CzytelniaRodzina i społeczeństwo

Rozwód czyli śmierć małżeństwa

„Pan jest świadkiem między tobą i między żoną twojej młodości, której stałeś się niewierny, chociaż ona była twoja towarzyszką i żoną, związaną z tobą przymierzem. (…) Pilnujcie się, więc w waszym duchu i niech nikt nie będzie niewierny żonie swej młodości!

Gdyż, kto jej nienawidzi i oddala ją – mówi Pan – plami swoją szatę występkiem – mówi Pan Zastępów. Pilnujcie się więc w waszym duchu i nie bądźcie niewierni!” (Malachiasza 2:14-16 NBG)

Małżeństwo jest sprawą świętą. Jako Boże ustanowienie jest związkiem nierozerwalnym (Rodzaju 2:24 NBG); (Mateusza 19:6 NBG) i tylko śmierć jest w stanie rozwiązać więzi małżeńskie (Rzymian 7:1-3 NBG); (1 Koryntian 7:39 NBG).

Nie ma, więc żadnych wątpliwości, że Bóg nienawidzi rozwodów – czego najbardziej dobitny wyraz odnajdujemy w zacytowanym na początku tekście z Księgi proroka Malachiasza.

Również biblijny ideał małżeństwa jako bardzo wyjątkowego związku dwojga ludzi – męża i żony – odnosi się do obrazu głębokiej i nierozerwalnej miłości, która łączy Chrystusa z Kościołem (o czym czytamy w (Efezjan 5:21-33 NBG)). Więzi, której nikt i nic nie było i nie będzie w stanie rozerwać.

Takie są Boże standardy dla chrześcijańskiego małżeństwa. A ponieważ są one częścią Pisma Świętego, nie mogą podlegać zmianom, dlatego że zmienia się nasza obyczajowość, a życie staje się coraz bardziej brutalne i zagmatwane. Rozwody i dramaty małżeńskie są jednak faktem i nie jest to bynajmniej specjalność wyłącznie naszych czasów. Kryzys małżeństwa i rodziny staje się obecnie tak nabrzmiały, że bije na alarm zarówno Kościół, jak i różne organizacje międzynarodowe, które upatrują w tym współczesny kryzys moralny całej rodziny ludzkiej. Swoje wątpliwe „zasługi” ma na tym polu chrześcijański liberalizm w teologii i praktycznym duszpasterstwie kościelnym, który prowadzi do moralnego zeświecczenia wielu członków różnych denominacji. Problem dziś polega na tym, że pod naciskiem zmian obyczajowych i kultywowanej w środkach masowego przekazu wolności seksualnej, chrześcijanie, kościoły muszą opowiedzieć się albo za liberalnymi zmianami, albo stanąć w obronie niezmiennych zasad Ewangelii, które mają na względzie wyłącznie dobro i szczęście człowieka.

ZANIM POMYŚLISZ O ROZWODZIE

Każdy grzech ma swój z pozoru niewinny początek. Tak jest również z rozpadem małżeństwa. Wszystko zaczyna się od myśli, która pewnego dnia zakrada się do serca żony lub męża: „Chyba już go (jej) nie kocham. Nasze uczucia już nie są takie jak dawniej”. Reszty dokonuje szatan i upływający czas. Tymczasem „Pismo Święte nie mówi, że powinieneś „czuć miłość, ale powinieneś KOCHAĆ! Miłość nie jest tylko uczuciem, lecz działaniem opartym na ZOBOWIĄZANIU” – jak pisze Keith Green w broszurce pt: „Wszystko, co powinieneś wiedzieć zanim zdecydujesz się na rozwód”. Kiedyś Dawid Wilkerson powiedział, że chrześcijanie powinni nauczyć się, że istnieje jedno słowo, którego za wszelką cenę powinni unikać: ROZWÓD! „Małżeństwa powinny traktować słowo „rozwód”, jako najohydniejsze – pisze dalej Keith Green. Nigdy nie powinno być ono używane, nie powinno się nigdy o nim myśleć, nawet jak o najbardziej odległej możliwości! (…) Rozwód jest zabójstwem małżeństwa i rodziny. Mówienie o rozwodzie jest mówieniem o morderstwie!”

