[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści ]

Pierwowzór Izraela podczas chodzenia naszego Pana po ziemi i do Jego powtórnego przyjścia

Ten okres ogarnia już prawie dwa tysioące lat. Historia izraelskiego ludu przez ten czas jest historią jego cierpienia i zawiera w sobie trzy punkty zwrotne: wysiedlenie tego ludu z jego kraju, przebywanie pośrd innych ludów i jego powrót na swoją ojcowiznę. Zadziwiające pierwowzory tego wszystkiego znajdujemy w historii Elimelecha i jego domu. Przede wszystkim

  1. Widzimy Elimelecha razem ze swoją rodziną, opuszczającego swój kraj. Jego historia rozpoczyna się tak: "Wtedy wyszedł z Betlejemu judzkiego pewien mąż wraz ze swoją żoną i dwoma synami, aby osiąść jako obcy przybysz na polach moabskich". Kanaan był krajem obiecanym dla Izraela, od tego pierwszego dnia, gdy Bóg powołał męża, od którego powstał cały naród. "Wyjdź z ziemi swojej i od rodziny swoje, i z domu ojca swego do ziemi, którą ci wskażę" (1 Mojż. 12:1) - takie były pierwsze słowa Boże do Abraama. W nich zawierał się nakaz oddzielenia si od pozostałego świata, osądzonego przez Boga, i poświęcenia siebie Temu, który go powołał i który dał mu ogromną liczbę obietnic: potoki błogosławieństw powinny były wylać się na tej kraj. W ten sposób stał się ten kraj krajem wielkich nadziei dla Izraelitów; ich ciągnęło tam, ddopóki Pan ich nie wprowadził do niego. I nie mogło być inaczej, bo Pan powiedział o nim: "Jet to ziemia, o którą Pan, Bóg twój, się troszczy. Stale spoczywają na niej oczy Pana, Boga twego, od początku roku do końca roku" (5 Mojż. 11:12). Od tej pory, gdy przeszła we władanie Izraelitów, oni nie powinni byli myśleć, że kiedykolwiek stracą ją. Mojżesz ppowiedział im, że dla nich nie ma drogi powrotnej, "gdyż Pan powiedział do was: nie wracajcie już nigdy na tę drogę" (5 Mojż. 17:16). Ten kraj był dla wybranego ludu Pańskiego wiążącym ogniwem między nim i jego Bogiem. Mieszkać w Kanaanie oznaczało, według woli Bożej,przebywać tam, gdzie On Sam ich umieścił; oznaczało to - znajdować się w Jego przychylności. Wyjść z Kanaanu z własnego pobudzenia lub dlatego, e Bóg wypierał - zawsze było karą Bożą. Takie wyjście zawsze wskazywało na wielkie rozerwanie między Bogiem i tym, kto wychodził, czy był to pojedynczy Izraelita czy cały naród. Tylko pewnego razu - jedyny raz, od tej pory, gdy ten kraj stał się krajem obiecanym - wyjście z niego nie było karą, bo zostało dokonane według woli Bożej i dlatego było ku błogosławieństwu: to było wtedy, kiedy Jakub wyprawił si z całym swoim rodem do Egiptu. Wtedy Sam Bóg powiedział do niego: "Nie bój się iść do Egiptu, bo tam uczynię cię wielkim narodem. Ja pójdę z tobą do Egiptu. Ja cię stamtąd wyprowadzę" (1 Mojż. 46:3-4). Była to dobra przepustka do podróży, wydana przez Samego Boga. Lecz, kiedy widzimy Elimelecha, bez żadnego na to pozwolenia od Boga, opuszczającego Kanaan, chociażnby i pod pretekstem nastającego tam głodu - staje się nam jasne, że między nim i jego Bogiem powstało rozerwanie. Bo przecież problem dotyczył sprawy wielkiej wagi: była to rozłąka z dziedzictwem, danym przez Boga, darowanym na wieczne czasy, rozłąka z miejscem najświętszym, w którym przebywał Bóg i wokół którego zgromadzony był cały naród! Tak, była to rozłąka z Samym Bogiem. Największe, co miał Izraelita, oddawał z lekceważeniem, odwracając się plecami do świętej ziemi. Tak, Elimelech odstąpił od Boga, na tym polegał jego grzech. Jak marnotrawny syn w Ewangelii, zabrał wszystko i odszedł od ojca do dalekiego kraju (Łuk. 15:13). Ale, być może, potrzeba i głod wygnały go? Być moze, rzeczywiście, nie było możliwości pozostania tam, gdzie Bóg umieścił go razem ze swoimi? Przeciwnie: nie potrzeba wygnała go; bo przecież Noemi przyznaje zupełnie otwarcie po swoim powrocie: "Bogata wyszłam" (Rut 1:21). Że miał możliwość pozostania, widać jeszcze i z tego, że całe Betlejem przecież pozostało, a odszedł tylko on jeden! Rócz tego, czyż bogatego Boaza, którego tak dobrze znała Noemi, nie było tam? N, który ostatecznie wykupił bez kłopotu całe zadłużone dziedzictwo, mógłby, oczywiście, zapobiec jego straty i pomóc w każdym głodzie. Lecz, jak w sensie stosunków między Bogiem i Elimelechem nie wszystko było w porządku, tak i między nim oraz Boazem też nie było dobrze. Dlatego też musiał odejść. Jego odejście było jego grzechem, ale jednocześnie i jego karą. W tym Elimelech był pierwowzorem rozrzucenia Izraelitżżów poza ich kraj. Już setki lat przed tym, między nimi i Bogiem nie wszystko było pomyślnie: wewnętrzny podział istniał już w czasach Izajasza i zagrażał, że stanie się zupełny i jawny. Kiedy Bóg powiedział do Swojego proroka: "Idź i powiedz temu ludowi: Słuchajcie bacznie, lecz nie rozumiejscie, i patrzcie uważnie, lecz nie poznawajcie! Bo serce ludu stało się otyłe..." (w hebrajskim oryginale), wtedy ten prorok zapytał ze zdziwieniem : "Dopókiż, Panie?". bóg odpowiedział: "Dopóki nie opustoszeją miasta i nie będą bez mieszkańców, domy bez ludzi, a kraj bie stanie się pustynią. Pan uprowadzi ludzi daleko, i w kraju będzie wielkie spustoszenie" (Iz. 6:9-12). Ale Bóg jest Bogie wielkiej cierpliwości. Od tej pory odstępstwo Izraela wzrastało jeszcze przez 700 lat. W wyniku uderzeń Bożych 10 pokoleń odeszło do Asyrii, a dwa - do Babilonu; lecz ich niezgoda z Bogiem nie sończyła się nawet i po tym wszystkim, gdy powrócili z ostatniej niewoli. Przewinienie za przewinieniem gromadzili na sobie i swoim dzidzictwie. Coraz większy stawał się dystans. Bóg uczynił coś najbardziej coś najbardziej skrajnego: posłał On Swojego Syna - Swojego najbliższego krewnego i prawdziwego dziedzica - pośród nich. Ten "Boaz" musiał - i mógł - powstrzymać tragiczne rozdzielenie; ale wszystko rozbiło si o to, że Izrael miał skłonność odwracania się od Boga. I oto widzimy, jak ten Syn stoi, gorzko płacząc i głośno wołając: "Gdybyś i ty poznało w tym to dniu, co służy ku pokojowi!" (Łuk. 19:41-42). Oni nie chcieli Go przyjąć jako swojego Wykupiciela i Zbawiciela. Nawet wtedy, gdy On już wypłacił cenę wykupu i zaofiarował im zbawienie - oni odtrącili Go od siebie (Dz. AP. 3:26). Tak stało się to, o czym On mówił om: "Gdyż przyjdą na ciebie dni, że twoi nieprzyjaciele usypią wał wokól ciebie i otoczą, i ścisną cię zewsząd. I zrównają cię z ziemią i dzieci twoje w murach twoich wytępią, i nie pozostawią z ciebie kamienia na kamieniu, dlatego, żeś nie posłuchało czasu nawiedzenia swego" (Łuk. 9:43-44). Prześladowanie wielkie prześladowanie pociągnęło ich z ich dziedzictwa, od ich najświętszego miejsca, od ich Boga na obczyznę do różnych krajów. Taka była droga odstępstwa od Boga. Jakaż to przestroga dla całego świata! I Dalej:

