[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]

Rozdział 6

ETAPY DUCHOWEGO ROZWOJU:

III. OFIAROWANIE SIĘ BOGU

A oto doszliśmy w naszych rozważaniach do takiego punktu, w którym możemy już rozważyć istotę prawdziwego poświęcenia. Teraz mamy przed sobą drugą połowę 6-go rozdziału Listu do Rzymian, od wiersza 12-go do końca. W wierszu 12 i 13-tym czytamy: “Niechże tedy nie panuje grzech w śmiertelnym ciele waszym, abyście mu posłuszni być mieli w pożądliwościach jego; i nie oddawajcie członków swoich za oręż niesprawiedliwości grzechowi, ale oddawajcie siebie samych Bogu, jako z umarłych żywi, i członki swoje za oręż sprawiedliwości Bogu”. Główną czynność wyraża tutaj słowo “oddawajcie”, które w urywku tym występuje pięć razy, w wierszach 13, 16 i 19. Należy przy tym zwrócić uwagę na to, iż użyte w oryginale greckim dwa czasowniki paristano i paristemi zostały przetłumaczone w tych wierszach słowem “oddawajcie”, zaś w dawniejszym tłumaczeniu mamy “stawiajcie”; Paristemi występuje często w tym znaczeniu, na przykład w Rzym. 12,1; Kol. 1,22.28, i w Łuk.2,22 gdzie użyte jest ono przy opisie ofiarowania Dzieciątka Jezus w świątyni. Należy podkreślić, iż oba te słowa mają charakter wyraźnie czynny, a nie bierny, jak się to wyczuwa z nauczania wielu teologów, a co jest sprzeczne z kontekstem całości Listu do Rzymian.

Wielu przypisało słowu “oddawajcie” znaczenie ofiarowania się, ale bez głębszego zbadania jego znaczenia. Oczywiście ma ono to znaczenie, ale nie w tym sensie, w jakim bardzo często bywa zrozumiane. Nie oznacza ono bowiem ofiarowania się naszego “starego człowieka” z jego instynktami i możliwościami, naszą naturalną mądrością, siłą i innymi darami - po to, aby Pan ich użył dla Siebie.

To zaraz widać z wiersza 13-go. Proszę zwrócić uwagę na słowa, “jako z umarłych żywi”. Paweł mówi tutaj: “oddawajcie siebie samych Bogu, jako z umarłych żywi”. To wyraźnie wskazuje nam na punkt wyjścia prawdziwego poświęcenia się. Tutaj bowiem nie ma mowy o ofiarowaniu czegokolwiek, co przynależy do starego stworzenia, ale wyłącznie tego, co przez śmierć przeszło do zmartwychwstania. To “oddawanie się” - ofiarowanie się, o którym jest mowa tutaj, jest wynikiem świadomości, że mój stary człowiek został ukrzyżowany. Tak więc Boży porządek rzeczy jest następujący: uświadomić sobie Bożą prawdę, przyjąć ją wiarą, a następnie ofiarować się Bogu.

Z chwilą gdy naprawdę sobie uświadomiłem, iż zostałem ukrzyżowany z Chrystusem, natychmiast zaczynam uważać się za umarłego (wiersze 6 i 11); gdy zaś wiem, że zastałem wzbudzony razem z Nim z umarłych, wówczas w analogiczny sposób zaczynam uważać się za “żyjącego Bogu w Chrystusie Jezusie” (wiersze 9 i 11), jako że zarówno należący do Krzyża aspekt śmierci jak i zmartwychwstania musimy przyjąć wiarą. Gdy dojdziemy do tego punktu, następnym krokiem jest oddanie się Bogu. W zmartwychwstaniu Pan jest źródłem mego życia a właściwie On jest moim życiem; nie mogę wprost zrobić niczego innego, jak Mu się ofiarować, ponieważ wszystko jest Jego, a nie moje. Zanim jednak nie przejdę przez śmierć, nie mam niczego do ofiarowania, ani też Bóg nie może niczego przyjąć, ponieważ skazał wszystko, co pochodzi ze starego stworzenia, na śmierć krzyżową. śmierć usunęła wszystko, co nie może Mu być poświęcone, a tylko zmartwychwstanie umożliwiło ofiarowanie się Bogu. Oddanie się Bogu oznacza, że odtąd uważam całe moje życie za własność Bożą.

TRZECI KROK: “ODDAWAJCIE SIEBIE SAMYCH...”

