CzytelniaPostacie chrześcijaństwa

Mistrz Eckhart

Gdy człowiek kocha, w jego miłości nie ma dwóch, lecz tylko jeden i zjednoczenie, w miłości jestem też bardziej Bogiem niż samym sobą. Mistrz Eckhart

Jan Eckhart przychodzi na świat w niemieckim miasteczku Hochheim na terenie Turyngii prawdopodobnie w 1260 roku. W młodym wieku wstępuje do Zakonu Kaznodziejskiego w Erfurcie, gdzie odbywa nowicjat. Nie wiemy, gdzie dokładnie pobiera nauki, ale wiele wskazuje na to, że przy boku Alberta Wielkiego w dominikańskim studium w Kolonii i na uniwersytecie paryskim.

W 1294 roku stawia pierwsze kroki jako wykładowca teologii. Również wtedy zostaje przeorem w Erfurcie na 4-letnią kadencję. W 1302 roku wraca do Paryża, gdzie uzyskuje stopień mistrza świętej teologii. Od 1307 roku jest wikariuszem generała zakonu dla czeskiej prowincji. Administrowanie dwoma prowincjami wymaga od niego bardzo aktywnego stylu życiu i ciągłych podróży, co rzuca światło na to, że oderwanie od stworzeń i siebie oraz zamknięcie w sobie, o którym tak często będzie pisał, postrzegał jako możliwe nie tylko dla odizolowanego pustelnika. W 1310 roku zostaje wybrany przełożonym prowincji Teutonii. Jednak decyzja nie zostaje wcielona w życie, bo już wcześniej generał zakonu zdecydował się wysłać go z powrotem do Paryża, gdzie toczą się ostre spory z franciszkanami.

Po raz drugi powierzona zostaje mu katedra teologii na Sorbonie (do tej pory zaszczyt ten spotkał jedynie Tomasza z Akwinu). Po 3 latach zostaje wysłany do klasztoru w Strasburgu, położonego w sercu kwitnącej ówcześnie niemieckiej mistyki. W Teutonii jest wtedy aż 65 klasztorów dominikanek i 85 beginaży (domów, gdzie mieszkają beginki, czyli laickie stowarzyszenia religijne kobiet). Życie duchowe ówczesnych sióstr i beginek stoi nieraz na bardzo wysokim poziomie. Mówi się o tamtej epoce, że mistyka wisiała w powietrzu. Właśnie do nich zostaje wydelegowany Eckhart. Przez kilkanaście lat pełni wśród nich intensywną posługę duszpasterską. W tym czasie powstaje wiele jego dzieł (m.in. większość Kazań i część Traktatów: Księga Boskiej pociechy, O człowieku szlachetnym).

Ostatnie lata życia to dla Turyngińczyka misterium crucis. Około 1325 roku dwóch braci dominikanów oskarża Eckharta przed cesarzem, co skutkuje zbadaniem jego pism w ramach papieskiej wizytacji kanonicznej. W jego wyniku Eckhart zostaje oczyszczony z zarzutów. Jednak acrybiskup koloński Henryk, nieprzychylnie nastawiony do bardzo wpływowych wówczas w Kolonii dominikanów, wytacza Eckhartowi oficjalny proces. Jest to sytuacja bez precedensu, o czym świadczy choćby przybycie najwybitniejszych teologów z różnych zakonów, by bronić prawowierności Mistrza z Hochheim, do trybunału papieskiego w Awinionie. Reakcja samego Eckharta rzuca światło na to, jakie miejsce zajmuje mistyka w jego życiu religijnym. „Na początku 1327 roku, by odpowiedzieć na krążące w mieście pogłoski, a zarazem udowodnić, że nie jest upierającym się przy swoich błędach heretykiem, z ambony dominikańskiego kościoła w Kolonii odczytał uroczystą deklarację, w której stwierdził, że przez całe swe życie wystrzegał się wszystkiego, co sprzeczne z wiarą i dobrymi obyczajami, a gdyby mu udowodniono jakąś podejrzaną i fałszywą naukę, publicznie ją odwoła”[8].

