CzytelniaOstrzeżenia

Komu, komu… bo idę do domu!

Jak współcześnie głosi się ewangelię

W ostatnim czasie przyjęło się, że każdy sposób, aby pozyskać słuchaczy na chrześcijańskich spotkaniach, ewangelizacjach i nabożeństwach jest właściwy. Wiele osób przyznaje, że żyjemy w świecie, w którym ludzie nie są zainteresowani ewangelią. Gdy rozmawiamy z naszymi znajomymi, niektórzy z nich nie chcą nawet wysłuchać tego, co mamy do powiedzenia.

Faktem jest, że żyjemy obecnie w świecie, w którym jest tak wiele informacji, że jedna osoba nie ma możliwości ich przeczytać, czy obejrzeć. Każdy musi segregując, wybrać najlepszą dla siebie ofertę. Każdy z nas może posiadać dostęp do tysięcy kanałów telewizyjnych, gazet, książek i portali internetowych. Galerie handlowe i supermarkety walczą o klienta. Marketing w dobie kapitalizmu jest głównym elementem sprzedaży. Każdy sprzedawca zobligowany jest do stworzenia najbardziej atrakcyjnej i najtańszej oferty. W sytuacji, kiedy porównywalny jest stopień jakości i ceny produktu, w „grę” wchodzą inne elementy, jak sposób prezentacji, reklama, promocje, gratisy itd. Każdy handlowiec prześciga się w tym, aby w jak najkorzystniejszy sposób sprzedać produkt. Jest gotowy zachęcić do swojego produktu nie odnosząc się nawet do oferty, ale afiszując produkt gratisowy. I tak, reklama sieci komórkowej promuje darmowe kursy językowe, które mają ułatwić pozyskanie atrakcyjnej partnerki życiowej z innego kraju; natomiast w hipermarkecie organizuje się wywiad ze znanym podróżnikiem.

Jeszcze 20-30 lat temu, w czasach niedoboru, w uprzywilejowanej pozycji były osoby posiadający towar i usługi. Wtedy także głoszenie ewangelii było łatwiejsze, gdyż ludzie chętniej „chłonęli nowości”. Kiedy zwiastujemy ewangelię, ludzie chcą się wywiedzieć o nazwę organizacji, później w domu wpisują w wyszukiwarkę i znajdują „naszą ofertę”, znajdują filmy na youtube i kazania mp3. Jednak, z taką samą łatwością, jak stronę kościoła potrafią znaleźć dyskusje teologiczne, artykuły o jawnych grzechach w naszych zborach itd. Łatwo potrafią upewnić się, że są kontrargumenty na niektóre nasze poglądy.

Współcześnie przyjmuje się, że musimy na wzór współczesnego marketingu organizować głoszenie ewangelii. We wrześniu 2012 roku odbył się w Krakowie „Festiwal Życia”, który organizowany był olbrzymim nakładem finansowym. Organizatorzy zapewniali na tyle szeroką ofertę, całkowicie nie związaną z chrześcijaństwem, aby pozyskać na spotkanie setki osób. Jak sami zapewniali miały to być osoby, całkiem niezainteresowane Chrystusem, a jedynie atrakcjami, jak: koncert Mai Jerzowskiej, Mieczysława Szcześniaka, pokaz The Power Team, czy zawodników NBA, czy wystawą samolotów. Taka mentalność została wszczepiona w nas przez amerykańską kulturę i praktykę, przekazywaną przez amerykańskich misjonarzy i nauczycieli. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy nauka Boża pozwala na takie traktowanie ewangelii (czyli pozyskiwanie niewierzących cielesnymi metodami – czyli odwołującymi się do cielesnych pragnień, zamierzeń, atrakcji). Zwróćmy się do Słowa Bożego, Paweł naucza:

„Zaiste, myśmy wonnością Chrystusową dla Boga wśród tych, którzy są zbawieni i tych, którzy są potępieni; Dla jednych jest to woń śmierci ku śmierci, dla drugich woń życia ku życiu. A do tego któż jest zdatny? Bo my nie jesteśmy handlarzami Słowa Bożego, jak wielu innych, lecz mówimy w Chrystusie przed obliczem Boga jako ludzie szczerzy, jako ludzie mówiący z Boga.” (Przekład Warszawski, 2 List Pawła do Koryntian 2:15-17).

