CzytelniaKomentarze i inspiracje

Medytacja w tradycji chrześcijańskiej

Koło modlitwy

Bezruch w centrum

Modlitwa jest niczym koło, które sprawia, że nasze życie duchowe porusza się w kierunku Boga. By wprawiać pojazd w ruch, koło musi mieć kontakt z podłożem. Bo jeśli nie dotyka ziemi, nie poruszy wozu – będzie się jedynie kręcić w powietrzu. Takim kontaktem z podłożem ma być dla nas czas i miejsce poświęcone na modlitwę. Szprychy koła są niczym różne formy modlitwy. Wszystkie formy modlitwy chrześcijańskiej – Eucharystia, modlitwa wstawiennicza, sakramenty, czytanie Pisma św. i modlitwa osobista – są bardzo ważne i równouprawnione. Szprychy koła przymocowane są do piasty, która sprawia, że koło się obraca wokół własnej osi. W centrum koła, w piaście, panuje bezruch. By koło mogło się toczyć, konieczny jest bezruch w jego centrum. Możemy je sobie wyobrazić jako Modlitwę Chrystusa zamieszkującego nasze serca.

Medytacja polega na zbliżaniu się to tego miejsca bezruchu w centrum naszego istnienia. Gdy medytujemy, wchodzimy w stan bezruchu, który jest źródłem wszelkiego naszego działania, ruchu w kierunku Boga poprzez obecnego w nas Chrystusa. Na tym właśnie polega związek pomiędzy działaniem i kontemplacją.

Czym jest modlitwa?

Bardzo stara definicja modlitwy opisuje ją jako „wzniesienie serca i umysłu ku Bogu”.

Czym jest ów „umysł” i czym jest owo „serce”? Umysł jest tym, co myśli, pyta, planuje, martwi się i fantazjuje. Serce jest tym, co wie – ono kocha. Umysł jest organem poznania, serce organem miłości. Świadomość umysłu musi w końcu ustąpić i otworzyć się na pełniejszy rodzaj wiedzy, jaką jest świadomość serca. Miłość jest poznaniem w pełni.

Jednakże większa część naszej nauki modlitwy dotyczy umysłu. Gdy byliśmy dziećmi, uczono nas, jak mówić pacierz, jak prosić Boga o to, co nam czy innym jest potrzebne. Jest to jednak tylko połowa tajemnicy modlitwy. Druga połowa to modlitwa serca – gdy nie myślimy o Bogu, nie mówimy do Niego ani nie prosimy o cokolwiek. Po prostu przebywamy z Bogiem, a On jest w nas w Duchu Świętym, którego dał nam Jezus. Duch Święty jest miłością, jest miłosnym zjednoczeniem, które przepływa pomiędzy Ojcem i Synem. Tego Ducha Jezus tchnął w każde ludzkie serce. W taki właśnie sposób medytacja staje się modlitwą serca jednoczącą nas z ludzką świadomością Jezusa w Duchu Świętym. „Gdy bowiem nie umiemy modlić się tak jak trzeba, sam Duch modli się w nas.” (Rz 8,26). Modląc się umysłem – czy to słowami, czy to myśląc o Bogu – możemy tworzyć reguły modlitwy. Jest wiele sposobów „modlitwy myślnej”, natomiast w modlitwie serca nie ma żadnej techniki, żadnych reguł: „Gdzie jest Duch Pański – tam wolność.” (2 Kor 3,17).

Duch Święty, działając we współczesnym Kościele, zwłaszcza od czasu Soboru Watykańskiego II, który odbył się w latach 1962–1965, uczy nas, jak odzyskać ten drugi wymiar modlitwy. Dokumenty soborowe dotyczące zarówno Kościoła jak i liturgii podkreślały potrzebę rozwoju „wymiaru kontemplacyjnego” w życiu duchowym dzisiejszych chrześcijan. Wszyscy jesteśmy wezwani do pełnego doświadczenia Chrystusa, bez względu na to, jaką drogą życia podążamy. To oznacza, że musimy przekroczyć poziom modlitwy myślnej: mówienia do Boga, myślenia o Bogu, wstawiania się do Boga w naszych potrzebach. Musimy wypłynąć na głębię, tam gdzie duch Jezusa sam modli się w naszych sercach, w głęboką ciszę Jego jedności z naszym Ojcem w Duchu Świętym.