To, co dziś nazywamy mistyką Eckharta, dla niego samego było częścią religii i tego, co ona ze sobą niesie. Postępowanie dominikanina jest też argumentem przeciwko rzekomemu odcinaniu się od dogmatów Kościoła i panteizmowi. Jednak te wszystkie zabiegi nie pomagają i Eckhart staje przed trybunałem inkwizycyjnym. Z listy stu zarzutów, które się mu stawia, 28 zdań z jego pism zostaje potępionych. Bulla papieska, In agro dominico z 1329 roku, uznaje 17 zdań jako heretyckie, a resztę jako podejrzane. Sam Eckhart jednak nie doczeka końca procesu. Umiera w 1328 roku w Awinionie, oczekując na werdykt. Współcześnie panuje przekonanie, że żadne z 28 zdań, rozpatrywane w kontekście całej nauki Eckharta, nie jest sprzeczne z nauką Kościoła Katolickiego. Natomiast sam Jan Paweł II powoływał się na Eckharta, jako na mistrza chrześcijańskiej duchowości[9], co jest interpretowane jako jego rehabilitacja.

Filozofia Eckharta

Filozofia Mistrza z Hochheim jest bardzo oryginalna. Jest on jednym z niewielu mistyków nadreńskich, który podjął się próby ujęcia swych doświadczeń spekulatywnie. Otrzymał solidne scholastyczne wykształcenie, a erudycją dorównywał najwybitniejszym umysłom. Z jego tekstów bije głębia przeżyć i przenikliwość umysłu filozoficznego autora. Myśl Eckharta współcześnie jest lokowana jako kontynuacja nurtu neoplatońskiego z niewielkim wpływem tomizmu (który jest widoczny szczególnie w pierwszych jego pismach). Sam dominikanin powołuje się na Pseudo-Dionizego Aeropagitę, Eriugenę i filozofów patrystycznych. „Najogólniej ujęta filozofia Eckharta przedstawia więc proces wyłaniania się z Jednego Boga osobowego świata oraz powrót – mogący się dokonać tylko za sprawą człowieka – owej wyłonionej realności do swojego źródła”[10]. Przez jednych jego filozofia jest oceniana jako wtłoczenie chrześcijańskiej nauki do szkieletu neoplatońskiego, opozycja do scholastyki i podwaliny reformacji. A przez drugich jako praktyczna aplikacja scholastyki.

Według Piórczyńskiego Eckhart pojmuje bóstwo na wzór prajedni neoplatońskiej. z niego wyłaniają się osoby boskie i wszelkie istoty, natomiast samo bóstwo stanowi istotę Boga. Bóstwo musi tworzyć, więc proces powstawania świata jest konieczny i dokonywany bez aktu woli. Eckhart miałby być w tym wierny koncepcji neoplatońskiej. Bliskie są temu wschodnie tradycje, które określają mistykę jako utratę bytowej odrębności człowieka i zespolenie się z Jednym. To „doświadczenie swoistego zjednoczenia z Bogiem, polegającego szczególnie na takim utożsamieniu się z Nim lub wchłonięciu przez Niego, przez które zanikowi ulega indywidualna osobowość”[11]. U Eckharta ten element jest silnie obecny i różnie interpretowany– od metafory, czyli jedności relacyjnej w miłości (Szymona) po jedność bytową i panteizm (Piórczyński). Inni zauważają nieadekwatność języka do wyrażenia relacji między Bogiem, a człowiekiem, z czego często korzystał Eckhart próbując raczej wywołać określone relacje w słuchaczach niż przywiązując wagę do arbitralności stosowanych przez siebie wyrażeń.

Niemniej jego twierdzenia nastręczają trudności. Eckhart mówił, że otaczające nas stworzenia mają własne istoty, lecz nie mają własnego istnienia. Istnieją dzięki istnieniu bożemu. To istnienie sprawia, że wszelki byt, który się z Boga wywodzi jest boskiej natury. Na tej podstawie Tatarkiewicz twierdzi, że poglądy Eckharta są panteistyczne[12]. Jednak dominikanin chciał panteizmu uniknąć i wyjście znalazł kosztem realności stworzenia. To znaczy wszelki byt jest boskiej natury, ale nie stworzenie, bo ono nie jest realne. Zatem Bóg może istnieć poza stworzeniem, a równocześnie wszelki byt może być boski. Świat materialny, czasowo-przestrzenny, jest wtedy „czystą nicością”. Tatarkiewicz ocenia tę koncepcję jako immaterializm.

