[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]

Rozdział 5

KRZYŻ ROZDZIELA

Królestwo tego świata nie jest królestwem Bożym. Bóg miał w sercu Swoim koncepcję takiego wszechświata, który by miał za swoją głowę - Syna Jego, Chrystusa (Kol.1,17). Ale szatan, działając poprzez ciało człowieka, ustanowił zamiast tego inny system, pozostający w konflikcie z Bożym planem, nazwany w Słowie Bożym "tym światem", którego wszyscy staliśmy się uczestnikami, a którego władcą jest szatan. W ten sposób stał się on "księciem tego świata" (Jn.12, 31).

DWA STWORZENIA

Tak więc w rękach szatana pierwsze stworzenie stało się starym stworzeniem, którym Bóg obecnie zasadniczo się nie zajmuje, troszcząc się przede wszystkim o drugie, nowe stworzenie. Wprowadza On w życie nowe stworzenie, nowe królestwo i nowy świat, do którego nie ma prawa wstępu nic ze starego stworzenia, ze starego królestwa, ze starego świata. Chodzi więc teraz o to, do którego z tych dwóch rywalizujących ze sobą systemów należymy.

Apostoł Paweł jasno daje nam do zrozumienia, które z tych dwóch królestw faktycznie należy do nas. Oświadcza on, iż Bóg poprzez odkupienie "wyrwał nas z mocy ciemności i przeniósł do królestwa Syna Swego umiłowanego" (Kol.1,12.13).

Aby nas móc jednakowoż wprowadzić do Swojego nowego królestwa, Bóg musi sprawić coś nowego w nas. Musi uczynić z nas nowe stworzenia. Jeśli bowiem nie zostaniemy stworzeni na nowo, nigdy nie będziemy mogli dostosować się do warunków panujących w tym nowym królestwie. "Co się narodziło z ciała, ciałem jest", a także "ciało i krew odziedziczyć nie mogą królestwa Bożego, ani skazitelność nie odziedziczy nieskazitelności" (Jn.3,6; 1Kor.15,50). Ciało bowiem pozostanie ciałem, choćby było i nie wiadomo jak wykształcone, kulturalne, postępowe itd. to, czy jesteśmy sposobni do tego nowego królestwa uzależnione jest tylko od tego, do którego stworzenia należymy. Czy należymy do starego stworzenia, czy też do nowego? Czy narodziliśmy się z ciała, czy z Ducha? Całe zagadnienie naszej przydatności do tego nowego królestwa całkowicie jest uzależnione od kwestii naszego urodzenia. Tu nie chodzi o to, czy ktoś jest 'dobry lub zły', ale czy jest 'z ciała, czy z Ducha?' "Co się narodziło z ciała, ciałem jest" i nigdy niczym innym nie będzie. To, co pochodzi ze starego stworzenia, nigdy nie przejdzie do nowego.

Gdy tylko naprawdę zrozumiemy, czego Bóg żąda, a mianowicie, że żąda czegoś zupełnie nowego, to natychmiast stanie się nam jasne, że do tego nowego królestwa nie mażemy wnieść żadnej rzeczy należącej do starego stworzenia. Bóg pragnął nas mieć dla Siebie, ale nie mógł wprowadzić nas do tego nowego bytu takimi, jakimi byliśmy ; najpierw więc nas usunął przez Krzyż Chrystusa, a następnie poprzez zmartwychwstanie darował nam nowe życie. "Jeśli kto w Chrystusie, ten jest nowym stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stała się nowe" (2Kor.5,17). Tak więc stawszy się nowymi stworzeniami, posiadającymi nową naturę i nowe właściwości - możemy wejść do tego nowego królestwa, do nowego świata.

Bóg użył Krzyża jako środka do usunięcia 'starych rzeczy', całkowicie kładąc kres 'staremu człowiekowi'; zaś zmartwychwstania użył On w celu darowania nam tego wszystkiego, co nam jest potrzebne do życia w nowym królestwie. "Pogrzebaniśmy tedy z Nim przez chrzest w śmierć, abyśmy, jak Chrystus wzbudzony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my w nowości życia chodzili" (Rzym.6,4).