POŚLUBIŁEM NIEWŁAŚCIWĄ OSOBĘ

Tak niektórzy usprawiedliwiają swoje myśli o rozwodzie. Każdy życiowy błąd ma swoje konsekwencje i trzeba je przyjąć, mając, co najwyżej, żal do samego siebie. Jest jednak w Biblii wspaniała obietnica, która powiada, że „Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują” (Rzymian 8:28 NBG). A więc i twój niewłaściwy wybór małżonka może Bóg obrócić w dobro i uczynić twoje małżeństwo związkiem szczęśliwym i trwałym – jeśli tylko pozwolisz Bogu na to i przyjmiesz właściwą, biblijną postawę. Tak więc, jeśli nawet złożyłeś zobowiązanie małżeńskie wobec niewłaściwej osoby, jest ono nadal aktualne i ważne w oczach Bożych i Pan Bóg chce, abyś jemu sprostał. „Co ślubowałeś, to wypełnij! Lepiej nie składać ślubów, niż nie wypełnić tego, co się ślubowało” (Kaznodziei 5:3-4 NBG).

Kiedyś byłem świadkiem ślubu dwojga ludzi wierzących, którzy przed Bogiem i zgromadzonym zborem ślubowali sobie wierność i miłość małżeńską, „aż nas śmierć rozłączy”. A potem minęło kilka lat, śmierć ich nie rozłączyła, a ja na kasecie video zobaczyłem pana młodego, który wobec innego duchownego, w innym kościele innej kobiecie ślubował wierność i miłość. Patrzyłem na telewizyjny ekran, ale przed oczami miałem ten pierwszy ślub. Zrobiło mi się smutno i ciężko na sercu…. Co na to powie kiedyś Bóg? Przecież „każdy z nas za samego siebie zda sprawę przed Bogiem” – w tym również za wierność obietnicom, które złożyliśmy przed Bogiem i w obecności Jego Kościoła.

BEZKOMPROMISOWA ALTERNATYWA

Ludzie czasem nie dotrzymują słowa. Zrywają więzi z Bogiem, następuje najpierw kryzys duchowy, a potem małżeński. Pojawia się słowo „rozwód” – jako jedyna możliwość rozwiązania nabrzmiałych problemów. Biblia wyraźnie naucza, w jakich sytuacjach może dojść do złamania zobowiązań małżeńskich. Albo będzie to udowodniony fakt wszeteczeństwa (cudzołóstwa), który może stanowić przyzwolenie (nie nakaz!) na opuszczenie małżonka (inne tłumaczenia używają słów: odprawienie, oddalenie lub porzucenie), ponieważ została złamana fizyczna jedność małżeństwa (Mateusza 5:32 NBG); (Mateusza 19:9 NBG), albo też sytuacja, w której osoba niewierząca zechce odejść od strony wierzącej ze względu na niezgodność w kwestii wiary (1 Koryntian 7:15-16 NBG). Biblia jednak wyraźnie podkreśla, jakie będą konsekwencje takiej decyzji. Otóż Pismo Święte podaje bezkompromisową alternatywę; Ap. Paweł pisze: „nakazuję nie ja, lecz Pan, ażeby żona męża nie opuszczała. A jeśliby opuściła, niech pozostanie niezamężna, albo niech się z mężem pojedna; niech też mąż z żoną się nie rozwodzi” (1 Koryntian 7:10-11 NBG) Alternatywa ta jest tak prosta i jednoznaczna, ponieważ jest zgodna z duchem Ewangelii mówiącej o nierozerwalności małżeństwa jako Bożego ustanowienia. Są więc dwie drogi do wyboru: albo ratowanie małżeństwa poprzez pojednanie ze współmałżonkiem, albo zdecydowanie się na życie w samotności do końca życia. I kropka. Nie ma trzeciej możliwości! Ta Boża alternatywa w swej istocie broni trwałości i nierozerwalności małżeństwa. Jestem głęboko przekonany, że świadomość takiego bezkompromisowego postawienia sprawy przez Boga, co do konsekwencji odprawienia małżonka powstrzymałaby wielu ludzi przed rozwodem, gdyby oczywiście zechcieli poddać się autorytetowi Bożego Słowa bez zastrzeżeń!

TRZECIE WYJŚCIE?

Kontrowersje powstają w momencie, kiedy staje przed nami kwestia możliwości powtórnego Małżeństwa Stanowisko liberalne powiada, że powtórne małżeństwo jest dopuszczalne w trzech przypadkach:

a) kiedy nastąpił rozwód z właściwej przyczyny (wszeteczeństwo),

b) kiedy strona niewierząca odeszła od wierzącej,

c) jeśli były współmałżonek założy nową rodzinę i odbudowanie małżeństwa staje się niemożliwe.

Ci natomiast, którzy zajmują stanowisko konserwatywne powiadają, że dopóki żyje współmałżonek, powtórne małżeństwo – mimo rozwodu – jest niemożliwe (Mateusza 19:9 NBG) czy (1 Koryntian 7:39 NBG). Należy przy tym zauważyć i przypomnieć głoszoną przez Ap. Pawła pochwałę stanu wolnego (1 Koryntian 7:8 NBG);(1 Koryntian 7:40 NBG)oraz ideę wyższości stanu wolnego nad małżeńskim (1 Koryntian 7:32-35 NBG), który pozwala poświęcić się bez reszty Panu. Pozostanie więc, w samotności w wyniku rozbitego małżeństwa może dać osobie porzuconej okazję do całkowitego poświęcenia się pracy dla Pana.

Znam osobiście młodą kobietę wierzącą, która zajęła taką – godną pochwały i podziwu – postawę, nie przestając modlić się o zbawienie byłego męża, który założył już nową rodzinę.

Niektórzy mówią również o separacji, jako rozwiązaniu pośrednim. Nie jest to jednak termin, ani rozwiązanie biblijne, bo nie nakłania skłóconych małżonków do pojednania, lecz utwierdza ich w przekonaniu, że mogą żyć oddzielnie. Poza tym przedłużająca się separacja będzie z czasem prowokować do rozwodu lub stanowić będzie niebezpieczeństwo poddania się pokusie cudzołóstwa (1 Koryntian 7:5 NBG). Czas pracuje na niekorzyść małżeństwa w stanie separacji!!

DLACZEGO JESTEM PRZECIW

Uważam, że powtórne małżeństwa nie są dozwolone dla wierzących w Nowym Testamencie.

Po pierwsze, dlatego że radykalna alternatywa z (1 Koryntian 7:10-11 NBG) wyklucza je, z naszych rozważań.

Nigdzie Nowy Testament nie mówi wprost i jednoznacznie, że powtórne małżeństwo (po rozwodzie) jest możliwe i legalne. Nie ma też ani jednego przykładu człowieka na kartach Nowego Testamentu, który tak postąpił. Takie rozwiązania były obce Kościołowi apostolskiemu. Po drugie dlatego, że nie zgadzam się z określeniem „ niewinna strona rozwodu”. W żadnym konflikcie małżeńskim, a szczególnie tak głębokim, że prowadzącym aż do rozwodu, nie ma strony niewinnej!

Nie można winą za trwały rozpad małżeństwa obarczyć wyłącznie jednej strony – jest to założenie fałszywe psychologicznie i nie do udowodnienia przez jakikolwiek sąd!

Poza tym wyobraźmy sobie taką oto hipotetyczną sytuację (niestety często dziejącą się w życiu): mąż ewidentnie zdradził swoją żonę z inną kobietą, np. z koleżanką z pracy. Wydawać by się mogło, że jest sprawą oczywistą, kto jest winny, a kto niewinny. A tymczasem prawda jest taka, że żona nie akceptowała swego męża, gdyż po urodzeniu dziecka całą swoją miłość przelała na dziecko, co spowodowało jej oziębłość seksualną. Kto tu jest winny, a kto niewinny?

Powiedzenie: „jestem niewinny rozpadu naszego małżeństwa” jest po prostu bezczelnym zuchwalstwem i żałosnym usprawiedliwieniem samego siebie. Bóg nie musi zadawać pytań i prowadzić sądowego dochodzenia – On zna całą prawdę i biada temu, kto próbuje przechytrzyć Boga, wmawiając mu swoją wątpliwą niewinność.

