CzytelniaRodzina i społeczeństwo

Chrześcijanin ma prawo odmawiać

Osoby, które spotykam, mówią mi, że asertywność kojarzą z gruboskórnością, oziębłością i brakiem empatii. Często asertywność jest postrzegana jako umiejętność odmawiania, co więcej jest ona różnie interpretowana, nierzadko błędnie. Owszem, jest również sztuką mówienia „nie”, ale nie tylko.

Zbuduj solidny dom

Asertywność to przede wszystkim świadomość siebie, swoich mocnych stron, tego, co Bóg nam dał: urody, stylu, zalet osobistych, talentów, zdolności czy osiągnięć. Jest to również świadomość tego, co jest do poprawy, swoich słabości, braków, błędów, grzechów, które popełniamy.

Swoją definicję asertywności, którą zgłębiam jako psycholog od kilku lat, obrazuję i porównuję do budowy domu. Aby powstał solidny dom, najpierw trzeba zbudować stabilny fundament. Właśnie naszym fundamentem w asertywności jest poczucie własnej wartości, świadomość siebie. Jednym ze sposobów na uświadomienie swoich plusów jest ich wypisanie. Można spisać po 15 swoich zalet osobistych, które sami cenimy w sobie, 15 osiągnięć na przełomie całego życia, zaczynając od dzieciństwa i 15 osiągnięć, z których jesteśmy dumni. Liczba 15 nie jest zobowiązująca, może być mniej, ale im więcej ich wypiszemy, tym mocniejszy fundament zbudujemy. Sukcesywnie warto wracać do naszych notatek i dopisywać kolejne mocne strony.

Tak samo w przypadku naszych słabych stron, warto być ich świadomym. Należy obserwować siebie, swoje działania i ich konsekwencje, słuchać z pokorą informacji zwrotnych od innych i pracować nad przemianą, zamianą słabych stron w mocne. Można też poprosić zaufane osoby o obserwację nas samych i o informację zwrotną dotyczącą ważnych dla nas elementów rozwoju. W przypadku budowy domu fundament wylewamy jednorazowo, natomiast nasz fundament asertywności budujemy przez całe życie.

Filary do położenia dachu

Jak już ukształtujemy fundament poprzez świadomość swoich plusów i minusów, możemy budować dalej. Zaczynamy stawiać filary, a na nich kładziemy dach, którym będzie asertywność. Niebawem zobaczycie, jak duży wpływ będą miały stawiane filary na fundament, z kolei stabilność fundamentu będzie miała ogromne znaczenie dla stabilności filarów.

Ważne jest, aby znać zawartość filarów, mieć ich świadomość w życiu oraz wiedzieć, jak je zastosować. Poniżej znajdziecie moją dzisiejszą propozycję filarów.

Jednym z nich są „prawa asertywności” Należy je poznać i pamiętać, że te prawa powinniśmy dawać sobie w głębi serca i umysłu oraz dawać je innych ludziom, bez względu na to, jakie role pełnią oni w naszym życiu i jakie mamy z nimi relacje. Praw jest wiele, oto kilka z nich: mam prawo być traktowany z szacunkiem, mam prawo zmieniać zdanie, popełniać błędy, prosić o to, czego chcę. Mam prawo do własnych uczuć, do niewiedzy, w końcu mam prawo do własnych przekonań.

Właśnie my, chrześcijanie często spotykamy się z odmawianiem nam prawa do własnych przekonań wtedy, gdy są one sprzeczne z przekonaniami tych, którzy nie wierzą w Boga bądź żyją tylko w tradycji pozornie chrześcijańskiej. Asertywni chrześcijanie powinni też dawać prawo niewierzącym do własnych przekonań, co daje im możliwość zastanowienia się, przemyślenia, co jest dla nich ważne po usłyszeniu od nas Ewangelii.

