CzytelniaKomentarze i inspiracje

Klęska zmieniona w triumf

Gdy garncarz wypala naczynie, sprawdza jego stan w ten sposób, że wyciągając je z pieca, postukuje je. Kiedy naczynie „śpiewa”, oznacza to, że jest ono gotowe, Gdy jednak głucho „pohukuje”, wraca do pieca. Charakter chrześcijanina jest także sprawdzany przez „postukiwanie”.

Może widziałeś kiedyś nalepkę na zderzak samochodowy z napisem: „Gdy ktoś ci podrzuca cytrynę, zrób z niej lemoniadę”? O wiele łatwiej jest się śmiać z tego sloganu, niż wprowadzić go w życie. Jego przesłanie ma bardzo solidne, bo biblijne podstawy. Na kartach Pisma Świętego spotykamy ludzi, którzy klęskę zamieniają w triumf. Nie chcą być ofiarami trudności i doświadczeń, ale przemieniają się w zwycięzców.

Jakub w swoim liście przekonuje nas, że niezależnie od tego, jakie doświadczenia i próby na nas spadają (Jk 1:1-12), albo jakie pokusy nas trawią od wewnątrz (Jk l: 127), przez wiarę w Chrystusa możemy doświadczyć zwycięstwa. Jego wynik odnosi się do sfery naszej duchowości, która przejawia się w dojrzałości. W rozważanej części pierwszego rozdziału Jakub pisze, że jeśli chcesz przemienić próby w triumf, musisz zastosować w swoim życiu cztery nakazy: poczytywać (uważać) (Jk 1:2), wiedzieć (Jk 1:3),przyzwalać (Jk 1:4; 9-11) oraz prosić (Jk 1:5-8). Można to wyrazić inaczej: do osiągnięcia zwycięstwa w próbach potrzebne są: radosne nastawienie, zrozumienie, podporządkowana wola i serce gotowe do zawierzenia.

„Poczytywać” – radosne nastawienie (Jk 1:2)

Sposób patrzenia (podejście) determinuje skutek, postawa zaś determinuje zachowanie. Bóg uprzedza nas, że mamy oczekiwać prób. Jakub nie mówi: jeśli kiedykolwiek spadną na was próby… ale: wtedy, gdy przechodzicie próby… Kto nastawia się na łatwe życie, prosi się o wstrząs. Jezus ostrzegł uczniów: na świecie ucisk mieć będziecie (J 16:33). Paweł przestrzegał swoich naśladowców, że muszą przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego (Dz 14:22). Jesteśmy ludem Bożym, który żyje w rozproszeniu, a nie pod osłoną, dlatego jesteśmy narażeni na próby.

Z drugiej strony, nie możemy oczekiwać, że całe zło spadnie nam na głowę i jeśli tak się nie dzieje, coś musi być z nami nie w porządku, albo że każda próba ma miejsce dlatego, że jesteśmy wierzący. Niektóre z nich są naszym udziałem, bo jesteśmy „w ciele’: To są choroby, wypadki, rozczarowania, czasem nawet tragedie. Inne ze względu na naszą wiarę. Tę prawdę apostoł Piotr podkreślił w swoim 1 Liście: „Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu” (1 P 4:12). Szatan nas zwalcza, świat staje w opozycji do nas, a to wszystko sprawia, że nasze życie zamienia się w walkę.

Wyrażenie: „popadać (wpadać) w próby” nie sugeruje jakiejś głupiej wpadki, raczej chodzi tu o napotkanie na trudną sytuację niezależną od nas. Wierzący bez wątpienia nie powinni prowokować cierpień i doświadczeń, choć są one naszym udziałem. Piotr używa tego samego słowa w 1 P 1:6: „gdy zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami„. Trudności życiowe, z którymi przychodzi nam się borykać, nie są za każdym razem identyczne. Bóg dobiera różnego rodzaju „kolory” naszego doświadczenia. Ostatecznym ich skutkiem jest piękna tęcza Bożej chwały, do której nas one prowadzą.

Czy kiedykolwiek widziałeś hafciarza przy pracy albo człowieka, który wykonuje dywany? Na pozór jego dzieło zdaje się być brzydkie i bez sensu tylko dlatego, bo na krosnach widać drugą stronę dywanu. Tak samo jest, gdy patrzysz ze złej perspektywy na swoje życie i na doświadczenia, przez jakie przechodzisz. Wtedy możesz dojść do złych wniosków. Tylko Bóg widzi cudowny wzór tkaniny twojego życia, zaufaj Mu. Nie złość się na Niego i na Jego dzieło, gdy patrzysz z perspektywy swojego doświadczenia, z „lewej strony wzoru” twojego życia. Dopóki nie spojrzysz na nie z Jego perspektywy, zawsze będziesz miał niepełny obraz. Ponadto Bóg w twoim wypadku jeszcze nie skończył. Wykaż się zaufaniem i cierpliwością.

Kluczowe w tym kontekście jest słowo „poczytywać”, co znaczy oceniać, przypisywać wartość. Jakub mówi tu o ufnym i pozytywnym nastawieniu. Apostoł Paweł zaś w Liście do Filipian, w trzecim rozdziale, kilka razy posługuje się tym samym pojęciem. Po nawróceniu Paweł dokonał oceny swojego życia, stawiając sobie nowe cele i założenia. To, co kiedyś było dla niego ważne i godne poświęcenia, teraz stało się niepotrzebne, a nawet odpychające, niczym śmiecie. Podobnie jest z doświadczeniami w naszym życiu. Najlepiej zrobimy, jeśli je ocenimy w świetle tego, co Bóg dla nas czyni. To właśnie tłumaczy, dlaczego oddani wierzący potrafią zachować radość nawet wtedy, gdy są ciężko doświadczani. Dzieje się tak dlatego, że żyją dla tych rzeczy, które liczą się najbardziej. Wzorem dla nas jest nasz Pan, który „cierpiał krzyż, zamiast doznać należytej Mu radości” (Hbr 12:2). Tą radością był powrót do Ojca, a pewnego dnia stanie się nią powtórne przyjście i połączenie z Kościołem.

Sytuację życiową oceniasz zgodnie z wyznawanymi wartościami. Jeśli wygodę cenisz sobie bardziej niż charakter, to cierpienie i doświadczenia będą cię bardzo uwierać. Jeśli Świat materialny cenisz wyżej niż rzeczywistość duchową, nie będziesz w stanie szczerze poczytywać sobie prób za radość. Będziesz skazany na grę, na udawanie. Jeśli żyjesz tylko dla chwili obecnej, zapominając o przyszłości, to trudności sprawią, że popadniesz w zgorzknienie. A zatem gdy nadchodzą próby, skoncentruj się na Panu, aby Jemu oddać dziękczynienie. Pamiętaj, żeby przyjąć postawę i nastawienie radości. Nie wolno ci jednak udawać. Nie oszukuj samego siebie, po prostu popatrz na swoje przeżycia z punk tu widzenia owocu wiary. Sposób patrzenia determinuje rezultat; aby zakończyć z radością, musisz z radością rozpocząć.

Może ciśnie ci się na usta dramatyczne: „Jak to, na Boga, zrobić?!”, „Czy jestem w stanie szczerze i bez udawania cieszyć się w samym środku doświadczenia?”. Drugi nakaz Jakuba tłumaczy, jak to jest możliwe.

„Wiedzieć” – zrozumienie (Jk 1:3)

Co takiego chrześcijanie wiedzą, co umożliwia im przechodzenie przez próby z radością, albo co sprawia, że czerpią korzyści z prób i cierpienia?

Wiara jest zawsze testowana. Gdy Bóg powołał Abrahama do życia na podstawie wiary, poddawał go próbie po to, aby ostatecznie wzmocnić jego wiarę. Bóg postępuje wobec nas podobnie, aby zrodzić w nas to, co najlepsze. Szatan natomiast poddaje nas próbie po to, aby doprowadzić do najgorszego. Jeśli przechodzisz w swoim życiu chrześcijańskim przez próby, to znaczy, że prawdziwie jesteś narodzony na nowo. Słowo „próba” można przetłumaczyć jako „zatwierdzenie”. I znowu sięgnijmy do Listu Piotra, który pomoże nam lepiej to zrozumieć: „ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto” (1 P 1:7).

Jubiler zabiega o to, aby na jego produkt nałożono próbę. Bez niej dany kruszec jest niewiele wart, z próbą może być wart miliony! Boża próba naszej wiary jest bezcenna, ponieważ przekonuje nas, że nasza wiara jest bezcenna. Doświadczenie działa na korzyść wierzącego, a nie przeciwko niemu. Paweł pisał: a wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu (Rz 8:28), a także: „chwilowy ucisk przynosi nam przeogromnq obfitość wiekuistej chwały” (2 Kor 4:17). Właściwe podejście do prób prowadzi do dojrzałości duchowej, jak też jest jej przejawem. „Bóg pragnie, abyśmy wzrastali w cierpliwości, wytrwałości (wytrzymałości) i umiejętności dostosowania się do najtrudniejszych sytuacji w życiu. Bo przecież chlubimy się z ucisków, wiedząc, że ucisk wywołuje cierpliwość, a cierpliwość doświadczenie, doświadczenie zaś nadzieję…” (Rz 5:3-4).

Cierpliwość w Biblii nie oznacza biernego dostosowania się do warunków zewnętrznych. Jest raczej odważnym trwaniem, odważnym stawaniem wobec cierpienia i trudności. Niedojrzali ludzie wykazują się brakiem cierpliwości, dojrzali cierpliwością i wytrwaniem. Niedojrzałość zazwyczaj idzie w parze z niewiarą, natomiast wiara zawsze rodzi cierpliwość (Hbr 6:12; Iz 28:16). Bóg chce, abyśmy byli cierpliwi, ponieważ cecha ta stanowi klucz do wszelkiego błogosławieństwa. Dziecko, które nie nauczy się cierpliwości, w przyszłości niewiele się nauczy. Gdy wierzący posiądzie umiejętność wczekiwania na Pana, Bóg może uczynić dla Niego wielkie rzeczy.

Abraham wyszedł przed szereg i przyjął Hagar, sprowadzając na swój dom wiele cierpienia (l M 16). Mojżesz wyprzedził Boże prowadzenie i zabił Egipcjanina, co pociągnęło za sobą 40 lat pracy na pustyni. Książę przez 40 lat pasł owce! (2 M 2:1 Inn). W swojej niecierpliwości Piotr o mało nie zabił człowieka (J 18:10-11).

Bóg jest w stanie rozwijać nasz charakter i cierpliwość jedynie przez próby. Nie można osiągnąć wytrwałości, czytając o niej książki czy słuchając kazań, a nawet trwając w modlitwie. Musimy przejść przez doświadczenia życiowe, musimy uczyć się ufać Bogu i być Mu posłusznym, a także uczyć się siebie samych. Właśnie z tego powodu z radością przyjmujemy cierpienia. Wiemy, jaki przynoszą efekt. Wiemy, że ostatecznym skutkiem tych prób będzie chwała dla Boga.

To tłumaczy ważność zagłębiania się w Słowo Boże, które prowadzi nas do większej cierpliwości (Rz 15:4). Bóg ma swój cel, dopuszczając do nas próby. Wynika to choćby z obserwacji takich postaci biblijnych, jak Abraham, Józef, Mojżesz, Dawid, a nade wszystko nasz Pan. W rozwoju charakteru i dojrzewaniu duchowym nie ma drogi na skróty.

„Przyzwalać” – podporządkowana wola (Jk 1:4.9-12)

Bóg nie może rozwijać twojego charakteru bez współdziałania z twojej strony. Jeśli się Mu sprzeciwiasz, On może po prostu przymusić cię do posłuszeństwa, a to boli. Ponadto tracisz czas na niepotrzebne zmagania. Jednak jeśli się Jemu podporządkowujesz, Bóg osiąga swoje cele, dorastasz do dojrzałości. Jego nie zadawalają półśrodki, On pragnie całkowitego oddania. Chce cię prowadzić ku doskonałości i pełni. Przyznasz, że byłoby to tragiczne i traumatyczne, gdyby twoje dzieci przez całe swoje życie pozostawały na poziomie niemowlaków.

Rozwój prowadzący do dojrzałości jest naturalny i oczekiwany. Cieszy nas, nawet za cenę obaw czy wpisanego ryzyka i niebezpieczeństwa.

Wielu wierzących chroni się przed doświadczeniami i trudnościami w życiu chrześcijańskim, co pociąga za sobą brak duchowego rozwoju. Bóg chce, aby maleńkie dzieci dorastały do młodzieńców w wierze, aby oni z kolei stawali się ojcami wiary dla innych (l J 2:12-14).

Jeśli wygodę cenisz sobie bardziej niż charakter, to cierpienie i doświadczenia będą cię bardzo uwierać. Jeśli świat materialny cenisz wyżej niż rzeczywistość duchową, nie będziesz w stanie szczerze poczytywać sobie prób za radość.

Zanim Bóg powołuje do służby, buduje w nas charakter. Najpierw działa w nas, a potem przez nas. Zanim darował Abrahamowi obiecanego syna, zmieniał go przez 25 lat! Józefa Bóg przygotowywał przez 13 lat, prowadząc przez różnorodne doświadczenia, zanim pozwolił zająć mu jego pozycję w Egipcie. Nasz Pan przez trzy lata budował charakter swoich uczniów, zanim ich posłał do świata. Bóg nie może działać w twoim życiu bez twojego przyzwolenia. Musisz się wykazać podporządkowaną wolą, poddaniem. Dojrzały chrześcijanin nie sprzeciwia się Bożej woli, raczej przyjmuje ją z oddaniem i posłuszeństwem. Jeśli zdecydujesz się na przyjęcie prób bez podporządkowania się Bogu, skończysz na frustracji i zniechęceniu, nie mówiąc już o tym, że będzie to bardzo niedojrzała postawa.

Przykładem takiego niedojrzałego postępowania jest Jonasz. Bóg nakazał mu zwiastować Boże Słowo w Niniwie, a on… po prostu się zbuntował i uciekał w przeciwnym kierunku. Mimo że Bóg przymusił go do posłuszeństwa, to jednak nie zmieniło się nastawienie jego serca. Prorok nie dorósł duchowo pod wpływem swojej ciężkiej próby. Skąd o tym wiemy? Pod koniec księgi Jonasz zachowuje się jak rozpieszczone dziecko! Siedzi poza miastem w nadziei, że Bóg spuści na nie swój sąd. Wykazuje się skrajną niecierpliwością z powodu dokuczliwego słońca i uschnięcia tamaryszku, w którego cieniu się chronił. Zachował się bardzo niedojrzale.

Wracając do Listu Jakuba. Jak dotąd autor poucza nas o trzech aspektach właściwej postawy: poczytywać (postawa radości), wiedzieć (rozumiejące serce), przyzwalać (podporządkowana wola). Popatrzmy na czwarty imperatyw.

„Prosić” – wierzące serce (Jk 1:5-8)

Uwaga Jakuba uczyniona w dalszych wersetach może wskazywać na to, że jego słuchacze mogli mieć problem z modlitwą albo z poddaniem się Bożej woli (Jk 4:1-3; 5:13-18). O co się modlić, gdy masz problemy z podporządkowaniem się Bożej woli? Jakub podpowiada — o mądrość od Boga. Na temat mądrości Jakub ma wiele do powiedzenia w swoim liście (Jk 1:5; 3:13-18). Dość łatwo jest przeoczyć różnicę między mądrością a wiedzą, zwłaszcza dzisiaj, w dobie potęgi informacji i gonitwy za nią. (Podobno informacja czy wiedza to potęga!) Ktoś powiedział, że wiedza jest w stanie rozczłonkować nawet najbardziej skomplikowane sprawy, mądrość zaś jest w stanie wszystko scalić. Mądrość potrafi posługiwać się wiedzą we właściwy sposób. Wszyscy znamy wykształconych głupców. Mają ogromną wiedzę, ale nie potrafią podjąć właściwych decyzji w życiu. Ranią ludzi wokół siebie, są egocentrycznymi „czarnymi dziurami”.

Dlaczego mamy zabiegać o mądrość i przechodzić w tym procesie przez próby? Dlaczego nie prosić o siłę i wytrwanie, albo jeszcze lepiej o wytrwanie w czasie doświadczeń? Potrzebujemy mądrości, aby nie zmarnować szansy, którą Bóg nam zsyła na dojrzewanie duchowe. Mądrość pomaga nam pojąć, jak wykorzystać okoliczności dla naszego dobra i Bożej chwały. Jakub tłumaczy, o co mamy prosić — o mądrość, ale także jak mamy to robić — modlić się z wiarą. Nie musimy się bać, że Bóg nie odpowie, On nas nigdy nie zawiedzie! Wątpiącego Jakub porównuje do fali morskiej, w jednej sekundzie znajdującego się u góry, aby za chwilę być na dole. To właśnie powątpiewanie sprawiło, że Piotr zaczął tonąć, mimo tego, że doświadczał cudu (Mt 14:22-33). Gdy zwątpił i przestał patrzeć na Pana, poniósł skutki swojego braku zaufania.

Życie wielu wierzących można porównać do korka unoszącego się na fali, góra— dół, góra—dół. Jest to najlepszy obraz życia człowieka niedojrzałego duchowo. Niestabilność i niedojrzałość idą w parze.

Paweł posługuje się podobnym argumentem w Liście do Efezjan 4:14: „abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu…” Jeśli masz wierzące serce, możesz prosić Boga o tak bardzo potrzebną do rozwoju duchowego mądrość, która uchroni cię przed niestałością i niepokojem.

Jakub kończy tę część listu błogosławieństwem: „Błogosławiony mąż, który wytrwa w próbie” (Jk 1:12). Rozpoczyna, mówiąc o radości (Jk 1:2) i kończy ten fragment na radości. To błogosławieństwo stanowi ogromną zachętę, bo obiecuje koronę tym, którzy wykażą się cierpliwością i Wytrwałością w doświadczeniach. Aby to zilustrować, Jakub posługuje się przykładem zaczerpniętym ze sportu. Nie fivierdzi, że zwycięzca (ten, kto wytrzyma próby) dozna zbawienia, ale zostanie nagrodzony.

Na czym polega nagroda?

Po pierwsze, na rozwoju chrześcijańskiego charakteru. To w opinii Jakuba jest najważniejsze. Wierzący jest także nagrodzony przez to, że przynosi Bogu chwałę, a jego przeznaczeniem jest wieniec żywota, który otrzyma, gdy Pan powtórnie przyjdzie na ziemię. Od krzyża do korony. Od cierpienia do chwały. Bóg nie pomaga nam przez to, że zawsze zabiera cierpienie, ale dopuszczając do próby, działa dla naszego dobra.

Jakub wskazuje na coś jeszcze — na miłość (1:12). Spodziewalibyśmy się, że Jakub napisze: „kto wytrzyma próbę, weźmie wieniec żywota, obiecany przez Boga tym, którzy wytrwają”. A jednak nie! Raczej tym, którzy Go miłują. Dlaczego miłość? Bo ona jest duchową motywacją, która skrywa się za wszystkimi czterema nakazami Jakuba. Skąd się bieże radosne nastawienie pomimo prób? Z potęgi miłości! Gdy kochamy Pana, a On przecież kocha to nie pozwoli nas skrzywdzić. To pogłębia w nas miłość do Boga. Dlaczego mamy się Mu podporządkować? Ponieważ On nas kocha! Tam, gdzie jest miłość, tam jest poddanie i posłuszeństwo. Dlaczego mamy wierzące serca? Bo wiara i miłość idą w parze. Gdy kogoś kochasz, ufasz mu, nie obawiasz się prosić go o pomoc. Jesteś też gotowy poddać się zmianie.

Gdy garncarz wypala naczynie, sprawdza jego stan w ten sposób, że „Ciągając je z pieca, postukuje je. Kiedy „śpiewa”, oznacza to, że jest ono gotowe. Gdy jednak głucho „pohukuje”, wraca do pieca. Charakter chrześcijanina jest także sprawdzany przez „postukiwanie”.

Czy ostatnio byłeś „postukiwany”, doświadczany? Nie mówię o ciężkich próbach, ale o codziennych, jednak często irytujących drobiazgach: późny telefon, niesprawiedliwe traktowanie, przypalony obiad, złapana guma w drodze na ważne spotkanie. Jak reagujesz na drażniące sytuacje powodujące poczucie dyskomfortu? Czy łatwo mogą cię wyprowadzić z równowagi? Nie są tak ogromne, aby spowodować kryzys, ale wystarczająco irytujące, aby popsuć twój dzień. Znowu stoisz w korku, dzieci narzekają i psocą, brudne ubrania są porozrzucane na podłodze… puk, puk, puk. Jak wtedy reagujesz? „Śpiewasz” czy głucho „pohukujesz”? Jezus uczył, że z obfitości serca mówią usta (Łk 6:45). Nic lepiej nie wydobędzie natury twojego serca, jak solidne „postukiwanie”. Prawdziwa natura człowieka nie przejawia się w heroicznych porywach, ale w szarej codzienności.

Teraz już wiesz, jak próby zamienić w zwycięstwo, aby twoje serce śpiewało.

ZYGMUNT KAREL
Artykuł ukazał się w „Teraz i Zawsze” nr 2/2012