  2. Elimelech, jako pierwozór, ukazuje nam zachowanie Izraelczyków poza swoim krajem. Jak w życiu Elimelecha w Betlejemie nie było nic takiego, co Bóg mógłby odnotować w Swojej księdze - to też nie było i w tej księdze nic i z tego okresu, w którym Elimelech żył w pogańskim kraju. Odstęopstwo od Boga przywiodło tego człowieka wraz z jego rodziną do pogańskiego kraju, a tam to odstępstwo mogło być dalej kontynuowane i si pogłębiać. Z dala od społeczności z Bogiem i ze swoimi braćmi, odstępstwo Elimelecha nie mogło być przez nikogo widzane; nikt go nie mógł powstrzymać i tym mocniej ono się powiększało. Wkrótce upadł do poziomu tych, którzy żyli wokól niego i nigdy nie znali Boga. Między domem Elimelecha i moabskimi domami, powstały więzy pokrewieństwa, zabronione przez Boga. Tak, mieszkając w pghańskim kraju, Elimelech podeptał nogami Jego prawo. Oddzielenie od Boga zawsze prowadzi do ścisłego związku ze światem. Na ten coraz bardziej pogłębiający się upadek, majacy miejsce w Moabie, Pismo rozpostarło zasłonę; też Noemi, po swoim powrocie do Betelejemu, nie uroniła o tym ani słowa. Z jaką chęcią ukrywa odstępczy człowiek swoje krzywe drogi! Być może to lepiej, żeby nie wprowadzać innych w pokuszenie. Lecz Elimelech ze swoim domem jest świadkiem tego, e dorga w oddaleniu od Pana jest drogą cierpienia. Być może wydawała się piękną, gdy ją oglądali, zanim wstąpili na nią; ale, gdy tylko poszli nią - okazała się trudną, ciernistą drogą. W Moabie znajdziecie cmentarz tej godnej pożałowania rodziny. Na początku wykopano tutaj grób głowie tego rodu; za nim z kolei odeszli jeden syn za drugim. Były to gorzkie przeżycia, których ból przenikał ciało i duszę! Teraz w kolejce stała stara, pozostająca jeszcze wśród żywych, wdowa. W ten sposób wymieranie stało się działem domu Elimelecha; ich duchowa i cielesna śmierć - oto, co dosięgnęło go w odstępczym od Boga kraju. Ale jak wyglądała i wygląda sprawa z izraelskim ludem od tej pory, jak został rozproszony wśród innych narodów? Od razu po ich rozproszeniu, Żydzi stali się głownymi przeciwnikami dobrej nowiny o Chrystusie i pierwszymi prześladowcami Jego wysłanników. Podobnie, jak w swoim kraju "zabijali prorków i kamienowali posłanych do nich", tak też i robili na wygnaniu. Zamiast błogosławieństwa, zawsze nieśli narodom przekleństwo. Spełniło się to, co świadczył o nich Bóg: "Lecz gdy przyszli do narodów, wtedy tam, dokądkolwiek przybyli, znieważali moje święte imię, gdyż mówiono o nich: Oni są ludem Pana, musieli wyjść z jego ziemi" (Ezech. 36:20). I jakże był to tragiczny czas cierpienia! Ani jeden naród na ziemi nie zniósł tego, co zniósł Izrael w ciągu szeregu wieków swojego odrzucenia! Jeszcze zanim otrzymali swój obiecany kraj, Bóg nakazał, aby powiedziano im, co On uczyni, jeżeli odopadną od Niegho. Przeczytajmy 5 Mojż. 28:48-68; pokażę tylko niektóre wypowiedzi stąd. Nakazuje On im powiedzieć: "A jak Pan radował si, wyświadczając wam dobro i rozmnażając was, tak radować się będzie, gubiąc was i tępiąc... Ale i u tych narodów nie będziesz miał wytchnienia i nie będzie odpoczynku dla stopy twojej nogi, lecz Pan da ci tam serce zatrwożone, oczy przygasłe i duszę zbolałą. Życie twoje będzie ustawicznie zagrożone i lękać się będziesz nocą i dniem, i nie będziesz pewny swego życia". Tak, droga Izraela od tej pory była dosłownie drogą cierpienia i śmierci. A duchowy jego stan tak opisano: "Spoczęła na mnie ręka Pana; i wyprowadził mnie w swoim duchu, i postawił mnie w środku doliny, która była pełna kości. I kazał mi przejkść dokoła nich, a oto było ich bardzo dużo w tej dolinie i były zupełnie wyschłe... I rzekł do mnie: Synu człowieczy, te kości - to cały dom izraelski" (Ezech. 37:2,11). Ale, chwała Bogu: chociaż teraz się wydaje, że Izrael znajduje się w stanie wymierania - to Pan postanowił, że nie będzie tak zawsze.

