[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]

16

Gdy nad wioską Nain zajaśniał kolejny dzień, tłum ludzi, który zgromadził się tu poprzedniego wieczoru, przeżył trudny do zniesienia szok. Jezus opuścił wioskę poprzedniej nocy, wkrótce po tym, jak odprawił tłum do domów. Odszedł i nikt nie wiedział, dokąd.

Tego ranka matka, która przebyła całą drogę z Damaszku, niosąc w ramionach swe kalekie dziecko, wyruszyła w daleką drogę powrotną, wciąż niosąc swe ukochane maleństwo, którego wykręcone stópki nigdy nie miały zostać uleczone. Przez resztę swego długiego życia ta matka będzie zastanawiać się, dlaczego Pan nie zaczekał choć chwilkę dłużej, zanim odprawił tłum, gdyż ona była następna w kolejce.

"A błogosławiony jesteś,
jeśli się mną nie zgorszysz".

Tego samego ranka wracał do domu, prowadzony przez przyjaciela, pewien starszy człowiek. Wracał, aby już zawsze, do dnia swojej śmierci zastanawiać się, jak by to było, gdyby odzyskał wzrok, mogąc dostać się do uzdrowiciela choć kilka chwil wcześniej. Ale jego przeznaczeniem miało być już na zawsze życie w ciemności... wśród dręczących pytań.

"A błogosławiony ten,
kto się mną nie zgorszy".

Jakaś matka powróci do domu ze swą małą córeczką, która na zawsze pozostanie zeszpecona w wyniku wypadku, jaki przeżyła w dzieciństwie. Przez cały ten smutny dzień i dalej, przez tygodnie i lata matka ta będzie spoglądać w twarz swojego dziecka i słyszeć, jak dziewczynka pyta, dlaczego nie została uzdrowiona wtedy w Galilei.

- Mamo, przecież tylu innych przeżyło uzdrowienie.

Matka najpierw da na to jedną odpowiedź, potem inną; odpowiedzi te nie usatysfakcjonują ani jej, ani córki. Obie zawsze już będą zastanawiać się, dlaczego Pan opuścił je tego wieczora, nie troszcząc się o nie na tyle, aby pozostać choć trochę dłużej. Matka umrze i zostanie pogrzebana. Córka dorośnie i stanie się kobietą, aby przez całe życie nieść swe kalectwo.

"A błogosławiony ten,
kto się mną nie zgorszy".

Chore niemowlę umrze. Dziecko cierpiące na epilepsję do końca życia będzie miało ataki choroby. Gorączkująca młoda dziewczyna wycierpi całe tygodnie bólu, zanim odzyska zdrowie. Głuchoniemy człowiek spędzi resztę swego życia, żebrząc u bram miasta. Ci i wielu innych, może nawet w jeszcze tragiczniejszym położeniu, opuściło wioskę Nain tego ranka... każdy tak przygnębiony, że nie sposób opisać poczucia beznadziejności, jakie ich wypełniało. A co najgorsze, od Boga nie otrzymali żadnego wyjaśnienia w kwestii jego dróg.

Wielu zostało uzdrowionych, ale nie wszyscy.

"A błogosławiony ten,
kto się mną nie zgorszy".

[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]