Stawianie granic sobie i innym

Z powyższym prawem mocno związany jest kolejny ważny aspekt asertywności — to świadomość wartości, na których budujemy swój własny świat. Pomoże nam ona w zrozumieniu naszego postrzegania innych i Świata, jak również w zrozumieniu własnych emocji, uczuć i reakcji. Wartości jest wiele, np. miłość, rodzina, pasja, dostatek materialny, niezależność, świadomość, wiara, Bóg. Każdy człowiek ma prawo do własnych wartości. Z punktu widzenia psychologii nie ma lepszych ani gorszych, ale my, chrześcijanie wiemy, że największą wartością w naszym życiu jest wiara w Boga i tym chcemy się dzielić ze światem.

Budujemy dalej i stawiamy sobie i innym granice, zgodnie z własnymi przekonaniami tak, aby czuć się z tym dobrze.

Podam prosty przykład. Jakiś czas temu byłam na wyjeździe służbowym, na którym ktoś zaproponował mi zapalenie marihuany, odmówiłam. Pomimo że rozbawionemu towarzystwu granic nie musiałam stawiać, to jednak sobie granicę postawiłam, nie zapaliłam, byłam w zgodzie z sobą i Bogiem, a do tego bawiłam się świetnie. Asertywnie stawiając granicę nie urażamy uczuć innych, a jednocześnie działamy w zgodzie ze sobą, dzięki temu każdy jest zadowolony.

Twarda mowa, która nie rani

Umiejętność mówienia w komunikacie „ja” daje nam duże możliwości w asertywnej komunikacji. Mówienie w swoim imieniu własnego zdania zgodnie z własnym przekonaniem, ale nie zapominając o argumentacji swojego punktu widzenia, nie rani innych, nawet jeśli mają inne zdanie czy przekonanie. Dzięki temu nie prowokujemy do niekonstruktywnej dyskusji, natomiast zachęcamy do wymiany doświadczeń i argumentów, co może doprowadzić do porozumienia pomimo odmienności.

Asertywna komunikacja to również wybrane modele komunikacyjne, które pozwalają na jasne przekazanie treści, jak również swojej intencji, np. model komunikacji bez przemocy, w którym mówimy o faktach, swoich uczuciach, potrzebach, jak również wyrażamy prośby.

Osoby asertywne posiadają umiejętność mówienia i przyjmowania komplementów. To ludzie z ugruntowanym poczuciem wartości (naszym fundamentem) nie boją się mówić komplementów, jak również potrafią je przyjmować i się nimi cieszyć. Ważne jest, aby komplement był prawdziwy. Uczymy się dostrzegania w drugim człowieku pozytywnych cech osobistych, pozytywnych zachowań, doceniania atrakcyjnego wyglądu, urody i wielu innych godnych komplementowania zalet. Nauka proszenia i przepraszania

Kiedyś ktoś powiedział mi, że jestem jakaś „inna”, zapytałam „co to znaczy?”. Ta osoba odpowiedziała mi, że sama nie wie, ale że ja tak często widzę wiele dobra w innych i mówię tak dużo miłych rzeczy. Bywa to postrzegane jako „inność/dziwność”, ale czy jest coś w tym złego?

Niełatwa jest też umiejętność mówienia konstruktywnej krytyki oraz jej przyjmowania. Jeśli potrafimy przyjąć krytykę, to zaczynamy się zastanawiać, co spowoduje mój rozwój, zmianę na lepsze, w rezultacie tego zaczynam działać, aby tak się właśnie stało. Natomiast kiedy przekazujemy konstruktywną, ale trudną informację zwrotną, odnosimy się do faktów i argumentujemy, dlaczego informujemy o tym drugą osobę. Chrześcijanie, aby wzrastać duchowo, powinni rozmawiać, upominać jedni drugich, oczywiście z miłością i dobrymi intencjami właśnie po to, abyśmy mogli się rozwijać i być coraz lepsi i bardziej podobni do Chrystusa.

Cenna jest także umiejętność proszenia i przepraszania. Przepraszanie wiąże się z kolei z gotowością do przyznania się do błędu, a do tego potrzeba wiele pokory. Do nauki proszenia potrzebujemy również pokory i wiary: „proście, a będzie wam dane”. Zdarza się tak, że nasze potrzeby i oczekiwania są tak oczywiste, że nie musimy prosić, ale nie będziemy mieć pewności, czy dostaniemy to, czego potrzebujemy, póki nie poprosimy, a przynajmniej póki nie zakomunikujemy o swojej potrzebie.

