CzytelniaKomentarze i inspiracje

O jednym z nas

Ta historia będzie o pewnym człowieku z Biblii, którego opisany los skończył się dość ponuro, by nie powiedzieć żałośnie, a może nawet tragicznie.

Ale nie chodzi o to, że zginął ktoś z jego rodziny czy bliskich. Nie, nie to, bo sama księga o nich nie wspomina, ba, można mieć wrażenie, że w całej jej treści są tylko dwie postaci: Bóg i on, a w tle kilka, kilkanaście, czasami kilkaset osób. Ale nim będę opowiadał dalej, muszę postawić Wam kluczowe pytanie: jak ocenicie człowieka, który słysząc alarm przeciwpożarowy, nie powiadamia pogrążonego we śnie osiedla, gdzie żyje przeszło sto tysięcy ludzi?

Naszego bohatera spotykamy w momencie, gdy słyszy głos Boga i dostaje konkretne zadanie. Jego reakcją jest ucieczka. Oczywiście, w samym tym wydarzeniu nie ma jeszcze nic dziwnego. Spora część postaci, jakie znajdujemy w Biblii, tak właśnie zareagowały. Jednak jeżeli w tym miejscu zakończylibyśmy nasze rozważania, to niepostrzeżenie umknie nam coś bardzo ważnego, coś, co faktycznie wyróżnia go od pozostałych postaci Biblii. O ile inni mówili „nie” z powodu obawy, że zapewnienia składane przez Boga są niepewne, że tak naprawdę to nie wiadomo, jak cała sprawa się zakończy, to nasz bohater jest tu pewnym novum. Mówi „nie”, ponieważ wie, że to, co Bóg powiedział, wypełni się co do joty! Innymi słowy, odmawia nie dlatego, że się waha, czy będzie tak, jak Bóg powiedział. Nie, on wie, że to się spełni, ale nie chce, by tak było, nie ma zamiaru w tym uczestniczyć!

Do czego Bóg go namawiał? W jakie tarapaty chciał go wpakować, skoro ten musiał uciekać, robiąc wszystko by nie wziąć udziału w planowanym przedsięwzięciu?

Tak właśnie, dość zagadkowo, układa się fabuła tej księgi. Czytelnik, w pierwszym rozdziale widzi proroka, który nie chce wejść we współpracę z Najwyższym i ucieka. A dopiero pod koniec historii dowiaduje się, jaki był tego powód. Pomiędzy tymi dwoma wydarzeniami rozciąga się kilka scen, w których Bóg, w dość spektakularny, czasami brutalny sposób, przemawia do uciekiniera. Oto nasz prorok jest wyrzucony do szalejącego morza, jest połknięty przez olbrzymią rybę. Suma summarum przyparty do muru zgadza się i mówi „tak”. Idzie wypełnić misję i rozmawia z ludźmi z Niniwy, by zwrócili się do Boga. I co w wyniku jego działania się wydarza? No cóż, nic zaskakującego. Zachodzi to, co przewidział ów prorok —120 tysięcy pogan nawraca się do Stwórcy. Stało się tak, jak Bóg chciał i jak przewidywał prorok. Niestety.

I tu cała księga mogła by się zakończyć.  Prorok „konał zadanie, cel został zrealizowany. Jednak na czytelnika tej opowieści najciekawsze czeka dopiero teraz. Możemy przysłuchać się dłuższej rozmowie Boga z prorokiem i w niej znajduje się klucz do rozwiązania całej zagadki. Dopiero teraz odsłania się przed nami ukryty powód ucieczki. Wychodzi na światło główny motyw — prorok ma serce z kamienia. Jego zdolność do litości, odruch współczucia zostały śmiertelnie ukąszone przez ortodoksję religijną. Bóg pyta: „czy nie miałem się ulitować?”, prorok odpowiada: „jestem zagniewany Śmiertelnie!”. Najwyższy mówi:  „żałujesz jednodniowego krzewu, a czy ja nie miałem się ulitować?”, prorok pogrąża się w żółci.

