CzytelniaHistoria i archeologia

Schizmy i herezje

Spis treści

Bazylidianizm

Pogląd o charakterze heretyckim, mający swe źródło w gnostycyzmie, w oparciu, o który powstała nieliczna sekta. Herezja ta zrodziła się w latach 120–130 w Aleksandrii. Twórcy tego poglądu uważali, że Jezus Chrystus był tylko człowiekiem. Syn Boży zstąpił na Jezusa jedynie na pewien okres, co miało miejsce w czasie chrztu udzielonego przez świętego Jana w rzece Jordan. Konsekwencją przyjętego założenia było twierdzenie, że Jezus nie umarł na krzyżu jako Bóg lecz jako człowiek, bądź w jego zastępstwie poniósł śmierć Szymon z Cyreny[1]. Uważa się, że głównym twórcą tej herezji był Bazylides, który żył i działał w Aleksandrii za panowania cesarza Hadriana (117–138) oraz Antoninusa Piusa (138–161). W tym czasie Aleksandria, obok Antiochii i Rzymu, stanowiła najważniejszy ośrodek rozwoju myśli filozoficzno-teologicznych, gdzie rodziły się różne nowe poglądy.

Bazylides był dobrze zapoznany zarówno ze Starym Testamentem jak i ewangelią chrześcijańską. Studiował także literaturę hellenistyczną oraz egipską. Przypisuje mu się napisanie co najmniej dwudziestu komentarzy do powstających w tym czasie ewangelii. Wiedza nasza na temat Bazylidesa jak i jego teorii jest ograniczona, wiemy bowiem o nim głównie z dzieł Ireneusza. Bazylides, niezależnie od komentarzy do ewangelii, napisał podobno nawet własną ewangelię, z której do naszych czasów zachował się jedynie fragment. Inne jego dzieła zaginęły całkowicie. Tezy głoszone przez Bazylidesa wywarły znaczny wpływ na wielu późniejszych myślicieli — nie tylko chrześcijańskich, ale także muzułmańskich. Autorzy Koranu także utrzymywali, że Jezusa na krzyżu zastąpił inny człowiek. Wynikało z tego, że Jezus był zwykłym człowiekiem kierującym się wskazaniami Boga, dlatego należy go zaliczyć do grona trzech największych proroków obok Mojżesza oraz Mahometa.

Bazylides głosił ponadto, że odkupienie dotyczy tylko duszy, a nie ciała, podlegającego zniszczeniu, dlatego męczeństwo pozbawione jest wszelkiego znaczenia, a wszystkie czyny człowieka są moralnie obojętne. Takie stwierdzenia musiały spotkać się z miażdżącą krytyką Ojców Kościoła i dlatego herezja ta została uznana przez Kościół za jedną z najbardziej niebezpiecznych. Pomimo tak ostrego stanowiska ze strony Kościoła rzymskiego, wielu myślicieli, w tym też chrześcijańskich, wracało do tez Bazylidesa — również obecnie znajdują one wielu zwolenników. Kilkanaście lat później tezy te zostały utrwalone w rękopisach, które zostały znalezione w Nag Hammadi. Jeden z nich, Druga Rozprawa Wielkiego Seta, przedstawia ukrzyżowanie Chrystusa w sposób podobny jak Bazylides. W przedstawionym ustępie rękopisu Jezus mówi w pierwszej osobie:

Nie uległem im, tak jak to zaplanowali […]. I nie umarłem w rzeczywistości, ale w oczach, aby mnie nie pohańbili […]. Albowiem moją śmierć, o której sądzą, że się dokonała w ich błędnym mniemaniu i ślepoty, jako że na ich śmierć przybili gwoździami własnego człowieka […]. Obili mnie trzciną o to był inny Szymon, który miał krzyż na ramionach[2].

Trudno stwierdzić, czy tekst ten ma ścisły związek z bazylidianizmem, niemniej stanowi on logiczny ciąg założeń prezentowanych przez tą herezję.

Pomimo, że bazylidianizm jako sekta miała wielu zwolenników, głównie na Wschodzie, to jednak nie odegrała większego znaczenia poza pewną grupą ludzi zajmującą się rozważeniami teoretycznymi.

Marcjonizm

Sekta, a nawet rodzaj Kościoła, o charakterze heretycko-schizmatyckim. Twórcą tej herezji był Marcjon, urodzony w Synopie nad brzegiem Morza Czarnego, w rodzinie tamtejszego biskupa. Otrzymał gruntowne wykształcenie, zatem jak na owe czasy uważany był za intelektualistę. Już od najmłodszych lat interesował się filozofią, a w szczególności problematyką ówczesnych religii. Jak podają niektórzy historycy, pozostawał pod wpływem syryjskiego gnostyka Cerdona. W rzeczywistości nie podchodził do prowadzonych rozważań w sposób rozumowy, jak to czynili gnostycy, a raczej pragmatyczny. Bardzo zdolny, błyskotliwy, o dużym temperamencie, świetny organizator, równocześnie przedsiębiorca zajmujący się maklerstwem. Był ponadto człowiekiem zamożnym, niezależnym finansowo, mogącym finansować dowolne przedsięwzięcia gospodarcze, jak również własny ruch religijny, co skutecznie czynił. Historią chrześcijaństwa interesował się pod wpływem ojca — biskupa Synopy. Swoje rozważania na temat religii głosił publicznie, co spotykało się zarówno z aprobatą jak i krytyką. Już jako młody człowiek za głoszenie poglądów uznanych za sprzeczne z nauką Kościoła został ekskomunikowany przez własnego ojca, biskupa, co było swego rodzaju ewenementem. Dla uniknięcia bezpośredniej konfrontacji z ojcem przyszły prorok przenosi się do Smyrny, gdzie prowadzi firmę maklerską, nie zaprzestając działalności religijnej. Głoszone przez Marcjona poglądy musiały zapewne bulwersować i innych dostojników Kościoła, o czym świadczy fakt, że święty Polikarp, biskup Smyrny miał się o nim wyrazić jako o „pierworodnym synu Szatana”. Pomimo to Marcjon nie zaprzestał swojej działalności, zarówno w sferze głoszenia poglądów jak i tworzenia podstaw teoretycznych własnego Kościoła. Około roku 140 Marcjon przeniósł się do Rzymu, gdzie nawiązał kontakt z tamtejszą gminą chrześcijańską.

Uznanie wśród rzymskich chrześcijan zdobył sobie dzięki swej działalności jak i przekazaniu na rzecz gminy około dwustu tysięcy sestercji. Jak na owe czasy była to ogromna suma, co mogło stanowić istotny argument w trudnej sytuacji finansowej gminy, dzięki czemu wybaczono mu jego dotychczasowe postępowanie zarówno w Synopie jak i w Smyrnie. Marcjon nie zrezygnował z głoszenia swoich poglądów — ośrodek rzymski uznał za bardziej właściwy od Smyrny, bowiem stąd mógł oddziaływać na całe imperium rzymskie. Już w krótkim czasie stał się osobą bardzo popularną, zjednującą sobie wielu zwolenników. Działalność Marcjona spowodowała jednak ostry konflikt z gminą rzymską, w szczególności z biskupem Rzymu, którym był wówczas Pius I, w wyniku czego został po raz drugi w roku 144 ekskomunikowany i usunięty z Kościoła rzymskiego. Pieniądze przekazane wcześniej na rzecz gminy zostały mu w całości zwrócone. Wówczas podjął decyzję o stworzeniu własnego Kościoła.

Głoszone poglądy wyraził Marcjon w dziele Antytezy, napisanym w roku 143 oraz w liście do przywódców gminy rzymskiej. Zaznaczyć należy, że żadne z jego dzieł nie zachowało się do naszych czasów, a całą wiedzę w tej sprawie opieramy na informacjach przekazanych przez św. Ireneusza z Lyonu. Punktem wyjścia dla prowadzonych przez Marcjona rozważań był problem zła. Z jego punktu widzenia Pan Bóg, jako uosobienie dobra, nie mógł stworzyć a nawet tolerować zła, od którego aż się roi w Starym Testamencie. Z tego właśnie powodu Marcjon odrzucał w całości Stary Testament, jako dokument zła. Nie zgodził się zatem z poglądami Ojców Kościoła, a w szczególności św. Justyna, który twierdził, że w wielu faktach opisywanych w Starym Testamencie należy dopatrywać się symboli a nie brać literalnie. Marcjon interpretował teksty zawarte w Starym Testamencie dosłownie, widząc w nich jedynie gwałt, bezprawie oraz brutalność Boga, który tego rodzaju sposobami wymusza ową swoistą sprawiedliwość. Stąd Marcjon wyprowadził wniosek o istnieniu dwóch Bogów. Jeden z nich, niższy, zły, godny pogardy, który był stwórcą Szatana, to właśnie ten ze Starego Testamentu. Drugi zaś to uosobienie miłości i dobroci, który przybył, aby zniszczyć zło będące dziełem pierwszego. W tej sytuacji należałoby uznać za nieważne wszystkie twierdzenia — praktycznie cały Stary Testament. Marcjon utzymywał, iż aby być zbawionym, należy kochać Boga i oddać się mu bezgranicznie. Wszystkie inne przepisy kanonu nie mają żadnego znaczenia i nie trzeba ich przestrzegać. W swych poglądach na osobę Chrystusa również stworzył własną wizję. Głosił, że Chrystus nie był ani Mesjaszem ze Starego Testamentu, ani też nie narodził się z dziewicy Marii. Twierdził, że jako człowiek około roku 29, za panowania cesarza Tyberiusza, pojawił się w synagodze w Kafarnaum, gdzie rozpoczął nauczanie.

W głoszonych naukach, możliwość prawdziwego zbawienia ograniczył Marcjon wyłącznie do kręgu wyznawców swojego Kościoła. Był pierwszym, który zebrał i ułożył zbiór biblijnych Ksiąg Kanonicznych, dostosowując go do potrzeb swego Kościoła — oczywiście nie umieścił w nim Starego Testamentu. Opracowując własny kanon, oparł się głównie na ewangelii wg św. Łukasza oraz niektórych listach św. Pawła, odrzucając wszystko, czego nie uznawał.

Jego wizja chrześcijaństwa była bardzo uproszczona i zawierała szereg niekonsekwencji. Poglądy nie wiązały się w logiczną całość, dlatego też trudno zaliczyć go do gnostyków, jak to czynią niektórzy historycy, między innymi św. Ireneusz. Przyjęło się natomiast uważać, że opracowanie przez Marcjona własnej wersji pism świętych, sprowokowało św. Ireneusza do spisania listy dzieł, które stały się podstawą dla opracowania Biblii w dzisiejszym rozumieniu. Dlatego też Marcjon nazywany jest często pierwszym biblistą.

Marcjon, jako świetny organizator posiadający wielką charyzmę, potrafił doskonale przekonywać ludzi, osiągając znaczny sukces w sferze organizacji swojego Kościoła. Stąd w roku 150 św. Justyn pisze z wielką troską i niepokojem o sukcesach Marcjona. Z początkiem III wieku, św. Tertulian przerażony, że nauki Marcjona ogarniają całe chrześcijaństwo, pisze rozprawę pt. Przeciw Marcjonowi, w której w sposób krytyczny rozprawia się z poglądami Marcjona, jako wrogimi Kościołowi, z którymi należy podjąć bezwzględną walkę.

Marcjon umiera w 160 roku. Brak jego autorytetu i godnego następcy, a także fakt, że gminy marcjońskie znajdowały się głównie na terenach wiejskich bez większego zaplecza intelektualnego, wpłynęły hamująco na dalszy rozwój marcjonizmu. W konsekwencji nastąpił zdecydowany spadek zainteresowania herezją. Niektóre gminy przetrwały jednak aż do VI wieku, nie odgrywały już jednak większej roli. Część zwolenników marcjonizmu włączyła się w nurt manicheizmu, natomiast część wiernych powróciła na łono Kościoła rzymskiego. Niektóre z poglądów Marcjona przetrwały jednak bardzo długo — nawet do czasów współczesnych.

Karpokratyzm

Pogląd o charakterze gnostyckim, negujący bóstwo Chrystusa — uważa go jedynie za człowieka —  twierdzący, że świat został stworzony przez niższe anioły, nie wyjaśniając bliżej zjawiska. Autorzy prezentowanego poglądu uważali, że cuda, jakich dokonał Chrystus nie dowodziły jego boskiej natury, lecz były tylko wynikiem uzdolnień pochodzących od Boga, czego doświadczali także inni prorocy.

Wyznawcy tego ruchu czcili zarówno postacie biblijne jak i wybranych filozofów chrześcijańskich, zajmowali się również spirytyzmem oraz czarną magią. Założycielem sekty był Karpokrates żyjący w latach 150–170 w Aleksandrii. Tam sekta powstała i prowadziła główną działalność.

Na temat Karpokratesa wiemy jedynie, że był człowiekiem wykształconym, studiującym filozofię jak i historię religii, ściśle związanym ze środowiskiem tamtejszych gnostyków. Informacje o sekcie czerpiemy głównie z opisów biskupa Lyonu, Ireneusza oraz Klemensa Aleksandryjskiego, jednego z wielkich uczonych Ojców Kościoła.

W 1958 profesor Morton Smith z uniwersytetu Columbia odnalazł w monastyrze w pobliżu Jerozolimy list Klemensa do Teodora, oparta z Tabennisi. List ten miał stanowić odpowiedź na pismo Teodora uskarżającego się na sektę karpokratów, którzy jego zdaniem niewłaściwie interpretowali ewangelię wg świętego Marka. Klemens w liście pochwalił Teodora, iż dobrze uczynił przeciwstawiając się karpokratom. Twierdził, że karpokraci rzeczywiście odchodzą od przykazań ustanowionych przez Chrystusa, schodząc w bezgraniczną otchłań grzechów cielesnych i zmysłowych. Nie wiedzą bowiem, że pyszniąc się wiedzą Szatana wtrącają się w piekło mrocznego fałszu i chełpią się, że są wolni, a stają się niewolnikami upadłych żądz. Dlatego należy przeciwstawiać się im zawsze i wszelkimi sposobami[3].

Ponieważ według świętego Klemensa duchy nieczyste bez chwili wytchnienia obmyślają zniszczenie rodu człowieczego, Karpokrotes za ich namową i przy użyciu podstępnych czarów tak otumanił pewnego prezbitera Kościoła w Aleksandrii, iż ten dał mu kopię owej tajemnej ewangelii, którą Karpokrates przedstawił podług swych bluźnierczych i wysławiających zmysły doktryn i co więcej splugawił nieskalane i święte słowa najbezwstydniejszymi łgarstwami[4]. Klemens zalecał zatem, aby karpokratom nigdy nie ustępować, ani gdy wyrzekają swoje kłamstwa, ani przyznawać, że owa tajemnicza ewangelia należy do świętego Marka, lecz nawet pod przysięgą twierdzić, iż ona nie istnieje, albowiem nie wszystkie prawdziwe sprawy rzec można wszystkim ludziom[5].

Następnie Klemens podaje fragment tej ewangelii, na którą mieli powoływać się karpokraci. Nie ma w niej nic szczególnego poza tym, że podważa fakt wskrzeszenia Łazarza oraz sugeruje jakoby była to mistyfikacja. Takiego fragmentu rzeczywiście nie ma w ewangelii wg świętego Marka przyjętej i zaakceptowanej przez Kościół. Trudno jednak stwierdzić, na ile fragment ten jest prawdziwy, i czy może to właśnie Karpokrotes, czy inni dokonali zmian. O ile nawet fragment ów jest prawdziwy, nie podważa całości ewangelii wg świętego Marka.

Jest faktem, że zgodnie z przyjętą doktryną, karpokraci starali się obalić wszystkie stwierdzenia ewangelistów dotyczące cudów, być może nawet dopuszczając się fałszerstw. Twierdzili bowiem, że jeśli Chrystus uzdrawiał ludzi, to czynił to wyłącznie jako zwykły człowiek posiadający zdolności uzdrawiania, jak to czyniło wielu przed nim, choć nie byli bogami. Sekta nie odegrała większej roli ze względu na mały zasięg i niewielką atrakcyjność głoszonych przez poglądów — w szczególności bezwzględnego akcentowania ascezy. Działała głównie w północnej części Egiptu z centrum w Aleksandrii. Poza tym rejonem pozostawała co najwyżej w polu zainteresowań teoretyków teologii, bądź filozofów.

Manicheizm

Była to doktryna o charakterze filozoficzno-teologicznym, która wywarła olbrzymi wpływ na całe chrześcijaństwo, doprowadzając do powstania Kościoła. W ciągu bardzo krótkiego czasu rozpowszechniła się na całym ówczesnym świecie, od Atlantyku po Chiny, od Walii po Indie. Można śmiało stwierdzić, że stanowiła istotny fenomen ówczesnych czasów[6].

Głównym celem tej doktryny było znalezienie odpowiedzi na odwieczny problem dobra i zła oraz ich wzajemnego oddziaływania. Autor tłumaczył, iż odwiecznie istnieją dwa zdecydowanie przeciwstawne bóstwa reprezentujące dobro i zło, światłość i ciemność oraz Boga i Szatana. Od początku świata trwa pomiędzy nimi walka, w której prym wiedzie Bóg zła, pragnący zdobycia królestwa światłości, a tym samym zniesienia Boga dobra. Miejscem walki jest sam proces tworzenia, gdzie rodzi się nieustanny konflikt. Według założeń prezentowanej doktryny, sam człowiek jest boski i świetlisty dzięki duszy, ale przez swoje ciało staje się niedostępny dla światła, a tym samym skłania się ku złu. Autorzy tych poglądów przywoływali historię Adama i Ewy jako walki dobra ze złem. Adam pragnął słuchać Boga, lecz nieczysta kobieta, wcielając w siebie pokusę, doprowadziła go do złego.

Spotykamy tu zmieszanie się różnych doktryn, wierzeń, poglądów filozoficznych, religii Wschodu, w tym przypadku irańskich a nawet hinduskich. Twórcą idei jak i całej koncepcji organizacyjnej ruchu, który w konsekwencji stał się samodzielnym Kościołem, był Mani (Manes).

Mani urodził się w roku 214 w rejonie Bagdadu, w środkowej Mezopotamii należącej wówczas do Persji. Pochodził z bardzo zamożnej rodziny spokrewnionej prawdopodobnie z perskim dworem. Ojciec Maniego należał do jednej z sekt judeochrześcijańskich, prawdopodobnie alkazaitów, gdzie prowadzono ascetyczny tryb życia, przestrzegano celibatu, udzielano chrztu oraz noszono białe szaty. Brak informacji czy sam Mani był członkiem tej sekty, lecz informacje o niej czerpał na pewno z domu rodziców. Tradycja głosi, że w wieku 24 lat otrzymał od Boga objawienie, w wyniku czego rozpoczął głoszenie nowej religii, która miała zastąpić wszystkie dotychczasowe religie świata. Jak na owe czasy był człowiekiem wszechstronnie wykształconym, o co zadbał jego ojciec. Odbył podróże do wielu krajów, takich jak Indie, Chiny, Tybet. Swobodnie posługiwał się najważniejszymi językami ówczesnego świata. Wśród zwolenników Mani uzyskał sławę uzdrowiciela, któremu przypisywano również urodzenie z dziewicy, a często nazywano nawet zbawicielem, prorokiem, apostołem, panem, przewodnikiem oraz sternikiem. Dla wyznawców manicheizmu najważniejsze było zbawienie duszy — bardzo poważnie traktowano problem grzechu. Grzech był dla nich bowiem głównym czynnikiem uniemożliwiającym zbawienie. Stąd rozgrzeszenie uważali praktycznie za niemożliwe do uzyskania. Jeden z sakramentów dopuszczał wprawdzie pokutę i możliwość odpuszczenia grzechu, ale tylko w obliczu śmierci. Dlatego manichejczycy przywiązywali tak wielką wagę do zachowań etycznych, co stanowić miało zabezpieczenie przed upadkiem moralnym, a tym samym przed wykluczeniem ze społeczności zbawionych.

Świadczyło to, jak trudno jest osiągnąć doskonałość i jak łatwa jest jej utrata. Przestrzeganie zasad miało zdecydowanie wspierać dobro przeciwko złu. Unikanie zła oznaczało odsunięcie od siebie wszystkiego, co materialne i szatańskie, a także wystrzeganie się obrażana czynników światła i boskości istniejących w świecie. Jak pisze D. Roops, prawo moralne ograniczało się w manicheizmie do trzech pieczęci, które każdy człowiek cnotliwy powinien przyłożyć (odnieść) do swojej ręki, warg, i łona:

— Pieczęć na ręce winna powstrzymywać go od zadawania ran życiu — od zabijania i brania udziału w wojnie.

— Pieczęć na ustach winna wymuszać na wiernym mówienie wyłącznie prawdy, ale wzbraniać od spożywania mięsa i pokarmów nieczystych.

— Pieczęć na łonie miała ograniczać czynniki ciała, które tworzą materię i przedłużają istnienie skażonego życia.

Kiedy cały świat będzie posłuszny prawom trzech pieczęci, ludzie staną się znów czyści, a Bóg dobra zatryumfuje i stanie się koniec świata[7].

Warunki głębokiej ascezy, ustanowione przez twórcę religii były niezwykle trudne i wymagały bardzo dużych poświęceń, niejednokrotnie prawie niemożliwych do wypełnienia. Wydaje się, że niewielu było wiernych, którzy byliby w stanie przestrzegać ich w pełni.

Doktryna manichejska wprawdzie nie zakładała, że osiągnąć tak wysokie wymagania mają wszyscy ludzie, przyjmowano raczej, iż mogą to uczynić w zasadzie tylko tak zwani „czyści”, a zatem z góry dopuszczono, że będzie to niewielka grupa wiernych o charakterze elitarnym, stanowiąca praktycznie quasi sektę wewnątrz Kościoła manichejskiego[8].

Zakładano, że dopiero gdy świat stanie się posłuszny prawom trzech pieczęci, wszyscy ludzie będą mogli stać się w pełni czyści. Bóg dobra i światłości zwycięży oraz nastąpi wieczne zbawienie. Koniec świata.

Mani uznał Chrystusa za Boga, wysłannika światłości dla prowadzenia walki ze złem, ale tylko w sensie symbolicznym. Utrzymywał, że Chrystus nie umarł na krzyżu, bowiem zastąpiony został przez inną osobę. Twierdził ponadto, że owa światłość boska wcieliła się po raz pierwszy w człowieka, który był Adamem, po raz drugi w Jezusa Chrystusa, natomiast po raz ostatni ukaże się podczas Sądu Ostatecznego, kiedy to nastąpi koniec świata. Nie podawał jednak, w jakiej postaci objawi się owa światłość w przypadku końca świata. Manichejczycy obawiając się, aby ich nauka w przyszłości nie stała się przedmiotem różnych manipulacji, przyjęli zasadę zachowania absolutnej wierności przyjętym przez siebie prawom, jako jedynej religii, wiary i postępowania. Opracowali bardzo szczegółowy zbiór praw, lecz żaden z nich nie zachował się w całości. Wiemy o nich jedynie z przekazów późniejszych autorów, w szczególności św. Augustyna.

Manichejczycy korzystając z dorobku chrześcijaństwa odrzucali jednak w większości ewangelie a Stary Testament w całości, bowiem to właśnie Jahwe uznawali za Boga ciemności. Z chrześcijaństwa przejęli natomiast wiele elementów o charakterze instytucjonalnym. Wprowadzili instytucję dwunastu apostołów, których następcy, zwani mistrzami, otrzymali zadania kierowania całym Kościołem manichejskim nadzorowanym przez siedemdziesięciu dwu biskupów oraz księży i diakonów. Większość historyków podaje, że religia ta opierała się na trzech sakramentach, z czego dwa: chrzest i eucharystię wzięto z chrześcijaństwa, natomiast trzeci stanowił połączenie pokuty z namaszczeniem. Odpuszczenie grzechów mogło nastąpić jednak dopiero w chwili śmierci. Nie wiadomo także, w jakiej postaci były spełniane dwa główne sakramenty. Na temat obrzędów wiemy, że były bardzo proste — ograniczały się głównie do modlitw i pieśni religijnych[9].

Nabożeństwa odbywały się nie w świątyniach, lecz pod gołym niebem. Dopiero w późniejszych czasach zdarzało się, że nabożeństwa odprawiano w domach modlitwy. Brak także danych, jak wyglądał wystrój świątyń bądź przedmiotów liturgicznych[10]. W pierwszym okresie Kościół manichejski rozwijał się niezwykle dynamicznie — początkowo na Bliskim Wschodzie, następnie w całym imperium. Nowa religia zapewniła sobie powodzenie przede wszystkim dzięki prostocie oraz ascetyzmowi, na co w ówczesnym, pełnym dekadencji świecie istniało duże zapotrzebowanie. Przedstawione założenia w ogólnym zarysie były także zgodne z tezami, które głosił Chrystus, gdzie główny akcent położony był na dobrowolność oraz przekonywanie, a nie na przymus, tak często stosowany przez arcykapłanów innych religii. Trudno odmówić Maniemu racji, że Bóg przedstawiony w Starym Testamencie to niejednokrotnie Bóg gniewny, zawistny, karzący — i to stosujący niezwykle wyrafinowane metody karania.

Mani propagował swoją religię w kierunku wschodu i zachodu. Można stwierdzić, że udało mu się to znakomicie, bowiem dotarł tam, gdzie nie udało się dotrzeć misjonarzom Kościoła rzymskiego. Emisariusze Maniego docierali do Turcji, Indii, Mongolii, a nawet Chin, tworząc tam gminy manichejskie. Turcy panujący czasowo w Mongolii uczynili manicheizm religią państwową. Dopiero w IX wieku, kiedy Mongolia została opanowana przez Kirgizów, wyznawców islamu, manicheizm został wyparty. Pozostawał żywy jeszcze bardzo długo w rejonie Turfanu, gdzie odkryto tłumaczenie pism manichejskich[11].