Zasadniczą kwestią jest abyśmy zauważyli, że Paweł w danym fragmencie nie odwołuje się do ciągnięcia zysków z handlu Bożym Słowem (jak wielu myśli i ja też przez wiele lat). Jeżeli uważnie czytamy kontekst fragmentu widzimy, że apostoł tuż przed pogrubionym przeze mnie wyrażeniem używa sformułowania „bo my nie jesteśmy”, czyli we fragmencie wcześniejszym znajduje się przeciwieństwo bycia „handlarzem Słowem Bożym”. Paweł napisał, o sobie i swoich współpracownikach, że są wonnością Chrystusową, która dla jednych jest wonią śmierci ku śmierci, dla drugich wonią życia ku życiu. Dalej apostoł nawiązuje do sedna właściwej postawy, że ich mówienie w Chrystusie jest szczere, że mówią z/od Boga.

Każde zwiastowanie Słowa Bożego właśnie musi się opierać na tych kilku elementach:

1) Należy być wonnością – jeżeli nie jesteśmy wonnością nie możemy być szczerymi głosicielami ewangelii. Czym jest miła winność? Słowo Boże wskazuje, że każdy dar składany przez nas, każda ofiara może być przyjemna lub nieprzyjemna Bogu. Boży ludzie wielokrotnie składali Bogu ofiary, o których Bóg składał świadectwo, że była to przyjemna woń. Przyjemna woń nie wiązała się tylko z ofiarą, ale także postawą ofiarowującego.

„Noe znalazł łaskę w oczach Pana… Noe był mężem sprawiedliwym, nieskazitelnym wśród swojego pokolenia. Noe chodził z Bogiem…. …. Wtedy zbudował Noe ołtarz Panu … i poczuł Pan miłą woń” (Przekład Warszawski, I Mojżeszowa 6:8-9, 8:20-21)

Paweł napisał:

„Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza.” (Przekład Warszawski, List do Rzymian 12:1)

„Jak bowiem oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości ku popełnianiu nieprawości, tak teraz oddawajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości ku poświęceniu. (Przekład Warszawski, List do Rzymian 6:20)

W tych fragmencie widzimy, jak ważne jest, aby nasze życie było święte, oddzielone dla Boga, poświęcenie i zaangażowanie w służbę sprawiedliwości, która powinna przynajmniej dorównywać zaangażowaniu jakie mieliśmy dla doczesnych przyjemności. Niestety jest to punkt odrzucany w praktyce przez większość zborów. Uważa się, że można organizować wielkie akcje, w których posłani ludzie nie charakteryzują się oddaniem Chrystusowi i świętym życiem. Musza oni realizować program, roznosić ulotki, grać ładną muzykę, występować w dramach i robić za klaunów. Często jest to poparte nauką o „sztucznym entuzjazmie” i „sztucznym tłumie”. Kaznodzieje posługujący się znanym fragmentem z końca ewangelii Mateusza, żebyśmy szli na „cały świat” (choć zazwyczaj chodzi tylko o nasze miasto lub dzielnicę), na wszystkich sprzeciwiających się lub niechętnych nakładane jest piętno opornych, krnąbrnych lub „uświęceniowców”

2) Należy być wonią ku śmierci i ku życiu – nasze zwiastowanie powinno być słodkie jak miód dla ludzi chcących iść za Chrystusem i powinno być gorzkie, jak piołun dla ludzi nie chcących podporządkować się Chrystusowi. Podstawowym elementem naszego zwiastowania jest wskazanie, że każda osoba, która szczerze nie oddała swojego życia Jezusowi (co poświadczone jest przez Ducha Świętego nowym narodzeniem, a dalej świadectwem zmienionego życia) idzie do piekła. Nasze słowa i życie powinny wskazywać na sąd Boży, ale także na łaskę Bożą, w osobie Jezusa Chrystusa. Dla ludzi, którzy szukają Boga, pragną zbawienia, powinniśmy być miłą, słodką wonią, która daje nadzieje na życie wieczne. Nie możemy emanować jednak właściwej woni, jeżeli sami nie jesteśmy wonnością. Niestety współcześnie odchodzi się od zwiastowania „ku śmierci” głosząc dla każdego człowieka „ewangelię” przyjemną, pełną Boga, który kocha człowieka, a nawet szaleje za człowiekiem, który niczego nie wymaga, który niczego nie oczekuje od człowieka. Który nie potępia i nie osądza. Z naszych kościołów unosi się woń odświeżacza powietrza z toalety, który każdy smród jest w stanie przykryć pięknym zapaszkiem kornwalii.

