CzytelniaKościół

Nietykalni

Kto mieszka pod opieką Najwyższego,
będzie przebywał pod osłoną Wszechmocnego.
Niech mówi do Pana:
„Jesteś moim schronieniem i twierdzą!
Boże mój, Tobie zaufałem!”.
Bo On uwolni cię z sideł łowców i wybawi od zgubnej zarazy.
Piórami swymi cię okryje i pod Jego skrzydła się schronisz;
Jego wierność jest tarczą i obronnym murem.
Nie ulękniesz się strachu nocnego
ani strzały za dnia lecącej,
ani zarazy nadchodzącej z ciemnością,
ani moru niszczącego w południe.
Choćby obok Ciebie padło tysiąc ludzi,
a dziesięć tysięcy po twej prawej stronie,
ciebie to nie spotka.


(…) bo swoim aniołom wydał polecenie,
żeby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
Na rękach będą cię nosić, abyś nie uraził o kamień swej nogi.

(Psalm 91,1-7,11-12)

Jeśli na naszej drodze pojawia się lęk o przyszłość, dalszą czy najbliższą, szukamy pocieszenia, nadziei. Kiedy tracimy poczucie bezpieczeństwa, próbujemy uchwycić się wszystkiego, co przywraca stabilność, czegoś, na czym możemy się oprzeć. Najprostszym przykładem są rynki finansowe, bardzo wrażliwe na wszelkie zmiany. Jakiekolwiek zagrożenie równowagi w gospodarce odbija się natychmiastowym wzrostem cen walut, kruszców lub produktów finansowych o obniżonym ryzyku. Wszystko, co trwałe i bezpieczne, zyskuje na uznaniu.

Nie inaczej jest z ludźmi wiary. Szukamy oparcia w tym, który sam nas do tego zachęca. Przecież Jezus nawoływał, aby ci, którzy są utrudzeni i zmęczeni, przyszli do Niego. Jakże często Boże Słowo mówi nam, abyśmy się nie bali. Bóg jest skałą, fundamentem, schronieniem. Gdzie jak nie u Niego potrzebnego nam oparcia mielibyśmy szukać?

Niebezpieczeństwo, jakie się za tym kryje, jest subtelne. Wystarczy zastanowić się na przykład, skąd bierze się nasza nieufność wobec notorycznie niewiernego małżonka albo bliskiej nam osoby zmagającej się z uzależnieniem. Pomimo solennych zapewnień o poprawie („już z tym skończyłem/łam”) coś każe nam mieć wciąż ograniczone zaufanie. Dlaczego? Bo wewnętrzny kompas ostrzegawczy pomaga nam domyśleć się ukrytej motywacji. Pomija ona skomplikowaną sytuację psychiczną wszystkich uwikłanych członków rodziny. Ich tragedie, lęki, zranienia. Chodzi o to, żeby wrócić, „żeby już było jak kiedyś”, „żeby zapomnieć”. Chodzi o to, żebym to ja był zaakceptowany, żebym mógł znowu być bezpieczny, kochany, szanowany. Nie chodzi o dobro innych czy moją wewnętrzną przemianę. To „ja” i mój komfort jest motywacją.

Takie samo podejście zaburza właściwy obraz Bożego Słowa – obietnic w nim zawartych. To dlatego właśnie po upadku człowieka w raju Bóg musiał zamknąć jego bramy. Pokusa skosztowania z drzewa życia i zamiecenia grzechu i jego skutków pod dywan jak gdyby nigdy nic była nieunikniona. Ostatecznie Stwórca, odsyłając pierwszych ludzi z Edenu, przynosi im w ten sposób ratunek. Ewangelia o Jezusie nie tylko ratuje nas od konsekwencji naszego grzechu i buntu wobec Boga, ale w pierwszej kolejności przekonuje nas, jak głęboko w nim tkwimy. Bez tego nie możemy Ewangelii właściwie zrozumieć.

Jeśli w obliczu zagrożenia zaczniemy tendencyjnie interpretować Pismo Święte, nie tylko nie znajdziemy pomocy, ale także narazimy się na niebezpieczeństwo, a nasze konkluzje będą nie tyle nielogiczne, co nawet bałwochwalcze. Na podstawie Psalmu 91 moglibyśmy np. stwierdzić, że chrześcijanie to ludzie zupełnie odporni na wszystkie choroby, a żołnierzy będących naśladowcami Chrystusa w magiczny sposób omijają kule wroga. Nietykalni. Taka wiara to w istocie talizman. Zaklinanie rzeczywistości. Nie różni się niczym od pogańskich wierzeń. Idąc za tym tokiem myślenia, musielibyśmy także uznać, że wszyscy nobliści i bogacze to chrześcijanie – bo kto bardziej by na to zasługiwał niż Boży ludzie? Jakże poranieni, zgorzkniali i rozczarowani muszą być ci, którzy polegają na takiej wersji Boga.

Wiara nie polega na zlecaniu Bogu zadań, których to wykonania my od Niego oczekujemy, ale na pewności, że to, co powiedział, jest prawdą. To, co powiedział w całym swoim Słowie, a nie jego subiektywnie wybranych fragmentach.