Jak już nieraz podkreślałem, wszystko co stworzone, nie jest prawdą. Ale istnieje coś takiego, co jest ponad stworzonym bytem duszy, czego nie dotyka żadna z rzeczy stworzonych, jako że wszystkie one są nicością. Nie ma tego nawet anioł, nawet on tego nie dotyka, mimo że ma byt tak czysty, a sam jest tak jasny i niezmierny. Jest to podobne do Boga, jest czymś jednym w sobie i niczego z niczym nie dzieli. w tej materii pobłądził niejeden sławny duchowny. Jest to obczyzna i pustynia, coś bardziej bezimienne niż nazwane i bardziej nieznane niż znane[13].

Realna jest natomiast dusza ludzka, bo jej dno jest natury boskiej. Dno duszy jest niestworzone, niemal tożsame z Bogiem. Wykazanie, że dusza jest boska było celem spekulacji Eckharta. Stąd weźmie się później introwertyczna postawa, dzięki której przez oglądanie dna duszy, człowiek może oglądać Boga.

Trzeba jednak zauważyć, że Eckhart kładzie bardzo wyraźną różnicę między istnieniem Boga a świata. Jeśli stworzenia istnieją, to Bóg jest nicością. Nie możemy powiedzieć wspólnie o Bogu i stworzeniach, że istnieją. Jeśli świat jest, to Bóg nie-jest. Dialektyka dominikanina może wydawać się panteistyczna, jednak brana w całości jest skrajnie antypanteistyczna – nie ma żadnego wspólnego predykatu między stworzeniami a Bogiem. Dodajmy jeszcze, że sam Mistrz z Hochheim nie był przywiązany do sformułowań i deklarował gotowość wyrzeczenia się ich, choćby podczas procesu. Problem w tym, że oskarżyciele traktowali jego język jako adekwatny opis rzeczywistości. Warto mieć to na uwadze czytając Eckharta.

Charakterystyczną cechą pism dominikanina jest rozwijanie swych koncepcji, a następnie doprowadzanie ich do samonegacji (mówi na przykład, że dusza jest podobna do Boga. Po chwili stwierdza, że jest to za słabe wyrażenie. Odrzuca je więc i twierdzi, że dusza jest wprost tożsama z Nim. Dodaje jednak, że jest tożsama w odmienności). Dlatego niektórzy uważają jego filozofię za dialektykę. Jednak zaprzeczanie samemu sobie nie jest niekonsekwencją Dominikanina, a raczej zamierzoną grą językową, którą stosuje w zamierzonych celach (na przykład, by wykazać irracjonalność naszego mówienia o Bogu i podprowadzić pod doświadczenie czystego Boga). Główna koncepcja Eckharta, czyli narodzenie Boga w duszy (zjednoczenie skończonego bytu ludzkiego z nieskończonym Absolutem) nastręcza niemałych trudności na płaszczyźnie ontologicznej i jest nieprzekazywalna w kategoriach filozofii scholastycznej.

Otto zauważa, że choć Eckharta postrzega się czasem jako twórcę oryginalnego systemu w dziejach filozofii, to przede wszystkim był on teologiem i metafizykiem (nie w sensie Arystotelesowskim). Nie interesują go „najbardziej naukowe, teoretyczne sposoby objaśniania świata oraz metafizyczne podstawy świata i nauki o świecie”[14]. Nie chodzi mu o poznanie z żądzy wiedzy, ale z „pragnienia zbawienia”. Zaryzykowałbym jednak, za Szymoną i McGinnem, że Jan Eckhart był przede wszystkim był mistykiem. W końcu w centrum jego zainteresowania nie leży nawet teologia, lecz doświadczenie religijne.