3) Należy być ludźmi szczerymi – nasza szczerość powinna nie tylko ograniczać się do tego, że nie kłamiemy, ale także niczego nie zatajamy. Warto w tym momencie powiedzieć, czy mówimy ewangelię, która oczekuje od człowieka, aby wziął swój krzyż i naśladował Jezusa? Która mówi, że Jezus oczekuje każdego wyrzeczenia, nawet w skrajnych przypadkach, abyśmy utracili rodziny, mienie i porzucili nasze ulubione przyjemności?

4) Jako ludzie mówiący z/od Boga – jest to kolejny ważny element naszej wiary, czy znamy Boże Słowo. Wielu ludzi posługuje się ludzkimi metodami i ludzkimi mądrościami, zamiast polegać na Bożej mądrości, na słowach, które sam Bóg wkłada w serce w wyniku modlitwy i przesiąknięcia Bożym Słowem.

Teraz przejdźmy do bycia handlarzami Słowa Bożego (których jest wielu wg Bożego Słowa). Paweł używa słowo, które można przetłumaczyć także jako: „prowadzenie kupiectwa”, czy „prowadzenia straganu, kramu”. Handlarz zainteresowany jest sprzedaniem swojego towaru. Liczy się cel, nie środek do osiągnięcia celu. Kramarz przedstawia swój towar możliwie najlepiej. Jeżeli chce przebić się ze swoją ofertą nad inne oferty, musi „schodzić z ceny”, ale jednocześnie musi schodzić ze standardów. Nieuczciwy kupiec jest gotowy oszukać klienta po to, aby zakupił towar. Ci bardziej uczciwy co najwyżej „nie wspomną” o wadach produktu. Handlarz zastosuje każdą metodą, aby skierować wzrok klienta na swój towar. Marketingowcy powtarzają, że sednem sukcesu jest zwrócenie uwagi klienta, który wybiera z setki podobnych ofert. Dlatego sprzedawcy dają gratisy, dlatego są gotowi stworzyć przedstawiania (które mogą nie być związane z danym produktem), które przyciągną uwagę. Są oni gotowi posłużyć się każda psychologiczną i socjologiczną sztuczką, aby pozyskać klienta. Tytułowe przysłowie „Komu, komu… bo idę do domu!” ma służyć wymuszeniu decyzji, która może być przez kupującego podjęta właśnie w tym momencie, gdyż za chwilę oferta straci swoją ważność. Niektórzy sprzedawcy oferują darmowe wycieczki, na których oferują jakieś produkty, np. garnki, czy inny sprzęt AGD. Liczą, że człowiek, który skorzystał z darmowej wycieczki, będzie możliwie czuł się zobligowany do większej przychylności przy zakupie, a dodatkowo mają kilka godzin, na przedstawienie swojej oferty.

Właśnie tak dzisiaj zwiastowana jest ewangelia. Jako produkt marketingowy. Ludzi, którzy nie są zainteresowani ewangelią chcemy przyciągnąć za pomocą świeckich metod na nasze ewangelizacje. Jesteśmy w stanie zaproponować im: koncert Mai Jeżowskiej, Klaunów, Strongmenów, pokazy gwiazd NBA itd, tylko aby posłuchali tego, co mamy do powiedzenia. Polskie doświadczenia są jednak niewielkie w porównaniu z amerykańskimi, czy z Europy Zachodniej. Tam organizuje się pokazy olbrzymich samochodów, które robią w powietrzu piruety, organizuje się McDonaldy w kościołach, koncerty U2, kursy jogi, aerobik, turnieje golfa i tenisa. Do Polski są wprowadzane inicjatywy „chrześciańskiego” Paintballa (osoby przebrane za wojskowych biegają po lesie i strzelają do siebie z broni, która wystrzeliwuje kolorowe kule). Wszystko to, aby najbardziej niechętnych przyciągnąć do zboru, a tam przedstawia się im najciekawszą ofertę: spotkania dla dzieci, miła atmosfera, „cool” spotkania dla młodzieży, spotkania na kawce, potańcówki, sylwester na basenie, zajęcia z tańca na rurze itd., Nic jednak nie mówi się wprost o Chrystusie i potrzebie porzucenia grzechu, aby nie odstraszyć „sympatyków”.  