Nie powiodło się natomiast Maniemu w jego rodzinnym kraju. Dopóki żył król Persji Szapur I, jeden z najpotężniejszych władców nowej dynastii Sasanidów, Mani cieszył się jego poparciem, pomimo sprzeciwu duchowieństwa. Za panowania czwartego króla z dynastii Sasanidów, Bahrama I, w 276 roku Mani został aresztowany i stracony. Niektórzy historycy piszą, że umarł straszną śmiercią, został bowiem ukrzyżowany a następnie obdarty ze skóry, co miało uniemożliwić jego ewentualne zmartwychwstanie, jak zapowiadali jego zwolennicy. Męka Maniego nie tylko nie załamała jego wyznawców — wręcz odwrotnie, pobudziła do większego zaangażowania w działalność.

Na obszar cesarstwa rzymskiego, manicheizm zaczął przenikać jeszcze w połowie III wieku,  osiągając duże sukcesy. Nowymi wyznawcami stawali się nie tylko poganie, ale także ortodoksyjni chrześcijanie, a nawet kapłani i biskupi. D. Roops pisze, że w ostatnim ćwierćwieczu III wieku i na początku IV wieku zagrożenie Kościoła rzymskiego ze strony manicheizmu stało się bardzo poważne. Stwierdza, iż biskupi i prorocy manichejscy przejawiali bardzo dużą aktywność i żarliwość, nie mniejszą od misjonarzy chrześcijańskich, często nawet przedstawiali się jako chrześcijanie nowego typu wnoszący cenne uzupełnienie do dawnego ewangelicznego posłannictwa[12].

W swoich naukach nawiązywali do bezpośredniego posłannictwa Chrystusa, co wzmacniało ich wiarygodność. Pomagał im także fakt, że niektórzy przedstawiciele Kościoła rzymskiego próbowali używać przeciwko manichejczykom cesarskiej władzy administracyjnej, co szczególnie zrażało prostych ludzi. W tym samym czasie emisariusze manicheizmu pojawili się w Palestynie, Egipcie, Afryce Północnej, a nawet w odległej Galii, przypuszczając następnie szturm na stolicę cesarstwa. W Rzymie aktywną działalność rozpoczęli już w 290 roku za pontyfikatu papieża Kajusa, to jest w okresie, kiedy cesarz Dioklecjan tolerował jeszcze chrześcijaństwo i wszystkie odłamy mu podobne. Kiedy Dioklecjan — począwszy od 297 — rozpoczął jedno z najsroższych prześladowań, Kościół manichejski potraktował na równi z rzymskim.

Za jednego z bardzo światłych i aktywnych przedstawicieli manicheizmu uważany był Faustus z Milewe działający na terenie Afryki Północnej. Biskup Faustus był nie tylko aktywnym propagatorem  idei, napisał także szereg pism o charakterze teologicznym. Swoje tezy wywodził z inspiracji Nowego Testamentu, z którego przyjmował wybiórczo fragmenty z poszczególnych ewangelii oraz z listów świętego Pawła.

Doktryna manichejska musiała wzbudzać wśród ówczesnego społeczeństwa duże zainteresowanie, a nawet cieszyć się prestiżem. Nie tylko zainteresowała świętego Augustyna, ale przez okres co najmniej dziesięciu lat był on sympatykiem tego Kościoła. Należy zaznaczyć, że święty Augustyn jak na ówczesne warunki był człowiekiem wszechstronnie wykształconym, jednym z największych myślicieli epoki. W wieku dwudziestu lat wykładał gramatykę w Tagaście oraz retorykę w Rzymie i Mediolanie. Zapoznał się gruntownie z dziełem Cycerona Hortencjusz, które zrodziło w nim potrzebę dalszych poszukiwań duchowych. Duże wrażenie zrobił na nim manichejski racjonalizm kładący znaczy nacisk na chrześcijaństwo duchowe, odrzucający Stary Testament jako źródło wszelkiego zła. Po kilku latach rozważań, a w szczególności rozmów z biskupem Faustusem, święty Augustyn popadł w sceptycyzm i ostatecznie odszedł od manicheizmu, stając się gorącym zwolennikiem Kościoła rzymskiego. W późniejszym okresie występował przeciwko manicheizmowi.

Po zalegalizowaniu chrześcijaństwa przez cesarza Konstantyna, nacisk na Kościół manichejski zwiększył się jeszcze bardziej, zaczął bowiem następować z wielu stron. Poza Kościołem ortodoksyjnym, do ataku przystąpiła zarówno administracja państwowa jak i filozofowie pogańscy, tacy jak Plotyn i Porfiriusz. W tym czasie ze strony Kościoła rzymskiego główną walkę z manicheizmem podjęli święty Efrem Syryjski, Cyryl Jerozolimski oraz Epifaniusz z Cypru. Jeszcze w V wieku papież Leon I Wielki nawoływał do walki z pozostałościami Kościoła manichejskiego. W wyniku tak skoncentrowanych działań w samym centrum imperium, aktywność Kościoła manichejskiego została znacznie ograniczona, lecz na peryferiach, w szczególności w Bizancjum, cieszył się on jeszcze dużym powodzeniem.

Druga fala manicheizmu przypada na okres V–VII wieku. W latach 440–450 Kościół rzymski podjął znów walkę z manicheizmem. W VII wieku manichejczycy prowadzili jeszcze aktywną działalność w Armenii pod nazwą paulicjan, a we Francji pod nazwą bogomiłów[13]. Działali również w innych krajach Wschodu, gdzie cesarze bizantyjscy prowadzili z nimi bezskuteczną walkę. Wielu historyków utrzymuje, że w IX i X wieku występowali pod nazwą katarów, głównie na terenie południowej Francji oraz północnej Hiszpanii. Brak na to bezpośrednich dowodów, lecz katarzy także eksponowali bardzo silnie czynnik ascezy.

Pomimo tak ostrych represji ze strony Rzymu oraz Kościoła rzymskiego, doktryna ta przetrwała w umysłach wielu ludzi, a nawet obecnie znajduje wielu zwolenników, szczególnie pośród ludzi szukających rozwiązania współczesnych problemów poprzez ascezę.

Donatyzm

Ruch, sekta powstała na terenie Afryki północnej, która postawiła sobie za cel utworzenie osobnego Kościoła, oderwanie się od Kościoła rzymskiego. Podłoże tej schizmy miało charakter dyscyplinarno-porządkowy. Pojawienie się donatyzmu jako poglądu powstało na gruncie kwestii, jakie stanowisko winni zajmować Ojcowie Kościoła wobec współbraci, w zależności od ich zachowania się wobec prześladowców — administracji rzymskiej. W praktyce dotyczyło to tych członków wspólnoty chrześcijańskiej, którzy w czasie najcięższych prześladowań zbiegli, zostawiając współbraci, bądź załamali się i wyrzekli Chrystusa, a nawet wydawali Rzymianom księgi i inne dokumenty, stając się często zwykłymi denuncjatorami. Spór dotyczył zatem rozwiązania problemu, czy w czasie wielkich prześladowań, można się godzić na pozorną, czy nawet pełną współpracę z władzą rzymską za cenę zachowania Kościoła, czy też należy wykazać nieprzejednane stanowisko, dopuszczając nawet przejściową likwidację Kościoła. Wprawdzie spór kulminował na początku IV wieku, jednak rozpoczął się co najmniej 150 lat wcześniej i z różnym nasileniem powracał. Do konfliktów takich dochodziło już za pontyfikatu papieży: Fabiana (236–250), Marcelina (296–304) oraz Euzebiusza (308/9–310) – najostrzej wystąpiły w połowie III wieku, na tle czego zrodził się nowacjanizm, zajmujący zdecydowanie krytyczne stanowisko wobec chrześcijan ulegających władzom państwowym.

Święty Polikarp z Aleksandrii wydał zarządzenie o wybaczaniu osobom słabym, które załamały się w czasie prześladowań. Spowodowało to liczne protesty, głównie ze strony biskupa górnego Egiptu, Melecjusza. Spór został załagodzony, lecz nie zamknięty. Z największą ostrością wystąpił w Afryce północno-zachodniej, w okresie najsroższych prześladowań chrześcijan za cesarza Dioklecjana w latach 294–305. W wielu gminach chrześcijańskich, a zwłaszcza w Numidii, wystąpiło całkowite załamanie — odnotowano liczne przypadki wydania władzom naczyń i ksiąg liturgicznych, a nawet wyrzekania się wiary. Kiedy niebezpieczeństwo minęło, wyłoniła się grupa kapłanów, która bardzo ostro zaatakowała wiernych, a w szczególności osoby duchowne, oskarżając ich o kolaborację. Do nich też zaliczono ówczesnego biskupa Kartaginy Menzuriusza, uznając go za zdrajcę. Grupę oponentów poparł nawet biskup Numidii, człowiek najbliżej z Menzuriuszem związany.

Pomimo tłumaczeń Menzuriusza, że sytuacja w Afryce była dla Kościoła szczególnie trudna oraz, że Kościół zawsze ganił przesądnych i niewyrozumiałych, atak ze strony „nieprzejednanych” był coraz większy. Ukoronowaniem podjętej przez nich akcji było opisanie oraz rozkolportowanie manifestu wymierzonego we wszystkich tych, którzy zajmowali stanowisko ugodowe. Ostatnie zdanie manifestu brzmiało: „Ktokolwiek będzie obcować ze zdrajcami, nie będzie miał żadnego udziału w Królestwie Niebieskim”. Menzuriusz próbował szukać jeszcze poparcia u biskupa Rzymu, lecz zmarł w trakcie podróży do Rzymu w 311 roku. Po śmierci Menzuriusza trzech biskupów afrykańskich przy poparciu miejscowych wiernych wybrało na jego miejsce archidiakona Cecyliana.

Dodać należy, że „nieprzejednani”, niezależnie od przyjęcia tak skrajnego stanowiska w stosunku do „uległych”, prezentowali także poglądy o charakterze separatystycznym, zarówno względem biskupa Rzymu jak i cesarza. Realizowana przez nich polityka miała zatem doprowadzić do ugruntowania ich poglądów wśród szerokich mas wiernych, ale również spełnić ambicje utworzenia odrębnego Kościoła. „Nieprzejednanych” wspierała pewna bardzo zamożna fanatyczka imieniem Lucylla, z pochodzenia Hiszpanka, zamieszkała w Cercie i ciesząca się bardzo dużą popularnością. Grupa „nieprzejednanych” kapłanów, czując się coraz pewniej, zakwestionowała ważność wyboru biskupa Cecyliana, zwołując do Certy Synod biskupów Afryki Zachodniej dla zbadania sprawy.

Nacisk „nieprzejednanych” był tak duży i przekonujący, że na przewodniczenie Synodowi pozwolił im prymas Numidii Sekundiusz. Po burzliwych dyskusjach Synod pozbawił godności Cecyliana i wymusił powołanie jako jego następcę Majoryna, silnie popieranego przez ową Lucyllę. Majoryn zmarł wkrótce, na jego miejsce wybrano Donata. Jak na owe czasy był to wybitny intelektualista, człowiek wyjątkowo uzdolniony, zarówno w formułowaniu celów jak i wprowadzaniu ich w życie. Można śmiało powiedzieć, że Donat był równocześnie prorokiem, kaznodzieją, wojownikiem, ale także wodzem. Spełniał zatem wszystkie warunki, aby objąć przewodnictwo i pokierować własnym Kościołem w Afryce, do czego zmierzał. Donat był nie tylko świetnym mówcą ale i pisarzem. Wykorzystał różnice poglądów, w sporze o pobłażanie bądź karanie tzw. „upadłych”. Dowodził, że Kościół jest wyłącznie społecznością sprawiedliwych i wytrwałych, odrzucając tym samym naukę o przebaczeniu. Takie założenie powodowało, że wszyscy grzeszni (zdrajcy) powinni być na nowo ochrzczeni przez właściwego („nieprzejednanego”) biskupa, a chrzest udzielony przez kapłana uważanego za grzesznego winien być uznany za nieważny.

Konsekwencje tego rozumowania prowadziły bezpośrednio do rozbicia Kościoła w Afryce — schizmy i stworzenia nowej herezji. W roku 313, kiedy chrześcijaństwo funkcjonowało już legalnie, cesarz Konstantyn postanowił podjąć działania w celu rozwiązania konfliktu. Kierując się opinią biskupa Rzymu Milicjadesa, opowiadającego się za Cecylianem, polecił prokuratorowi w Afryce poprzeć jego osobę. Donatyści tymczasem nie próżnowali. Ich delegacja udała się do cesarza, by  powtórnie, wnikliwie zbadał sprawę oraz ostatecznie rozsądził spór zasięgając opinii wielu biskupów, głównie z Galii. Cesarz chcąc uniknąć rozstrzygania sporu metodą siłową, poprosił biskupa Rzymu o załatwienie sprawy zgodnie z prawem.