  3. Dom Elimelecha zawiera też typ i innego czasu - czasu powrotu Izraela. Nie cały dom Elimelecha wymarł: została z niego jakaś resztka. Była to stara, słaba, niedołężna wdowa - Noemi. Bez męża i głowy, bez dzieci i prawie bez nadziei, żyje ona tanm, w obcym kraju. Lecz oto radosna wiadomość przychodzi do niej z jej kraju i wydaje się jej, że jeszcze raz otwierają si tam dla niej drzwi! Zaraz odezwała się w jej duszy pragnienie powrotu z powrotem do kraju swoich ojców; i wstaje, odwraca się plecami do Moabu i idzie z powrotem tą drogą, którą kiedyś przyszła. Nie jest spokojna do tej pory, dopóki jej nogi znów nie stoją na ziemi danej im przez Boga w dziedzictwo.biedna, zaniedbana i ledwo rozpoznana, znów przychodzi tutaj, skąd nie należało jej odchodzić. Że ona jest tam znowu - wszystkim wydaje się to cudem; ale najbardziej - jej samej! Czy kiedykolwiek zwracaliśmy uwagę na ten delkatny język miłości Bożej, którym On rozmawia z resztką lub pozostałymi z Izraela? Wszyscy prorocy mówią o tej "resztce". Ciągle od nowa podkreśla On, że resztka będzie bardzo mała; pozostanie ona po mieczu; Pan zierze ją: On ją zbawi; On będzie łaskawy dla niej; On przerwie jej niewolę i wykupi, i przyprowadzi ją z powrotem. Oni, być może, i sami tego nie wiedzą; ale my wiemy, że Izraelici tylko wtedy w pełni i na zawsze osiągną swoje dziedzictwo, kiedy "Rut" dosięgnie przeznaczonego jej, ściślejszego zjednoczenia z "Boazem": to znaczy, kiedy Kościół Boży wejdzie z Chrystusem do swojego wiecznego dziedzictwa. Lecz to doprowadza już nas do drugiego pierwowzoru, który znajdujemy w Księdze Rut. Zwróćmy teraz na niego naszą uwagę.

[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści ]