CzytelniaKomentarze i inspiracje

Co chcesz dostrzec?

Nie ulega wątpliwości, że żyjemy w dobie cywilizacji obrazkowej, co oznacza, że ludzie bardziej skupiają się na tym, co widzą, niż na tym, co usłyszą lub przeczytają (wiem, że to stwierdzenie poddaje w wątpliwość sens tego, co właśnie piszę). W związku z tym oczywiste zdaje się stwierdzenie, że tym bardziej powinniśmy zwracać uwagę na to, co widzą nasze oczy.

Ja jednak chciałbym spojrzeć (!) na to z innej strony. Otóż zaryzykuję twierdzenie, że warto zwracać uwagę również na to, czego nie widzimy, bo nie potrafimy dostrzec.

Przyglądam się ostatnio Kazaniu na górze. W jego szóstym błogosławieństwie czytamy: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5:8). Moją uwagę w tym zdaniu przykuł podkreślony przez Jezusa związek pomiędzy czystością serca a zdolnością oglądania.

Ludzkie serce, w którym mieszka złość, niechęć, uprzedzenie, zgorzknienie, rozczarowanie, zazdrość i tym podobne śmiercionośne cechy, ma taką właściwość, że pozbawia jego właściciela zdolności czystego oglądania obrazu świata wokół niego. Jeśli nasze serce jest chore, podejrzliwie patrzymy na innych, niesprawiedliwie oceniając ich słowa i intencje. Złe sytuacje widzimy w powiększeniu, a dobre w pomniejszeniu. Dostrzegamy nawet coś, czego w rzeczywistości nie ma, spodziewamy się tego, co najgorsze, nie wierzymy w to, co dobre i Boże.

Serce, któremu brak Bożej czystości i niewinności, oszukuje nas w obrazach. Oto prosty przykład z życia codziennego. Nie brak dziś w Polsce ludzi, którzy mówią, że ostatnie 20 lat były beznadziejne, ludziom żyje się coraz gorzej, a kraj zmierza ku ruinie. Ja, kiedy podróżuję po Polsce, widzę nowe, dobre drogi, wiele niedawno postawionych, nowoczesnych budowli, dobrze ubranych ludzi, jeżdżących dobrymi samochodami i mieszkających w ładnych domach. I to mnie cieszy. Za to złe serce na dostatek będzie patrzyło z zazdrością i w drogich samochodach będzie zawsze widziało złodziei zamiast pracujących ludzi. Oczywiście zła nie brakuje, nie wszystko w naszym kraju działa doskonale, to jasne. Ale rzecz w tym, na czym chcemy się skupić: na zwycięstwach czy na porażkach, na pięknie czy na brzydocie, na dobru czy na złu.

To nie dotyczy tylko wokół, ale także Boga. Tego, jak patrzymy na Niego i jak Go postrzegamy. Bo i tu zawsze stoimy przed dylematem, co chcemy dostrzec: wysłuchane czy niewysłuchane modlitwy, nawracających się ludzi czy odrzucających Ewangelię, ludzi wierzących, którzy promienieją wiarą, czy upadających chrześcijan. A co za tym idzie: czy chcę oglądać Boga, który z miłością angażuje się w zmienianie tego świata, czy wolę widzieć Boga, któremu nie udaje się zmienić od razu wszystkiego, w z tym jest Bogiem, który zawodzi.

To bardzo ważne rozróżnienie. Jeśli nasze serce jest chore, każde niepowodzenie i rozczarowanie, każde złe doświadczenie, każda diabelska zasadzka będzie nas pozbawiała radości i wiary. A jeśli będzie brakowało nam wiary, nasza ręka nie będzie sięgała po Boże obietnice.

Krok wiary, pomimo niepowodzenia, to jak stąpanie dziecka, które uczy się chodzić, zaliczając więcej upadków niż dobrze postawionych kroków, a mimo to nie zamierza przestać uczyć się chodzić. I dzięki temu, z każdą następną próbą stąpa coraz pewniej.

Ale miało być o okulistyce, a nie o ortopedii. Cały ten wywód o sercu i oczach, które są zwierciadłem duszy (a może ducha?), uczy mnie dwóch rzeczy. Po pierwsze to, co widzę wokół siebie i w sobie, nie zawsze jest obiektywnym i prawdziwym obrazem rzeczywistości. Widzę tyle, na ile pozwala mi stan mojego serca.

Po drugie, skoro stan mojego serca tak mocno wpływa na moją zdolność postrzegania, a co za tym idzie oceniania całej rzeczywistości we mnie i wokół mnie, warto zatroszczyć się o to, co może dać mi prawdziwy obraz. To, czy będę szczęśliwy, będzie zależało od stanu mojego serca, od tego, kim i jaki jestem, a nie od tego, co mam lub czego nie mam. Boża zasada oczyszczenia działa od wewnątrz na zewnątrz, nigdy odwrotnie.

WŁODEK TASAK
Artykuł ukazał się w „Teraz i Zawsze” nr 10/2011