„Kiedy rozważyłem głęboko wszystko, co widziałem, doszedłem do wniosku, że tak sprawiedliwi, jak i mędrcy oraz ich dzieła są we władaniu Boga. Człowiek nie zna ani miłości, ani nienawiści, wszystko jest przed nim. Wszystkim pisany jest ten sam los: prawemu i nieprawemu, dobremu i złemu, czystemu i nieczystemu, składającemu ofiarę i temu, kto nie uznaje ofiar, dobremu i grzesznikowi, przysięgającemu i temu, kto boi się przysięgać. Jest jakieś zło we wszystkim, co dzieje się pod słońcem: taki sam los dotyka każdego. Jak długo ludzie żyją, ich serca pełne są złości i głupoty. A potem – do zmarłych!” (Księga Kaznodziei Salomona 9,1-3)

Bo jeśli Bożym zadaniem jest w istocie uczynić nasze życie wygodniejszym, łatwiejszym, bezpieczniejszym, to od zarania dziejów ponosi gigantyczną porażkę.

Jezus Chrystus został poddany wszelkim próbom, które i my znosimy. Także i tej. W Ewangelii Łukasza, w czwartym rozdziale, czytamy, że szatan, kusząc Go na pustyni, powiedział: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół. Przecież napisano: Swoim aniołom wyda polecenie o Tobie, żeby Cię strzegli” oraz: „na rękach będą Cię nosić, abyś nie uraził o kamień swej nogi”. Jezus rozumiał pokusę i odparł: „Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, twego Boga”. Czy zdajesz sobie sprawę, jak skończyłby się ten rozdział historii zbawienia, gdyby szatan, kusząc Jezusa słowami Psalmu 91, przekonał Go do swojej interpretacji?

Ale skoro możemy wybierać Psalmy, które czytamy, i to spośród stu pięćdziesięciu, to chcemy zaproponować pewien rodzaj biblijnej matematyki. Dodajmy lub odejmijmy 40 (dni kuszenia Jezusa) od 91 i tak dla równowagi przeczytajmy Psalm 51 i Psalm 131. One również niosą
w sobie niebywałe pocieszenie. Zdrowe pocieszenie.

PSALM 51

Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości Twojej,
w ogromie Twojego miłosierdzia zgładź nieprawość moją.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego.
Uznaję bowiem moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną.
Przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem i dopuściłem się tego, co za złe uznajesz,
ale Ty będziesz sprawiedliwy w swym wyroku i bezstronny w swoim sądzeniu.
Bo urodziłem się jako grzesznik i od poczęcia nieprawość ciąży na mnie.
Oto miłujesz prawdę ukrytą, naucz mnie tajników mądrości!
Pokrop mnie hizopem, abym stał się czysty, obmyj mnie, bym nad śnieg był bielszy.
Daj mi usłyszeć radość i wesele, a ożyją kości poniżone.
Odwróć oblicze od grzechów moich i zgładź wszystkie moje nieprawości.
Stwórz we mnie czyste serce, Boże, i ducha mocnego odnów w moim wnętrzu.
Nie odrzucaj mnie od Twojego oblicza i nie odbieraj mi Twego ducha świętego.
Daj mi się cieszyć Twoim zbawieniem i umocnij mnie duchem ochoczym.
Pouczę nieprawych o Twoich drogach i wrócą do Ciebie grzesznicy.
Wybaw mnie od krwi, o Boże, Boże, mój Zbawco,
a język mój wyśpiewa Twoją sprawiedliwość.
Panie, otwórz wargi moje, a usta moje będą głosić Twoją chwałę.
Bo nie pragniesz, bym Ci składał ofiary,
ani nie masz upodobania w całopaleniach.
Ofiarą dla Boga jest duch skruszony;
udręczonym i uniżonym sercem Bóg nie pogardzi.
W Twej dobroci okaż łaskę Syjonowi, aby odbudowano mury Jeruzalem.
Wtedy przyjmiesz należne ofiary, dary i całopalenia,
wtedy będą składać cielce na Twoim ołtarzu.

PSALM 131

Panie , moje serce się nie wynosi, oczy moje nie patrzą z góry,
nie ubiegam się o rzeczy wielkie ani o zbyt cudowne.
I oto jestem spokojny. Ucichłem jak niemowlę nakarmione przez matkę.
Jestem jak nakarmione niemowlę.
Niech Izrael zaufa Panu teraz i na wieki!

Doceniajmy wartość próby. Nie ma nic złego w naszych obawach związanych ze spodziewanym cierpieniem i niewygodą. W końcu takie obawy miał też Jezus w ogrodzie Getsemane przed ukrzyżowaniem. Właśnie On znał wartość próby najlepiej. Posłuszny do końca, do śmierci krzyżowej, otworzył drogę dla nas. Pozwólmy Bogu weryfikować naszą od niego zależność. Zaufanie i wiara w Bożą ochronę nie kłócą się z wydarzeniami Golgoty. Mają w nich najgłębszy swój wymiar. Historia Izraela pokazuje, jak często różnego rodzaju kataklizmy i doświadczenia oczyszczały i prowadziły Boży lud z powrotem przed tron Najwyższego. Może zamiast oczekiwać, że świat w obliczu zagrożenia uwierzy Ewangelii, to my, naśladowcy Chrystusa, w skruszonym duchu powinniśmy szukać przebaczenia i wybawienia?

#zostańwdomu
#zostańwpokoju


Artykuł pochodzi ze strony Społeczności Chrześcijańskiej Zachód.