Jest w tej historii coś, co przekonuje mnie do Biblii, dwa integralne elementy, które jak nici przeplatają się, począwszy od pierwszej do ostatniej jej strony. Jest realizm i piękno. Realizm, bo Księga pokazuje, jacy byli, są i będą ludzie. Dobitnie pokazuje, jakie jest wnętrze człowieka. Na jej kartach nie ma ckliwych opisów świętych postaci, są osoby z ciała i krwi. Widzę tu pogmatwane losy rodziny Abrahama, skłóconych na śmierć braci Jakuba i Ezawa; oglądam Dawida, który wręcza list Uriaszowi. Może ktoś zapytać: a co ciebie tu urzeka? Dlaczego raczej nie powiedzieć, że jest to pesymistyczne i zniechęcające. Dlaczego? Bo jest też druga strona opowieści, wątek główny. Jest Bóg, który jest „dla” i „z” takimi ludźmi. Osiedla się pośród nich, żyje z nimi, rozmawia i przekonuje. Wystarczy odwołać się do omawianej historii. Bóg powołuje fundamentalistę, który nie ma za grosz litości. Czy ktoś z nas wybrałby takie towarzystwo? Ten ucieka, Bóg nie rezygnuje, ale walczy o niego. Czy my dalibyśmy kolejną szansę? Potem, gdy prowadzą rozmowę przy krzewie rycynowym, mówi o jego małości, braku odruchu litości i jest z nim. Czy stać by nas było na jeszcze jeden akt cierpliwości?

Z proroka „łazi złość i okrutna małość. Jest wściekły. Ba, jest rozżalony i jak prawdziwy facet mówi: „nie, to ja już wolę umrzeć; Niniwa albo śmierć!”, cytując klasyka. Tak więc, moi mili, jest żałośnie  a mimo to, czy ponadto — Bóg jest, mówi, przekonuje.

Gdy nad tym się zastanowiłem, to przyszła mi taka myśl: otóż może powinniśmy częściej myśleć o zbawianiu z łaski nie tylko jako czymś zewnętrznym, np. obmyciu z win, „obleczeniu w Chrystusa”, ale może bardziej jako o łasce, w oparciu o którą Bóg rozmawia, przekonuje człowieka, który ma za nic 120 tysięcy ludzi.

Chesterton powiedział kiedyś: „Dzieci są niewinne i kochają sprawiedliwość, podczas gdy my przeważnie jesteśmy źli, więc z natury wolimy miłosierdzie”. Rozwińmy tę myśl i pójdźmy krok dalej: dzieci są nieświadome, nie wiedzą, jakie są, co mogą zrobić, zaś my, w miarę podróżowania przez życie, dowiadujemy się wiele o świecie, trochę o sobie. Odkrywamy siebie, jak Jonasz i może wskutek tej przebytej podróży tak bardzo cenimy miłosierdzie. Może owa droga bardziej wyostrza w nas zmysł współczucia i empatii oraz gasi chęć do sądów. Dziecko ma jeden punkt odniesienia — jak powinno być (sprawiedliwość), my mamy już dwa — wiemy, jak być powinno oraz jak bywało z nami i tymi, których lepiej znamy.

A wracając do mojego pytania, które postawiałem na początku: co myślisz o człowieku, który nie ratuje ogromnego, śpiącego osiedla? Wiemy już, co Bóg myśli i co robi. To chyba ważniejsze, a na pewno pocieszające! Choć są ludzie, których — jak dowodzi ta Księga — owa cecha nie cieszy.

MAREK STACZEK
Artykuł ukazał się w „Teraz z Zawsze” nr 8 (wrzesień) 2012 r.


Czytaj Księgę Jonasza


Zdjęcie tytułowe – obraz olejny: Paul Bril (1553/1554-1626)Scena z historii Jonasza, z kolekcji Zamku Królewskiego na Wawelu.