Modlitwa kontemplacyjna nie jest przywilejem mnichów i mniszek albo wybranych mistyków. To wymiar modlitwy, do którego jesteśmy wszyscy wezwani. Nie chodzi tu o nadprzyrodzone doświadczenia czy też odmienne stany świadomości. Jest to raczej to, co Tomasz z Akwinu nazwał „prostym radowaniem się prawdą”. William Blake mówił o potrzebie „otwarcia drzwi percepcji”, by móc dostrzec, że wszystko jest nieskończonością. Chodzi tu o kontemplacyjną świadomość przeżywaną w zwykłym codziennym życiu. Medytacja prowadzi nas ku temu i staje się częścią całego misterium modlitwy w życiu każdej osoby poszukującej pełni istnienia.

Wyobraźmy sobie modlitwę jako wielkie koło. Koło to obraca całe nasze życie ku Bogu. Modlitwa jest zasadniczą częścią w pełni ludzkiego życia. Jeżeli się nie modlimy, jesteśmy tylko na wpół żywi i nasza wiara jest tylko w połowie rozwinięta. Szprychy koła odzwierciedlają różne rodzaje modlitwy. Modlimy się na wiele sposobów, w różnym czasie i w zależności od nastroju. Ilu ludzi, tyle różnych sposobów modlitwy. I tak na przykład jedna szprycha reprezentuje Eucharystię, inna sakramenty, modlitwę duchową, pokutną i wstawienniczą, modlitwę charyzmatyczną, uwielbienia, różaniec itd. Wszystkie one są modlitwami chrześcijańskimi, bo są zakorzenione w Chrystusie. Szprychy to różne formy czy też rodzaje modlitwy, osadzone w piaście koła, która jest modlitwą samego Jezusa.

W Jego modlitwie zawiera się zasadniczy sens i źródło modlitwy każdego chrześcijanina. Moglibyśmy sparafrazować słowa św. Pawła: Nie ja się modlę, lecz Chrystus we mnie. Ostatecznie w tym modelu koła modlitwy wszystkie jej formy wypływają z ducha – i ku niemu płyną – Chrystusa uwielbiającego Boga w imieniu całego stworzenia i za całe stworzenie. Wszystkie formy modlitwy mają swoją wartość i wszystkie są skuteczne. Są nam przekazywane za pośrednictwem ludzkiej świadomości Chrystusa, która zamieszkuje w nas poprzez łaskę Ducha Świętego.

Tak to wiara pozwala nam zrozumieć koło modlitwy. Nie myślimy jednak o tym wszystkim podczas medytacji. Obserwacja koła uczy nas jeszcze czegoś bardzo ważnego. Jak już wspomniano wyżej w piaście koła, w centrum modlitwy, znajduje się bezruch. Bez tego bezruchu w środku koła niemożliwy jest ruch do przodu na jego obwodzie. Medytacja jest wysiłkiem szukania i jednoczenia się z tym bezruchem, który jest znamieniem Ducha Świętego. „Zatrzymajcie się, i we mnie Boga uznajcie”. (Ps 46,11).

Modlitwa kontemplacyjna jest zupełnym otwarciem się na modlitwę Jezusa i całkowitym zjednoczeniem z nią. Kontemplacja to trwanie w ciszy, bezruchu i prostocie. Sercem modlitwy Jezusa jest Jego komunia miłości z Ojcem, Jego całkowite zwrócenie się ku Ojcu w Duchu Świętym. Dlatego modlitwa chrześcijanina oznacza wejście w życie Trójcy Świętej poprzez i wraz z ludzkim umysłem i sercem Jezusa. Dla wielu ludzi modlitwa sprowadza się do wołania do Boga o pomoc w czasie szczególnego strapienia. Jest rzeczą naturalną wyrażać naszą wiarę i ufność Bogu w taki sposób i w takim czasie. Lecz czym jest wiara w Boga? Czyż nie jest tak – jak naucza Jezus – że Bóg zna wszystkie nasze potrzeby, zanim go poprosimy? Nie wyrażamy naszych potrzeb wobec Boga ani po to, by poinformować Go o czymś, czego jeszcze nie wie, ani by zmienić Jego zamysł. Jeżeli modlimy się, będąc w potrzebie, to głównie dlatego, że pogłębia to nasze zaufanie, iż Bóg wie i Mu na nas zależy.

Tylko czysta i głęboka wiara uchroni naszą modlitwę przed utknięciem w więzieniu naszego ego. Dla wielu chrześcijan jest to dzisiaj źródłem kryzysu wiary i odzwierciedleniem często płytkiego poziomu chrześcijańskiej duchowości. Modlitwa serca, modlitwa kontemplacyjna, medytacja jest w istocie modlitwą wiary. W ciszy akceptujemy to, że Bóg zna nasze potrzeby i że ta wiedza jest stwórczą miłością, która ostatecznie nas dopełni.

Laurence Freeman OSB
Fragm. „Medytacja chrześcijańska. Twoja codzienna praktyka”, Wydawnictwo Benedyktynów