W październiku owego roku rozpoczął się w Rzymie synod pod przewodnictwem biskupa Rzymu Milicjadesa. W obradach wzięło udział piętnastu biskupów z Italii, trzech biskupów z Galii oraz dwudziestu biskupów z Afryki, z tego dziesięciu zwolenników Donata i dziesięciu Cecyliana. Synod nie poparł zarzutów Donata, opowiadając się po stronie Cecyliana.

Decyzja Synodu Rzymskiego nie zakończyła sporu, a nie usatysfakcjonowany Donat wraz z grupą swoich zwolenników zwrócił się do kolejnego Synodu, który odbył się w roku 314 w Arles. I tu zapadł wyrok, który nie spełnił oczekiwań donatystów — nie poparto Donata i głoszonych przez niego nauk, w szczególności o konieczności powtórnego chrztu. Stronnictwo Donata i tym razem nie podporządkowało się decyzji Synodu, zwiększyło swą aktywność, w czym wyróżniała się w dalszym ciągu Lucylla. W tej sytuacji zwolennicy Cecyliana wespół z biskupem Rzymu Milcjadesem zwrócili się do cesarza Konstantyna o pomoc, co praktycznie znaczyło wprowadzenie siłą na urząd Cecyliana z równoczesnym odrzuceniem Donata. Fakt ten wymaga szczególnego odnotowania, bowiem po raz pierwszy w swojej historii Kościół zwracał się do władzy świeckiej z prośbą o pomoc w rozwiązaniu swego wewnętrznego problemu.

Skutki takiego postępowania w konsekwencji okazały się bardzo niebezpieczne dla w przyszłości Kościoła, z czego jeszcze nie zdawano sobie sprawy. Cesarz nie podjął jednak propozycji rozwiązania siłowego, lecz próbował wciąż drogi porozumienia. Uczynił to poprzez rozmowę z obydwu zwaśnionymi biskupami w swej kwaterze w Brescii, wysyłając równocześnie do Afryki zaufanych biskupów dla zapoznania się z sytuacją na miejscu oraz doprowadzenia zwaśnionych stron do porozumienia. Mimo tak wielu wysiłków, nie udało się doprowadzić do porozumienia.

W kwietniu 316 roku cesarz polecił swemu prokonsulowi w Afryce siłą wprowadzić Cecyliana na urząd biskupa. Donatyści i tym razem nie zrezygnowali z walki, głosząc, że cesarz podjął taką decyzję wyłącznie dlatego, iż został wprowadzony w błąd, a zatem jest ona nieważna. Wystąpienie takie było oczywiście ryzykowne, gdyż mogło być zrozumiane jako sprzeciw wobec woli cesarza. Autorzy protestu wiedzieli jednak, że sytuacja w Afryce sprzyja im. W okresie tym bowiem Afryka Północna była miejscem szczególnie niebezpiecznym i pełnym niepokoju. Wszelkiego rodzaju buntownicy, którzy zbiegli z całego cesarstwa, w tym i niewolnicy, siali ferment przeciwko władzy, a nawet prowadzili regularne walki z lokalną administracją.

Zaniepokojony takim obrotem sprawy cesarz postanowił podjąć zdecydowane działania. Przywódców schizmy łącznie z Donatem wygnano, a zajęte przez nich Kościoły przekazano zwolennikom Cecyliana. Wojsko postępowało bardzo brutalnie, dopuszczając się nawet zabicia jednego z biskupów wraz z jego wiernymi, co zwolennicy Donata wykorzystali, obwołując ich męczennikami. Przedsięwzięcia te w znacznym stopniu przypominały wcześniejsze walki cesarstwa z chrześcijaństwem, co praktycznie obróciło się tak przeciw cesarzowi jak i Kościołowi rzymskiemu. Podjęte działania były sprzeczne z nowo ustanowionym prawem o wolności sumienia i wyznania. Potwierdzało to raz jeszcze zasadę, że nie można przy pomocy siły złamać ducha, niezależnie jakiej broni się idei, a w szczególności ducha religii. Tak więc działania militarne (po raz pierwszy użyto miecza w imię Chrystusa przeciwko wiernym, którzy także czcili Chrystusa, wykazując pewne odrębności) zamiast osłabić Donata i jego Kościół, przyczyniły się do ich znacznego wzmocnienia. Autorytet cesarza został obciążony, przede wszystkim jednak ucierpiał ówczesny Kościół rzymski. Odbiło się to piętnem na całym Kościele powszechnym, dając o sobie znać jeszcze przez wiele lat jako o postępowaniu sprzecznym z nauką Chrystusa.

Cesarz bardzo szybko zrozumiał błąd angażowania władzy świeckiej w wewnętrzne sprawy Kościoła. Postanowił powrócić do zaprowadzania pokoju w Afryce metodami politycznymi. Działania jego poszły w dwóch kierunkach. Do zwolenników Cecyliana zwrócił się z prośbą, aby nie odpowiadali siłą na wystąpienia donatystów i nie brali odwetu, gdyż rozsądzenie sporu i ukaranie winnych, zgodnie z nauką Chrystusa, należy wyłącznie do Boga. Zwolennikom Donata nakazywał natomiast wstrzemięźliwość i rozwagę, podejmując równocześnie decyzję o rozwiązaniu problemu na drodze prawnej. Wydał Edykt Tolerancyjny, na mocy którego wszyscy wygnańcy mogli powrócić do swoich domów i świątyń oraz oficjalnie wyznawać swoją wiarę. Było to zresztą zgodne z prawem przez niego ustanowionym, wyrażającym wolność oraz równość dla wszystkich religii.

W ten sposób donatyzm został w sposób formalny zalegalizowany. Świadczy to raz jeszcze o wielkim pragmatyzmie cesarza, dla którego największym dobrem było zawsze cesarstwo, dlatego nie wahał się przed wykorzystaniem poszczególne Kościołów instrumentalnie.

Ruch donatystów był już wtedy bardzo dobrze zorganizowany, posiadał własny, sprawnie zarządzany Kościół z własnymi biskupami i gminami. Możliwość działalności w warunkach legalnych jeszcze bardziej go wzmocniła, co spowodowało, że skupił się wokół niego szereg dostojników Kościoła rzymskiego. Wielu z nich żywiło przekonanie, że Kościół Donata jest bardziej czysty od Kościoła rzymskiego, któremu często zarzucano nepotyzm, przekupstwo oraz rozwiązłość i od czego rzeczywiście nie był wolny.

W roku 337 umiera cesarz Konstantyn, nie doczekawszy pełnej jedności chrześcijaństwa, o jaką zabiegał. Jego następca, Konstantyn II, nie angażował się już tak w sprawy Kościoła, zresztą jego okres panowania był bardzo krótki, bowiem wynosił zaledwie 4 lata.

Do poważnych sporów doszło dopiero za panowania następnego cesarza — Konstansa. Nowy cesarz pragnął za wszelką cenę doprowadzić do zakończenia nie tylko sporu, ale także zlikwidowania schizmy, stąd w roku 347 wysłał do Afryki dwóch trybunów: Makarego i Paulina, aby nakłonili zwaśnione strony do pojednania. Donat sprzeciwił się jednak inicjatywie cesarza, uznając ją za interwencję w sprawy religijne, w rezultacie Makary zarządził prześladowanie donatystów, a ich przywódców, w tym Donata, skazał na wygnanie.

Donatyści i tym razem nie dali za wygraną. W konfrontacji z władzą centralną ponieśli jednak druzgocącą klęskę, a jeden z ich biskupów został zabity. Tak ostre represje znacznie osłabiły ich Kościół jednak go nie zlikwidowały. Stan taki trwał jeszcze dość długo, bowiem aż do roku 361, kiedy to władze przejął cesarz Julian zwany Apostatą. Nowy cesarz zapragnął odrodzić pogaństwo, bowiem był przekonany, że główną przyczyną osłabienia cesarstwa było ortodoksyjne chrześcijaństwo, stąd decyzja o jego likwidacji, bądź znacznym ograniczeniu. Dla osiągnięcia tego celu cesarz postanowił wykorzystać także donatystów. Pozwolił na powrót wszystkim wygnańcom i udzielił im pomocy. Donatyści, zachęceni przez cesarza, rozpoczęli atak na Kościół rzymski. Doszło nawet do tego, że grupy donatystyczne wspólnie z różnymi bandami grabiły kościoły. Stan ten nie trwał jednak długo, gdyż cesarz panował jeszcze zaledwie dwa lata. W roku 363 poległ nad rzeką Tygrysem w walce z Persami. Klęska wojsk cesarskich spowodowała poważny zamęt w kraju, tak że sprawy religii na pewien czas zeszły na drugi plan.

Po uzyskaniu względnej stabilizacji, następcy Juliana powrócili do polityki popierania Kościoła rzymskiego, a panujący w latach 378–395 cesarz Teodozjusz, dekretem z roku 380 ustanowił chrześcijaństwo religią państwową.

Decyzja ta osłabiła pozycję donatystów, jednak nie zrezygnowali z walki. W nowych warunkach  nie tylko zaczęli popierać różne ruchy separatystyczne wzniecane przeciwko władzom rzymskim (np. ruch Kabylaw), ale przypuścili ostry szturm propagandowy w samym Rzymie, kolportując pamflety przeciw papieżowi i cesarzowi. Pomimo tak znacznej aktywności ludzi związanych z Donatem, ogólna aktywność ruchu zaczęła słabnąć.

Śmierć Donata całkowicie pozbawiła ich Kościół siły napędowej. Jego następca Permenion nie był tak charyzmatyczną osobowością i nie potrafił utrzymać tego znaczenia Kościoła. Pod koniec IV wieku doszło jeszcze do jednej wielkiej konfrontacji pomiędzy donatystami a rzymskim Kościołem, z której Kościół rzymski wyszedł zwycięsko.

Na firmamencie afrykańskim pojawili się dwaj myśliciele chrześcijaństwa w osobach św. Aureliusza z Kartaginy oraz św. Augustyna z Hippony, którzy przejęli na siebie walkę z donatystami na gruncie filozoficzno-teologicznym, korzystając też z militarnego wsparcia cesarza. Tak skoncentrowane natarcie Kościoła rzymskiego zadało poważny cios donatystom. W czasie Synodu w Kartaginie w 404 roku wprawdzie znów toczono dyskusje na temat donatyzmu, jednak poparcie dla tego ruchu ciągle malało. Rok później cesarz Honoriusz, następca Teodozjusza, popierający zdecydowanie Kościół rzymski, wydał edykt skierowany nakazujący całkowitą likwidację Kościoła donatystycznego przez połączenie z Kościołem rzymskim.

W roku 411 w Kartaginie ponownie doszło do rozmów pomiędzy donatystami i przedstawicielami Kościoła rzymskiego. Spór nie został jednak zażegnany do końca. Sukces odniósł święty Augustyn jako mistrz w walce na argumenty, gdy donatyści nie dysponowali już takimi osobistościami jak Donat czy nawet Permenion. Ich nowy przywódca Petilian z Konstanty nie posiadał odpowiedniej wiedzy ani popularności, aby móc przeciwstawić się Augustynowi. Widząc niepowodzenie donatystów, cesarz Honoriusz w roku 412 wydał kolejny edykt potępiający donatystów i całkowicie zakazujący im działalności, poparty także działaniami militarnymi. Armia cesarska w krótkim czasie zdławiła Kościół donatystyczny jako instytucję. Zwolennicy donatyzmu, którym udało się przeżyć, organizowali już tylko bandy stawiające raczej na wyzwolenie narodowe i społeczne miejscowej ludności, niż religijne.

Kościołowi donatystów, pomimo tak wielkiej aktywności, nie udało się wyjść poza granice północnej Afryki. Zwycięstwo Kościoła rzymskiego w tym rejonie miało charakter pyrrusowy, gdyż wieloletnia walka tak poważnie osłabiła całe chrześcijaństwo w Afryce, iż w niedługim czasie uległo ono w konfrontacji z islamem.

Pryscylianizm

Pogląd o charakterze filozoficzno-teologicznym, który zrodził się około roku 375 w północnej Hiszpanii. Pryscylianizm nie był jednolitą i zwartą koncepcją, a raczej zbiorem rozmaitych rozważań, w których mieszały się gnostyckie emanacje wydarzeń rzeczywistych z manichejskim dualizmem dobra i zła, z astrologią, gdzie mówi się, że losy człowieka uzależnione są od konstelacji gwiazd, czy wreszcie z ascezą, która miała być jedynie słuszną drogą do uniezależnienia się od świata zła. Pogląd ten zakładał wprawdzie, że Pismo Święte jest źródłem wiary, lecz dopuszczał, iż może być tłumaczone według osobistego natchnienia poszczególnych wierzących, dając tym samym możliwość szerokiej jego interpretacji.