Zwróćmy uwagę na to, iż to “oddawanie siebie samych” odnosi się do członków naszego ciała - tego ciała, które jak widzieliśmy poprzednio, jest bezrobotne w stosunku do grzechu. “Oddawajcie siebie samych... i członki wasze”, powiada Paweł, i znowu: “Oddawajcie członki swoje” (Rzym.6,13.19). Bóg żąda ode mnie, abym odtąd uważał wszystkie członki moje i wszystkie moje możliwości za Jego własność.

Dokonanie tego odkrycia, że już nie jestem własnością samego siebie, lecz Bożą - jest wielkim przeżyciem. Jeśli znajdująca się w mojej kieszeni kwota dziesięciu złotych jest moją własnością, to mogę nią w zupełności dysponować. Jeśli natomiast pieniądze te są własnością kogoś innego, a zostały mi tylko powierzone do przechowania, to nie wolno mi za nie kupować czego bym sobie życzył, nie wolno mi ich też zgubić. Prawdziwe życie chrześcijańskie rozpoczyna się od uświadomienia sobie tej prawdy. Ilu z nas zdaje sobie sprawę z tego, że ponieważ Chrystus zmartwychwstał, to my jesteśmy “żyjącymi Bogu”, a nie sobie? Ilu z nas nie odważa się na to, by używać naszego czasu, naszych pieniędzy, naszych talentów - według swojego widzimisię, ponieważ zdajemy sobie sprawę z tego, że są one własnością Pana, a nie naszą? Ilu z nas ma takie silne poczucie przynależności do Kogoś innego, że nie odważa się na zmarnotrawienie ani jednego złotego, ani jednej godziny naszego czasu, ani też niczego z naszych umysłowych, czy fizycznych sił?

Przed kilku laty pewien brat podróżował pociągiem i znalazł się w przedziale, w którym jechało trzech innych pasażerów, mających zamiar dla zabicia czasu grać w karty. Ponieważ brak im było czwartego do kompletu, zwrócili się z prośbą do niego, aby się do nich przyłączył. 'Przykro mi, że panom sprawię zawód' - odpowiedział, 'lecz nie mogą wziąć udziału w grze, gdyż nie wziąłem moich rąk ze sobą.' 'Co też pan mówi? ' zapytali z ogromnym zdumieniem. 'Ta para rąk nie jest mają własnością', rzekł, po czym wyjaśnił, na czym polegało oddanie prawa własności Komuś innemu - w jego życiu. Ten brat uważał członki swego ciała za wyłączną własność Pana. To jest prawdziwa świętobliwość.

Paweł mówi, “oddawajcie członki swoje w służbę sprawiedliwości ku poświęceniu (Rzym.6,19). Uczyńcie więc ten stanowczy krok w waszym życiu: “Oddawajcie siebie samych Bogu.”

POŚWIĘCONY BOGU

Co to jest świętobliwość? Wielu ludzi sądzi, że świętymi stajemy się dzięki wykorzenieniu czegoś złego z naszego życia. Nie. Świętymi stajemy się poprzez odłączenie się ad innych spraw, aby służyć Bogu. W starotestamentowych czasach męża, którego Bóg wybrał wyłącznie dla Siebie, publicznie namaszczano olejem i od tej chwili mówiono o nim że został 'poświęcony'. (W języku polskim słowo 'poświęcony' bardzo trafnie oddaje istotę rzeczy, mówimy bowiem, że jakiś lekarz poświęcił się pracy wśród trędowatych, albo że jakiś nauczyciel poświęcił się pracy wśród ociemniałych itp. przyp. tłum.). W języku hebrajskim 'poświęcenie' również oznacza odłączenie czegoś dla jakiegoś szczególnego celu, tak więc prawdziwe 'poświęcenie' jest zawsze “Panu” (2Mojż. 28, 36). Ja oddaję się całkowicie Chrystusowi: to jest poświęcenie.

Fakt oddania się Bogu równocześnie daje wyraz memu uświadomieniu sobie, iż jestem całkowicie Jego własnością i jest rzeczą równie konkretną, jak “uważanie się za zmarłego”, a czym była mowa poprzednio. Musi nastać w moim życiu taki dzień, kiedy przechodzę z moich rąk do Jego rąk. Począwszy od tego dnia już więcej do siebie nie należę. Nie oznacza to, iż poświęcam się zawodowi kaznodziei czy misjonarza. Niestety wielu ludzi jest misjonarzami nie dlatego, że się poświęcili Bogu w tym sensie, w jakim to przed chwilą omawialiśmy, lecz wręcz przeciwnie ponieważ się Mu nie poświęcili. Oni 'poświęcili' (tak przynajmniej mówią o sobie), ale całkiem coś innego niestety, a mianowicie swoje nieukrzyżowane zdolności dla wykonywania Jego pracy, a to nie jest prawdziwym poświęceniem. W jakim sensie winniśmy się więc Bogu poświęcić? Nie dla wykonywania li tylko jakiejś pracy na niwie chrześcijańskiej, ale dla wykonania woli Bożej, to być tym, czym On chce - abyśmy byli i czynić to, co On chce - abyśmy czynili.

