[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]

15

Zmieniła się sceneria. Wszystko rozgrywało się nadal w Egipcie, lecz działo się wiele lat później. Tym razem Pan czasu uczestniczył w innym dramacie. Nie był to dramat niewoli, lecz śmierci.

Ulicami biegały oszalałe kobiety, ścigane przez egipskich żołnierzy. Każde pierworodne dziecko hebrajskie płci męskiej miało tego dnia zostać zgładzone. Właściwie wszystkie oprócz jednego. Ten jedyny miał przetrwać i dorosnąć, aby wybawić Izrael z Egiptu. Ogarnięte paniką matki nie wiedziały jednak o tym. Przeżyły całe swoje życie i żadna z nich nie dowiedziała się nigdy, że osiemdziesiąt lat później Bóg pomścił śmierć swoich dzieci i wyzwolił Izrael.

Nie wiedzą - pokiwał głową. - Dowiedzą się, ale nie tu, na ziemi. Wszystko, o czym przekonają się w ciągu swego życia, to to, że nie przyszedłem im z pomocą w godzinie największej potrzeby. Dziś one, jak wiele innych, spotkały Boga, którego nie rozumieją. Tak było w przeszłości i tak będzie w nadchodzących wiekach.

Scena ponownie się zmieniła. Pan czasu i przestrzeni był znów w Galilei, sam. Raz jeszcze przemówił.

"Jeśli kiedykolwiek troszczyłem się o tych, którzy żyli w niewoli w Egipcie; jeśli troszczyłem się o Hioba u jego zgliszczy lub o Jeremiasza w zamulonej dziurze; jeśli kiedykolwiek troszczyłem się o mój lud, podczas gdy armie Nebukadnesara otoczyły Jeruzalem, aby wtrącić je w niewolę; jeśli kiedykolwiek pragnąłem dać odpowiedź i wyjaśnienie; jeśli kiedykolwiek był taki dzień ponad wszystkie inne, w którym chciałem mówić, to byłby to dzień dzisiejszy".

"Dziś mam ciało i krew. Mam ludzką matkę, która kochała Elżbietę i kocha jej syna. Nie chce, żeby umarł i, jak wszyscy inni, tak wiele chciałaby zrozumieć. Dzisiaj mam braci, mam siostry. Jestem ziemskim człowiekiem, krew krąży w moich żyłach, przeżywam ludzkie emocje, mam zobowiązania rodzinne. Jan i ja jesteśmy najstarszymi synami naszych dwóch rodzin. Ludzkimi oczami patrzę na nieświęty uczynek Heroda. Ale to nie wszystko. Gdziekolwiek spojrzę, widzę mój lud, schwytany w pęta okoliczności, na które nie ma on wpływu".

"Jeśli kiedykolwiek była chwila, w której pragnąłem odpowiedzieć na pytania jakiegoś człowieka, to teraz. I to właśnie tobie, Janie, pragnę wyjaśnić moje drogi".

"Janie, jako dwunastoletni chłopiec widziałem cię wędrującego po pustyni. Widziałem, jak dni tam spędzone zmieniają się w tygodnie, a tygodnie w lata, podczas których pościłeś, jadłeś pustynne odpadki i ubierałeś się w to, co dawała ci pustynia. Patrzyłem, jak twoja miękka skóra twardnieje. Widziałem cię postarzałego ponad miarę. Twoja wierność dla mnie nie ma sobie równej. Odkąd Ewa urodziła pierwszego syna, nie było nikogo takiego, jak ty".

"Powierzyłem ci zadanie większe niż Mojżeszowi. Jesteś prorokiem, większym niż jakikolwiek inny, który stąpał kiedyś po ziemi. Przede wszystkim jednak jesteś moim najbliższym krewnym. Moim własnym ciałem i krwią".

"Jeśli kiedykolwiek chciałem odpowiedzieć na pytania człowieka, aby wyjaśnić mu moje drogi, to właśnie dzisiaj. Jednak nawet dla ciebie, jak dla wszystkich innych, jestem Panem nie w pełni rozumianym, Bogiem, który rzadko wyraźnie mówi, co czyni w życiu jednego ze swych dzieci".

"Aniołowie będą prosić
o twe uwolnienie.
Śmierć zapłacze,
gdy przyjdzie po ciebie.
Jednak nigdy nie nadejdzie
moja odpowiedź".

[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]