[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]

26. MIESZKAJ W JEZUSIE
abyś więcej nie grzeszył

"...a grzechu w Nim nie masz. Wszelki tedy, kto w Nim mieszka, nie grzeszy..." 1Jn.3,5.6

"A wiecie - tak rzekł Apostoł - iż się On objawił, aby grzechy nasze zgładził", i podkreślił w ten sposób, że wykupienie od grzechów było głównym celem objawienia się Syna Bożego. Ze słów przytoczonych na wstępie jasno wynika, że odkupienie nie oznacz tylko pojednania i odpuszczenia win, ale też uwolnienie spod władzy grzechu, tak żeby wierzący nie musiał w grzechach dłużej żyć. W osobistej świętości Jezusa jest moc, aby ten cel mógł człowiek zrealizować. Jezus dopuszcza grzeszników do społeczności z Sobą, a wynikiem tego jest, że ich życie staje się podobne do Jego życia. "Grzechu w Nim nie masz. Wszelki tedy, kto w Nim mieszka, nie grzeszy". O ile wierzący pozostaje w Jezusie, i jak długo pozostaje, nie chce i nie może grzeszyć. Nasza świętość jest zakorzeniona w Jego osobistej świętości. "A jeśli korzeń święty, tedyć i gałęzie" (Rzym. 11,16).

Może jednak powstać pytanie: Jak zgadza się to zdanie z nauką Pisma o skażeniu ludzkiej natury albo ze słowem Apostoła Jana o kłamliwości twierdzenia, że grzechu nie mamy i żeśmy nie zgrzeszyli (1Jana 1.8,10). Właśnie to miejsce uczyni nam całą sprawę jasną, jeżeli je dokładnie zbadamy. Najpierw zauważmy różnicę obu twierdzeń: Jeśli byśmy rzekli, iż grzechu nie mamy (w.8), a "jeśli byśmy rzekli żeśmy nie zgrzeszyli" (w.10). Te dwa wyrażenia nie mogą być równoznaczne, gdyż w przeciwnym razie byłoby to drugie wyrażenie pustym powtórzeniem. Mieć grzech (w.8) nie jest tym samym, co zgrzeszyć (w.10). Mieć grzech oznacza posiadać grzeszną naturę. I ten najwięcej uświęcony wierzący musi każdej chwili wyznać, że ma grzech w sobie, to znaczy ciało, w którym nie mieszka dobre (Rzym. 7,18). Zgrzeszyć jest czymś zupełnie odmiennym, jest to pofolgowanie wrodzonej grzesznej naturze, a więc upadek w rzeczywiste przestępstwo. Mamy więc dwa wyznania, które musi uczynić każdy wierzący. Pierwsze jest, iż ma jeszcze grzech w sobie (w.8), drugie, że ten grzech w dawniejszych czasach przeradzał się w grzeszne czyny. Żadne dziecko Boże nie może powiedzieć: "nie mam grzechu w sobie", albo "nigdy w dawniejszych czasach nie grzeszyłem". Jeżeli mówimy, że obecnie nie mamy grzechu w sobie albo żeśmy dawniej nie grzeszyli, zwodzimy sobie samych. Ale chociaż obecnie mamy grzech w sobie, to jednak nie musimy wyznawać, że obecnie także grzeszymy. Wyznawanie grzechów odnosi się do przeszłości. Grzech może się także i obecnie pojawić (jak widzimy z 1 Jana 2,2), ale Jan oczekuje tego i uważa, że się to nie powinno dziać, i nie musi. W ten sposób najpokorniejsze wyznawanie przeszłych win (jak Apostoła Pawła o prześladowaniu zboru) i najgłębsze przekonanie, o obecnej skłonności do nieczystości i skażenia naszej natury może istnieć obok pokornego i radosnego uwielbienia Tego, który nas może uchronić przed zachwianiem się.

