CzytelniaPoznaj Boga

Jeszcze bliżej

Im bardziej odkrywamy osobowość Jezusa, tym bardziej możemy się w Nim zakochać. Ten wściekły mężczyzna w świątyni, ten radykalny człowiek przy studni jest jednocześnie człowiekiem o bardzo łagodnym sercu.

W swoim nauczaniu Jezus próbuje pomóc nam w naszej relacji z Bogiem i używa różnych metafor czy obrazów tego, jak my odnosimy się do Boga. Mówi o glinie i o twórcy, o rzeźbiarzu, mówi o owcy i o pasterzu, mówi o mistrzu i o sługach, mówi o dzieciach i ich ojcach, mówi o przyjaciołach, potem mówi o kochankach. Czy zauważyliście, że jest tutaj pewien progres?

Jezus zaprasza nas do bardzo bliskiej, intymnej relacji ze sobą. Glina nawet nie wie o tym, że jest jakiś rzeźbiarz, jakiś garncarz. Ona tylko daje się włożyć w ręce garncarza, to wszystko. Owce są przynajmniej troszeczkę wyżej w tym łańcuchu pokarmowym, są w jakimś stopniu świadome obecności pasterza. Wszyscy wiemy, że owce są strasznie głupie, ale przynajmniej idą za pasterzem. A szczerze mówiąc, idą i nie idą.

A teraz popatrzcie na różnicę pomiędzy sługami a dziećmi. Lepiej być sługą niż zwierzęciem, bo przynajmniej można mieszkać w domu, ale to nie to samo, co być dzieckiem. Dzieci mogą biegać po całym domu. Wiedzą, że mają dostęp do swojego taty wszędzie i zawsze. Nie ma formalności w takiej relacji, wiedzą, że są kochane. Chociaż moi synowie są już dorośli, uwielbiam, kiedy wpadają do mojego pokoju i skaczą mi na kolana. Wiedzą, że mają nieograniczony dostęp do swojego ojca. Widzicie ten postęp?

Jezus zmniejsza dystans

Gdy moje dzieci były małe, wiedziałem, że to jeszcze nie wszystko, czego mogłem spodziewać się po naszej relacji. Karmisz swoje dzieci, zmieniasz lm pieluchy, ale one do końca jeszcze nie mają świadomości tego, że tak bardzo je kochasz. Potem, kiedy już dorastają, jednym z największych skarbów, jaki może ci się przydarzyć w życiu, jest to, że twoje dzieci stają się twoimi przyjaciółmi.

Pamiętacie, co powiedział Jezus? — Już nie nazywam was sługami, nazywam was moimi przyjaciółmi. Ale problem z chrześcijanami polega na tym, że my gdzieś kończymy na tym bardzo niskim etapie. Wielu dobrych ludzi zadowala się tym, że pozostają na poziomie gliny i garncarza. Cieszą się, że mogą nazwać Jezusa swoim dobrym Pasterzem. I to jest piękna, religijna fraza, ale nawet ona nie oddaje sedna tego, kim jest Jezus.

On nie chodzi w jakiejś białej szacie z kijem pasterskim. On napełnia ponad 900 butelek wina późną nocą na pewnej imprezie. Wielu, wielu ludzi cieszy się, mogąc pozostać na etapie sługi. Mówią: wszystko, kim chciałbym być, to dobrym sługą Pańskim. A Jezus staje nad nimi i co robi? [Kilkakrotne uderzenie w czoło; reakcja publiczności — śmiech, oklaski].

Jezus zawsze próbuje zmniejszyć dystans. Widzimy to, gdy podchodzi do trędowatego czy do kobiety przy studni. Jezus skraca i ostatecznie likwiduje ten dystans. Dystans! Dystans! Ostatnia Wieczerza — Jezus skraca dystans. Widzisz nastawienie serca Jezusa wobec Ciebie? Te ograniczenia, które nakładamy na Jezusa, te religijne wyobrażenia Jego Osoby, które mamy — one niszczą naszą relację z Chrystusem, bo On z jakiegoś powodu dał ci serce zdolne do głębokiego odczuwania.

