[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]

O skuteczności modlitwy

Obecnie organizuje się wiele spotkań modlitewnych. Nic dziwnego, ponieważ istnieje mnóstwo potrzeb. Z moich obserwacji (jeżeli są trafne), wyciągam wniosek, iż marnuje się wiele wysiłku. Spotkania te przynoszą bowiem bardzo małe rezultaty. Powodem tego są niewłaściwe motywy.

Zbyt wielu modlących się ludzi dąży do wykorzystania modlitwy jako środka realizującego cele, które nie są całkiem właściwe. Modlitwa często jest uważana za coś niewiele większego niż technika awansu: niebiańska metoda zdobywania sukcesu ziemskiego. Obecnie każdy indywidualny projekt religijny staje się tematem modlitwy. Niektóre z nich są niebiblijne, inne zaś "nadzwyczaj biblijne". Motywem wielu modlitw jest zwolnienie inspiratora z nieprzyjemnego obowiązku zarabiania środków do życia i umożliwienie mu bujania po świecie na koszt świętych. Może on rozsyłać listy, błagając o modlitwy ludu Bożego, organizować bardzo długie spotkania modlitewne, starając się zdobyć błogosławieństwa Boże na dzieło, które nie jest Bożym i którego Bóg nie rozpoczął.

Pismo Święte mówi bardzo wyraźnie o modlitwie i miejscu, jakie zajmuje w strukturze Bożej.

Modlitwa praktykowana była przez każdego wierzącego, począwszy od sprawiedliwego Abla aż do Jana - autora Apokalipsy. Była też głównym tchnieniem Kościoła w czasie jego zmagań na ziemi przez wiele wieków. Artykuł ten nie dotyczy zatem modlitwy rozumianej prawidłowo, ale modlitwy pojętej i zastosowanej niewłaściwie.

Pismo Święte wyraźnie mówi o mocy modlitwy. "Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego" - napisał Jakub z natchnienia. Cała Biblia i doświadczenie chrześcijan potwierdza fakt, że modlitwa jest skuteczna. Kiedy nie otrzymamy na nią odpowiedzi, to coś jest nie w porządku. Ten sam apostoł, który potwierdził efektywność modlitwy, wyznaje również, że modlitwa może też czasami nie przynieść żadnego efektu: "Prosicie, a nie otrzymujecie dlatego, że źle prosicie, zamyślając to zużyć na zaspokojenie swoich namiętności."

Pomimo tych trudności związanych z modlitwą jest ona najwyższą czynnością, w jakiej ludzka istota może się zaangażować. Wiedząc wszystko o modlitwie i o ludziach, nasz Pan powiedział: "Powinni zawsze się modlić i nie ustawać."

Przyczyny niepowodzeń

Podejmuję się wysiłku ujawnienia przyczyn naszego ubóstwa w modlitwach nie po to, aby zniechęcić nas do modlitw, ale po to, aby zauważyć powody nieefektywnego modlenia się i wyeliminować je. Zawzięte kontynuowanie modlitw nie jest zaletą, jeżeli istnieją czynniki, które sprawiają, że nasze modlitwy są nieefektywne. Powinniśmy modlić się nieustannie, ale musimy to czynić prawidłowo, aby nasze modlitwy nie były bezowocne.

Wystarczy tylko przysłuchać się przeciętnej modlitwie, aby zauważyć, co jest nieprawidłowe. Nawet na szczególnych spotkaniach modlitewnych, gdzie wydawałoby się, że znajdują się najpobożniejsi ludzie, wiele modlitw jest niczym innym, jak tylko pobożnym monologiem relacjonującym aktualności. Są one raczej podyktowane dziennikiem radiowym, niż inspiracją Ducha Świętego. Przykrywają wówczas ziemię jak chmury bez deszczu; obiecują dużo, dają jednak mało. Aby mieć efekty w modlitwie, musimy chcieć to, co Bóg chce. Wtedy i tylko wtedy modlimy się według woli Bożej. Nie ma takiej prośby, która byłaby niezrealizowana, jeżeli jest zgodna z wolą Bożą. "Taka zaś jest ufność, jaką mamy do Niego, iż jeżeli prosimy o coś według Jego woli, wysłuchuje nas. A jeżeli wiemy, że nas wysłuchuje, o co Go prosimy, wiemy też, że otrzymaliśmy już od Niego to, o co prosiliśmy." (1 Jan 5,14.15). Bóg, który dominuje nad światem i jego historią, z pewnością wie, jak się wszystko układa. On również wie, co jest ważne i jeżeli jesteśmy na tyle duchowi, że słyszymy Jego głos, to wtedy On nada kierunek naszym modlitwom, aby przyniosły efekt.

Przez kilka lat wzrasta we mnie przekonanie, iż sytuacja na świecie (tak, jak Bóg to widzi) wskazuje na dwie główne rzeczy, które mogą być zdobyte przez modlących się ludzi, dwa cele, na które powinniśmy kierować nasze modlitwy.

Jednym z nich jest uwidocznienie chwały Bożej wśród ludzi, a drugim uwolnienie Kościoła z współczesnej niewoli babilońskiej.

Od kilku pokoleń świat ewangelicznych chrześcijan budowany jest na wieściach. Z nostalgią spoglądamy wstecz na naszych ojców, którzy mieli z Bogiem olśniewające i zadawalające spotkania. Chętnie powołujemy się na nich i próbujemy wyciągnąć tyle duchowego pokarmu z poznania Najwyższego, który objawiał się kiedyś, ile tylko potrafimy. Zamyślamy się nad świadectwami objawienia się Boga takim mężom jak Abraham, Jakub, Mojżesz, Izajasz. Z tęsknotą w sercach czytamy, jak kiedyś "zatrzęsło się miejsce, na którym byli zebrani i napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i głosili z odwagą Słowo Boże". Czytamy opowiadania z życia Edwardsa i Finney'a, a nasze serca tęsknią, by ponownie widzieć jaśniejącą moc chwały Bożej.

[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]