Największą mocą negatywną w całym wszechświecie jest Krzyż, gdyż przy jego pomocy Bóg zmiótł to wszystko, co nie pochodziło z Niego. Największą zaś mocą pozytywną jest zmartwychwstanie, ponieważ dzięki niemu i przez nie Bóg powołał do życia to wszystko, co pragnie mieć w Swym nowym świecie. Tak więc zmartwychwstanie jest progiem nowego stworzenia. Jest wielkim błogosławieństwem, jeśli się wyraźnie widzi, że Krzyż jest końcem starego systemu, podczas gdy zmartwychwstanie wprowadza wszystko to, co należy do tego drugiego nowego systemu. Wszystko co miało swój początek przed zmartwychwstaniem, musi zostać usunięte. Zmartwychwstanie jest Bożym nowym początkiem.

Tak więc mamy przed sobą dwa światy: stary i nowy. W starym - absolutną władzę sprawuje szatan. Ponieważ nic ze starego stworzenia nie ma prawa przejść do nowego, więc choćbyś nawet był dobrym człowiekiem, to jeśli należysz do starego stworzenia, ciąży na tobie wyrok śmierci. Przez Krzyż Bóg oświadczył, że wszystko, co należy do starego stworzenia, musi umrzeć. Nic z pierwszego Adama nie może posunąć się dalej, jak do Krzyża; tam wszystko ma swój koniec. Im wcześniej to zrozumiemy, tym lepiej, ponieważ właśnie przez Krzyż Bóg otworzył nam drogę ucieczki ze starego stworzenia. Bóg zebrał w Osobie Swego Syna wszystko co było z Adama, po czym Go ukrzyżował; tak więc wszystko, co pochodziło z Adama, zastało w Chrystusie zniszczone. Następnie Bóg niejako obwieścił w całym wszechświecie co następuje: 'Przez Krzyż usunąłem wszystko co nie pochodzi ze Mnie; wszyscy, którzy należycie do starego stworzenia, zostaliście tym objęci; zostaliście również ukrzyżowani z Chrystusem! Nikt z nas nie może ujść tego wyroku.

W związku z tym musimy się teraz zastanowić nad zagadnieniem chrztu. "Czyliż nie wiecie, że my wszyscy, którzyśmy ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć Jego ochrzczeni jesteśmy? Pogrzebieni jesteśmy tedy z Nim przez chrzest w śmierć" (Rzym. 6, 3. 4). Jakie znaczenie mają te słowa?

W Słowie Bożym mowa jest o chrzcie w związku z zbawieniem. "Kto uwierzy i ochrzci się, zbawiony będzie" (Mar. 16, 16). Nie możemy więc mówić w sposób biblijny o 'odrodzeniu w związku z chrztem', ale możemy powiedzieć 'o zbawieniu w związku z chrztem'. Co to jest zbawienie? Nie ma ono związku z naszymi grzechami, albo z mocą grzechu, ale odnosi się ono do systemu wszechświata, którego grecka nazwa jest kosmos. Jesteśmy poddani systemowi świata, w którym władzę sprawuje szatan, a zastać zbawionym to znaczy wyjść z tego systemu, a znaleźć się w systemie Bożym.

W Krzyżu Pana naszego Jezusa Chrystusa - powiada apostoł Paweł - został "świat ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata" (Gal.6,14). Tę samą, myśl rozwija Ap.Piotr pisząc o tych ośmiu duszach, które "ocalały wśród wody" (1Ptr.3,20). Wchodząc do arki, Noe wraz z tymi, którzy z nim byli, uczynił krok wiary, dzięki któremu wyszli z ówczesnego zepsutego świata do nowego. Nie chodziło tutaj tylko o to, że nie utonęli, lecz przede wszystkim o to, że znaleźli się poza tym zepsutym systemem. To jest zbawienie.

A potem Piotr kontynuuje: "Której obrazem będąc chrzest, zbawia nas teraz" (wiersz 21). Innymi słowy, dzięki temu aspektowi Krzyża, którego obrazem jest chrzest, jesteśmy wybawieni z obecnego złego świata, a przez chrzest swój w wodzie dajemy temu świadectwo. Jest to więc chrzest w "Jego śmierć", która czyni koniec jednemu stworzeniu, jest to jednakowoż też i chrzest "w Chrystusa Jezusa", który ma na widoku nowe stworzenie (Rzym.6,3). Zostajesz zanurzony do wody, a wraz z tobą w podobieństwie - zostaje pogrzebany twój stary świat. Wychodzisz na powierzchnię z Chrystusem, ale twój świat utonął.

Wierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony ty i twój dom - powiedział Paweł w Filippi, "i opowiadali słowo Pańskie" stróżowi więzienia i wszystkim, którzy byli w domu jego, "i ochrzcił się zaraz, on i wszyscy domownicy jego" (Dz.Ap.16,31-34). Czyniąc to dali świadectwo przed Bogiem, Jego ludem i duchowymi potęgami, że rzeczywiście zostali wybawieni z osądzonego świata. Wynikiem tego było to, że jak czytamy, weselili się wielce, "uwierzywszy w Boga", albo "uwierzywszy Bogu".

W ten sposób staje się rzeczą jasną, że chrzest nie jest tylko sprawą jakiegoś kubka wody lub też nawet całego basenu wody. Jest to sprawa o ogromnym znaczeniu, mająca związek zarówno ze śmiercią jak i zmartwychwstaniem naszego Pana i otwierająca perspektywy dwóch światów. Ci szczególnie, którzy pracowali w pogańskich krajach, zdają sobie sprawę z tego, jakie ogromne znaczenie ma chrzest i jakie wielkie pociąga następstwa.

POGRZEB OZNACZA KONIEC

W dalszym ciągu cytowanego już Listu Piotr opisuje chrzest jako obietnicę "dobrego sumienia Bogu" (1Ptr.3,21). Ale nie możemy dawać obietnicy, odpowiadać Bogu - dopóki do nas nie przemówi. Gdyby Bóg nie był przemówił do nas wpierw, nie byłoby potrzeby dawać Mu odpowiedzi, czy też obietnicy. Ale On przemówił, przemówił do nas przez Krzyż. Przezeń nam powiedział o osądzeniu nas samych, świata, starego stworzenia i starego królestwa. Krzyż Chrystusa nie jest tylko Jego osobistym krzyżem. Jest to Krzyż obejmujący wszystko, Krzyż "wspólny" - ogarniający mnie i ciebie. Bóg nas wszystkich umieścił w Swoim Synu i ukrzyżował nas w Nim. W ostatnim Adamie zgładził wszystko, co było z pierwszego Adama.

A jaka jest moja odpowiedź na wyrok wydany przez Boga na stare stworzenie? Ja daję odpowiedź prosząc o chrzest. Dlaczego? Ponieważ w Rzym. 6,4 Paweł wyjaśnia, że chrzest oznacza pogrzeb: "Pogrzebani jesteśmy tedy z Nim przez chrzest". Chrzest dotyczy oczywiście i śmierci i zmartwychwstania, ale zasadniczo nie jest on ani śmiercią, ani zmartwychwstaniem: jest to pogrzeb. Kto się nadaje, aby go złożyć do grobu? Tylko umarły! Tak więc prosząc o chrzest oświadczam, iż jestem umarły i że nadaję się tylko do złożenia w grobie.

Niestety, niektórzy ludzie nauczają, że pogrzeb jest środkiem, aby umrzeć; w wyniku tego wielu usiłuje umrzeć w ten sposób, że proszą, aby ich pochowano! Niech mi jednak wolno będzie powiedzieć z całym naciskiem, że dopóki oczy nasze nie zostały otworzone przez Boga na ten fakt, żeśmy umarli w Chrystusie i że zastaliśmy pogrzebani z Nim, nie mamy prawa prosić o chrzest. Do wody bowiem wchodzimy, aby dać wyraz temu, iż uświadomiliśmy sobie, że przed oczyma Bożymi już umarliśmy. Temu dajemy świadectwo. Pytanie, które Bóg kieruje pod moim adresem jest jasne i proste: "Chrystus umarł, a Ja objąłem tą śmiercią i ciebie. Co na to powiesz?" Jaka będzie moja odpowiedź? "Panie, wierzę, że dokonałeś mego ukrzyżowania i dlatego zarówno na śmierć jak i na pogrzeb, na które mnie przeznaczyłeś, powiadam "tak". Bóg przeznaczył mnie na śmierć i pogrzeb, a przez moją prośbę o chrzest publicznie wyznaję prawdziwość tego faktu.