Mistyka Eckharta

Przyjrzyjmy się bliżej tezie, że Eckhart był mistykiem. To kwestia sporna wśród badaczy. Jako główny kontrargument podaje się brak dowodów, że koncepcja narodzenia Boga w duszy, o której Eckhart pisze, wynika z jego własnych doświadczeń. Czyli, że nie pisze w pierwszej osobie i nie stwierdza nigdzie jasno „ja to przeżyłem”.

Jednak trzeba zauważyć, że aż do nowożytności mistycy chrześcijańscy często nie pisali w formie autobiograficznej. Raczej kierowali oni rady do swoich uczniów. Taka forma występuje też u Mistrza z Hochheim. Szymona stwierdza, że „nie pisze [on] o doświadczeniach, lecz z doświadczenia, jego piśmiennictwo jest myślącym doświadczeniem”[15]. Eckhart prowadzi do mistycznego doświadczenia tak dogłębnie i z taką przenikliwością, że nie sposób uznać, iż sam go nie doświadczył.

Dodatkowo McGinn zauważa, że nie można mistyka rozpatrywać w oderwaniu od wspólnoty. Ważne jest nawet nie to, czy osoba miała jakiś rodzaj doświadczenia, który definiuje się jako mistyczny, ale jakie było znaczenie jej pism dla mistyki chrześcijańskiej[16]. Z perspektywy siedmiu wieków widzimy, że dzieła Turyngińczyka wywarły ogromny wpływ na życie wiernych i na trwałe weszły do kanonu duchowości chrześcijańskiej. Co tym bardziej pozwala uznać mistrza nadreńskiego za mistyka.

W średniowieczu istniały przede wszystkim dwie formy mistycyzmu: ascetyczna i spekulatywna. Pierwsza wiedzę o duszy i Bogu czerpała z dogmatów wiary i szukała zbliżenia tej duszy do Boga. Druga zaś uprawiała spekulację pojęciową na podstawie samodzielnego doświadczenia duszy i Boga. Pierwsza była mistyką bezpieczną i prawowierną. Druga, mistyką na granicy i czasem prowadziła do uznania panteistycznej jedności Boga i duszy[17]. Mistyka Mistrza z Hochheim należy oczywiście do drugiej grupy. Jest też nazywana mistyką istotową lub spekulatywną (chodzi o pierwotne łacińskie rozumienie słowa, czyli o kontemplatywność).

Przejdźmy teraz do głównych myśli mistyki Eckharta. Najważniejszym jej zagadnieniem jest narodzenie Boga w duszy i mistyczne zjednoczenie duszy z Bogiem (unio mystica). Pytania wokół których krąży to: jaka relacja zachodzi między Bogiem, a duszą stworzoną na Jego obraz? Jakie musi być między nimi podobieństwo, że aż możliwa jest jedność? Eckhart widzi w człowieku boski pierwiastek i odnalezienie go w sobie staje się celem jego mistyki. Jest to bardzo charakterystyczny rys jego nauki. Prowadzi do tego przez „poznanie prawdziwej istoty własnej duszy, (…) jej boskiej wspaniałości, aby przez takie poznanie uwolnić i urzeczywistnić jej boską wspaniałość, odkryć w sobie (…) głębię, i siebie jako boski pierwiastek w najgłębszym wnętrzu”[18]. Szymona zauważa, że dla Eckharta i jemu współczesnych odrębność Boga i człowieka była oczywista, więc niewiele o niej mówił, raczej mówił o podobieństwie. Nie traktował on więc jedności duszy i Boga jako tożsamość, ale raczej jako „tożsamość w odrębności”. Sam Eckhart mówi na ten temat: „więcej obrazowi przypisać nie mogę, gdybym mu przypisał coś więcej, musiałby on być samym Bogiem. Tak jednak nie jest, bo Bóg nie byłby wtedy Bogiem”[19]. Zarzuty o panteizm wydają się zatem nieadekwatne i wynikają z interpretowania jego myśli w oderwaniu od ówczesnego kontekstu i całej jego nauki.