Ale jak jest to możliwe, że wierzący, który jeszcze ma grzech w sobie - a mianowicie grzech o takiej straszliwej mocy i przewrotności, jak to jest z naszym ciałem - jednak nie grzeszy? Odpowiedź brzmi: "W Jezusie nie ma grzechu. Kto w Nim mieszka nie grzeszy". Jeżeli pozostawanie w Jezusie jest trwałe i ścisłe, tak że dusza stale żyje w doskonałym połączeniu z Panem, swym Stróżem, to zwycięża On tak dalece siły naszej natury, że ta nie dochodzi do głosu. Widzieliśmy, że są najróżniejsze stopnie pozostawania w Nim. u większości chrześcijan to pozostawanie jest tak słabe i przerywane, że grzech zyskuje stale przewagę i doprowadza duszę do upadku. Ale Boża obietnica dana wierzącemu, brzmi: "...grzech panować nad wami nie będzie" (Rzym. 6,14). Ale obok tej obietnicy stoi także polecenie: "Niechże tedy nie króluje grzech w śmiertelnym ciele waszym" (Rzym. 6,12). Jeżeli dziecko Boże przyswoi sobie z pełną wiarą obietnicę, to weźmie także moc, aby spełnić rozkaz, a wtedy grzech nie może narzucić swej władzy, przez zlekceważenie obietnicy, przez niewiarę, albo brak czujności, zostają przed grzechem otwarte drzwi, i dlatego może on nawet zyskać znowu władzę. Stąd pochodzi, że życie wielu wierzących jest łańcuchem stałego chwiania się i upadków. Ale jeżeli chrześcijanin szuka pełnego przystępu do Jezusa i stałego mieszkania w Nim, to wtedy zachowa go pozostawające w nim życie Jezusa przed rzeczywistymi przestępstwami. "...Grzechu w Nim nie masz. Wszelki tedy, kto w Nim mieszka, nie grzeszy". Jezus uwalnia go naprawdę od grzechu nie przez usunięcie grzesznej natury, ale że chroni go od tego, aby jej pofolgował.

Czytałem kiedyś o młodym lwie, którego nic nie mogło poskromić, tylko oko pogromcy. Kiedy ten był obecny, można się było zbliżyć do lwa, gdyż choć w dalszym ciągu miał swą tę samą krwiożerczą i dziką naturę, ale teraz drżąc leżał spokojnie u stóp pogromcy. Można nawet było położyć nogę na jego grzbiecie, jak długo był obecny pogromca. Bez jego obecności znaczyłoby to narazić się na natychmiastowe rozszarpanie. Podobnie także wierzący może mieć grzech, a jednak nie grzeszyć. Skażona natura - ciało, jest niezmienne w swej nieprzyjaźni do Boga, ale obecność Jezusa nie pozwala jej przyjść do głosu. Dzięki wierze oddaje się dziecko Boże w ręce Jezusa, pod jego opiekę, która jest skuteczna przez to, że Jezus zamieszkuje jego serce. Pozostaje w Jezusie i ufa w tym, że Jezus także pozostanie w nim. Ta społeczność i połączenie z Jezusem jest tajemnicą świętego życia. "...Grzechu w Nim nie masz. Wszelki tedy, kto w Nim mieszka, nie grzeszy".

Ale może powstaje jeszcze jedno inne pytanie: Przypuśćmy, że zupełne pozostawanie w Bezgrzesznym zachowuje nas przed grzeszeniem, ale czy takie pozostawanie jest możliwe? Czy możemy spodziewać się, że choćby przez jeden dzień pozostać możemy tak ściśle połączeni z Jezusem, żebyśmy zostali ustrzeżeni przed upadkiem? Przypatrzmy się dokładnie temu pytaniu, a uzyskamy natychmiast odpowiedź na nie. Kiedy nam Jezus rozkazał mieszkać w Nim i obiecał nam tak obfite życie duchowe ku czci Ojca, taką potężną moc w modlitwie przyczynnej, to czyż mógł mieć coś innego na myśli, jak zdrowe i zupełne połączenie latorośli z winnym krzewem? Kiedy nam obiecał, że chce w nas pozostać, jak my w Nim pozostajemy, to czyż mógł mieć coś innego na myśli jak to, że Jego pozostawanie w nas oznacza udzielenie nam Bożej mocy i miłości? Czyż właśnie ten sposób ustrzeżenia nas od grzechu, nie przynosi Mu więcej uwielbienia przez to, pozostajemy codziennie w pokornej świadomości słabości naszej skażonej i zepsutej natury, co pobudza nas do czuwania i czynnego oporu przeciw straszliwej mocy grzechu a równocześnie wlewa w nas tę ufność, że tylko obecność Jezusa może poskromić lwa? Chcemy wierzyć, że Jezus tymi słowy: "Mieszkajcie we Mnie" rzeczywiście chciał powiedzieć, że chociaż nie jesteśmy w tym świecie wolni od cierpień, od grzesznej natury i jej pokuszeń, to jednak możemy być pewni tej łaski, że możemy zupełnie, całkowicie i zawsze pozostawać w Nim, naszym Panu. Pozostawanie w Jezusie czyni to możliwe, że możemy być zachowani przed upadkami, a Jezus sam daje nam moc, abyśmy w Nim mogli trwale pozostać.