Zdarzyło się, iż pewna niewiasta na skutek śmierci swego męża doznała takiego wstrząsu i osłabienia umysłu, że kategorycznie odmówiła zezwolenia na pogrzebanie go. Całymi gadzinami z nim rozmawiała... Wszystkim oświadczyła, że jej mąż nie umarł, że żyje!... Nie chciała się zgodzić na jego pogrzeb, ponieważ biedaczka nie wierzyła w to, że umarł. Kiedy godzimy się na to, aby naszych najukochańszych pogrzebano? Tylko wtedy, gdy jesteśmy całkowicie pewni, że istotnie umarli. Jak długo istnieje choćby jeden promyk nadziei, że jeszcze żyją - nigdy nie pozwolilibyśmy ich pogrzebać. Kiedy więc będę prosił o chrzest, kiedy zrozumiem, że droga Boża jest doskonała, że zasłużyłem na śmierć i gdy prawdziwie wierzę w to, że Bóg mnie ukrzyżował. Dopiero gdy jestem całkiem upewniony przed obliczem Bożym, że już nie żyję, mogę prosić o chrzest. Mówię bowiem, "Chwała Bogu, ja nie żyję! Panie, Tyś mnie zabił; wobec tego teraz mnie pogrzebcie!"

W dalekich Chinach istniały dwie służby doraźnej pomocy, "Czerwony Krzyż" i "Niebieski Krzyż". Pierwsza miała do czynienia z tymi, którzy zostali ranni w bitwie, ale jeszcze żyli i tym przynosiła ratunek i leczenie; "Niebieski Krzyż" natomiast uprzątał trupy i grzebał tych, którzy zginęli wskutek głodu, powadzi lub wojny. Bóg działa w stosunku do nas przez Krzyż Chrystusa o wiele drastyczniej i radykalniej aniżeli ów "Czerwony Krzyż". On nie zamierza opatrywać i łatać starego stworzenia. On nawet tych, którzy jeszcze żyją skazuje na śmierć i pogrzeb, aby mogli zostać podniesieni do nowego życia. Bóg dokonał ukrzyżowania, abyśmy mogli zaliczać się do umarłych, ale musimy się poddać temu i przyjąć usługę "Niebieskiego Krzyża", przypieczętowując tę śmierć "pogrzebem".

Istnieje stary świat i nowy świat, a pomiędzy nimi znajduje się grób. Bóg mnie już ukrzyżował, ale ja muszę zgodzić się na to, iż przeznaczony jestem do złożenia w grobie. Mój chrzest potwierdza wyrok Boży, wydany na mnie w Krzyżu Jego Syna. Daje on wyraz temu, że zastałem usunięty ze starego świata i obecnie należę do nowego. Tak więc chrzest to nie jest drobnostka. Oznacza on świadome zerwanie ze starym sposobem życia. Takie znaczenie ma Rzym. 6,2: "My, którzyśmy umarli grzechowi, jakże jeszcze w nim żyć będziemy?" Paweł powiada więc niejako tak, "Jeśli zamierzalibyście pozostawać w starym świecie, to po co się chrzcić?" Gdy to nam się stało jasne, wówczas robimy miejsce dla nowego stworzenia poprzez wyrażenie zgody na pogrzeb starego.

W Liście do Rzymian 6,5, Paweł pisząc w dalszym ciągu do tych, którzy zostali "ochrzczeni" (wiersz 3), mówi o tym, :ż "jesteśmy z Nim wszczepieni w podobieństwo śmierci Jego." Istotnie bowiem przez chrzest dajemy w podobieństwie wyraz temu, że Bóg dokonał nader ścisłego zespolenia nas z Chrystusem w tych sprawach śmierci i zmartwychwstania. Pewnego dnia usiłowałem prawdę tę szczególnie jasno przedstawić jednemu bratu w Panu. Właśnie piliśmy razem herbatę, a więc wziąłem kostkę cukru, wrzuciłem ją do mojej szklanki i rozmieszałem. Po jakich dwóch minutach zapytałem go, "czy możesz mi powiedzieć, gdzie obecnie znajduje się cukier, a gdzie herbata?" "Nie, odpowiedział, "włożyłeś cukier do herbaty i obie te rzeczy nierozdzielnie złączyły się ze sobą." To był prosty przykład, ale dopomógł mu w zrozumieniu bliskości i ostateczności naszego połączenia się z Chrystusem w Jego śmierci. Bóg Sam nas tam umieścił, a Bożych poczynań nie da się odwrócić.