PRZEWROTNOŚĆ FAKTÓW DOKONANYCH

Poważnym problemem o charakterze duszpasterskim i dyscyplinarnym w Kościele są sytuacje, gdy ktoś wchodzi w uczuciowy związek z osobą rozwiedzioną, a potem szuka usprawiedliwienia swojego kroku w interpretacji tekstów Pisma Świętego oraz oczekuje akceptacji tego związku w środowisku ludzi wierzących. Każdy człowiek wierzący, który serio traktuje Biblię i jej zasady, nie powinien nigdy dopuścić do powstania emocjonalnego związku z osobą rozwiedzioną, bo to jest cudzołóstwo. Bezwzględne wykluczenie takiej możliwości w swoim życiu jest po prostu jedyną postawą i możliwością. „Prawdziwa miłość nie jest uczuciem, którego nie można kontrolować” – jak słusznie napisał Ed Wheat w książce „Miłość i małżeństwo”. Jeżeli uczucia biorą górę nad rozsądkiem i posłuszeństwem Bożym nakazom – nie licz na Boże błogosławieństwo takiego związku i nie dziw się, jeżeli inni wierzący nie będą go akceptować. Nie możesz ich zmuszać do wyrzekania się zasad Bożego porządku i wmawiać im, że dla ciebie Bóg zastosował klauzulę wyjątkowego uprzywilejowania. Boże prawo jest jednakowe dla wszystkich bez wyjątku!

Takie zastane sytuacje i fakty dokonane wymuszają na pastorach liberalne podejście duszpasterskie. Dochodzi do precedensów w zborach, które zmuszają do zmiany zasad. Na tym polega problem postępującego zeświecczenia, które nam zagraża. Inny fakt dokonany polega na tym, że ktoś powiada: „mój były współmałżonek założył nową rodzinę, a więc jestem wolny do zawarcia ponownego małżeństwa”. Czy grzech cudzołóstwa kogoś drugiego może usprawiedliwić moje grzeszne postępowanie? Przecież to z gruntu niebiblijne (Rzymian 14:12 NBG); (Jeremiasza 17:10 NBG); (Galatów 6:5 NBG). Poza tym „rozwód jest tak niszczący w swoich skutkach, że w jego rezultacie nie istnieje dwoje oddzielnych ludzi, lecz dwie części jednego” ( Ed Wheat). Nie da się wymazać przeszłości, ani jej zapomnieć.

W dotychczasowej dyskusji nikt nie podniósł problemu dzieci, ich dramatu i potwornego okaleczenia emocjonalnego, jakiego doznają, kiedy ich rodzice rozwodzą się. Nie jest to argument biblijny, ale również przemawiający silnie za odrzuceniem rozwodu, jako sposobu na rozwiązanie problemu rozbitej rodziny.

Chciałbym również odnieść się do stwierdzenia zawartego w artykule S. Blanka, gdzie Autor stwierdza, iż powtórne małżeństwo rozpoczęło się jako związek cudzołożny i nadal istnieje.

„Zbór nie powinien tego nowego małżeństwa odrzucać przez ciągłe nieakceptowanie (…) nie powinien przekreślać, potępiać ich małżeństwa, już zaistniałego związku”. Rodzi się zatem, pytanie: Czy Kościół ma prawo akceptować coś, co powstało na grzesznym fundamencie, innymi słowy tolerować grzech? Radykalne rozstrzygnięcie Ezdrasza – dotyczące co prawda mieszanych małżeństw – jest tu bardzo wymownym przykładem (Ezdrasza 10:10-12 NBG), jak należy rozstrzygać moralnie dwuznaczne postawy.

„W Biblii właściwie nie ma takiego stwierdzenia czy pojęcia, jak: „żyje w cudzołóstwie”. Jest natomiast określenie, że ktoś popełnił „cudzołóstwo” – pisze S. Blank i w ten sposób argumentuje, że ludzi żyjących w powtórnym związku nie wolno ciągle piętnować w zborze. Otóż chciałbym zauważyć, że w tekstach (Mateusza 5:32 NBG) i (Mateusza 19:9 NBG) Pan Jezus używa słowa „cudzołoży”, a nie „popełnił cudzołóstwo” (scudzołożył). Uważam, że trwanie w grzesznym związku jest „cudzołożeniem”, a więc trwaniem w grzechu permanentnego cudzołożenia, a każdy akt fizycznego współżycia z nową (drugą) żoną jest ciągłym łamaniem zasady jedności fizycznej (Rodzaju 2:24 NBG) oraz (1 Koryntian 6:15-18 NBG) „Od początku tak nie było” – powiedział Pan Jezus (Mateusza 19:8 NBG).