Dawid miał wielu mężnych towarzyszy broni. Jedni byli generałami, inni wartownikami - stosownie do stanowiska wyznaczonego im przez króla. I my winniśmy chętnie spełniać funkcje generałów, albo też wartowników, w zależności od woli Bożej a nie według naszego wyboru. Jeśli jesteś chrześcijaninem, to Bóg wyznaczył ci trasę 'biegu', jak to nazwał Paweł w 2Tym.4,7. Nie tylko trasa Pawła, ale i trasa każdego innego chrześcijanina została dokładnie wyznaczona przez Boga i jest rzeczą ogromnej wagi, aby każdy z nas ją znał i szedł nią. 'Panie, oddaję się Tobie, a moim jedynym pragnieniem jest to, aby poznać drogę, którąś mi wyznaczył i chodzić nią'. To jest prawdziwe oddawanie się. Jeśli u schyłku życia możemy powiedzieć podobnie jak Paweł “biegu dokonałem”, wtedy jesteśmy prawdziwie błogosławionymi. Nie ma niczego tragiczniejszego, jak dojść do końca swej życiowej drogi i stwierdzić, że się było na drodze fałszywej. Mamy tutaj na ziemi tylko jedno życie do dyspozycji i możemy z nim zrobić, co nam się podoba, ale jeśli w nim szukamy naszej przyjemności tylko, to życie nasze nigdy nie będzie uwielbiało Boga. Niedawno pewna bardzo świętobliwa niewiasta tak mi powiedziała: 'Ja nie chcę niczego dla siebie; chcę wszystko dla Boga'. Czy pragniesz czegokolwiek poza wolą Bożą, czy też wszystkie twoje pragnienia koncentrują się na Jego woli? Czy możesz prawdziwie powiedzieć, iż wola Boża jest “dobrą, przyjemną i doskonałą” dla ciebie? (Rzym.12,2).

Tutaj bowiem chodzi o naszą wolę. Moja wybitnie egoistyczna wola musi pójść na Krzyż, a ja muszę oddać się zupełnie Panu. Nie możemy się spodziewać od krawca, aby nam uszył ubranie, jeśli mu nie damy żadnego materiału, albo od budowniczego, aby zbudował dom, jeśli mu nie damy budulca; zupełnie tak samo nie możemy się spodziewać, aby Pan objawił Swoje życie w nas, jeśli Mu życia naszego nie poświęcimy. Musimy Mu się oddać bez zastrzeżeń, bez sprzeciwu, aby czynił z nami, co uważa za stosowne. “Oddawajcie samych siebie Bogu”( Rzym. 6,13).

SŁUGA CZY NIEWOLNIK

Gdy się oddamy całkowicie Bogu, zajdzie konieczność przeprowadzenia wielu zmian: i w życiu rodzinnym, i w pracy, i w stosunku do innych wierzących, a także w osobistych poglądach. Bóg nie pozwoli nam pozostawić sobie niczego z naszego “ja”. Jego palec będzie dotykał po kolei wszystkich tych rzeczy, które nie są z Niego i powie: 'To musi pójść precz'. Czy jesteś gotowy? Sprzeciwiać się Bogu jest głupotą, a zawsze jest mądrze Mu się poddać. Musimy się przyznać, że niejednokrotnie miewamy z Panem sprzeczki. On chce czegoś innego, a my też czegoś innego. Jest wiele takich spraw, do których nie ważymy się wglądnąć, o które nie śmiemy się modlić, albo nawet o nich myśleć, bojąc się, iż stracimy nasz pokój. Czyniąc tak, możemy daną sprawę przez jakiś czas omijać, lecz spowoduje to, iż wreszcie znajdziemy się poza wolą Bożą. Niestety, aż zanadto łatwo jest znaleźć się poza wolą Bożą, natomiast prawdziwe błogosławieństwo polega na tym, aby oddać się całkowicie w Jego ręce i pozwolić Mu pokierować nami we wszystkim.