Jakież więc znaczenie ma ten związek? Prawdziwe znaczenie chrztu polega na tym, że przez Krzyż zastaliśmy "ochrzczeni" w historyczną śmierć Chrystusa, tak że Jego śmierć stała się naszą. Wówczas Jego śmierć i nasza zostały tak spojone ze sobą, że jest rzeczą niemożliwą oddzielić je od siebie. Temu właśnie historycznemu "chrztowi" - temu połączeniu nas z Chrystusem, którego dokonał Sam Bóg - dajemy wyraz, gdy wchodzimy do wód chrztu. Publiczne wyznanie składane w chrzcie stwierdza nasze uznanie śmierci Chrystusa, która miała miejsce dwa tysiące lat temu, za potężną, wszystko ogarniającą śmierć, dostatecznie potężną i dostatecznie wszystko ogarniającą, aby zmieść ze sobą i zakończyć wszystko to we mnie, co nie jest z Boga.

ZMARTWYCHWSTANIE DO NOWOŚCI ŻYCIA

"Jeśli jesteśmy z Nim wszczepieni w podobieństwo śmierci Jego, tedy też i w podobieństwo zmartwychwstania wszczepieni z Nim będziemy" (Rzym. 6,5). Jeśli chodzi o zmartwychwstanie, to podobieństwo jego różni się od podobieństwa śmierci, ponieważ zachodzi tutaj coś zupełnie nowego. Jestem "ochrzczony w śmierć", ale zmartwychwstanie przeżywam w odmienny sposób, jako że, chwała Panu! Jego zmartwychwstanie wnika do wnętrza mojej istoty, dając mi nowe życie. Gdy chodziło o moją śmierć razem z Chrystusem, to główny nacisk był położony na "ja w Chrystusie". Jeśli zaś chodzi o zmartwychwstanie, to chociaż "ja w Chrystusie" jest nadal zgodne z prawdą, jest jednak coś jeszcze ważniejszego, a mianowicie "Chrystus we mnie". W jaki sposób Chrystus udziela mi Swego zmartwychwstałego życia? W jaki sposób otrzymuję to nowe życie? Paweł daje moim zdaniem w słowach Rzym. 6,5 "wszczepieni z Nim będziemy" bardzo trafną odpowiedź. Choć może nie odpowiada to ze wszystkim prawdzie, jakoby Chrystus był wszczepiony do starego pnia - bo cóż może w pełni zilustrować cud nowego stworzenia!? - to jednak słowa te są pięknym obrazem życia Chrystusowego, które zostaje nam darowane przez zmartwychwstanie.

Pewnego razu odwiedziłem znajomego właściciela dużego sadu. Rosło tam około trzysta jabłoni. Zapytałem go, czy drzewa te były szczepione, czy też rosły bez szczepienia. Na to mi tak odpowiedział: "Czy przypuszczasz, że dopuściłbym się takiego marnotrawstwa, by trzymać w moim ogrodzie nieszczepione drzewa? Jakiegoż pożytku mógłbym się spodziewać po dziczkach?"

Poprosiłem go więc, aby mi wyjaśnił na czym polega proces szczepienia, co on też chętnie uczynił. "Gdy drzewko urośnie do pewnej wysokości" rzekł, "wówczas ucinam jego wierzchołek i tam zaszczepiam gałązkę z szlachetnej jabłoni." A wskazując na jedno szczególne drzewo zapytał, "czy widzisz to drzewo? Nazywam je drzewem - ojcem, ponieważ wszystkie szczepy dla innych drzew zostały z niego wzięte. Gdybym był pozwolił tym drzewom rosnąć dziko, w sposób naturalny, to owoc ich nie byłby wiele większy od czereśni, a byłby ogromnie kwaśny. Drzewo, z którego biorę gałązki do szczepienia, posiada wspaniałe duże owoce, o cieniutkiej skórce, małych pestkach i znakomitym smaku, no i oczywiście po zaszczepieniu wszystkie drzewa przynoszą podobny owoc: "Jakżeż się to dzieje?" zapytałem. "Po prostu biorę odrobinę z natury tego oto drzewa i przenoszę ją do innych", wyjaśnił. "Robię nacięcie w dziczku i tam umieszczam kawałeczek drzewa dobrego. Następnie zawiązuję je i zostawiam, aby rosło." "Ale jakżeż to może rosnąć?" zapytałem. "Tego nie wiem", rzekł, "ale rośnie."