Przyjmując własną interpretację, pryscylianizm kwestionował rzeczywistość narodzin i człowieczeństwa Chrystusa, wiarę w jego zmartwychwstanie, odrzucał istnienie Trójcy Świętej. Życie w skrajnej ascezie uważał za jedyną drogę uniezależnienia się od świata zła. Świat jako taki miał bowiem być dziełem złego boga — Szatana. Twórcą tego poglądu był Pryscylian urodzony w Hiszpanii około roku 340. Nie znamy bliżej jego działalności w pierwszym okresie życia. Wiadomo jedynie, że głoszenie swoich poglądów rozpoczął około 370 roku. Już na samym początku spotkał się z surową krytyką ze strony miejscowych duchownych. W końcu 380 roku, w czasie obrad Synodu w Saragossie, potępiono Pryscyliana, lecz nie podjęto przeciwko niemu żadnych konkretnych kroków. Pryscylian nie przejął się zbytnio tym faktem, a jego zwolennicy w osobach Itacjusza oraz Sylwiana, w odpowiedzi na reakcję Synodu, wyświęcili Pryscyliana na biskupa Awilli. Z kolei jego przeciwnicy, Hadycjusz i Itacjusz, wykorzystując dekret cesarza Gracjana skazujący manichejczyków na wygnanie, zagrozili wygnaniem Pryscylianowi jak i jego zwolennikom. Pryscylian z obawy uszedł wraz ze swoimi zwolennikami do Akwitanii, a potem udał się do Rzymu w nadziei, że uzyska zrozumienie oraz poparcie papieża Damazego I. Niewiele jednak wskórał. Udało mu się jedynie uzyskać odwołanie decyzji o wygnaniu. W tej sytuacji Pryscylian wspólnie z Itacjuszem powrócili do Hiszpanii, gdzie podjęli na nowo głoszenie swych poglądów, pozyskując tam licznych zwolenników. Nie uszli jednak uwadze swego największego adwersarza, który natychmiast podjął interwencje u Maksyma[14]. Ten pragnąc zaskarbić sobie poparcie katolików przedstawił sprawę Synodowi, który odbył się w 384 roku w Bordeaux. Synod nie podął żadnych kroków wobec Pryscyliana, ponieważ odmówił przybycia i odwołał się bezpośrednio do cesarza. Cesarz obszedł się jednak z Pryscylianem bardzo surowo. W wyniku złożonych do cesarza oskarżeń o niemoralne prowadzenie się Pryscyliana jak i uprawianie magii, został on skazany na śmierć.

Pomimo licznych interwencji, w tym i Ojca Kościoła Marcina z Tours, o uchylenie kary śmierci, w roku 385 wyrok został wykonany[15]. Niektórzy historycy twierdzą, że sam papież Syrycjusz miał potępić surowość wyroku, nie podają jednak bliższych informacji na ten temat. Należy podkreślić, że był to pierwszy przypadek skazania na śmierć chrześcijanina za wyznawanie heretyckich poglądów. Jednak, co gorsze, egzekucja ta zapoczątkowała praktykę skazywania na śmierć ludzi o innych poglądach religijnych. Decyzja odbiła się szerokim echem w całym świecie chrześcijańskim, przynosząc cesarzowi i Kościołowi rzymskiemu niesławę.

Najbliżsi przyjaciele Pryscyliana zostali złożeni z urzędów, bądź sami zrezygnowali z pełnienia funkcji kapłańskich. Wprawdzie był to ruch o ograniczonym zasięgu, to jednak w północnej Hiszpanii i południowej Francji jeszcze przez długi czas żyły jego idee.

Problem Trójcy Świętej był ciągle żywy i budził wiele kontrowersji. Równolegle funkcjonował arianizm a i inni heretycy podnosili ten problem przez wiele lat.

Pelagianizm

Pogląd filozoficzno-teologiczny o charakterze heretyckim, który zrodził się w końcu IV wieku najprawdopodobniej w Szkocji, usiłujący wyjaśnić tajemnicę wewnętrznego życia człowieka w sferze zbawienia wiecznego. Twórcy tego poglądu twierdzili, że człowiek jako istota rozumna, jeśli chce może zbawić się sam, o własnych siłach poprzez swoje postępowanie. Uważali bowiem, że nie istnieje grzech pierworodny przekazywany z pokolenia na pokolenie, że Chrystus nie dokonał odkupienia, ani nie obdarzył człowieka specjalną łaską, lecz przyszedł na świat aby dać człowiekowi przykład postępowania, by mógł zbawić się sam. Przyjęcie tego rodzaju poglądu rodziło zupełnie inne spojrzenie na rolę Kościoła, a w szczególności duchowieństwa. Duchowieństwo przestałoby pełnić funkcję pośrednika między Bogiem a wiernymi a jego rola ograniczałaby się wyłącznie do wskazywania właściwej drogi postępowania. Było w pełni zrozumiałe, że proponowanie tak skrajnie odmiennego poglądu teologicznego musiało wzbudzać olbrzymi niepokój wśród Ojców Kościoła.

Przyjmuje się, że twórcą tego poglądu był Pelagiusz urodzony w Bretanii około 354 roku. Niektórzy historycy za ojca pelagianizmu uważają natomiast Teodora z Mopsuestii, urodzonego około 352 roku, jednego z wybitnych teoretyków filozofii i teologii w ówczesnym świecie. Niewiele wiemy na temat idei jak i samego Pelagiusza. Wiadomo jedynie, że tego rodzaju poglądy były w tym czasie bardzo popularne, zarówno na terenie Bretanii jak i całej Anglii. Pomimo, że dla prostych ludzi mogły one być przekonywujące ze względu na ich zrozumiałość i przystępność, jednak nigdy nie wyszły one poza grupę teoretyków-intelektualistów w ramach samego chrześcijaństwa. Pelagiusz nie znalazł większego zrozumienia na terenie Bretanii, dlatego około roku 382 przybył do Rzymu, gdzie przyjął chrzest i został prawdopodobnie mnichem. Jako człowiek błyskotliwy, inteligentny i wszechstronnie wykształcony, cieszył się dużym poważaniem wśród rzymian, jak i dostojników Kościoła, co pozwalało mu skutecznie propagować swoją ideę.

Wiemy, że jednym z aktywnych zwolenników Pelagiusza był Celestiusz, rzymski prawnik, wierny uczeń, posiadający także rozległe kontakty wśród miejscowej inteligencji. Po upadku Rzymu, w wyniku zajęcia wiecznego miasta przez wojska gockiego króla Alaryka w 410 roku, Pelagiusz opuścił Rzym chroniąc się w Afryce, gdzie miał pełną swobodę działania. Celestiusz schronił się w Kartaginie. Pelagiusz już po kilku miesiącach udał się do Jerozolimy i tam propagował swoje poglądy aż do 415 roku. Mniej szczęścia miał Celestiusz, bowiem już w roku 411 został zadenuncjowany przez Paulina z Mediolanu. Aby uniknąć represji, Celestiusz udał się do Efezu, gdzie po niedługim czasie został nawet członkiem kolegium diakonów. Jednak i tam po jakimś czasie uznano go za heretyka, w wyniku czego w roku 416 został potępiony przez papieża Innocentego I.

Pelagiuszowi wydawało się, że w Ziemi Świętej może swobodnie szerzyć swoje poglądy, nagle pod koniec 415 roku przebywający na wygnaniu w Galilei dwaj biskupi — Heros i Łazarz z Aix-en-Provance — oskarżyli go o herezję. Zarzuty tyczyły głównie stwierdzenia, że człowiek może zachować stan bezgrzeszności polegając wyłącznie na swej woli i zdolności do zachowania przykazań bożych. Zarzucono także, że w ścisłej zmowie z Celestiuszem prowadzi działalność zmierzającą ku rozłamowi w Kościele. Stąd na wniosek kilku duchownych rozpatrywano sprawę Pelagiusza w 415 roku na synodzie w Diospolis.

Pelagiusz odpierając ataki, odciął się od Celestiusza, twierdząc że nie prowadzi żadnej działalności religijnej, a jedynie czyni rozważania na gruncie filozoficznym, szukając właściwej odpowiedzi na stawiane pytania. Ostatecznie został uwolniony od zarzutów. O ile tolerancyjny wschód nie kwestionował tego rodzaju werdyktu, to afrykańscy biskupi na czele ze świętym Augustynem z Hippony ostro zareagowali, interweniując u papieża Innocentego I, by potępił Pelagiusza. Jednym z głównych stronników Augustyna, tworzącego wspólny front przeciwko Pelagiuszowi i oskarżającego go o herezje, był święty Hieronim. Dwa lata później — w odwecie — grupa zwolenników Pelagiusza spaliła dwa klasztory związane z Hieronimem. Papież Innocenty I potępił Pelagiusza, wyrażając równocześnie nadzieję, że Pelagiusz zmieni stanowisko i zaprzestanie głoszenia swoich poglądów. Po śmierci Incentego I, za pontyfikatu jego następcy Zozymusa (417–418), zarówno Pelagiusz jak i Celestiusz natychmiast odwołali się do nowego papieża próbując przekonać go o swojej niewinności. Nowy papież podszedł do nich z wielkim zrozumieniem pozwalając raz jeszcze na wyjaśnienie całej sprawy. Dysputy toczyły się w Rzymie w bazylice świętego Klemensa i brał w nich udział sam papież. Obydwu zainteresowanym udało się przekonać papieża o swojej niewinności, w wyniku czego uzyskali odwołanie potępienia. Wielu historyków zastanawiała się, czym kierował się papież przejawiając głęboką jak na owe czasy tolerancję. Wielu tłumaczyło to pochodzeniem papieża — był bowiem Grekiem, a zatem przedstawicielem wschodu, gdzie tolerancja a w szczególności wymiana myśli była zjawiskiem codziennym. W oczach myślicieli wschodu zachód był postrzegany jako nieokrzesana, a nawet dzika część Europy. Istniała głęboka różnica w rozwoju intelektualnym i poziomie kultury pomiędzy wschodem a zachodem, która ustawicznie się pogłębiała. Papież oznajmił decyzję w dwóch listach do biskupów afrykańskich. Ci — ze świętym Augustynem na czele — zareagowali jednak bardzo ostro na listy Zozymusa zwołując lokalny synod i przeciwstawiając się stanowisku papieża, zaś w wysłanym do Rzymu dokumencie końcowym, domagali się potępienia Pelagiusza i Celestiusza.

Papież nie ugiął się pod presją biskupów afrykańskich, a oni też nie mieli zamiaru ustąpić — odwołali się do Synodu w Rawennie, który wydał aż dwa reskrypty dotyczące potępienia obydwu teologów. Odbywający się w tym samym czasie powszechny Synod w Kartaginie potępił obydwu i ich poglądy. Także ówczesny cesarz był nastawiony negatywnie do zwolenników pelagianizmu, życząc sobie wyeliminowania głoszonych przez nich poglądów z życia chrześcijaństwa. Papież, poszukując kompromisowego wyjścia z tej trudnej sytuacji, napisał tak zwany List-wezwanie, uznając decyzje, które zapadły w Kartaginie, prosił równocześnie o ich akceptacje wszystkie główne stolice biskupie wschodu i zachodu. Tak sprytnie przyjęta forma uznania postanowień Synodu pozwoliła papieżowi uniknąć złamania formalnej zasady nieodwołalności decyzji powziętej przez Stolicę Apostolską.

Pelagiusz zdając sobie sprawę z możliwych konsekwencji schronił się w Egipcie, w rejonie największej tolerancji religijnej, gdzie mógł swobodnie głosić swoje nauki. Nie wiemy jak długo działał tam i kiedy zmarł, wiadomo natomiast, że głoszone przez niego poglądy miały coraz więcej zwolenników. Po roku 418 głoszona przez Pelagiusza doktryna ulegała stopniowej, lecz znacznej radykalizacji. Następcy Pelagiusza twierdzili, że to Bóg przeznacza jednych do zbawienia a innych na potępienie. Chrystus nie umarł za wszystkich ludzi, a jedynie za zbawionych, z czego wynikałoby, że Bóg nie pragnie zbawienia wszystkich, a zatem sam dokonuje selekcji. Nie określono wprawdzie precyzyjnie, czym się Bóg kieruje, należało jedynie domniemywać, że dobrymi uczynkami, do czego każdy człowiek ma wolną i nieprzymuszoną wolę. Nie wiemy bliżej skąd tak nagła zmiana w poglądach Pelagia — być może pod wpływem teorii o predestynacji głoszonej znacznie wcześniej przez świętego Augustyna, lecz nie ma na to dowodów. Była to znaczna zmiana, bowiem o ile Pelagiusz twierdził, że każdy człowiek może zbawić się sam, to owi następcy ograniczali tą możliwość do nieoznaczonej bliżej ilości osób.

W roku 425 cesarz Walentyniusz III wydał reskrypt przeciwko pelagianom, polecając administracji państwowej zdecydowaną walkę z nimi. Równie ostro reagował Kościół katolicki — zarówno same poglądy, jak i głoszący je, zostali potępieni, obłożeni klątwą na Soborze powszechnym w 431 roku, w Efezie.