O, jak dobrze mieć tę świadomość, że należymy do Pana i nie jesteśmy swoi! Nie ma niczego kosztowniejszego na całym świecie. To właśnie sprawia świadomość ustawicznej obecności Bożej, i nic dziwnego - zanim mogę mieć świadomość Jego obecności, wpierw muszę mieć świadomość, iż jestem Jego własnością. A z chwilą, kiedy sprawa własności jest już ustalona, nie wolno mi już czynić niczego w moim własnym interesie, jako iż jestem w zupełności Jego własnością. “Czyliż nie wiecie, że komu się oddajecie jako sługi w posłuszeństwo, jesteście sługami tego, komuście posłuszni?” (Rzym.6,16). Słowo przetłumaczone tutaj 'sługa' oznacza właściwie 'niewolnik'. Użyte jest ono kilkakrotnie w drugiej połowie 6-go rozdziału Listu do Rzymian. Jaka jest różnica pomiędzy sługą a niewolnikiem? Sługa może służyć innemu człowiekowi, ale nie staje się jego własnością. Jeśli mu się podoba jego pan, pozostaje u niego, ale jeśli mu się nie podoba, wówczas składa wypowiedzenie i szuka pracy gdzie indziej. Nie tak jednak przedstawia się sprawa z niewolnikiem. On nie tylko jest sługą, ale też własnością swego pana. W jaki sposób stałem się niewolnikiem Pana Jezusa? Ze swej strony On mnie odkupił, a z mojej strony ja Mu się oddałem. Z tytułu odkupienia jestem Bożą własnością, ale jeśli chcę być jego niewolnikiem, muszę Mu się oddać dobrowolnie, gdyż On nigdy mnie do tego nie zmusi.

W życiu wielu chrześcijan doby dzisiejszej trudność stanowi to, że nie mają właściwego zrozumienia, czego Bóg od nich żąda. To jest tylko czcze paplanie, gdy ktoś bez namysłu mówi: 'Panie, ja jestem gotów wszystko uczynić.' Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że Bóg żąda od was samego waszego życia? Niekiedy będziemy musieli zrezygnować z ukochanych ideałów, mocnych postanowień, miłych nam znajomości, ulubionej pracy, nie mów zatem Bogu, że Mu się oddajesz, jeśli nie mówisz tego serio, Bóg bowiem weźmie twoje oświadczenie na serio, nawet jeśli ty nie brałeś tego na serio.

Gdy ów galilejski chłopczyk przyniósł Panu swój chleb, co Pan zrobił? Pan ten chleb złamał. Bóg to, co Mu się ofiaruje zawsze łamie. On łamie to, co bierze, ale potem temu błogosławi i używa dla zaspokojenia potrzeb innych. Tak więc, gdy oddasz się Panu, On zacznie łamać to, co Mu zostało oddane. Wydaje się jakoby wszystko się psuło i zaczynasz protestować przeciwko Bożym drogom. Gdybyś jednak na tym poprzestał, byłbyś niczym więcej, jak tylko rozbitym naczyniem - nie nadającym się dla świata, gdyż posunąłeś się za daleko, aby świat mógł cię jeszcze użyć, ani nadającym się do służby Bożej, ponieważ nie posunąłeś się dostatecznie daleko; aby Bóg mógł cię użyć. Straciłeś kontakt ze światem, a z Bogiem się kłócisz. Taki stan jest tragedią niejednego chrześcijanina.

Moje oddanie się Panu musi być zapoczątkowane fundamentalnym aktem powzięcia decyzji, ale patem, dzień za dniem muszę oddawać Mu się w dalszym ciągu, nie buntując się przeciwko Jego kierownictwu, lecz przyjmując z wdzięcznością nawet i to, przeciwko czemu ciało moje się wzdryga.

Jestem własnością Pana i odtąd nie uważam się za swoją własność, lecz za Jego i we wszystkim uznaję Jego autorytet. Takiego ustosunkowania żąda Bóg, a wytrwać w nim - oto prawdziwe poświęcenie. Nie poświęcam się więc Bogu, aby zostać misjonarzem lub kaznodzieją, ale poświęcam się Bogu, aby wykonywać Jego wolę tam, gdzie się znajduję, bądź to w szkole, w biurze, czy też w kuchni, uważając zawsze to, co On mi rozkazuje za najlepsze, jako że z posłuszeństwa tylko dobro może wyniknąć dla tych, którzy są całkowicie Jego własnością. Oby sercem naszym na każdy czas władała ta świadomość.

[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]