CZŁOWIEK WIERZĄCY WOBEC KRYZYSU W MAŁŻEŃSTWIE

Przede wszystkim będzie kontrolował siebie i od siebie będzie najwięcej wymagał. A kiedy przyjdą problemy małżeńskie, będzie szukał swojej własnej winy i za nią przepraszał Boga, a potem swojego współmałżonka, mając serce stale gotowe do przebaczenia i pojednania. Będzie czynił wszystko, co w jego mocy i będzie się koncentrował na tym, aby uratować zagrożone małżeństwo, a nie kalkulował, jak z niego wyjść i rozpocząć od nowa i z inną partnerką. Jeżeli natomiast odejście współmałżonka stanie się nieodwracalnym faktem, będzie wierzył, że Pan Bóg da siły do życia w samotności i cały swój czas poświęci na służbę Bogu. Chyba, że z woli Bożej nastąpi śmierć byłego współmałżonka i wtedy osoba taka będzie mogła wejść w nowy związek, z kim chce, „byle w Panu” (1 Koryntian 7:39 NBG). Pan Bóg uchroni i wzmocni stronę pokrzywdzoną przez los – jest przecież Bogiem sprawiedliwym i bliskim tym ludziom, których serce jest złamane (Psalmy 34:19 NBG).

WNIOSKI KOŃCOWE

Konkludując chcę powtórzyć za Johnem Mac Arthurem, że rozwód jest sytuacją wymuszoną przez ludzki grzech i pogwałceniem Bożego celu dla małżeństwa. „I choć człowiek może faktycznie rozerwać ten Boży związek, to jednak nie potrafi go rozwiązać (…); tylko śmierć może go rozwiązać” – jak słusznie zauważa Adam Gutsche w swoim artykule. Dodaje jednak przy tym, że „w całej tej dyskusji nie chodzi o prawdę, ale usprawiedliwienie zaistniałej praktyki”. Nie taki był oczywiście zamysł Redakcji, która podjęła ten trudny temat. Chcemy na łamach naszego czasopisma mówić o sprawach trudnych i budzących kontrowersje, dać możliwość wypowiedzenia różnych racji i poglądów (bo taka jest rzeczywistość), ale ponad tym wszystkim widzieć uniwersalne i niepodważalne prawdy Słowa Bożego, z interpretacjami których powinniśmy postępować rozważnie sprawdzając, czy „tak się sprawy mają”. Chcemy trzymać się prawdy biblijnej, a nie usprawiedliwiać niebiblijne praktyki. Nie chcemy ulegać presji tego świata oraz nacisku ze strony tych, którzy z własnej woli wchodzą w konflikt z prawami Bożymi, a od Kościoła domagają się akceptacji, zrozumienia i kompromisów. Obrońcy powtórnych małżeństw rozumują na zasadzie: „Co nie jest zabronione – jest dozwolone” i opierają swój punkt widzenia na interpretacji tekstów lub terminów biblijnych. Ktoś jednak mógłby mi zarzucić, że mój punkt widzenia jest również interpretacją tych samych wersetów. Jeśli więc nawet przyjąć takie założenie, że stanowisko „ZA”, jak i stanowisko „PRZECIW” – oba są interpretacjami tekstów biblijnych o małżeństwach i rozwodach, to ja osobiście opowiadam się za taką opcją, która broni niewzruszalności Biblii, nie próbuje tłumaczyć nowych, liberalnych praktyk i poglądów, a więc jest mniej szkodliwa i niebezpieczna społecznie w obrębie Kościoła i jego biblijnej dyscypliny. Chyba, że zgodzimy się na uchylenie drzwi, ale wtedy potężna fala moralnego liberalizmu wedrze się do naszych rodzin i małżeństw, a w konsekwencji zniszczy Kościół.

Andrzej Seweryn
Prezbiter Kościoła Chrześcijan Babtystów