Tezy te musiały być jednak ciągle żywe w środowisku intelektualistów Kościoła, bowiem w drugiej połowie V wieku dyskutowano o nich wśród teologów w Galii oraz na wschodzie. Przyjął je także Kalwin, o czym pisze w swej pracy Wychowanie Chrześcijańskie, a zatem ciągle budziły one kontrowersje i spory.

Monofizytyzm

Pogląd o charakterze heretyckim powstały około 440 roku w rejonie Konstantynopola. Oparty był na zasadzie, iż Chrystus posiadał wyłącznie jedną naturę, naturę boską, która wchłonęła naturę ludzką. Nazwa dla tego rodzaju poglądu została przyjęta od greckiego słowa monos — jeden i physis — natura, czyli „jedna natura”. Twórcą tego poglądu był opat klasztoru, Eutyches, żyjący w latach 370–455, głoszący, że po wcieleniu w Chrystusie istniała już tylko jedna natura, boska — ludzka została wchłonięta przez Boga. Było to zupełnym przeciwstawienie arianizmu, bowiem gdy arianie eksponowali wyłącznie naturę ludzką Chrystusa, posuwając się aż do negacji boskości, monofizyci dostrzegali wyłącznie charakter boski, aż po odrzucenie człowieczeństwa Jezusa.

Koncepcja ta miała zwolenników wśród dostojników Kościoła, jak i władzy świeckiej. Wiemy, że zwolennikiem monofizytyzmu był ówczesny patriarcha Aleksandrii, Tymoteusz. Już bardzo szybko, bowiem około roku 446, Eutyches został potępiony za głoszenie swoich poglądów przez patriarchę Konstantynopola Flawiana. Opat nie przejął się jednak zbytnio napomnieniem patriarchy, licząc na wsparcie swoich zwolenników jak i cesarza cesarstwa wschodniego Teodozjusza II, który skłaniał się ku poglądom monofizyckim. Dla szczegółowego rozpatrzenia sporu, w 448 roku zwołano Synod w Konstantynopolu, w czasie którego bardzo ostro wystąpił przeciwko Eutychesowi biskup Seleucji Izauryjskiej, Bazyli z Seleucji. W tej sytuacji patriarcha Flawian ekskomunikował Eutychesa. Opat odwołał się jednak do biskupa Rzymu, papieża Leona I oraz cesarza Teodozjusza II. Cesarz sympatyzujący z różnego rodzaju nowymi poglądami, zwołał na początku kwietnia 449 roku do Efezu synod, w czasie którego miał zostać rozpatrzony między innymi problem monofizytyzmu. Papież tymczasem 19 czerwca przesłał list do Flawiana, w którym przedstawił stanowisko Kościoła w tej sprawie. List ten miał być odczytany na Synodzie, stanowiąc wstęp do planowanej dyskusji. Synod rozpoczął obrady 8 sierpnia 449 roku. Już na samym początku obrad, Eutyches i jego zwolennicy, przy czynnym poparciu dworu cesarskiego, doprowadzili do zamieszania, powodującego, iż Flawian nie był w stanie odczytać papieskiego posłania. Legaci papiescy zostali ponadto brutalnie zaatakowani, tak że musiała interweniować policja. Przerażony Flawian zdołał zbiec i ukryć się w bezpiecznym miejscu. W tej sytuacji zebrani biskupi zmuszeni byli unieważnić ekskomunikę Eutychesa i przywrócić go na zajmowane stanowisko. Papież odmówił zaakceptowania przyjętych w tej sprawie ustaleń, a sam Synod nazwał „zbójnickim”, który pod taką nazwą przeszedł do historii. Cesarz swoim dekretem potwierdził jednak uniewinnienie Eutychesa skazując równocześnie na wygnanie Flawiana. Papież, pomimo wywieranych nacisków, nie uznał tego dekretu, poszukując równocześnie sposobu na rozwiązanie problemu. Prosił nawet o interwencję cesarza cesarstwa zachodniego Walentyniusza III ale i jego zabiegi nie dały rezultatu. Problem rozwiązał się jednak sam, kiedy 8 lipca 450 roku zmarł cesarz Teodozjusz, a wdowa anulowała dekret i wygnała Eutychesa z Konstantynopola.

W tej sytuacji nic nie stało już na przeszkodzie, aby mógł być zwołany sobór, który zająłby się problemem monofizytów. Trudna sytuacja w Italii, jaka powstała w wyniku zagrożenia ze strony wodza Hunów Atylli spowodowała, że sobór zwołano w Chalcedonie. Sobór rozpoczął obrady 8 października 451 roku, udział wzięło w nim około 60 biskupów, wśród nich znajdowało się dwóch legatów papieskich. Tym razem legaci odczytali list papieża, czego nie udało się w Efezie. Z bardzo ostrym atakiem wystąpił biskup Bazylii z Saleucji, żądając skazania Eutychesa oraz jego najbliższego współpracownika Dioskura. Dioskur w odwecie zażądał potępienia papieża Leona I, jednak propozycja ta została odrzucona. W konsekwencji Eutyches jak i Dioskur zostali potępieni oraz złożeni z urzędów. Władza cesarska w osobie cesarzowej Pulcherii poparła decyzję Soboru, tak więc Eutyches jak i Dioskur zostali skazani na wygnanie. Wydano także edykt przeciwko monofizytom potępiający ich działalność, ale jego skuteczność okazała się niewystarczająca. Sobór potwierdził również Credo Kościoła, że w Chrystusie obok natury Boskiej istnieje „niezmieszana istota ludzka”, co było wyrazem ogólnie obowiązującej zasady zawartej w ewangeliach. Monofizyci mogli jednak nadal prowadzić swoją działalność, ponieważ często korzystali z bardzo wpływowych protektorów. W roku 458 biskup Bazyli wraz z innymi biskupami izauryjskimi zwrócili się z prośbą do nowego cesarza imperium wschodniego, Leona I o złożenie w urzędu monofizyckiego patriarchy Aleksandrii, Tymoteusza, lecz cesarz nie przychylił się do ich żądania. Rok później biskup Diadoch wraz z innymi biskupami z Egiptu informował cesarza o dokonanym przez monofizytów zabójstwie w Aleksandrii duchownego Proteriusza, ale i tym razem nie podjęto żadnych działań.

Późniejszy cesarz Wielki Justynian był nawet sympatykiem monofizytów, jak również zabiegał o ich pozyskanie. Z monofizytami związany był poprzez swoją żonę Teodorę, gorącą zwolenniczkę tej sekty. Pomimo zdecydowanych działań przeciwko monofizytom, jeszcze długo było słychać o ich poglądach, które zanikły praktycznie dopiero w VIII wieku

Kataryzm

Kościół o charakterze heretyckim, który jako jedna z nielicznych nie wyłonił się z tradycyjnego chrześcijaństwa, ale powstał poza nim w południowej Francji w połowie X wieku[16]. Katarzy znani byli także pod innymi nazwami. Często nazywano ich albigensami od langwedockiego miasta Albi, które było ważnym ośrodkiem działalności katarów. We Włoszech nazywano ich patarenami. Nierzadko określano katarów przydomkiem innych grup heretyckich. Rzeczywiście, w zasadach ich wiary można było spotkać elementy arianizmu[17], marcjonizmu bądź manicheizmu[18]. Nie wiemy bliżej skąd przybyli, bądź jak powstawała przyjęta przez nich doktryna filozoficzno-teologiczna.

Podstawowe założenia swej religii przejęli z chrześcijaństwa, dlatego uznani zostali przez Kościół katolicki za heretyków. Wiadomo, że nie stanowili zwartego Kościoła, a ich społeczność składała się z różnego rodzaju grup wyznaniowych. Grupy te wyznawały wprawdzie wspólnie przyjęte zasady ogólne, lecz często różniły się od siebie w szczegółach i to w sposób dość zasadniczy. Katarzy dopuszczali pewne formy organizacyjne, odrzucając jednak instytucje hierarchii kościelnej w pojęciu Kościoła rzymskiego, jak i wszelkich pośredników pomiędzy Bogiem a człowiekiem w postaci osób duchownych. Dla nich podstawową i jedyną grupą był zbór, w którym znajdowali się nauczyciele (kaznodzieje) zajmujący się głoszeniem zasad religii katarskiej, tak zwani perfecti (doskonali) — zarówno mężczyźni jak i kobiety. Za całość funkcjonowania zboru odpowiadał kolegialnie cały sobór, a zatem była to struktura organizacyjna o dużym stopniu demokracji.

Katarzy odrzucali wiarę w pojęciu Kościoła rzymskiego, wprowadzając na jej miejsce bezpośrednie i osobiste poznanie, indywidualne doświadczenie oraz przeżycia o mistycznym i religijnym charakterze[19]. Doświadczenie, a w konsekwencji poznanie było dla nich najważniejsze, koncentrowali się głównie na osobistym kontakcie z Bogiem. Doktryna religii katarskiej kładła wprawdzie nacisk na konflikt dwóch przeciwstawnych sobie wartości, takich jak dobro — zło, dusza — ciało, czy niebo — ziemia, to jednak w praktyce zasada ta została znacznie poszerzona. Według katarów poprzez całe stworzenie świata toczy się odwieczna walka, światła i ciemności, ducha i materii oraz dobra i zła.

Katarzy wierzyli, że istnieje dwóch bogów o podobnym bądź równym statusie. Dla nich bóg dobry występował w postaci bezcielesnej i był bogiem miłości, źródłem czystego ducha, bytem nieskalanym. Świat materialny wyrażał natomiast władze boga złego, który był przeciwstawieniem miłości. Z powyższego wynika, że tworzenie jako zjawisko, w swojej istocie było złem, a zatem świat, w tym i człowiek, został stworzony przez boga zła. Rolą boga dobra jak i oddanych mu ludzi było wyrwać istoty ludzkie spod władzy boga zła poprzez oczyszczenie. Stąd celem człowieka na ziemi miało być uwolnienie się od wszelkiej materii i ostateczne odrzucenie wszystkiego, co pochodzi od boga zła — Regis Mundi. W przyjętych założeniach widzimy szereg rozwiązań wzorowanych na manicheizmie. Brak jest w kataryzmie jakichkolwiek stałych dogmatów, czy rozbudowanego systemu teologicznego. Są tam jedynie określone zasady postępowania, a wynikające z nich zobowiązania moralne zostały pozostawione interpretacji jednostki, czyli osobie wierzącej.

W ocenie Kościoła rzymskiego katarzy popełniali wiele odstępstw równocześnie. Ich wyrazem miały być przyjęte przez katarów następujące założenia, stanowiące fundament ich religii. Świat materialny, za który umarł Chrystus jest zły, a Bóg, którego Słowo stworzyło na początku świat, jest bogiem zła. Skoro materia jest zła, to Jezus nie mógł istnieć w świecie materialnym, nie mógł stać się ciałem, a jednocześnie być Synem Bożym. Jeśli zaś był bezcielesnym żywym duchem, to nie mógł zostać ukrzyżowany. Był zatem kolejnym prorokiem, zwykłym śmiertelnikiem[20]. Nie uważali ukrzyżowania za wydarzenie historyczne, a zatem nie uznawali także krzyża za symbol świętości. Odrzucali sakrament chrztu i komunii. Byli oskarżeni przez Kościół rzymski o sztuczne hamowanie prokreacji oraz homoseksualizm, co jednak nie znalazło potwierdzenia przez historyków.

Dla Kościoła rzymskiego poważne niebezpieczeństwo stanowiły krążące o katarach opowiadania i legendy o świętym Graalu, stwierdzające jakoby mieli znać tajemnicę, a nawet posiadać skarb świętego Graala. Tym skarbem miał być kielich, z którego pili apostołowie w czasie Ostatniej Wieczerzy oraz zawarta w nim krew Jezusa, zebrana przez Józefa z Arymatei w czasie ukrzyżowania, które to z kolei miała przewieźć do Marsylii święta Magdalena. Niektórzy historycy uważają, że katarzy posiadali tajemnice, które mogłyby podważyć podstawy chrześcijaństwa[21].

Jak już wspomniano, herezja katarska koncentrowała się głównie w Langwedocji oraz w części Akwitanii, czyli na północ od Pirenejów. W VII i VIII wieku tereny te należały do państwa Wizygotów, gdzie dominował arianizm. W 507 roku król Francuzów Chlodwig I opanował je włączając do państwa frankońskiego. W X i XI wieku Langwedocja nie należała już do Francji, lecz była niezależnym księstwem, bardziej zbliżonym do Hiszpanii. Rządziło tu kilka rodów szlacheckich, z których największą rolę odgrywał hrabia Tuluzy. W przeciwieństwie do całej ówczesnej Europy, tu rozwijała się nauka i kultura. Powszechnie studiowano języki obce, uprawiano muzykę oraz poezję. Większość miejscowej arystokracji potrafiła pisać i czytać, co stanowiło ewenement. Kiedy w Europie bardzo szybko narastał fanatyzm religijny, w Langwedocji obowiązywała w pełni zasada wolności sumienia i wyznania, w szczególności w stosunku do takich religii jak judaizm czy islam. Kościół katolicki w Langwedocji nie cieszył się autorytetem, głównie ze względu na negatywną ocenę miejscowego kleru. Księża zaniedbywali swoje obowiązki, a w niektórych Kościołach nie odprawiano nabożeństw — często przez dłuższe okresy. Jednym z istotnych czynników, które nie sprzyjały umacnianiu się Kościoła rzymskiego, były silne wpływy arianizmu pozostałe po panowaniu Wizygotów.