Następnie pokazał mi jedno drzewo, które zaowocowało również poniżej miejsca szczepienia, przynosząc mizerne, maleńkie owoce. Powyżej zaś miejsca szczepienia owoce były wspaniałe i soczyste. "Pozostawiłem naumyślnie stare pędy z nieużytecznymi owocami, aby można było zobaczyć różnicę" - powiedział mi. "Patrząc na to drzewo możesz sobie zdać sprawę z ogromnego znaczenia szczepienia. Rozumiesz już teraz zapewne, dlaczego mam w moim sadzie tylko szczepione drzewa?"

W jaki sposób może jedno drzewo przynosić owoce właściwe innemu? W jaki sposób może biedne drzewo przynosić dobre owoce? Tylko dzięki szczepieniu. Tylko wtedy, jeśli zostanie mu udzielone życie dobrego drzewa. A skoro człowiek umie zaszczepić gałązkę jednego drzewa do drugiego, czyż Bóg nie może wziąć życia Swego Syna i jak gdyby zaszczepić je w nas?

A oto inny przykład: pewna Chinka uległa wypadkowi - poparzyła sobie poważnie ramię i została wzięta do szpitala. Okazało się rzeczą konieczną, aby w miejsce skaleczone wszczepić nowy kawałek skóry w celu zapobieżenia nadmiernemu skurczeniu się ciała. Ale wszystkie wysiłki lekarza, aby użyć w tym celu kawałka skóry pacjentki spełzły na niczym, ponieważ była to osoba w starszym wieku i niedożywiona, przeszczepiony kawałek skóry był więc za słaby i nie chciał się przyjąć. Wówczas jedna z pielęgniarek zgłosiła się ochotniczo, aby jej ofiarować kawałek własnej skóry i operacja się udała. Nowa skóra spoiła się ze starą i niewiasta opuściła szpital z zupełnie wyleczonym ramieniem; ale na jej żółtym ramieniu pozostała łatka białej skóry, stanowiąca świadectwo tego, co się stało w przeszłości. Zapytasz może, w jaki sposób skóra innego człowieka zrosła się ze skórą tej niewiasty? Tego nie wiem, ale jedno jest pewne, że się zrosła. Jeśli więc ziemski chirurg może wziąć kawałek skóry z jednego człowieka i przeszczepić ją innemu człowiekowi, to czyż nie może Niebiański Chirurg wszczepić życia Swego Syna we mnie? Nie wiem jak to się dzieje. "Wiatr, gdzie chce, wieje i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest każdy, który się narodził z Ducha" (Jn.3,8). Nie możemy powiedzieć w jaki sposób Bóg dokonał dzieła Swego w nas, niemniej zostało ono dokonane. Nie możemy, ani też nie potrzebujemy niczego robić, aby to miało miejsce, gdyż Bóg już tego dokonał dzięki zmartwychwstaniu.

Bóg uczynił wszystko. Jest tylko jedno życie, przynoszące mnóstwo owocu, i to życie zostało zaszczepione milionom innych. To nazywamy "nowym urodzeniem". Nowe urodzenie jest przyjęciem nowego życia, którego nie posiadałem poprzednio. Nie oznacza to bynajmniej, że moje życie naturalne uległo zmianie: to drugie życie, całkowicie nowe życie, w zupełności Boże życie, stało się moim.

Bóg uczynił koniec staremu stworzeniu przez Krzyż Swego Syna w celu wprowadzenia nowego stworzenia w Chrystusie przez zmartwychwstanie; On Sam zamknął drzwi temu staremu królestwu ciemności i przeniósł mnie do królestwa Swego drogiego Syna. Chlubię się więc tym, że fakt ten został dokonany że przez Krzyż naszego Pana Jezusa Chrystusa został istotnie świat ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata" (Gal.6,14). Chrzest mój zaś jest publicznym poświadczeniem tego faktu. Przezeń, podobnie jak przez świadectwo wydane ustami, "wyznaje się ku zbawieniu" (Rzym.10,10).

[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]