Niektóre zbory posiadają specjalny program przyciągnięcia do zboru homoseksualistów, inne ludzi bogatych posiadających wpływy. Na takich nabożeństwach dostosowuje się Słowo, aby nie było „zbyt potępiające”, musi to być nauczanie, które sprawi, aby każdy poczuł się dobrze. Nikomu nie przeszkadza, czy ktoś jest okolczykowany od stóp do głów, czy ma wyzywające ubranie, czy w domu są ciągłe kłótnie. Wszystko to nazywa się „chrześcijańskim procesem”, który jednak nie jest progresem rozwoju (wiele osób na początku swojego chrześcijaństwa było bardziej oddanych Chrystusowi niż po 20 latach bycia w takim zborze).

Często na poparcie takiego stylu „głoszenia” używa się fragment z Listu do Filipian 1:18. Ja jednak zacytuję ten fragment w całym kontekście:

„Niektórzy wprawdzie głoszą Chrystusa z zazdrości i przekory, inni natomiast w dobrej myśli; Jedni z miłości, wiedząc, że jestem tu, aby bronić ewangelii, Drudzy zaś głoszą Chrystusa z kłótliwości, nieszczerze, sądząc, że wzmogą przez to ucisk więzów moich. Lecz o co chodzi? Byle tylko wszelkimi sposobami Chrystus był zwiastowany, czy obłudnie, czy szczerze, z tego się raduję i radować będę;” (Przekład Warszawski, Fil. 1:15-18)

Wielu rozumie ten fragment, a zwłaszcza słowo „sposób”, jako „metodę”. Jest to błąd. Greckie słowo τρόπῳ tropō oznacza: „sposób”, „drogę. Z kontekstu tego fragmentu widzimy, że byli różni ludzie w Rzymie, którzy nieszczerze, chcąc wywołać dodatkowy ucisk Pawła rozpowiadali wieść o Jezusie. Taka wieść mogła brzmieć np. „Paweł głosił, ze w Jerozolimie był Żyd, który jest Pomazańcem Bożym i, że Bóg znakami i cudami potwierdził rzekomo Jego osobę, ale został zabity przez naród żydowski. Podobno jednak został wzbudzony z martwych po 3 dniach”. Choć sami ci ludzie prawdopodobnie, że nie głosili o upamiętaniu, o potrzebie nawrócenia, to jednak jednocześnie sama wieść o Chrystusie docierała do bardzo dużej ilości osób. Ci ludzie bywali „poruszeni” przez tą wieść i dalej szukali Boga. Paweł w wersecie 18tym mówi, że dobrze, że wszelkimi drogami, sposobami Chrystus jest zwiastowany, gdyż ludzie nigdy nie słyszący o Jezusie mogą zainteresować się Bożym zbawieniem. Mówi także, że ten zły sposób jest obłudny, tym głosicielom chodzi tylko, aby w mieście zaczęto o tym, mówić, a sąd rzymski z powodu rozruchów dotkliwiej ukarał Pawła. Ważne jest, że Paweł nie mówi, że ci ludzie głoszą „ewangelię” obłudnie, a jedynie „głoszą Chrystusa” (a bardziej składnie byłoby „głoszą o Chrystusie”). Mogła nie być to pełna ewangelia o zbawieniu, a jedynie informacja o Jezusie.

Zanim ktoś się powoła na podany fragment (z Listu do Filipian 1:18), warto byłoby zastanowić się, czy chce, aby Słowo Boże zakwalifikowało go jako obłudnego, czy szczerego głosiciela.

Na koniec zachęcam każdego z nas, aby zastanowił się czy jest wonnością Chrystusa (czy jest miłą wonią dla Boga), czy ewangelia, którą my sami jesteśmy i jaką zwiastuje ma zapach i ku życiu i ku śmierci. Jeżeli obarczamy zbór tym, aby świadczył ewangelię, sami zaś milczymy w naszych domach, miejscach pracy szkołach, wtedy nie jesteśmy wonnością Chrystusa. Nasza postawa powinna u jednych wywoływać przyjemny zapach, dla innych powinna to być nieprzyjemna woń, osądzająca grzeszne postępki. Jedni powinni okazywać niechęć nam, z powodu naszych poglądów, inni powinni cieszyć się naszą postawą.

Michał Basiewicz
Artykuł pochodzi z serwisu Oblubienica.eu