Nienajlepszą sytuację Kościoła katolickiego w Langwedocji potwierdził święty Bernard, który udał się tam w celu wzmocnienia lokalnego Kościoła oraz przeciwstawienia się herezjom. Kiedy bliżej zapoznał się z sytuacją, bardziej niż herezje przeraził go moralny upadek miejscowego kleru. Heretycy natomiast wywarli na nim korzystne wrażenie. Po zakończeniu swej misji przedłożył szczegółowe sprawozdanie papieżowi, które zawierało obiektywną ocenę stanu faktycznego. Papież niezadowolony z sytuacji w Langwedocji, uważał za konieczne ograniczenie wpływów rozszerzającej się herezji, głównie katarskiej.

W roku 1165 na Synodzie w Rzymie potępiono heretyków katarskich, jednak w praktyce nie odniosło to żadnego skutku. Zdawano sobie sprawę, że rycerstwo oraz arystokracja francuska z zawiścią patrzy na bogactwo krainy, która mogła stać się łatwym łupem. Trzeba było jedynie znaleźć odpowiedni pretekst dla mobilizacji francuskich katolików przeciw heretykom. Wkrótce nastąpiło wydarzenie, które dało tego rodzaju pretekst.

14 stycznia 1208 roku zamordowano w Langwedocji jednego z legatów papieskich. Nie ustalono wprawdzie sprawców, jednak Kościół oskarżył o to katarów. W tej sytuacji papież Innocenty III ogłosił krucjatę przeciwko katarom, celem wytępienia herezji na zawsze. W bardzo krótkim czasie zorganizowano liczną armię złożoną głównie z rycerstwa francuskiego. Na czele krucjaty stanął opat z Citeaux. Dowództwo wojskowe nad armią powierzono Szymonowi z Montfort. Wyprawa krzyżowców rozpoczęła się w 1209 roku. Na Langwedocję spadła trzydziestotysięczna armia rycerzy i piechurów z północy. Przewaga krzyżowców była ogromna, co stawiało katarów na pozycji przegranej. Krzyżowcy prowadzili bezpardonową walkę z całą społecznością katarską. Niszczono wszystkie miasta, wsie równano z ziemią, a ludzi wycinano w pień, w tym nawet i katolików. Dokonano eksterminacji na ogromną skalę. Szczególnie ucierpiało miasto Béziers, gdzie wymordowano wszystkich — kobiety, a nawet dzieci. Pod naporem krzyżowców padały jedno po drugim wielkie ośrodki: Perpignan, Narbonne, Carcassonne i wreszcie Tuluza, stolica Langwedocji. Do dziś trudno wytłumaczyć, dlaczego przeciwko katarom zastosowano tak straszne środki. Przecież w tym czasie funkcjonowało wiele innych herezji, lecz Kościół oddziaływał na nie głównie drogą perswazji, wyjątkowo stosując klątwę.

Była to krucjata na wzór wypraw krzyżowych skierowanych przeciwko niewiernym w Ziemi Świętej. Uczestnicy nosili na tunikach krzyże, a za udział w wyprawie, jak za udział w krucjatach palestyńskich, przysługiwał zupełny odpust, miejsce w raju oraz zdobyte łupy. Pomimo tak wielkiej przewagi ze strony krzyżowców, walki trwały bez mała czternaście lat. Do roku 1243 udało się krzyżowcom złamać opór.

W ich ręce wpadły wszystkie miasta i twierdze z wyjątkiem Montségur. Był to najpotężniejszy punkt oporu katarów. Przez cały czas krucjaty twierdza ta trwała w nieustępliwym oporze i odpierała kolejne ataki. W końcu nocą 1244 roku cytadela skapitulowała. Wiele jednak małych grup katarskich przetrwało w górach ukrywając się w jaskiniach, prowadząc wojnę podjazdową przeciwko krzyżowcom.

Prawosławie

Jedno z głównych wyznań chrześcijańskich, które wyłoniło się z Kościoła katolickiego w formie schizmy i uformowało ostatecznie w roku 1054 w odrębny Kościół. Doktryna religijna oraz liturgiczna Kościoła prawosławnego ukształtowała się na wzorcach kultur wschodnich, a zwłaszcza greckiej. Kościół prawosławny w swoich założeniach filozoficzno-teologicznych opiera się na Biblii i tradycji chrześcijańskiej, za którą uważa się orzeczenia pierwszych siedmiu soborów powszechnych i Ojców Kościoła. Różnice doktrynalne pomiędzy obydwoma wyznaniami są nieznaczne. W Kościele prawosławnym przyjęto zasadę, że Duch Święty pochodzi wyłącznie od Ojca, odrzucając tym samym tak zwaną formułę Filioque[22]. Ponadto Kościół prawosławny nie uznaje:

  • czyśćca, który w Kościele katolickim stanowi ważną instytucję w procesie zbawienia,
  • dogmatu o Niepokalanym Poczęciu oraz Wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny,
  • prymatu papieża, a tym samym odrzuca dogmat o jego nieomylności.

W zakresie zasad wiary, prawosławie uznaje także siedem sakramentów, niemniej ich spełnienie przebiega nieco inaczej. Chrzest dokonywany jest przez trzykrotne zanurzenie w wodzie, po którym bezpośrednio następuje bierzmowanie dokonywane przez tego samego kapłana, a nie biskupa jak w Kościele katolickim. Komunia święta udzielana jest pod dwoma postaciami — chleba i wina. Kościół prawosławny nie dopuszcza zasady, że przyjęte sakramenty udzielają łaski z mocy samej czynności, tak jak to przyjęto w Kościele katolickim. Aby otrzymać łaskę, wyznawca Kościoła prawosławnego, przystępując do sakramentu, musi czynić to ze szczególną godnością i wiarą, ponieważ łaska nie działa na człowieka zniewalająco, a jedynie poprzez świadomość. Bóg wprawdzie udziela łaski, ale człowiek mając wolną wolę może ją przyjąć bądź nie przyjąć. Kościół prawosławny nie dopuszcza instytucji odpustów. Celibat w Kościele prawosławnym został ograniczony do mnichów i biskupów. Występują również różnice w liturgii – obowiązuje obrządek bizantyjski z językiem starogreckim, starocerkiewnym, bądź językami narodowymi. Duże znaczenie ma śpiew chóralny i solowy bez użycia instrumentów. Praktykuje się także kult obrazów (ikony) i relikwii, zakazane jest natomiast oddawanie czci rzeźbom.

Kościół prawosławny głosząc wiarę w jeden Kościół powszechny odrzuca jednak idee władzy centralnej, przyznając patriarchatowi w Konstantynopolu jedynie prymat honorowy. Prawosławie wywiodło się z Kościoła rzymskiego w wyniku długotrwałego procesu. Nałożyło się tu wiele czynników począwszy od rywalizacji o prymat pomiędzy Wschodem a Zachodem, poprzez rozbieżności w sferze doktryny, liturgii jak i poważne różnice o charakterze kulturowo-organizacyjnym.

Już w roku 190, za pontyfikatu biskupa Rzymu Wiktora I doszło do bardzo ostrego konfliktu pomiędzy Rzymem, a biskupami wschodu, który mógł doprowadzić do podziału na dwa Kościoły. Spory, w szczególności o prymat Rzymu, narastały z coraz większą aktywnością. Biskupowi Rzymu Damazemu I udało się po ciężkich zmaganiach uzyskać na Soborze Rzymskim w roku 368 decyzję konieczności uznania przez Rzym każdego prawowitego biskupa. Synodu w Antiochii w roku 378, potwierdził tę regułę – na co biskupi wschodu zareagowali milczeniem. Nie udało się kwestii spornych rozwiązać w czasie Soboru w Konstantynopolu, w roku 381. Przyjęto wprawdzie Credo Nicejsko-konstantynopolskie w kwestii Trójcy Świętej, jednak z wyłączeniem formuły Filioque, na co nie zgadzali się biskupi Wschodu. Dla załagodzenia napięcia, przyznano biskupowi Konstantynopola honorowe miejsce zaraz po Rzymie, z czego niezadowolony był biskup Rzymu. Podobnie Sobór w Chalcedonie w 451 roku nie rozwiązał problemu – w uchwale soborowej stwierdzono, że w zakresie dyscypliny Rzym i Konstantynopol są sobie równe. Ówczesny biskup Rzymu Leon I Wielki nie pogodził się z tym – jego zdaniem wyższość Rzymu nad Konstantynopolem dokumentowało ustanowienie tu prawnej stolicy przez świętego Piotra. Argument ten będzie w przyszłości przywoływany bardzo często, czego jednak nie zaakceptuje wschód.

Leon I – dla potwierdzenia swojej zwierzchności – powołał swego przedstawiciela przy dworze cesarskim w Konstantynopolu – miał pełnić funkcję nadzoru wobec tamtejszego Kościoła[23]. O ile cesarz potraktował powołanie tej instytucji przychylnie, gdyż dawała mu możliwość bezpośredniego kontaktu z papieżem, to biskupi wschodu odnieśli się do przedstawiciela Rzymu nieufnie.

Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, co mogło doprowadzić do konfliktu na dużą skalę. Nie minęły trzydzieści dwa lata, kiedy cesarz cesarstwa wschodniego Zenon przesłał biskupowi Rzymu Feliksowi II list proponujący zjednoczenie całego chrześcijaństwa poprzez złagodzenie postępowania w stosunku do niektórych heretyków, a w szczególności monofizytów. Papież, podejrzewając o inspirację patriarchę Konstantynopola Akacjusza, sprzyjającego monofizytom, rzucił nań klątwę. W rewanżu Akacjusz usunął imię papieża z tabliczek liturgicznych, co równało się z obłożeniem ekskomuniką. W wyniku czego zachód i wschód oficjalnie zerwały ze sobą wszelkie kontakty, co trwało aż trzydzieści pięć lat.

W celu poprawy stosunków z zachodem, a głównie dla pozyskania wpływów, w latach 514–518 cesarz cesarstwa wschodniego użył swej władzy, by przywieść biskupów wschodu do przyjęcia trudnych warunków stawianych przez Rzym.

Kościół Wschodu musiał uznać, że święta wiara katolicka była zawsze strzeżona przez Rzym i nigdy nie splamiła się schizmą – w postaci tzw. Formuły Hormizdasa[24]. W zamian za to, Rzym bez zastrzeżeń oddawał cesarzowi prawo wglądu w sprawy całego Kościoła i wynosił patriarchę Konstantynopola do godności wikariusza apostolskiego na cały Wschód. Praktycznie Kościół Wschodu otrzymał niewiele. Cesarz jednak zapewnił sobie prymat nad papieżem na wiele lat, co znacznie ograniczyło rolę papiestwa na arenie międzynarodowej. Formuła Hormizdasa została przyjęta przez patriarchę Konstantynopola 25 marca 519 roku i została podpisana przez wszystkich biskupów wschodu. Jej treść brzmiała:

Uznaję Święty Kościół Boży, Kościół Starego i Nowego Rzymu, za jeden i ten sam, za siedzibę apostoła Piotra a stolicę biskupią. Bizancjum za jedną i tą samą. Wyznaje tą doktrynę, której strzeże papież, potępia zaś wszystko, co on potępi.

Z czego wynikać by mogło, że Kościół rzymski zapewnił sobie pełną lojalność biskupów wschodu, co, w praktyce okazało się fikcją, niemniej prymat papieża została formalnie uznany.

Pierwszym, który otrzymał tytuł patriarchy ekumenicznego był patriarcha Konstantynopola Jan IV. Kolejni papieże czynili wiele, aby wschód pozostał w obrębie wielkiego Kościoła rzymskiego – np. papież Feliks IV, aby zapewnić sobie względy Kościoła wschodniego, wzniósł w Rzymie bazylikę ku czci dwóch bohaterów Wschodu Kosmy i Damiana. Jednak rozbieżności wciąż narastały.

Odmienność Kościoła wschodniego, która przyjęła później nazwę prawosławia, w VI wieku była już praktycznie ukształtowana pod względem doktrynalnym i liturgicznym. Działalność misjonarzy greckich w IX i X wieku przeniosła nową religię do Bułgarii, Rumunii i wreszcie na Ruś Kijowską, czyniąc Kościół wschodni coraz większą potęgą.

Systematyczne wywieranie presji na poszczególnych biskupów, aktywne popieranie niektórych kościołów i klasztorów wiernych Rzymowi, doprowadziło do nowych poważnych konfliktów.