Chrześcijanin ma prawo odmawiać

Kolejny ważny element asertywności to umiejętność zarządzania emocjami. Tak się dzieje, że asertywni potrzebujemy być zazwyczaj w sytuacjach, gdy towarzyszą nam silne emocje, zarówno pozytywne, jak i negatywne, jednakże częściej w sytuacjach trudnych i stresowych. Umiejętne zarządzanie emocjami ma ogromny wpływ na komunikację niewerbalną, np. na nasze gesty, ton i barwę głosu, która powinna być stanowcza, a jednocześnie miła oraz na słowa, które wypowiadamy. Są „szybkie” techniki antystresowe takie jak oddychanie przeponowe, pozytywne myślenie, wizualizacja sukcesu i wiele innych. Natomiast zarządzanie emocjami to w pewnym sensie styl życia, na który składa się zdrowe odżywianie, umiejętność odpoczynku, oddychanie czy dbanie o siebie.

I wreszcie przyjrzyjmy się tej często pozornej definicji asertywności, czyli umiejętności mówienia „nie”. Są sytuacje, kiedy mamy dużo na głowie, złe samopoczucie, bezsenną noc za sobą, a szef potrzebuje od nas czegoś na już, i w tym samym czasie przychodzi do nas przyjaciel w potrzebie, a my nie możemy pomóc, musimy odmówić…

Odnoszę wrażenie, iż chrześcijanie często nie dają sobie prawa do odmowy, myśląc, że to coś złego, bo zawsze musimy pomagać jedni drugim. Zgadzam się, że powinniśmy sobie pomagać, ale w granicach naszych możliwości i nie kosztem innych lub samego siebie. Czy jeśli matka dwójki dzieci będzie zawsze do dyspozycji swoich przyjaciół w potrzebie, a nie będzie przy dzieciach, które jej potrzebują, to czy jest to dobre, uczciwe czy odpowiedzialne zachowanie?

Asertywny odmieniec

Chcemy być skuteczni, dlatego ważne jest, aby w odmowie pojawiło się słowo „nie”, argumentacja, dlaczego odmawiamy oraz zmiękczenie naszej odmowy. Według tego modelu w żaden sposób nie obrażamy drugiej osoby, mimo że odmówiliśmy. Czy jest to w ogóle możliwe? Tak, ale nie zawsze łatwe. Musimy przy tym właściwie wyrażać emocje, zastanowić się, jakich słów użyć, aby dobrze sformułować naszą odmowę i argumentację, dopasować naszą komunikację niewerbalną do odbiorcy, aby zrozumiał naszą intencję i to wszystko w tak krótkim czasie. Pozytywne jest to, że można się tego nauczyć, ale trzeba chcieć i praktykować przez doświadczenia.

Jak widać, asertywność to o wiele więcej niż sztuka odmawiania. I co ważne, nie ma nic wspólnego z gruboskórnością, oziębłością czy brakiem empatii. Przeciwnie — asertywność to ogromny i świadomy szacunek do siebie i innych, ale wymaga od nas sporej dojrzałości, chęci podjęcia decyzji o zmianie i ciągłej pracy. Dzięki takim umiejętnościom łatwiej nam w życiu, innym łatwiej z nami, jesteśmy skuteczniejsi, zadowoleni z siebie, zdrowsi, pogodniejsi. Są też pewne minusy towarzyszące przyjęciu postawy asertywnej. Nasze społeczeństwo nie jest przyzwyczajone do opisywanych zachowań, możemy być postrzegani jako nieco odmienni, dziwni, a przez to nie zawsze będziemy akceptowani. Wyzwaniem jest to, aby swoją postawą udowodnić sobie i ludziom, że można żyć inaczej, skuteczniej i z zadowoleniem, bez poczucia winy czy oskarżania.

Decyzje pozostawiam Wam, czy zaryzykujecie i będziecie wspólnie ze mną zmieniać normy społecznych zachowań, uczyć siebie i innych asertywności poprzez świadectwo swojego życia.

AGNIESZKA SABAN
Artykuł został opublikowany w magazynie „Teraz i Zawsze” nr 2/2012