[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]

18

"Janie, przyszli po ciebie. Dużo szybciej, niż myślałeś. Za parę minut będzie po wszystkim. Nie ma czasu, by powiadomić twoich uczniów ani mojej matki, Marii, która tak bardzo martwi się o twoje bezpieczeństwo. Nie będziesz miał możliwości powiedzieć nawet jednego słowa do kogokolwiek. Nie będziesz również w stanie powtórzyć pytań, które już raz mi zadałeś".

"Za niecałe cztery minuty będziesz martwy. Ile myśli może tłoczyć się w czyjejś głowie przez cztery minuty? Ile wątpliwości? Ile pytań? Niewiele. Ale, Janie, najgorsze jest to, że nie ma na nie odpowiedzi".

"A błogosławiony jesteś, Janie,
jeśli się mną nie zgorszysz".

"Rozkuli cię. Stoisz przed schodami. Drzwi w górze są otwarte. Nad sobą możesz zobaczyć światło dnia".

"Dlaczego właśnie tobie się to przytrafiło? Właśnie tobie, spośród wszystkich ludzi. Twoja głowa... odcięta od ciała? Dlaczego? Z powodu obscenicznego tańca jakiejś nastolatki. Co za ironia!"

"Nie dożyjesz swych trzydziestych trzecich urodzin ani nie dowiesz się, dlaczego cię powołałem. Nie będziesz również wiedział, czy twoje życie na ziemi miało jakąś wartość. Te długie lata spędzone na pustyni, gdy odmawiałeś sobie wszystkiego oprócz pożywienia i wody, i to tylko w takiej ilości, aby utrzymać się przy życiu. Robiłeś to wszystko dla mnie! A jednak, gdy stanąłeś w obliczu śmierci, nic nie wskazuje na to, aby twoje życie było czymś więcej, jak tylko stratą. Czy zapomniałem o tobie w godzinie, w której najbardziej mnie potrzebujesz?"

"A błogosławiony jesteś,jeśli się mną nie zgorszysz".

"Doszedłeś do szczytu schodów. Nie jesteś pewien, w którą stronę cię poprowadzą. Strażnik wskazuje w lewo. Idziesz za nim. Czy to się dzieje naprawdę? Pozostała ci niespełna minuta, zanim nastąpi pustka. Przypominasz sobie te długie czuwania przed moim obliczem. Czy źle mnie zrozumiałeś? Czy się omyliłeś? Być może w ogóle nie słyszałeś mojego głosu?"

"Przez te wszystkie lata, gdy żyłeś na pustyni, nigdy nie doznałeś miłości ani pociechy od innej ludzkiej istoty. Czy i teraz nie daruję ci tej pociechy? Nigdy nie doświadczyłeś ziemskiej radości, jaką dają własne dzieci, wspinające ci się na kolana. Nigdy nie obcowałeś z kobietą, nigdy nie miałeś żony.

Nie poznałeś intymnej miłości. Nigdy nie miałeś przyjaciela. Całe życie służyłeś swemu powołaniu, i mnie. Czy nawet teraz, w ostatniej chwili twego życia, nie uchylę zasłony i nie pozwolę ci zobaczyć czegoś... czegokolwiek z moich planów względem twego życia i śmierci? Umrzesz, zastanawiając się, dlaczego jadłem i piłem w taki właśnie sposób, dlaczego nie pościłem tak, jak ty ani nie modliłem się tak, jak ty zwykłeś się modlić. Czyż Mesjasz nie miał być mężem boleści, zaprawionym w smutku?"

"Umrzesz dzisiaj z nieczystych rąk nieobrzezanych pogan, Rzymian. Ale twoja śmierć z ich rąk nastąpi tylko za moim przyzwoleniem. Umrzesz, nie rozumiejąc, dlaczego pozwoliłem na ten wyraźnie bezsensowny akt".

"A błogosławiony jesteś,
jeśli się mną nie zgorszysz".

"Nie ujrzysz tłumów, wołających w uniesieniu w dniu mojego wjazdu do Jerozolimy. Nie ujrzysz mnie ukrzyżowanego ani też nie usłyszysz o moim zmartwychwstaniu i tryumfie nad śmiercią. Umrzesz, nie wiedząc, że zwiastowałeś przyjście samego Syna Bożego".

"Od śmierci dzieli cię już tylko kilka sekund i wciąż nie ma odpowiedzi na twoje pytania. Umrzesz, nie rozumiejąc".

"A błogosławiony jesteś, Janie,
jeśli się mną nie zgorszysz".

"Otwarto bramy na dziedziniec. Oto blok, na którym złożysz swą głowę; nadchodzi człowiek, który pozbawi cię życia. Będziesz pamiętany jako jeden z największych mężów wszechczasów. Nie dowiesz się jednak o tym, nie usłyszysz również Syna Bożego, mówiącego: "Nikt z tych, którzy się z niewiast narodzili, nie jest większy od Jana"".

"Nawet teraz, gdy już klęczysz, zastanawiasz się, czy poniosłeś całkowitą porażkę. Dałeś tak wiele, wylałeś swe życie tak całkowicie, żyłeś wyłącznie dla Boga. A jednak, pomimo to, nie zdobyłeś sobie nawet tej łaski, aby otrzymać odpowiedź na jedno pytanie. A przecież, było to jedyne pytanie, jakie kiedykolwiek postawiłeś".

"Nie dałem ci na nie odpowiedzi. Nigdy jej nie miałem. Pytania zaczynające się od dlaczego zawsze pozostają bez odpowiedzi na moich drogach z człowiekiem. To moje drogi. Jeśli jednak na całej ziemi byłaby jedna istota, której chciałbym wyjaśnić moje zamiary, to byłbyś nią ty. I byłoby to właśnie teraz. Ponad wszystkich innych ludzi, jacy kiedykolwiek żyli na ziemi, wybrałbym ciebie i tobie dałbym odpowiedź".

Jan ukląkł i położył głowę na bloku.

"Gdy powołałem cię, Janie, i nakazałem ci oznajmić nadejście Mesjasza, myślałeś, że skoro masz mi przygotować drogę, doświadczysz również radości wspaniałego dnia, gdy przyjdę w chwale. Tymczasem dzisiaj spotkałeś Boga, którego nie rozumiesz. Taka jest tajemnica mojej suwerennej władzy. Takie są moje drogi w każdym pokoleniu. Żaden człowiek nigdy w pełni mnie nie zrozumiał. Żaden nie zrozumie. Zawsze będę trochę inny, niż oczekują ludzie. Będę wykonywać moją wolę innymi drogami niż te, które człowiek może przewidzieć".

"Strażnik uniósł miecz. Ostrze wznosi się nad tobą. Zajrzałeś w oczy śmierci. Umieraj, mój bracie Janie, przed obliczem Boga, który nie spełnił twoich oczekiwań".

"A błogosławiony jesteś,
jeśli się mną nie zgorszysz".



Czy będziemy pogardzać tym, że Bóg objawił tak niewiele ze Swych dróg, czy raczej będziemy radować się, że objawił aż tak wiele?

[Następny rozdział | Poprzedni rozdział | Spis treści]