Sytuacja zaostrzyła się szczególnie za pontyfikatu papieża Leona IX (1049–1054), gdy patriarcha wschodu Michał Cermlaniusz oskarżył chrześcijan wschodu obrządku rzymskiego o herezję wydając nawet nakaz zamknięcia łacińskich kościołów i klasztorów w Konstantynopolu. Papież zaprotestował bardzo ostro, podkreślając, że kościoły i klasztory obrządku wschodniego w Rzymie cieszą się pełną wolnością. Dla złagodzenia sporu papież wysłał do Konstantynopolu swoich przedstawicieli, lecz nie doprowadziło to do porozumienia. W tej sytuacji 16 lipca 1054 roku legaci papiescy obłożyli klątwą patriarchę Konstantynopola, który w ramach rewanżu obłożył klątwą papieża.

Tym razem zerwanie było ostateczne i nieodwołalne. Z biegiem czasu pomiędzy Wschodem a Zachodem narastały nie tylko różnice w zakresie problemów teologicznych czy liturgii, ale przede wszystkim w sferze kulturowo-cywilizacyjnej. Wpływy barbarzyńskiego zachodu były tak silne, że zmieniały świadomość całych narodów, w tym Kościoła. Mentalność Wschodu stawała się zupełnie obcą mentalności Zachodu, a mentalność Zachodu niepojęta dla Wschodu. Upadek kultury, nepotyzm, pycha, były trudne do przyjęcia dla Kościoła Wschodniego. Barbarzyńskie postępowanie krzyżowców niszczących wszystko, co napotkali w swym marszu do Ziemi Świętej uniemożliwiło jakąkolwiek próbę odbudowy jedności z Rzymem. Podbój Bizancjum przez uczestników IV wyprawy krzyżowej i założenie tam w 1201 roku cesarstwa łacińskiego przekreśliło wszelkie nadzieje. Nawet rozmowy cesarza cesarstwa wschodniego podjęte w czasie jego pobytu w Rzymie, w październiku 1369 roku z papieżem Urbanem V nie były już w stanie nic zdziałać dla poprawy stosunków pomiędzy Kościołem wschodnim a zachodnim.

Ostatnia nadzieja na odbudowę jedności Kościoła pojawiła się w połowie XV wieku. W roku 1434 wielka armia turecka ruszyła na Konstantynopol, co ogarnęło trwogą cały chrześcijański Wschód, który zdawał sobie sprawę, że nie poradzi sobie bez pomocy Zachodu. W tej sytuacji Kościół Wschodu wyraził gotowość powrotu do Kościoła rzymskiego poprzez zniesienie wszystkich różnic i uznanie prymatu papieża – za cenę skutecznej pomocy wojskowej. Problemem jednak się okazało, kto miałby podjąć decyzję ze strony Zachodu a następnie ją zrealizować. Skłócony z odbywającym się Soborem papież Eugeniusz V, w celu wzmocnienia swego autorytetu zaproponował cesarzowi cesarstwa wschodniego Janowi VII oraz patriarsze Konstantynopola spotkanie w Ferrarze, gdzie zamierzał zwołać konkurencyjny sobór i tam doprowadzić do oficjalnego pojednania.

Obrady Soboru w Ferrarze rozpoczęły się 8 sierpnia 1438 roku, na co uczestnicy Soboru w Bazylei zareagowali bardzo ostro, ogłaszając jako dogmat prymat soboru nad papieżem, po czym doprowadzili do wyboru następnego papieża Feliksa V. W ten sposób urzędowało równolegle dwóch papieży. Sobór w Ferrarze obradował w dalszym ciągu, po czym przeniósł się do Florencji i tam 6 lipca 1439 roku uroczyście podpisano porozumienie o zjednoczeniu Kościoła Wschodniego z Zachodnim. Nie miało to jednak żadnego praktycznego znaczenia, gdyż podjęcie akcji zbrojnej przeciw Turkom było niemożliwe wskutek ogólnych nieporozumień. Tylko cały Kościół Zachodni poparty przez większość królestw mógł zorganizować skuteczną krucjatę.

Na skutek znacznej przewagi, w roku 1444 wojska tureckie pokonały chrześcijan pod Warną, a 23 maja 1453 roku Turcy zajęli Konstantynopol, stolicę Bizancjum, likwidując ostoję chrześcijaństwa w Azji Mniejszej – tym samym droga na zachód stała otworem.

Jest pewne, że gdyby chrześcijański Zachód, a w szczególności skonsolidowany Kościół zachodni, podjął odpowiednie działania zarówno o charakterze wojskowym jak i reformatorskim, można byłoby uniknąć schizmy wschodniej jak i zapobiec schizmie zachodniej.

Późniejsze działania Kościoła rzymskiego nie zmierzały już w kierunku zjednoczenia, a raczej osłabienia prawosławia i rozszerzenia własnych wpływów na Wschodzie. Za przykład może tu służyć Unia Brzeska w Polsce, w roku 1596, której celem było utworzenie konkurencyjnego Kościoła z obrządkiem Wschodnim, a podległego Rzymowi. Od tego czasu przedstawiciele Kościoła Wschodniego zawsze twierdzili, że największą przeszkodą w porozumieniu jest Kościół unicki, traktując go jako dywersję przeciwko prawosławiu.

Po upadku Bizancjum pozycja Kościoła wschodniego na tym obszarze znacznie się zmienjszyła, zaś głównym centrum stała się Rosja, zwłaszcza od 1583 roku, kiedy za życia patriarchy Jeremiasza została wyniesiona do rangi patriarchatu. Na uwagę zasługuje fakt, że pierwszym patriarchą został Jaw (Hiob), bardzo blisko związany z rodziną Godunowych. Od tego czasu Kościół prawosławny systematycznie się umacniał.

W XIX i XX wieku powstały dalsze autokefaliczne Kościoły prawosławne. W roku 1830 w Serbii, w 1833 w Grecji, w 1859 w Rumunii, w 1872 w Bułgarii, w roku 1922 w Albanii, w 1925 w Czechosłowacji oraz w Polsce.

W zakresie organizacyjnym Kościół prawosławny funkcjonuje na zasadzie autokefalii (Kościoły narodowe są od siebie niezależne administracyjnie oraz hierarchicznie) poszczególnych Kościołów lokalnych. Na czele autokefalicznych Kościołów prawosławnych (patriarchatów) stoją patriarchowie i metropolici sprawujący jurysdykcję przy udziale synodów. Decyzje w sprawach najważniejszych dla danego Kościoła podejmowane są na soborach. Dyscyplina Kościelna opiera się na przepisach ustalonych przez sobory powszechne i synody lokalne. W Kościele prawosławnym istnieją trzy stopnie święceń kapłańskich: diakona, księdza oraz biskupa, przy czym biskupi diecezjalni, metropolici oraz patriarchowie nie są przez nikogo mianowani, bowiem pochodzą z wyboru, najczęściej spośród mnichów.

Aktualnie istnieje 15 Kościołów autokefalicznych tworzących dwie grupy. Do pierwszej grupy należą patriarchaty starożytne: patriarchat w Konstantynopolu, patriarchat Aleksandryjski, patriarchat Antiocheński, patriarchat Jerozolimski oraz patriarchat Moskiewski całej Rosji. Do drugiej grupy należą patriarchaty i Kościoły narodowe, takie jak: Patriarchat Gruziński, Serbski Kościół Autokefaliczny, Autokefaliczny Kościół Cypryjski, Autokefaliczny Kościół Greków, Autokefaliczny Kościół Albański, Autokefaliczny Kościół Czech i wszystkich ziem słowiańskich, Polski Kościół Autokefaliczny, Kościół Prawosławny Armeński. Ponadto istnieją jeszcze trzy autokefaliczne Kościoły: Synaju, Fiński oraz Japoński.

R. H. Zamojski, fragment książki Schizmy i herezje” wydanej przez Wydawnictwo Przedświt.

Tekst przygotował Lech Robakiewicz, przypisami wzbogacił Mariusz Dobkowski

Źródło: https://www.gnosis.art.pl/e_gnosis/aurea_catena_gnosis/zamojski_schizmy_herezje.htm


[1] C.V. Manzanares, Pisarze wczesnochrześcijańscy I–XII w. s. 30.
[2] I. Robinson, The Second Treatise of the Great Seths. 332.
[3] M. Smith: The Secret Gospel. Londyn 1974, s. 14.
[4] Tamże, s. 15.
[5] Tamże, s. 15.
[6] Obecnie nie ma już wątpliwości, że manicheizm był religią światową.
[7] D. Roops: Kościół pierwszych wieków, s. 485.
[8] Trudno mówić o quasi-sekcie. Religie astrobiologiczne, jak np. egipska, mezopotamskie, hinduizm, religia Majów i Azteków, czy uniwersalistyczne – buddyzm i chrześcijaństwo – posiadają po prostu elity kapłańskie czy duchowe. [przyp. red.]
[9] Być może te zapożyczenia liturgiczne miały miejsce w rejonach, gdzie manicheizm rozwijał się obok chrześcijaństwa. „Religia światłości” była znana ze swoich zdolności akomodacyjnych do różnych kultur i środowisk religijnych. Znawca gnozy i manicheizmu K. Rudolph podaje, że kult manichejski składał się z modlitw, śpiewów, recytacji hymnów oraz z postów. Ważne ceremonie to: codzienny uroczysty posiłek wybranych (tzw. stół), nakładanie rąk przy wyświęcaniu wybranych, święto bema obchodzone w rocznicę śmierci Maniego (luty/marzec) oraz ceremonia żałobna pomagająca odejść duszy do Królestwa Światłości. [przyp. red.]
[10] W iluminowanych rękopisach z Turfan miniatury ukazują wybranych manichejskich podczas modlitwy, pisania (lub przepisywania świętych ksiąg), a także w trakcie święta bema. [przyp. red.]
[11] Chodzi o Ujgurów i rękopisy w języku ujgurskim. [przyp. red.
[12] Tamże, s. 487.
[13] Według współczesnych ustaleń brak wiarygodnych dowodów na bezpośrednie powiązania manichejczyków z paulicjanami, czy działającymi na Bałkanach bogomiłami. [przyp. red.]
[14] Następca cesarza Gracjana, który cesarzem obwołał się sam w 385 roku, stąd często nazywa się go nielegalnym następcą bądź uzurpatorem.
[15] Pryscyliana stracono w Trewirze, a ciało jego po pewnym czasie przewieziono do jego rodzinnej Hiszpanii, gdzie został pochowany.
[16] Zwykle za czas narodzin kataryzmu przyjmuje się początek XI lub XII w. [przyp. red.]
[17] W nauce katarskiej trudno dopatrzyć się deprecjonowania boskiej istoty Syna (Chrystusa), głównej cechy arianizmu; katarzy jako doketyści w chrystologii, akcentowali duchowy charakter Chrystusa. Prawdą jest natomiast, że wspólnoty katarskie we Francji były niekiedy nazywane przez teologów i polemistów katolickich właśnie arianami. Nazwa ta była synonimem określenia „heretyk” i świadczyła raczej o nierozpoznaniu herezji, z którą średniowieczni tropiciele ruchów dysydenckich mieli do czynienia. [przyp. red.]
[18] Chodzi tu naturalnie o podobieństwa do niektórych nauk i zasad organizacyjnych obu wspomnianych tu wspólnot religijnych, a nie bezpośrednie pokrewieństwo (np. dualizm, reinkarnacja i organizacja społeczności wiernych w odniesieniu do manichejczyków, a zasadniczo niechętny stosunek katarów do Starego Testamentu w analogii do marcjonitów, którzy w swoim kanonie odrzucili Stary Testament). [przyp. red.]
[19] Wybitny badacz kataryzmu Jean Duvernoy twierdzi, iż nie ma dowodów na istnienie mistyki katarskiej (Religia katarów, s. 299). [Przyp. red.]
[20] To nieporozumienie. Katarzy podkreślali duchowy charakter Chrystusa, prędzej uznawali go za anioła, niż za człowieka. [Przyp. red.]
[21] Wydaje się, że dualizm kosmogoniczny i kosmiczny oraz wiara w kolejne wcielenia duszy były wystarczającymi „tajemnicami”, aby wstrząsnąć doktryną Kościoła rzymskiego; stąd krucjata przeciwko albigensom (1209–1229), pociągająca za sobą zniszczenie kultury południa Francji i powstanie tzw. inkwizycji papieskiej (1233), która stała się ważną i aktywną instytucją Kościoła rzymskiego aż do XX wieku. [Przyp. red.]
[22] Filioque znaczy „i od syna”. Pojęcie to wyraża myśl, że w Trójcy Świętej Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna jako od jednej całości. Od IV wieku formuła ta została przyjęta przez tradycję kościelną, od XI wieku wprowadzona przez synody do Nicejsko-konstantynopolskiego symbolu wiary, od XI wieku oficjalnie uznana przez Rzym. Formuła ta spotkała się ze sprzeciwem Kościoła Wschodniego, który uznał, że Duch Święty pochodzi wyłącznie od Ojca.
[23] Tak oto narodziła się instytucja nuncjusza papieskiego, która przetrwała do naszych czasów.
[24] Hormizdas — imię papieża, którego pontyfikat przypada na lata 514–523.