Mężczyźni, my tęsknimy za bitwą, za przygodą i pięknem, które możemy ocalić. Kobiety lubią, kiedy się o nie walczy, lubią znaleźć się w samym środku wielkiej przygody i chcą przynieść piękno temu światu. To jest głębokie serce, które bije w samym środku nas. Wiesz, dlaczego masz takie serce? Ponieważ jest to obraz serca samego Boga. I dopóki tego nie zrozumiemy, dopóki w to nie uwierzymy, nie będziemy wierzyli w to, że Jezus— Bóg jest sednem życia, źródłem życia. Będziemy próbować, będziemy starać się robić nasze rozważania biblijne, będziemy próbować służyć Mu naszym życiem, ale stracimy głębię, bogactwo życia, jakie niesie ze sobą Bóg, aż do momentu, kiedy wreszcie odkryjemy siłę, która tkwi w relacji.

Wszystkie te rzeczy, które kochacie w tym świecie, niektórzy z was kochają literaturę, niektórzy z nas kochają przyrodę, inni filozofię albo naukę, ogrodnictwo albo gotowanie, we wszystkich tych rzeczach, które kiedykolwiek zawładnęły twoim sercem, tak naprawdę odzywa się Bóg, który próbuje pokazać ci, odkryć przed tobą, jak wygląda Jego serce. Wiedziałeś o tym? Bóg próbuje „przepleść” cię poprzez te wszystkie rzeczy, które kochasz. Zna twoje serce i wie dokładnie, co sprawia, że żyjesz, a twoje serce jest odbiciem Jego serca. Bóg próbuje skrócić dystans między nami, chce, abyśmy doświadczyli życia, które wypływa z głębi naszego serca.

Jezus przemawia językiem miłości

Jezus będzie przemawiał do ciebie językiem miłości na różne sposoby. Jedną z rzeczy, które bardzo lubię to wiatr. Często wychodzę na zewnątrz swojego domu, staję na tarasie i czuję podmuch wiatru na twarzy. Wówczas mam świadomość, że to jest obraz intymności, że jest to intymność Boga wobec mnie. Nie powiem wam, ile razy tak się zdarzyło, że zwróciłem się w stronę wiatru, stanąłem twarz w twarz z wiatrem i powiedziałem: Kocham cię Jezu i wiatr przewiał mi tak po twarzy i zobaczyłem to, że Bóg, mój Bóg jest Bogiem pełnym pasji, jest również Bogiem zabawnym.

Jedną z rzeczy, które mamy między nami, to nasz język miłości, który polega na tym, że Bóg daje mi dar serca. Patrzę w niebo i widzę chmurę, a chmura ma kształt serca, patrzę na swoją bułkę, a ona ma kształt serca. Kiedy patrzę na plamy na moich dżinsach, one mają kształt serca. Nie żartuję, kiedy idę ulicą i patrzę na plamy po oleju, one też mają kształt serca! Bóg próbuje wejść z nami w intymną relację i wie, co do ciebie przemawia. Kiedy my otwieramy nasze serca na Niego, gdy zdejmujemy te zasłony, te kotary, które kreujemy sami, kiedy przestajemy budować granice między nami a Bogiem, wtedy jesteśmy w stanie zdziwić się, dać się zaskoczyć tym, jak wspaniały jest Bóg.

(…) Jak wielkie, wspaniałe, ekstrawaganckie jest serce Pana Boga, piękne i jednocześnie radosne i pełne zabawy serce Boga. Mocne i wściekłe serce Boga. Wszystkie te rzeczy, które sprawiają, że twoje serce zaczyna żyć. To obraz Bożego serca, który bije w tobie. Im bardziej otwieramy nasze serca na tego typu relację z Jezusem, im częściej odrzucamy te wszystkie religijne zasłony, tym mocniej docierają do nas słowa Piotra skierowane do Jezusa: Tylko Ty masz słowa żywota wiecznego!

Jezus idzie na ryby

I ostatnia historia, 21 rozdział Ewangelii Jana. Ma miejsce po tym, jak uczniowie spotkali Jezusa w drodze do Emaus. Jakiś tydzień, dwa tygodnie później chłopcy poszli na ryby… Pamiętacie, że spotkali oni Jezusa nad Jeziorem Galilejskim. Całą noc łowili i nic nie złowili, a Jezus podchodzi do nich i mówi: Spróbujcie po drugiej stronie. A Piotr na to: Panie, my już się napracowaliśmy, łowiliśmy całą noc. Tak naprawdę Piotr próbuje powiedzieć: A co Ty wiesz o wędkowaniu? Ale w oczach Jezusa było coś, co sprawia, że Piotr w końcu przystaje: No, dobra. Pamiętacie, zanim uczniowie spotkali Jezusa, łowili mnóstwo ryb, po czym zostawili swoje sieci i poszli za Nim.