Kochany bracie nie dziwię się, jeżeli ci obietnice naszego tekstu Pisma wydają się zbyt wysokie. Ale proszę cię, nie pozwól od nich odwrócić swej uwagi przez pytanie się czy to jest możliwe przez tyle lat, przez całe życie być uchronionym od grzechu. Wiara ma zawsze do czynienia z chwilą obecną. Pytaj więc tak: "Czy Jezus może w tej, obecnej chwili, kiedy pozostaję w Nim, zachować mnie przed rzeczywistymi upadkami, które tak często moje życie plamiły, i tak mnie męczyły? Na to jest tylko jedna odpowiedź: "Naturalnie, że może". Uchwyć Go więc w chwili obecnej i powiedz: "Jezus zachowuje mnie teraz, Jezus wybawia mnie w tej chwili". Poleć się Mu z tą szczerą i prostą prośbą wiary, żeby cię trwale zachował przez pozostawanie w tobie, a potem przejdź do następnego momentu i do następnych godzin w stałym odnawianiu tego oddania się Mu w ufności. Ilekroć masz w twej codziennej pracy sposobność do cichego skupienia, tylekroć powtarzaj z wiarą te słowa: Jezus zachowuje mnie teraz, Jezus wybawia mnie w tej chwili. Nie daj się zniechęcić przez jakieś uchybienia lub nawet upadki, ale niech one tym więcej cię pobudzają do tego, ażeby szukać bezpieczeństwa w pozostawaniu w Bezgrzesznym. Możesz w tej zdolności pozostawania w Nim zrobić znaczne postępy, jeżeli natychmiast oddasz się zupełnie swemu Zbawcy i będziesz coraz większych rzeczy od Niego oczekiwał. Pozostaw Jemu sprawę zachowania cię trwale i zachowania od upadków. Twoją sprawą jest, aby w Nim pozostać, ale tylko dla tego, że Jego jest sprawą pozostać w tobie; twoje pozostawanie w Nim będzie owocem Jego pozostawania w tobie. Popatrz na Jego ludzką naturę, w której możesz uczestniczyć, a zobaczysz, że są jeszcze lepsze i wyższe rzeczy, niż zachowanie od grzechu, gdyż to polega tylko na niedopuszczeniu do głosu złego, ale ty możesz już tutaj stać się oczyszczonym i prześwietlonym naczyniem, które jest napełnione przez Niego i przez które przepływa Jego moc, Jego łaska i Jego wspaniałość i objawia się innym.

"Dlaczego jesteśmy tak często przepełnieni obawą i zwątpieniem. Jeżeli mamy Zbawiciela, którego moc i miłość jest nieograniczona? Słabiejemy i więdniemy, ponieważ nie patrzymy wytrwale na Jezusa, wodza i dokończyciela wiary naszej, który siedzi po prawicy Bożej, na Tego którego wszechmoc ogarnia niebo i ziemię, i który okazuje się silny i potężny w swych słabych dzieciach.

Gdybyśmy rzeczywiście byli we wszystkich sprawach i we wszystkich chwilach zależni od Jezusa, to odnosilibyśmy we wszystkich sprawach i we wszystkich chwilach zwycięstwo przez Tego, którego moc jest niezmienna, i który został postawiony przez Ojca za wodza naszego zbawienia. Wtedy byłyby wszystkie nasze uczynki wykonane nie tylko przed Bogiem, ale także w Bogu. Wszystko wypełnialibyśmy na chwałę Ojca, we wszechmocnym imieniu Jezusa, który jest naszym poświęceniem. Pamiętajmy o tym, że dana Mu jest wszelka moc na niebie i na ziemi i żyjemy w stałej wierze w tą Jego moc. Bądźmy zawsze o tym przekonani, że niczego nie posiadamy i niczym jesteśmy, że w nas samych nie ma żadnego życia, które mogłoby przynieść owoc, ale że Jezus jest wszystkim, i jeżeli w Nim pozostajemy a Jego słowa w nas, to przyniesiemy owoc ku chwale Ojca.

[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]