albo też o wysłuchanie, ilekroć weźmie Biblię do ręki i uklęknie do modlitwy tylekroć najpierw się uciszy i oczekuje, aż wszystko umilknie w jego duszy przed wiecznym Majestatem. Czując, że jego stara natura usiłuje stale dojść do głosu i wedrzeć się ze swymi własnymi myślami i wysiłkami nawet do miejsca najświętszego poddaje się przez cichy, ale zdecydowany swój akt woli, kierownictwu i kształtowaniu przez Ducha Świętego. Uciszy się i czeka, aż wszelki ruch ustanie a on będzie gotów przyjąć objawienie Bożej woli i Bożej obecności. Wtedy jego czytanie i modlitwa staną się rzeczywiście czekaniem, jego ucho i serce zostanie oczyszczone i otwarte, aby zupełnie i jedynie pojąć to, co Pan chce powiedzieć.

"Mieszkaj w Jezusie". Nikt tego nie może uczynić, kto nie znajdzie codziennie czasu na chwilę uciszenia, w której rozmawia z Panem i słucha Jego głosu. Wtedy to dusza przyobleka duchową zbroję, w której może on spokojnie wejść w niespokojny świat, gdyż pokój Boży, który jest wyższy nad wszelki rozum strzeże serca i myśli. W takiej cichej, pokornej duszy może życie wiary zapuścić głębokie korzenie, Duch Święty może ją prowadzić i uczyć a Jezus może w niej wykonać Swe wspaniałe dzieło. Oby każdy z nas nauczył się mówić dzień w dzień: "Moja dusza ucisza się przed Bogiem". A wszelka myśl o tym, jakby to było zadaniem zbyt trudnym, niech prowadzi do tego, aby spoglądać na Tego, którego obecność ucisza najbardziej wzburzone fale. Ćwicz się w tym uciszeniu swej duszy; pamiętaj, że jest to droga prowadząca do pozostania w Jezusie, i oczekuj owocu pozostawania w Nim, a jest nim stale wzrastający pokój w twej duszy.

[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]