Jak zgodnie zauważają komentatorzy, celem Eckharta jest doprowadzenie odbiorcy do jedności z Bogiem (co jest zgodne z formą przekazu, którą wybrał – przede wszystkim głosi kazania i pisze listy do osób potrzebujących duchowych porad). Poświęca więc sporo miejsca sposobowi, a raczej drodze, na której się tę jedność osiąga. Chodzi o doświadczenie nicości stworzeń, w tym siebie samego, a następnie oderwanie się od siebie i wyrzeczenie się wszystkiego, włącznie z sobą samym. Uwolnienie od wszelkich form posiadania: intelektualnego, pojęciowego, zmysłowego, relacyjnego, od pragnień, pożądań, trosk, rzeczy materialnych. „Kto zna Boga, wie że wszystkie stworzenia są nicością”[20] – mawia Eckhart. Kiedy człowiek odwróci się od „rzeczy” i od swej przyrodzonej natury, a następnie skupi na „głębi” duszy, wtedy znajdzie Boga. Powinien biernie poddać się Jego działaniu. Owocem tej kontemplacji będzie upodobnienie się do Stwórcy.

Drugim ważnym elementem nauki Eckharta jest niepoznawalność Boga. Dominikanin jest przedstawicielem teologii apofatycznej (via negationis). Metoda ta znana jest także pod nazwą teologii mistycznej. Mówi ona o Bogu w sposób negatywny. Teologia mistyczna stwierdza, że „nie sposób Boga ująć za pomocą żadnego aparatu pojęciowego”[21]. Bóg jest więc dla ludzkiego umysłu bytem niepojętym. Eckhart mawia:

To, co dusza wypowiada o Bogu, nie zawiera w sobie niczego z właściwej treści Jego bytu; nikt nie może powiedzieć naprawdę, czym jest Bóg (…). Nie jest On tym, co nazywamy Bogiem, to zaś, czego o Nim nie mówimy, bardziej Nim jest niż to, o czym mówimy, że to On[22].

Podejście apofatyczne nie prowadzi go jednak do agnostycyzmu. Wynika raczej z pokornego stanięcia przed Bogiem i z niezgody na traktowanie Boga jako bytu stworzonego. Eckhartowi zależy raczej na oczyszczeniu naszego obrazu Boga:

Nauczmy się wyzbywać złudzenia, że możemy nadać Bogu jakieś imię, którym byśmy Go wystarczająco wysławili i wywyższyli. On jest ponad imionami i niewysłowiony[23].

Artur Pruś SJ
Fragment artykułu, pochodzi ze strony:
https://jezuici.pl/2018/11/czym-jest-mistyka-kim-byl-mistrz-eckhart-jak-jego-mistyka-laczy-sie-z-tworczoscia-filmowa-terrencea-malicka/


[8] W. Szymona, Mistrz Eckhart, Kraków 2004, s. 21.
[9] Por. B. McGinn, Mistyczna myśl Mistrza Eckharta – człowieka, przed którym Bóg niczego nie skrył, Kraków 2009, s. 21.
[10] J. Piórczyński, Mistrz Eckhart. Mistyka jako filozofia, Wrocław 1997, s. 14. Wydaje się to jednak redukcyjnym spojrzeniem – Eckhart w wielu miejscach podkreśla, że powrót do Boga dokonuje się za sprawą łaski, a nie tylko wysiłku człowieka. Jak mówi w K 36a: „Znalezienie spoczynku w Bogu nie zależy od woli człowieka”.
[11] B. McGinn, Fundamenty mistyki…, dz. cyt., XVII.
[12] Por. W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, Tom I, Warszawa 1997, s. 307-309.
[13] K 28.
[14] R. Otto, Mistyka Wschodu i Zachodu, dz. cyt., s. 27.
[15] W. Szymona OP, Mistrz Eckhart, dz. cyt., s. 27.
[16] Por. B. McGinn, Fundamenty mistyki…, dz. cyt., XV.
[17] Por. W. Tatarkiewicz, dz. cyt., s. 308.
[18] R. Otto, Mistyka wschodu i zachodu, dz. cyt., s. 98.
[19] K 16b.
[20] K 68.
[21] P. Dinzelbacher, Leksykon mistyki, tłum. B. Widła, Warszawa 2002, s. 328.
[22] K 20a.
[23] K 53.