Minęły trzy lata i znowu są na Jeziorze Galilejskim. Wtedy pojawia się Jezus. Chodzi sobie po plaży, a Jego najlepsi przyjaciele nie są w stanie Go rozpoznać. Zadaje pytanie, które turyści zawsze zadają rybakom: Złapaliście coś? A Piotr mówi: Nie. A On: Zarzućcie sieci po drugiej stronie, może tam coś złapiecie. I znowu widzimy, jak „ciągają mnóstwo ryb. Wówczas Jan mówi do Piotra: To Pan! Widzicie, jak Jezus się bawi tą sytuacją? To jest ich historia, ich żart, tylko dla nich zrozumiały. W ten sposób Jezus próbuje im pokazać: Hej, hej, to ja! Pamiętacie reakcję Piotra? Czytamy o tym, że Piotr przepasał się (oznacza to, że prawdopodobnie byli na tych rybach nago… to bardzo męska rzecz), wskakuje do wody i zaczyna płynąć.

To był piękny obraz: Piotr zrozumiał lekcję, już nie ma żadnych granic, już nie ma fałszywej pobożności. Płynie do Jezusa prawie 200 metrów… Cały przemoczony, wyskakuje z wody i podbiega do Jezusa. Czy myślisz, że w tym momencie Piotr stanął przed Jezusem i zapytał: Panie Jezu, czy wolno mi się zbliżyć do Pana, proszę Pana?

Wiemy, że Piotr wskoczył z wody, podbiegł do Jezusa i Go przytulił. I wiemy, że to nawet nie Piotr to zrobił, ale Jezus! To jest Chrystus, to jest ktoś, w kim można się zakochać, to jest ktoś, komu można zaufać całym swoim życiem.

Usuńmy ograniczenia

Chciałbym podawać wam pewną myśl. Chciałbym, żebyście usunęli te ograniczenia, które sami nałożyliście na Chrystusa w swoim życiu. Znam bardzo dobrych chrześcijan, którzy nigdy nie słyszeli Bożego głosu, ponieważ w swojej pobożności powiedzieli: Nie, nie, Bóg by nigdy do mnie nie mówił. Znam wielu dobrych ludzi, którzy nigdy nie odczuli Bożej miłości, ponieważ stworzyli ograniczenia, których Bóg nigdy by nie stworzył.

Widzicie, co próbuję opisać? To są ograniczenia, które my kładziemy na Chrystusa. Jezus nigdy ich nie tworzy, On ciągle skraca dystans wobec nas. Pomodlimy się? Panie chcę poznać całe bogactwo Twojej osobowości. Pokaż mi, proszę, ograniczenia, które sam nałożyłem na Ciebie. Przebacz mi z powodu każdej granicy, którą postawiłem między nami. Przebacz mi to, że do tej pory wystarczało mi być po prostu gliną albo owcą. Przebacz mi to, że lekceważyłem głębię serca, które we mnie włożyłeś. Proszę Cię, abyś tchnął życie w moje serce.

Takiej relacji chcę z Tobę. Chcę słyszeć Twój głos, chcę widzieć Twą miłość w moim życiu, chcę doświadczyć Twojej zabawy, chcę widzieć też Twoją roztropność. Chcę, żebyś pokazał mi, jak pełen pasji jesteś. (…) Chcę serca, które jest w relacji z sercem. To bardzo ważne zdanie, które teraz wypowiem: Wyrzekam się każdego ograniczenia, które sam nałożyłem na Jezusa w moim życiu. Rozerwij zasłonę, Jezu, otwórz oczy mojego serca, przybliż się, aja chcę zbliżyć się do Ciebie. Tchnij swojq miłość i swoje życie do mojego życia. Modlę się o przyjaźń w imieniu Jezusa. Amen

John Eldrege
Część wykładu wygłoszonego 30 kwietnia 2011r. w Warszawie, zorganizowanego przez Fundację PROeM. Tłumaczył Rafał Piekarski.